-
Zapal świeczkę...
Zapal świeczkę ... - Dżem
W pamięci zakamarkach wciąż rozbrzmiewa śmiech
Czyjaś twarz, zapamiętana
Mijają dni, ludzie, natury rytm
Wciąż nowych masa przyjaciół, starych przykrył kurz
Dziewczyny ciągle piękne, lecz w pamięci tkwi
Ten pierwszy dzień, najgorętszy z dni
Zapal świeczkę
Za tych, których zabrał los
Swiatło w oknie
Ludzi dobrych i złych wciąż przynosi wiatr
Ludzi dobrych i złych wciąż zabiera mgła
I tylko ty masz tą niezwykłą moc
By zatrzymać ich, by dać wieczność im
Pomysl choć przez chwilę, podaruj uśmiech swój
Tym, których napotkałeś na jawie i wsród snów
A może ktoś skazany na samotność
Ogrzeję się tym ciepłem i zapomni o kłopotach...
brzoza
-
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Agnieszka Osiecka
Na zakręcie
Dobrze się pan czuje?
To świetnie,
właśnie widzę - jasny wzrok, równy krok
jak w marszu.
A ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Moje prawo to jest pańskie lewo.
Pan widzi: krzesło, ławkę, stół,
a ja - rozdarte drzewo.
Bo ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Ode mnie widać niebo przekrzywione.
Pan dzieli każdą zimę, każdy świt na pół.
Pan kocha swoja żonę.
Pora wracać, bo papieros zgaśnie.
Niedługo, proszę pana, będzie rano.
Żona czeka, pewnie wcale dziś nie zaśnie.
A robotnicy wstaną.
A ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Migają światła rozmaitych możliwości.
Pan mówi: basta, pauza, pat.
I pan mi nie zazdrości.
Lepiej chodźmy, bo papieros zgaśnie.
Niedługo, pan to czuje, będzie rano.
Ona czeka, wcale dziś nie zaśnie.
A robotnicy wstaną.
A ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Choć gdybym chciała - bym się urządziła.
Już widzę: pieska, bieska, stół.
Wystarczy, żebym była mila.
Pan był także, proszę pana, na zakręcie.
Dziś pan dostrzega, proszę pana, te realia.
I pan haruje, proszę pana, jak ten wół.
A moje życie się kolebie niczym balia.
Pora wracać, już śpiewają zięby.
Niedługo, proszę pana, będzie rano.
Iść do domu, przetrzeć oczy, umyć zęby.
Nim robotnicy wstaną.
-
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Charles Baudelaire
"Śmierć nędzarzy"
To właśnie Śmierć, o żalu, ludziom żyć pozwala,
To cel każdego życia, jedyna podpora,
Co jak eliksir dźwiga nas wzwyż i upaja
I daje nam odwagę kroczyć do wieczora.
Skroś burzę i wichurę, i boleść, i nędzę
To błysk jasny nadziei w naszej czarnej doli,
To jest słynna gospoda zapisana w księdze,
Gdzie każdy może spocząć, jeść i pić do woli.
To Anioł, który trzyma w swych dłoniach magicznych
Nasz sen i dar jedyny marzeń ekstatycznych,
Który mości nędzarzom aksamitne łoża;
To jest mistyczny spichlerz, odpust ostateczny,
To jest sakwa biedaka, jego schron odwieczny,
Brama otwarta w niebios błękitne przestworza.
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Jonasz Kofta
"Nieobecność II"
Świt i zmierzch i znowu świt
Noc świetlista, ciemne dni
Oswoiłem wieczność, swoją nieobecność
Że mnie nie ma, nie wie nikt
Wreszcie się przestałem bać
Żyć nie muszę, mogę trwać
Tydzień, miesiąc, rok i wiek
Słyszę szum podziemnych rzek
Czasem tylko nagły lęk
Czy to popiół, czy to śnieg
Nie ma mnie i nie ma łez
Cierpi tylko ten, kto jest
Że mnie nie ma, nie wie nikt
Jest powietrze z grubych szyb
Czas wyrokiem nie jest
Lustro się starzeje
A ja się nie zmieniam w nim
Trwam jak kamień, nie jak dym
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
Co minelo?-mysl glupia,prostacza
Wszak mijanie a nicosc-to samo oznacza!
Na coz tworzenie wieczne,na coz uganianie,
jesli stworzone pada w nicosci otchlanie?!
"Przeminelo"!-doprawdy powiedziec trza smialo:
co minelo-wlasciwie nigdy nie istnialo.........."
W.Goethe-Faust
-
REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!)
NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZE
Jim Morrison
1943-1971
The End
This is the end, beautiful friend
This is the end, my only friend, the end
Of our elaborate plans, the end
Of everything that stands, the end
No safety or surprise, the end
I'll never look into your eyes
Again
Can you picture what will be
So limitless and free
Desperately in need
Of some stranger's hand
In a desperate land
Lost in a Roman wilderness of pain
And all the children are insane
All the children are insane
Waiting for the summer rain
There's danger on the edge of town
Ride the king's highway, baby
Weird seems inside the gold mine
Ride the highway west, baby
Ride the snake
Ride the snake, to the lake, the ancient lake, baby
The snake is long seven miles
Ride the snake
He is old and his skin is cold
The West is the best
The West is the best
Get here and we'll do the rest
The blue bus is calling us
The blue bus is calling us
Driver, where you taking us
The killer awoke before dawn
He put his boots on
He took a face from the ancient gallery
And he walked on down the hall
He went to the room where his sister lived
And then he paid a visit to his brother
And then he walked on down the hall
And he came to a door,and he looked inside
"Father?" - "Yes, son?" - "I want to kill you,
Mother, I want to..."
Come on, baby, take a chance with us
Come on, baby, take a chance with us
And meet me at the back of the blue bus
(Blue bus still now...
Come on, girl)
This is the end, beautiful friend
This is the end, my only friend, the end
It hurts to set you free
But you'll never follow me
The end of laughter and soft lies
The end of night we tried to die
This is the end
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Edward Stachura
"Pieśń na wyjście"
idź człowieku, idź, rozpowiedz
idźcie wszystkie stany
kolorowi, biali, czarni
idźcie zwłaszcza wy, ludkowie
przez na oścież bramy
rozejdźcie się po drogach
po łąkach, po rozłogach
po polach, błoniach i wygonach
w blasku słońca, w cieniu chmur
rozejdźcie się po niżu
rozejdźcie się po wyżu
rozejdźcie się po płaskowyżu
w blasku słońca, w cieniu chmur
dla wszystkich starczy miejsca
pod wielkim dachem nieba
na ziemi, której ja i ty
nie zamienimy w bagno krwi
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Artur Rimbaud
"Moje życie"
Moje życie, jeżeli mnie pamięć nie zawodzi, było niegdyś ucztą,
na której otwierały się wszystkie serca, płynęły wszystkie wina.
Pewnego wieczoru wziąłem na kolana Piękno.
I przekonałem się, że jest gorzkie. Znieważyłem je.
Uzbroiłem się przeciw trybunałom. Uciekłem.
O czarownice, nędzo, nienawiści, powierzono wam mój skarb!
Zdołałem wygnać ze swego umysłu wszelką ludzką nadzieję.
Głuchym skokiem drapieżnika rzucałem się na każdą radość, by ją zdusić.
Wezwałem oprawców, żeby, konając, kąsać kolby ich karabinów.
Wezwałem wszystkie plagi, by zadławić się piachem i krwią.
Moim bóstwem było nieszczęście. Tarzałem się w błocie.
Suszył mnie wiatr zbrodni. Igrałem z obłędem.
I wiosna przyniosła mi okropny uśmiech idioty.
Niedawno, bliski wydania ostatniego skrzeku,
zapragnąłem odnależć klucz od dawnej uczty,
na której być może odzyskałbym apetyt.
Tym kluczem jest miłosierdzie.
Pomysł taki dowodzi, że śniłem!
- Pozostaniesz hieną... itd. - wykrzykuje demon, który
ukoronował mnie pięknym wieńcem maków.
- Stań w obliczu śmierci ze wszystkimi swoimi głodami,
ze swoim egoizmem i wszystkimi grzechami głównymi.
Ach, tego mi już nadto:
- Ależ, drogi Szatanie, błagam, spojrzyj mniej wściekłym okiem!
W oczekiwaniu na kilka zapóźnionych podłostek, przyjmij, ty,
tak ceniący w pisarzu brak walorów opisowych czy dydaktycznych,
tych kilka odrażających stronic z mojego karnetu potępieńca.
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
ks. prof. Józef Tischner
Myśli wyszukane
Homo sovieticus nie zna różnicy między swym własnym interesem a dobrem wspólnym. Może podpalić katedrę, byle sobie przy tym ogniu usmażyć jajecznicę.
Nie wystarczy zburzyć stodołę, aby na jej miejscu powstał dom.
W moim życiu filozoficzno-kapłańskim nie spotkałem kogoś, kto stracił wiarę po przeczytaniu Marksa, Lenina, Nietzschego, natomiast na kopy można liczyć tych, którzy ją stracili po spotkaniu z własnym proboszczem. Jest to bardzo przykre zjawisko, kiedy lekarz zaraża chorego.
Kościół schorowanej wyobraźni nie lubi rozumu. Rozum jest dla niego źródłem nieustannego zagrożenia. Rozum to cynizm, sceptycyzm, relatywizm. Ale nie lubi on również zmysłów. Zmysły to subiektywizm, hedonizm, rozpasanie. Trzeba mieć taki świat, żeby w nim wszystko przeszkadzało do zbawienia.
Pobożność jest niezwykle ważna, ale rozumu nie zastąpi.
Bóg jest jak muzyka, która cię zaprasza do tańca. Nigdy nie musisz, zawsze możesz. Ale gdy możesz, wiesz, że możesz, wybierasz i zaczynasz rozumieć. Chrześcijaństwo bardzo wyraźnie mówi: szukaj Boga w sobie. On tam jest!
Niebo nie przychodzi znikąd. Coś z nieba mamy w sobie. Coś z niego przekazujemy innym. Człowiek dla drugiego człowieka może być częścią nieba. Niestety, także może być częścią piekła.
Bardzo ładnie jest znaleźć religię i wiarę między świętymi i mistykami. Ale naprawdę znaleźć ją można między pijaczynami. Między tymi, co piją, klną i od czasu do czasu babę zbiją albo baba ich zbije.
Mądrość nie polega na sprycie, ale na umiejętności obstawania przy prawdach oczywistych. Ten przetrwa, kto wybrał świadczenie prawdom oczywistym. Kto wybrał chwilową iluzję, by na niej zarobić, ten przeminie wraz z iluzją.
Dobro nie istnieje inaczej, jak tylko jako konkretna dobroć i wolność konkretnego człowieka.
Zło nie jest wolne. Ono jest uzależnione od nienawiści dobra.
Kto nie ma Sprawy, dla której żyje, bardzo boi się umrzeć. Świadomość Sprawy porządkuje lęki.
Kiedyś (...) miałem kazanie dla przedszkolaków i zadałem im pytanie, bo akurat było święto Jana Kantego, profesora uniwersytetu. Czy trudno być profesorem uniwersytetu? -Ach, strasznie trudno - powiedziały dzieci. -Dlaczego? - pytam, a jeden chłopiec odpowiada: -Bo taki musi zawsze mądrze gadać. I to jest mój słaby punkt, niestety...
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
Andrzej Bursa
Nauka chodzenia
Tyle miałem trudności
z przezwyciężeniem prawa ciążenia
myślałem że jak wreszcie stanę na nogach
uchylą przede mną czoła
a oni w mordę
nie wiem co jest
usiłuję po bohatersku zachować pionową postawę
i nic nie rozumiem
"głupiś" mówią mi życzliwi (najgorszy gatunek łajdaków)
"w życiu trzeba się czołgać czołgać"
więc kładę się na płask
z tyłkiem anielsko-głupio wypiętym w górę
i próbuję
od sandałka do kamaszka
od buciczka do trzewiczka
uczę się chodzić po świecie
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
I jeszcze raz :
Andrzej Bursa
Sobota
Boże jaki miły wieczór
tyle wódki tyle piwa
a potem plątanina
w kulisach tego raju
między pluszową kotarą
a kuchnią za kratą
czułem jak wyzwalam się
od zbędnego nadmiaru energii
w którą wyposażyła mnie młodość
możliwe
że mógłbym użyć jej inaczej
np. napisać 4 reportaże
o perspektywacz rozwoju małych miasteczek
ale
mam w dupie małe miasteczka
mam w dupie małe miasteczka
mam w dupie małe miasteczka
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
I jeszcze raz:
Agnieszka Osiecka
Kiedy mnie już nie będzie
Siądź z tamtym mężczyzną
twarzą w twarz,
kiedy mnie już nie będzie.
Spalcie w kominie
moje buty i płaszcz,
zróbcie sobie miejsce...
A mnie oszukuj mile
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem.
A mnie oszukuj mile
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...
Dziel z tamtym mężczyzną
chleb na pół,
kiedy mnie już nie będzie,
kupcie firanki, jakąś lampę i stół,
zróbcie sobie miejsce...
A mnie zabawiaj smutnie
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...
A mnie zabawiaj smutnie
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...
Płyń z tamtym mężczyzną
w górę rzek,
kiedy mnie już nie będzie,
znajdźcie polanę, smukłą sosnę i brzeg,
zróbcie sobie miejsce...
A mnie wspominaj wdzięcznie,
że mało tak się śniłem,
a przecież byłem, no przecież byłem...
A mnie wspominaj wdzięcznie,
że mało tak się śniłem,
a przecież byłem, no przecież byłem...
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
Staszek Staszewski (Tata Kazika)
Dziewczyna się bała pogrzebów
Tak długo szukać i tak dziwnie nagle znaleźć się
Choć tak co wiosnę jest, to jednak cud
Noc cała biały diabeł na kieliszka tańczy dnie
W dzień szukasz u starego parku wrót
Brzeg oceanu marzeń znaczy połamany płot
Jak kipiel morskich pian uliczka bzów
Lecz nagle pęka cisza a kto wie ten pozna w lot
Pogrzebny dzwon, no coż - nie przyjdzie znów
Bo ona się bała pogrzebów
Co noc pełzły w spokój jej snów
Wóz czarny ze srebrem
I łzy niepotrzebne
Mdłe drżenie chryzantem i głów
Bo ona się bała pogrzebów
Jak pająk po twarzy szedł strach
Gdy chude jak szczapy
Szły złe kare szkapy
Z czarnymi kitami na łbach
Gdy przyszła brali stary wóz co długo służył już
Lecz ciągnął jeszcze stówe stary grat
Popękał lakier, brzęczą drzwi, rwie sprzęgło - no to cóż
Pod krzywym dachem piękniej widać świat
Zjeżdżali mapę już, na zachód, wschód, od dołu wzwyż
I każdy obcy szlak znajomy był
I tylko kiedy czerń chorągwi gdzieś poprzedzał krzyż
W przecznicę pierwszą z brzegu gnał co sił
Bo ona się bała pogrzebów
Co noc pełzły w spokój jej snów
Wóz czarny ze srebrem
I łzy niepotrzebne
Mdłe drżenie chryzantem i głów
Bo ona się bała pogrzebów
Jak pająk po twarzy szedł strach
Gdy chude jak szczapy
Szły złe kare szkapy
Z czarnymi kitami na łbach
To tu, spójrz bliżej, jeszcze w korze ostry został ślad
I płacze las żywicy gorzką łzą
Brzmiał opon śpiew i gadał silnik, w oknach smiał się wiatr
Gdy na dnie nocy on całował ją
Tu kres podróży znaczy w krwi rubinach brudny koc
Nie skrywam, przedtem jednak wypił ćwierć
Przez chwilę widział szczęście, w światłach uciekało w mrok
No powiedz, może znasz piękniejszą śmierć?
A kiedyś się bała pogrzebów
I drżało jej serce gdy szły
Aż wreszcie ten pogrzeb
We dwoje - jak dobrze
W tym srebrze i czerni się lśni...
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Allen Ginsberg
"Transkrypcja muzyki organowej"
(w przekładzie Krzysztofa D. Szatrawskiego)
Kwiat w butelce przypominającej ziemny orzech ze szkła, wcześniej stał w kuchni, wygiął się by zająć miejsce w świetle,
drzwi szafy otworzyły się, używałem ich bowiem, pozostały łagodnie uchylone czekając na mnie, swego właściciela.
Odczułem swoje żałosne położenie na sienniku, na podłodze, słuchając muzyki, moje żałosne położenie, i dlatego chcę śpiewać.
Pokój zamknął się nade mną, spodziewałem się obecności Stwórcy, a ujrzałem szaro malowane ściany i sufit, zawierały mój pokój, zawierały mnie
jak niebo zawierało mój ogród,
otworzyłem drzwi
Pnąca winorośl wspięła się na filar domu, liście
spokojne nocą trwały jak pozostawił je dzień, zwierzęce główki kwiatów były tam gdzie się uniosły aby rozmyślać w słońcu
Czy mogę przywołać słowa? Czy myśl o transkrypcji nie zamgli otwartego oka mojej duszy?
Delikatne poszukiwanie możliwości wzrostu, pełne wdzięku pragnienie kwiatów by istnieć, moja bliska ekstazy egzystencja wśród nich
Przywilej bycia świadkiem swojego istnienia - ty też musisz szukać słońca...
Moje książki zebrane przede mną do własnego użytku czekają w przestrzeni, w której je umiejscowiłem, nie zniknęły, czas pozostawił swoje wady i zalety do mojego własnego użytku - moje słowa zgromadzone, moje teksty, moje rękopisy, moje miłości.
W chwili olśnienia dostrzegłem uczucie w sercu rzeczy, wyszedłem do ogrodu płacząc.
Widziałem czerwone kwiaty w świetle nocy, słońce zaszło, a one wszystkie urosły w jednej chwili i czekały zatrzymane w czasie na słońce dnia by wzeszło i obdarowało je...
Kwiaty, które jak we śnie o zachodzie podlewam z oddaniem, nie wiedząc, jak bardzo je kocham.
Jestem tak samotny w swej chwale - wyłączywszy tych innych - podniosłem oczy - czerwone krzewy kwitły, kłaniały się i zaglądały do okna, czekając w ślepej miłości, ich liście również nie traciły nadziei i trwały zwrócone płaskim wierzchem ku niebu aby odbierać - wszystkie stworzenia nastawione na odbiór - płaska ziemia w swej całości.
Muzyka zstępuje tak, jak pochyla się wysoka łodyga ciężkiego kwiatu, bowiem musi, aby pozostać przy życiu, by trwać do ostatniej kropli radości.
Świat zna miłość, która jest w jego piersi jak w kwiecie, cierpiący samotny świat.
Ojciec jest miłosierny.
Gniazdko elektryczne przymocowano bez wykończenia do sufitu, kiedy budowa domu była zakończona, aby przyjęło wtyczkę, która tkwi w nim zupełnie dobrze, a teraz zasila mój gramofon...
Drzwi szafy otwarte są dla mnie, jak je zostawiłem, skoro zostawiłem je otwarte, uprzejmie pozostają otwarte.
Nie ma drzwi w kuchni, tamten otwór mnie przyjmie gdybym chciał wejść do kuchni.
Pamiętam kiedy po raz pierwszy się położyłem, moje dziewictwo z wdzięcznością przyjęte przez H.P., siedziałem na nabrzeżu Provincetown, 23-latek, radosny, uniesiony w nadziei ku Ojcu, drzwi łona były otwarte by mnie wpuścić, gdybym chciał wejść.
Nie używane wtyczki są w całym moim domu, gdybym kiedykolwiek ich potrzebował.
Kuchenne okno jest otwarte, by wpuścić powietrze...
Telefon - przykro przyznać - stoi na podłodze - nie mam pieniędzy, aby go podłączyć -
Chcę by ludzie widząc mnie kłaniali się i mówili, on jest utalentowanym poetą, on dostrzegł obecność Stwórcy.
A Stwórca obdarował mnie częścią swojej obecności aby wynagrodzić moje pragnienie, ale i nie oszukać mnie w mojej tęsknocie do niego.
-
STAŁY BYWALEC (min. 300)
-
Korespondencja pośmiertna
Marcin Świetlicki
Otóż: w jakiś tam sposób nie byłem ci wierny;
Istniał świat. A to rozprasza. Ja budziłem się
I żyłem, dotykałem, jadłem, rozmawiałem,
Piłem wino i grałem w ludzkie gry, jeździłem
Koleją i pozowałem do zdjęć, rozproszyłem się,
Wybacz.
Otóż: w jakiś tam sposób nie byłam ci wierna,
Byłam zajęta w innych miejscach, w innych
Ludziach, prócz ciebie miałam pory roku,
Zwierzęta, drzewa, wojny, dzieci, wielką przestrzeń
Do ogarnięcia. Dopiero teraz zostanę przy tobie,
Wybacz.
I teraz będzie wszystko? Nie będzie niczego.
Kapelusze i dachy, korony drzew, wieże,
Drogi i tory kolejowe, rzeki - stąd widziane
Rozpłyną ci się zaraz. Pozwoliłam sobie
Zrobić dopisek na twojej kartce pocztowej,
Wybacz.
Tagi dla tego tematu
Uprawnienia
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
- BB Code jest aktywny(e)
- Emotikony są aktywny(e)
- [IMG] kod jest aktywny(e)
- [VIDEO] code is aktywny(e)
- HTML kod jest wyłączony
Zasady na forum