PDA

Zobacz pełną wersję : 10 grzechów głównych projektowania wnętrz



Strony : 1 2 [3] 4 5 6

Irma
20-12-2009, 12:27
no niby nic się nie stanie, nikt się nie potknie o kant :)
tylko, ze nie tylko funkcja się liczy

Czy gdybyś była amatorem żeglarstwa uważałabyś, ze dobrze jest od rana do wieczora brykać w bluzce w paski, białych spodniach i czapce z daszkiem?

Możesz, no bo kto Ci zabroni, ale czy naprawdę uważasz, ze nie ma w tym dość dużo kiczowatej ostetntacji?

To jest kwestia, gdzie właściiwe nie da się zaproponować jednoznacznej odpowiedzi. Zawsze wszystko można zamknąć w tym magicznym de gustibus non est dispudantum...

OK
20-12-2009, 12:32
Hhhmm, a może jakieś fotki by się przydały? Łatwiej by było pojąć laikom różnicę między takim luźnym nawiązaniem do pasji a "przegiętym pokojem tematycznym" :roll:

Irma
20-12-2009, 13:11
jak coś mi wpadnie w oko to wkleję

malgos2
20-12-2009, 13:16
Przegiete pokoje tematyczne jestem w stanie zniesc tylko w Las Vegas. :lol:

DPS
20-12-2009, 22:50
no niby nic się nie stanie, nikt się nie potknie o kant :)
tylko, ze nie tylko funkcja się liczy

Czy gdybyś była amatorem żeglarstwa uważałabyś, ze dobrze jest od rana do wieczora brykać w bluzce w paski, białych spodniach i czapce z daszkiem?

Możesz, no bo kto Ci zabroni, ale czy naprawdę uważasz, ze nie ma w tym dość dużo kiczowatej ostetntacji?

To jest kwestia, gdzie właściiwe nie da się zaproponować jednoznacznej odpowiedzi. Zawsze wszystko można zamknąć w tym magicznym de gustibus non est dispudantum...

Kiedy ja jestem żeglarką. :lol:
I na każde spotkanie, wydarzenie itp., które ma miejsce w sezonie, ubieram się w żeglarskie ciuchy (gwoli ciekawości, to nie tak, jak powszechnie się sądzi; galowy strój żeglarski w PL to popielate spodnie, biała koszula z ciemnym krawatem, granatowa marynarka :lol: ). :lol:
Mój pokój nie jest tematyczny, ale już u moich chłopaków, którzy przejęli tę pasję, jest wiele akcentów.
Zdjęć nie będę wklejała, napiszę tylko, że temat nie dominuje. :wink:
Ale jest wyrażnie widoczny i wygląda to naprawdę dobrze.
Mogę najwyżej jeszcze dodać, że to własnie chyba kwestia gustu.
W końcu nie to ładne, co ładne, tylko to, co mnie się podoba, prawda? :D

malgos2
20-12-2009, 23:59
A wedlug mnie nie ladne, co ladne tylko co dobrze zestawione... :roll:

Nefer
21-12-2009, 00:06
A wedlug mnie nie ladne, co ladne tylko co dobrze zestawione... :roll:

eeeee co się komu podobuje :)

OK
21-12-2009, 08:48
A wedlug mnie nie ladne, co ladne tylko co dobrze zestawione... :roll:

Hehe, zdefiniuj "dobrze zestawione" :lol:
Żartuję, ale chyba właśnie tu jest pies pogrzebany, jeśli chodzi o wygląd :roll:

Darcy
21-12-2009, 09:39
We wszystkim trzeba znaleźć złoty środek. Wnętrza powinny odzwierciedlać zainteresowania właścicieli (szczególnie gabinety), ale jak pisze Irma - bez przesady. Ja od 10 lat interesuję się historią Holokaustu, ale nie wyobrażam sobie tworzenia pod tym kątem "pokoju tematycznego", bo jak niby miałby wyglądać... :o

Mój mąż jest natomiast audiofilem, dlatego jego gabinet urządzam, uwzględniając to hobby. Na ścianach zdjęcia z nowojorskich klubów jazzowych, regały na kilka tysięcy płyt, kąt z wygodnym szezlongiem i zestawem słuchawkowym obok, etc. Ale na pewno nie wykleję pokoju tapetą w nutki i nie postawię dla dekoracji fortepianu. ;-)

Fajny pomysł i rozsądny umiar to chyba kluczowe hasła w kontekście urządzania "pokoju tematycznego".

enickman
21-12-2009, 10:46
a może wejdźmy jeszcze na wyższy poziom uogólnienia - dla kogo powinno być wnętrze - dla owego pasjonata czy dla gości potykających się o te wszystkie knagi i kabestany wystające z podłogi

pasja z reguły to taki jeden wycinek życia, który wygląda zupełnie inaczej niż średnia społeczna, taka inna bajka, która jest głębią dla innych a pasjonat czuje się w niej jak ryba
dla mnie naturalnym jest, że gabinet pasjonata, o ile służy do uprawiania tejże pasji nie będzie zwykłym pokojem i również może być z innej bajki

Sloneczko
21-12-2009, 11:53
Jak to dobrze, że np. pasja tresowania pcheł jest niezwykle rzadka :D

2112wojtek
21-12-2009, 12:42
Pełna zgoda z enickmanem.
Dodać należy też , że dom i jego wnętrze traktowane jest przez każdego z nas indywidualnie , w sposób zależny od potrzeb jego użytkowników.
Jedni traktują wnętrze jako "moje i wara innym od niego" inni bardziej ogólnie:
"wszyscy domownicy mają się czuć dobrze i nie może budzić zgrzytów u osób postronnych". Jest jeszcze grupa traktująca pomieszczenia jako " dobrze mi z tym i na pokaz też musi być"
To jedno z podstawowych założeń architektury - dom i wnętrze budowane jest na miarę potrzeb i aspiracji właściciela.
Owszem może budzić u kogoś sprzeciw taki dom, w którym wszystko jest podporządkowane bardzo konkretnemu tematowi w sposób całkowicie bezkrytyczny i dla obcych nawet męczący.
Nie może jednak budzić wątpliwości pomieszczenie takie jak gabinet, czy pokój hobby nawet gdyby gabinet melomana wyglądał jak sklep muzyczny.
Pamiętać jednak trzeba , ze wnętrze jest najczęściej ( powinno ) wynikiem kompromisu, chyba , że wszyscy podzielają tę samą pasję.
Zasada umiaru i krytycznego spojrzenia obowiązuje i tutaj - właściciel i tak wybiera rozwiązanie, często nawet bez względu na kanony czy zasady estetyki i ogólne konsekwencje.
Dobrze też powiedzieć sobie, że wnętrza w stylu śródziemnomorskim, rustykalnym, dworkowym itd to też zazwyczaj wnętrza tematyczne. Jeśli nie , to poprawne jego wykonane będzie jedynie scenografią, natomiast niezgodne z kierunkiem - wadliwe.
Z pewnością dla każdego "obcego" , który ma o tym pojęcie.Jak się będzie czuł właściciel, to już inna bajka.
Jesteśmy różni. Dla jednego "samochód jest samochód", dla innego już nie każdy. Dlaczego? Bo dla jednego ma on swoje niezbędne, określone funkcje, bez względu na to czy jest ładny, wygodny i niezawodny.
I taka jest różnica pomiędzy wnętrzami zaprojektowanymi zgodnie z pewnymi zasadami oraz szeroko i ogólnie pojęta ergonomią a wnętrzami osób, które bezkrytycznie skupiają się na sobie wychodząc , że "jest ładnie, dobrze i tak musi być, bo ja tak mówię", choćby w tym nawet nie było logiki.
Łamanie wszelkich zasad może być rozwojowe, jednak najczęściej cechuje dyletantów, nieuków i kompletnych ignorantów, którym nie ma sensu udowadniać, że kowadło zawieszone nad drzwiami to nie to samo co podkowa - oni i tak wiedzą zawsze wszystko lepiej.
Pytanie, czy negują oni z zasady i wiary w swoją nieomylność czy przeanalizowali problem i maja dowody, jest całkowicie bezcelowe.

Darcy
21-12-2009, 13:46
Jak pięknie powiedziane. Świątecznie i jakże koncyliacyjnie. :wink:

enickman
21-12-2009, 13:51
to był znak do rozpoczęcia procederu składania życzeń? :-)

2112wojtek
21-12-2009, 14:00
Nie jestem wierny tradycjom katolickich procederów, zwłaszcza pod presją koncyliacji.
Ale jeśli oczekujesz tego, proszę. :P

Darcy
21-12-2009, 14:14
Życzmy sobie wszyscy niepopełniania grzechów przy projektowaniu wnętrz. :D

Chef Paul
21-12-2009, 14:18
Życzmy sobie wszyscy niepopełniania grzechów przy projektowaniu wnętrz. :D
... a w projektowaniu kuchni w szczególności
:P

DPS
21-12-2009, 17:56
a może wejdźmy jeszcze na wyższy poziom uogólnienia - dla kogo powinno być wnętrze - dla owego pasjonata czy dla gości potykających się o te wszystkie knagi i kabestany wystające z podłogi

pasja z reguły to taki jeden wycinek życia, który wygląda zupełnie inaczej niż średnia społeczna, taka inna bajka, która jest głębią dla innych a pasjonat czuje się w niej jak ryba
dla mnie naturalnym jest, że gabinet pasjonata, o ile służy do uprawiania tejże pasji nie będzie zwykłym pokojem i również może być z innej bajki

No kabestany i knagi z podłogi zazwyczaj w takich pokojach nie wystają. :lol:
Poza tym, najczęściej jest tak, że gośćmi pasjonata są inni, podobni mu pasjonaci - bo się dobrze rozumieją w danych obszarach tematycznych. :wink:
Ale nie ma we mnie zgody wewnętrznej na tematyczny np. salon. :roll:
Pomijam tutaj przypadki szczególne, np. trudno byłoby oczekiwać, że nie będzie silnych akcentów muzycznych w salonie Krzysztofa i Elżbiety Pendereckich (choć kto wie, nie należy nikogo szufladkować).
Niemniej, w zwyczajnym świecie pokój tematyczny to powinna być chyba oaza właściciela tejże przestrzeni. :wink:
I ten dwór polski i inne "stylizacje" w pokojach agroturystycznych na pewno będa jakimś grzechem. :roll:
Niemniej świadomie godzę się na to, bowiem znakomita większośc gości tego nie zobaczy, a nieco inaczej urządzony pokój zapewne im się spodoba. :roll:
Staram się tylko, by te błędy były jak najmniej rażące. :wink:

enickman
21-12-2009, 19:32
nie do końca jeszcze rozpoznaje, kto tutaj w tym towarzystwie wzajemnej adoracji :-) jest projektantem, a kto "amatorem z ambicjami", ale bardzo rzuca mi się w oczy często goszcząca tu obawa przed popełnieniem błędu. Czy aby nie za poważnie traktujemy temat firan i poduszek :-) ?

Badija
21-12-2009, 19:36
1. Niekonsekwencja stylistyczna
Zachowanie konsekwencji jest bardzo trudne, często patrzy się na każde pomieszczenie oddzielnie, oddzielnie na zewnętrzną i wewnętrzną część domu, oddzielnie na barwy, meble, ornamentykę i wychodzi kakofoniczny koszmarek.

2. Nowobogackość
Stosowanie nadmiernej ilości ozdób, ozdobników, kontrastów, połysków. Zamiast jako dodatek, żeby nie było nudno - same wykrzykniki.

3. Żeby sąsiadom gały z orbit wyszły
Jak brakuje środków na 2 tysiące metrów rezydencji pod dachem, to walnijmy sobie przynajmniej wycieraczkę za 2 tysia...
Elementy wnętrza powinny zachować podobną klasę i jakość wykończenia. Przy nierównych ścianach ekskluzywne drzwi tylko podkreślą wszelkie niedomogi.

4. Niewolnicze trzymanie się: - przepisu z gazetki, - wskazówek projektanta, - modelu u sąsiadów
W końcu to domownik jest właścicielem i użytkownikiem domu, on jest najlepszym ekspertem w dziedzinie własnych potrzeb.

5. Nachalne stylizacje
Np. w Warszawie na Sycylię, nie uwzględnianie lokalnego kolorytu, swiatła, pór roku, dominującej wokół architektury

6. Zagracanie przestrzeni
Luksusowa jest tylko przestrzeń.

7. Sztancowość
Sięganie po najbardziej typowe/modne elementy wyposażenia. W efekcie wszystkie wnętrza wyglądają sztampowo, nudno i bez wyrazu.

8. Skąpstwo
Oszczędzanie na detalach, które psują ostateczny efekt. Lepiej wszystkie elementy wyposażenia dobrać podobnej klasy i jakości.

9. Durnostojki i korzozbierki

10. Choinki na suficie zamiast oświetlenia

Darcy
22-12-2009, 09:13
10. choinki na suficie zamista oświetlenia.

Z ust mi to wyjęłaś. Nie pojmuję, jak można machnąć sobie podwieszany sufit z halogenkami na całej powierzchni, zmniejszać przez to kubaturę pomieszczeń i urządzać wystawę sklepową we wnętrzu mieszkalnym.

Gratuluję też fantazji w udziwnianiu tychże podwieszanych sufitów - kręte fale, powycinane koła, piętrowo nakładane warstwy, trzy rodzaje podświetlenia na metrze kwadratowym. Masakra. :o

Irma
22-12-2009, 09:22
aaaa, to o takie choinki chodzi :)
za duża ilość G-k nie tylko na suficie, ale i w łazienkach, w salonach jest według mnie dużym błędem...
te półeczki, wnęki, kolumny, stopnie do wanny w łazience 7m2...dla mnie masakra

Darcy
22-12-2009, 09:27
aaaa, to o takie choinki chodzi :)
za duża ilość G-k nie tylko na suficie, ale i w łazienkach, w salonach jest według mnie dużym błędem...
te półeczki, wnęki, kolumny, stopnie do wanny w łazience 7m2...dla mnie masakra

Gdybyż jeszcze te podświetlane półeczki z K-G do czegoś służyły, np. do wyeksponowania jakiejś kolekcji. Ale najczęściej straszą pustką albo stają się magazynkiem dla przechowywania kluczy, gazet i innych równie ozdobnych przedmiotów.

DPS
22-12-2009, 09:28
nie do końca jeszcze rozpoznaje, kto tutaj w tym towarzystwie wzajemnej adoracji :-) jest projektantem, a kto "amatorem z ambicjami", ale bardzo rzuca mi się w oczy często goszcząca tu obawa przed popełnieniem błędu. Czy aby nie za poważnie traktujemy temat firan i poduszek :-) ?

Nie wiem, czy zauważyłeś, że powoli stajesz się częścią tegoż. 8)

Co do firan i poduszek - ależ to szalenie poważna sprawa! Tworzą wnętrza, w których spędzamy mnóstwo naszego czasu, w których czasem pracujemy, a prawie zawsze wypoczywamy.
O ile firanki i poduszki to łatwa zmiana, o tyle meble to już nie taka prosta sprawa, a czasami bardzo droga, więc warto poświęcić trochę czasu na przemyślenie tegoż.
Półeczki i zakrętaski z kg mają jedną zasadniczą wadę - nie da się ich przestawić w ciągu 10 minut. :lol:
Odpadają w przedbiegach. :lol:

malgos2
22-12-2009, 10:17
aaaa, to o takie choinki chodzi :)
za duża ilość G-k nie tylko na suficie, ale i w łazienkach, w salonach jest według mnie dużym błędem...
te półeczki, wnęki, kolumny, stopnie do wanny w łazience 7m2...dla mnie masakra

Slawetne poleczki na domestosa. :lol: Dla mnie niezjadliwe jest obudowywanie geberitow w taki sposob, ze staja sie widoczne... W ogole widze manie, i to niestety rowniez u projektantow... podkreslania geberitow innym kolorem plytek, robienia z nich polek na rzekomo ozdobne rzeczy. Nie wiem, jaki ma sens robienie podwieszanego wc, jesli geberit ma wystawac ze sciany. :roll:

2112wojtek
22-12-2009, 11:22
Nie wiem, jaki ma sens robienie podwieszanego wc, jesli geberit ma wystawac ze sciany. :roll:

:D No, generalnie nie taki cel przyświecał twórcom geberitu. Chodziło głównie o to, żeby oderwać go od ziemi i schować rezerwuar.
Nie zawsze można też schować stelaż całkowicie w ścianie a wówczas coś trzeba zrobić z jego zabudową.
Za w.c często biegną kominy, przewody i rury, łazienka jest za mała, ściany za cienkie i szkoda budować blendy, nie ma więc czasem rozsądniejszego i tańszego wyjścia poza murkiem.
Jest też takie powiedzenie :"jak już nie możesz czegoś ukryć, to lepiej pokaż".
8)
Myślę ,że to z tego powodu projektanci często wyróżniają zabudowy.
Jeśli jeszcze np umywalka jest powieszona na stelażu i także podkreślona inną płytką, to wygląda to na zabieg celowy i jest konsekwentne.
Nie koniecznie musi to być półka użytkowa na domestosa. Może to być, równie dobrze, element architektoniczny wnętrza zamieniony w ozdobny detal.
W hierarchii mamy zazwyczaj tak : konstrukcja, funkcjonalność, przestrzeń, detal, ozdoba.

malgos2
22-12-2009, 11:27
Jesli sie nie da zabudowac w logiczny sposob, to po prostu wybralabym kompakt. Zreszta nie wiem, czy ktos to zauwazyl, ale w zadnym kraju nie ma takiej geberitowej obsesji jak w Polsce. :roll:

2112wojtek
22-12-2009, 11:32
I tu są zdanie podzielone.
Osobiście wybrałbym niewiele znaczący detal niż kompakt, który mocno swoją formą "narzuca się" we wnętrzu i wyraźnie nadaje mu charakter.
Kompakt w minimalistycznym wnętrzu ?? Tym bardziej trudne zadanie i nie zawsze realne.
Czy warto rezygnować też z wygody ?

PS - obsesja nie jest typowo polska, jak piszesz.
- nie zawsze można kompakt zastosować.

Darcy
22-12-2009, 12:36
Zgadzam się z Wojtkiem. Jeśli łazienka jest fajnie stylizowana, łatwo można dobrać ładny kompakt nawiązujący designem np. do lat dwudziestych. Ale w przypadku większości łazienek lepiej chyba wygląda zabudowa, niż średniej urody zestaw z zasobnikiem na wodę. IMHO.

OK
22-12-2009, 12:44
Jesli sie nie da zabudowac w logiczny sposob, to po prostu wybralabym kompakt. Zreszta nie wiem, czy ktos to zauwazyl, ale w zadnym kraju nie ma takiej geberitowej obsesji jak w Polsce. :roll:
Małgoś, mi tam się nie chce sprzątać wokół kompaktu :lol: Ja leniwa z natury jestem, jak wiesz :wink: Stąd geberit - nie dlatego, że modny, czy co, a wyłącznie dlatego, że wygodny i praktyczny :lol:

A, tak jak napisał Wojtek, u mnie nie było innej możliwości, bo nad geberitem mam piecyk, łazienka mała, a przy okazji na wierzchu geberita mam rewizję do wodomierza :lol: I huk, inaczej się nie dało, jest półeczka :lol:

Aaaa, domestosa trzymam w szafce, tylko się jeszcze drzwiczek do niej nie dorobiłam :lol:

magdallena99
22-12-2009, 13:16
Jeśli chodzi o pokoje tematyczne to dla mnie są oki w momencie kiedy się czymś inspirujemy a nie wiernie odtwarzamy
A jeśli chodzi o punkty Badija to nie do końca się ze wszystkim zgodze np. pkt. 2; większość moich rzeczy mam z średniej półki cenowej ale są takie perełki np. WC Ego które błyszczą wśród bardziej zwyczjnych rzeczy i jak dla mnie to jest oki To tak jak z ciuchami czasmi pozawalamy sobie na coś ekstra dla efektu zaskoczenia, przykłucia oka itp

malgos2
22-12-2009, 14:04
No dobra, niech Wam bedzie... To jest moze zwiazane z niewielkim wyborem kompaktow w Polsce. Ciezko cos wybrac, to fakt. Czasami po prostu to kuriozalnie wyglada i z dyskusji wewatkowych wynika czesto, ze wcale tak nie musi byc tylko, ze po prostu wszyscy sie do tego przyzwyczaili i traktuja taki "wystep" jak ozdobe "na ktorej postawie sobie papier i swieczke i jeszcze miseczke z potpourri". :D Mam wrazenie, ze to wynika z samodzielnego projektowania na podstawie obrazkow z gazet. W gazetowym wnetrzu byc moze inaczej sie nie dalo.

Olga - my mamy utrudnione zadanie, bo walczymy ze skorupa zastana. Czasami przerobki sa zbyt kosztowne albo wrecz niemozliwe, ale jesli ktos projektuje dom, to niech nie mowi, ze sie nie da wbudowac geberita w sciane... Jesli sie nie da to znaczy, ze lazienka zostala zle zaprojektowana. :wink:

OK
22-12-2009, 14:10
Małgoś, pewnie, że w domu łatwiej coś wymyślić od początku, ale... mam wrażenie, że masz jakiś geberitowy uraz :lol:

A od papieru to się odczep, bo uchwytu na srajtaśmę też się w końcu dorobię i wtedy go zdejmę z tej półeczki :lol:

malgos2
22-12-2009, 14:14
Małgoś, pewnie, że w domu łatwiej coś wymyślić od początku, ale... mam wrażenie, że masz jakiś geberitowy uraz :lol:

A od papieru to się odczep, bo uchwytu na srajtaśmę też się w końcu dorobię i wtedy go zdejmę z tej półeczki :lol:

Nie geberitowy, tylko karton-gipsowy. :roll: Chyba mi sie nie dziwisz? :lol:

OK
22-12-2009, 14:17
Małgoś, pewnie, że w domu łatwiej coś wymyślić od początku, ale... mam wrażenie, że masz jakiś geberitowy uraz :lol:

A od papieru to się odczep, bo uchwytu na srajtaśmę też się w końcu dorobię i wtedy go zdejmę z tej półeczki :lol:

Nie geberitowy, tylko karton-gipsowy. :roll: Chyba mi sie nie dziwisz? :lol:
W sumie to nie :lol: Chyba każdy ma jakieś swoje fobie :lol:
Ja mam gładziowo-karton-gipsową :lol: Nigdy więcej :x

2112wojtek
22-12-2009, 15:00
Olga - my mamy utrudnione zadanie, bo walczymy ze skorupa zastana. Czasami przerobki sa zbyt kosztowne albo wrecz niemozliwe, ale jesli ktos projektuje dom, to niech nie mowi, ze sie nie da wbudowac geberita w sciane... Jesli sie nie da to znaczy, ze lazienka zostala zle zaprojektowana. :wink:

Trochę uprościłaś problem.
Stojącą muszla trochę ogranicza możliwości przyłączenia w dowolnym miejscu. Spady co prawda nie są wymagane duże ( nawet dla odpływu dolnego), ale taki "wucet" powinien znajdować się w miarę blisko odpływu, czyli na etapie projektu budowlanego układ funkcjonalny powinien być już określony.Tak najczęściej architekci projektujący budowlankę robią, bo nie przewidują czy ma być kompakt czy stojący - określają "jakieś" niezbędne funkcje, bo nie dyskutują przecież z inwestorem jaki układ łazienki chce . Chyba że robią projekt indywidualny połączony z projektem wnętrza.
Życie jednak jest życiem i zwłaszcza w projektach gotowych dopiero na etapie myślenia o architekturze wnętrza okazuje się, że dobrze by było aby w.c , bidet czy umywalka były w innym miejscu niż to projekt budowlany przewidział.
Z urządzeniami nie ma z reguły jakiegoś wielkiego problemu lecz już przyłączenie kompaktu takie może sprawić.Często też jest za późno na zmiany położenia szerokiej setki.Kibelek podwieszany pozwala natomiast na umieszczenie go w prawie dowolnym punkcie łazienki.
Ktoś, kto się decyduje urządzić łazienkę zgodnie z projektem budowlanym ma ograniczoną możliwość zmiany układu funkcjonalnego przy dowolnie wybranym typie "tronu" w chwili gdy przyłącza są porobione do nieodpowiednich dla nich urządzeń.
Nie można więc mówić o złym projekcie łazienki, jeśli architekt nie opracowywał z klientem architektury jej wnętrza.
Natomiast architekt wnętrz dokonując zmian albo zrobi rewolucję w przyłączach i odpływach, albo zastosuje urządzenia, które na jej uniknięcie mu pozwolą i z reguły to robi, jeśli szanuje pieniądze inwestora, chyba że ten z góry zgadza się na przeróbki.
Niestety większość inwestorów urządzających samodzielnie wnętrza, traktuje je w sposób jedynie dekoratorski - płytki, szafki, ceramika kolor.Większość, zaangażowana w mury, okna, pompy itp nie wie z góry jakie problemy może spotkać z przyłączami i jak ich ew. uniknąć.
Ten sam problem dotyczy też wyboru baterii. Jest ich kilka typów i często na etapie budowy i instalacji powinniśmy przewidzieć jaki typ zainstalujemy, żeby nie było rozkuwania, dobudowywania wysłon, prucia ścian.

magdallena99
22-12-2009, 15:08
Racja
i tu nawet najlepsza wizja dizajnerska wymięka

2112wojtek
22-12-2009, 15:29
Oczywiście ,że wówczas wymięka, chyba że architekt wnętrza ma zgodę na rewolucję, bo dekorator farbami i szafkami z pewnością tego już nie poprawi choćby bardzo chciał.
Niestety nawet rewolucyjne zmiany nie są zupełnie dowolne.
Nie zainstaluje się podtynku w ścianie 6 czy 8cm, nie zamieni baterii na ledową bez rycia płytek i nie postawi kompaktu czy liniówki na środku w szkieltówce, jeśli tego "budowlanka" wcześniej nie przewidziała lub na to wręcz nie pozwala.

gumis107
25-12-2009, 17:20
tak z ciekawosci ,czy projektant wnetrz jest w stanie zaprojektowac lazienki w pelni funkcjonalne o wymiarach wewnetrzych 160/80cm, w ktorej jest kabina prysznicowa, kibel, umywalka ,lub cos takiego samego ,ale o wymiarach 120/120cm ,w tym przypadku musialem zastosowac brodzik niestandardowy czyli 70/70cm.Pzdr

Irma
25-12-2009, 21:09
może jest a moze nie jest. Wiele zalezy od usytuowania pionów, drzwi,
A tak btw - co to znaczy 120x120? umywalka taka wielka?jak można ją zmieścić na powierzchni 80x160???

enickman
28-12-2009, 21:01
Trochę uprościłaś problem...

A Ty Wojtku trochę go wyolbrzymiasz o czym poniżej



czyli na etapie projektu budowlanego układ funkcjonalny powinien być już określony.Tak najczęściej architekci projektujący budowlankę robią, bo nie przewidują czy ma być kompakt czy stojący - określają "jakieś" niezbędne funkcje, bo nie dyskutują przecież z inwestorem jaki układ łazienki chce . Chyba że robią projekt indywidualny połączony z projektem wnętrza.
Życie jednak jest życiem i zwłaszcza w projektach gotowych dopiero na etapie myślenia o architekturze wnętrza okazuje się, że dobrze by było aby w.c , bidet czy umywalka były w innym miejscu niż to projekt budowlany przewidział...
OK - może to tak wygląda w przypadku mieszkań zakupionych u developerów lub na rynku wtórym, natomiast w przypadku nowo budowanych domów tzw. systemem gosp. praktyka wygląda inaczej - projekt projektem, ale już na etapie robienia fundametów inwestor musi przewidzieć jak ma iść kanalizacja, a więc musi conajmniej w głowie wymyślić projekt funkcjonalny łazienki - a więc jeżeli mu się "nie odwidzi" kanalizacja jest dostosowana do jego potrzeb



Z urządzeniami nie ma z reguły jakiegoś wielkiego problemu lecz już przyłączenie kompaktu takie może sprawić.Często też jest za późno na zmiany położenia szerokiej setki....

I tutaj problem załatwia danie wszędzie setek



Niestety większość inwestorów urządzających samodzielnie wnętrza, traktuje je w sposób jedynie dekoratorski - płytki, szafki, ceramika kolor.Większość, zaangażowana w mury, okna, pompy itp nie wie z góry jakie problemy może spotkać z przyłączami i jak ich ew. uniknąć.


j.w. - większość inwestorów, jeżeli ma jeszcze myślących fachowców, którzy więdzą kiedy należy dopytać (jaka bateria, brodzik itd.) - podczas całej budowy zdążą nauczyć się podstaw technicznych, które może nie pozwolą na wykonanie praktyczne, ale pozwolą przynajmniej wiedzieć jak - więdzą jak należy zapewnić odpowiednią konstrukcję pod wykończenie

architekci wnętrz są świetni do małych mieszkań, gdzie faktycznie trzeba się nagimnastykować aby pomnożyć przestrzeń przy zastanych już uwarunkowaniach infrastrukturalnych. W domach moim zdaniem są zbędni

2112wojtek
29-12-2009, 12:57
Myślę,że się trochę nie zrozumieliśmy.
Projekt budowlany , to nie to samo co projekt branżowy. To co powiedziałeś o przewidywaniu układu funkcjonalnego , jest niczym innym, jak to co ja napisałem - inaczej mówiąc : inwestor na etapie układania instalacji musi założyć układ łazienki - powiedziałem o tym przecież.
Pełna zgoda pod warunkiem , że rzeczywiście zostało to przemyślane. Dla mnie projektem budowlanym jest to, co zastaję po zamknięciu obiektu, bez względu na zmiany dokonane przez inwestora w porównaniu do dokumentacji jaka zakupił. A rzadko kupuje dokumentację wykonawczą z projektami branżowymi.
Moim obowiązkiem jest sprawdzić sytuację zastaną i dokonać inwentaryzacji stanu faktycznego, w oparciu o który powstaje projekt.
Często jednak w tym momencie okazuje się, że nawet pomysł inwestora nie był najszczęśliwszy.Nie jest to wcale rzadki przypadek.
Dla "setek" zabetonowanych w podłodze, pod miski z dolnym odejściem jest pozamiatane. Każde przesunięcie w.c. wymaga prucia podłogi lub... zamiany na geberit i zabudowanie go wraz z rurą.
Geberit też ma odpływ "100" więc nie bardzo rozumiem , co masz na myśli mówiąc : "problem rozwiązuje , danie wszędzie setek" ?. Pewnie, o ile konstrukcja budynku na to pozwala, możemy dać setkę nawet pod brodzik czy umywalkę a następnie wkładać kryzy, przejściówki, kolanka. Czasem są to jednak tylko piony i nic więcej, nawet w budynkach jednorodzinnych.

Co do myślących fachowców , mam odmienne zdanie. Nie żebym uważał ,że są bezmyślni, tylko ,że oni robią tak jak wymaga tego sztuka i jak inwestor sobie życzy.
Co z tego że dopytają gdzie brodzik, jak się okaże ,że brodzik powinien być w innym miejscu bo sam inwestor tego do końca nie przemyślał.
I znowu powtórzę, bo najczęściej nie przemyślał.
Wchodzi na budowę i pokazuje : tu w.c, tu bidet , tu itd. i popełnia grzech o którym piszemy.
Tylko papier jest cierpliwy i wybacza błędy. Na żywca ustawianie, zawsze niesie zagrożenie popełnienia gafy.
I hydraulik i elektryk "robią punkty" gdzie im się każe i gdzie przepisy na to pozwalają , reaguje w momentach zazwyczaj skrajnych, kiedy widać , że urąga to zdrowemu rozsądkowi. Oni tam nie będą mieszkać.

Cieszy mnie Twoje uznanie dla pracy architektów wnętrz w małych mieszkaniach.
Muszę Ci jednak powiedzieć, nie wiem co inni koledzy architekci na ten temat powiedzą, że większość naszych prac, to nie są jednak małe mieszkania w bloku.
Ostatnio w bloku ( jakieś 110m2 mieszkanko) dane mi było projektować jakieś 5 lat temu. W moim przypadku, od niemal 20 lat, gro to tzw. "używka" i duże domy, gdzie nikt nie szaleje na punkcie utraconego jednego m2.
Myślę ,że nie jestem wyjątkiem.

enickman
30-12-2009, 20:15
to gratuluję - bo większy metraż = większy zysk dla Was :-)
ja osobiście nie oddałbym nikomu tej frajdy urządzania domu (no może czasami przydałby się super arbiter, bo w typowo katolickim modelu rodziny, gdzie stosunek żon do mężów jest jak wynik meczu na Wembley trudno czasami demokratycznie wybrać kierunek)
ale tak jak ktoś już tu napisał dla mnie problemem jest nie brak pomysłów tylko ich nadmiar

Elfir
01-01-2010, 11:30
urządzać może tak, ale rozplanować wnętrze sensownie i ergonomicznie czasem samemu jest trudno.

2112wojtek
13-01-2010, 12:24
Troszkę się Państwo wystrzelało. :D
Pozwolę sobie zapodać kilka grzechów wynikających podczas stylizacji wnętrza.
Po obejrzeniu parędziesięciu zdjęć z realizacji wnętrz , można śmiało powiedzieć , że główny nurt obowiązujący wśród Forumowiczów, to klasyka ( tzw nowoczesna i najczęściej tutaj niestety nudna ), rustyk ( nie wiem czemu nazywany klasyką), szczątkowy minimalizm i coraz częstsza fascynacja glamour'em. Ten ostatni , moim zdaniem potrwa jeszcze, góra, ze 2 lata i będzie traktowany wkrótce tak, jak obecnie wenge - obciach. Styl jednak o tyle fajny , że wymaga zabiegów jedynie dekoratorskich i po przemalowaniu ścian i zmianie opraw będzie typową klasyką.
Trochę gorzej z łazienkami, bo ceramika glamour nie jest taka tania, ale od biedy i przy niewielkich nakładach będzie można wrócić do bezpiecznej stylistyki.
Najwięcej błędów ,moim zdaniem, powstaje przy Rustyku czy jego odmianach, jak country, śródziemnomorski zwany częściej prowansalskim czy naszym polskim dworkowym.
Grzech zasadniczy tutaj , to niewłaściwe a raczej nielogiczne używanie detalu.
Druga sprawa, to nieadekwatne wzornictwo i ornamentyka w takim wnętrzu.
Główną przyczyną są tu prawdopodobnie brak logiki w operowaniu detalem, niekonsekwencja i nieznajomość historii, co gorsza "błędy" te są utrwalane nawet przez pisma wnętrzarskie a zwłaszcza producentów mebli, którzy, co jeszcze gorsze, kształtują często niezbyt trafne gusty.
Używamy elementów obcych ( i nie chodzi tu wcale o sprzęty) we wnętrzach naśladujących stare domy.
Złe proporcje okien, ich forma, wysokość pomieszczeń z góry może skazać wszelkie wysiłki na niepowodzenie. Elementy dzisiaj traktowane jako ozdobne i nadające charakter z reguły wynikały w takich pomieszczeniach z konstrukcji, dostępnej technologii i praktyczności.
Np. belkowany sufit i powała nie były zabiegiem upiększającym podobnie jak belka nad kominkiem nie służyła do stawiania ozdób. Małe, zazwyczaj prawie kwadratowe okno nie wstawiane było w celu nadania przytulności domowi a słup, czy drewniany półfilar ścienny lub nawet potem pilaster, były elementami mającymi swoje dalsze konsekwencje w innych, widocznych detalach.
Stylizując wnętrze odtwarzamy te elementy, ale nie mogą być one umieszczone w miejscach przypadkowych lub sprawiać wrażenie imitacji.
Niestety powała , a raczej już boazeria, z nabitych desek pomiędzy belkami, lub co gorsza okorowanych żerdzi dodatkowo przy ceglanych i w miarę równo otynkowanych ścianach wygląda na tanią imitację i zabieg sztuczny. Tak samo tandetnie jak PRL-owska boazeria z sosnowych deseczek w ciasnym przedpokoju w blokach .
Płyta kuchenna pod zwalistym okapem umieszczona na drewnianej szafce, czy laminowane lub ceramiczne blaty z płytek sprawiają to samo wrażenie. Nasi przodkowie byli bardziej praktyczni niż często nam się to wydaje. Nie mogli jedynie pewnych rzeczy zrobić. Nie stosowali więc blatów z 18 mm płyty, bo deska musiała mieć swoją grubość a i meble z cieniutkich płycin były tak drogie, że o fornirach nie wspomnę, iż niewielu je posiadało, zwłaszcza na wsiach.
Większość dzisiejszych elementów ozdobnych wynikało z potrzeby nie z estetyki i o tym dobrze pamiętać.
Szpros nie był ozdobą był koniecznością, jak ktoś budował ceglany dom , nawet w technologii szachulcowej stać go było z pewnością na powałę nie boazerię lub sufit trzcinowy, piec nie był wykładany płytkami tylko kaflami wraz ze ścianą, za którą był mocowany szyber i musiał od niej odstawać.
Nikt też nie ozdabiał ściany kominowej kamieniem rzecznym umieszczanym w zaprawie. Cały komin był z kamienia co najwyżej itd,itd.

OK
13-01-2010, 12:32
Właśnie na ten wykład czekałam od początku, dzięki Wojtku :D

Jakby się jeszcze dało wyjaśnić właśnie różnicę między klasyką a rustykiem, będzie super - bo faktycznie nagminnie te pojęcia są mieszane lub uważane za równoważne :roll:

enickman
13-01-2010, 12:54
no dobrze, ale czy to nie za dużo teorii
czy to ma aż takie znaczenie czy krzesło jest w stylu barok czy raczej rokokoko?
czyż nie ważniejsze jest w subiektywnym odczuciu posiadacza czy jest ładne czy brzydkie?

zgadzam się Wojtkiem, co do większości tego co napisał odnośnie stylizacji - warto się zagłębić w temat bardziej, gdyż odzworcowująć coś powierzchownie możemy potem mieć coś co charakterem nie do końca przypomina to co mieć chcieliśmy i nie wiemy do końca dlaczego (vide: kominek w zaprawie)

natomiast nie do końca się zgodzę z powałą i równymi ścianami
jak przy odnawianiu wnętrza pozostawimy część muru nieotynkowanego, lub belki na wierzchu a resztę unowocześnimy to jest OK, a jak w drugą stronę to nie? no chyba, że chodzi Ci o to, że jedziemy w staroć na maxa, ale pomysł od początku jest skazany na porażkę, bo nie ta bryła, proporcje i ściany za proste

OK
13-01-2010, 13:04
no dobrze, ale czy to nie za dużo teorii
czy to ma aż takie znaczenie czy krzesło jest w stylu barok czy raczej rokokoko?
czyż nie ważniejsze jest w subiektywnym odczuciu posiadacza czy jest ładne czy brzydkie?

zgadzam się Wojtkiem, co do większości tego co napisał odnośnie stylizacji - warto się zagłębić w temat bardziej, gdyż odzworcowująć coś powierzchownie możemy potem mieć coś co charakterem nie do końca przypomina to co mieć chcieliśmy i nie wiemy do końca dlaczego (vide: kominek w zaprawie)

natomiast nie do końca się zgodzę z powałą i równymi ścianami
jak przy odnawianiu wnętrza pozostawimy część muru nieotynkowanego, lub belki na wierzchu a resztę unowocześnimy to jest OK, a jak w drugą stronę to nie? no chyba, że chodzi Ci o to, że jedziemy w staroć na maxa, ale pomysł od początku jest skazany na porażkę, bo nie ta bryła, proporcje i ściany za proste
Mam wrażenie, że właśnie o to chodzi :roll:
Mam stare meble, przedwojenne i starsze, bardzo je lubię. M.in. dlatego kupiłam mieszkanie w starym budynku (wprawdzie już powojennym, ale jeszcze wg bardziej przedwojennych zasad budowanym), a nie w nowowybudowanym apartamentowcu. To był świadomy wybór, mimo wszystkich jego wad.
Ale nie będę próbowała tworzyć wnętrz dworkowych czy pałacowego rokoko, raczej celuję w okres międzywojennego, bo taki ma szansę mi się udać. Czy się uda - się zobaczy :wink:

2112wojtek
13-01-2010, 13:38
OK

Klasyka jako styl, tak naprawdę nie istnieje. To słowo wytrych , coś jak używany popularnie zwrot "dings". Możemy mówić o klasycznym dziele, czyli czymś doskonałym i ponadczasowym. Klasyczne będą dzieła Bacha z baroku jak i Shonberga z XX wieku.
We wzornictwie czy meblarstwie klasyczne będą np proste fronty w szafkach jak i proste filungowe drzwi . Klasyka nie jest umiejscowiona w konkretnej epoce. Minimalistyczna szafa też jest klasyką, podobnie jak krzesło Thonet.
Secesja,modernizm czy klasycyzm są stylami, nie są jednak de facto stylem klasycznym :D
Stąd określenia "klasyka" czy "nowoczesna klasyka" w zależności od użytych form, które powstały w różnym okresie. Tak czy inaczej historia sztuki nie wyróżnia czegoś takiego jak styl klasyczny.

Enickman
Nie jest istotne czy to barok, czy rokoko, zwłaszcza , że to drugie jest końcowym okresem baroku :D. Ważne jest to co Ci się podoba.
Jednak jeśli stylizujesz wnętrze ( pytanie tez w jakim zakresie), to dobrze byłoby aby miało ono adekwatny charakter również w sprzętach.
Swoją drogą jeśli wrócisz , do tego co napisałem, to zobaczysz ,że sprzęty a więc i meble wyłączyłem z rozważań.
Jeśli jednak do domu z bala z powałą i małymi oknami wstawisz komplet pięciu barokowych krzeseł a szóste będzie z Casiny , to nawet jeśli wszystkie będą piękne i podobały się właścicielowi, efekt będzie dosyć marny.
Oczywiście nikt Ci tego nie zabroni, chodzi tu bardziej o w miarę obiektywny ogląd.
Co do jechania na maxa ze starociami, to nie o to mi chodziło.
Myślałem o detalu. Możesz zostawić część odkrytego muru z belką a resztę zrobić na nowoczesne lub odwrotnie. Ja pisałem o czym innym.
Jeśli robimy "atrapy" muszą one wyglądać niemal tak jak ich pierwowzory i rządzić się podobną logiką.
Nie ma powały z nabitymi pomiędzy belki deszczułkami, bo to jest już boazeria nie powała.Tak nabij deski żeby udawały powałę, a więc schowaj je pod belkę.
Nie stawiaj słupa w pomieszczeniu udającym stare ale z gładkim sufitem.
Taki słup miał zazwyczaj stężenia lub podpierał belkę nośną - udaj więc ,że tak jest inaczej będzie to element mało przekonujący a może nawet dziwny.

OK
13-01-2010, 14:11
Jeszcze raz dziękuję :D
Wiem, że klasyka to nie styl. I do szału mnie doprowadza, jak mówię "klasyka", a ktoś słyszy "kurna chata"/"dworek"/"pałac" etc... Dlatego poprosiłam o wyjaśnienie, bo na pewno zrobisz to lepiej ode mnie :wink:
A ja będę miała gotowca na przyszłość 8)

anSi
13-01-2010, 15:08
Wojtku - dlugo kazesz na siebie czekac :) Czytam z ciewkawoscia, ale i z niepokojem - bo wyglada na to, ze niezle u siebie namieszalam. Ni to glamour, ni to minimalizm....ni nowoczesna klasyka :oops: :) Juz sama nie wiem, co u siebie mam :(

Rzuc okiem, czy artykul, ktory wpadl mi w rece do rzeczy jest, czy do d...jest? :)

http://clonic.blox.pl/2008/05/STYLE-WE-WNETRZACH-PODZIAL-I-CHARAKTERYSTYKA.html

Darcy
13-01-2010, 15:35
Wojtka chyba przysypała lawina, skoro tak długo milczał. ;-)

I dziękuję za niezwykle pouczający i bardzo wartościowy wpis. :-)

2112wojtek
13-01-2010, 16:15
Rzuc okiem, czy artykul, ktory wpadl mi w rece do rzeczy jest, czy do d...jest? :)
l

Rzuciłem okiem, trudno powiedzieć czy do rzeczy w każdym razie do d... nie zaryzykowałem.

enickman
13-01-2010, 16:24
Nie ma powały z nabitymi pomiędzy belki deszczułkami, bo to jest już boazeria nie powała.Tak nabij deski żeby udawały powałę, a więc schowaj je pod belkę.
Nie stawiaj słupa w pomieszczeniu udającym stare ale z gładkim sufitem.
Taki słup miał zazwyczaj stężenia lub podpierał belkę nośną - udaj więc ,że tak jest inaczej będzie to element mało przekonujący a może nawet dziwny.

Wojtku co do słupa jest to duża róznica
Co do powały - to już chyba subtelność czy deski dochodzą do belki czy są nad nią

2112wojtek
13-01-2010, 16:52
Masz rację!
No cóż stało się.
Nie chciałem rzucać konkretnymi przykładami i być niedelikatny, żeby naszej DPS nie urazić, ale to właśnie Jej pomysł z sufitem miałem na myśli.:oops:
Sorry Depsia, przeklnij mnie teraz.
Musiałbyś więc sam zobaczyć o co biega.

malgos2
13-01-2010, 18:04
Rzuc okiem, czy artykul, ktory wpadl mi w rece do rzeczy jest, czy do d...jest? :)
l

Rzuciłem okiem, trudno powiedzieć czy do rzeczy w każdym razie do d... nie zaryzykowałem.

Moze przyda sie maly przeglad historyczny stylow w architekturze... http://en.wikipedia.org/wiki/Architectural_style :wink:

Tu ciekawy artykul o designie - szczegolnie fragment o "podejsciu do projektowania" http://en.wikipedia.org/wiki/Design Jest w nim dewiza Irmy - "jest nieskonczenie wiele dobrych rozwiazan". Irma - ktos Cie skopiowal... :wink:

anSi
13-01-2010, 19:47
Rzuc okiem, czy artykul, ktory wpadl mi w rece do rzeczy jest, czy do d...jest? :)
l

Rzuciłem okiem, trudno powiedzieć czy do rzeczy w każdym razie do d... nie zaryzykowałem.

No tak - znakiem tego bardziej do d... niz do rzeczy :)

malgos -dzieki za linki.

Irma
13-01-2010, 19:59
Rzuc okiem, czy artykul, ktory wpadl mi w rece do rzeczy jest, czy do d...jest? :)
l

Rzuciłem okiem, trudno powiedzieć czy do rzeczy w każdym razie do d... nie zaryzykowałem.

Moze przyda sie maly przeglad historyczny stylow w architekturze... http://en.wikipedia.org/wiki/Architectural_style :wink:

Tu ciekawy artykul o designie - szczegolnie fragment o "podejsciu do projektowania" http://en.wikipedia.org/wiki/Design Jest w nim dewiza Irmy - "jest nieskonczenie wiele dobrych rozwiazan". Irma - ktos Cie skopiowal... :wink:

nie mogłam sie doczytać, moj angielski nie jest już taki jak kiedyś... :) a nawet wtedy był tylko dobry ...
szkoda, ze nie napisali, ze mnie cytują, mogłabym się czuć ważna :wink:

malgos2
13-01-2010, 20:06
Rzuc okiem, czy artykul, ktory wpadl mi w rece do rzeczy jest, czy do d...jest? :)
l

Rzuciłem okiem, trudno powiedzieć czy do rzeczy w każdym razie do d... nie zaryzykowałem.

Moze przyda sie maly przeglad historyczny stylow w architekturze... http://en.wikipedia.org/wiki/Architectural_style :wink:

Tu ciekawy artykul o designie - szczegolnie fragment o "podejsciu do projektowania" http://en.wikipedia.org/wiki/Design Jest w nim dewiza Irmy - "jest nieskonczenie wiele dobrych rozwiazan". Irma - ktos Cie skopiowal... :wink:

nie mogłam sie doczytać, moj angielski nie jest już taki jak kiedyś... :) a nawet wtedy był tylko dobry ...
szkoda, ze nie napisali, ze mnie cytują, mogłabym się czuć ważna :wink:

Sa takie podejscia:
- zasada KISS (Keep it Simple Stupid) - zachowaj prostote glupku.
- TIMTOWTDI (There is more than one way to do it) - jest na to wiecej niz jeden sposob (tu faktycznie brakuje przypisu, ze to Twoja dewiza, ale moge zrobic przypis jak chcesz :lol: :lol: :lol: )
- projekt skoncentrowany na uzytecznosci - skupiajacy sie bardziej na celach zwiazanych z uzyciem artefaktu, niz na koncowym uzytkowniku
- projekt skoncentrowany na uzytkowniku - skupiajacy sie na potrzebach, checiach i ograniczeniach uzytkownika koncowego projektowanego artefaktu.

Irma
13-01-2010, 20:09
senkju
podoba mi się pierwsze :)

78mysz
13-01-2010, 22:08
ja to na przyklad potrafie miejscami taką prostotę zachować, ze wychodzi mi wręcz prostacko. ;)
A tak na serio, to mam pytanie. Są przedmioty kojarzone z klasyką, ale czy są takie wnętrza? Czy to nie jest tak, ze przedmioty uważane za ponadczasowe, umieszczone razem w jednej przestrzeni nie staną sie kiczem, albo zbyt przewidywalną realizacją, albo też zwyczajnie nudą?Czy jest nowoczesne wnętrze, które ma zadatki na ponadczasowe?Jakiś przykład dla żuczka? Jakie założenia powinny być spełnione przy konsturowaniu takiej przestrzeni?

anSi
14-01-2010, 07:59
...Czy jest nowoczesne wnętrze, które ma zadatki na ponadczasowe?Jakiś przykład dla żuczka? Jakie założenia powinny być spełnione przy konsturowaniu takiej przestrzeni?

Tez chcialabym to wiedziec :) Czy mozna by tak step by step laikowi totalnemu pokazac "jak to sie robi"? :)

78mysz
14-01-2010, 08:14
...Czy jest nowoczesne wnętrze, które ma zadatki na ponadczasowe?Jakiś przykład dla żuczka? Jakie założenia powinny być spełnione przy konsturowaniu takiej przestrzeni?

Tez chcialabym to wiedziec :) Czy mozna by tak step by step laikowi totalnemu pokazac "jak to sie robi"? :)
tylko tak step by step to Ci chyba wyjdzie sztampa

anSi
14-01-2010, 08:21
No tak...:) Chodzi mi raczej o zasady....zalozenia...:)

DPS
14-01-2010, 15:26
Masz rację!
No cóż stało się.
Nie chciałem rzucać konkretnymi przykładami i być niedelikatny, żeby naszej DPS nie urazić, ale to właśnie Jej pomysł z sufitem miałem na myśli.:oops:
Sorry Depsia, przeklnij mnie teraz.
Musiałbyś więc sam zobaczyć o co biega.

Jakby nie patrzeć, rzuciłeś przykładem... :-?
Cóż - pewnie wiesz, co mówisz, natomiast w naszym prywatnym odczuciu nie jest tak źle z tym sufitem.
Powstał nie dlatego, że tak jest ładnie, choć nam się i tak podoba.
Powstał z oszczędności najzwyczajniejszej.
Mieliśmy żerdek dużo, swoich. Przez kilka lat na belkach nie leżało nic, było to więc de facto sufitem.
Teraz przyjdzie pewnie od góry OSB i na tym nie wiem co, pewnie jakieś tandetne panele. Nie stać nas na więcej, taka prawda.
Najwyżej będę miała książkowy przykład tandety i braku wyrafinowania. 8)
Ważne, że gościom się podoba i dobrze się czują w tym wnętrzu i to jest priorytet absolutny. :wink:
Przeklinając pod nosem i rzucając brzydkimi wyrazami - nadal będę czytała Twoje miniwykłady, bo bardzo są ciekawe.
A rzuć czymś jeszcze raz... :evil:

2112wojtek
14-01-2010, 16:43
w naszym prywatnym odczuciu nie jest tak źle z tym sufitem.
Powstał nie dlatego, że tak jest ładnie, choć nam się i tak podoba.
Powstał z oszczędności najzwyczajniejszej.
Mieliśmy żerdek dużo, swoich. Przez kilka lat na belkach nie leżało nic, było to więc de facto sufitem.
Teraz przyjdzie pewnie od góry OSB i na tym nie wiem co, pewnie jakieś tandetne panele. Nie stać nas na więcej, taka prawda.
Najwyżej będę miała książkowy przykład tandety i braku wyrafinowania. 8)
Ważne, że gościom się podoba i dobrze się czują w tym wnętrzu i to jest priorytet absolutny. :wink:
:

Powolutku.
Owszem,dociekliwy enickman przycisnął mnie do muru i nie wiedziałem już jak dyplomatycznie się wywinąć od odpowiedzi , ale jeszcze raz powtórzę, co mówiłem wcześniej.
Nie mam zamiaru oceniać czyjegokolwiek gustu.
Jest całkowicie prywatną sprawą, jak ktoś sobie urządza wnętrze i co mu się podoba. Nie było to absolutnie zamiarem wewątka.
Jedna z niepisanych zasad architektów wnętrz i dekoratorów mówi, że nawet jeśli klient wymyśli sobie złote anioły, to albo mają one być , albo projektant bez proszenia sam schodzi z budowy. :)
Możemy tłumaczyć, argumentować i przekonywać ale nikt z nas nie projektuje wnętrza dla siebie. Twoje dobre samopoczucie jest ważniejsze niż ambicje, wiedza i wyczucie projektanta.
Wymyśliłaś sobie , z różnych powodów, taki sposób nie inny i ok! Ja natomiast napisałem ,że logicznie tak nie powinno być, bo tak się tego nigdy nie robiło.
Chałupy były stawiane konsekwentnie i zgodnie z wiedzą oraz pewnymi zasadami a stylizując powinniśmy to w jakiś sposób pokazać.
Oczywiście , że możesz odpowiedzieć, "cóż z tego ,że się nie robiło, ja tak mam i już?". No i wszytko na ten temat, gęba moja w ciup, reszta jest jedynie subiektywną oceną oglądających.
Z mojego punktu widzenia nie zrobiłbym tego tak, bo mi logika i zasady tak nakazują, ale cóż z tego kiedy to jest Twoje i znów wara mi od tego. :D

O książkową tandetę, czy kicz wnętrza nie obawiaj się. Jak tylko umiałem, nie oceniałem Twojego wnętrza, tylko jeden detal, który o całości nie musi wcale świadczyć. Nie ma recepty i algorytmu na dobre wnętrze, nawet stylizowane a celowe i świadome stosowanie elementów kiczowatych czy obcych nie jest niczym zdrożnym jeśli widać jego użycie z premedytacją.
Gdybyś robiła scenografię historyczną, byłoby pewnie be , robisz dla siebie - nikomu nic do tego. Pytanie tylko w jakim stopniu chcesz być wierna tradycji i jaki będzie efekt końcowy, no i czy będziesz zadowolona z niego?
Jak widać jesteś i bardzo dobrze.

DPS
14-01-2010, 20:01
Dobra, niech Ci będzie, że zapunktowałeś. :lol:
Ja jakoś chyba inaczej rozumiem stylizację...
Wg mnie stylizacja to jest wtedy, kiedy mogę zrobić jakąs rzecz inaczej, ale robię tak, w jakiś tam zamierzony sposób, bo chcę osiągnąc jakiś tam zamierzony efekt wizualny (inna sprawa, czy wszyscy będą tak samo dane wnętrze odbierali).
Myśmy robili nie stylizując, a budując, w taki sposób, bo to było najtańsze i nie gryzło się z ewentualną chłopską chałupą, jaką wnętrze miało przywodzić na myśl.
Będę więc jak reduty bronić twierdzenia, że u nas to nie stylizacja. :P

Ad rem jednak - chałupa, w której mieszkamy (tej nigdy nie pokazuję na forumie :wink: ) była z trzcinowym sufitem. Nijak nie chcieliśmy takiego u gości... :wink: :lol:

Generalnie to, co u nas powstaje, zwłaszcza planowane pokoje u góry, będzie jedną wielką stylizacją i nie sądzę, żebyśmy zbyt wiele starań dołożyli do prawdy historycznej. Wynika to z charakteru obiektu, to pokoje poniekąd hotelowe... Ale chcielibyśmy przywołać pewne skojarzenia i pewną atmosferę w ich wnętrzach, stąd moje pytania. :roll:
I na pewno będzie pięknie! :P :lol: :wink:

2112wojtek
14-01-2010, 22:01
W mordę jeża , odpisuję Zochnie, produkuję się a Ona się wykasowała. :D:D

Nic to Zochna, już napisałem niech będzie w razie czego też wykasuję.
Aż zajrzałem do Depsiowego dziennika czy nie mam zaćmy. :D
Pomiędzy pięknie obrobione belki , na kontrłatach nabite są żerdzie.
Nie leżą na belkach nośnych nie mogą więc spełniać podłogi piętra, czyli nie są elementem konstrukcji podłogi na pietrze a tylko sufitem - nie stropem.
Zresztą DPS sama powiedziała, że na górę przyjdzie OSB i na to panele.
Okorowane żerdzie są więc tylko ozdoba nie konstrukcją a i ja też nie o ich estetyce mówiłem .

Ten rodzaj sufitu ( nawet imitacji takiej powały) nie występował u nas w budynkach murowanych. Bywały deski układane na wiązarach w przypadku strychów lub krawędziaki dla poddaszy użytkowych. Okrąglaki ociosywane na płasko od spodu na powale lub bale zaciosywane na wpust lub wrąb pojawiały się czasem i to u nas rzadko w domach właśnie z bala.
Niemcy przynieśli sufit trzcinowy na nasze tereny, często sufit ten był układany pomiędzy belkami wiązarowymi, zostawianymi na widoku i smarowanymi dziegciem dla większego efektu, a całość połaci bielona.

Rozumiem Jej opór przed trzcinowym, bo zrobienie go wymaga sporo pracy i doświadczenia aby był trwały i estetyczny. Dawał jednak , podobnie jak deskowany sporo możliwości zdobniczych z których chętnie korzystali zarówno bogaci jak i biedni. Na Żuławach np można do dzisiaj znaleźć ślady polichromii w starych chałupach wiejskich.

Zochna
14-01-2010, 23:04
W mordę jeża , odpisuję Zochnie, produkuję się a Ona się wykasowała. :D:D


:oops: no w mordę :lol:
przepraszam Wojtku i dziękuję, że się trudziłeś :D nie kasuj !
Poszłam na zdjęcia spojrzeć , ale mi się słabo otwierają i muszę jednak w okulary zainwestować - to sobie pomyślałam, że nie będę się wymądrzać :)
To teraz rozumiem o co chodzi.
Ale moim zdaniem ten sufit wygląda ciekawie i wpisuje się w klimat całości.
Jeżeli alternatywą - przy ograniczonych środkach - były np. wiszące karton-gipsy - to ja głosuję za żerdzią :)Pomijając kasę - to obawiam się , że znalezienie dzisiaj fachowca od trzcinowego sufitu nie jest proste.
Wydaje mi się też , że nawet jeśli ktoś nastawia się na "tradycyjne" budowanie - to pewne kompromisy i "udawanie" są usprawiedliwione. Okna skrzynkowe , z prawdziwymi szprosami są piękne - ale pod warunkiem, że ja ich nie będę myc ;) . No i te tam mostki termiczne - czy inne trudne wyrazy ;)
Ale muszę też przyznać, że po roku od zamieszkania - w domu, który w trakcie budowy - wydawał się być fajny i taki nasz ( w ramach pewnych kompromisów, of course) - nabieram dużo pokory i jeszcze więcej szacunku dla profesji architekta, projektanta wnętrz i dekoratora również. Ja ciągle jestem na etapie , że wiem czego nie chcę. Mgliście wiem czego chcę - tylko nie wiem jak to osiągnąć.
Może są jakieś proste zasady (i to najlepiej maksymalnie 5 ;)) połączenia
starego z nowym ? (jeden z naszych fachowców ze znawstwem stwierdził - widzę, że pani to bardziej taki ekleptyk preferuje :lol: )

Aa..te żuławskie podcieniowe chałupy są przepiękne. I szczęśliwie kilka z nich doczekało się inwestorów - po swojej pegeerowskiej przeszłości.

Depsiu - mam nadzieję, że się nie teges, no wiesz .. , że Twój sufit jako materiał badawczy został użyty :)

enickman
15-01-2010, 09:38
ale tam jedyne co wymagałoby poprawienia w tym suficie to zamiana tych żerdzi na deski i byłoby już bardzo super, ze zdjęć to nawet nie rzuca się w oczy dopóki ktoś nie wskaże na to
dom ma poza tym piękne tynki
jak już to okna ...

2112wojtek
15-01-2010, 11:05
Może są jakieś proste zasady (i to najlepiej maksymalnie 5 ;)) połączenia
starego z nowym ? (jeden z naszych fachowców ze znawstwem stwierdził - widzę, że pani to bardziej taki ekleptyk preferuje :lol: )



Aż pięć tych zasad ? 8) Wymagasz sporo. Myślę, że rozsądnie i z czystym sumieniem można podać jedną : przede wszystkim umiar i odpowiednie proporcje. :wink:
Jak mawia nasz klasyk jest wiele poprawnych rozwiązań, zwłaszcza że kombinacji jest moc.
Stare z nowym daje sporo możliwości i niezłe efekty, zawsze jak to przy kontrastach bywa.
Umiar to głównie ilość i proporcje jednego do drugiego. Na tej idei kontrastów bazują np lofty, glamury i ekleptyzmy.
Przy eklektycznych wnętrzach zazwyczaj można pozwolić sobie na mieszanie 3 nawet 4 stylów niemal w równych proporcjach ( nie mylić jednak z eklektyzmem w sztuce, bo tam mimo brania garściami , reguły są dosyć ściśle określone).
Z pewnością połączenie 2 stylistyk będzie niezwykle szlachetne i subtelne.
Nie oznacza to jednak ,że trzeba się trzymać np tylko secesji z minimalizmem.
Dodatki mogą być z różnych ale nieodległych bajek ale zawsze z umiarem i łączone z jednym podstawowym, bazowym elementem.
Łączyć możesz różne czasowo formy z fakturami, detale architektoniczne z kolorami czy ornamentyką. Myślę , że lepsze da to efekty, niż np łączenie ze sobą różnych stylistycznie przedmiotów w tym mebli czy opraw. Tu trzeba być ostrożnym , bo łatwo zrobić pchli targ, który może i ma w sobie coś nostalgicznego ale w mieszkaniu będzie raczej męczący.
Wydaje mi się również , że dobrze byłoby gdyby jednak we wnętrzu coś było dominantą np przewaga klasycznej nowoczesności nad akcentami starymi.
"Stare" np faktury lub akcenty wyeksponowane bądź stanowiące tło dla nowości. Kontrast i tak będzie niezwykle czytelny.

DPS
15-01-2010, 14:33
ale tam jedyne co wymagałoby poprawienia w tym suficie to zamiana tych żerdzi na deski i byłoby już bardzo super, ze zdjęć to nawet nie rzuca się w oczy dopóki ktoś nie wskaże na to
dom ma poza tym piękne tynki
jak już to okna ...
Dziękuję za uznanie w kwestii tynków - samiśmy tymi łapami zacierali, żeby zbyt równo nie było. Ponad połowa tych tynków to oryginalne tynki poniemieckie, zastane po wojnie przez Pradziadka.
Żerdzie konstrukcyjne nie są, niemniej pełniły rolę jedynej "zasłony" od góry przez długi czas.
Desek nie chcemy, wymagałoby to finansów i sporo pracy, a żerdzie są znacznie tańsze i wciąż uważam, że jednak bronią się w tej wiejskiej estetyce, taki trochę wiejski ekleptyzm. :lol:

Umiar, no właśnie... :oops:
Często, niestety, łapię się na tym, że wychodzi mi nostalgiczny i męczący pchli targ... :oops:
Potem ganiam po domu z jednym celem - co by tu jeszcze wyrzucić?
Bardzo staram się ograniczać liczbę wszelakich durnostojek, choć całkowicie pozbawione ich wnętrze straciłoby wg mnie cały wyraz i smaczek. Byle ten umiar... :lol:
I nie zagracać.
Człowiek ma jakieś takie tendencje "a tutaj można by tę szafeczkę postawić albo dokupić taki malutki stoliczek i gazetnik, koło tego fotel, lampa..." - i mamy pokój zagracony. :lol:
Potem trudno jest mieć poczucie komfortu, kiedy przestrzeni w ogóle prawie nie ma. :roll:

i_de
15-01-2010, 14:37
Ważne, że gościom się podoba i dobrze się czują w tym wnętrzu i to jest priorytet absolutny.

no i mamy grzech kolejny ...
pzdr.

enickman
15-01-2010, 15:07
w tym przypadku akurat pomieszczenia są dla gości nie dla gospodarza

i_de
15-01-2010, 15:30
ja ogólnie...

DPS
15-01-2010, 18:58
Trzeba by więc pewnie uściślić - pomieszczenia powinny byc tak urządzone, aby dobrze się w nich czuli ci, dla których są przeznaczone. Czasem są to gospodarze, a czasem goście. :wink:

Elfir
15-01-2010, 23:00
Zwłaszcza w pensjonatach :D

2112wojtek
16-01-2010, 13:22
Zwłaszcza w pensjonatach :D
:P Mocno kontrowersyjna teza.
Nie wiem czy opinia i_de , dotycząca ogólnie całej architektury, nie powinna tu jednak bardziej obowiązywać ?. Bardzo dużo w tym co powiedział racji - niestety.
Jest to przecież wnętrze użyteczności ( jakby to nie nazwać) publicznej. 8)
Oczywiście, nie ma normatywu na to, ale jednak... :wink:
Ot taki przyczynek do dyskusji o poziomie estetyki wnętrz naszych pensjonatów, moteli, domów agroturystycznych.
Wszystko nabiera sensu jak zobaczymy odpowiedniki agroturystyczne np na pobliskim Syltcie czy Bornholmie.
Wiem , że inna cena za dobę, lecz porównując obiekty nasze o cenie relatywnej jak tam, to wypadamy gorzej niż fatalnie.
Uwaga i_de więc jak najbardziej na miejscu. 8)

PS I taka uwaga. Na Kaszubach jest aż jeden obiekt regionalny, którym moglibyśmy się pochwalić, ze spełnia wszystkie wymogi zgodnie z tradycją regionalną. Cały, pozostały pas Wybrzeża to pustynia.
Jeśli nie padnie zapał byłych mieszkańców Mazur do inwestowania w turystykę, to mamy szansę na normalne i prawdziwie oryginalne obiekty agroturystyczne. W miarę jest na Podkarpaciu, ale i tu trzeba mocno szukać w gąszczu gargameli ( tak zewnętrznych jak i wewnętrznych).
To ,że klient przyzwyczaił się już do wszechobecnego kiczu,, akceptuje go i nawet za to płaci jest marnym rozgrzeszeniem i kiepsko o nas świadczy. :wink:

Irma
16-01-2010, 15:48
a ja tego nie rozumiem.
zgadzam się że jak już ktoś zakłada, ze odtworzy dany styl to powinien się tego tzrymać. Czyli jeśli zapraszamy do kurpiowskiej chaty - to niech ona będzie kurpiowska. Ale jak dla mnie projektowanie wnętrz to jednak wariacje na temat a nie tworzenie scenografii lub wnętrz muzealnych. Uważam, ze w projektowaniu wnętrz jak i w każdym innym wypadku ortodoksyjne podejście do tematu jest złe.

DPS
16-01-2010, 17:45
W wypadku obiektów noclegowych o wszystkim tak naprawdę decyduje cena.
Jeśli by chcieć odtworzyć daewne chaty czy dworki we właściwym historycznie sposobie, to będzie to niemożliwe po prostu - klientów na tamtejsze warunki byłoby niewielu, w sumie wiadomo chyba, jakie wtedy panowały standardy higieniczne, a i wykończenie wnętrz, jeśli chodzi o jakość, często pozostawiało wiele do życzenia.
Gdyby zaś chcieć stworzyć namiastkę dawnego wnętrza, alw w wysokim standardzie, całe przedsięwzięcie stałoby się zupełnie nieekonomiczne.
Stąd konieczność częstego uciekania się do kompromisu, bo - z całym szacunkiem - w obiekcie noclegowym to zdecydowanie gość ma się czuć najlepiej, niezależnie od tego, co o tym mówi projektant wnętrz i dekorator. :wink:
To jest biznes. Czasem zupełnie malutki, ale biznes. :D

2112wojtek
16-01-2010, 18:13
W sumie nie to miałem na myśli, co sugerujesz Irmo
Stylizowanie nie jest scenografią muzealną fakt i nikt nie proponował przecież tego, lecz jest stylizacja jednak procesem historyzującym.
Na pewno widziałaś współczesne wnętrza domków, na choćby wspomnianym Bornholmie albo amerykańskie new country style, i przyznasz rację , że nie maja one nic wspólnego z muzeum czy scenografią.
Są one jednak nieodłącznym elementem tamtej kultury i stylu, mimo swej niewątpliwej współczesności i dużej swobody twórczej projektanta .
Tych elementów tamtej sztuki, która jest dla projektanta tylko i aż podstawową inspiracją.
Nie powiesz , że bazą jest tam alpejska chata.
Nie wiem czy uda się nadać charakter wiejskiej chałupie poprzez zastosowanie alabastrowej sztukaterii, elementu całkowicie nieznanego i obcego, choćby nie wiem jaki fajny dla odbiorcy klimat powstał.
Żerdzie na wspomnianym wcześniej suficie są takim obcym detalem, nie mającym uzasadnienia , bo nie są stylizacją( gdyż do niego nie nawiązują) ale jej dziwnie skojarzoną wariacją.
Wszystko zależy od projektanta i celu jaki sobie postawił : tworzy wiejską chatę czy swobodną, sobie tylko wiadomą wariację i jakiś klimat poprzez skojarzenia z okorowanym drewnem.
Podobno projektowanie architektury wymaga logiki i konsekwencji a brak kontekstu jest dla niej nielogiczny.
Nie wiem więc czemu ogólny sprzeciw budzi elewacja wyłożona potłuczonymi talerzami , przecież nie powinna, bo to tylko takie swobodne skojarzenie artysty n.t. ceramiki ? Ot, wariacja.

To nie ma nic wspólnego z ortodoksyjnym podejściem. Estetyka jest wynikiem doświadczeń i przemyśleń pokoleń tu w detalu zaś wynikiem umiejętności i wiedzy konstrukcyjnej ludzi budujących a nie impresją i widzimisię.
Czemu sufit nie został wykonany z otoczaków, trocin lub z płótna ? Czy wówczas byłby zgrzyt większy czy wręcz przeciwnie ?
Zresztą czy to ważne?
Jeśli artysta chciał stworzyć scenografię w teatrum- Bóg z nim :D :D Efekt i tak zależy od widza.
Nie ma o co kruszyć kopii, ma swobodę a ja wyrażam tylko moje zdanie, które do biznesu szczególnie ma się jak pięść do oka, bo mówiłem o naszej siermiężności, która z kasą nie musi mieć wiele wspólnego . :D
Szczęki na bazarze też nie są elementem estetyki czy kultury ale konieczności ekonomicznej a z przyzwyczajenia mogą zostać lokalnym folklorem.

Elfir
16-01-2010, 22:05
:P Mocno kontrowersyjna teza.

Co jest kontrowersyjne? Że pokoje powinny bardziej podobać się gościom pensjonatu niż jej właścielom? Wydawało mi się to oczywiste, ale widocznie specjaliści architekci mają inne wyobrażenie....

2112wojtek
16-01-2010, 23:41
:o :o :o

aadamuss24
20-01-2010, 10:22
Mam pytanie o konsekwencję w dzałaniu. Działka na wsi, więc zrezygnowałem z projektu nowoczesnego na rzecz bardziej pasującego do wsi i otaczających domów, czyli nie ma dachu płaskiego a jest dwuspadowy. W jaki sposób powinno być zaaranżowane wnętrze i otoczenie domu aby to wszystko współgrało ? Czy może być płot z metalu czy raczej sztachety, czy ogród musi być wiejski czy może być miejski, czy wnętrza powinny nawiązywać do bryły wiejskiej czy wnetrze może odbiegać od skojarzeń zewnętrznych (bryły domu) ? Czy oświetlenie ogrodu lampami czy latarniami będzie pasowało czy raczej na wsi to nie pasuje ?Jedyne co u mnie będzie odbiegało od starej wsi to duże okna które z zewnątrz jednak trochę się schowają za roślinami ale w środku już będą widoczne w całości. Mam nadzieję, że ktoś pojmie jakie mam dylematy :) pozdr adam

Elfir
20-01-2010, 10:31
Co dla ciebie znaczy ogród "miejski"/"wiejski"?
Poza tym na tereny otwarte pasuje również zabudowa typu bungalow (zwłaszcza jesli działka wieksza).
Popatrz po swojej wsi - ile osób ma sztachety w ogrodzeniu? Ilu mieszkańców wsi ma wnętrza prosto ze skansenu? Ilu sieje malwy pod płotem?

enickman
20-01-2010, 10:43
Mam pytanie o konsekwencję w dzałaniu. Działka na wsi, więc zrezygnowałem z projektu nowoczesnego na rzecz bardziej pasującego do wsi i otaczających domów, czyli nie ma dachu płaskiego a jest dwuspadowy. W jaki sposób powinno być zaaranżowane wnętrze i otoczenie domu aby to wszystko współgrało

nie daj się tylko zamknąć w klatce norm i konwenansów
jeżeli czujesz, że takim stylu będzie Ci dobrze to brnij w to chłopie
jeżeli robisz to na siłę po to tylko, żeby się dopasować, to przemyśl to jeszcze
poza tym nie musisz traktować tego tak zerojedynkowo albo-albo
no i faktycznie dobra rada - rozejrzyj się po okolicy

aadamuss24
20-01-2010, 20:05
Ogród wiejski czyli roślinność raczej taka jaka w naturze występuje w okolicy, ale nie wiem czy nie należy pogodzić się z czasem zmian i tym, gdyby kiedyś na wsiach mieli dostęp do tylu odmian roślin co dziś to pewnie by z tego korzystali. Ogród miejski to taki trochę bardziej elegancki twór, jakieś ciekawe oświetlenie, ścieżka i np. kute nogi w ławce ogrodowej a nie prosta ławka z dech. Postaram sie nie traktować tego zero-jedynkowo :) i poszukać złotego środka. Co do bryły domu i działki to warunkiem nadrzędnym był las i spokój, a ciężko coś znaleźć gdzie gminy pozwalałyby na płaskie dachy. Raczej można to robić ale niektórych dzielnicach miasta gdzie taka zabudowa już istnieje. Ale skośny dach też jest ok :) bo przy lesie jest :))
Rozglądając sie po okolicy to jest tak jak w większości polskich wsi. Jest kilka prostych starych domów nie zmienianych/upiękaszanych przez właścicieli przez lata i te wyglądają dobrze i spokojnie. Niestety są też chatki takie gdzie ktoś obok domu porobił jakieś szopy/szopki i te już nie wyglądają tak dobrze. Część nowego budownictwa to raczej popularne projekty i na szczęście nie ma jakiś koszmarnych potworków z lwami przy bramie :) Dużo domów jest mocno obsadzona roślinnością tak, że nawet trudno dwa domy jednocześnie oglądać, więc to raczej na plus. pozdr adam

Elfir
20-01-2010, 22:56
Ogród wiejski czyli roślinność raczej taka jaka w naturze występuje w okolicy,

No i tu zaczyna się pierwszy kłopot. Dla każdego ogrodnika, to co opisałeś to ogród naturalny a nie wiejski. Wiejskie ogródki były zwykle obsadzane roślinami bujnie kwitnącymi, raczej bylinami i jednorocznymi, oraz miały układ geometryczny.
Natomiast ogród miejski widze, że dla ciebie to odwrotnośc rustykalizmów (kuta ławka vs ławka z bali drewnianych), a to nie jest tak. Na wsi równie dobrze mozna postawić stylizowane na XIX w ozdobne ławki żeliwne czy latarnie, ale w ogrodzie nawiązującym do angielskiej posiadłości wiejskiej (tzw. manson)

Mis Uszatek
23-01-2010, 20:10
To co napiszę, nie jest przytykiem do wypowiedzi Serwis24, który najwyraźniej jest myślącym inwestorem.

Ogród wiejski to taki wytrych znaczący przeważnie tyle samo co "ogród wiejski z dawnych czasów". Tak samo z domem. Ale które to dokładnie czasy - nie wiadomo. I czy chodzi o chłopską chałupę czy pański dwór - też nie. Każdy ma swoją wizję zaszytą w ciepełku własnego rozumu i dopiero dłuższe przesłuchanie może odkryć prawdę. Najzabawniej, jak się dwóch dyskutantów prawie pozabija, a potem się okazuje, że każdy miał inną wizję. A skąd się one biorą? Mało kto studiuje historię architektury lub ogląda dawne ryciny. Raczej czerpie z filmu/literatury pięknej (do tego ostatniego trzeba jeszcze mieć sporo wyobraźni) a więc z drugiej ręki. A ci co czytają śliczne panie redaktorki z kolorowych pisemek - z trzeciej. I z tą mitologią przyszło walczyć 2112wojtkowi. Współczuję.

A propos stylistyki hoteli. Tu chyba reguła, "żeby się ludziom podobało" (z którą zawsze się nie zgadzam) zupełnie traci rację bytu. Gość, jak sama nazwa wskazuje, przychodzi i odchodzi. Zawsze jest nowy. Za pięć lat będzie inny niż dziś. Poza tym, to właśnie gość szuka stylu, który mu odpowiada. Elitarne hotele w Nowym Jorku przyciągają właśnie wysmakowanym (a nierzadko surowym) wzornictwem, bo pluszowe dywany przestały już wystarczać. Każdy hotel ma swój segment rynku. Jeśli stylistyka będzie pasowała do tego segmentu - gość sam przyjdzie. Agroturystyka w wydaniu Tadao Ando to będzie zły pomysł, ale luksusowy hotel na skraju klifu - czemu nie?

aadamuss24
25-01-2010, 20:29
Może taki grzech projektanta podam dla przykładu: strach przed pokazaniem portfolio abym nie wykorzystał pomysłów tam zawartych :) mam nadzieję, że to wyjątek bo, aż strach dzwonić do następnego. O zdziwieniu tegoż projektanta wnetrz, że dom jeszcze nie jest wybudowany to nie wspomnę :)
Co do pojęć używanych w tym wątku to dla laików niestety wszystko jest jasne i proste, dopiero przy rozmowie wychodzi co jak się fachowo nazywa. Czasami wiem czego bym chciał i potrafię to opisać a nie mam pojęcia jak się to nazywa :) i od tego jest projektant :) pozdr adam

artfilka
02-02-2010, 21:04
urządzać może tak, ale rozplanować wnętrze sensownie i ergonomicznie czasem samemu jest trudno.

o to chodzi :) allee

Jak to zrobić ?

szczeeeliło mi do głowy przerobić pokój tak aby był z garderobą.
Myśl odpływała.. przypływała..a teraz się uczepiła :-?
zdałam sobie sprawę, że wiem co chcę ale jak to ma wyglądać i co zrobić aby tak było :-? pomysłu nie mam pomimo stania w tym pokoju i medytowania. :roll:


pozdrawianki Elfir :)

Elfir
02-02-2010, 21:15
nie w kazdym pokoju da się garderobe wyodrębnić. Do czego służy teraz pokój, jaka ma powierzchnię?

artfilka
02-02-2010, 23:31
nie w kazdym pokoju da się garderobe wyodrębnić. Do czego służy teraz pokój, jaka ma powierzchnię?

pokój to sypialnia około 20m2
jedno okno

nie używam tego pokoju..stoi w nim łóżko, szafa i komoda.
w szafie z ciuchami się nie mieszczę i pokój jak dla mnie jest maaało przytulny :-?

Sloneczko
03-02-2010, 00:29
Znalazłam taki projekt:

http://www.mloda.ekrakow.pl/!ola/garderoba.jpg

Wprawdzie jest to pokój dziecinny (z 1 oknem), ale ma zabudowę która mogłaby być garderobą.

Pamiętam też zdjęcie sypialni (nie mogę go znaleźć), w której garderoba była oddzielona ścianą za wezgłowiem łóżka, na całej szerokości pokoju. W tej ściance były dwa wejścia do garderoby, po obu stronach łóżka, obok nocnych szafek.
Całkiem fajnie to wyglądało :)

Elfir
03-02-2010, 14:12
Ja mam drzwi i okno u jednego konca pokoju. Drugi koniec pokoju odcięty jest scianką i tam urzadzona garderoba.

galka
03-02-2010, 17:26
[b]Słoneczko[b]
Ja chyba nie mogłabym spac ,mając za głową nie ścianę ale przestrzeń w postaci garderoby :D Wyobrażnia wtedy na pełnych obrotach 8)

Elfir
03-02-2010, 19:23
galka - nie rozumiem problemu? A jak masz za ściana kuchnię, pokój, sąsiada to wyobraźnie nie działa? Co takiego jest strasznego w garderobie za ścianą?

artfilka
03-02-2010, 20:21
Ja mam drzwi i okno u jednego konca pokoju. Drugi koniec pokoju odcięty jest scianką i tam urzadzona garderoba.

a ja mam w jednym końcu pokoju drzwi a w drugim końcu pokoju okno.

----------------/ o /----



--------/ d /----------------

hmm też o takim rozwiązaniu myślę odciąć: sypialnia z oknem ..może częściowo odciąć?

artfilka
03-02-2010, 20:36
a może tak? hmm

___________\ o ____
| | |
| | |
| | |
| |
|_____/ __________|



:D fantazji szkic to...mi wyszedł...ale od okna postawić ściankę działową mi wychodzi?

artfilka
03-02-2010, 22:42
:) dzięki słoneczko ..coś się przyda z podesłanego projektu.

Sloneczko
03-02-2010, 23:45
Artfilko, jeśli masz pokoik wąski, a długi wypadałoby go skrócić garderobą.
A wiesz co? Poszukaj rady u Brazy. Jestem pewna, że coś wymyśli i jeszcze narysuje, i wklei mebelki.
Taka jest spryciulna :)

artfilka
04-02-2010, 11:36
Artfilko, jeśli masz pokoik wąski, a długi wypadałoby go skrócić garderobą.
A wiesz co? Poszukaj rady u Brazy. Jestem pewna, że coś wymyśli i jeszcze narysuje, i wklei mebelki.
Taka jest spryciulna :)

:D czeeeść Słoneczko..powiadasz, że Braza pomoże a gdzie tego czarodzieja znajdę? :roll:

Sloneczko
04-02-2010, 12:30
A tu: http://forum.muratordom.pl/uzytkownik46752.htm :)

Widzisz na górze "szukaj"? Wszystko możesz tam znaleźć :)

artfilka
04-02-2010, 13:36
:D dzięki Słoneczko serrrrdeczne dzięki.

galka
04-02-2010, 14:57
galka - nie rozumiem problemu? A jak masz za ściana kuchnię, pokój, sąsiada to wyobraźnie nie działa? Co takiego jest strasznego w garderobie za ścianą?

Garderoba to taka duuuża szafa :D
Kiedy zostaję sama w domu to przed nocą sprawdzam nawet szafę :D
Głupie,nie :D

Elfir
12-02-2010, 10:57
Tak sobie przeglądam zdjęcia wnętrz domów użytkowników forum i powiem szczerze - widać wyraźnie, gdzie maczał w wystroju palce architekt wnętrz (lub właścicielka sama ma talent ku temu), a gdzie ktoś klecił samodzielnie salon.

marta1210
12-02-2010, 11:49
jako osoba, która korzystała z usług projektantów wnętrz, powiem co dla mnie jest najwiekszym grzechem.

Największym grzechem jest brak zaplecza i kontaktów do wykonawców.

"Fajnie "jest coś zaprojektować na papierze, czego nikt nie podejmie się wykonać, albo 80 procent wykonawców nie wie jak. Jak już się ma niesztampowe pomysły, dobrze by było gdyby mogli wskazać choc jednego fachowca godnego polecenia, któy to wykona.

magdallena99
12-02-2010, 16:42
Jednym z takich grzeszkó często pojawiającym się w projektach sa schody wychodzące na salon

Ash5
12-02-2010, 21:48
Jednym z takich grzeszkó często pojawiającym się w projektach sa schody wychodzące na salon
a uzasadnienie? czemu uważasz, że to porażka?

aadamuss24
12-02-2010, 22:05
Myślę, że schody to konieczność techniczna a nie ozdoba. Jeśli już nie można inaczej to ludzie starają się je ładne robić. pozdr adam

mamik
12-02-2010, 22:14
Jednym z takich grzeszkó często pojawiającym się w projektach sa schody wychodzące na salon
to akurat pewnie sprawa indywidualna, czy to błąd czy nie :wink:
ale dla mnie też jest to rozwiązanie co najmniej dziwne, bo robi się z salonu przedpokój albo nawet gorzej
każde wyjście i wejście np. do sypialni czy łazienki to przejście przez salon

galka
13-02-2010, 14:26
Miałam schody w salonie w poprzednim domu.
Nie sprawdziło się nam to rozwiązanie bo jest kłopotliwe i i trochę dezorganizuje spokój,kiedy dorosłe dzieci mają pokoje na górze i tłumy ich gości defilowały przez środek domu.
Nam na początku bardzo sie to rozwiązanie podobało,ba,byliśmy nim zauroczeni,potem podobało sie juz znacznie mniej :-?
Dlatego przy drugim domu,robiliśmy adaptację projektu,tak,zeby schody byłu od razu przy wejściu do domu.
W ten sposób jeśli młody się ożeni i zostanie na górze będzie w miarę bezkolizyjnie :D

Nie wiem czy to jest grzech projektowania ale nam nie sprawdził sie w praktyce

mamik
13-02-2010, 15:22
Miałam schody w salonie w poprzednim domu.
Nie sprawdziło się nam to rozwiązanie bo jest kłopotliwe i i trochę dezorganizuje spokój,kiedy dorosłe dzieci mają pokoje na górze i tłumy ich gości defilowały przez środek domu.
o właśnie, o to mi chodziło
tak samo jeśli gości mają rodzice, dzieci żeby zjesć kolację muszą "wizytować" rodziców
wg mnie tak samo wygląda sprawa kuchni z wejściem tylko z salonu, takie rozwiązanie mam teraz i wiem, że już nigdy więcej...

DPS
14-02-2010, 06:05
Z tymi schodami w salonie to powraca się do bardzo ważnej sprawy na początkowym etapie projektowania. Jeśli już projektant by się za to brał, to powinien coś zrobić, kiedy słyszy, że na górze są pokoje dorastających/dorosłych dzieci, w sumie także i do młodszych koleżanki i koledzy przychodzą. Jasne jest, że najczęściej bywa tak, iż projektant walczy z pewną materią zastaną i vczęsto nie będzie w stanie już przesunąć schodów z salonu do sypialni. Ale może spróbować tak przprojektować przestrzeń, żeby strefa komunikacyjna i strefa wypoczynkowa w salonie znalazły się jak najdalej od siebie. Może doradzić wybicie dodatkowego otworu drzwiowego, aby do kuchni można było wejść nie tylko z salonu. Może próbować poprawiać i doradzać inwestorom, choć ci nie zawsze zechcą go słuchać... :wink:

Sloneczko
14-02-2010, 08:40
U nas weranda (z podłogówką) z 2 niezależnymi wejściami służy jako klatka schodowa do mieszkań dzieci na górze:

http://www.mloda.ekrakow.pl/!ola/weranda2.jpg

Zaoszczędziliśmy dużo miejsca, a młode (i my również) mają swoją ulubioną prywatność ;)

2112wojtek
14-02-2010, 14:04
Czy to czym piszecie , to są błędy projektowania? :o
W dodatku projektowania wnętrz?
Śmiem w to wątpić , że schody w salonie są błędem.
Jeśli już błąd, to błąd wyboru samego projektu a więc inwestora.
Możemy równie dobrze powiedzieć , że błędem są w ogóle domy jednorodzinne ze schodami :D
Inwestor , który wybrał sobie dom jedynie ze względu na jego wygląd popełnia błąd zasadniczy a nie projektant.
Argument o łazience i schodzeniu do niej z sypialni po schodach świadczy o kompletnym nierozumieniu funkcji domu. Łazienka jest pomieszczeniem umieszczanym najbliżej sypialni i tę prawdę stosuje się także u nas od ponad 100lat niemal jako normę budowlaną.
Nawet domy wielopokoleniowe znakomicie potrafią rozwiązywać problem komunikacji a szczególnie jej uciążliwości.

Podobne dylematy dotyczą też kuchni otwartych. Lamenty malkontentów tego rozwiązania , świadczą o tym, że nie pomyśleli wcześniej lub podeszli do zagadnienia po łebkach.
Zapytam, kto przewidując kuchnię otwartą pomyślał wcześniej o problemach takiej formy zagospodarowania przestrzeni i sposobach ich rozwiązania ?
NA Forum jest kilka tematów, które wałkują od miesięcy zagadnienie wyboru okapu.
Ilość bzdetów jakie wypisują niektórzy jest godna szacunku.
Co "wiarygodniejsi" zarzekają się : " nigdy więcej", "miałam i nie chcę", "to nierealne" itp. Nikt jednak nie powiedział o tym co to sprawna wentylacja kuchenna , jaka wydajność, jak ją policzyć, jak walczyć z hałasem - ot błąd i znowu kolorowy lub designerski gadżet wygrywa z rozsądkiem, podobnie jak chatka z czapeczką i lukarnami, gdzie schody być muszą , nad rozwiązaniem , które spełniałoby oczekiwania użytkowników.
Nie piszcie więc o schodach jako grzechu projektowania czy otwartej kuchni jako porażce, ale o śmiertelnym grzechu Waszego wyboru.

DPS
14-02-2010, 14:24
Wojtku, ależ nie denerwuj się, przecież nikt nie mówi, że to błąd prjektantów, a ja to nawet napisałam, że projektant walczy z materią zastanmą - czyli określonym wyborem inwestora.
Sam przecież wybrałeś na temat wątku "10 grzechów głównych projektowania wnętrz", nie precyzując, czy chodzi o fachowców czy też o inwestorów. :D
Projektant w takich przypadkacvh może już chyba li i jedynie spróbować zminimalizować szkody. :wink:

2112wojtek
14-02-2010, 14:34
jako osoba, która korzystała z usług projektantów wnętrz, powiem co dla mnie jest najwiekszym grzechem.

Największym grzechem jest brak zaplecza i kontaktów do wykonawców.

"Fajnie "jest coś zaprojektować na papierze, czego nikt nie podejmie się wykonać, albo 80 procent wykonawców nie wie jak. Jak już się ma niesztampowe pomysły, dobrze by było gdyby mogli wskazać choc jednego fachowca godnego polecenia, któy to wykona.

Istnieje coś takiego jak projekt wykonawczy ( całkowity lub częściowy), gdzie projektant rozrysowuje detale techniczne jeśli nie stosuje standardowych rozwiązań, lub są one nieczytelne z rzutów, kładów i widoków.
Obowiązkiem projektanta jest podanie zastosowanych technologii (lub ich sugestia), jakie przewiduje przy realizacji. To samo dotyczy materiałów i firm.

Projektant nie ma obowiązku polecać lub wskazywać firm wykonawczych, chyba ,że usługa jest specjalistyczna i wymaga technik specjalnych.
Stiuki, sztukaterie i inne techniki specjalne, sufity napinane i podwieszane ( np. aluminiowe, z tworzyw itp), ściany i fasady szklane bezramowe inne wybiegające poza ogólnie przyjęte prace "gipsiarskie", płytkarskie czy stolarskie.

PS DPS
Nie denerwuję się, daleki jestem od takich emocji.Że jednak potraktowane , to było jako błąd projektanta , zacytuję Ci:

Jednym z takich grzeszkó często pojawiającym się w projektach sa schody wychodzące na salon

Napisałem więc , nie jest to moim zdaniem żaden grzech.

mamik
14-02-2010, 15:32
Argument o łazience i schodzeniu do niej z sypialni po schodach świadczy o kompletnym nierozumieniu funkcji domu. Łazienka jest pomieszczeniem umieszczanym najbliżej sypialni i tę prawdę stosuje się także u nas od ponad 100lat niemal jako normę budowlaną.
Podobne dylematy dotyczą też kuchni otwartych. Lamenty malkontentów tego rozwiązania , świadczą o tym, że nie pomyśleli wcześniej lub podeszli do zagadnienia po łebkach.
Wojtek, łazienka koło sypialni - oczywiste, jednak do łazienki nie chodzi się tylko w drodze "z" lub "do" sypialni, to był taki trochę skrót myślowy, chodziło mi o brak możliwości oddzielenia części nocnej od dziennej, albo inaczej - prywatnej od ogólnodostępnej
kuchnia dostępna tylko z salonu - takie rozwiązanie mam u siebie, zrobione jakieś 10 lat temu, wówczas nikt mnie nie "ostrzegł" przed pułapkami, teraz to widzę więc o tym piszę, właśnie po to, aby inni mogli na etapie papierów pewne rzeczy uwzględnić albo zmienić; wcześniej w otwartej kuchni widziałam same zalety: stały kontakt z rodziną, dzieci na oku, otwarta przestrzeń, przy wizytach gości nie znika się w kuchni - i to wszystko prawda
nie widziałam natomiast takich aspektów jak to, że dzieci wchodzą do kuchni wieczorem po picie, a w tym czasie w TV akurat oglądamy coś nie koniecznie dla dzieci, to samo przy okazji wizyt znajomych
salon jest dla mnie miejscem odpoczynku, wieczorem miejscem wyciszenia, a połączenie go z kuchnią zaburza ten spokój

ziuta62
14-02-2010, 20:10
Witam Wojtku. Odpowiedż przeczytałam, doszłam do siebie i czekam na wieści z biura projektowego. Nie chcę potwierdzenia Twojego zdania, ponieważ masz absolutną rację. Chcę projektu gotowego na bazie Meusa.
Co do Twoich dzisiejszych postow to przyznam Ci rację, chociaż....To tak czasem jest jak wysłać leciwych małżonków z zadyszką na wczasy gdzie pensjonat znajduje się na wierzchołku jakiejś niezłej skałki, a do stołowki trzeba schodzić kamiennymi, stromymi schodami do budynku umiejscowionego poniżej./przyklad z rodziny/ Czasem trzeba ludzi delkatnie nakierować na pewne tory, podpytać, uargumentować, zostawić czas na przemyślenia.Ktoś kiedys tu napisał, że dopiero ten trzeci dom bedzie perfekt. Wcale tak nie musi być. Tylko, że do tanga trzeba dwojga. A przy budowie to już mi raczej wygląda na pływanie synchroniczne. Pozdrawiam

Elfir
14-02-2010, 20:40
Aby projektant coś podpowiedział, trzeba zawrzeć z nim umowę na etapie projektowania lub wyboru projektu domu. Ilu inwestorów tak robi? A ilu wybudowało nieustawne kuchnie, za ciasne garderoby, głośne salony i po wyjściu murarzy zaczyna się właśnie zastanawiać jak je urządzić?

2112wojtek
14-02-2010, 21:23
mamik
w dalszym ciągu uważam , że otwarta kuchnia i schody w salonie nie są błędem :lol: Takie rozwiązania jak i inne są kwestią potrzeby i wyboru. Gdybyś wiedziała lub pracowała na etapie projektowania z kimś kto Ci to uświadomi z pewnością nie byłoby takich "wpadek".
Chociaż pewności i tak nie ma.:)
Wszystko jest sprawą kompromisu, ale bardzo często wiedząc , co będzie konsekwencją w przyszłości można to tak poustawiać , żeby był wilk syty i owca cała.
Nie ma dwóch identycznych wnętrz domów, nawet jeśli to te same projekty gotowe - każdy ma swoje indywidualne potrzeby.
Często się zdarza , że inwestor ma niezwykle duże wymagania funkcjonalne, które można realizować w wydawałoby się skromnych ramach ( niedostosowany do potrzeb projekt), niestety jeszcze częściej wymagania w stosunku do projektanta ograniczają się do problemów wyłącznie plastycznych.
Zatem jeśli już wybieramy projekt gotowy ( co jest najczęstsze) patrzmy jak środek można wykorzystać pod kątem naszych potrzeb a nie możliwości aranżacyjnych.
Zamawiając projekt pytajmy projektanta o zagrożenia, określajmy nasze wymagania, mówmy czego chcemy, niech projektant opowie jak będzie funkcjonował dom. To truizm, ale rzadko kto go stosuje w praktyce.
Inspiracje i fascynacje orientem można wykorzystać nawet w ciasnym w.c, natomiast na nic te "klimaty" jeśli trzeba będzie wykonać salto żeby usiąść na muszli.

I jeszcze jedno, o czym zapominamy budując.
Dom musi się starzeć wraz z właścicielem.
Nie myślimy o tym ,że będziemy kiedyś mniej sprawni, że dzieci niekoniecznie będą chciały z nami mieszkać.Mając w domu czterolatka , mamy ciągle wrażenia , że on z czasem, będzie miał tylko i wyłacznie większe gabaryty.

Elfir
14-02-2010, 21:46
w odniesieniu do twojego ostatniego zdania - podobno mężczyźni w pewnym wieku przestaja dojrzewać i juz tylko rosną ;)

mamik
14-02-2010, 21:57
Wojtek - w zasadzie w 99% się z Tobą zgadzam :D , jak najbardziej różni ludzie mają różne potrzeby, gusta, przyzwyczajenia ...
ja z moimi przyzwyczajeniami nie potrzafię znaleźć pozytywów schodów w salonie, zwłaszcza jeśli dom gotowy w katalogu opisywany jest jako wygodny dom przeznaczony dla 4 osobowej rodziny z wydzieloną strefą dzienną i nocną - to jest dla mnie nieprawda, poniżej przykładowy projekt
http://www.lipinscy.pl/pl/lipinscy_projekty_domow/90/lmp141-madryt
w temacie rozmów przed wyborem projektu, a nie :cry: po, to dzięki takiemu forum możemy uczyć się na błędach cudzych, tu uczulamy innych na pewne rozwiązania, wówczas wybór jest bardziej świadomy
ja mam projekt gotowy, ale zanim go kupiłam byłam w pracowni projektowej, która sprzedaje projekty wielu projektantów - zapomnij o tym, że ktokolwiek cokolwiek chciał mi poradzić, opowiedzieć czy zaproponować - to jest fikcja (albo źle trafiłam)

Elfir
14-02-2010, 22:10
W salonach sprzedaży nie pracują fachowcy od urządzania wnętrz ani nawet architekci.
Poza tym - spójrz jaka dyskusja toczy się w wątku "Otwarta kuchnia - to był błąd" miedzy wielbicielami patrzenia na berbecie a wrogami zapachu kapusty w całym domu. A tu od razu wrzuciłaś to do błędów projektowych.
Myślisz, ze wówczas, gdy myślałaś ze to świetne rozwiązanie, dałabyś się przekonać architektowi? Czy architekt, który słyszałby twoje stanowcze nie, przy propozycji zamknięcia kuchni, upierałby się dalej przy nim?

mamik
14-02-2010, 23:22
W salonach sprzedaży nie pracują fachowcy od urządzania wnętrz ani nawet architekci.
Poza tym - spójrz jaka dyskusja toczy się w wątku "Otwarta kuchnia - to był błąd" miedzy wielbicielami patrzenia na berbecie a wrogami zapachu kapusty w całym domu. A tu od razu wrzuciłaś to do błędów projektowych.
Myślisz, ze wówczas, gdy myślałaś ze to świetne rozwiązanie, dałabyś się przekonać architektowi? Czy architekt, który słyszałby twoje stanowcze nie, przy propozycji zamknięcia kuchni, upierałby się dalej przy nim?
trochę się tu pomieszały różne tematy :wink:
- jestem zdania, że kuchnia zawsze powinna mieć osobne wejście (nie przez salon) i o tym pisałam wcześniej, natomiast to, czy będzie ona zamknięta, czy w jakiejś części otwarta na salon - to już sprawa indywidualna, reasumują - brak możliwości wniesienia zakupów nie wchodząc do salonu - błąd, reszta jak kto lubi
- pisząc o projekcie miałam na myśli projekt domu, kupowany w biurze projektów, gdzie pracują normalni architekci z uprawnieniami i od nich oczekiwałabym jakiejś rady
- co do przekonywania przez architekta - nie wiem co by bylo "gdyby", ale dla mnie to zawsze kwestia odpowiedniej argumentacji, wówczas po prostu nie słyszalam od nikogo argumentów na "nie", poza słynną kapustą oczywiście :lol: , ale to akurat dla mnie nie było i nie jest problemem

marta1210
15-02-2010, 10:28
JEszcze jedna sprawa, która przyszła mi do głowy przy czytaniu różnych dzienników.

Parę osób pisało, że udało się do projektanta wnętrz po zakupie projektu, jeszcze zanim jakiś szpadel został wbity. I projektanci wnętrz ich zbyli, że to za wczesnie. hmm?? to wydaje mi się dziwne, bo chyba dobrze zacząć pracę ZANIM ściany zostały postawione, kiedy jeszcze dużo zmian można dokonać? (także np w kwestii funkcji pomieszczen, robienia dodatkowych otworów itp)

Elfir
15-02-2010, 12:17
Bo poszli do dekoratora zamiast do architekta wnętrz. Słowo "projektant" jest tu nieprecyzyjne.

2112wojtek
15-02-2010, 12:17
JEszcze jedna sprawa, która przyszła mi do głowy przy czytaniu różnych dzienników.

Parę osób pisało, że udało się do projektanta wnętrz po zakupie projektu, jeszcze zanim jakiś szpadel został wbity. I projektanci wnętrz ich zbyli, że to za wczesnie. hmm?? to wydaje mi się dziwne, bo chyba dobrze zacząć pracę ZANIM ściany zostały postawione, kiedy jeszcze dużo zmian można dokonać? (także np w kwestii funkcji pomieszczen, robienia dodatkowych otworów itp)

I prawda to i nieprawda .
Nie ma co robić, lecz tylko dekorator, dopóki nie będzie wszystko stało. Wchodzi on kiedy wszystkie programy i funkcje są przez inwestora określone a obiekt stoi.

Najlepszym czasem na wejście z kolei architekta wnętrz, jest gdy stoją mury i jest stan surowy otwarty/ zamknięty gdy nie ma wewnątrz jeszcze ścianek działowych ani instalacji.
Wyjściem idealnym jest kiedy architekt tworzy nie tylko budynek ale i wnętrze, albo współpracuje z architektem wnętrza na etapie projektowania budynku.
Bardzo rzadki to przypadek a i inwestor musi się liczyć, że ktoś za niego przejmuje obowiązki stając się inwestorem zastępczym. Po usłyszeniu ceny , większość rezygnuje. W mieszkaniówce wręcz niespotykane a i często architekci nie chcą się z tym szarpać, co mnie nie dziwi nawet.
Praca przed wbiciem łopaty ma dla architekta ( nie dekoratora) tylko sens wówczas, kiedy inwestor jest przekonany, że bryła domu musi być taka , jaką wybrał , ale nie jest przekonany do programu i układu funkcjonalnego wnętrza jaki proponuje mu projekt budowlany.
Osobiście kilkanaście razy zdarzyło mi się "wycofać" projekt do autora lub konstruktora z prośbą o zatwierdzenie zmian i poprawki konstrukcyjne do nich, gdyż albo było za późno na zmiany całego projektu, albo potrzeby inwestora i konieczna stąd ingerencja tego wymagała.
Wykonanie projektu zamiennego nawet w tych wypadkach było z korzyścią dla inwestora.
Pamiętać trzeba, że dostawienie ścianek działowych nie ma aż takich konsekwencji jak ich usuwanie czy przesuwanie.

Nie pytam więc też , do kogo się zwracali wymienieni przez Ciebie inwestorzy.Ilość niechętnych opinii jest spora, ale i nie dziwię się też, skoro duża część tzw. projektantów to w dużej mierze kursantki po rocznych zajęciach niedzielnych , często w Bóg wie jakich szkołach wyłudzania kasy z doświadczeniem zdobytym na własnej i jedynej budowie.Stąd i te pomysły, które nie wiadomo jak zrealizować - nie dziwię się.


Kupując projekt gotowy idziemy do "sklepu" , gdzie sprzedawca zachwala nam towar jaki posiada i ma sporo ograniczeń w tłumaczeniu czy projekt się nadaje do naszych potrzeb czy nie. Stąd nazwa "gotowiec" albo "uniwersalny". Ciekaw jestem , czy gdyby można było kupić w ten sposób sztuczną szczękę, też skorzystalibyśmy z takiej usługi na starość.
Porównanie może skrajne , ale niestety bardzo adekwatne.
Jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Oznacza to ni mniej ni więcej, tylko to ,że albo wybierzemy sobie z olbrzymiej masy coś, co nas zadowoli, albo sobie dostosujemy do naszych potrzeb produkt jaki leży na półce.
O wiele trudniej zrobić coś z niczego, czyli przerobić tak garnitur , żeby wyglądał jak szyty na miarę.
Owszem finansowo dużo taniej mieć gotowca, ale coś za coś.

mamik
15-02-2010, 19:30
Bo poszli do dekoratora zamiast do architekta wnętrz. Słowo "projektant" jest tu nieprecyzyjne.
to jedna z nauk, jakie z tego wątku wyniosłam - że są projektanci i dekoratorzy :)
i to całkiem serio piszę, dotychczas myślałam, że projektant wnętrz zajmuje się wnętrzami kompleksowo i w całości i tylko od decyzji inwestorów zależy, jaki etap biorą na warsztat, czy jest to rozplanowanie funkcji, czy same wazoniki

Elfir
15-02-2010, 20:38
Tytuł architekt ma osoba po studiach technicznych. Tytuł projektant/dekorator może nadać sobie każdy.

mamik
15-02-2010, 20:59
Tytuł architekt ma osoba po studiach technicznych. Tytuł projektant/dekorator może nadać sobie każdy.
architekt to oczywista oczywistość :D
ten projektant/dekorator to dla mnie zagadka, ale to już całkiem poza tematem :wink:

marta1210
15-02-2010, 21:24
nasi architekci byli po akademii sztuk pięknych, więc chyba bardizej to jest architekt wnętrz/dekorator (co wyszło np przy ich problemach z pomiarami...)

2112wojtek
15-02-2010, 22:11
Tytuł architekt ma osoba po studiach technicznych. Tytuł projektant/dekorator może nadać sobie każdy.
:D :D
Owszem - architekta, mgr i inżyniera, wręcz nawet.
Ale na ASP czy PWSSP są też wydziały Architektury Wnętrz - zupełnie niepolitechniczne ale z nadawanym tytułem, przygotowujące do tej pracy :).
A na uczelniach zachodnich, czasem jeszcze inaczej.
Rzekłbym przygotowują też do rzemiosła z zakresu technik, technologii i ...pomiarów of cors. :P np w Bauhaus czy innym Dessau ;) dając M.A ucząc przy tym malarstwa, historii i innych głupot niepotrzebnych ludzkości do życia.

Spokojnie marta1210, jak skończył wnętrza na artystycznej, to też potrafi zrobić inwentaryzację a nawet poprawny rysunek techniczny.
Nikt za niego dokumentacji nie zrobi - zwłaszcza tej wykonawczej , coby te 80% zdezorientowanych ekip wiedziało jak się zabrać do roboty.

Architekt wnętrz pracujący w zawodzie, z reguły nie zajmuje się dekoratorstwem, chociaż będąc plastykiem , to podobnie jak pani Krysia, co to oczytana w kolorowych gazetach i po kursie, pewnie dałby radę, zwłaszcza ,że ma przygotowanie z innych kierunków niż zarządzanie, bardziej do tego potrzebnych.
Ale o głównych zadaniach dekoratora ( inaczej stylisty) już tyle mówiliśmy .

Elfir
15-02-2010, 22:30
Ciekawe czy zgadnie ktoś jaki tytuł miała ta pani, projektując zawodowo to wnętrze:
http://www.architektwnetrz.pl/gfx/foto2/foto032.jpg

To architekt z dyplomem Wydziału Architektury i Urbanistyki Politechniki Warszawskiej. :)

nitubaga
16-02-2010, 08:48
... no to sorry :o jeśli to odzwierciedla "dusze" zleceniodawcy... to może jeszcze do przełknięcia... ale w innym przypadku :o dla mnie kicz...

Darcy
16-02-2010, 08:52
:o Wygląda jak sen pijanego architekta. Ale elfir, sorry, Wydział Architektury i Urbanistyki a projektowanie wnętrz??? Równie dobrze mógłby to być ktoś po budownictwie mostów.

Mymyk_KSK
16-02-2010, 09:10
Elfir, a wiesz ile "uroczych" (tfu tfu) i "poprawnie" (łomatko!) zaprojektowanych przez architektów - urbanistów ogrodów widziałam? 8)
Zdjęć nie wklejam - nie ten wątek - ale (przeciętny! są wyjątki) architekt urbanista zna się mniej więcej tak na ogrodach i wnętrzach, jak na projektowaniu wnętrz pani Gienia po kursie weekendowym ;-) CBDU na przedstawionym przez Ciebie zdjęciu "saloniku" ;-)

Darcy
16-02-2010, 09:22
Ależ się przejechaliście po weekendowych kursach. ;-) Sama taki kończyłam i bardzo go sobie chwalę. Tyle że robiłam to hobbystycznie i do głowy nie przyszłoby mi, aby teraz za pieniądze urządzać ludziom domy. Taki plan ma jednak wiele osób, które skończyły te zajęcia (pięć weekendowych zjazdów). :-)

mamik
16-02-2010, 09:37
Ależ się przejechaliście po weekendowych kursach. ;-) Sama taki kończyłam i bardzo go sobie chwalę. Tyle że robiłam to hobbystycznie i do głowy nie przyszłoby mi, aby teraz za pieniądze urządzać ludziom domy. Taki plan ma jednak wiele osób, które skończyły te zajęcia (pięć weekendowych zjazdów). :-)
super pomysł, tylko pewnie z tymi kursami jest tak jak ze wszystkim, sa kursy na poziomie, a są też i takie tylko do wyciągania kasy
chętnie bym coś takiego zrobiła, ten twój był w Wa-wie?
potrzebowałabym we Wrocławiu :)

Darcy
16-02-2010, 09:42
Kurs, na którym byłam, prowadzony był w Warszawie przez ekscentrycznego pana Eryka z ART Studio. :-) Fajne zajęcia, ale po ukończeniu kursu nie mam pretensji do nazywania się choćby dekoratorem wnętrz. Ot, weekendowa rozrywka, a przy tym bardzo pomocna w urządzaniu własnego domu.

Kasiorek
16-02-2010, 09:46
Ale się przejechaliście po "dekoratorach" ale taka instytucja też jest potrzebna. Wystarczy zerknąć na wątki pojawiające się na wnętrzach " jaki kolor do tej sofy ?" "co tu postawić " Wiele osób kupuje gotowe projekty, nie ingeruje w funkcjonalność, ale kopie sobie zupełnie w kostkę urzadzając sobie dom inspirując sie zdjęciami innych domów, których właściciele równiez inspirowali sie innymi zdjęciami i mamy potem koszmarki, nowoczesne wnetrza "ocieplane" np firaneczkami rodem z Pcimia. Może dla nich dobrym rozwiązaniem będzie zatrudnienie dekoratora od przysłowiowego wazonika. Bo nawet w najbardziej funkcjonalnym wnętrzu , super ergonomicznym może dojść do katastrofy w postaci niedopasowanych kolorów i mebli.
Może nie należy od razu skreślać tych mniej wykształonych ale czesto z wiekszym potencjałem i pomysłami.

Elfir
16-02-2010, 10:53
Zdjęcie, które przedstawiłam pochodzi z portfolio firmy :)

Przy planowaniu swojego wnętrza, ja na przykład mam problemy z łączeniem (albo rezygnacją) materiałów które mi się podobają.
Podoba mi się i cegła i fornir na ścianach i fototapety i szablony...
Nie wiem na co się zdecydować :)

2112wojtek
16-02-2010, 11:03
Kasiu nie tylko po "dekoratorach", ale szczególnie po "architektach" ta jazda jednak :P
Elfir dołożyła do pieca aż huczy.
Ja mógłbym ze swojej strony wrzucić zdjęcie rentgenowskie nogi, złożonej przez znanego ortopedę z tytułami albo zacytować pewnego znanego w Polsce doktora Prawa. :)
Dajmy spokój - nie mówimy o patologii.
Wracamy znowu do ulubionego tematu i ulubionej formy przepychanki.
Niepotrzebnie obrażacie się , zwłaszcza osoby po kursach.
To dobrze świadczy i chwali się , że ktoś kończy taki kurs ,żeby móc urządzić sobie mieszkanie.
Natomiast moja złośliwość miała szerszy kontekst i odnosiła się do tych osób , które kończąc takie szkolenie zaczynają zawodową pracę "projektantów wnętrz" nie będąc do tego predestynowanym i przygotowanym.
Jest takich osób sporo a jeszcze więcej złych o nich opinii , co wyraźnie widać po Waszych wypowiedziach.
Pal licho jeśli robi jako dekorator. Tu zawsze można szybko i łatwo zmieniać, bawić się konwencjami i klimatami. Gorzej jeśli psuje przestrzeń ,źle ją organizując, gorzej jeśli popełnia błędy technologiczne, funkcjonalne czy ergonomiczne.
Nie ma reguły na bycie dobrym w tym zawodzie jak i każdym innym. Ukończone studia o niczym nie świadczą , co już sobie nie raz udowodniliśmy.

Architekci mają swoje wpisy i Izby żeby móc się bronić przed złymi opiniami ( przynajmniej teoretycznie :D).
Architekci wnętrz i dekoratorzy co najwyżej przynależność do ZPAP.

Praca dekoratora jest potrzebna tak samo jak każda inna w procesie tworzenia domu ( nie każdy lubi żyć w minimalizmie czy wnętrzach o charakterze "architektonicznym" ).Stąd duża popularność programów Dekoratornia, Debbie Travis i innych ( swoją drogą dezinformujących o pracy projektanta wnętrz a merytorycznie na poziomie (jako dekoratorski) wielka lipa : "widzimisię- będzie fajnie" lub "nie umiem nie wszystko kumam, ale bardzo lubię to robić")
Dekoratorstwo jest jak scenografia i też wymaga logiki oraz przygotowania.

Dom jest obiektem zawierającym idee i myśl : architekta, projektanta wnętrz oraz dekoratora. Te dwie ostatnie najczęściej spadają na plecy inwestora i po to ten wewątek był założony - co chciałem ponownie przypomnieć.

Mymyk_KSK
16-02-2010, 11:12
Dom jest obiektem zawierającym idee i myśl : architekta, projektanta wnętrz oraz dekoratora. Te dwie ostatnie najczęściej spadają na plecy inwestora i po to ten wewątek był założony - co chciałem ponownie przypomnieć.

Sorki Wojtku, ale dodam jeszcze swoje 0,03 zł ;-)



Ale się przejechaliście po "dekoratorach" ale taka instytucja też jest potrzebna.

(...)

Może nie należy od razu skreślać tych mniej wykształonych ale czesto z wiekszym potencjałem i pomysłami.

Ważne, żeby każdy robił na miarę swoich możliwości i w dziedzinie, w której porusza się najlepiej :)

Jeśli samouk jest zdolny, pomysłowy, pracowity, ma odpowiednią wiedzę (nieważne gdzie i jak zdobytą) - jego praca sama się obroni a zadowolony Klient nie będzie przecież na niego narzekać.
Gorzej, jeśli jego wiedza jest znikoma, podejmuje się zadań których nie jest w stanie wykonać poprawnie (a wydaje mu się, że jest..) i w efekcie końcowym psuje opinię nie tylko sobie ale i innym - faktycznym specjalistom. Pełno jest (również na FM) opinii Inwestorów, że zatrudnienie architekta wnętrz/projektanta ogrodów to wyrzucanie pieniędzy w błoto, bo to bez sensu, tamto nie pasuje, a krzaki uschły bo źle do gleby dobrane...

Darcy
16-02-2010, 11:29
A ja zdecydowałam się na zatrudnienie projektanta ogrodów. Fajne pomysły miał już podczas pierwszego spotkania, więc liczę na owocną współpracę. :-) Najważniejsze jednak, że najpierw zadał mi mnóstwo pytań, także takich, których zupełnie się nie spodziewałam (o sposób urządzenia wnętrza domu na przykład). Dla mnie taki rodzaj podchodzenia do projektu to podstawa. I to chyba rokuje? :-)

Sloneczko
16-02-2010, 11:37
...i mamy potem koszmarki, nowoczesne wnetrza "ocieplane" np firaneczkami rodem z Pcimia.

Kasiorku, Pcim jest uroczy ;) (http://www.agroturystykakonna.pl/widoki.php)

http://www.agroturystykakonna.pl/galeria_new/widoki/widoki058.jpg

Elfir
16-02-2010, 11:38
Oczywiście. Nie wyobrażam sobie widoku z twojego stylizowanego saloniku na minimalistyczne bambusy :D

Irma
16-02-2010, 12:28
Stąd duża popularność programów Dekoratornia, Debbie Travis i innych ( swoją drogą dezinformujących o pracy projektanta wnętrz a merytorycznie na poziomie (jako dekoratorski) wielka lipa : "widzimisię- będzie fajnie" lub "nie umiem nie wszystko kumam, ale bardzo lubię to robić")


jessu jak Wojtek takie rzeczy pisze to strach się bać...

dawno temu uważałam, zę nie moze byc dobrym projektantem ktoś kto nie skonczył wyższej uzczelni, ale zweryfikowałam poglądy.
dawno temu uważałam, ze architekci robią najfajniejsze wnętzra i że strzeliłam sobie w kolano idąc na ASP


A teraz to wiem tylko tyle, ze super pomysły to jedno, ale tak samo ważne jest żeby projekt był realizowany sprawnie. A tutaj to już tylko praktyka i doświadczenie, bo tego się człowiek ani na studiach, ani na kursach nie nauczy

2112wojtek
16-02-2010, 16:37
dawno temu uważałam, zę nie moze byc dobrym projektantem ktoś kto nie skonczył wyższej uzczelni, ale zweryfikowałam poglądy.
dawno temu uważałam, ze architekci robią najfajniejsze wnętzra i że strzeliłam sobie w kolano idąc na ASP

To poczekaj jeszcze trochę a znów zweryfikujesz swoje poglądy :P
Świeżość pomysłów naturszczyków jest owszem bezcenna, ale tylko teraz tak mówisz, bo zapominasz czego się nauczyłaś i projektowanie traktujesz jako naturalny mechanizm wykonywany podświadomie : idea, forma, detal, kolor.( no i passe partout rzecz jasna :D:D)
Jakkolwiek poodwracasz kolejność postępowania, i tak według tego schematu będziesz pracować.
Zmęczenie i brak pomysłów przychodzi zawsze, Twoja świadomość i nabyte umiejętności pozwolą Ci jednak zawsze odejść 4 kroki od sztalugi, zmrużyć oczy i popatrzeć z boku, przez co masz szanse nie popaść w sztampę i się wciąż rozwijać.
A poza tym, cygańskiego pałacu jeszcze pewnie robiłaś , więc wciąż masz wiele przed sobą. :wink:





A teraz to wiem tylko tyle, ze super pomysły to jedno, ale tak samo ważne jest żeby projekt był realizowany sprawnie. A tutaj to już tylko praktyka i doświadczenie, bo tego się człowiek ani na studiach, ani na kursach nie nauczy

Zgoda pełna.
W tym zawodzie powinna być stosowana stara zasada terminowania : mistrz - uczeń -czeladnik, inaczej ten zawód wciąż będzie obciążony hochsztaplerką.
Do niedawna było tak w scenografii, obecnie jest częściowo tylko w meblach.
Bez nauki u modelarza albo terminowania u majstra można być wybitnie utalentowanym prymusem i robić gówniane mebelki.

Irma
16-02-2010, 18:58
A poza tym, cygańskiego pałacu jeszcze pewnie robiłaś , więc wciąż masz wiele przed sobą.

ale prawie :)
miałam raz klientkę - przemilą osobę, inteligentną i wogóle super fajną, ale podobało jej się to
http://www.aquatop.net/Images/jado%20swan.jpg

Elfir
16-02-2010, 19:00
To nie Versace?

W każdej kobiecie tkwi w podświadomości księżniczka. Tylko większość z nas ja stanowczo ucisza. :)

robert skitek
16-02-2010, 19:02
To nie Versace?
tak, wersejs ;)

Irma
16-02-2010, 19:03
nie, to "jado", zmieniłam zdjęcie, zeby lepiej było widać :)

a jakie to drogie!

malgos2
16-02-2010, 19:06
Najtansza wersja jakies 3,5 tysia na allegro. :lol: :lol: :lol: :wink:

2112wojtek
16-02-2010, 19:28
Najtansza wersja jakies 3,5 tysia na allegro. :lol: :lol: :lol: :wink:
Podróba :D :D

robert skitek
16-02-2010, 20:50
o, i mgr inż architektom też się dostaje :D

Ja jeszcze odnośnie schodów czy też wyborów.
Staję mocno po stronie Wojtka. Tak samo jak możemy sobie wybrać (lub raczej zaprojektować wraz z z architektem) dom parterowy lub piętrowy, duży lub mały, "kanciaty" czy gargamelowaty, tak samo wybieramy czy projektujemy układ pomieszczeń. Dla jednych np sypialnia o powierzchni 10m2 to idealne rozwiązanie i w życiu ich się nie przekona, że jest za mała (i mają swoją rację - przecież łóżko się zmieści). Podobnie jest z absolutnie wszystkimi elementami projektu. Naszym zadaniem jest pokazanie różnych możliwości, zaproponowanie rozwiązań po wysłuchaniu potrzeb i upodobań oraz podanie konsekwencji danych rozwiązań.
W przypadku schodów nawet w salonie- doskonale rozumiem ludzi, którzy chcą je mieć: w przypadku dorastających dzieci takie rozwiązanie daje świetną kontrolę kto do ich pociech wchodzi, pozwala na poznanie ich gości. Oczywiście pod warunkiem, że prowadzimy dość "otwarty" dom, lubimy ludzi, jesteśmy otwarci i serdeczni dla obcych. Dla kogoś kto chce mieć święty spokój i ciszę będąc w salonie to rozwiązanie oczywiście odpada. Podobnie jeśli dzieci są już prawie dorosłe i planują jeszcze trochę z nami pomieszkać...
Wszystko jest kwestią wyboru i dopasowania do trybu życia teraz i za jakiś czas.

I najgorsza sytuacja ( i gdzie tu zawini projektant?):
"oj, widziałam takie coś w tv i się zakochałam, ja to muszę mieć w moim domu, absolutnie muszę!!! proszę mi zrobić takie coś" klient nas nie słucha i wrzucamy do projektu np takie właśnie schody do salonu do tego ze szklanymi stopniami bez balustrady dla Pani grubo po 40-ce z mężem z problemami w poruszaniu się, mającą dorosłe dzieci lubiące wracać późno do domu w stanie wesołym...

Może trochę przesadziłem, ale podobnych sytuacji podczas pracy z klientem jest mnóstwo. Jeśli dojdzie do tego temat zapłaty za projekt na granicy opłacalności, to wiadomo, że szybko odpuścimy.
A architektom wnętrz pracującym na projektach typowych najczęściej wybranych bez żadnej pomocy profesjonalisty to bardzo współczuję...

marta1210
16-02-2010, 21:20
A architektom wnętrz pracującym na projektach typowych najczęściej wybranych bez żadnej pomocy profesjonalisty to bardzo współczuję...

to chyba większości architektów współczujesz. Patrząc nawet na to forum, większość domów to projekty gotowe, dostosowywane, indywidualne są jednostkami.

robert skitek
16-02-2010, 21:23
to chyba większości architektów współczujesz. Patrząc nawet na to forum, większość domów to projekty gotowe, dostosowywane, indywidualne są jednostkami.

Nie, oni mają wybór i jeśli wolą przerabiać gotowce to ich sprawa. A architekci wnętrz zawsze pracują na jakimś projekcie zrobionym przed nimi.

Irma
16-02-2010, 21:24
mnie praca na gotowcach nie pzreszkadza, pod warunkiem, ze klient zatrudni mnie pzred instalacjami.

mamik
16-02-2010, 21:27
Robert - jak czytam Twój wpis, to mam wrażenie, jakbyś się cieszył, że skoro ludzie kupują projekt gotowy albo nie słuchają architekta, to "dobrze im tak" :o kupują byle co, to niech się potem sami martwią
przecież projekty gotowe to też dzieło architektów, takich samych jak ci "indywidualni", więc dlaczego domy gotowe to dla arch wnętrz taka zmora????
swoją drogą ciekawa jestem ile masz lat, kobieta po czterdziestce nie może mieć szklanych schodów, bo co????
oczywiście, że tak jak piszesz, każdy może mieć swoje preferencje, ale stwierdzenie, że robisz co chce zleceniodawca, bo ci się nie opłaca go przekonywać to już szok :o

mamik
16-02-2010, 21:33
mnie praca na gotowcach nie pzreszkadza, pod warunkiem, ze klient zatrudni mnie pzred instalacjami.
dzięki Irma
tak mi się zawsze wydawało, pewnie optymalnie byłoby jeszcze przed wbiciem łopaty, bo wówczas można instalacje w "0" rozprowadzić dowolnie i okna ew. przesunąć, ale nie wiem, czy aby na pewno :-?

robert skitek
16-02-2010, 21:50
mamik, chyba nie zrozumiałaś mojej wypowiedzi.

ale odpowiadając:
projekty typowe są robione pod uśrednionego klienta czyli dla wszystkich czyli dla nikogo. Nie są to takie same projekty jak projekty indywidualne (chociaż niestety bardzo często projekty indywidualne są tak nazwane na wyrost patrząc na rezultat).
Napisałem jedynie że projekty typowe są zmorą dla architektów wnętrz pod warunkiem, że zostały wybrane bez zrozumienia tematu. I tyle. Dlaczego? Przeczytaj jeszcze raz uważnie mój poprzedni post.

Szok? Mam 35 lat jeśli Ci to pomoże w zrozumieniu. Opisałem hipotetyczną i przerysowaną nieco sytuację. Ale zapewniam Cię, że są momenty kiedy odrobinę się odpuszcza. Na pewno nie tak łatwo w aż tak ważnych rzeczach. Ale w mniej ważnych - kiedy walczysz jedynie o swoją wizję przestrzeni trzeba odpuścić - to nie dom dla mnie. Dla klienta... On płaci za usługę i wymaga. Alternatywą może być jedynie rezygnacja ze współpracy.

pozdrawiam

ps. nie cieszy mnie wcale, że ludzie w taki sposób kupują projekty (bez dokładnego rozeznania). Jest to oczywiście rozwiązanie dużo tańsze. Wiele razy tu pisałem, że projekty typowe powinny istnieć na rynku. Jednakże na pewno zgodzisz się, że zostaje zależność między ceną a usługą. Kupujesz projekt tanio w internecie - nie możesz liczyć na konsultację z profesjonalistą - przecież to jasne. A potem jest tak: no przecież jeszcze się to poprawi: przy adaptacji projektu albo przy współpracy z architektem wnętrz albo... na budowie.

mamik
16-02-2010, 22:26
Robert, projektów gotowych jest taka ilość i różnorodność, że chyba jednak są dla ludzi, oczywiście często są niedopracowane, zawierają błędy - tak nie powinno być, ktoś się pod tym podpisuje, sprzedaje to jako gotowy projekt i nie ma powodu aby był niepełnowartościowy
zgodzę się z Tobą, że brak konsultacji jest błędem, jednak wydaje mi się, że mało jest osób, które kupują projekt jak gazetę (chyba, że się mylę), widać po tym forum jak dużo jest pytań typu "co sądzicie o tym projekcie"
projekty gotowe to troche jak kupowanie ubrania w sklepie - możesz trafić na takie, które na Ciebie idealnie będzie pasować, może Ci odpowiadać materiał, krój, ale aby dopasować do siebie idzisz do krawca, albo nie znajdujesz nic dla siebie i szyjesz ubranie na miarę
dalej nie rozumiem, dlaczego wersja 1 i 2 jest gorsza od trzeciej

robert skitek
16-02-2010, 22:41
mamik, nie dyskutujemy tu o projektach gotowych.
niestety mimochodem wrzucone przeze mnie zdanie staje się przedmiotem nowej dyskusji.

nigdzie nie napisałem, że projekty gotowe są be. Napisałem że nie są dopasowane do klienta. Z drugiej strony dzięki temu architekci i architekci wnętrz mają zajęcie ;) skończmy proszę tą dyskusję.

przepraszam za lekkie zaśmiecenie wątku...

mamik, jak bardzo chcesz dyskutować na ten temat zapraszam na priv...

Irma
17-02-2010, 06:49
stwierdzenie, że robisz co chce zleceniodawca, bo ci się nie opłaca go przekonywać to już szok :o

mamik, każdy tak robi. w koncu to praca...a nie misja zbawiania ludzkości. Czy uważasz, ze powinnam za wszelką cenę przekonać kogoś, ze musi mieć w domu dwa kibelki, mimo, ze on jest w tej chwili pewien, zę na cztery osoby wystarczy jeden? Według Ciebie co powinien zrobić architekt? Walczyć? ale jak? na miecze?


to jest jeden z powaznych grzechów, zeby tak już nie było całkiem OT - nie słuchanie. Zwłaszzca kogoś, kogo w założeniu po to się zatrudniło. Przekonanie, ze "tylko ja wiem co dla mnie najlepsze" Ergonomia nie ma tu nic do rzeczy, bo jak mam przejscie w kuchni miedzy blatami 80cm, i się mieszczę to znaczy, ze tak jest dobrze.

Elfir
17-02-2010, 10:57
W ogrodach jest tak samo. Klienta nie przekonam, że moja wizja pasuje bardziej do architektury domu, jeśli on ma zupełnie inne wyobrażenie swojego ogrodu. Mam forsować swoje rozwiązanie na siłę? To albo klient zerwie współpracę, albo będzie niezadowolony z wyniku i nikomu mnie nie poleci.

mamik
17-02-2010, 11:10
to jest jeden z powaznych grzechów, zeby tak już nie było całkiem OT - nie słuchanie. Zwłaszzca kogoś, kogo w założeniu po to się zatrudniło. Przekonanie, ze "tylko ja wiem co dla mnie najlepsze" Ergonomia nie ma tu nic do rzeczy, bo jak mam przejscie w kuchni miedzy blatami 80cm, i się mieszczę to znaczy, ze tak jest dobrze.
to mi całkiem przypomina sytuację z mojego podwórka, do aranżacji mieszkania zatrudniliśmy projektantkę, mamy garderobę szer. 120 cm, w założeniu 60cm na wieszaki 60 cm miejsce przed, projektantka taką garderobę podzieliła 40cm na wieszaki i 80 cm przed, bo 60 to za mało
oczywiści jak łatwo zgadnąć zrobiliśmy 60/60, :lol:
nie czuję dyskomfortu w użytkowaniu, a przy szafach 60cm wieszaki się mieszczą bokiem, a więc cała garderoba jest bez porównania pojemniejsza
nawet nie będę pisać jak mam rozwiązaną łazienkę, bo patrząc na rzut - ciasnota absolutna, ale to było jedyne możliwe rozwiązanie, aby zmieścic w niej wszystko co chciałam - działa od 10 lat
u koleżanki z kolei projektantka zdecydowała, że konieczne jest przesunięcie ściany pomiędzy pokojem a kuchnią o 10cm, bo dzięki temu przejście w kuchni między szafkami będzie miało 110 cm, co już jest dopuszczalne, bez zmiany odstęp 1m absolutnie nie do przyjęcia
mogłabym tak długo ...

mamik
17-02-2010, 11:21
W ogrodach jest tak samo. Klienta nie przekonam, że moja wizja pasuje bardziej do architektury domu, jeśli on ma zupełnie inne wyobrażenie swojego ogrodu. Mam forsować swoje rozwiązanie na siłę? To albo klient zerwie współpracę, albo będzie niezadowolony z wyniku i nikomu mnie nie poleci.
łatwe to na pewno nie jest, dla żadnej ze stron
jednak docelowo to inwestor będzie z wynikami waszej pracy obcować przez kolejne lata i musi w jakiś sposób to akceptować
może nie wygląda, ale rozumiem wasze argumenty o upartych klientach :lol:
jak już pisałam wcześniej - dla mnie to kwestia argumentów, nie przemawia do mnie i mojej kieszeni argument, że zwiększenie przejścia między szafkami w kuchni o 10 cm jest konieczne, bo będzie za ciasno
projektant mówi, ja słucham i decyduję, czy chcę wydac kasę na nową ścianę, czy godzę się na "ciasnotę" i tyle :wink:

2112wojtek
17-02-2010, 11:28
nigdzie nie napisałem, że projekty gotowe są be. Napisałem że nie są dopasowane do klienta. Z drugiej strony dzięki temu architekci i architekci wnętrz mają zajęcie ;) skończmy proszę tą dyskusję.

przepraszam za lekkie zaśmiecenie wątku...

.

8) Wcale nie zaśmiecasz. Wróciliśmy do punktu wyjścia.
Niewłaściwie wybrany i nieprzemyślany projekt, to grzech śmiertelny :wink:
Zgadzam się też z Irmą, że nie mamy w swoim zwodzie wpisanej misji zbawiania czy choćby nauczania.
Zawsze powtarzamy przecież kiedy inwestor się niesłusznie upiera "i tak zrobi Pan/Pani jak będzie uważał, my tylko pokazujemy błędy lub właściwsze rozwiązania a w tym domu i tak, to nie my będziemy przecież mieszkać".

Kupując projekt gotowy mamy pewną szansę, że wybierzemy odpowiedni dla siebie. Jest ich bardzo dużo i są bardzo różnorodne.
Jednak żeby wybrać ten właściwy nie mamy aż takiej szansy jak w przypadku projektów indywidualnych ( chyba, że potrafimy przeanalizować jego przydatność,wiemy co się da zrobić a co nie i jest to niestety mało prawdopodobne nawet dla osoby budującej swój drugi dom).
Na pytanie "po co są więc gotowe?", odpowiem pytaniem " a po co ludzie mieszkają w blokach ?" Dzisiaj cena mniejszego mieszkania w bloku jest często wyższa niż domku o większym metrażu.
Takie są widać potrzeby. Rezygnuję z całego procesu inwestycyjnego, płacę dużo mniej za projekt, nie mam wymagań co do rozwiązań funkcjonalnych, gdyż standardowe potrzeby typu 3 pokoje z kuchnią mi wystarczą.
Reszta będzie kompromisem lub rezygnacją z oczekiwań.
Nie wiem czemu wymagać więcej od projektu powtarzalnego ?
Nikt jeszcze przecież nie wymyślił tak mobilnego projektu, żeby Inwestor w zależności od swoich potrzeb i aspiracji mógł go dowolnie kształtować na swoją modłę.

Elfir
17-02-2010, 11:36
Nie rozumiem twojej uwagi na temat przesunięcia ściany. Projektantka wymyśla coś ergonomicznego. Jeśli inwestor woli rozwiązanie mniej wygodne - ok, to jego problem. Ale gdyby mało wygodne rozwiązanie zaproponował projektant, toby klient na niego narzekał.

mamik
17-02-2010, 11:37
Zawsze powtarzamy przecież kiedy inwestor się niesłusznie upiera "i tak zrobi Pan/Pani jak będzie uważał, my tylko pokazujemy błędy lub właściwsze rozwiązania a w tym domu i tak, to nie my będziemy przecież mieszkać".
no właśnie, poza słówkiem "niesłusznie" reszta mi się bardzo podoba, projektant zgodnie ze swoją wiedzą proponuje najlepsze z możliwych rozwiązań a inwestor podejmuje decyzję, przy czym wg mnie bardzo ważny jest tu również aspekt finansowy, zawsze jest ważenie "co" za "ile"
wydaje mi się, że projektanci, którzy sami przeszli ścieżkę inwestora o wiele lepiej tą zależność czują

Elfir
17-02-2010, 11:40
projektant mówi, ja słucham i decyduję, czy chcę wydac kasę na nową ścianę, czy godzę się na "ciasnotę" i tyle :wink:

to nie miej pretensji do projektanta, ze nie namówił cię na osobne wejście do kuchni, czy brak schodów w salonie. Na pewnym etapie nic nie byłby w stanie tobie wmówić, bo uważałabyś, że wiesz lepiej.


Prawda, Irmo? ;)

mamik
17-02-2010, 11:48
Nie rozumiem twojej uwagi na temat przesunięcia ściany. Projektantka wymyśla coś ergonomicznego. Jeśli inwestor woli rozwiązanie mniej wygodne - ok, to jego problem. Ale gdyby mało wygodne rozwiązanie zaproponował projektant, toby klient na niego narzekał.
no nie wiem jak to można jaśniej
czy naprawdę 10 cm to taka wielka różnica, żeby ścianę burzyć?
jak to mowią - papier przyjmie wszystko, sciankę można w lewo, w prawo i dowolnie
w życiu to sie przekłada na kilka tys złotych, z kieszeni inwestora oczywiście
wg mnie dobry projektant powinien to również brać pod uwagę

mamik
17-02-2010, 11:59
to nie miej pretensji do projektanta, ze nie namówił cię na osobne wejście do kuchni, czy brak schodów w salonie. Na pewnym etapie nic nie byłby w stanie tobie wmówić, bo uważałabyś, że wiesz lepiej.
Prawda, Irmo? ;)
dla wyjaśnienia - schodów nie mam
do kuchni projektantka nie miała uwag
jak gdzieś znajdę to wrzucę rysunki, które dostałam, może lepiej mnie zrozumiesz, powiem tylko, że wspólnik projektantki nie wiedząc czyj to projekt, powiedziła, że jest do niczego
Elfir - argumenty, ty przedstawiasz, ja decyduję, czy do mnie przemawiają, czy nie, jeśli mam wydac określoną kasę, to musze wiedziec dlaczego

2112wojtek
17-02-2010, 12:02
no właśnie, poza słówkiem "niesłusznie" reszta mi się bardzo podoba, projektant zgodnie ze swoją wiedzą proponuje najlepsze z możliwych rozwiązań a inwestor podejmuje decyzję, przy czym wg mnie bardzo ważny jest tu również aspekt finansowy, zawsze jest ważenie "co" za "ile"
wydaje mi się, że projektanci, którzy sami przeszli ścieżkę inwestora o wiele lepiej tą zależność czują

To co dla Ciebie jest "słuszne" dla projektanta może być całkowicie "niesłuszne".
Nigdzie nie jest powiedziane , że dom musi być ergonomiczny.
Przemieszczać się można wygodnym samochodem i wyrobem samochodopodobnym.
Dom jak samochód , musi być tylko dopuszczony "do ruchu", reszta zależy od inwestora.
Masz rację kwestia ceny i możesz przytaczać przykłady.
Pocieszę Cię, że my również możemy takie przykłady przytaczać w drugą stronę.
:D Osobiście mam takie doświadczenie, które miało finał w sądzie.

Przestaję Cię też rozumieć, bo z jednej strony narzekasz na brak zaangażowania emocjonalnego przez projektanta w wybór projektu a z drugiej argumentem jest Twoja dobra wola i kasa.
Nie doradza - źle , doradza - i tak zrobię po swojemu, wiem lepiej.
W takiej sytuacji nie warto zatrudniać projektanta, chyba, żeby się dowartościować i powiedzieć sobie na końcu : "miałam rację, oni są do niczego potrzebni". Naczytali się pożółkłych książek , nie mają pojęcia o życiu itp.

Wielu z nas chociaż raz w życiu zajęło się nadzorem inwestycyjnym i muszę Ci powiedzieć , że mimo wszystko łatwiej wydaje się swoje niż cudze.

Irma
17-02-2010, 12:09
projektant mówi, ja słucham i decyduję, czy chcę wydac kasę na nową ścianę, czy godzę się na "ciasnotę" i tyle :wink:

to nie miej pretensji do projektanta, ze nie namówił cię na osobne wejście do kuchni, czy brak schodów w salonie. Na pewnym etapie nic nie byłby w stanie tobie wmówić, bo uważałabyś, że wiesz lepiej.


Prawda, Irmo? ;)

:)

Elfir
17-02-2010, 12:12
dla wyjaśnienia - schodów nie mam


Nie bierz wszystkiego do siebie, bo w odpowiedziach odnoszę się do wszystkich poruszanych tu tematów i ze schodami chodziło mi o to:
"magdallena99 - Jednym z takich grzeszków często pojawiającym się w projektach sa schody wychodzące na salon"

Powiedzmy - uważasz ze 10 cm nie robi różnicy. Ok. I zapewne tak będziesz twierdzić dopóki ty (lub osoba, która tak uważa) nie walnie się biodrem o kant szafki, bo zabrakło tych 10 cm :)
Są pewne założenia ergonomiczne, w tym i te nieszczęsne 110 cm. Z racji swojego doświadczenia projektantka radziła by przestawić ścianę. A inwestor decyduje: czy woli zaryzykować walnięcie się w kant w nieokreślonej przyszłości, czy wyda kilkaset złotych więcej i o kantach zapomni. Ale uważam, że gdyby projektantka tego nie zaproponowała, popełniła by błąd.
Chyba, że inwestor na samym początku zastrzeże - robimy program minimum, na zastanym wnętrzu, bez kucia i murowania.

mamik
17-02-2010, 12:19
nie wiem Wojtek jak ty to robisz, ale znowu sie z Tobą prawie zgadzam :lol:
dom inwestora to kompromis pomiędzy domem idealnym widzianym oczami projektanta a możliwościami wykonania takiego domu z kieszeni inwestora
każdy chciałby mieć dom duży, wygodny, jasny i pięknie urządzony
ale raczej niewiele osób stać na taki luksus, no więc potrzebne są cięcia
dom jest jaki jest, nie da się go rozciągnąć i tyle
projektant mówi - z tego i tego możemy zrezygnować, natomiast to i to musi zostać bo ...
tak widzę rolę projektanta, zaangażowanego ale pozostawiającego ostateczną decyzję inwestorowi
czy to takie straszne?

Elfir
17-02-2010, 12:26
Irmo - nie miej do mnie żalu, proszę i pisz, jeśli ci się coś nasunie w moich komentarzach. :)

mamik
17-02-2010, 12:30
czy te same 110 musi być jesli kuchnia jest dla rodziny z piatka dzieci i dla osoby samotnej, czy jeśli inwestorzy są nieco "przy kości" to też 110, czy wówczas należałoby powiększyć, bo oczy mamy i widzimy, że w 110 lekko im nie będzie? :D
czy więc jak domownicy sa szczupli, to 110 mimo wszystko musi być?
:wink:

Irma
17-02-2010, 12:40
projektant mówi - z tego i tego możemy zrezygnować, natomiast to i to musi zostać bo ...
tak widzę rolę projektanta, zaangażowanego ale pozostawiającego ostateczną decyzję inwestorowi
czy to takie straszne?

tak, bo to zazwyczaj wyglada tak:
Ja(proj):
zrezygnujmy z parkietu egzotycznego a za zaoszczędzone pieniądze proponuję pzrestawić ściankę w kuchni, będzie wygodniej a debowy parkiet jest równie ładny.

Klient: ale czy 10cm ma az takie znaczenie...ja tam się mieszcze i nie widzę różnicy...a zawsze chciałam mieć na podłodze merbau.

No i co teraz?
Czyje ma być na wierzchu?
Niby klienta, bo to jego kasa, ale...
mnie ręce opadają, a klient nie czai bazy...

Jak idziesz do lekarza, to mu nie mówsz - wezmę tylko te tabletki a tych to nie bo mi nie smakują a tamte to Kowalskiej pomogly... Nie dyskutujesz, uznajesz autorytet, mimo, że kiepscy lekarze zdarzają się tak samo często jak kiepscy projektanci a ryzyko duuużo większe...

mamik
17-02-2010, 12:46
ja bym dała debowy, zostawiłą ściankę a za różnicę altanke w ogrodzie :lol: :lol:
a lekarza pytam, czy aby na pewno na to przeziębienie to musze antybiotyk, niestety często słyszę, że nie, że możemy spróbować na początek inaczej, a jak się nie poprawi to dopiero wtedy :lol: :lol: :lol:

Irma
17-02-2010, 12:46
czy te same 110 musi być jesli kuchnia jest dla rodziny z piatka dzieci i dla osoby samotnej, czy jeśli inwestorzy są nieco "przy kości" to też 110, czy wówczas należałoby powiększyć, bo oczy mamy i widzimy, że w 110 lekko im nie będzie? :D
czy więc jak domownicy sa szczupli, to 110 mimo wszystko musi być?
:wink:

odległość między szafkami nie powinna być mniejsza niż 110- 120cm. Wynika to z tego, ze najczęsciej drzwiczki wielu spzrętów w kuchni mają szerokość 60cm. Chodzi o to żeby swobodnie mogły się otworzyć szafki na przeciwko siebie, lub żeby mozna było otworzyć szafkę i przed nią kucnąć, lub żeby dwie osoby mogły pracować w tym samym czasie na naprzeciległych blatach.
Dotyczy to sytuacji typowych. Jeśłi ktoś je zdzi na wózku inwalidzkim lub jest chorobliwie otyły to ten wymiar ulega zmianie.

malgos2
17-02-2010, 12:47
Nie masz pojecia jak moj szczuply maz potrafi sie poobijac o kanty. :lol: :lol: :lol:

Irma
17-02-2010, 12:48
ja bym dała debowy, zostawiłą ściankę a za różnicę altanke w ogrodzie :lol: :lol:
a lekarza pytam, czy aby na pewno na to przeziębienie to musze antybiotyk, niestety często słyszę, że nie, że możemy spróbować na początek inaczej, a jak się nie poprawi to dopiero wtedy :lol: :lol: :lol:
pytasz, a jak mówi, ze musisz antybiotyk to co wtedy?

mamik
17-02-2010, 12:57
to biorę i nie dyskutuję

malgos2
17-02-2010, 12:59
Irma, Ty tez musisz zrozumiec, ze sa projektanci rozni... Ja tez mam nieszczegolne doswiadczenie. Mowie - beton, pani S. - wykladzina, mowie - pralka w kuchni, pani S. - nie, w lazience (wiesz dlaczego :lol:), mowie - antresola, pani S. - nie, bo za droga konstrukcja, mowie sufit usuniemy tu i tu i zrobimy takie pudelko w pudelku, pani S. - nie, usuniemy tylko w kuchni, bedzie taka smiszna dluga i wysoka... Sorry, to nie byla debiutantka, kobieta z 25-letnia praktyka w zawodzie. :-? Rozumiem, ze ona pewnie wiele rzeczy "wie lepiej", ale zeby bylo smieszniej nie czepiala sie w ogole ukladu mieszkania, nie wpadla na ani jeden kreatywny pomysl w tym temacie, za to zajela sie torpedowaniem moich pomyslow argumentujac je tak, ze to mnie rece opadaly. Potem zrobila sobie strone, wiec obejrzalam kilka jej projektow - wszystkie na jedno kopyto. Nie dziwie sie pozniej, ze ludzie majac stycznosc z takimi projektantami maja o idei zatrudniania kogokolwiek nienajlepsze zdanie. Co nie znaczy, ze wszyscy tacy sa... Jesli mam watpliwosci co do diagnozy lekarskiej to ide do drugiego, czasami trzeciego lekarza. Tu tez pewnie nalezaloby tak zrobic... :roll: Problem w tym, ze wiele osob zniecheca sie za szybko i postanawia leczyc sie na wlasna reke. :wink:

mamik
17-02-2010, 13:21
Irma i Elfir - przypomnijcie sobie dyskusję nt. lokalizacji wanny na wprost wejścia do łazienki
Elfir - dlaczego nie posłuchałaś projektantki Irmy i upierałaś się, że wanna na wprost wejścia odpada?
Irma - czy tu też ręce Ci opadły, bo co byś nie zaproponowała, to inwestor Elfir i tak wie lepiej?
mam nadzieję, że się nie poobrażacie :D :D :D

marta1210
17-02-2010, 16:16
własnie, kasa...
Wydaje mi się, że czytalam to w dzienniku Irmy, że te samemu urządzając swój dom musiala dokonywać pewnych kompromisów w wyborze płytek, bo ceny były zbyt wysokie. Ale jako projektant klientowi doradzalaby te drozsze (przepraszam, Irmo, jeśli trochę to przeinaczam, ale jestem prawie pewna, że takie dylematy przedstawiałas)

Fajną rzeczą, jaką zrobić może projektant jest zapytanie o budżet i proponowanie rozwiązan, ktore się w tym zmieszczą, a nie odwrotnie. (odwrotnie, czyli zacząc od odjechanych, bardzo drogich projektow, na ktore nie stać klienta)
Namiętnie oglądam rózne programy dotyczące dekorowania i mimo pewnych niedociągnieć, polski program DOmoteka spełnia to założenie. Projektanci pytają o budżet, proponują jakieś rozwiązania i... trochę go tylko przekraczają.

malgos2
17-02-2010, 16:31
Brak okreslonego budzetu to jeden z grzechow glownych obojetnie, czy sie projektuje z architektem czy bez. Sama go popelnilam, wiec wiem, jak to boli. :roll:

Elfir
17-02-2010, 16:57
Elfir - dlaczego nie posłuchałaś projektantki Irmy i upierałaś się, że wanna na wprost wejścia odpada?
Irma - czy tu też ręce Ci opadły, bo co byś nie zaproponowała, to inwestor Elfir i tak wie lepiej?
mam nadzieję, że się nie poobrażacie :D :D :D

Ponieważ ja Irmy nie wynajęłam i nie opowiedziałam jej o naszym stylu życia, możliwościach finansowych i preferencjach wnętrzarskich. Irma zaproponowała rozwiązanie, które jej by pasowało, jako właścicielce takiego mieszkania.

Swoją drogą - może projektuję ogrody, ale chciałabym aktywnie uczestniczyć w powstawaniu projektu domu, bo dla mnie to frajda.

A w łazience rzeczywiście układ prysznic/wc prawdopodobnie zostanie zmienione, jeśli nie będzie to wymagać kosztownych przeróbek instalacji.

Ja mam alergię na zabudowę k-g - staram się ograniczyć ją do niezbędnego minimum (maskowanie rur). Mam teraz wnękę w ścianie, w domu, co prawda murowaną - stale zapominam tam odkurzać i nie wygląda za ładnie :)

mamik
17-02-2010, 17:19
Swoją drogą - może projektuję ogrody, ale chciałabym aktywnie uczestniczyć w powstawaniu projektu domu, bo dla mnie to frajda.
A w łazience rzeczywiście układ prysznic/wc prawdopodobnie zostanie zmienione, jeśli nie będzie to wymagać kosztownych przeróbek instalacji.
no właśnie, wiele osób chce aktywnie uczestniczyć :wink:
żeby było jasne - wymiana opinii u Ciebie podobała mi się, ty miałas swoje "za", Irma swoje, fakt, że to wc było najsłabszym punktem, Irma zwróciła Ci na to uwagę i bardzo dobrze, a Ty jako inwestor przemyślisz sprawę i zrobisz jak chcesz
o tym cały czas piszę, o takiej wymianie zdań, pomysłów, spostrzeżeń
czy teraz lepiej mnie rozumiesz?

2112wojtek
17-02-2010, 17:22
Fajną rzeczą, jaką zrobić może projektant jest zapytanie o budżet i proponowanie rozwiązan, ktore się w tym zmieszczą, a nie odwrotnie. (odwrotnie, czyli zacząc od odjechanych, bardzo drogich projektow, na ktore nie stać klienta)
.

8) To nie jest takie proste i oczywiste ale całkiem możliwe i takl robią ...zwłaszcza bogaci.
Wiąże się z tym masa innych rzeczy jakie zrzucasz na projektanta a wiadomo każdy kij ma dwa końce szczególnie finansowe.

Najdroższe i najbardziej skrajne w cenach w wykończeniówce nie są materiały, ale urządzenia, meble, oświetlenie i systemy sterujące.
Można kupić płytki za 80zł ale i bardzo podobne do nich za 200zł. Efekt plastyczny nie ucierpi specjalnie na zamianie.
Jeśli potrzebujesz 6m2 płytek to IMO nie ma wielkiej różnicy ( w stosunku do całości) czy kupisz je za 100zł czy za 170zł a nawet 200zł. Różnica maksymalnie wychodzi 600zł. Cóż to jest przy budowie domu?
Takie rzeczy można określić zawsze na początku, ale nie wszystko.
Projektant określi klasę cenową zastosowanej firmy, ale nie jest handlowcem żeby wiedział ile co kosztuje.
Możesz owszem zlecić mu to i jeśli się zgodzi przygotować Ci proces inwestycyjny od tej strony.

Cena rośnie z meblami (głównie kuchnia) i urządzeniami ( łazienka). Projektant z reguły nie liczy sobie za różnicę pomiędzy Duravitem a Roca, pomiędzy lakierowanym obłogiem a folią, bo różnica tkwi głównie w jakości nie efekcie plastycznym.
Nie można więc mówić o drogim projekcie, bo się na cenę nie przekłada.

Natomiast nie wiem czy wiesz skąd się biorą ceny za projekt? 8) 8)
Chyba nie. Myślę ,że korzystniej ustalić szacunkowy koszt realizacji projektu, i samemu trzymać budżet żelazną ręką.
Przy projektach wykonawczych projektant robi zestawienie ( powinien) materiałów i urządzeń wg którego można zrobić kosztorys dając je firmom handlowym.
Pozwala Ci to na targowanie się bądź zamianę w ramach całej transakcji.
Twoja kasa i Ty wiesz czy rezygnujesz z cudownych płytek czy raczej z pięknej baterii , no i masz pewność , że chyba prowizja handlowa z Twojej krwawicy nie będzie oddana projektantowi :P

Jeśli obarczysz tym projektanta - nie ma sprawy , ale wtedy on występuje jako inwestor zastępczy ( częściowo bez prawa decyzji finansowych) i załatwia rzeczy , które w projekcie nie widnieją ale w obowiązkach powinny być uwzględnione. Znowu Twoja kasa. Warto?
Projektantowi nie zależy czy zmywarkę będziesz miała z Miele czy Mastercooka, ale ty go obciążasz przygotowaniem finansowym inwestycji za które należy mu się zapłata.
Nawet jeśli projekt sugeruje sofe Lelux, to możesz być pewna , że w podobnym kolorze, estetyce i gabarytach znajdziesz nawet u Wajnerta.

Aha! Co innego dekorator :D Jemu płacisz za bieganie po sklepach za firankami i szukanie po antykwariatach tego co uważa za słuszne i na co Cię stać.

Elfir
17-02-2010, 17:46
o tym cały czas piszę, o takiej wymianie zdań, pomysłów, spostrzeżeń
czy teraz lepiej mnie rozumiesz?

tylko, że w takim razie tobie potrzebny jest doradca a nie projektant, bo wizję domu masz i chodzi tylko o szczegóły, na które nie możesz się zdecydować bądź nie wiesz w jakiej technologii wykonać.

mamik
17-02-2010, 20:20
tylko, że w takim razie tobie potrzebny jest doradca a nie projektant, bo wizję domu masz i chodzi tylko o szczegóły, na które nie możesz się zdecydować bądź nie wiesz w jakiej technologii wykonać.
a to nie to samo?? :D
a tak serio, to jednak nie do końca, ale to już całkiem poza tematem i chyba pora kończyć
nauka taka - ściany przestawiać na papierze :wink:

marta1210
17-02-2010, 21:03
Najdroższe i najbardziej skrajne w cenach w wykończeniówce nie są materiały, ale urządzenia, meble, oświetlenie i systemy sterujące.
Można kupić płytki za 80zł ale i bardzo podobne do nich za 200zł. Efekt plastyczny nie ucierpi specjalnie na zamianie.
Jeśli potrzebujesz 6m2 płytek to IMO nie ma wielkiej różnicy ( w stosunku do całości) czy kupisz je za 100zł czy za 170zł a nawet 200zł. Różnica maksymalnie wychodzi 600zł. Cóż to jest przy budowie domu?
Takie rzeczy można określić zawsze na początku, ale nie wszystko.
Projektant określi klasę cenową zastosowanej firmy, ale nie jest handlowcem żeby wiedział ile co kosztuje.
Możesz owszem zlecić mu to i jeśli się zgodzi przygotować Ci proces inwestycyjny od tej strony.

.

I tu niestety nie mogę się zgodzić.
Jeśli mówimy o budowie domu, to w żadnym chyba nie ma 6 metrów płytek. Ja do swojego domu kupiłam pewnie ze 160 m 2 do wnętrz, kolene 50 na zewnątrz, więc tu różnica w cenie robi się znacząca. A mówienie, że co to jest ... (tu podajemy niską kwotę)przy budowie domu jest bardzo złudne. Bo dodając te pierdółki za 500 czy 800 złotych nagle robi się 50 tysięcy.

Poza tym pomijamy chyba jedną bardzo znaczącą kwestię. Wiele salonów płytek, stolarzy, salonów oświetlenia bardzo chętnie chce współpracować z projektantami, chyba nie za darmo? WIęc jeśli oni napędzają im klientów, dostają za to wynagrodzenie? Proporcjonalne do kosztów zakupów klienta? Może więc nie tylko względy estetyczne rządzą przy doradzaniu ceny płytek.Może ktoś, kto jest projetkantem się wypowie.

Irma
17-02-2010, 21:22
Jeśli liczysz się z każdą złotówką to raczej nie zatrudnisz projektanta, bo po co?

Poza tym pewnie nie uwierzysz, ale projektant czasem doradza żeby kupić płytki całkiem tanie i np. 6 metrów kafelków bardzo drogich, po to żeby efekt był super a żeby nie wydać majątku.

jak określisz projektantowi ile chcesz wydać na płytki to przeciez siłą Ci więcej z kieszeni nie wyciągnie...

marta1210
17-02-2010, 21:45
Chodzi mi o to, że częśc projektantów ma swoje wizje i od tego zaczyna, a zupełnie nie liczy się z budżetem. Moim zdaniem większość ludzi zatrudnia projektanta po to, żeby miec fajnie i z pomysłem urządzone wnętrza, przy jednak ograniczonych środkach.

A kto nie liczy się z kazdą złotówką przy budowie domu? Kazdy chyba ma jakis kosztorys i nie chce go przekroczyc o np 50%

Żeby było jasne dlaczego tak piszę- moj dom jest już od roku wybudowany i zamieszkany, zatrudniłam projektantów, którzy mieli fajne pomysły, ale nie potrafili w wiekszosci ich nawet ogólnie wycenic, ani tez polecic wykonawcow, ktorzy potrafia je sprawnie zrealizowac. I nie mieszkam na glebokiej prowincji, ale przy duzym miesicie, jakim jest Poznan, gdzie różnych firm jest spor. A moje plytki kosztowaly sporo... Czy są tego warte? na 100 procent pewna nie jestem.

Widzę, że moje pytanie, na czym polega współpraca projektantów z róznymi salonami pozostało bez odpowiedzi.

Elfir
17-02-2010, 22:08
Bo to nietaktowne pytanie ;)

Mnie nie bulwersuje fakt, że projektant może mieć układy ze sprzedawcą. Ale wyobraź sobie jak duże musiałoby to być studio architektoniczne i jaki mieć przerób klientów, by sprzedawcy opłacało się dzielić swoją prowizją. Przecież nie jeden klient na miesiąc!

el-ka
17-02-2010, 22:23
W części firm projektant rzeczywiście dostaje prowizję za przyprowadzenie klienta.
Jednak bezpośrednio nie tracisz na tym. Prowizja jest wypłacana od sprzedawcy projektantowi za dostarczanie klientów, więc generalnie gdybyś kupował sam zapłacisz tyle samo, albo niekiedy i więcej, jeśli projektant ma dobre układy i załatwi ci jakiś upust dla zachęty.
Natomiast oczywiście projektant będzie zawsze namawiał cię na droższe i lepsze (no może nie zawsze) rozwiązania. Często inwestor mówi o oszczędzaniu, a potem podejmuje zupełnie inne decyzje finansowe, bo coś mu się podoba lub ma takie możliwości, ale wcześniej nie chciał ich ujawnić. Zbyt skromne rozwiązania projektanta często sa odrzucane wstępnie. Do ciebie należy jasne określenie "półki" i limitu finansowego.

i_de
17-02-2010, 22:49
Chodzi mi o to, że częśc projektantów ma swoje wizje i od tego zaczyna, a zupełnie nie liczy się z budżetem.

Pytanie o budżet jest jednym z tych, które pada niemal na początku współpracy. I jeśli zamawia się projekt kompleksowy, to w projekcie znajdą się konkretne sprzęty, materiały uzgodnione z inwestorem i mieszczące się w budżecie.


Widzę, że moje pytanie, na czym polega współpraca projektantów z róznymi salonami pozostało bez odpowiedzi.

Śliski temat zahaczający o moralność... Standardowo projektant może uzyskać od zakupów klienta prowizję. Najczęściej spotykane reakcje projektantów: cała prowizja dla siebie, podzielenie się z inwestorem, nie przyjmowanie prowizji, cała prowizja dla inwestora. Wszystko zależy od człowieka. Tak samo jak wciskanie rzeczy, z których prowizja jest najwyższa.

pzdr.

i_de
17-02-2010, 23:03
W części firm projektant rzeczywiście dostaje prowizję za przyprowadzenie klienta.
Jednak bezpośrednio nie tracisz na tym. Prowizja jest wypłacana od sprzedawcy projektantowi za dostarczanie klientów, więc generalnie gdybyś kupował sam zapłacisz tyle samo, albo niekiedy i więcej, jeśli projektant ma dobre układy i załatwi ci jakiś upust dla zachęty.

Tracisz. Kupując bez pomocy projektanta możesz kupić taniej. Rabat każdy może załatwić sobie sam. Nie mówiąc o tym, że największe prowizje są w najdroższych w mieście salonach, gdzie w miłej atmosferze klient zapłaci dużo więcej niż w hurtowni/internecie.


Natomiast oczywiście projektant będzie zawsze namawiał cię na droższe i lepsze (no może nie zawsze) rozwiązania.

Ja bym raczej powiedział, że bedzie namawiał na rzeczy bardzie pasujące, cena to sprawa drugorzędna..

pzdr.

i_de
17-02-2010, 23:06
Ale wyobraź sobie jak duże musiałoby to być studio architektoniczne i jaki mieć przerób klientów, by sprzedawcy opłacało się dzielić swoją prowizją. Przecież nie jeden klient na miesiąc!

Może być i malutkie. Czysty rachunek ekonomiczny - lepiej sprzedać nawet jedną rzecz więcej z mniejszym zyskiem niż w ogóle nie sprzedać...

pzdr.

Elfir
17-02-2010, 23:41
Nie sądzę, by sklepy opierały swoją sprzedaż wyłącznie na klientach projektantów wnętrz.

marta1210
18-02-2010, 08:45
Na pewno sklepy nie opierają swojej sprzedaży na klientach projektantów li i jedynie. ALe niektórzy projektanci mogą nachalnie forsować pewne sklepy. "Moi" byli wyraźnie skwaszeni, kiedy dowiedzieli się, że większość białego montażu i armatury zamawiamy przez internet. Czyli pytanie o moralność jest bardzo zasadne.

Swoją drogą to jest bardzo śliski temat i w sumie dziwi mnie, że sklepy tak działają. W mojej branży- językowej- ja np mam zniżki w pewnych księgarniach i mogę sprawić, żeby moi klienci też je mieli. ALe w żaden sposób księgarnie nie " odpalają" mi czegokolwiek dlatego, że naganiam im klientów. Czy ktokolwiek ode mnie przyjdzie, czy nie, ja i tak mam zniżki.

aniahubi
18-02-2010, 11:24
Nie sądzę, by sklepy opierały swoją sprzedaż wyłącznie na klientach projektantów wnętrz.
Oczywiście że nie, ale są firmy, które robiąc kosztorys dla klienta projektanta wnętrz doliczają do ceny prowizję dla projektanta właśnie - za przyprowadzenie klienta. Dotyczy to zazwyczaj produktów z katalogów, które nie są wystawione w salonie i muszą być indywidulanie wyceniane.

2112wojtek
18-02-2010, 12:19
Niektórzy lekarze wypisują recepty na leki tylko określonych firm, niektórzy prawnicy polecają tylko pewnych tłumaczy, niektórzy handlowcy handlują tylko określonymi markami, a niektórzy księgarze płacą prowizję za przyciągniecie klienta. itd.To ostatnie sprawdzone na przykładzie rodzinnym.
Dogadaj się ze swoim jeśli chcesz a nie sugeruj nieetycznego postępowania innym.Nie widzę różnicy pomiędzy zatrudnionym na umowę pośrednikiem a kimś kto pomaga sprzedać towar. To jest rynek, czasem lepiej się podzielić niż w ogóle nie mieć nic - to nie jest zakazane.
System prowizji nie jest na całym świecie niczym zdrożnym, zwłaszcza , że pośrednik nie musi oddawać swojej doli bez opodatkowania a klient i tak sam często nie kupi tego taniej.
Ceny katalogowe pojawiające się w necie czy cennikach są sugerowane przez producentów a sprzedający w zależności od oczekiwanego zysku zmienia je szacując swoją prowizję. Wszystko zależy od umowy klient i sprzedawca.
Duża inwestycja obsługiwana mała marża dla sprzedawcy -korzystniej dla klienta.

Wysokość prowizji ustalają sobie projektant-sprzedawca z handlowcem w zależności od towaru. Na płycie gipsowej nikt nie da projektantowi 5 czy 7%, bo tyle to on , handlowiec nawet nie ma.
Nie widzę różnicy pomiędzy sprzedawcą, który obsługuje klienta z tzw "ulicy" a sprzedawcą , który po tego klienta wychodzi na ulicę zwłaszcza , że większość dobrych rzeczy nie ma w sklepach na półkach i trzeba wiedzieć jak je zdobyć.
Interes handlowca jest prosty - ma sprzedawcę, za którego nie płaci zusów i płaci tylko wtedy kiedy coś sprzeda a nie za stałą pensję bez względu na wynik.

Masz jakieś dziwne problemy i traumę po projektantach.
Firmy prowadzą różną politykę handlową, jedni płacą, inni kuszą jeszcze inni mają gdzieś projektantów.
Projektanci to ludzie i jak ludzie są różni.Często dzięki temu że korzystasz z poleconej firmy koszty projektu masz niższe albo całkowicie ukryte.
Tak robią firmy meblarskie a tylko klientowi się wydaje, że otrzymał projekt za darmo - nie ma nic za darmo.

Mnie wisi osobiście czy klient wynajmie firmę poleconą przeze mnie, czy kupi sobie w necie , czy wykonawca będzie moim znajomym czy szwagrem inwestora.Polecam firmy klientom, jeśli wiem , że będzie to kompleksowa usługa. Żaden jeszcze mi nie powiedział , że nie jest zadowolony zwłaszcza , że jak zaczął szukać po sklepach i necie doszedł do wniosku, że takich cen nigdzie nie dostanie.
Nie wiem czy to z tego powodu nie interesowali się moja prowizją, czy może to ja mam szczęście , że trafiam w robocie na sympatycznych ludzi.

Nie pisz też bzdur o kosztownych projektach w domu. Inni projektanci tutaj też o tym mówią, że materiały zawsze można zamienić, meble też więc co te koszty Twoim zdaniem tak podnosi? 6 m2 płytki ? Już Ci Irma tłumaczyła o co chodzi z tymi sześcioma metrami, przy Twoich 160m2 niezbędnych.
Ty decydujesz czy zastosować drogi system, czy tani , czy może wujek Władek, majsterkowicz Ci to zrobi.

Koszt projektu podnosi głównie czas jego wykonania. Nie tylko wartość jego wzrasta ale też rośnie koszt samej dokumentacji, wszystkie "ozdoby" możesz sobie we własnym zakresie powymieniać na Castoramę i "Liroja".

Wniosek jest prosty. Albo faktycznie trafiłaś na popieprzonych i pazernych projektantów( tacy są i wśród innych zawodów) , albo szukasz na siłę dziury.
Pocieszę Ci jednak, że i pośród inwestorów zdarzają się równie często porąbani ludzie.
Skończmy ten temat, bo nie na temat i jak mantra powracają żale do całego świata. Architekt to zawód jak każdy inny handlujący swoją myślą i nie doszukuj się tu misji i powołania jak to już raz zasugerowałaś.
Projektujcie sami , nikt nie zmusza do korzystania z naszych usług. Oprócz mieszkaniówki jest cała "używka" i przemysł , gdzie rzadko kto bez pomocy projektanta sobie poradzi. Może wtedy faktycznie hieny pozmieniają "zawody" i zamiast udawać, że projektują zajmą się np. handlem.
Dla nas nie będzie bardziej korzystnego rozwiązania finansowego.
Dla mnie koniec -sorry!
pozdrawiam.

PS I jeszcze jedno. Wizje nie kosztują, to tylko papier.

marta1210
18-02-2010, 15:59
Dogadaj się ze swoim jeśli chcesz a nie sugeruj nieetycznego postępowania innym.

Masz jakieś dziwne problemy i traumę po projektantach.



Nie pisz też bzdur o kosztownych projektach w domu.

Wniosek jest prosty. Albo faktycznie trafiłaś na popieprzonych i pazernych projektantów( tacy są i wśród innych zawodów) , albo szukasz na siłę dziury.

Skończmy ten temat, bo nie na temat i jak mantra powracają żale do całego świata. Architekt to zawód jak każdy inny handlujący swoją myślą i nie doszukuj się tu misji i powołania jak to już raz zasugerowałaś.



.

Sądzę, że ten post jest w całości skierowany do mnie. Dziękuję bardzo za Twój osąd mojej osoby i bronienie interesów grupy zawodowej projektantów. Ja ten temat zakończę, bo nie mam ochoty, żeby ktoś pisał, że piszę bzdury, żale i mam problemy.

- nigdzie nie pisałam, że projektant to zawód z powołaniem i misją, przeczytaj moje posty

- myśle, że moje posty mogą dać do myślenia osobom, które chcą skorzystać z pomocy projektanta, na co moga zwrocic uwagę przed podjęciem wspołpracy z kimkolwiek ( czy poleci wykonawców swoich projektów, czy jest w stanie przedstawic wycenę rozwiązań)

- zapytaj innych budujących, czy nie mają traumy po budowie.

Pozdrawiam

2112wojtek
18-02-2010, 16:37
Ten temat nie jest poświęcony zachęcaniu do korzystania z usług projektantów.
Tego również pewnie nie zauważyłaś, że skierowany jest do ludzi samodzielnie projektujących.
I mimo Twojej traumy po-budowlanej , wypowiada się tu i dzieli swoimi zawodowymi spostrzeżeniami, policzyłem, 6 osób deklarujących przynależność do tego strasznego zawodu nie deprecjonując przy tym innych grup zawodowych.
Nie wiem kim jesteś z zawodu, ale po zniesmaczonych wypowiedziach Twoich podejrzewam, że chyba nie broniłabyś swojej grupy zawodowej.
Nie wiem więc czy zrzucić to na Twój kryształowy charakter czy specyfikę całej grupy, jaką reprezentujesz - to daje o niej dużo do myślenia.
I jakie teraz samopoczucie?
Masz możliwość ostrzec, potencjalnych chętnych do takiej współpracy, w osobnym temacie, lub przypiąć się do jednego z kilku już istniejących. A o traumie najlepiej pisać w "Psychologu".

marta1210
18-02-2010, 16:43
Nazwa tematu o ile mnie wzrok nie myli to Dziesięć grzechów głownych projektowania wnętrz.

Może dopisz, ze w Twoim rozumieniu- grzechow głupich inwestorów, którzy nie wezmą projektanta, a sami rzeźbią i robią błedy.

Bo wg mnie pod nazwę wątki można dopisać także grzechy projektowania wnętrz przez projektantów. Chyba, że oni, w Twoim mniemaniu, są na tyle nieomylni, że żadnych grzechów nie popełnią?

A swojej grupy zawodowej nie zamierzam bronić, ani zadnej, wystarczy mi, że ja pracuję rzetelnie i zgodnie z zasadami - i mojej profesji i moralnymi.

2112wojtek
18-02-2010, 16:50
No ,toś się nagadała.

Elfir
18-02-2010, 18:03
wojtek, marta - nie nakręcajcie się. To taki fajny watek był....
no, całusek na zgodę!

anSi
18-02-2010, 19:00
W ogrodach jest tak samo. Klienta nie przekonam, że moja wizja pasuje bardziej do architektury domu, jeśli on ma zupełnie inne wyobrażenie swojego ogrodu. Mam forsować swoje rozwiązanie na siłę? To albo klient zerwie współpracę, albo będzie niezadowolony z wyniku i nikomu mnie nie poleci.

O rany, no to teraz mam zagadkę, czy moja wizja to tez Twoja wizja? Pamietasz? - polaczylam dwie Twoje rózne koncepcje - czy tylko Twoje ustępstwo na zasadzie - niech ma, co chce, i nic to, ze calosc pasuje do architektury domu jak piesc do nosa?? :) :)

Elfir
18-02-2010, 21:45
Obie wizje były robione w oparciu o bryłę budynku. Połączenie nastąpiło na narożniku, tym samym dzieląc ogród na dwie odrębne (dla oglądającego) przestrzenie. Dlatego nie było z tym problemu. W moich propozycjach i tak ogród dzielił się na odrębne wnętrza.

anSi
18-02-2010, 21:47
Noo....kamien z serca :) :)

mamik
18-02-2010, 22:00
ale się porobiło :o :o :o :o :o
mówimy zdecydowane "nie" wszelkiemu generalizowaniu na temat jakiegokolwiek zawodu
wszędzie można trafić na różnych ludzi, zarówno sympatycznych, miłych i tych "innych"
w tym wątku wypowiadają się ludzie otwarci i to jest super, dzięki temu wiele się nauczyłam i mam nadzieję popełniać mniej błędów
moje wnioski, mam nadzieję prawidłowe:
- najważniejsze wydaje mi się rozpoczęcie aranżacji wnętrz jeszcze na etapie projektu, wszystko jedno, czy gotowego czy indywidualnego, samodzielnie czy z projektantem,
- jeśli robimy to sami musimy maksymalnie dużo czasu poświęcić na doszkolenie, jeśli z projektantem - pytać o przyczynę wątpliwych dla nas rozwiązań (110cm w kuchni - nie wiedzialam, że to o otwieranie szafek chodzi)
- detale i "smaczki" - dzięki temu wnętrze ma szanse stać się wyjątkowe, lepiej kupić te 6m kafli i mieć to "coś" bo efekt może być wart więcej niż 500 PLN
- i na koniec - jeśli z projektantem, to jak po pierwszym spotkaniu nie "zaiskrzy" lepiej od razu szukać innego :wink:

mam też cichą nadzieję, że czytający ten wątek projektanci zobaczą również jakie rozterki i obawy mają inwestorzy, dzięki czemu będzie wam płatwiej przekonać tych opornych

i całkiem na koniec - patząc na ilość wejść na ten temat i ilość wpisów, widać jak wiele osób ma z wnętrzami problemy, a więc wątek ważny i potrzebny
pozdrawiam wszystkich

olika
19-02-2010, 07:36
Czytam ten watek od czasu do czasu bo sama budowalam i wykanczalam dom, korzystajac w calosci z pracy architekta.
Moj dom to projekt indywidualny , calkowicie rozny od przecietnie spotykanych.
Rowniez architekt projektowal wnetrze, zatem mysle ze moge wtracic kilka swoich uwag na ten temat.

Chce podkreslic ze ja jestem bardzo zadowolona z naszej wspolpracy choc to nie byla droga uslana rozami bo na wiele rozwiazan mielismy rozne spojrzenie ....ale to inny temat.

Natomiast chce odniesc sie do wypowiedzi 2112wojtek dotyczacej wlasciwie aprobaty pobierania "prowizji" od sprzedazy.
Dla mnie jest to niedopuszczalene i moralnie naganne aby jakiekolwiek grupy zawodowe czerpaly dodatkowe korzysci ze "sprzedazy" polecanych towarow.
Architekt czy lekarz nie jest posrednikiem sprzedazy i powinien doradzac rozwiazania towary zgodne z tym co bedzie najlepsze dla klienta a nie kierowac sie sklepami, towarami na ktorych najlepiej zarabia, a niestety zgoda na tego typu dzialalnosc wlasnie w tym kierunku prowadzi.
I nie pisz Wojtek ze Ty tak nie robisz, bo to nei ma znaczenia, moze jestes na wskros uczciwy...jednak nie moze byc moralnej zgody na podobna dzialalnosc.
Architekt dostaje zaplate za wykonanie projektu i to powinnio byc dla niego jedyna forma zaplaty a jesli czerpie dodatkowe korzysci z polecanych towarow to rodzi zawsze podejrzenie ze nie robi tego rzetelnie!

Przez ostatni rok mialam do czynienia z roznymi wykonawcami, miedzy innymi z finisherem ktory wykonal w krakwoie sporo roznych ciekawych wykonczen wnetrz rowniez w miejscach publicznych i ofijalnie powiedzial ze jesli nie dzieli sie z architektami "marza" to oni go nie poleca....mimo ze jest doskonalym fachowcem...sa nieliczni jak stwierdzil ktorzy polecaja go i nawet nie napomknac o checi zaplaty...

Czyli reasumujac np w naszym domu laduje tapeta z castoramy bo architekt na niej lepiej zarabia....obrzydliwe!
To temat rzeka a ja poruszylam tylko jej malenki fragment.


I chce podkresli jest jak dla mnie moralnie niedopuszczalne aby ktokowliek pobieral dodatkowe opalty za polecane towary, oczywiscie chyba ze jest posrednikiem sprzedazy i za to sie mu wlasnie placi, lub klient wyraznie naciska aby tym posrednictwem sie zajal bo sam nie ma na to czasu.

2112wojtek
19-02-2010, 10:08
Ja nie powiedziałem tego, że architekt poleca konkretne firmy, bo zarabia na tym.
Sytuacja jest często bardziej złożona niż tylko czyjaś pazerność i chęć zysku.
W wielu sytuacjach są to umowy lub nawet własne firmy, ale mimo wszystko nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby projektant narzucał inwestorowi firmę ,której ten nie chce, lub która daję wyższą prowizję za klienta.
Nie mówię o patologiach. Nie jest patologią polecenie firmy, o której wiemy ,że produkuje dobrze, nawet jeśli mamy z tego prowizję.
Zawsze w głowach podejrzliwych rodzi się pytanie czy aby lekarz wypisujący receptę czegoś z tego nie ma.
Byłem zatrudniony jako projektant w firmie, która projektowała, nadzorowała ale i handlowała oprawami, elementami wystroju oraz niektórymi technologiami.
Czy w związku z tym nie powinienem używać produktów oferowanych przez tę firmę ?
To przecież klient mówi "nie podoba mi się", "za drogie", on ma przecież władze decyzyjną.Pyta o cenę i ją dostaje. Jeżeli czuje , że to moralnie nie fair , może szukać u konkurencji, w internecie lub samemu kupić np za granicą.
Druga sprawa, że projektant korzysta z kilku firm w danej branży i nie każda firma proponuje prowizje.Najczęściej kryterium wyboru firmy to rzetelność, jakość produktów, cena towaru, możliwości logistyczne i kompleksowość.
Są firmy, których Ci nie polecę, nawet gdybym miał dostać całą marżę za ich produkt.
Znam firmy , które unikają dawania prowizji ale zapewniają wyjątkowy serwis dla projektanta i klienta - czy w związku z tym ,że mamy kontakt mam nie polecać w celu uniknięcia podejrzeń o niemoralność ?
Zawsze będzie podejrzenie , że ktoś ma jakieś zyski bo polecił, choćby z tego nie miał żadnej korzyści. Pytam więc , czy niezależność projektanta powinna być tak daleko idąca, że nie poleci nikogo, żeby tylko nie być podejrzanym o prowizję ?
Jeśli klient obawia się i ma znajomość firm i produktów, proszę bardzo niech je poda . Najwygodniejszy to sposób projektowania, dostać gotowe katalogi produktów ,usług i mieć w nosie ich jakość , estetykę,dostępność, możliwości zastosowania.
Masz rację w jednym. Architekt używając produktów staje się chcąc nie chcąc sprzedawcą a handel z tak pojętą moralnością ma niewiele wspólnego.
O ile w ogóle ma.
Wybacz mi , ale nie zrezygnuję z produktów np Caesarea, tylko dlatego, że firma co dwa ,trzy lata zaprasza mnie na tzw. "dwutygodniowe regaty" i nie obchodzi mnie to, czy klient pomyśli, uwierzy czy nie ,że jeszcze z nich nie skorzystałem.

Elfir
19-02-2010, 10:15
Noo....kamien z serca :) :)

Wiesz, chodziło o sytuacje (na szczęście nie dotyczy to żadnego klienta z forum), gdy klient nie łączy dwie propozycje, tylko zmienia na coś absolutnie innego. Przykład - bardzo modernistyczny dom, do którego proponuję dość minimalistyczny, nowoczesny ogród. Klient wstępnie się zgadza na koncepcję zagospodarowania, a potem nagle pyta, czy będzie miejsce na ogródek warzywny i kilka drzewek owocowych (o czym "zapomniał" wcześniej wspomnieć, przy ustalaniu składników ogrodu). Od słowa do słowa, wyszło, ze on do tego modernistycznego budynku z wielkimi przeszkleniami chciał nasadzenia w stylu wiejskim, bo mu kojarzyły się z wakacjami "u babci" :)
A to najlepiej, żeby nie trzeba było tam nic robić, bo on czasu nie ma.
I nie ma sprecyzowanego pomysłu na ogród...Bo chciałby ten wiejski ogród osiągnąć za pomocą iglaków :)


W kwestii zysków. Firmy wykonujące ogrody też są powiązane często z konkretnymi szkółkami. Czasem pracują w oparciu własne szkółki czy składy kamienia. Czasem ma to odzwierciedlenie w ich projektach...
Widziałam kiedyś projekty ogrodów firmy związanej ze szkółką produkującą formy strzyżone (pseudo-bonsai) - w każdym prezentowanym projekcie było po kilka sztuk tego typu roślin. Przypadek?
Ale ktoś taki projekt zaakceptował i zgodził się na wydatek (te strzyżone formy są o wiele droższe od naturalnych). I pewnie mu jego ogród się podoba. I czy dla niego to wielka strata, ze wykonawca zaproponował akurat takie rośliny?

Aga-Białystok
19-02-2010, 10:27
Zgadzam się w 100%. Chodziłam kiedyś do pewnej pani doktor - znanej, lubianej, z laurami Twojego Stylu, biała lista, te sprawy. Na dzień dobry zaproponowała mi lek, który jak potem się okazało proponowała jako pierwszy wszystkim pacjentkom.W miarę chodzenia zauważyłam, że w poczekalni jest mnóstwo ulotek tego koncernu, w gabinecie Pani ma połowę wyposażenia i przeróżnych gadżetów z logo tegoż koncernu, a nawet tegoż leku. Mogę się tylko domyślać ile szkoleń i innych atrakcyjnych wyjazdów ów koncern Pani Doktor zasponsorował. Nie moge zarzucić jej nierzetelności, wszystko w białych rękawiczkach, ale... jednak niesmak pozostaje. Tym bardziej, że lek okazał się nietrafiony. Uważam, że w jakimkolwiek zawodzie takie akcje są nie do końca czyste i fair wobec klienta, a to, że urządzanie wnętrz nie wpływa na życie tak jak leczenie nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Bo gdzie jest granica? Przy jakim zawodzie? Lekarza, architekta, a może pilota wycieczek? ja wiem, że ludzie kochają gratisy, że łatwiej jest współpracowac z wykonawcą czy sprzedawcą, którego się zna i który zawsze coś tam odpuści, coś tam odpali, że człowiekowi ciężko odpuścić okazję by coś sobie jeszcze uszczknąć i że Polacy to sprytny naród, ale kurcze, gdzie etyka? Gdybym się dowiedziała, że człowiek, któremu płacę ciężko zarobione pieniądze za urządzenie mi miejsca do życia robi takie numery to bym się poczuła oszukana i wykorzystana. Tak się poczułam gdy okazało się, że sprzedawcy w małym sklepie z materiałami wykończeniowymi, w którym b.często robiłam zakupy polecają mi produkty, które im najzwyczajniej w świecie nie schodzą - a tu znaleźli sobie durną do zakupów, na ktorych się nie zna.

P.S.Wojtku, oczywiście zgadzam się również z Tobą i w takiej interpretacji nie widzę niczego złego. Jeżeli znasz firmę, która 'robi' dobrze i ją polecasz, albo nie polecasz formy nie na rzecz konkurencji i nie sugerujesz się w tym wszytskim 'gratisami' to dla mnie to jest logiczne. Obawiam się jednak, że nie każdy ma takie podejście jak Ty, niestety.

Elfir
19-02-2010, 10:45
Aaa, właśnie -ile ja się nakłóciłam z firmą wykonawczą, z którą współpracuję, o rośliny :)
Im oczywiście jest wygodnie brać towar od jednego dostawcy (raczej chodzi o logistykę) a w projekcie jest roślina, którą trzeba sprowadzić...

mamik
19-02-2010, 11:00
no nie wytrzymam :evil:
co innego wciskanie klientom usług, produktów czy czegokolwiem, czego klient nie potrzebuje, a co innego polecanie w najlepszej wierze najlepszych rozwiązań
to działa w dwie strony, jeśli projektantowi będzie się źle współpracować z jakas firmą, klienci będą narzekać, to poszuka innej firmy i ci pierwsi będą mogli sobie wszystkie prowizje ....
nikt nie ma ochoty za kogoś "świecić oczami" i szanujący się projektant nie zaryzykuje związania się z firmą nieodpowiednią, bo to ma zawsze "krótkie nogi"
nie jestem projektantem i mam gdzieś, czy projektant, pani w sklepie, nauczycielka w szkole czy ktokolwiek dostaje coś od jakiejkolwiek firmy, bo jesli jest uczciwym człowiekiem, to wybierze firmę najlepszą niezaleznie od prezentów
jeszcze raz powtórzę - oszuści sa wszędzie, co wcale nei znaczy, że wszystkich z definicji trzeba traktować jak złodziei
"kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień" jesli kamienie się posypią, tzn., że oszustow ma ma aż tak dużo, jeśli nie - to nie osądzajmy innych, zacznijmy od siebie

2112wojtek
19-02-2010, 11:04
Każdy kij ma dwa końce.
Nie pochwalam działań mających na celu drenowanie kieszeni klienta.
Przykład z tym lekarzem przemawia nawet do mojej nieetycznej wyobraźni.

Ale... jeśli np ogrodnik przywozi materiał do nasadzeń, to i tak najczęściej klient ostatecznie kupuje go po tej samej cenie co kupi klient po rabatach albo i jeszcze taniej, nikt mu nie da takiego upustu jak współpracującemu z nim ogrodnikowi.
To samo mają hydraulicy, elektrycy i projektanci.
Ktoś wie gdzie to kupić, musi często negocjować, pojechać, podzwonić, poszukać, mieć możliwość dostać coś czego klient za tą cenę nigdy nie załatwi np okazje gdzie z tzw klientem " z ulicy" nikt nie będzie chciał rozmawiać.
Jestem może niemoralny ale za usługę dobrze byłoby otrzymać zapłatę zwłaszcza gdy de facto inwestor płaci mniej. :D

Ponoć na budowie każda złotówka się liczy. Jeśli mogę dostać płytkę, która kosztuje w sklepie najtaniej 100zł ( na allegro, ceneo czy innym "skąpcu") a ktoś zaoferuje mi tą samą za 70zł ( nie od złodzieja) to nie obchodzi mnie to już czy wziął za to prowizję.

ziuta62
19-02-2010, 14:11
Witam ! Taki fajny wątek się zapowiadał....Może taka wersja jest dobra: Panie lub Pani X mam 20 tys na urządzenie tego wnętrza i jest to kwota naciągnięta do górnych granic i ani zł więcej/plus zapłata za projekt/. To mi w duszy gra i tu pokazuję fotki wnętrz z klimatami i kolorem jaki mi odpowiada i listę sprzętów jakie muszą się znależć tzn kanapa, fotele, stół, komoda. Resztę pozostawiam autorowi projektu/ czyli jak, skąd, za ile itp/. Czekam na odpowiedż czy jest to możliwe, jeśli tak -do dzieła. Jeśli nie- będę kombinować sama, wchodząc na forum Muratora, na ten wątek i zadawać pytania poparte przykładami, oczekując nastawienia na właściwe tory.
Moi mili, ktoś nam oferuje swój czas i wiedzę, doceńmy to. Juz lepiej być nie może. Chyba, że żle zrozumiałam przesłanie autora. No to przepraszam

malgos2
19-02-2010, 14:14
Czytam i oczom nie wierze, szczegolnie z tym finisherem, bo akurat to mnie najbardziej obchodzi. :o :o :o Cos tu jest postawione na glowie. To dosc typowa praktyka np. w Stanach, ze architekt czy wnetrzarz dorzuca swoja prowizje na wierzchu ceny od wykonawcy. W przypadku bardzo znanych architektow ta marza dochodzi nawet do 30% (za dozor, wszelka papierkowa robote itd.), ale nikt tego nie kryje, a wykonawcy placi architekt ze swojego budzetu, nie bezposrednio klient. Niby wychodzi na to samo, ale przynajmniej wszystko jest dla wszystkich jasne i opodatkowane.

Jesli chodzi o prowizje, to wykonawcy powinni miec swoje sprawdzone firmy i nie dziwie sie, ze nie chca pracowac na niesprawdzonych materialach, bo biora odpowiedzialnosc za ich jakosc (przynajmniej powinni). Czesto designerzy sa bardzo zdziwieni, ze podajemy im cene z materialem, teraz wiem dlaczego. Moze nie zarabiam tych dodatkowych pieniedzy na materiale, ale przynajmniej mam swietnego dystrybutora, z duza wiedza na temat tego, co sprzedaje i pewnosc, ze material bedzie dobry, sprawdzony i na czas. To jest dla szanujacego sie wykonawcy cenniejsze niz te kilkadziesiat czy kilkaset zlotych powizji. :roll:

mamik
19-02-2010, 16:26
chyba tak jak pisze Małgosia, większość zbulwersowana jest niejawnym sposobem wynagradzania, dla mnie ok. byłoby postawienie przez projektanta sprawy wprost "w tym sklepie mam duże rabaty, bo wielu klientów im przyprowadzam, ale firma jest solidna, dlatego z nimi współpracuję, oczywiście możecie wybrać inny sklep" - spodziewam się, że nie jest to wcale takie niespotykane zachowanie :wink:
ale
czy możemy już skończyć z tymi prowizjami :-?
nikt nie ustosunkowal się do moich wniosków z lektury wątku - czy są nietrafione, czy zbyt oczywiste aby o nich mówić :D :D ?

mam jeszcze pytanie - jak projektanci zapatrują się na projekty częściowe, tzn. np sama kuchnia i łazienka, albo tylko salon?
kiedy powinno się projektować i kiedy wykonywac ogród?
czy do projektu ogrodu w jakiś sposób ocenia się istniejące warunki - tzn. rodzaj gleby?
może te ogrody nie całkiem w temacie wątku, ale może ktoś odpowie
dzięki i pozdrawiam :wink:

Mymyk_KSK
19-02-2010, 17:05
kiedy powinno się projektować i kiedy wykonywac ogród?
czy do projektu ogrodu w jakiś sposób ocenia się istniejące warunki - tzn. rodzaj gleby?
może te ogrody nie całkiem w temacie wątku, ale może ktoś odpowie
dzięki i pozdrawiam :wink:

Odpowiem - bo może się przyda i innym ;-)

Kiedy projekt? - jeśli dom jest projektowany indywidualnie to dobrze wykonywać oba projekty w tym samym czasie - wówczas można przewidzieć w projekcie domu pewne, nazwijmy to usprawnienia, które ułatwią korzystanie z ogrodu. Również projekt zieleni we wnętrzach warto wykonywać na etapie projektowania domu. Przy projekcie gotowym projekt ogrodu warto zlecić w momencie gdy dom już stoi, ale nie ma jeszcze zrobionych: podjazdu, wody, elektryki, docelowego ogrodzenia, tarasu.
Kiedy zakładać? To z kolei zalezy od tego kto zakłada - Inwestor indywidualnie czy firma, a jeśli firma, to co dokładnie wchodzi w zakres umowy.
Generalnie: instalacje ogrodowe (woda, elektryka) ---> ogrodzenie ---> nawierzchnie (podjazd, ścieżki, taras) ---> rośliny.

Do projektu trzeba uwzględnić glebę (jakość, strukturę, pH, możliwości polepszenia), siłę nasłonecznienia/zacienienie działki, kierunek przeważających wiatrów, ewentualne osłony naturalne (las, zadrzewienia), przebieg mediów na działce, krajobraz lokalny no i oczywiście - preferencje Inwestora :)

jarkotowa
19-02-2010, 19:02
Bardzo ciekawy wewontek. Ale nie dam rady wszystkiego dziś przeczytać
:roll:

Zbierając ( czy wybierając) więc stare( stylizowane) meble, niech to będą z jednego lub bliskich czy następujących po sobie okresów.
Meble okresu manieryzmu nie będą zgrzytać na barokowe wygibasy, eklektyzm nie skopie nawet neogotyku, biedermeier i secesja, choć rożne, też nie przyprawią o zawał itd.
Każde inne może zaboleć albo zrobić bałagan. Pamiętajmy też że tamte style wymagały innych wnętrz o innych proporcjach.
Salon 65m2 i 4m wysoki nie był rzadkością a te meble wymagają duużo powietrza.
W pomieszczeniu niewielkim będą wyglądały jak w magazynku kolekcjonera albo w przyciasnej Desie.

Oczywiście można nawiązywać tylko do okresu, ale pamiętajmy o gabarytach pomieszczeń i ich usytuowaniu, bo efekt będzie jak powyżej. Wizyta w starej kamienicy lub willi pomoże zrozumieć o co chodzi a układy i proporcje są bardzo podobne dla epok.


A co ja mam zrobić gdy mam "zbieraninę" mebli. Mam trochę antyków - przekrój od 1850-1930, kilka mebli kolonialnych, ręczną robotę z Indii/Pakistanu i coś współczesnego, bardzo prostego żeby się nie gryzło. Skórzaną czarną kanapę (ona najbardziej nie pasuje, ale nie ma możliwości zmiany na inną). Jak to połączyć żeby się nie gryzło? :roll: Ze nie wspomnę o dodatkach w postaci firanek i bibelotów. Total zamęt mam w głowie.

Aniola
19-02-2010, 22:46
Przy budowaniu dobrze jest pamiętać o powiększeniu otworów okiennych na rolety. Sparzyliśmy się na tym i wykonawca poprawiał. Chyba wpisuję się nie w tym miejscu co chciałam, ale wielkość okien też ma wpływ na klimat wnętrza. Więc dla tych co jeszcze okien nie mają może się przydać. i Sorry za wtargnięcie.

unixxxxxce
21-02-2010, 16:39
Jednym z podstawowych błędów w projektowaniu wyposażenia ( w tym wypadku rozmieszczenia mebli ) nie jest styl i to jak wyglądać będzie dana kuchnia, czy pokój tylko sprawy techniczne - możliwość wykonania i rozmieszczenia.
My wykonując meble wiele razy spotykamy się z błędami w projektach w efekcie czego poprawiamy dany projekt nawet w 50% ( dotyczy spraw technicznych np projektant zaproponował szafę gł 55cm - na marynarki - cóz współczuje tym marynarkom, a gdzie jeszcze drzwi itp; jeszcze inny zaprojektował drzwi przesuwne tylko te nie mogłyby sie jak otwierać, gdyż obok miała stanąc szafa w zabudowie, następny zaprojektował piekarnik przy ścianie z tym że nie mozna by go było otworzyć bo na ścianie wisiał ...kaloryfer !!! ) A przecież wcześniej klient zapłacił projektantowi nie małe pieniądze...
To tylko 3 przykłady z kilkudziesięciu z jakimi się spotkaliśmy w jednym projekcie może się znaleźć i z 5 poważnych błędów.
A potem my przerabiamy te projekty za darmo bo jest nam żal tych załamanych klientów.
Oczywiście nie wszystkie projekty zawierają błędy techniczne.
Ale czasami wystarczy pomyśleć lub zasięgnąć pomocy, względnie zagłębić się bardziej w sprawy techniczne, a nie tylko wizualne.

Jeszcze ostatni "numer" tym razem architekta - okno w kuchni na wysokości 80cm licząc od wylewki wewnątrz pod oknem miał się znaleźć zlewozmywak więc klient chyba by kucał sięgając po coś do zlewu !

Elfir
25-02-2010, 17:57
ale muszę powiedzieć - pięknie poprawiacie :D

grazi
26-02-2010, 18:12
Wydaje mi się, że cena usługi jest ważna. Jak mam do wyboru urzadzić sama mieszkanie i 15000 (aranżacja z nadzorem) dołozyc do np. kuchni to chyba to zrobię.

drbudzik
27-02-2010, 21:01
Kolega zapłacił za projekt indywidualny domu 8 tys.i mówi,ze zaluje,bo projektant w koncu nie uwzglednial ich pomyslow.Wiem,ze rola projektanta jest niewdzieczna ,bo zawsze to JEGO pomysly a nie NASZE. Dlatego podgladam i korzystam z cudzych...O gustach sie nie dyskutuje,jeden lubi Kasie ,drugi lubi Basie itd.Ja pogladam Kasiorka i mam nadzieje,ze jej to nie oburzy,ze ZYWCEM zerzne jej pomysly,na ktore trafilam dwa dni temu(dopiero !) i sie zakochalam!! Ewa.

unixxxxxce
27-02-2010, 22:55
Tak ale trzeba uważać, aby nie unieszczęśliwić się na kilkanaście czy kilkadziesiąt lat za własne pieniądze.

Elfir
28-02-2010, 12:49
Kolega zapłacił za projekt indywidualny domu 8 tys.i mówi,ze zaluje,bo projektant w koncu nie uwzglednial ich pomyslow.

To dlaczego zaakceptował koncepcję i zapłacił? Nie rozumiem takiego podejścia. Architekt przedstawiał mu propozycję domu a on mówił "nie podoba mi się, to nie to, o czym rozmawialiśmy, ale nich pan to dalej rysuje bo mi wszystko jedno"?

Irma
28-02-2010, 17:37
Pzryszło mie coś do głowy, nie wiem czy to grzech, ale moze komuś się przyda.
Często projektując samemu wnętzra inspirujemy się gazetami. Ale bardzo często ogląda się zdjęcia skupiając się na jednym elemencie a nie zastanawiając się nad kontekstem. Nad wnętzrem jako całością. I z inspiarcji jest kicha, bo bierze się z jednego zdjęcia barokową tapetę bo ładna a z drugiego surową cegłę, bo tyż fajna
Żeby tego uniknąć tzreba wykonać wysiłek, który moim zdaniem powinien wyglądać tak:
1.Znaleźć do 5 -10 zdjęć, z różnych gazet, wnętzr, które nam się podobają
można je wyciąć i gdzieś schować.
2. obejrzeć je bardzo dokladnie, tak, zęby można je było dokładnie opisać.
uwzględnić wysokość pomieszczenia, charakter architektury, styl stolarki drzwiowej i okiennej, stylistykę wnętrza, rozwiązania funkcjonalne, kolorystykę i detale.
3. przeanalizować ej pod katem wpisywania się w kontekst naszych własnych wnętrz

i już mamy jakiś punkt wyjścia do tego, zeby inspiracje rzeczywiście nam pomogły
widzimy np. że barokowa tapeta zastosowana w inspiracji nr 1 wisi na ścianie kamienicy z zabytkowymi sztukateriami , ze stolarką okienną w kolorze białym i z podłogą z marmuru i pasuje jak pięsć do nosa do wielkiej płyty wysokości 2,4m z oknami złoty dąb.
Lub np. kuchnia rustykalna z bielonymi drzwiczkami i z elementami z surowej cegły nie pasuje do białych plastikowych okien i polerowanego gresu...

lub np. że salon, który nam się bardzo podoba w rzeczywistości jest klasycznie beżowy i nijaki ale urzekł nas widok za oknem...
itd, itp. etc

drbudzik
28-02-2010, 18:49
Już piszę,dlaczego kolega zaakceptował projekt,do którego nie był (i nie jest)do końca przekonany.Otóż nie jest asertywny ! Bo pewnie projektant wie lepiej-przecież się na tym zna.A Tomek się nie zna...Niby go szkoda,bo sam nie wie czego chce- ale kasy już żałuje.

Elfir
28-02-2010, 19:06
Jeśli sam klient nie wie czego chce, to projektant nie miał jak się zaczepić. Nie jest jasnowidzem, bez podpowiedzi nie odgadnie w jakich wnętrzach klient najlepiej się czuje. Dlatego pewnie projekt zrobił, jak mu się podobało.

Nie nazwałabym tego błędem projektowania wnętrz. Bo co za błąd popełnił projektant?

Aga-Białystok
01-03-2010, 14:17
No tak, ale prawdą też jest, że jeśli ktoś wie czego chce to po prostu to robi, bez projektanta, a jak ktoś nie wie czego chce to zgłasza się do projektanta. Oczywiście upraszczam,ale musisz przyznać, że coś w tym jest? ;)

Elfir
01-03-2010, 14:33
Niekoniecznie - ja wiem co mi się podoba, ale potrzebuje pomocy, by to uporządkować.

Irma
01-03-2010, 17:33
No tak, ale prawdą też jest, że jeśli ktoś wie czego chce to po prostu to robi, bez projektanta, a jak ktoś nie wie czego chce to zgłasza się do projektanta. Oczywiście upraszczam,ale musisz przyznać, że coś w tym jest? ;)


absolutnie nic...

tzn. rzeczywiście taka jest potoczna opinia, ale z próżnego i salomon nie naleje
coś wiedzieć tzreba, przynajmniej tyle, ze nie lubisz wanny w wejściu :wink:

2112wojtek
01-03-2010, 21:27
No coś w tym jest :P :P :P

- Potrzebuję na ścianę portret olejny mojej żony w formacie 55x80.
Ma być w pastelowych błękitach, z bukietem białych róż a sama postać musi nosić strój mauretański.
- Nie ma sprawy.
- W zasadzie już wiem o co mi chodzi i malarz mi do niczego nie potrzebny.
Jutro sobie namaluję obraz sam.
:wink:

Albo :
- umie pan grać na harfie ?
- nie wiem , jeszcze w życiu nie próbowałem.

Kto wie , może jak dostanie harfę okaże się ,że potrafi grać .
Ot tak, granie samo z siebie mu wyjdzie ? 8)

Niezbadane są jednak ludzkie umiejętności.

robert skitek
01-03-2010, 22:03
:D :D :D

Aga-Białystok
02-03-2010, 12:27
No coś w tym jest :P :P :P

- Potrzebuję na ścianę portret olejny mojej żony w formacie 55x80.
Ma być w pastelowych błękitach, z bukietem białych róż a sama postać musi nosić strój mauretański.
- Nie ma sprawy.
- W zasadzie już wiem o co mi chodzi i malarz mi do niczego nie potrzebny.
Jutro sobie namaluję obraz sam.
:wink:

Albo :
- umie pan grać na harfie ?
- nie wiem , jeszcze w życiu nie próbowałem.

Kto wie , może jak dostanie harfę okaże się ,że potrafi grać .
Ot tak, granie samo z siebie mu wyjdzie ? 8)

Niezbadane są jednak ludzkie umiejętności.

-Potrzebuję na kolację 3 dania. Ma to być kuchnia indyjska, ale z oszczędnością curry, a samo nakrycie stołu ma nawiązywać do kultury indyjskiej.
-Nie ma sprawy.
-W zasadzie już wiem o co mi chodzi i kucharz mi do niczego nie potrzebny.
Jutro Ugotuję sobie kolację sama.

Albo:
-umie pani przyrzadzać paelle?
-nie wiem, jeszcze w życiu nie próbowałam.

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, Wojtku :)
Pozdrawiam!

Irma
02-03-2010, 12:32
nikt nie powiedział że ta paella będzie się nadawała do jedzenia...

malgos2
02-03-2010, 12:40
Taaaa, we wszystkich meksykanskich knajpach w Polsce podaja surowki z kapusty pekinskiej a ludnosci sie wydaje, ze tak w Meksyku jedza. :lol: :lol: :lol:

Aga-Białystok
02-03-2010, 12:43
:) Przyznaję, że jakby przyrządził ją kucharz prawdopodobieństwo zjadliwości byłoby większe, ale nie każdy kucharz trafi w smak! :D

malgos2
02-03-2010, 12:48
To moze w ogole lepiej zrobic schabowego, a nie silic sie na paelle? :lol: :wink:

2112wojtek
02-03-2010, 14:04
nikt nie powiedział że ta paella będzie się nadawała do jedzenia...

:P :P No coś w tym jest , że się powtórzę.
Niestety przygotowanie potrawy wg recepty, to nie to samo co jej wymyślenie.
I tak, punkt siedzenia i widzenia przekłada się na jakość jedzenia.