PDA

Zobacz pełną wersję : 10 grzechów głównych projektowania wnętrz



Strony : 1 2 3 [4] 5 6

mamik
02-03-2010, 14:06
To moze w ogole lepiej zrobic schabowego, a nie silic sie na paelle? :lol: :wink:
:D
i większość robi "schabowe" - rozwiązanie bezpieczne, sprawdzone, choć nawet schabowego można popsuć
tylko wybrani stołują się w restauracji :roll:

ooliwka
02-03-2010, 16:54
Miało być czego nie robić podczas projektowania
a jest jak to projektant jest ważny :P ............

oczywiste że ważny jest
ale nie wszystkich na to stać
po drugie już widziałam kilka przypadków wnętrz projektantów i to własnych gdzie podobno nie muszą okazywać asertywności bo druga strona nie istnieje i mogło by sie wydawać ze tam dopiero rozwiną swój talent.... no i klops, wnętrze poprawne ale nie ma tego czegoś gdzie jeśli mam pieniądze chce właśnie za to coś zapłacić
bo poprawności to mogę się z odrobiną wysiłku nauczyć

za to często oglądam wnętrza "zwyklych" pasjonatów które powalają na kolana a tak naprawdę jest często ich pierwsze lub ewentualnie drugie wnętrze

zaraz ktoś napisze że to odstępstwo od reguły
tylko ja mam wyjątkowego pecha bo większości trafiam na te "wyjątki"

więc projektant zdecydowanie tak ale tylko jeśli w jego projektach kupujemy też talent a nie wyuczone regułki
:D


zakładam kask i czekam na gromy :wink:
tylko delikatnie cechuje się dużą wrażliwością na ból :wink:

malgos2
02-03-2010, 16:57
Ooo, mam nastepna forumowa blizniaczke. :) :) :)

Wlasnie, mialo byc o bledach to niech juz bedzie o bledach. :wink:

Elfir
02-03-2010, 17:38
Powiedzmy sobie szczerze - prawdziwy talent kosztuje.
I dotyczy to każdej dziedziny: malarstwa, muzyki i projektowania.

ooliwka
02-03-2010, 19:10
Powiedzmy sobie szczerze - prawdziwy talent kosztuje.
I dotyczy to każdej dziedziny: malarstwa, muzyki i projektowania.

Jeśli już mówimy w przenośniach
to wolę swojską ike niż prawie pantona

jeśli płacić to za orginalność :D

p.s.
Malgoś :P fajne mieszkanko
chyba coś nas łaczy bo to kolejny wątek który przegladam a tam Ty :wink:

Irma
02-03-2010, 19:13
Miało być czego nie robić podczas projektowania
a jest jak to projektant jest ważny :P ............

oczywiste że ważny jest
ale nie wszystkich na to stać


tak sobie myślę, ze masz rację
ale zrozum
jako projektant mogę pojąć, zę ktoś mnie nie chce zatrudnić, bo:
a. nie ma kasy
b.nie podoba mu się moj styl projektowania
c. ma ochotę sprobować swoich sił

Ale do szału doprowadza mnie kiedy ktoś a jest tu takich osób mnóstwo uważa, ze ten zawód jest
a. dla snobów
b. dla tych co sami nie wiedzą zcego chcą
c. wogole niepotzrebny, bo ja to sobie sam zrobiłem i dobrze jest...

pewnie dlatego ten wątek został zdominowany przez projektantów, którzy probują udowodnić swoją reację bytu. Zwłaszcza, ze widzą ile dookoła jest po prostu zwykłej brzydoty :)

ooliwka
02-03-2010, 19:19
Miało być czego nie robić podczas projektowania
a jest jak to projektant jest ważny :P ............

oczywiste że ważny jest
ale nie wszystkich na to stać


tak sobie myślę, ze masz rację
ale zrozum
jako projektant mogę pojąć, zę ktoś mnie nie chce zatrudnić, bo:
a. nie ma kasy
b.nie podoba mu się moj styl projektowania
c. ma ochotę sprobować swoich sił

Ale do szału doprowadza mnie kiedy ktoś a jest tu takich osób mnóstwo uważa, ze ten zawód jest
a. dla snobów
b. dla tych co sami nie wiedzą zcego chcą
c. wogole niepotzrebny, bo ja to sobie sam zrobiłem i dobrze jest...

pewnie dlatego ten wątek został zdominowany przez projektantów, którzy probują udowodnić swoją reację bytu. Zwłaszcza, ze widzą ile dookoła jest po prostu zwykłej brzydoty :)

zgadzam się :D podpisuje sie tymi "rencami" :D

jeśli nie potrafię to nie robię

choć z drugiej strony zazwyczaj te osoby są do końca przekonane ze wyszło rewelacyjnie :oops:
to może ich zostawić? i niech żyją z własna wizją piękna :D


choć wróć!!!!!!!
w środku niech się męczą ale co do ogrodów i elewacji to mnie krew zalewa :P ale to inny temat

malgos2
02-03-2010, 19:36
Dzieki ooliwka za komplement, a gdzie Twoje? :wink:

ooliwka
02-03-2010, 19:47
Dzieki ooliwka za komplement, a gdzie Twoje? :wink:

Mieszkanka nie chcesz widzieć hahaha 24m2 wynajmu :wink:
taaak lubie minimalizm :wink:


jeśli dostaniemy kredyt to zaczynamy budowę
wszystko jest, poza kasa 8)
wiem że część już w takim momencie ma dziennik ale ja jestem realistką i jeśli wjedzie koparka to sfotografuje i opisze :D

a teraz z lekką dozą nieśmiałości obserwuje 8) hahahaah

wiesz jestem jak dobry menel w bramie widzi wszystkich, jego nikt nie widzi 8)

2112wojtek
02-03-2010, 20:58
pewnie dlatego ten wątek został zdominowany przez projektantów, którzy probują udowodnić swoją reację bytu. Zwłaszcza, ze widzą ile dookoła jest po prostu zwykłej brzydoty :)

O w mordę!
Faktycznie myślisz , że zakładałem wewątek z myślą o udowodnieniu racji swojego bytu ?
Kasiorek , Robert i filemonowicz, że Ciebie oraz i_de też wspomnę, również ? :P :P :P
No nie wiem, ale jeśli chodzi o mnie , to mnie przeceniłaś 8)
Ja tam bardziej altruista i pasjonat niż "dowodziciel" czegokolwiek a szczególnie bytu.:P

Jakoś tak się poskładało, że cokolwiek nie napiszemy o błędach w projektowaniu wnętrz , to od razu znajdują się wytrwali recenzenci pracy projektantów.
Dajcie spokój, nie mamy mówić o błędach czy nieudolności projektantów ( ganz egal - amatorów czy czerpiących zyski z procederu) lecz o zasadach , które są lekceważone podczas procesu zwanego projektowaniem.

Nie ma urządzania poprawnego wnętrza bez projektu.Nie ważne kto go zrobi, ale zrobić musi.
Zbyt dużo emocji odgrzewanych przy okazji frustracji z niesłusznych zarobków, prowizjach i partactwie.
Nie oceniamy tutaj profesji.
Trudno nie reagować na prowokacje i tu biję się w pierwsi , że na takie ataki niepotrzebnie reaguję.
Cel był dobry, wyszło jak zwykle - ktoś musi ponarzekać i udowodnić coś sobie, bo wszystkich i tak nie przekona.

To Wy Szanowni Państwo jesteście projektantami, my dla Was nie projektujemy. Nie jesteście naszymi klientami ( w każdym razie nie moimi i spokojnie - nie będziecie nimi ) :D
A jak projektuje Kowalski - nam powiewa, tylko nie uogólniajcie.
Zróbcie to lepiej niż on,nikt Wam nie broni i po ten temat został założony żebyście mogli spróbować sami i nie brnęli po omacku.

Nawet wredny projektant krwiopijca, bez zasad zrobił w swoim życiu ileś tam realizacji i może czasem coś tam pożytecznego podpowiedzieć.
Jak ktoś ma projektanta , któremu ufa i się z nim zgadza, to nie musi tego wszystkiego czytać, on mu to sam wyjaśni.
Argumenty w tym temacie , że wnętrza architektów są do dupy, tak mnie przekonują do tego ,że nie mamy racji mówiąc o planie, idei, logistyce, świetle, barwie itp. jak tradycyjne bredzenie Polaków o zdrowiu, ekonomi i polityce.
Ponoć na tym się wszyscy w naszym kraju znają, teraz dokładamy do tego jeszcze architekturę.
Na zdrowie :)

aadamuss24
02-03-2010, 21:25
Jakoś tak się poskładało, że cokolwiek nie napiszemy o błędach w projektowaniu wnętrz , to od razu znajdują się wytrwali recenzenci pracy projektantów.
Dajcie spokój, nie mamy mówić o błędach czy nieudolności projektantów ( ganz egal - amatorów czy czerpiących zyski z procederu) lecz o zasadach , które są lekceważone podczas procesu zwanego projektowaniem.


Witam. Panie Wojtku tak się nie da :) Albo temat był do dyskusji i rozwinięcia albo Pan poda swoje 10 grzechów a wszyscy przyklasną i temat padnie (a szkoda by było).To, że niektórzy wtrącają swoje uwagi to tylko na korzyść dla Pana bo można coś sensownego odpisać i pokazać maluczkim gdzie tkwi błąd w ich myśleniu, o ile starczy Panu cierpliwości. Wzbrania się Pan przed pokazywaniem zdjęć a moim zdaniem przydałyby sie przykładowe zdjęcia dla takich oszołomów którzy bez obrazka nie pojmą dlaczego coś należy zrobić tak a nie inaczej. Proste przyklady nie zrobią z czytających projektantów a może da im to do myślenia. Skoro i tak nie będą to Pańscy przyszli klienci to myślę, że nawet jeśli ktoś amatorsko nie popełni 10 grzechów projektowania to Pan niewiele na tym straci a raczej zyska większy szacunek i sympatię forumowiczów. pozdr adam

pam
02-03-2010, 21:27
Miało być czego nie robić podczas projektowania
a jest jak to projektant jest ważny :P ............

oczywiste że ważny jest
ale nie wszystkich na to stać


tak sobie myślę, ze masz rację
ale zrozum
jako projektant mogę pojąć, zę ktoś mnie nie chce zatrudnić, bo:
a. nie ma kasy
b.nie podoba mu się moj styl projektowania
c. ma ochotę sprobować swoich sił

Ale do szału doprowadza mnie kiedy ktoś a jest tu takich osób mnóstwo uważa, ze ten zawód jest
a. dla snobów
b. dla tych co sami nie wiedzą zcego chcą
c. wogole niepotzrebny, bo ja to sobie sam zrobiłem i dobrze jest...

pewnie dlatego ten wątek został zdominowany przez projektantów, którzy probują udowodnić swoją reację bytu. Zwłaszcza, ze widzą ile dookoła jest po prostu zwykłej brzydoty :)
A ciekawe, czy ta brzydota sama się projektuje, czy jej ktoś pomaga?

2112wojtek
02-03-2010, 22:03
Proste przyklady nie zrobią z czytających projektantów a może da im to do myślenia. Skoro i tak nie będą to Pańscy przyszli klienci to myślę, że nawet jeśli ktoś amatorsko nie popełni 10 grzechów projektowania to Pan niewiele na tym straci a raczej zyska większy szacunek i sympatię forumowiczów. pozdr adam

Kusząca propozycja , zwłaszcza w perspektywie tego zwiększenia szacunku i sympatii :P
Tytuł 10 grzechów był pomyślany w subiektywnym ujęciu, co nie zakłada ,że tych grzechów mniejszych i większych nie jest znacznie więcej, więc temat rozwojowy.
Nie ma projektu idealnego.
Co do obrazków pozwoliłem sobie kilka swoich umieścić, które ewentualnie byłyby w temacie mieszkań. Uważam ,że mogą się znaleźć i inne , jednak z mojej strony będzie to trudne.
Zapraszam jednak innych, możemy sobie wspólnie ponarzekać i pokrytykować .:)
Od pewnego czasu nie projektuję raczej wnętrz mieszkalnych i chociaż zasady są podobne wszędzie, to jednak w obiektach użyteczności obowiązują trochę inne prawa, często trudne lub niemożliwe do przełożenia na wnętrza mieszkalne.
Same projekty nie zawsze też oddają faktyczny efekt a realizacje ( np większość moich) udokumentowane nie zawsze powinny być publikowane bez zgody nawet anonimowego Inwestora.
pozdrawiam

robert skitek
02-03-2010, 22:46
nie wytrzymam ;)

Dlaczego czepiacie się ludzi, którzy chcą Wam pomóc?
Dyskusja wciąż zakręca w stronę "przecież Wy też popełniacie błędy". Jeśli nie projektowe, to etyczne albo nawet światopoglądowe...
Owszem, projektanci nie są wybrańcami narodu... znajdą się też kiepscy pod każdym z tych względów. No i co z tego?

Skorzystanie z pracy projektanta (arch., arch. wnętrz, arch. krajobrazu, dekoratora, itd itp) nie jest darmowe. Obojętnie czy traficie na dobrego czy złego, uczciwego czy złodzieja, czy się z nim dogadacie czy nie, w normalnych warunkach musicie za jego rady i wiedzę zapłacić. Nieważne czy są dobre czy złe. Zapłacicie i najwyżej więcej z jego rad nie skorzystacie i będziecie psioczyć wśród znajomych albo na forach jacy to projektanci są fe.
Przeciętny inwestor korzysta z naszych usług raz w życiu (w ogrodach i wnętrzach jest inaczej? trochę łatwiej wprowadzić zmiany...). Na tej podstawie ocenia naszą pracę.
Ja jeszcze chciałbym zwrócić uwagę na wątek taki: 95% potencjalnych klientów zadaje mi pierwsze i jedyne pytanie na dzień dobry: "Ile kosztuje projekt domu 200m2". Nie ma pytań o zakres projektu, technologie, warunki miejscowe. Wiem, że przeciętny inwestor nie ma pojęcia jak to wygląda... Ale do czego zmierzam? Dalsze 90% ludzi, którym tłumaczę zawiłości (telefonicznie lub mailowo) już nie odpowiada. Zadaję niewygodne pytania. Lepiej usłyszeć 5,50 "za całość - nic pana nie interesuje" i mieć z głowy myślenie i decydowanie czy wydać kwotę x czy 10x. Każdy chce mieć prostą odpowiedź na proste pytanie. Tylko, że tak się nie da! Przy pracy nad projektem sprawa się dopiero komplikuje... Nie ma tu cudownych rozwiązań, które każdego zadowolą. Projektowanie polega na dialogu, wyciąganiu wniosków. Dla jednego idealnym rozwiązaniem będzie takie, a dla drugiego zupełne przeciwieństwo! I obydwa rozwiązania będą prawidłowe.

Zmierzam do tego, że gdyby Wojtek zaczął pokazywać przykłady na zasadzie "dobrze - źle" wywołałoby to burzę. Zamiast skupić się na meritum i zasadach poszlibyśmy w pyskówkę "a mnie się to podoba bardziej, bo jest czerwone" np przy zdjęciach ukazujących oświetlenie...
W dzisiejszym świecie coraz trudniej spotkać osoby, które bezinteresownie dzielą się swoją wiedzą jak Wojtek. Ja tu jestem z imienia i nazwiska więc mnie o bezinteresowność podejrzewać nie można :roll:
Korzystajcie z jego i innych rad, dopytujcie, rozwiewajcie swoje wątpliwości bo macie tu taką możliwość. Nie jest to zwięzły artykuł w czasopiśmie dla pań. Wojtka posty są bardzo szczegółowe i wyczerpujące i niejednemu projektantowi przydałoby się posiąść tą wiedzę.

A co do sugestii, ze wokół tak brzydko, bo to nasza wina... Tak, sami inwestorzy bez projektantów znacznie lepiej wszystko by budowali. Opamiętajcie się trochę! To są wybory inwestorów: co budują i jak wykańczają a nie architektów! Już raz pisałem - nikt nie będzie walczył z wiatrakami...
A zatrudniać często nas nie trzeba. My się na to wcale nie obrazimy. Jeśli ktoś jest przekonany, że wie najlepiej jak się wykonuje naszą pracę, oddaje nam przysługę projektując sam.

pozdrawiam

lilka.w
02-03-2010, 23:03
Irma, Ty tez musisz zrozumiec, ze sa projektanci rozni... Ja tez mam nieszczegolne doswiadczenie. Mowie - beton, pani S. - wykladzina, mowie - pralka w kuchni, pani S. - nie, w lazience (wiesz dlaczego :lol:), mowie - antresola, pani S. - nie, bo za droga konstrukcja, mowie sufit usuniemy tu i tu i zrobimy takie pudelko w pudelku, pani S. - nie, usuniemy tylko w kuchni, bedzie taka smiszna dluga i wysoka... Sorry, to nie byla debiutantka, kobieta z 25-letnia praktyka w zawodzie. :-? Rozumiem, ze ona pewnie wiele rzeczy "wie lepiej", ale zeby bylo smieszniej nie czepiala sie w ogole ukladu mieszkania, nie wpadla na ani jeden kreatywny pomysl w tym temacie, za to zajela sie torpedowaniem moich pomyslow argumentujac je tak, ze to mnie rece opadaly. Potem zrobila sobie strone, wiec obejrzalam kilka jej projektow - wszystkie na jedno kopyto. Nie dziwie sie pozniej, ze ludzie majac stycznosc z takimi projektantami maja o idei zatrudniania kogokolwiek nienajlepsze zdanie. Co nie znaczy, ze wszyscy tacy sa... Jesli mam watpliwosci co do diagnozy lekarskiej to ide do drugiego, czasami trzeciego lekarza. Tu tez pewnie nalezaloby tak zrobic... :roll: Problem w tym, ze wiele osob zniecheca sie za szybko i postanawia leczyc sie na wlasna reke. :wink:
Czy u Ciebie pracowała ta sama Pani,co u mnie? :lol:

Gabi.gg
03-03-2010, 00:11
Irma, Ty tez musisz zrozumiec, ze sa projektanci rozni... Ja tez mam nieszczegolne doswiadczenie. Mowie - beton, pani S. - wykladzina, mowie - pralka w kuchni, pani S. - nie, w lazience (wiesz dlaczego :lol:), mowie - antresola, pani S. - nie, bo za droga konstrukcja, mowie sufit usuniemy tu i tu i zrobimy takie pudelko w pudelku, pani S. - nie, usuniemy tylko w kuchni, bedzie taka smiszna dluga i wysoka... Sorry, to nie byla debiutantka, kobieta z 25-letnia praktyka w zawodzie. :-? Rozumiem, ze ona pewnie wiele rzeczy "wie lepiej", ale zeby bylo smieszniej nie czepiala sie w ogole ukladu mieszkania, nie wpadla na ani jeden kreatywny pomysl w tym temacie, za to zajela sie torpedowaniem moich pomyslow argumentujac je tak, ze to mnie rece opadaly. Potem zrobila sobie strone, wiec obejrzalam kilka jej projektow - wszystkie na jedno kopyto. Nie dziwie sie pozniej, ze ludzie majac stycznosc z takimi projektantami maja o idei zatrudniania kogokolwiek nienajlepsze zdanie. Co nie znaczy, ze wszyscy tacy sa... Jesli mam watpliwosci co do diagnozy lekarskiej to ide do drugiego, czasami trzeciego lekarza. Tu tez pewnie nalezaloby tak zrobic... :roll: Problem w tym, ze wiele osob zniecheca sie za szybko i postanawia leczyc sie na wlasna reke. :wink:
Czy u Ciebie pracowała ta sama Pani,co u mnie? :lol:
Hmm... tylko czy tu problem leży w architekcie/projektancie czy może jednak w inwestorze...

Miałam kiedyś taką sytuację: poleciłam moją projektantkę znajomej, która miała zamiar zrobić remont swojego domu.
Projektantka pojechała do znajomej. Znajoma zaczęła dokładnie opowiadać projektantce co i jak chce zmienić. Wszelkie pomysły i uwagi projektantki były przez znajomą niemile widziane. Pytam potem moją znajomą po co w ogóle zawracała głowę projektantce, skoro nie miała zamiaru w ogóle rozmawiać na temat jej wizji wnętrza, a znajoma mi na to odpowiada: "Jak to po co? Chciałam, żeby potwierdziła, że moje pomysły są dobre."
:D :D

malgos2
03-03-2010, 00:18
Czy u Ciebie pracowała ta sama Pani,co u mnie? :lol:

Jesli byla z Krakowa to byc moze... :roll:

malgos2
03-03-2010, 00:22
Irma, Ty tez musisz zrozumiec, ze sa projektanci rozni... Ja tez mam nieszczegolne doswiadczenie. Mowie - beton, pani S. - wykladzina, mowie - pralka w kuchni, pani S. - nie, w lazience (wiesz dlaczego :lol:), mowie - antresola, pani S. - nie, bo za droga konstrukcja, mowie sufit usuniemy tu i tu i zrobimy takie pudelko w pudelku, pani S. - nie, usuniemy tylko w kuchni, bedzie taka smiszna dluga i wysoka... Sorry, to nie byla debiutantka, kobieta z 25-letnia praktyka w zawodzie. :-? Rozumiem, ze ona pewnie wiele rzeczy "wie lepiej", ale zeby bylo smieszniej nie czepiala sie w ogole ukladu mieszkania, nie wpadla na ani jeden kreatywny pomysl w tym temacie, za to zajela sie torpedowaniem moich pomyslow argumentujac je tak, ze to mnie rece opadaly. Potem zrobila sobie strone, wiec obejrzalam kilka jej projektow - wszystkie na jedno kopyto. Nie dziwie sie pozniej, ze ludzie majac stycznosc z takimi projektantami maja o idei zatrudniania kogokolwiek nienajlepsze zdanie. Co nie znaczy, ze wszyscy tacy sa... Jesli mam watpliwosci co do diagnozy lekarskiej to ide do drugiego, czasami trzeciego lekarza. Tu tez pewnie nalezaloby tak zrobic... :roll: Problem w tym, ze wiele osob zniecheca sie za szybko i postanawia leczyc sie na wlasna reke. :wink:
Czy u Ciebie pracowała ta sama Pani,co u mnie? :lol:
Hmm... tylko czy tu problem leży w architekcie/projektancie czy może jednak w inwestorze...

Miałam kiedyś taką sytuację: poleciłam moją projektantkę znajomej, która miała zamiar zrobić remont swojego domu.
Projektantka pojechała do znajomej. Znajoma zaczęła dokładnie opowiadać projektantce co i jak chce zmienić. Wszelkie pomysły i uwagi projektantki były przez znajomą niemile widziane. Pytam potem moją znajomą po co w ogóle zawracała głowę projektantce, skoro nie miała zamiaru w ogóle rozmawiać na temat jej wizji wnętrza, a znajoma mi na to odpowiada: -Jak to po co? Chciałam, żeby potwierdziła, że moje pomysły są dobre.
:D :D

Rozumiem, ze mimo alergii i checi posiadania kota mialam sie meczyc z wykladzina w mieszkaniu, bo pani nie wiedziala, jak zalatwic wykonawce betonu? :o :o :o Bez jaj... :lol: :lol: :lol: Gdybym sie z nia nie pozegnala, dzisiaj zasilalabym grono narzekajacych na projektantow. Ja jedynie przejawiam empatie w stosunku do "rozczarowanych", bo poniekad wiem, skad sie niektore problemy i przeswiadczenia biora. Jak przyszlam zarejestrowac sie w administracji to pierwsze, co mi pani tam powiedziala to: niech tylko pani sobie nie bierze architekta wnetrz, bo papier wszystko wytrzyma, a mojej kolezance zaprojektowala taka kominek na srodku pokoju. :lol: :lol: :lol: Skads sie takie opinie biora i zeby z nimi walczyc trzeba tez znac ich przyczyne. 8) Chyba, chodzi o uczenie krolika sztuki jak u Beuysa - wtedy faktycznie nie ma z czym dyskutowac. Zapewniam Cie, ze w moim przypadku tak nie bylo i nie jest. :wink:

Irma
03-03-2010, 05:57
Miało być czego nie robić podczas projektowania
a jest jak to projektant jest ważny :P ............

oczywiste że ważny jest
ale nie wszystkich na to stać


tak sobie myślę, ze masz rację
ale zrozum
jako projektant mogę pojąć, zę ktoś mnie nie chce zatrudnić, bo:
a. nie ma kasy
b.nie podoba mu się moj styl projektowania
c. ma ochotę sprobować swoich sił

Ale do szału doprowadza mnie kiedy ktoś a jest tu takich osób mnóstwo uważa, ze ten zawód jest
a. dla snobów
b. dla tych co sami nie wiedzą zcego chcą
c. wogole niepotzrebny, bo ja to sobie sam zrobiłem i dobrze jest...

pewnie dlatego ten wątek został zdominowany przez projektantów, którzy probują udowodnić swoją reację bytu. Zwłaszcza, ze widzą ile dookoła jest po prostu zwykłej brzydoty :)
A ciekawe, czy ta brzydota sama się projektuje, czy jej ktoś pomaga?
wejdź sobie na stronę LM i sama zobacz...myślisz, zę np w tym maczał palce projektant?
http://inspiracje.leroymerlin.pl/medium/6569_s.jpg
http://inspiracje.leroymerlin.pl/medium/6655_DSC03506.JPG

nie szukałam weszłam i to było na pierwszej stronie...

Irma
03-03-2010, 06:05
pewnie dlatego ten wątek został zdominowany przez projektantów, którzy probują udowodnić swoją reację bytu. Zwłaszcza, ze widzą ile dookoła jest po prostu zwykłej brzydoty :)

O w mordę!
Faktycznie myślisz , że zakładałem wewątek z myślą o udowodnieniu racji swojego bytu ?


Nie oceniamy tutaj profesji.
Trudno nie reagować na prowokacje i tu biję się w pierwsi , że na takie ataki niepotrzebnie reaguję.

nie, że po to zakładałeś, ale że tak wyszło.
dlatego, ze dajemy się ponieść emocjom czego dałam wyraz w poście powyżej. Przyznaję szlag mnie trafił...
Tak jak pisał Robert zamiast korzystać z Twojej wiedzy (ucziwie przyznaję, ze głównie) czytam, ze największym błedem projektowym jest zatrudnienie projektanta.

jfilemonowicz
03-03-2010, 10:31
nie wytrzymam ;)

Lepiej usłyszeć 5,50 "za całość - nic pana nie interesuje" i mieć z głowy myślenie i decydowanie czy wydać kwotę x czy 10x. Każdy chce mieć prostą odpowiedź na proste pytanie. Tylko, że tak się nie da!


w tym są lepsze projekty dla firm :)
tam często szef mówi : "OK, płacę państwu, termin ma być dotrzymany- reszta mnie nie interesuje."
... a rozmowy toczą się z szefami działów, którzy opowiadają o ich potrzebach, funkcjonalnościach, ale nie o estetyce. czasem łatwiej zebrać te informacje i przetworzyć na projekt, niż zastanawiać się z inwestorem indywidualnym czy wybrana lampa x jest lepsza niż y :)

Ale z drugiej strony lubię rozmowy z klientami którzy dzwonią i mówią : "Świetnie mi się mieszka, te rozwiązania są rewelacyjne" albo "Ostatnio byli u mnie goście, zachwycali się tym i tym. Naprawdę się cieszę! "

Popełniłam również ostatnio błąd. Przyszła do nas klientka z polecenia. Jako że z polecenia, poprosiłam o wpłatę minimalnej zaliczki (tak pro forma 300zł) wykonaliśmy inwentaryzację, prace były w toku, rzuty zostały zaakceptowane, dwie osoby przez tydzień pracowały nad koncepcją... przesłaliśmy ją z renderami i danymi do przesunięć elektryki ( bo jak zwykle gonił nas czas)... jeden użyty element nie zgadzał się z wytycznymi inwestora, koleżanka o tym zapomniała więc pracowałyśmy przez weekend żeby w poniedziałek rano zaproponować coś innego, ale inwestor powiedział : " nie zrozumieliśmy się, rezygnuję" nie udało się nawet umówić na spotkanie aby tą koncepcję omówić, pokazać inne i coś pozmieniać, a przecież tak to działa ... teraz ciekawa jestem czy nasza praca posłuży do dalszych prac wykończeniowych ;)

Kasiorek
03-03-2010, 11:36
jfilemonowicz to zdarzenie może wywołać niesmak i czasem zniechęcenie do dalszej pracy, oby tacy klienci więcej sie nie zdarzali. Sama miałam taki przypadek ( notabene z naszym forumowiczem :( ) więc wiem jakie to przykre.
Ja chciałam na chwilę odejść od tego fascynującego tematu, potrzebny projektant czy nie i wspomnieć o dosyć często spotykanym błędzie potencjalnego inwestora. Mianowicie "ocieplanie " nowo zamieszkałych wnętrz.
Jak już tylko ostatni robotnicy odjadą, nowiutykie meble staną w naszych katach. W kuchni rozgości piękna , nowa kuchnia, zaczynamy Ocieplanie...
I lądują na pieknych , prostych stołach obrusy plamoodporne lub z sztucznej koronki, w oknach pojawiają się draperie z tkanin rodem z Wersalu, nieważne że kuchnia lub salon nowoczesny, ninimalistyczny, przecież tak pusto...
Na ścianach wiszą dumnie tryptyki z allegro w teamtyce najlepiej afrykańskiej.
W łazienkach, naszych ślicznych łazienkach gdzie każdy dekor na wagę złota goszczą tabuny butelek, buteleczek, pojemniczków i innych durnostojek
I nawet jeśli osiągnęłiśmy fajny efekt wnętrza nieważne czy samodzielnie , czy z projektantem zabijamy go toną niepotrzebnych gadzetów

basia_z_lasu
03-03-2010, 12:02
Kasiorek, trafiłas w 10. Na forum czasami śledzę dziennik budowy, domek zapowiada się cudnie, nowoczesna elewacja, takaż kuchnia, przestronne pokoje. Wszystko wygląda ( dla mnie) pięknie aż do dumnego zdjęcia "już mieszkamy"...
Wtedy w nowoczesnej kuchni pojawiają się nylonowe koronkowe zazdrostki ( prezent od teściowej????), na stole takiż wzorzysty obrusik a ściany pomalowane są w "ożywiające/ocieplające" kolorki. :cry:
Czegoś tu nie rozumiem, czy to może wpływ odwiedzającej rodziny lub znajomych?

tola
03-03-2010, 12:18
Kasiorku, tak w nawiązaniu do tego co piszesz.
Moim zdaniem w opisanej przez Ciebie sytuacji błąd powstał w momencie wybierania stylu. Błąd nie tkwi w tonie niepotrzebnych gadżetów.
Minimalistyczne wnętrze powinien wybrać ten, kto lubi minimalizm, czystość formy i rozumie to, co lubi. Taki ktoś nie będzie miał potrzeby "ocieplania" pustego wnętrza i raczej błędu nie popełni, trzymając się swoich założeń, których jest świadomy.
A ten, kto lubi mnogość bibelotów decydując się na styl "shabby chick" ( jeśli to nie styl, tylko cośtam, cośtam, to przepraszam, ja się nie znam) będzie całkowicie rozgrzeszony, ocieplając swoje wnętrza mnóstwem drobiazgów, tkanin, serwetek.
Choć tu już błędy popełnić może, gromadząc przedmioty z różnych bajek.
Tak to postrzegam, nie wiem czy słusznie.

Kasiorek
03-03-2010, 12:27
Tolu, na nowoczesne, mninmalistyczne wnętrze decydują się również ludzie którzy w takich wnetrzach nie mieszkali ale "zachorowali" po studiowaniu gazet wnętrzarskich lub wnętrz znajomych. Po latach mieszkania np e blokach powracaja mimowolnie do starych nawyków, nie wiedząc że decydując się na wnętrze minimalistyczne muszą zacząć żyć minimalistycznie a nie obstawiać się toną dupereli.
Zauważcie, że piękne zdjęcia gazetowe to tylko piękna aranżacja, poukładana do przesady

Aga-Białystok
03-03-2010, 13:44
Ok,ja dyskusji o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą nie zaczynałam, a że forum jest do dyskusji to popłynęłam w OT, niepotrzebnie. Chociaż, uważam, że podczas takiej wymiany opinii człowiek też się uczy :D Ale ok, ok, I get it - nie tu.

Wracając do tematu wątku:



Zauważcie, że piękne zdjęcia gazetowe to tylko piękna aranżacja, poukładana do przesady

Taaak! Jak dla mnie porównywalna z fotoshopem na okładkach pism kobiecych, nierzeczywista.
Z moich obserwacji, jeśli mogę, jednym z błędów przy wymyślaniu wnętrz jest zapominanie o realiach, sprawach przyziemnych, upodobaniach, własnych drobnych, 'brzydkich' nawykach. O tym, że niektórzy używają w kuchni ściery, rękawicy, uchwytu do gara, że gdzieś trzeba odłożyć mokre naczynia, że kucharze potrzebują blisko ziół, przypraw, oliw i narzędzi, że ktoś ma całą baterię kosmetyków i przy porannym sprincie one nie mogą zalegać w szafce metr od umywalki, bo w końcu wylądują na niej, że niektórzy od dziecka mają wypielęgnowany zwyczaj czytania w...yyy...wannie :D że inny obkłada się będąc w łóżku kubkami, książkami i kremami, że dzieci mają milion zabawek i są gotowe by ich użyć, że pies,ta ciapa chrapiąca na pół domu, też musi mieć swoje miejsce itd, itp. Innymi słowy - bezmyślne kopiowanie cudzych wizji i stawianie przede wszystkim na efekt bez uwzględnienia prozy życia.

ooliwka
03-03-2010, 18:47
nie wytrzymam ;)

Dlaczego czepiacie się ludzi, którzy chcą Wam pomóc?
Dyskusja wciąż zakręca w stronę "przecież Wy też popełniacie błędy". Jeśli nie projektowe, to etyczne albo nawet światopoglądowe...
Owszem, projektanci nie są wybrańcami narodu... znajdą się też kiepscy pod każdym z tych względów. No i co z tego?

Skorzystanie z pracy projektanta (arch., arch. wnętrz, arch. krajobrazu, dekoratora, itd itp) nie jest darmowe. Obojętnie czy traficie na dobrego czy złego, uczciwego czy złodzieja, czy się z nim dogadacie czy nie, w normalnych warunkach musicie za jego rady i wiedzę zapłacić. Nieważne czy są dobre czy złe. Zapłacicie i najwyżej więcej z jego rad nie skorzystacie i będziecie psioczyć wśród znajomych albo na forach jacy to projektanci są fe.
Przeciętny inwestor korzysta z naszych usług raz w życiu (w ogrodach i wnętrzach jest inaczej? trochę łatwiej wprowadzić zmiany...). Na tej podstawie ocenia naszą pracę.
Ja jeszcze chciałbym zwrócić uwagę na wątek taki: 95% potencjalnych klientów zadaje mi pierwsze i jedyne pytanie na dzień dobry: "Ile kosztuje projekt domu 200m2". Nie ma pytań o zakres projektu, technologie, warunki miejscowe. Wiem, że przeciętny inwestor nie ma pojęcia jak to wygląda... Ale do czego zmierzam? Dalsze 90% ludzi, którym tłumaczę zawiłości (telefonicznie lub mailowo) już nie odpowiada. Zadaję niewygodne pytania. Lepiej usłyszeć 5,50 "za całość - nic pana nie interesuje" i mieć z głowy myślenie i decydowanie czy wydać kwotę x czy 10x. Każdy chce mieć prostą odpowiedź na proste pytanie. Tylko, że tak się nie da! Przy pracy nad projektem sprawa się dopiero komplikuje... Nie ma tu cudownych rozwiązań, które każdego zadowolą. Projektowanie polega na dialogu, wyciąganiu wniosków. Dla jednego idealnym rozwiązaniem będzie takie, a dla drugiego zupełne przeciwieństwo! I obydwa rozwiązania będą prawidłowe.

Zmierzam do tego, że gdyby Wojtek zaczął pokazywać przykłady na zasadzie "dobrze - źle" wywołałoby to burzę. Zamiast skupić się na meritum i zasadach poszlibyśmy w pyskówkę "a mnie się to podoba bardziej, bo jest czerwone" np przy zdjęciach ukazujących oświetlenie...
W dzisiejszym świecie coraz trudniej spotkać osoby, które bezinteresownie dzielą się swoją wiedzą jak Wojtek. Ja tu jestem z imienia i nazwiska więc mnie o bezinteresowność podejrzewać nie można :roll:
Korzystajcie z jego i innych rad, dopytujcie, rozwiewajcie swoje wątpliwości bo macie tu taką możliwość. Nie jest to zwięzły artykuł w czasopiśmie dla pań. Wojtka posty są bardzo szczegółowe i wyczerpujące i niejednemu projektantowi przydałoby się posiąść tą wiedzę.

A co do sugestii, ze wokół tak brzydko, bo to nasza wina... Tak, sami inwestorzy bez projektantów znacznie lepiej wszystko by budowali. Opamiętajcie się trochę! To są wybory inwestorów: co budują i jak wykańczają a nie architektów! Już raz pisałem - nikt nie będzie walczył z wiatrakami...
A zatrudniać często nas nie trzeba. My się na to wcale nie obrazimy. Jeśli ktoś jest przekonany, że wie najlepiej jak się wykonuje naszą pracę, oddaje nam przysługę projektując sam.

pozdrawiam

To czemu wypowiadasz się w tym wątku jeśli nie chcesz napisać ogólnych rad?

Zgodzę się że część postów mówi jak to projektant potrzebny nie jest
ale z drugiej strony pojawiają się posty które pokazują że bez projektanta nikt nic nie zrobi i wogole wyjdzie fuj :wink:

dla mnie END

:D

warto wrócić do tematu głównego

moja skromna rada :D

pomieszkać choć kilka dni w nie do końca urządzanym wnętrzu na pewno wyjdzie kilka kwiatków

to jak pozwolić ludzią chodzić po trawniku w parku a potem w tych miejscach zrobić chodnik :P

aadamuss24
03-03-2010, 20:37
nie wytrzymam ;)



Wytrzymaj bo warto :) Duży plus dla Ciebie za nowoczesne inspiracje :)

Wiadomo, że za projekt trzeba zapłacić. Niestety bardzo małą grupę jest stać na projektanta. Myślę, że osoby decydujące się na projektanta muszą sie liczyć z tym, że będą musiały zapłacić nawet wtedy kiedy nie będzie to do końca to czego oczekiwały. Będzie je stać na kolejnego projektanta który bardziej będzie pasował. Nigdy do końca nie wiadomo co wyjdzie z takiej współpracy.
Coraz większa jest jednak świadomość w narodzie, że projektant jest potrzebny. Powoli stanie się to normą ale zanim do tego dojdzie trzeba jeszcze czasu. I sie nie czepiam :) pozdr adam

agnie-cha
03-03-2010, 20:43
8)

2112wojtek
03-03-2010, 22:24
Sorry!
Ale monotematyczność , żeby nie wspomnieć przy okazji ortografii niektórych wpisywaczy , zaczyna być męcząca.
Ludzią potrzeba więcej spokoju ducha i dzikiej swobody niż projektanatuf z wolontariatu.
Ten temat jest wielkim nieporozumieniem.
Nie da się jednak mówić o brzydocie merytorycznie, nie da się pokazać ślepemu , że nie rozróżnia kolorów, żeby się nie obraził.
O czym Wy piszecie ? Ktoś w ogóle pomyślał jaki jest temat, czy generalnie żółć zbroczyła umysł ?
Wybaczcie Państwo, ale niektórzy zaczynają przerażać swoimi złotymi myślami i uporem maniaka.

drbudzik
03-03-2010, 22:52
Ja przepraszam,ale w sprawie "ocieplania" wnętrza mam różne doświadczenia.Zgoda,że nylonowe zazdroski są fe...ale dostałam od przyjaciółki trzy OGROMNE drewniane koty,a potem z innej okazji równie wielkiego słonia,bo wie,że "lubię takie rzeczy".Córka spłakana ze śmiechu,a te dranie stoją zaparkowane za kanapą (żeby ich pies nie przewrócił...)w razie odwiedzin Doroty.Może to głupie,ale człowiek z czasem obrasta w takie rzeczy i w końcu to,co nie pasowało jakoś mniej razi...Jeszcze nie mieszkam w nowym domu.Chciałabym,żeby był super,ale nie wiem jak wyjdzie z tym ocieplaniem,bo przez lata nagromadziłam tyle rzeczy,z którymi nie da się rozstać.Ewa.

robert skitek
04-03-2010, 09:29
To czemu wypowiadasz się w tym wątku jeśli nie chcesz napisać ogólnych rad?

to taka solidarność zawodowa ;) Problemy, o które niepotrzebnie zahaczacie są mi bliskie, bo dotyczą nie tylko projektowania wnętrz.
Natomiast nie piszę tu rad, bo projektowanie wnętrz to nie do końca moja dziedzina i moje rady byłyby po prostu wtórne. I ja wiele rzeczy się tu dowiedziałem.

2112wojtek
04-03-2010, 10:36
Natomiast nie piszę tu rad, bo projektowanie wnętrz to nie do końca moja dziedzina i moje rady byłyby po prostu wtórne. I ja wiele rzeczy się tu dowiedziałem.

Zupełnie niepotrzebna Twoja skromność 8)
Oby wszyscy , dla których "projektowanie wnętrz, to nie do końca ich dziedzina" mieli takie podejście i stosunek do projektowania jak Twoje/Wasze.
Żeby Ci zbytnio nie kadzić ( a mógłbym długo i to szczerze) powiem tylko tyle, że Wasze rozwiązania wnętrz węzłów,mogą być traktowane jako modelowe w kraju brzydoty zwłaszcza obiektów wstydliwych.
Jestem fanem Waszego rozwiązania przedszkolnego i zazdrość mnie bierze, że nie wpadłem nigdy na taki pomysł.
Czapka z głowy Robert za odwagę formy wnętrz ,zastosowanie kolorów oraz fantastycznych rozwiązań plastycznych, które, te ostatnie zwłaszcza ,nie zawsze są mocną stroną architektów.
Pisz, my też się chcemy czegoś nauczyć.

jfilemonowicz
04-03-2010, 11:05
Taaak! Jak dla mnie porównywalna z fotoshopem na okładkach pism kobiecych, nierzeczywista.
Z moich obserwacji, jeśli mogę, jednym z błędów przy wymyślaniu wnętrz jest zapominanie o realiach, sprawach przyziemnych, upodobaniach, własnych drobnych, 'brzydkich' nawykach. O tym, że niektórzy używają w kuchni ściery, rękawicy, uchwytu do gara, że gdzieś trzeba odłożyć mokre naczynia, że kucharze potrzebują blisko ziół, przypraw, oliw i narzędzi, że ktoś ma całą baterię kosmetyków i przy porannym sprincie one nie mogą zalegać w szafce metr od umywalki, bo w końcu wylądują na niej, że niektórzy od dziecka mają wypielęgnowany zwyczaj czytania w...yyy...wannie :D że inny obkłada się będąc w łóżku kubkami, książkami i kremami, że dzieci mają milion zabawek i są gotowe by ich użyć, że pies,ta ciapa chrapiąca na pół domu, też musi mieć swoje miejsce itd, itp. Innymi słowy - bezmyślne kopiowanie cudzych wizji i stawianie przede wszystkim na efekt bez uwzględnienia prozy życia.

Zgadzam się w 100%
Po pierwsze i najważniejsze każdy jest inny, ma inne potrzeby przyzwyczajenia, wielkość rodziny itd , więc kopiowanie czegokolwiek jest bezcelowe, bo to tak, jakby próbować pożyczyć cudze życie ;)
a do tego kopiowanie cudzej pracy która jest prezentowana w gazetach jest nie etyczne. Projekty tam prezentowane powstawały dla konkretnego inwestora, który za nie zapłacił. Można je oglądać, inspirować się nimi, dowiedzieć się jak żyją inni, jakie rozwiązania są możliwe, jakie kolory modne, co jest na rynku itd, ale gdy usłyszałam kiedyś od fliziarza, że ostatnio dostał gazetę i zlecenie proszę zrobić tak jak na zdjęciu, to ja, jako projektant poczułam się okradana, zaczęłam rozumieć dlaczego wiele osób uważa że nasze usługi są niepotrzebne. Co innego, gdy gazeta ma dział napisz do projektanta, a pomoże ci zaprojektować mieszkanie. I Państwo taką odpowiedź otrzymacie.

mamik
04-03-2010, 16:02
a do tego kopiowanie cudzej pracy która jest prezentowana w gazetach jest nie etyczne. Projekty tam prezentowane powstawały dla konkretnego inwestora, który za nie zapłacił.
a kto te projekty w gazecie umieścił?
inwestor - jeśli kupił projekt to jego decyzja, za publikację dostał kasę, najczęściej i tak prezentuje jakiś fragment
projektant - jeśli sprzedał projekt, to czy dalej może ten sam projekt sprzedawać do gazety?
gazety z projektami wnętrz kupuje się po to, żeby z zawartych tam pomysłów korzystać
od razu uprzedzam atak - ja nie korzystam, bo i tak nie mam pojęcia jak to wszystko połączyć, ale jesli ktoś potrafi - tylko mogę zazdrościć

Kasiorek
04-03-2010, 16:26
Bardziej chodziło mi o stylizacjie wykonane na potrzebę czasopisma, wykonane w studiu na ogromnej przestrzeni. Stylizacje te często nie znajdują miejsca w naszym mieszkaniu bo albo mieszkania są za małe lub stylizacje są zbyt dosłowne, nawet powiedziałabym teatralne.
A projekty o których wspomniała jfilemonowicz są to zazwyczaj wnętrza prywatne bliższe naszej rzeczywistości. Ale i tymi należy inspirować się ostrożnie. Byly projektowane pod konkretną osobę, konkretne potrzeby. należy

jfilemonowicz napisał:
a do tego kopiowanie cudzej pracy która jest prezentowana w gazetach jest nie etyczne. Projekty tam prezentowane powstawały dla konkretnego inwestora, który za nie zapłacił.

No akurat tu się nie zgodzę. Jeśli projektant daje swój projekt do publikacji , nigdy nie napisze pod spodem że wszelkie prawa zastrzeżone. Po to ta publikacja aby można się nimi inspirować a projektant w zamian ma dobrą reklamę.

jfilemonowicz
04-03-2010, 17:29
a do tego kopiowanie cudzej pracy która jest prezentowana w gazetach jest nie etyczne. Projekty tam prezentowane powstawały dla konkretnego inwestora, który za nie zapłacił.
a kto te projekty w gazecie umieścił?
inwestor - jeśli kupił projekt to jego decyzja, za publikację dostał kasę, najczęściej i tak prezentuje jakiś fragment
projektant - jeśli sprzedał projekt, to czy dalej może ten sam projekt sprzedawać do gazety?
gazety z projektami wnętrz kupuje się po to, żeby z zawartych tam pomysłów korzystać
od razu uprzedzam atak - ja nie korzystam, bo i tak nie mam pojęcia jak to wszystko połączyć, ale jesli ktoś potrafi - tylko mogę zazdrościć

Zazwyczaj projekty umieszczają projektanci ( mogą to zrobić, bo w umowach często mają takie zapisy) i umieszczają je jako reklamę własnej osoby/pracowni. Projektanci przeważnie nie dostają pieniędzy za pokazywanie w gazetach swoich projektów. Jedyny bonus- to to że mają gratis profesjonalną sesję wnętrza.

2112wojtek
04-03-2010, 17:30
Też tak myślę jak Kasiorek, że ustawa o ochronie praw autorskich nie została tu w najmniejszym stopniu naruszona.
Jednak autor nie musi nawet podpisywać pod zdjęciem regułki o prawach, żeby jego interesy były chronione.
Jeżeli upubliczniony jest wzór lub dzieło , które zostały zastrzeżone lub bez zgody autora ktoś np. podejmuje produkcję i czerpie z tego zyski, to owszem nie tylko jest to nieetyczne ale i prawem chronione.

Zdjęcia wnętrz publikowane w czasopismach wnętrzarskich, i nie tylko, możemy sobie spokojnie na użytek prywatny bezkarnie wykorzystywać do własnych celów niezarobkowych.

Nieetyczne byłoby, gdyby projektant rżnął patenty z pomysłów kolegi i brał za to kasę.

Sprawa będzie też skomplikowana, gdyby autor-architekt, znalazł przypadkiem np swój indywidualny projekt domu, wykonany dla pana X w miejscowości Y zrealizowany zupełnie gdzie indziej przez pana Z bez jego, autora, wiedzy i zgody.

Korzystajcie do woli ze zdjęć, inspirujcie się nimi, tylko efekty tego z reguły są mocno opłakane.

jfilemonowicz
04-03-2010, 17:37
Bardziej chodziło mi o stylizacjie wykonane na potrzebę czasopisma, wykonane w studiu na ogromnej przestrzeni. Stylizacje te często nie znajdują miejsca w naszym mieszkaniu bo albo mieszkania są za małe lub stylizacje są zbyt dosłowne, nawet powiedziałabym teatralne.
A projekty o których wspomniała jfilemonowicz są to zazwyczaj wnętrza prywatne bliższe naszej rzeczywistości. Ale i tymi należy inspirować się ostrożnie. Byly projektowane pod konkretną osobę, konkretne potrzeby. należy

jfilemonowicz napisał:
a do tego kopiowanie cudzej pracy która jest prezentowana w gazetach jest nie etyczne. Projekty tam prezentowane powstawały dla konkretnego inwestora, który za nie zapłacił.

No akurat tu się nie zgodzę. Jeśli projektant daje swój projekt do publikacji , nigdy nie napisze pod spodem że wszelkie prawa zastrzeżone. Po to ta publikacja aby można się nimi inspirować a projektant w zamian ma dobrą reklamę.

Brak informacji "wszelkie prawa zastrzeżone" nie jest równoznaczne z przekazem " pozwalam kopiować". Oczywiście po to wychodzą te wszystkie gazety aby można było zaszczepić nowoczesne myślenie o wnętrzach. Nie krytykuję osób które po oglądnięciu gazety postanowiły kupić sofę jak ze zdjęcia, czy pomalować ścianę na zielono, ale za karygodne uważam zrobienie czegoś dokładnie takiego jak na zdjęciu. Jak byście się Państwo czuli, gdybyście zaprosili znajomych do siebie aby pokazać jak się urządziliście i po miesiącu odwiedzając ich weszlibyście do swojego nieomal mieszkania? ... co innego zobaczyć swoje krzesło czy umywalkę, a co innego swoją łazienkę !

jfilemonowicz
04-03-2010, 17:42
Sprawa będzie też skomplikowana, gdyby autor-architekt, znalazł przypadkiem np swój indywidualny projekt domu, wykonany dla pana X w miejscowości Y zrealizowany zupełnie gdzie indziej przez pana Z bez jego, autora, wiedzy i zgody.


wtedy autor zaskarża kopistę do sądu koleżeńskiego i ten zazwyczaj odbiera mu uprawnienia i zakazuje wykonywania zawodu przez x lat.

Gabi.gg
04-03-2010, 17:54
Brak informacji "wszelkie prawa zastrzeżone" nie jest równoznaczne z przekazem " pozwalam kopiować". Oczywiście po to wychodzą te wszystkie gazety aby można było zaszczepić nowoczesne myślenie o wnętrzach. Nie krytykuję osób które po oglądnięciu gazety postanowiły kupić sofę jak ze zdjęcia, czy pomalować ścianę na zielono, ale za karygodne uważam zrobienie czegoś dokładnie takiego jak na zdjęciu. Jak byście się Państwo czuli, gdybyście zaprosili znajomych do siebie aby pokazać jak się urządziliście i po miesiącu odwiedzając ich weszlibyście do swojego nieomal mieszkania? ... co innego zobaczyć swoje krzesło czy umywalkę, a co innego swoją łazienkę !
Jest chyba zasadnicza różnica pomiędzy pokazaniem mieszkania znajomym, poprzez zaproszenie ich do swojego domu, a pokazaniem mieszkania w wysokonakładowym czasopiśmie... :roll:

2112wojtek
04-03-2010, 18:04
wtedy autor zaskarża kopistę do sądu koleżeńskiego i ten zazwyczaj odbiera mu uprawnienia i zakazuje wykonywania zawodu przez x lat.
Ma znacznie większe możliwości, ale zazwyczaj takie sprawy kończy się polubownie. W przypadku grup zawodowych przynależnych do związków lub korporacji sprawa jest prosta. Architekci wnętrz i dekoratorzy takowego nie mają i nie ma żadnych wymagań formalnych do wykonywania tego zawodu.
Co prawda zawiązał się 2 lata temu związek projektantów wnętrz ale póki co należy do niego garstka i przynależność , chociaż elitarna, nie sprawia , że projektować wnętrza nie może osoba nie weryfikowana.

Uważam ,że trochę przesadzasz z tym odwzorowaniem z pism.
Wnętrze nie ma tego samego ciężaru gatunkowego ( bardzo jest trudno nawet udowodnić przed sądem swoją rację) jaki ma np wzór będący obiektem wzornictwa przemysłowego czy przedmiotu unikatowego.
Sam spotykam się czasem z kopiowaniem swoich rozwiązań i kwituję je śmiechem.
Raz sytuacja była zaogniona, kiedy projektowałem meble na indywidualne zamówienie a po jakiś czasie zobaczyłem , że stolarz wykonawca wdrożył je do produkcji i sprzedaje w sklepie. Skończyło się na rozmowie wychowawczej.

Irma
04-03-2010, 18:11
poza tym na podstawie zdjęcia odwzorować wnętrze jest bardzo trudno o ile to wogole możliwe...
diabeł wszak tkwi w szczegółach.
detale na zdjęciach są słabo widoczne, kolory nie do odtworzenia ze zdjęcia...ja tam bym się nie obawiała...

jfilemonowicz
04-03-2010, 18:17
Brak informacji "wszelkie prawa zastrzeżone" nie jest równoznaczne z przekazem " pozwalam kopiować". Oczywiście po to wychodzą te wszystkie gazety aby można było zaszczepić nowoczesne myślenie o wnętrzach. Nie krytykuję osób które po oglądnięciu gazety postanowiły kupić sofę jak ze zdjęcia, czy pomalować ścianę na zielono, ale za karygodne uważam zrobienie czegoś dokładnie takiego jak na zdjęciu. Jak byście się Państwo czuli, gdybyście zaprosili znajomych do siebie aby pokazać jak się urządziliście i po miesiącu odwiedzając ich weszlibyście do swojego nieomal mieszkania? ... co innego zobaczyć swoje krzesło czy umywalkę, a co innego swoją łazienkę !
Jest chyba zasadnicza różnica pomiędzy pokazaniem mieszkania znajomym, poprzez zaproszenie ich do swojego domu, a pokazaniem mieszkania w wysokonakładowym czasopiśmie... :roll:

to miało być porównanie obrazujące myśli po skopiowaniu własności intelektualnej :)

jfilemonowicz
04-03-2010, 18:25
poza tym na podstawie zdjęcia odwzorować wnętrze jest bardzo trudno o ile to wogole możliwe...
diabeł wszak tkwi w szczegółach.
detale na zdjęciach są słabo widoczne, kolory nie do odtworzenia ze zdjęcia...ja tam bym się nie obawiała...

Nie obawiam się :D . Po prostu wiem że niektórzy "zrzynają ile wlezie" , a ja wskazuję tylko że jest to niemoralne. A wracając do zagadnienia czy się da coś w 100% skopiować czy nie, to łazienki i sypialnie czasem się komuś uda ...

A jak wychodzi kopiowanie wiem doskonale. Moja koleżanka postanowiła sama poradzić sobie z wnętrzem. Podczas remontu wpadłam do niej zobaczyć co słychać. Pokazała mi wtedy co sobie wymyśliła = co zamierza skopiować z pisma i co już kupiła. Niestety a może na szczęście dla mojej profesji (inaczej nie bylibyśmy prawie nikomu potrzebni) nie zwróciła uwagi na większość istotnych elementów, które to pozwalały uzyskać ten cudowny efekt który był na fotografii... szczęśliwie przyszłam z pomocą w odpowiednim momencie :)

vadiol
04-03-2010, 20:36
To, że niektórzy wtrącają swoje uwagi to tylko na korzyść dla Pana bo można coś sensownego odpisać i pokazać maluczkim gdzie tkwi błąd w ich myśleniu, o ile starczy Panu cierpliwości. Wzbrania się Pan przed pokazywaniem zdjęć a moim zdaniem przydałyby sie przykładowe zdjęcia dla takich oszołomów którzy bez obrazka nie pojmą dlaczego coś należy zrobić tak a nie inaczej. Proste przyklady nie zrobią z czytających projektantów a może da im to do myślenia. Skoro i tak nie będą to Pańscy przyszli klienci to myślę, że nawet jeśli ktoś amatorsko nie popełni 10 grzechów projektowania to Pan niewiele na tym straci a raczej zyska większy szacunek i sympatię forumowiczów. pozdr adam

Widzialem kilka realizacji Wojtka . Sa trudne do opowiedzenia . Pomyslalem sobie : co on popala ? . :lol:
Nie ma sensu dyskutować nad zasadnością zatrudnienia architekta wnętrz . Owszem . Architekt może przysporzyć sporych wydatków . Moze również "nic" nie kosztować , gdy pozwoli uniknąć błędów , doradzi gdzie kupić materiały , czyli sam na siebie zarobi .

robert skitek
05-03-2010, 09:04
Wojtku dziękuję. Nie spodziewałem się tu pochwał od architekta wnętrz... a już z pewnością nie od Ciebie, którego postrzegam jako niesamowitego profesjonalistę (jedynie po Twoich wpisach na forum, bo realizacji - z racji Twojej anonimowości tu - nie znam). Totalne zaskoczenie. Ale jest mi bardzo miło. Bardzo sobie to cenię i urosłem 100razy.
Tak wywołany do tablicy chyba muszę faktycznie coś przygotować. Postaram się wkrótce...
pozdrawiam

2112wojtek
05-03-2010, 10:23
Ło matko kochana! :D:D
Dobra, dobra Panowie!
Dosyć tych pieszczot, bo się zawazelinujemy wzajemnie.
Swoją drogą Robert , trzymam Cię za słowo :)

Proponowałbym wrócić do tematu i porozmawiać trochę o moim ulubionym zjawisku na Forum : inspiracje oraz ich grzechy.
Co może bywać inspiracją i czy np. wnętrza w szarościach, to temat o inspirowaniu?
Przyznam ,że nie rozumiem tego.
Ciekawość więc mnie zżera jak do tego podchodzą projektujący samodzielnie a jak projektanci żyjący z tego.

Chef Paul
05-03-2010, 10:38
... sie naczytałem i z mojej prawie już łysej łepetyny od tego wypadają ostatnie kępki siwych kłaków ze zmartwienia :(

proszę powiedzcie jakie błędy widzicie w tej kuchni ?
... chciałbym zaznaczyć, że pomimo iż jest to kuchnia domowa, musi spełniać część zadań kuchni zawodowej (czyli np przygotowanie kolacji dla 100 osób),
dom został kupiony do remontu, a kuchnię w w mirę tanim kosztem (bez zmiany instalacji) można było przerobić na bazie istniejących już pomieszczeń, tj dawnej małej kuchenki i mini pralni

http://www.chefpaul.net/images/kuchnia11.jpg

http://www.chefpaul.net/images/kuchnia12.jpg

z pozdrówkami pozostaję

Elfir
05-03-2010, 14:45
przy kolacji na 100 osób chyba za mała kuchenka (chodzi o ilość palników). No i dwa piekarniki w słupku, coby się nie schylać.

jfilemonowicz
05-03-2010, 16:18
Ło matko kochana! :D:D
Proponowałbym wrócić do tematu i porozmawiać trochę o moim ulubionym zjawisku na Forum : inspiracje oraz ich grzechy.
Co może bywać inspiracją i czy np. wnętrza w szarościach, to temat o inspirowaniu?
Przyznam ,że nie rozumiem tego.
Ciekawość więc mnie zżera jak do tego podchodzą projektujący samodzielnie a jak projektanci żyjący z tego.

Co może być inspiracją :)
Najlepszą inspiracją jest natura ... podpowiada np jak doskonale łączyć kolory, czy tworzyć kształty.
Inspiracją może być podróż ... kolory, zapachy, przeżycia :)
Inspiracją są historyczne realizacje...
Inspiracją są rytmy...
Inspiracją są kształty...
Inspiracją są myśli...

...

jfilemonowicz
05-03-2010, 16:19
... sie naczytałem i z mojej prawie już łysej łepetyny od tego wypadają ostatnie kępki siwych kłaków ze zmartwienia :(


błędy technologiczne czy estetyczne?

ooliwka
05-03-2010, 17:15
... sie naczytałem i z mojej prawie już łysej łepetyny od tego wypadają ostatnie kępki siwych kłaków ze zmartwienia :(

proszę powiedzcie jakie błędy widzicie w tej kuchni ?
... chciałbym zaznaczyć, że pomimo iż jest to kuchnia domowa, musi spełniać część zadań kuchni zawodowej (czyli np przygotowanie kolacji dla 100 osób),
dom został kupiony do remontu, a kuchnię w w mirę tanim kosztem (bez zmiany instalacji) można było przerobić na bazie istniejących już pomieszczeń, tj dawnej małej kuchenki i mini pralni

http://www.chefpaul.net/images/kuchnia11.jpg

http://www.chefpaul.net/images/kuchnia12.jpg

z pozdrówkami pozostaję


nie wiem jak ty ale profesjonale gotowanie widze jedynie na gazowych palnikach i wielkiej kuchence i chyba troche mało blatu roboczego?
bedziesz gotował sam czy jest pomocnik?
jak pomocnik to mało miejsca pomiędzy szafkami

pozdrawiam :D

Irma
05-03-2010, 17:33
Ło matko kochana! :D:D
Proponowałbym wrócić do tematu i porozmawiać trochę o moim ulubionym zjawisku na Forum : inspiracje oraz ich grzechy.
Co może bywać inspiracją i czy np. wnętrza w szarościach, to temat o inspirowaniu?
Przyznam ,że nie rozumiem tego.
Ciekawość więc mnie zżera jak do tego podchodzą projektujący samodzielnie a jak projektanci żyjący z tego.

Co może być inspiracją :)
Najlepszą inspiracją jest natura ... podpowiada np jak doskonale łączyć kolory, czy tworzyć kształty.
Inspiracją może być podróż ... kolory, zapachy, przeżycia :)
Inspiracją są historyczne realizacje...
Inspiracją są rytmy...
Inspiracją są kształty...
Inspiracją są myśli...

...

a ja przyznaję się bez bicia, ze mnie zdjęcia w gazetach inspirują
sporo oglądam, gazet, blogów itp...Lubię się tak tym zbombardować, ze już nic nie pamiętam :)
Najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy jak szkicuję, zobaczę gdzieś coś a potem to przetwrzam po swojemu.
Dużo inspiracji można zaczęrpnać ze sztuki. Najciekawsze zestawienia kolorystyczne to chyba tam i w naturze.
A no i jeszcze ograniczenia są niesamowicie inspirujace. Jak wszystko można to mnie jest tak naprawdę trudniej.

Mohag
05-03-2010, 19:40
Jako ten maluczki, do inspiracji na przyklad tych podanych "w szarosciach" podchodze a raczej traktuje to -czysto intuicyjnie kolorystycznie. Ogolnie nie ma dla mnie znaczenia, jakie wnetrze jest na focie, nie ma znaczenia jakie meble tam stoja, nie maja znaczenia detale ... ja poprostu wiem co chce, wiem co mam i wiem co musze wykorzystac, wkomponowac, wtloczyc z rzeczy ktore juz posiadam ale nie wiem nieraz w jakim kolorze dobrze bede sie czula ja i te moje wszystkie meble, rzeczy, durnostrojki - pomimo ze kolor jako kolor mi sie bardzo, to nie jestem pewna swojego odbioru ... i wlasnie przegladajac te inspiracje - w szarosciach, w bezach, w zieleniach czy innych moge "poczuc" w pewnym stopniu moj odbior czy stosunek do niego.

Na podobnej zasadzie szukam jakiegos ksztaltu czy faktury w inspiracjach na fotach - wteczas kolor i otoczenie nie ma dla mnie decydujacego znaczenia, bardziej wazne jest dla mnie wykonanie danego elementu tz bardziej technicznie mnie element-rzecz czy rozwiazanie interesuje.

No chyba ze ogladam dla samego ogladania, to interesuje mnie duzo wiecej :wink:

robert skitek
05-03-2010, 23:34
Swoją drogą Robert , trzymam Cię za słowo :)
nie mam już wyjścia, ale teraz w innym temacie:

Proponowałbym wrócić do tematu i porozmawiać trochę o moim ulubionym zjawisku na Forum : inspiracje oraz ich grzechy.
Co może bywać inspiracją i czy np. wnętrza w szarościach, to temat o inspirowaniu?
Przyznam ,że nie rozumiem tego.
Ciekawość więc mnie zżera jak do tego podchodzą projektujący samodzielnie a jak projektanci żyjący z tego.

Skupię się na tu na moim szerokim zakresie pracy (choć oczywiście podobnie jest przy tematach wnętrzarskich).
Też uważam, choć to może strasznie banalnie brzmieć, że zainspirować można się praktycznie wszystkim. Natura, sztuka (praktycznie każdy jej rodzaj), matematyka, klimat (we wszystkich znaczeniach), ludzie, zachowania, procesy.
Wyzwaniem raczej niż inspiracją bywają obostrzenia i uwarunkowania. Ale zgadzam się, że najciekawsze i najbardziej interesujące rozwiązania powstają przy trudnych "warunkach brzegowych". Najśmieszniejsze (w związku z wątkiem o nowoczesnych domach) jest to, iż uważam, że nie do końca trafionym pomysłem jest inspirowanie się w mojej pracy architekturą. Oczywiście, że ją oglądam, wyszukuję i próbuję wyciągać jakieś wnioski - ale nigdy nie jest ona bezpośrednią inspiracją. Częściej sposób myślenia i dochodzenia do rezultatów projektantów. Inaczej nasze projekty byłyby zwyczajnym powielaniem zauważonych już rozwiązań. Oczywiście nie jest tak, że każdy projekt będzie odkrywczy; zaspakajamy potrzeby klientów, poruszamy się w jakiejś nam odpowiadającej estetyce (a to przecież wynika z zapamiętanych obrazów), mamy w końcu lepsze i gorsze okresy.

Z kolei wydaje mi się, że dla ludzi nie związanych z projektowaniem takie abstrakcyjne myślenie i przełożenie jej na funkcję i formy jest bardzo trudne.
To właśnie dla nich nazwy tych wątków "nowoczesne domy - inspiracje" czy "wnętrza w szarościach - inspiracje". Profesjonaliści z pewnością nazwaliby je zupełnie inaczej (nie zakładałem wątku o domach - jestem tam gościem). Jednak dla "amatorów" (przepraszam jeśli kogoś ten termin obraża) jest to wręcz idealny termin. Przecież kupowane kolorowe czasopisma to nic innego jak wzory do naśladowania (czy to w modzie czy w wystroju wnętrz). Czyli dla nich "inspiracje".

Przy okazji więc wypowiem się na poboczny wątek, który tu się pojawiał. Jeśli autor zgadza się na pokazanie swoich realizacji (oczywiście jest to też świetna reklama) to powinien sobie zdać sprawę, że te rozwiązania będą kopiowane. Szczególnie jeśli chodzi o tak jednak krótkotrwałe i możliwe do szybkiej zmiany dziedziny jak moda czy wystrój. To raczej nobilitujące gdy inni zrzynają od Ciebie ;) Moją próżność zdecydowanie by to zaspokoiło. Co innego oczywiście jeśli ktoś zacząłby nielegalnie na twoim autorskim rozwiązaniu zarabiać.

Chef Paul
05-03-2010, 23:35
przy kolacji na 100 osób chyba za mała kuchenka (chodzi o ilość palników). No i dwa piekarniki w słupku, coby się nie schylać.



...
nie wiem jak ty ale profesjonale gotowanie widze jedynie na gazowych palnikach i wielkiej kuchence i chyba troche mało blatu roboczego?
bedziesz gotował sam czy jest pomocnik?
jak pomocnik to mało miejsca pomiędzy szafkami

pozdrawiam :D
Chyba nie zostałem zrozumiany właściwie :)
Tak więc:
Kolację ("cateringową" - około 12-15 potraw) na 100 osób, przygotowuje się przez około 40 godzin, ... jak napisałem kuchnia spełnia tylko częściowo zadania gotowania dla większej grupy ludzi. jest to moja kuchnia domowa, nie w restauracji
"Blatu roboczego" mam prawie 6 m/2 jest to dla mnie wystarczająco, płyta kuchenna ma 5 palników (również wystarczająco jak na takie potrzeby), przestrzeń pomiędzy blatami roboczymi 120 i 140 cm (pomimo, że szczupły nie jestem, jakoś się mieszczę)

Bardzo mnie natomiast zaintrygowało: "profesjonale gotowanie widze jedynie na gazowych palnikach" proszę o wyjaśnienie różnicy pomiędzy gotowaniem na palnikach gazowych i elektrycznych ? ... czy jakość i samko potraw się różni ? (proszę nie pisać o czasie gotowania - to zależy od mocy palników).

Chodzi mnie raczej o:


...
błędy technologiczne czy estetyczne?
... estetyczne (technologicznie, starałem się pogodzić zwykłe gotowanie domowe z gotowaniem cateringowym, dlatego "ponad normatywna" wielkość tej kuchni).

z pozdrowieniami pozostaję

jfilemonowicz
06-03-2010, 00:20
przy kolacji na 100 osób chyba za mała kuchenka (chodzi o ilość palników). No i dwa piekarniki w słupku, coby się nie schylać.



...
nie wiem jak ty ale profesjonale gotowanie widze jedynie na gazowych palnikach i wielkiej kuchence i chyba troche mało blatu roboczego?
bedziesz gotował sam czy jest pomocnik?
jak pomocnik to mało miejsca pomiędzy szafkami

pozdrawiam :D
Chyba nie zostałem zrozumiany właściwie :)
Tak więc:
Kolację ("cateringową" - około 12-15 potraw) na 100 osób, przygotowuje się przez około 40 godzin, ... jak napisałem kuchnia spełnia tylko częściowo zadania gotowania dla większej grupy ludzi. jest to moja kuchnia domowa, nie w restauracji
"Blatu roboczego" mam prawie 6 m/2 jest to dla mnie wystarczająco, płyta kuchenna ma 5 palników (również wystarczająco jak na takie potrzeby), przestrzeń pomiędzy blatami roboczymi 120 i 140 cm (pomimo, że szczupły nie jestem, jakoś się mieszczę)

Bardzo mnie natomiast zaintrygowało: "profesjonale gotowanie widze jedynie na gazowych palnikach" proszę o wyjaśnienie różnicy pomiędzy gotowaniem na palnikach gazowych i elektrycznych ? ... czy jakość i samko potraw się różni ? (proszę nie pisać o czasie gotowania - to zależy od mocy palników).

Chodzi mnie raczej o:


...
błędy technologiczne czy estetyczne?
... estetyczne (technologicznie, starałem się pogodzić zwykłe gotowanie domowe z gotowaniem cateringowym, dlatego "ponad normatywna" wielkość tej kuchni).

z pozdrowieniami pozostaję

Pozwolę sobie odpowiedzieć najpierw na temat palników. Profesjonalne kuchnie mają prawie zawsze kuchnie gazowe. Kucharze lepiej "czują" gaz. Gotuje się na nim z większym wyczuciem bo nie ma tej bezwładności którą mają kuchenki elektryczne i indukcyjne (sama kucharzem jestem bardzo kiepskim, ale rozmawiałam z kilkoma na ten temat i tak mówią)

A co do estetyki: wnętrze jest mdłe. Użyte barwy są zbyt jednolite. Jutro postaram się odpowiedzieć jak można temu zaradzić.

Irma
06-03-2010, 07:31
Z kolei wydaje mi się, że dla ludzi nie związanych z projektowaniem takie abstrakcyjne myślenie i przełożenie jej na funkcję i formy jest bardzo trudne.


To co napisałeś jest dla mnie bardzo ważne. Chyba tego właśnie nauczyli mnie na studiach. A zastanawiałam się na jaką cholerę mi one były potzrebne...Przechodzić od bardzo odległych skojarzeń do form użytkowych. Wymaga to dużo pracy i przynajmniej u mnie nie jest szybkie i automatyczne. Być może dlatego dla amatorów jest to praktycznie niewykonalne.

ps. Przedszkole -świetne!

kaśka maciej
06-03-2010, 09:42
Z kolei wydaje mi się, że dla ludzi nie związanych z projektowaniem takie abstrakcyjne myślenie i przełożenie jej na funkcję i formy jest bardzo trudne.


To co napisałeś jest dla mnie bardzo ważne. Chyba tego właśnie nauczyli mnie na studiach. A zastanawiałam się na jaką cholerę mi one były potzrebne...Przechodzić od bardzo odległych skojarzeń do form użytkowych. Wymaga to dużo pracy i przynajmniej u mnie nie jest szybkie i automatyczne. Być może dlatego dla amatorów jest to praktycznie niewykonalne.

ps. Przedszkole -świetne!Swietne, zgadzam się. Ale teraz właśnie odkryłam, ż Hala Sporotowa w mojej wsi to tez autorstwo Roberta. Brawo! Good job.

jfilemonowicz
06-03-2010, 10:44
Żeby zmian poprawki nie przerodziły się w remont, proponuję wymienić lub przemalować fronty, zamontować nad płytkami listwę chromowaną i rozjaśnić ściany

http://www.fotoszok.pl/upload/b880a19b.jpg


http://www.fotoszok.pl/upload/4f8f7da6.jpg

proszę nie brać kolorystyki dosłownie - chciałam pokazać tylko mechanizm

do tego zmiana żaluzji pionowych ... żeby było mniej biurowo i pojawił się kolor.

drbudzik
06-03-2010, 11:06
Widzę,że temat przerodził się w Koło Wzajemnej Adoracji Projektantów Niezbędnych Do Zamieszkania We Własnym Nie Dość Ladnym Domu urządzonym bez gustu i z podglądaniem gazet. Ewentualnie teraz czas na kącik porad prywatnych.Czy nadal będziecie rozważać prawa autorskie ?...bo porada kosztuje.

2112wojtek
06-03-2010, 11:35
ps. Przedszkole -świetne!

Ha! Wiedziałem, że Ci się też spodoba :D :D Ciągnie wilka do lasu ( czytaj: form przemysłowych :wink:)
Z premedytacją w tym przedszkolnym kontekście zapytałem właśnie o inspiracje.
Projekt jest fantastycznie czytelny nie tylko w zakresie funkcjonalnym ale i estetycznym.
Lubię taką czytelność wnętrza, bo tylko takie czytelne wnetrze pokazuje,że zaprojektowane zostało w wyniku konkretnej i jasnej inspiracji, logicznie w sposób dokładnie przemyślany.
Tutaj tak proste i oczywiste skojarzenia jak dziecięce klocki wyparły" oczywistą" tradycyjną sztampę,którą spotykamy zazwyczaj w pomieszczeniach przeznaczonych dla dzieci.
Niby takie proste i oczywiste ... a jednak mimo wszytko odkrywcze, bo przecież najczęściej wszyscy robią inaczej.
Zwyczajowy strach przed abstrakcją i nie umiejętność jej stosowania z pójściem w stronę figuratywnych bzdetów wyjaławia poczucie estetyki od najmłodszych lat.
Nie ma w tym przedszkolu koszmarnych grzybków, krasnali - banalna dosłowność kiczowatych obrazków została zastąpiona wyrafinowaną i abstrakcyjną ale niezwykle czystą formą.
Na Forum wiele osób urządza pokoje dla swoich dzieci ,a tu widać właśnie gigantyczną różnicę pomiędzy świadomym i przygotowanym projektantem a amatorem, dla którego pierwszym i często jedynym skojarzeniem we wnętrzu dla dzieci jest jakiś koszmarny smerf lub złota rybka namalowana mniej lub bardziej udolnie na ścianie.
Forma zastosowana przez Roberta , to nie sztuka dla sztuki , nie element jedynie dekoracyjny, potraktowany jak nic nie znacząca funkcjonalnie ornamentyka.
Powiem ( wiem, teraz się narażam :)), że jest to tzw. męski, kompletny typ projektowania, bez słodkiego i taniego sentymentalizmu, ciućkania się w mamlatych emocjach zwanych potocznie " klimatami".
Nie ma też najmniejszej nachalności, o co zazwyczaj łatwo w takich tematach.
Brawo, życzyłbym sobie aby nasze dzieci przebywały w tak inspirującym i rozwijającym estetycznie środowisku zamiast jarmarcznym świecie malowanych na ścianach bajek.
Pomieszczenie dla dzieci nie różni się tylko od pozostałych jedynie gabarytami mebli i jaskrawą kolorystyką.


PS drbudzik. A tobie ktoś płaci za pisanie złośliwości, czy tak sam i bezinteresownie broczysz tymi przemyśleniami ?
Zmień wątek, nie męcz się - porada za darmo.

ooliwka
06-03-2010, 11:46
przy kolacji na 100 osób chyba za mała kuchenka (chodzi o ilość palników). No i dwa piekarniki w słupku, coby się nie schylać.



...
nie wiem jak ty ale profesjonale gotowanie widze jedynie na gazowych palnikach i wielkiej kuchence i chyba troche mało blatu roboczego?
bedziesz gotował sam czy jest pomocnik?
jak pomocnik to mało miejsca pomiędzy szafkami

pozdrawiam :D
Chyba nie zostałem zrozumiany właściwie :)
Tak więc:
Kolację ("cateringową" - około 12-15 potraw) na 100 osób, przygotowuje się przez około 40 godzin, ... jak napisałem kuchnia spełnia tylko częściowo zadania gotowania dla większej grupy ludzi. jest to moja kuchnia domowa, nie w restauracji
"Blatu roboczego" mam prawie 6 m/2 jest to dla mnie wystarczająco, płyta kuchenna ma 5 palników (również wystarczająco jak na takie potrzeby), przestrzeń pomiędzy blatami roboczymi 120 i 140 cm (pomimo, że szczupły nie jestem, jakoś się mieszczę)

Bardzo mnie natomiast zaintrygowało: "profesjonale gotowanie widze jedynie na gazowych palnikach" proszę o wyjaśnienie różnicy pomiędzy gotowaniem na palnikach gazowych i elektrycznych ? ... czy jakość i samko potraw się różni ? (proszę nie pisać o czasie gotowania - to zależy od mocy palników).

Chodzi mnie raczej o:


...
błędy technologiczne czy estetyczne?
... estetyczne (technologicznie, starałem się pogodzić zwykłe gotowanie domowe z gotowaniem cateringowym, dlatego "ponad normatywna" wielkość tej kuchni).

z pozdrowieniami pozostaję


Tak jak napisał jfilemonowicz
jeszcze nigdy nie widziałam profesjonalego zaplecza jedynie z elektryczną kuchenką
i sama choć profesjonalistką nie jestem ale uwielbiam gotować
gotowanie na gazie lepiej smakuje
ja to wyczuwam

i biorąc pod uwage profesjonalne kuchnie kucharze chyba też.....


powiedz dokładnie o jakie rady Tobie chodzi bo jeśli odpowiadamy to stawiasz argumenty że dla ciebie jest świetnie
więc po co pytać?

Chef Paul
06-03-2010, 14:37
Żeby zmian poprawki nie przerodziły się w remont, proponuję wymienić lub przemalować fronty, zamontować nad płytkami listwę chromowaną i rozjaśnić ściany
...
proszę nie brać kolorystyki dosłownie - chciałam pokazać tylko mechanizm

do tego zmiana żaluzji pionowych ... żeby było mniej biurowo i pojawił się kolor.
Bardzo dziękuję za pomocną odpowiedź i przedstawienie swego punktu widzenia, zapewne częściowo radę wykorzystam (choć ściany są śnieżnobiałe, a blaty wykończone szeroką aluminiową listwą).





...
Chodzi mnie raczej o:


...
błędy technologiczne czy estetyczne?
... estetyczne (technologicznie, starałem się pogodzić zwykłe gotowanie domowe z gotowaniem cateringowym, dlatego "ponad normatywna" wielkość tej kuchni).
...

Tak jak napisał jfilemonowicz
jeszcze nigdy nie widziałam profesjonalego zaplecza jedynie z elektryczną kuchenką
i sama choć profesjonalistką nie jestem ale uwielbiam gotować
gotowanie na gazie lepiej smakuje
ja to wyczuwam

i biorąc pod uwage profesjonalne kuchnie kucharze chyba też.....


powiedz dokładnie o jakie rady Tobie chodzi bo jeśli odpowiadamy to stawiasz argumenty że dla ciebie jest świetnie
więc po co pytać?
Szanowna Koleżanko
ad 1 - raz jeszcze ... To nie jest profesjonalne zaplecze, to kuchnia domowa
ad 2 - tak się składa, że jestem profesjonalnym kucharzem i pracuję jako szef kuchni ( http://kucharze-kuchnia.netbird.pl/ ) gratuluję szczególnego daru (jeszce u nikogo go nie spotkałem), ... mam na myśli "wyczucie" w przygotowanej potrawie "gotowania na gazie" :) ;) ... czyżbyś danie "czuła gazem", może w formie "dodatkowej przyprawy" ;)
ad 3 - pytasz o jaką radę mnie dokładnie chodziło ? ... przecież sama zacytowałaś to powyżej ... czyżbyś nie czytała tego co cytujesz :)

z pozdrowieniami pozostaję

Irma
06-03-2010, 15:44
ps. Przedszkole -świetne!

Ha! Wiedziałem, że Ci się też spodoba :D :D Ciągnie wilka do lasu ( czytaj: form przemysłowych :wink:)




no u nas takie multiplikowanie modułu to podstawa :)
tzn, teraz się kompletnie nie poczuwam do bycia formiarzem, zresztą nigdy nie byłam zbyt dobra w te klocki
całe życie (prawie) chciałam być grafikiem...

I dla mnie takie piodejście do tematu jest bardzo inspirujace właśnie. Niby oja córka ma pokoik raczej w tę stronę niż w królewny,a le jak zwykle zabrakło mi odwagi...

Ale żeby nie było to takie ckliwe słodko pierdzące pastelowe - babskie pokoiki też lubię. jakoś nie umiem się określić.
Niemniej jednak gdybym miała do wyboru dla moich dzieci przedszkole projektu Roberta i pzredszkole w stylu Mary Poppins, to wybieram roberta. Te moduły kojarzą mi się z zabawami dziecięcymi, gdzie tekturowe pudełko moze byc wszystkim. Wydaje mi się, że dzieci doskonale się w takich klimatach czują. Bo jeszcze nie mają lęku pzred abstrakcyjnym widzeniem świata, to się nazywa widzenie pierwotne czy jakoś tak.

I niech tam, ze kółko wzajemnej adoracji, naprawdę chapeau bas!

joliska
06-03-2010, 16:31
Żeby zmian poprawki nie przerodziły się w remont, proponuję wymienić lub przemalować fronty, zamontować nad płytkami listwę chromowaną i rozjaśnić ściany
...
proszę nie brać kolorystyki dosłownie - chciałam pokazać tylko mechanizm

do tego zmiana żaluzji pionowych ... żeby było mniej biurowo i pojawił się kolor.
Bardzo dziękuję za pomocną odpowiedź i przedstawienie swego punktu widzenia, zapewne częściowo radę wykorzystam (choć ściany są śnieżnobiałe, a blaty wykończone szeroką aluminiową listwą).





...
Chodzi mnie raczej o:


...
błędy technologiczne czy estetyczne?
... estetyczne (technologicznie, starałem się pogodzić zwykłe gotowanie domowe z gotowaniem cateringowym, dlatego "ponad normatywna" wielkość tej kuchni).
...

Tak jak napisał jfilemonowicz
jeszcze nigdy nie widziałam profesjonalego zaplecza jedynie z elektryczną kuchenką
i sama choć profesjonalistką nie jestem ale uwielbiam gotować
gotowanie na gazie lepiej smakuje
ja to wyczuwam

i biorąc pod uwage profesjonalne kuchnie kucharze chyba też.....


powiedz dokładnie o jakie rady Tobie chodzi bo jeśli odpowiadamy to stawiasz argumenty że dla ciebie jest świetnie
więc po co pytać?
Szanowna Koleżanko
ad 1 - raz jeszcze ... To nie jest profesjonalne zaplecze, to kuchnia domowa
ad 2 - tak się składa, że jestem profesjonalnym kucharzem i pracuję jako szef kuchni ( http://kucharze-kuchnia.netbird.pl/ ) gratuluję szczególnego daru (jeszce u nikogo go nie spotkałem), ... mam na myśli "wyczucie" w przygotowanej potrawie "gotowania na gazie" :) ;) ... czyżbyś danie "czuła gazem", może w formie "dodatkowej przyprawy" ;)
ad 3 - pytasz o jaką radę mnie dokładnie chodziło ? ... przecież sama zacytowałaś to powyżej ... czyżbyś nie czytała tego co cytujesz :)

z pozdrowieniami pozostaję


A dlaczego w ogóle toczy się ta dyskusja? Do prezentacji własnych kuchni jest osobny wątek ...

Chef Paul
06-03-2010, 17:07
...
A dlaczego w ogóle toczy się ta dyskusja? Do prezentacji własnych kuchni jest osobny wątek ...
Przepraszam , już się "zmywam" ... choć nie miałem w zamiarze niczego "prezentowania" :)

... po cóż jednak wstawiać było całego "cytata" by wypowiedzieć tylko swoje "zielone oburzenie" :roll: :lol: :wink:

jfilemonowicz
06-03-2010, 19:36
Żeby zmian poprawki nie przerodziły się w remont, proponuję wymienić lub przemalować fronty, zamontować nad płytkami listwę chromowaną i rozjaśnić ściany
...
proszę nie brać kolorystyki dosłownie - chciałam pokazać tylko mechanizm

do tego zmiana żaluzji pionowych ... żeby było mniej biurowo i pojawił się kolor.
Bardzo dziękuję za pomocną odpowiedź i przedstawienie swego punktu widzenia, zapewne częściowo radę wykorzystam (choć ściany są śnieżnobiałe, a blaty wykończone szeroką aluminiową listwą).



nie chodziło mi o listwę blatową, tylko listwę na ścianie - nad płytki.

unixxxxxce
06-03-2010, 19:44
Listwy już dano wyszły z mody, jeśli myślimy o tych samych... :roll:

ooliwka
06-03-2010, 20:51
Żeby zmian poprawki nie przerodziły się w remont, proponuję wymienić lub przemalować fronty, zamontować nad płytkami listwę chromowaną i rozjaśnić ściany
...
proszę nie brać kolorystyki dosłownie - chciałam pokazać tylko mechanizm

do tego zmiana żaluzji pionowych ... żeby było mniej biurowo i pojawił się kolor.
Bardzo dziękuję za pomocną odpowiedź i przedstawienie swego punktu widzenia, zapewne częściowo radę wykorzystam (choć ściany są śnieżnobiałe, a blaty wykończone szeroką aluminiową listwą).





...
Chodzi mnie raczej o:


...
błędy technologiczne czy estetyczne?
... estetyczne (technologicznie, starałem się pogodzić zwykłe gotowanie domowe z gotowaniem cateringowym, dlatego "ponad normatywna" wielkość tej kuchni).
...

Tak jak napisał jfilemonowicz
jeszcze nigdy nie widziałam profesjonalego zaplecza jedynie z elektryczną kuchenką
i sama choć profesjonalistką nie jestem ale uwielbiam gotować
gotowanie na gazie lepiej smakuje
ja to wyczuwam

i biorąc pod uwage profesjonalne kuchnie kucharze chyba też.....


powiedz dokładnie o jakie rady Tobie chodzi bo jeśli odpowiadamy to stawiasz argumenty że dla ciebie jest świetnie
więc po co pytać?
Szanowna Koleżanko
ad 1 - raz jeszcze ... To nie jest profesjonalne zaplecze, to kuchnia domowa
ad 2 - tak się składa, że jestem profesjonalnym kucharzem i pracuję jako szef kuchni ( http://kucharze-kuchnia.netbird.pl/ ) gratuluję szczególnego daru (jeszce u nikogo go nie spotkałem), ... mam na myśli "wyczucie" w przygotowanej potrawie "gotowania na gazie" :) ;) ... czyżbyś danie "czuła gazem", może w formie "dodatkowej przyprawy" ;)
ad 3 - pytasz o jaką radę mnie dokładnie chodziło ? ... przecież sama zacytowałaś to powyżej ... czyżbyś nie czytała tego co cytujesz :)

z pozdrowieniami pozostaję


Nie wiem czemu ironizujesz :)

to chyba już Twój problem jeśli nie czujesz takich rzeczy
tak jak pewnie nie czujesz gotowania na kuchni opalanej drzewem itp.

ale na to nic już nie poradze :D

dalej nie wiem czego tak naprawdę chcesz- jakich rad....... :roll:


pozdrawiam tak samo sypatycznie :D

Chef Paul
06-03-2010, 21:43
Przepraszam "zielone oburzenie" ale zostałem "wywołany do tablicy" i wręcz nietaktem z mej strony, byłoby potraktowanie mojej interlekutorki jak powietrze ...
... więc:


...
Nie wiem czemu ironizujesz :)

to chyba już Twój problem jeśli nie czujesz takich rzeczy
tak jak pewnie nie czujesz gotowania na kuchni opalanej drzewem itp.

ale na to nic już nie poradze :D
...

... no nie czuję :) z dość prostej przyczyny: jeszcze nikt nie wybudował kuchni opalanej drzewem :lol: :roll: ... no i "na to nic już nie poradze" :lol:

...
dalej nie wiem czego tak naprawdę chcesz- jakich rad....... :roll:
...
Daruj sobie ... od Ciebie rad nie oczekuję :lol: :wink: ... jednakowoż za chęć pomocy, serdecznie dziękuję

jfilemonowicz
06-03-2010, 22:26
Listwy już dano wyszły z mody, jeśli myślimy o tych samych... :roll:

A o jakich Pan/Pani myśli :)?

Elfir
06-03-2010, 23:05
Na Forum wiele osób urządza pokoje dla swoich dzieci ,a tu widać właśnie gigantyczną różnicę pomiędzy świadomym i przygotowanym projektantem a amatorem, dla którego pierwszym i często jedynym skojarzeniem we wnętrzu dla dzieci jest jakiś koszmarny smerf lub złota rybka namalowana mniej lub bardziej udolnie na ścianie.


Dla kogo ma być pokój? Dla rodzica czy dziecka? Czyje estetyczne potrzeby ma zadowalać? Widuje czasem w czasopismach wnętrzarskich designerskie pokoje dla dzieci - gdybym była dzieckiem czułabym się w nich źle (były zimne, puste, ze strasznymi obrazkami na ścianach)
Jak byłam mała z upodobaniem wieszałam sobie na ścianie postacie z kreskówek (miałam wielką na cała ścianę świnkę Piggy), zdjęcia kotków i psów. Co, co zapewne ciebie przyprawiłoby o estetyczny wstrząs.
Ale wówczas strasznie mi się to podobało. Tak jak podobała mi się Barbie i jej obłędnie różowy domek/konik/samochód, jak podobały mi się koronki, falbanki i stawianie durnostojek na półeczkach.
Dzięki, że moi rodzice nie narzucali mi wystroju wnętrza!

jfilemonowicz
07-03-2010, 05:02
Na Forum wiele osób urządza pokoje dla swoich dzieci ,a tu widać właśnie gigantyczną różnicę pomiędzy świadomym i przygotowanym projektantem a amatorem, dla którego pierwszym i często jedynym skojarzeniem we wnętrzu dla dzieci jest jakiś koszmarny smerf lub złota rybka namalowana mniej lub bardziej udolnie na ścianie.


Dla kogo ma być pokój? Dla rodzica czy dziecka? Czyje estetyczne potrzeby ma zadowalać? Widuje czasem w czasopismach wnętrzarskich designerskie pokoje dla dzieci - gdybym była dzieckiem czułabym się w nich źle (były zimne, puste, ze strasznymi obrazkami na ścianach)
Jak byłam mała z upodobaniem wieszałam sobie na ścianie postacie z kreskówek (miałam wielką na cała ścianę świnkę Piggy), zdjęcia kotków i psów. Co, co zapewne ciebie przyprawiłoby o estetyczny wstrząs.
Ale wówczas strasznie mi się to podobało. Tak jak podobała mi się Barbie i jej obłędnie różowy domek/konik/samochód, jak podobały mi się koronki, falbanki i stawianie durnostojek na półeczkach.
Dzięki, że moi rodzice nie narzucali mi wystroju wnętrza!

Proszę mi wierzyć, dobrzy projektanci robią naprawdę ciekawe pokoje dla dzieci. Dobry projektant potrafi "wejść w skórę inwestora" poznać jego zainteresowania i pasje oraz wykorzystać tą wiedzę aby ciekawie zaaranżować przestrzeń. A to co drukują gazety... no... nie koniecznie jest wyznacznikiem :)

jfilemonowicz
07-03-2010, 05:05
... no nie czuję :) z dość prostej przyczyny: jeszcze nikt nie wybudował kuchni opalanej drzewem :lol: :roll: ... no i "na to nic już nie poradze" :lol:


nie ? a ja widziałam kuchnie opalane drewnem (pochodna drzewa tak dla jasności) :)

Chef Paul
07-03-2010, 11:16
... no nie czuję :) z dość prostej przyczyny: jeszcze nikt nie wybudował kuchni opalanej drzewem :lol: :roll: ... no i "na to nic już nie poradze" :lol:


nie ? a ja widziałam kuchnie opalane drewnem (pochodna drzewa tak dla jasności) :)
... dla mnie jednak drzewo a drewno to kolosalna różnica :D
(tak dla jasności) :wink:

pozdróweczka

2112wojtek
07-03-2010, 11:24
Ale wówczas strasznie mi się to podobało. Tak jak podobała mi się Barbie i jej obłędnie różowy domek/konik/samochód, jak podobały mi się koronki, falbanki i stawianie durnostojek na półeczkach.


Zgadzam się. Powiem nawet, że niektórym to pozostaje wręcz do późnej starości.
Nie widzę z Twoimi zarzutami absolutnie żadnego związku z tym co napisałem :o :o
Zabawki czy plakaty nie są elementami architektury wnętrza, o czym pisałem, ale wystroju lub ew. scenografii.
Nikt nie proponuje odebrać dzieciom samochodziku czy Kena w koronkach. Opamiętaj się,bo chyba nie wiesz co piszesz.
Nie interesuje projektanta Twoja dekoracja, czy innego dziecka,. Te wnętrza muszą być wyjątkowo mobilne, byś mogła sobie ocieplać je różanymi domkami czy ochładzać stalowymi karabinami.
O mój szok estetyczny też się nie przejmuj.
Po obejrzeniu niektórych pomysłów prezentowanych na forum, można się skutecznie uodpornić na taki szok.
Zwłaszcza w zakresie wnętrz dla dzieci.

Nie pisz też proszę w kontekście durnostojek i Barbie o zaspokajaniu estetycznych potrzeb dziecka.
Potrzeby estetyczne dzieci są permanentnie i skutecznie tłumione przez nieuświadomionych tego dorosłych, narzucających im model i system własnego wartościowania.
Zerknij choćby do prac Wojnara czy Depty a zobaczysz ile bzdur tutaj popełniamy od wczesnego dzieciństwa i jakie są faktyczne potrzeby estetyczne dzieci.

Poziom wyrobienia estetycznego przeciętnego polskiego maturzysty, który za chwilę będzie miał i wychowywał własne dzieci w tym zakresie, jest taki sam jak jego umiejętność (większości z nich) odróżnienia glinki od Glinki Michaiła, czy Moneta od Maneta.

Więc nie pisz, że dziecko w ten sposób zadowala swoje estetyczne potrzeby, tylko, że powiela tandetne nawyki dorosłych.

Elfir
07-03-2010, 12:08
Pisałeś o tandetnych rybkach na ścianach i postaciach z kreskówek - z tym się nie zgadzam. Co dla ciebie jest tandetne, dla dziecka jest najpiękniejsze na świecie.

Kiedyś miałam książki z bajkami Andersena ilustrowane przez wybitnych artystów. Ja na serio przewracałam te obrazki z zamkniętymi oczami, ze strachu (mroczna kolorystyka, czaszki - coś jak Beksiński). Do teraz mam uraz do Andersena (oraz do "Alicji w Krainie Czarów"). Natomiast prosty rysunek bajek Disneya był dla mnie najpiękniejszy. Uwielbiałam te słodkie księżniczki o wielkich oczach.

I absolutnie nie zgadzam się że jako dziecko powielałam tandetne upodobania moich rodziców, bo oni akurat świetnie rozróżniali Moneta od Maneta, kolekcjonowali albumy największych artystów i słuchali muzyki poważnej.
A ja, jako dziecko, zachwycałam się "Białym Misiem".

Dzieci lubią kicz bo jest prosty w odbiorze.

grazi
07-03-2010, 12:50
... no nie czuję :) z dość prostej przyczyny: jeszcze nikt nie wybudował kuchni opalanej drzewem :lol: :roll: ... no i "na to nic już nie poradze" :lol:


nie ? a ja widziałam kuchnie opalane drewnem (pochodna drzewa tak dla jasności) :)
... dla mnie jednak drzewo a drewno to kolosalna różnica :D
(tak dla jasności) :wink:

pozdróweczka
PS. Florida - miasto w Urugwaju; Florida - departament Urugwaju; Florida - miasto na Kubie Jeśli jesteś stąd to ok, ale może miałeś na myśli Florydę. Pozdr

ooliwka
07-03-2010, 13:00
Chef Paul

Nie mam pojęcia czemu jesteś aż tak kąśliwy :roll:

drugie P.S. dla Ciebie :wink:

Drewno – surowiec drzewny otrzymywany ze ściętych drzew i formowany przez obróbkę w różnego rodzaju sortymenty. Zajmuje przestrzeń pomiędzy rdzeniem, a warstwą łyka i kory.

ja jadłam potrawy tam gdzie piec był opalany materiałem nie obrobionym jedynie pocietym z rdzeniem i korą....


naprawde nie ma się co denerwować :D
po co tworzyć mało sympatyczną atmosfere :D


ooo teraz widzę :D znalazłam się w złotych myślach :D
jednak mnie lubisz jeśli poświęcasz mi aż tyle czasu :o hahaahaha

proszę wklej tam również definicję florydy floridy (sam wiesz najlepiej :P )
a potem szybciutko definicję drewna :D
i może jeszcze EGO :D

2112wojtek
07-03-2010, 14:09
Dzieci lubią kicz bo jest prosty w odbiorze.

Nie prawda !
Jest to zasługa dorosłych.
Kicz wybierają, bo nie znają lub nie mają zazwyczaj wyboru.
Świat rodziców jest dla dziecka światem idealnym i jedynym w pełni akceptowanym.
Polegam tu na opiniach psychologów a nie na wyobrażeniach o tym i widzimisię dorosłych.
Dzieci nie maja oporów przed abstrakcją, są w przeciwieństwie do dorosłych bardzo kreatywne przy niewielkim nakładzie środków.
To my dajemy im do ręki fotorealistyczne buble ograniczające ich wyobraźnie.
Dorośli zrobili Barbie na swoją modlę i swojego wyobrażenia o potrzebach dziecka.
Postacie z kreskówek to często już drugi etap ogłupiania wyobraźni w życiu dziecka.
Znam dzieci , które na cukierkowe i kiczowate obrazki disnejowskie reagują tak samo jak Ty na ilustracje bajek Andersena.
Twoje doświadczenia o niczym więc nie świadczą , w każdym razie są kiepskim dowodem na postawioną przez Ciebie tezę.
Świadczy to o tym, że dorośli bezkrytycznie narzucają dzieciom swój sposób myślenia i oswajania z estetyką i jej jakością.
Dzieci nie wiedzą co dla nich lepsze, a lepsze nie oznacza wcale łatwego dla rodzica. Szkoda, bo one same mają naturalna potrzebę odkrywania.Tymczasem dostają do ręki kiepskie gotowce.
Rysunki Szancera mają słabą siłę przebicia nie u dzieci ale wśród osób dorosłych.

Druga sprawa , że to nie dziecko woła o Szreka na ścianę, tylko jest to życzeniowe myślenie rodzica a dziecko już w takim środowisku się wychowuje nie znając innego wyboru.
Nie dziecko projektuje swój pokój ale dorosły, który jak dziecko chce usłyszeć to czego ono oczekuje.
A czego oczekuje? Ano tego co dorosły nauczył je a nie to, czego ono faktycznie potrzebuje.
Praktycznie żadne dziecko nie wie czego chce, ale zapytane odpowiada szczerze wyuczonymi schematami.
Dziewczynki różowe, chłopcy samochodowe, nastolatki trupio czarne a jako dorośli już nijakie - najlepiej beżowe.
Zapytaj co dziecko chce na śniadanie? Najczęściej hamburgera i colę, albo lody i colę. Jak odpowie , że płatki i owoce, to znaczy ,że wyuczone odpowiednich nawyków żywieniowych a nie zgodnie z chęciami.

Jesteś mówisz wdzięczna za to swoim rodzicom, że Ci pozwolili,czy sami namalowali Piggy na ścianie.
Ja jestem wdzięczny natomiast , że nam nie namalowali a pozwolili samemu malować, że zamiast realistycznego wymarzonego uzi do strzelania dali kolorowe drewniane klocki i sami budowaliśmy broń żeby się "pozabijać".
Nie wyrywali z ręki też obrzydliwego misia, bo do misia nie był podobny a robił za psa . Plakaty też wieszałem , brat samochody trzymał w szufladzie i czasem na półkach. Dzieciństwo mieliśmy całkiem szczęśliwe, bezpieczne i udane a brat chociaż technokrata nie cierpi przy Strawińskim i bez trudu odróżnia Kantora od kantoru i kantora, czego nie może powiedzieć wielu naszych kolegów mieszkających w pokojach na czarno i z trupią czaszką.


Jak widać żaden argument.

Chef Paul
07-03-2010, 14:52
...
PS. Florida - miasto w Urugwaju; Florida - departament Urugwaju; Florida - miasto na Kubie Jeśli jesteś stąd to ok, ale może miałeś na myśli Florydę. Pozdr
Szanowny/a "googlowy" i "dowcipaśny" Geografie z Mazur.
... gwoli wyjaśnienia "Florida" to również nazwa własna jednego ze Stanów USA - powinno się wyświetlić na początku wyszukiwania :lol: :wink:
... dla Ciebie niech będzie "spolszczona" nazwa "Floryda" :wink:


Chef Paul

Nie mam pojęcia czemu jesteś aż tak kąśliwy :roll:
...
ja jadłam potrawy tam gdzie piec był opalany materiałem nie obrobionym jedynie pocietym z rdzeniem i korą....
...
proszę wklej tam również definicję florydy floridy (sam wiesz najlepiej :P )
a potem szybciutko definicję drewna :D
...

"Kąśliwą atmosferę" nie ja zacząłem tworzyć (proszę poczytaj swoje posty) jak również nie ja zacząłem "wklejać definicje" :)
... nawet jeżeli będzisz paliła w swym piecu samym "rdzeniem" to nie powstanie z tego "piec opalany drzewem" :lol:

Na dalsze zaczepki nie odpowiadam by nie zaśmiecać tematu. Ze swej strony uważam tą zbędną i nic nie wnoszącą dyskusję za zamkniętą.
Rzeczowo odpowiedziała tylko Koleżanka "jfilemonowicz".


Z sympatycznie cieplutkimi pozdróweczkami

ps - jeżeli ktoś odczuwa potrzebę podyskutowania "w tym klimacie", na tematy "trzonów kuchennych" proszę o otwarcie nowego "wontka" ... być może również, "wkleję" tam coś więcej na temat swojego EGO :lol: :wink:

Elfir
07-03-2010, 16:14
Kicz wybierają, bo nie znają lub nie mają zazwyczaj wyboru.


Ja wolałam puchate kotki niż Moneta na ścianie.
Uwielbiałam dosłowność Disneya, co nie przeszkadzało bawić mi sie drewnianymi, prostymi klockami.



Druga sprawa , że to nie dziecko woła o Szreka na ścianę, tylko jest to życzeniowe myślenie rodzica a dziecko już w takim środowisku się wychowuje nie znając innego wyboru.

Ja nie dostałam tej świnki od rodziców, ja ją wyprosiłam u nich, jak zobaczyłam u kogoś.


Jak poszłam do liceum, wybrałam szkołę plastyczną - więc jakoś z dziecięcego kiczu potrafiłam wyrosnąć. Naprawdę wyrastałam w domu inteligenckim, ale upodobania jako małe dziecko miałam ludyczne - zaczęły mi się prostować dopiero pod koniec podstawówki, kiedy zaczęłam rozumieć malarstwo i muzykę poważną. i nigdy nie marzyłam o malowaniu pokoju na czarno ;)

ooliwka
07-03-2010, 16:32
...
PS. Florida - miasto w Urugwaju; Florida - departament Urugwaju; Florida - miasto na Kubie Jeśli jesteś stąd to ok, ale może miałeś na myśli Florydę. Pozdr
Szanowny/a "googlowy" i "dowcipaśny" Geografie z Mazur.
... gwoli wyjaśnienia "Florida" to również nazwa własna jednego ze Stanów USA - powinno się wyświetlić na początku wyszukiwania :lol: :wink:
... dla Ciebie niech będzie "spolszczona" nazwa "Floryda" :wink:


Chef Paul

Nie mam pojęcia czemu jesteś aż tak kąśliwy :roll:
...
ja jadłam potrawy tam gdzie piec był opalany materiałem nie obrobionym jedynie pocietym z rdzeniem i korą....
...
proszę wklej tam również definicję florydy floridy (sam wiesz najlepiej :P )
a potem szybciutko definicję drewna :D
...

"Kąśliwą atmosferę" nie ja zacząłem tworzyć (proszę poczytaj swoje posty) jak również nie ja zacząłem "wklejać definicje" :)
... nawet jeżeli będzisz paliła w swym piecu samym "rdzeniem" to nie powstanie z tego "piec opalany drzewem" :lol:

Na dalsze zaczepki nie odpowiadam by nie zaśmiecać tematu. Ze swej strony uważam tą zbędną i nic nie wnoszącą dyskusję za zamkniętą.
Rzeczowo odpowiedziała tylko Koleżanka "jfilemonowicz".


Z sympatycznie cieplutkimi pozdróweczkami

ps - jeżeli ktoś odczuwa potrzebę podyskutowania "w tym klimacie", na tematy "trzonów kuchennych" proszę o otwarcie nowego "wontka" ... być może również, "wkleję" tam coś więcej na temat swojego EGO :lol: :wink:


nie ma sensu żebyś zaśmiecał

no to END :D : :) :D :) :D :)


no i jeszcze ciepluteńkie pozdrowionka :wink: :wink:

2112wojtek
07-03-2010, 17:20
Ja nie dostałam tej świnki od rodziców, ja ją wyprosiłam u nich, jak zobaczyłam u kogoś.


Jak poszłam do liceum, wybrałam szkołę plastyczną - więc jakoś z dziecięcego kiczu potrafiłam wyrosnąć. Naprawdę wyrastałam w domu inteligenckim, ale upodobania jako małe dziecko miałam ludyczne - zaczęły mi się prostować dopiero pod koniec podstawówki, kiedy zaczęłam rozumieć malarstwo i muzykę poważną. i nigdy nie marzyłam o malowaniu pokoju na czarno ;)

No więc sama widzisz, że przeszło Ci dopiero po liceum a świnka miała raczej podłoże zawiści koleżeńskiej a nie świadomości estetycznej :P :P
Nie każdy ma jednak taką drogę a i nawet tutaj inteligenckie środowisko życia niewiele pomoże, skoro sami rodzice pewnie jak większość, edukowani byli według polskiej normy - fikołki, michałki i tzw.śpiew.

Dla jasności : nie rozdzieram szat, bo to nie jest aż takie ważne, ale uważam ,że skoro można i jest taka okazja , to czemu z niej nie skorzystać. :D
Trudno na starość zmienić przyzwyczajenia i chwała architektom , że robią takie przedszkola, kształtując gust ludziom jeszcze za młodu.

Elfir
07-03-2010, 17:35
Jeżeli postać z kreskówki była obiektem zawiści - znaczy, ze miałam taką chęć ją posiadać i było to spowodowane moim dziecięcym gustem. Bo jak mogłabym zazdrościć czegoś, co by mi się nie podobało?

I co z tego, jak dziecko ma pokój zrobiony pod wysublimowany gust rodzica, jeśli woli bawić się u kolegów, którym pokoje robili rodzice pozbawieniu gustu?

2112wojtek
07-03-2010, 17:43
I co z tego, jak dziecko ma pokój zrobiony pod wysublimowany gust rodzica, jeśli woli bawić się u kolegów, którym pokoje robili rodzice pozbawieniu gustu?
No a gdzie element edukacyjny ?? 8)
A potem dylemat, co wybrać do szarego i obrazki z EMPIK-u. :wink:

Irma
07-03-2010, 17:45
a może to nie jest kwestia gustu tylko pola dla wyobrażni?
bo moim zdaniem najlepiej zaprojektowany pokoik dziecięcy, bez rybek, lalek itp. w doskonałym guscie nie spodoba się dziecku i słusznie, jeśłi ono nie będzie tam miało miejsca na rozwijanie swojej wyobrażni, kreatywności.
W pokoju dziecięcym ważniejsze od podobizny barbie czy spidermana są miejsca, które dziecko moze kształtować po swojemu, wykorzystywać jak chce, tworzyć swoj świat.
I te rybki to temu mają służyć, i moim zdaniem mimo, ze dostaję od malowideł ściennych wysypki to lepsze to niż nic. :wink:

Elfir
07-03-2010, 17:49
Owszem, ludzie mają dylematy podczas urządzania wnętrz - ale nie dlatego, ze nie potrafią odróżnić kiczu od sztuki, ale dlatego, ze brak im wyobraźni przestrzennej lub znajomości materiałów.

Kiedy ja urządzałam moje pierwsze mieszkanie mówiłam ekipie co bym chciała i jak, po czym słyszałam - ale tak się nie da. I cały fajny pomysł szedł do kosza, bo ekipa nie umiała czegoś zrobić, albo ja nie potrafiłam im wytłumaczyć o co mi chodzi, by mogli to wykonać.

Irma - rzecz jasna, rysowanie dziecku na ścianie batmana i rybek, kiedy go interesuje kosmos jest chybione. ale rodzic chyba na tyle zna swoje dziecko, ze wie na jakie kolory reaguje, jakie fascynują go kształty, jakie bajki lubi oglądać.

2112wojtek
07-03-2010, 17:54
Jedno nie wyklucza drugiego , Irmo.
Jest miejsce na rybki , i to nie koniecznie na fresk rzucający o ziemię , jest też i miejsce na kształtowanie wyobraźni.Tak chyba lepiej ?
Gorzej jeśli miejscem centralnym i jedynie kształtującym są rybki wśród miniaturowych mebelków.

Irma
07-03-2010, 17:54
elfir, Ty nie jesteś typowym przypadkiem...
brak wyobraźni przestrzennej i znajomości materiałów to rzadko są dylematy na poziomie, który zaprząta głowę przeciętnemu urządzaczowi mieszkania.
Częstszym problemem jest czy na ścianie ma być magnolia czy jaśmin...

malgos2
07-03-2010, 17:55
Owszem, ludzie mają dylematy podczas urządzania wnętrz - ale nie dlatego, ze nie potrafią odróżnić kiczu od sztuki, ale dlatego, ze brak im wyobraźni przestrzennej lub znajomości materiałów.

Oj, tu sie nie zgodze... Bardzo czesto w forumowych swietnie (i samodzielnie przez inwestora) zaprojektowanych wnetrzach widze takie "obrazy", ze mi oczy w slup staja. Nie wiem, na czym to polega, ale tak niestety jest.

Irma
07-03-2010, 17:59
Jedno nie wyklucza drugiego , Irmo.
Jest miejsce na rybki , i to nie koniecznie na fresk rzucający o ziemię , jest też i miejsce na kształtowanie wyobraźni.Tak chyba lepiej ?
Gorzej jeśli miejscem centralnym i jedynie kształtującym są rybki wśród miniaturowych mebelków.

no własnie tu się chyba różnimy, wg mnie gorzej jak są tylko mebelki, niechyby były najpiękniejsze, designerskie i nie infantylne, ale bez żadnej tajemnicy. to już chyba wolę paskudne rybki. Ale zdaje się, ze piszę to jako matka nie jako projektant...

grazi
07-03-2010, 18:02
.................................................. ................

pam
07-03-2010, 18:13
Kiedyś miałam książki z bajkami Andersena ilustrowane przez wybitnych artystów. Ja na serio przewracałam te obrazki z zamkniętymi oczami, ze strachu (mroczna kolorystyka, czaszki - coś jak Beksiński). Do teraz mam uraz do Andersena (oraz do "Alicji w Krainie Czarów"). Natomiast prosty rysunek bajek Disneya był dla mnie najpiękniejszy. Uwielbiałam te słodkie księżniczki o wielkich oczach.

.

Pewnie masz te same co ja - takie w czarnej oprawie :D

2112wojtek
07-03-2010, 18:14
no własnie tu się chyba różnimy, wg mnie gorzej jak są tylko mebelki, niechyby były najpiękniejsze, designerskie i nie infantylne, ale bez żadnej tajemnicy. to już chyba wolę paskudne rybki. Ale zdaje się, ze piszę to jako matka nie jako projektant...

Jedno, znów, nie wyklucza drugiego. 8) 8)
Niestety, nie byłem nigdy matką :wink:
Co do mebelków pełna zgoda.

Elfir
07-03-2010, 18:15
Żeby było jasne - nie uważam, ze projektant jest zbędny w procesie urządzania domu, w tym i pokoju dla dzieci. Na pewno pomyśli o bezpieczeństwie czy nietypowych rozwiązaniach (na zdjęciu poniżej rewelacyjna huśtawka).
Ale uważam, ze pokój dziecka nie musi być designerski jak reszta mieszkania, bo główny lokator i tak tego nie doceni. Jeśli ktoś ma minimalistyczny czarno-biały salon, a w pokoju dziecka namaluje na ścianie zamek i powiesi lampkę w kształcie myszki Mickey to nie odbieram tego jak brak gustu u właściciela domu.

Poniżej dwa zdjęcia pokoju dla dziewczynki (z magazynu Dom i Wnętrze):
http://polki.pl/work/privateimages/formats/GALLERY_MAIN/39776.jpg

http://polki.pl/work/privateimages/formats/GALLERY_MAIN/39774.jpg

Elfir
07-03-2010, 18:19
Pewnie masz te same co ja - takie w czarnej oprawie :D

I jak? Jest to ilustracja dla dziecka? Bo niewątpliwie obrazy są oryginalne. Teraz, jako dorosłemu człowiekowi podoba mi się np. ilustracja z bajki o słowiku i cesarzu. Zarówno graficznie jak i cała przenośnia związana z opowieścią - sztuczny ptak nawiązujący do symboliki śmierci.
Ale bajek Andersena dziecku nie kupię chyba...Bo uraz został.

ooliwka
08-03-2010, 20:55
Przepraszam, że wtrąciłam się do dyskusji, jednak nie podobało mi się w jak lekceważący sposób pouczał Pan innych. W stosunku do Pana zrobiłam wyjątek i również wytknęłam Panu błąd.
Co do mojej profesji też Pan pomylił się. Nie jestem geografem, lecz tłumaczem.
Tu kolejny cytat "Ze swej strony uważam tą zbędną i nic nie wnoszącą dyskusję za zamkniętą".
Z poważaniem.
Zatem zamykam tę dyskusję.

dziękuję za wsparcie :D

pozdrawiam

robert skitek
09-03-2010, 01:40
dziwnie się zaczyna dziać w tym wątku.
idzie sobie wieloma ścieżkami... powoli ludzie zaczynają wklejać swoje zdjęcia i pytać czy fajne.
Chef Paul - nie obrażaj się, ale ni z gruchy ni z pietruchy wrzuciłeś swoje zdjęcia. Generalnie projektanci (z jednym wyjątkiem)
pominęli je milczeniem. Nie dlatego, że nikt Ci nie chce pomóc - to nie miejsce na to. W innych wątkach pewnie dostaniesz poradę i pomoc. Choć przyznam, że ja dawno przyjąłem zasadę, że na forum nie projektuję i nie doradzam w kwestiach estetycznych (ale wyznaję zasadę, że o gustach jednak się dyskutuje! - po prostu czasem szkoda nerwów na forum).

Co do projektu węzłów sanitarnych w przedszkolu - jeszcze raz bardzo dziękuję za tak ciepłe słowa.
W dyskusję o pokojach dziecięcych jednak nie będę się wcinał ;).


A teraz do rzeczy (ech te obiecanki):
Zajmę się nie grzechami a raczej ich odwrotnością. Czyli spróbuję na swoim przykładzie pokazać sposób dochodzenia do ostatecznej formy projektu wnętrza. Tak jak pisałem wcześniej nie jestem architektem wnętrz. Brak wiedzy z tej dziedziny staram się zwykle nadrabiać konsekwencją i bliższymi mi jednak rozwiązaniami przestrzennymi. To co tu przedstawiam to tylko moja propozycja zobrazowana przykładem z mojego doświadczenia. Oczywiście nie każdy musi się stosować do tych zasad. Projektowanie to taka niesamowita dziedzina, w której żadna zasada i podejście nie jest jedynym danym raz na zawsze a ich przełamywanie tworzy nowe zasady.

1. funkcja, ergonomia i zależności przestrzenne . Od tego zazwyczaj wychodzimy.
Najpierw określamy funkcję danych przestrzeni. Celowo piszę tu o przestrzeni a nie pomieszczeniu. W jednym pomieszczeniu możemy mieć bardzo wiele zróżnicowanych przestrzeni.
Choćby w salonie: miejsce wspólnego przebywania na kanapach, do relaksu z możliwością lekkiego odseparowania - np przy kominku; czy przestrzeń, w której raczymy domowników grą na fortepianie itd...
Od ergonomii zależy zwykle wielkość poszczególnych przestrzeni.
I zależności przestrzenne: tu musimy trochę popracować wyobraźnią i uświadomić sobie różne możliwe scenariusze użytkowania tych miejsc.

2. ustal priorytety
zadaj sobie pytanie: co chcesz osiągnąć?
To oczywiście miejsce na nasze inspiracje - tu pewnie będzie największa różnica w pracy profesjonalisty i amatora.
Na przykładzie naszych przedszkolnych łazienek: tok rozumowania: łazienki- miejsce przy typowych salach zabaw z malunkami i masą zabawek. Miejsce odosobnienia, mimo wszystko odpoczynku od grupy.
Poszukiwania: użycie prostych kolorów, które z łatwością rozróżniają najmłodsi i pomysł zagospodarowania najnudniejszej przestrzeni pod słońcem a raczej... pod sufitem. Wysokość pomieszczeń pozwalała na znaczne jej obniżenie - dla dzieci wysokie sufity w dość małych pomieszczeniach nie są przyjemne. Główną uwagę skupiamy na suficie - reszta i tak będzie taka jak musi być - w układzie funkcjonalnym nie bardzo dało się poszaleć.
No więc szukamy kolorowej przestrzennej formy, jednoznacznie kojarzącej się z zabawą i edukacją dzieci. Klocki! Koniec szukania (to bardzo ważne).
W przypadku amatorów:
Jeśli nazbierałe(a)ś masę inspiracji - rozłóż je wszystkie na stole i zobacz czy pasują do siebie.
Jeśli nie - zdecyduj się na wybór i wyrzuć te, które nie pasują do głównego motywu. Przyjrzyj się im jeszcze raz i sprecyzuj co tak naprawdę chcesz osiągnąć. Wiem, że to bardzo trudne. Tyle rzeczy nam się podoba...
Jest? Świetnie.

3. Podporządkuj wszystkie elementy głównemu pomysłowi.
I znów przedszkole: przyjęcie zasady jedna łazienka (jest ich kilka ) - jeden mocny kolor + biel. A więc potęgujemy formę nie rozpraszając jej różnorodnością kolorów.
Światło - proste oprawy komponujące się z elementami sufitu, ułożenie opraw dopasowane do tektoniki sufitu. Oświetlenie wzmaga efekt trójwymiarowości struktury.
Przyjęcie prostych form urządzeń sanitarnych i innego wyposażenia. Brak wzorów na ścianach i posadzkach. Sufit jest na tyle mocnym elementem tego wnętrza, że wszystko inne musi "zgasnąć".

Podobnie w domu "amatorów" - wzmacniamy efekt przez dopasowanie i zgaszenie innych elementów. Ale o kompozycji Wojtek już pisał...

Co ważne - jeśli macie ograniczony budżet - zdecydujcie na czym najbardziej Wam zależy. Włóżcie całe serce i większość kasy w te elementy. Resztę odpuśćcie. W przypadku przedszkolnych łazienek nie trzeba było drogich urządzeń i płytek aby uzyskać to co sobie założyliśmy.
W mojej prywatnej mini-łazience nieco droższe płytki są położone na całych dwóch ścianach. Ale reszta to tanie rozwiązania: wodoodporna sklejka, tania miska ustępowa i umywalka, dwie tafle szkła jako prysznic i lustro na całej ścianie zamówione u szklarza.
Zależało mi na odpływie w formie szczeliny w płytkach - dłużej pomyślałem i mam taki - koszt? hmm... może z 20zł. Ale efekt uzyskany: malutka łazienka powiększona optycznie, z minimalistycznymi detalami i z grą w materiałach i oświetleniu w "zimno-ciepło".
Ludzie więcej na kabinę potrafią wydać.

W projektach "amatorów" widzę zwykle za dużo pomysłów na m2. W projektowaniu samoograniczanie się jest bardzo ważne...

powodzenia

Aga-Białystok
09-03-2010, 11:10
Kiedyś miałam książki z bajkami Andersena ilustrowane przez wybitnych artystów. Ja na serio przewracałam te obrazki z zamkniętymi oczami, ze strachu (mroczna kolorystyka, czaszki - coś jak Beksiński). Do teraz mam uraz do Andersena (oraz do "Alicji w Krainie Czarów"). Natomiast prosty rysunek bajek Disneya był dla mnie najpiękniejszy. Uwielbiałam te słodkie księżniczki o wielkich oczach.



Pewna pani profesor opowiadała mi o tym wydaniu baśni Andersena (też je miałam :) ) - badania naukowe potwierdziły, że ilustracje były nieadekwatne do wieku odbiorców. Dla dzieci ta sztuka była po prostu za trudna. Nie potrafiły jej 'docenić' tak jak zrobili to dorośli, którzy w najlepszej wierze chcieli rozwijać wrażliwość i poczucie estetyki u dzieci. Dzieci, dokładnie tak jak opisujesz swoje wrażenia, zwyczajnie się ich bały. Nawet zupełnie prawidłowo rozwijające się maluchy miały koszmary senne i nie lubiły tej książki.

Dlaczego o tym piszę, tak trochę na offie? Bo zgadzam się z Elfir, że upodobanie dzieci do mocnych kolorów, Disneya i tym podobnej stylistyki to nic złego. Disney jest odpowiedni dla dzieci, Beksiński nie. Oczywiście jest wiele rzeczy pomiędzy, ale pamiętajmy, że dzieci to tylko dzieci.

P.S. Wiecie, że Frances Been Cobain słuchała w dzieciństwie Spice Girls i Pauli Abdul, a nie muzyki swoich rodziców? Uważam, że to całkiem zdrowe.

Pozdrawiam :D

2112wojtek
09-03-2010, 14:52
Do tych trzech kroków podanych przez Roberta dorzucę swój mały komentarz.

Na podstawie podanych przez Niego zasad wynika jasno pewna stara prawda.
Zawsze pracujemy od ogółu do szczegółu. Od nas i naszej wyobraźni zależy kiedy skończyć uszczegóławianie projektu.
Tak pracują nie tylko projektanci ale malarze, rzeźbiarze i graficy. Idea, zarys, kształt, forma,materiał, detal + kolor.
Określamy potrzeby stawiane pomieszczeniu, funkcje a następnie wytyczamy strefy.
A więc najpierw ogólnie ustalamy gdzie będzie we wnętrzu miejsce biesiadowania, miejsce wypoczynku itp bez nadawania kształtu, koloru a następnie dodajemy mu potrzebne funkcje i program (np. określamy czy będzie tam miejsce na sprzęt rtv, przestrzeń do czytania , miejsce na książkę, dodatkową lampę itp. )
Dla danej funkcji musimy mieć odpowiednią rzecz jasna przestrzeń. Tu potrzeba trochę ergonomii. Nie zmieści się bowiem wygodny stół na 6 osób w strefie 2x2m, a także wyspa, nawet w sporej kuchni ale o wymiarach 5x3.
Wytyczajmy więc ogólnie strefy pamiętając o ergonomii i łatwej komunikacji pomiędzy nimi. Jedna osoba na swobodne przejście między niewysokimi "gratami" potrzebuje od 80do 90cm, dwie muszą mieć minimum 120cm.
Inaczej będziemy sobie prawić grzeczności jak w autobusie.

Nie określajmy nigdy kształtu mebli na początku pracy.Nie myślmy w tym momencie jakie będą uchwyty i czy drzwiczki będą miały szyby.
Analizując później szczegóły naszego projektu, dojdziemy sami do wniosku czy sofa będzie mogła być 2-osobowa czy lepszy będzie narożnik. Określimy czy wolimy ich kształty proste i ostre czy łagodne i miękkie.
Meble dopasowuje się do pomieszczenia a nie odwrotnie, choćby nie wiem jak ładnie wyglądały na zdjęciu.

Ustalajmy najpierw kolor podstawowy jaki się nam podoba , będący bazą, dopiero potem kolor dodatków.Po ilości jego w pokoju będziemy wówczas wiedzieć czy lepiej zastosować metodę stonowanych ścian, czy może wprowadzić drugi kolor uzupełniający a może kontrastowy. Wszystko będzie zależne od ilości sprzętów i elementów wystroju. Pamiętajmy , że kontrast podkreślać i wydobywać powinien głównie to, na czym nam zależy.

Liczba "3" to bezpieczna liczba. Źle wygląda łączenie już większej ilości materiałów, tak samo różnych barw ( tonacji i nasycenia już nie obowiązuje to tak restrykcyjnie). Ale i tu występuję dobra zasada pewnej hierarchii.
Np drewno i szkło równouprawnione, metal tylko w dodatkach, lub szkło dominanta, pozostałe w detalach. Nigdy - wszystkie jednakowo ważne.
Na przykładzie łazienki Roberta - czarny jest podstawą, uzupełnia go beż, dodatkiem jest transparentne szkło, dające nie tylko kolor pośredni ale także lekkości w niewielkiego pomieszczenia. Tą samą, konsekwentną zasadę znajdziemy w proporcjach użytych tam materiałów.

PS Ktoś z czytających chyba wewątek ,na priv. pytał o szkło. Niestety wykasowałem niechcący wiadomość. Jeśli sprawa aktualna , proszę jeszcze raz.

ooliwka
09-03-2010, 16:19
Wojtek i Robert dobra robota :D

niby część oczywista ale jak często się o tym zapomina :D
ja kopiuje i co jakiś czas przeczytam

iwcia74
17-03-2010, 21:18
Nie określajmy nigdy kształtu mebli na początku pracy.Nie myślmy w tym momencie jakie będą uchwyty i czy drzwiczki będą miały szyby.
Analizując później szczegóły naszego projektu, dojdziemy sami do wniosku czy sofa będzie mogła być 2-osobowa czy lepszy będzie narożnik. Określimy czy wolimy ich kształty proste i ostre czy łagodne i miękkie.
Meble dopasowuje się do pomieszczenia a nie odwrotnie, choćby nie wiem jak ładnie wyglądały na zdjęciu.


jestem tylko amatorem, mającym na dodatek doświadczenie tylko z jednym mieszkaniem (za to dwupoziomowym)

ale wypowiem się odnośnie cytatu powyżej
jest częściowo prawdziwy w przypadku urządzania wnętrza na którego kształt nie mieliśmy wpływu. Częściowo? otóż plan urządzenia miałam rozrysowany na papierze zanim blok został wybudowany, wszystko wymyślone, meble wyobrażone, wszystko się mieści, ergonomia w porządku (mieszkam 2 lata i jeśli chodzi o organizację przestrzeni nadal nie mam zarzutów), ALE potem okazuje się że idealnie komponujący się narożnik, świetnie zaprojektowany na kartce kosztuje majątek i zaczyna się kombinowanie, że szafki na rtv takiej jaka będzie idealna nie dostanę i muszę robić na zamówienie, że wyrko jedyne jakie pasuje mi do wizji kosztuje 6 tysięcy i znów kompromisy
moje doświadczenie jest takie że najpierw wymyślamy jaką chcemy np. kuchnię a do tego dostosowujemy wymiar ścian, bo potem okazuje się że szafki sie nie mieszczą, albo trzeba robić (jak ja) szafki do łazienki na zamówienie bo żadne standardowe mi pod umywalkę nie wchodziły

wtedy nie stać mnie było na architekta, ale w przyszłym budowaniu chciałabym mieć koło siebie osobę która zna najnowsze oraz nietypowe technologie (np. beton na podłodze) dzięki czemu to do czego ja dochodzę po kilku miesiącach mam "na wyciągnięcie ręki", to samo tyczy się kafli mebli kuchennych itp (oczywista pierwsze spotkania spędzamy na pogawędkach o gustach i architekt wie w jakim obszarze się poruszamy), który ma wizje i wie jak ją przekształcić w rzeczywistość i najważniejsze-potrafi zrealizować wizję za ludzką kwotę (i nie mówię tu o koszcie projektu)

i na koniec pytanie do projektantów: czy projektując w oparci o potrzeby estetyczne inwestora bierzecie pod uwagę ile realizacja będzie kosztować, i czy udaje się wymieniając materiały na tańsze uzyskać podobny efekt?

i jeszcze jedno: co polecacie oglądać: jakie strony, blogi, gazety? gdzie szukać dobrych wzorców?

i_de
18-03-2010, 08:52
Inaczej się nie da. Jeśli chodzi o materiały to podobny efekt zależy, co sie uważa za podobne... w większości da się, i z daleka będzie wyglądać podobnie. Kwestia wrażliwości estetycznej..

pzdr.

iwcia74
18-03-2010, 10:08
bardziej chodziło mi o sytuację gdy nie stać mnie na lampy dizajnerskie za kilka-kilkanaście tysięcy sztuka, a nie chcę tym samym rezygnować z określonego stylu, wiadomo że nie każdego stać na oryginalnego Moneta, ale gdy mnie na niego nie stać to oznacza że mam sobie w domu zrobic kicz?

2112wojtek
18-03-2010, 11:34
bardziej chodziło mi o sytuację gdy nie stać mnie na lampy dizajnerskie za kilka-kilkanaście tysięcy sztuka, a nie chcę tym samym rezygnować z określonego stylu, wiadomo że nie każdego stać na oryginalnego Moneta, ale gdy mnie na niego nie stać to oznacza że mam sobie w domu zrobic kicz?
Dwie sprawy.
Zacytowałaś mnie , więc odpowiadam. Przeczytaj pierwsze zacytowane przez siebie moje zdanie a myślę, że poprawi nam się znacznie komunikacja :)
Podałem pewien sposób na konkretny etap pracy projektowania. To zmienia postać rzeczy.
Nie przeczę też, że meble nie mogą pełnić roli inspiracji czy motywu głównego.
Chociaż dla projektanta to trochę chyba nietypowy sposób na początek działania.
Niestety niektórzy też tak robią, lub zmusza ich do tego życie, co zazwyczaj owocuje sztampą a u mało doświadczonych nieciekawym pomieszczeniem.
Chciałbym też zauważyć , że prawo Parkinsona obowiązuje również projektujących.
Jeśli masz już nawet tzw. "odpowiednią" przestrzeń, zazwyczaj okazuje się ona i tak nie taka jak być powinna do rzeczy które masz tam wstawić. Za duża, za mała, kiepska komunikacyjnie itp.Tych problemów nie mają z reguły styliści czy projektanci ogólnie rozumianych etalaży czy instalacji, których zdjęcia oglądamy.
Wybierając "mój" sposób, masz sporą szansę na uniknięcie spotkania z panem Parkinsonem , chociaż nie gwarancję.

Sprawa druga.
Demonizujesz fakt posiadania designerskich przedmiotów na efekt końcowy wnętrza.
Rzadko kogo stać na unikaty takie jak Monet, niewielu też stać na wydanie pieniędzy na przedmioty designerskie.
Nie oznacza to wcale , że wnętrza ich pozbawione nie będą ciekawe i dobre.

Rynek mebli, płytek, opraw, materiałów wykończeniowych jest tak bogaty, że jak zapragniesz mieć w domu fotel Corbusiera ,nie musisz kupować go u Rolfa Benza za ponad 2000 euro.
Nie wierzę, że nie można znaleźć sofy zamiennika czy tym bardziej innego oryginalnego obrazka.
Istnieją też rzemieślnicy , którzy są w stanie wykonać pod projekt prawie zamiennik, za cenę dużo niższą niż oryginał.
Nie każdego stać na markowe ciuchy i wcale to nie oznacza , że ktoś jest ubrany źle czy niemodnie. Drogi design i takaż sztuka nie są dla ogółu.

Naturalnie ,że czasem warunki brzegowe podane przez inwestora są nie do przeskoczenia z jakiś względów, bo najczęściej projekt i realizacja jest sztuką wielu kompromisów. Na przykład nie znajdziesz niektórych podróbek opraw Ingo Maurera a niektóre meble np Le Lux nie spełnią funkcji jakie mają tańsze imitacje i nie da się podrobić ich bez zmiany efektu, dodając te funkcje nawet przez cudownego rzemieślnika .
Nie oznacza to wcale, że nie jesteśmy w stanie już nic zrobić i skazani jesteśmy na knota.
Jak mnie nie stać na Ferrari jeżdżę Hondą NSX. Jeśli i na nią nie stać, to kupuję sportową Mazdę. Wszystkie trzy ,to znakomite estetycznie pojazdy, różnica między nimi tkwi nie tylko w cenie.

malgos2
18-03-2010, 11:48
wtedy nie stać mnie było na architekta, ale w przyszłym budowaniu chciałabym mieć koło siebie osobę która zna najnowsze oraz nietypowe technologie (np. beton na podłodze) dzięki czemu to do czego ja dochodzę po kilku miesiącach mam "na wyciągnięcie ręki",

Na to bym nie liczyla. :wink: Zadzwonilam do architekta z Krakowa, ktory w wywiadzie dla jakiejs gazety wnetrzowej polecal beton na podloge i baaaardzo dlugo mowil na ten temat. Powiedzial mi, ze zna ekipe, ale nie poleca i ze w Krakowie na inna szans nie ma. :) Niestety kreatywnosc architekta czesto rozbija sie o brak fachowcow i niska jakosc pracy. :-? Na szczescie jest forum. :wink:

iwcia74
18-03-2010, 15:41
Wojtku, dziękuję za odpowiedź

nie twierdzę że należy inspirować się konkretnym meblem (w sumie dlaczego nie?), ale że jak juz mamy możliwość kształtować rozmiary przestrzeni dobrze jest wiedzieć co dostępnego na rynku jesteśmy w stanie w tę przestrzeń zmieścić
naprawdę najwięcej czasu i nerwów zajęło mi znalezienie przedmiotów które wymyśliłam że chciałabym w konkretnych miejscach postawić, za ludzką cenę i możliwe do sprowadzenia.
wydaje mi się że w projektowaniu domu etapy funkcji ergonomii i tzw. detalu powinny iść trochę równolegle (wielokrotnie była już mowa tym że właściwie zanim zostanie wbita łopata powinno się mieć wizję wszystkich pomieszczeń bo potem są problemy, jeśli mam wizję np. kuchni to mogę (w oparciu o zasady) dostosować projektowany dom do tej właśnie wizji (chyba po to robi się projekt indywidualny?)

jeśli chodzi o drugą kwestię to bardzo się cieszę że masz takie zdanie, zadałam pytanie trochę prowokacyjnie, bo spotkałam się już kilka razy z opinią że dobre wnętrze to tylko za odpowiednią kasę bo zamienniki to już beee

2112wojtek
18-03-2010, 16:36
Znajomość materiałów, sprzętów, technik i technologii należy do obowiązków projektującego.
Nie mam zamiaru też tu mentorować , każdy projektant ma swój sposób dochodzenia do celu.
Jeśli tak to zabrzmiało , to przepraszam.
Nie każdy też ma umiejętność myślenia równoległego czy globalnego, kontrolującego całość. Śmiem przypuszczać , że taką umiejętność nabywa się z czasem. Większość samodzielnie projektujących swoje wnętrza robi to pierwszy, góra drugi raz w swoim życiu. Stąd tylko ta próba usystematyzowania tego zajęcia, które dla inwestora jest niezwykle stresujące, bo wymagające myślenia wielotorowego nad projektem , łącznie z wykonawstwem i trzymaniem kasy na sznurku.
Stąd też moja skromna propozycja, żeby podzielić pracę na etapy - od problemów przestrzeni, ergonomii i światła do estetyki wraz z buchalterią.
I na koniec.
Określenie ilości niezbędnej przestrzeni wcale nie jest łatwe a jej swobodny nadmiar często wręcz przeszkadza bardziej niż niedobór 8)
Najwięcej problemów z kuchniami i łazienkami mają ci, którzy mają te pomieszczenia bardzo duże i przenoszą do nowych domów swoje nawyki z bloków.

piu
30-03-2010, 15:56
Zauważyłam, że niektóre mamy pokazując pokoje swoich dzieci na forumowym wątku, wstydzą się koloru różowego i zaznaczają, że to był wybór pociechy. Zastanawia mnie, dlaczego? Czy różowy pokój dziecięcy to jakiś grzech? :)
Ciekawe, jakie kolory były w pokoju małego Karima Rashida - jednego z najlepszych i najbardziej popularnych ostatnio projektantów...

www.karimrashid.com

p.s. Karim Rashid już wkróce w Poznaniu, 27 maja

Pozdrawiam serdecznie

malgos2
07-04-2010, 21:41
No wlasnie... Podobnie jak wstydliwym stal sie kolor bezowy. ;)

2112wojtek
08-04-2010, 11:31
No wlasnie... Podobnie jak wstydliwym stal sie kolor bezowy. ;)
Faktycznie coś w tym jest;)
Ale zawsze tak było, że coś co długo modne, staje się "obciachem". Boimy się kolorów i jesteśmy konserwatywni, podobnie zresztą jak ze wzornictwem w naszych wnętrzach. Wniosek stąd chyba prosty, że mimo wszytko staramy się urządzać wnętrza, uwzględniając mocno opinie innych.
Wciąż uważam , że nie ma złych czy wstydliwych kolorów. Raczej brak nam nadal wiedzy i wyobraźni o tym jaki efekt da zastosowanie określonych barw.

Odnośnie Rashida , miejmy nadzieję , że zawita w końcu w Polsce i oprócz odczytu ( 200 rocznie:D )będzie jakaś jego wystawa. Przełożone już zostało spotkanie na Wybrzeżu w marcu, on sam nie może latać samolotami. To niezwykle modny ale i bardzo ciekawy projektant - warto chociaż pooglądać.
Uważam jednak , że całe wnętrze podporządkowane jego pracom może być dosyć męczące i wymaga olbrzymiej odwagi.
Sam Rashid raczej wnętrzami się nie zajmuje , jest typowym "przemysłowcem" chociaż trzeba przyznać , że jego prace są tak dominujące że i we wnętrzarstwie mówi się o jego stylu.

piu
13-04-2010, 20:25
Nużące? Myślę, że niekoniecznie(choć to oczywiście kwestia gustu) :)

http://www.furniturestoreblog.com/image/2010/01/neo%20set%20karim%20rashid%20kids%20furniture.jpg


http://www.furniturestoreblog.com/image/2010/01/modern%20bunk%20beds%20and%20childrens%20furniture .jpg




*kolekcja dla greckiej firmy Neoset

andape
28-04-2010, 21:44
Świetny wątek.Pewnie trochę potrwa zanim przegryzę się przez całość a nie chcę tego zrobić po łebkach bo można się tu naprawdę sporo nauczyć. Jednak zaintrygował mnie wpis mówiący coś o ciekawych rozwiązaniach przedszkolnych - jako dosyć ciekawska osoba (choć osobiście wolę określenie "lubi być dobrze poinformowana" :)) chętnie bym zobaczyła o czym mowa.Jeśli ktoś może mnie oświecić to z góry dziękuję. Dla ścisłości chodzi o ten wpis :


Zupełnie niepotrzebna Twoja skromność 8)
Oby wszyscy , dla których "projektowanie wnętrz, to nie do końca ich dziedzina" mieli takie podejście i stosunek do projektowania jak Twoje/Wasze.
Żeby Ci zbytnio nie kadzić ( a mógłbym długo i to szczerze) powiem tylko tyle, że Wasze rozwiązania wnętrz węzłów,mogą być traktowane jako modelowe w kraju brzydoty zwłaszcza obiektów wstydliwych.
Jestem fanem Waszego rozwiązania przedszkolnego i zazdrość mnie bierze, że nie wpadłem nigdy na taki pomysł.
Czapka z głowy Robert za odwagę formy wnętrz ,zastosowanie kolorów oraz fantastycznych rozwiązań plastycznych, które, te ostatnie zwłaszcza ,nie zawsze są mocną stroną architektów.
Pisz, my też się chcemy czegoś nauczyć.

malgos2
28-04-2010, 22:11
Świetny wątek.Pewnie trochę potrwa zanim przegryzę się przez całość a nie chcę tego zrobić po łebkach bo można się tu naprawdę sporo nauczyć. Jednak zaintrygował mnie wpis mówiący coś o ciekawych rozwiązaniach przedszkolnych - jako dosyć ciekawska osoba (choć osobiście wolę określenie "lubi być dobrze poinformowana" :)) chętnie bym zobaczyła o czym mowa.Jeśli ktoś może mnie oświecić to z góry dziękuję. Dla ścisłości chodzi o ten wpis :

Wejdz na strone rs+ to zobaczysz o co chodzi. ;)

andape
28-04-2010, 22:41
malgos2-dzięki, znalazałam i poogladałam sobie.
Jako była nauczycielka w przedszkolu (co prawda w Anglii ale to akurat niewiele zmienia) przyznam, że rozwiązania są bardzo oryginalne i dla dzieci na pewno intrygujące. Fajnie, że dzięki ciekawemu pomysłowi nawet łazienka może nabrać wyrazu.
Pozdrawiam

tucha
25-05-2010, 20:45
bardzo ciekawy wątek
na razie przeczytałam pierwszą stronę, ale widzę, że na etapie urządzania będę tu zaglądać :-)

Gormiti
11-06-2010, 22:34
Mam pytanko jesli mozna :D

W mys zasady "3" wymienionej powyzej czy bedzie ok łaczenie starej deski - lakierowanej, starej odsłonietej cegły, jasnych scian - cos w obciachowym delikatnym bezu:) lub ecru i troche kartongipsowych dodatków ( sufit, półeczki) ? Nie bedzie za duzo?

joliska
12-06-2010, 07:50
Gormiti,
stara deska + stara cegła - IMHO super, ale do tego dałabym biel lub szarość zamiast beżu, absolutnie nie ecru, a przed k-g niech Cię ręka boska i wszyscy święci bronią :)

2112wojtek
12-06-2010, 09:06
Fakt! Może pozgrzytać.
Kontrasty powinny być stosowane z niezwykłym umiarem i wyważonych proporcjach, pełniąc raczej funkcję gadżetu niż pełnoprawnej części całego wystroju
Elementy stanowiące detal architektoniczny powinny być jednak z tej samej bajki.
W pomieszczeniu loftu można np, umieścić kawałek klasycznej kolumny lecz nie powinna ona spełniać swojego tradycyjnego przeznaczenia ale być dla całości unikatem - meblem , rzeźbą itp.
W pełni zgadzam się też z bielą. Będzie o niebo lepsza od beżu, da lepszy kontrast i wyczyści bogactwo obu faktur a poza tym w obecności tych materiałów w jej pobliżu spowoduje , że wcale nie będzie "biała". W zależności od stylistyki pomieszczenia można ew na białe powierzchnie położyć delikatną patynę pod warunkiem , że podłoże będzie chropowate i niezbyt równe a użytkownik odważny i zdeterminowany. Nieźle wyjdzie też połączenie z jasną szarością , która jak już wcześniej mówiliśmy, podobnie jak biel nie jest stricte barwą.Dużo jednak będzie zależeć od kolorystyki cegły i drewna, więc biel będzie nie tylko pasować, ale będzie także "bezpieczna".

Gormiti
12-06-2010, 22:31
Dzieki za rade :D

Biały u mnie odpada bo mam małe dziecko z podejrzeniem ADHD ;) i zamiast białego koloru wszedzie bym miała odsłonieta cegłe, ja + szmata w rece :yes:

Macie na mysli bardzo delikatne szarosci (jakas nazwa moze z nobilesa by sie znalazła lub śniezki?)... mi się kolor Jaśmiowej Alei ze Śniezki podoba:bash:

Jaki kolor podłogi wyjdzie, okaze sie w praniu - ponoc to stary modrzew jest, a cegła tez stara poniemiecka, jej dokładny kolor poznam juz za ok tygodzien bo wtedy bedziemy skuwac tynki :) Na podłoge niestety ok 1-2 m-cy poczekac musze - kolejnosc prac remontowych. Aktualnie wysmarowana jest olejnym badziewiem wiec nic powiedziec sie nie da :bash:

Ja głownie k-g chciałam na sufity, bo to stara kamiennica i sufity raz dwa w pajaczki się zrobią ... moze jednak pasował by jakis podwieszony kwadrat w kochnio-jadalnio-salonie ok 38m (halogeny te wystajace bardziej old schoolowe i proste szklane waskie lampy zwisy)

Podpowiedzcie mi jeszcze jedno :D lakierowana decha + polerowana płytka czy lakierowana decha + szorstka płytka? Płytki czy chce czy nie chce musze wrzucic na kawałek przedpokoju i kuchni, cykliniarz potrzebuje troszke desek na ubytki po wyburzaniu scian i na wymiane przegniłych itd, a twierdzi ze nowe-kupne sie nie nadaja, kolor bedzie drastycznie rózny, wiec sie głowie nad płytkami ... ich wielkoscia itd ;)

joliska
13-06-2010, 10:24
Uważaj na gotowe szarości, bo one zwykle wpadają w fiolet, zieleń, róż lub błękit. Wybierz coś z mieszalnika - zerknij do tego wątku http://forum.muratordom.pl/showthread.php?156794-Be%C5%BCowo-szara-farba&p=4063442#post4063442

K-g nadal mnie nie przekonuje :)

Olejowana decha + szorstka płytka :)

Gormiti
14-06-2010, 10:00
Joliska decha bedzie wylakierowana, obecnie sa wysmarowane farba olejna ;/ , ale tak w zyciu nie moga zostac. Czy chodzi ci o olejowanie cos a'la efekt woskowanych mebli ... nie znam sie na tych drewnianych podłogach :(

Elfir
14-06-2010, 14:02
Farba olejna a olejowanie to dwie różne rzeczy :D

Tutaj przykład olejowanego drewna:
http://www.e-mieszkanie.pl/zdjecia_artykul/zdjecia_duze/galeriaparkietu1_d.jpg

2112wojtek
14-06-2010, 14:39
Uważaj na gotowe szarości, bo one zwykle wpadają w fiolet, zieleń, róż lub błękit. Wybierz coś z mieszalnika - zerknij do tego wątku :)
O właśnie ! Kolejny grzeszek.:D
Zbytnie zaufanie gotowcom bez znajomości składu pigmentów , jak ma to miejsce w NCS.
Efekt wychodzi zawsze w praniu, po wyschnięciu farby i zestawieniu z innymi barwami.

Elfir , to Twoja ta "pokładówka" ? Pięknie obrobiona.

Elfir
14-06-2010, 14:52
Wojtek - ależ skąd! Ściągnięte z netu :)
Mój parkiet pochodzi z czasów, gdy olej był nieznany i w życiu bym go publicznie nie pokazała :)

2112wojtek
14-06-2010, 15:22
Mój parkiet pochodzi z czasów, gdy olej był nieznany i w życiu bym go publicznie nie pokazała :)
Nie żartuj . Z wczesnego neolitu?;)

Elfir
14-06-2010, 19:26
z czasów kiedy jedynym dostępnym srodkiem był Domalux :)

Gormiti
15-06-2010, 09:34
Piekne te olejowanie :) czyli tak jak myślałam cos w bajke woskowania mebli ;)
Ciekawe czy da sie uzyskac taki efekt na starych odnawianych dechach, w przyszłym tyg bede sie widziec z cykliniarzem juz na placu boju, aby poustalac terminy, co gdzie kiedy itd., to podpytam go dokładnie o to olejowanie .... ciewane jaka bedzie roznica cenowa co do lakierowania hymmm

Elfir
15-06-2010, 12:03
teraz bym juz parkietu nie lakierowała. Drewno olejowane ładniej się starzeje i łatwiej zrobić jakieś poprawki w przypadku uszkodzeń.

Gormiti
06-07-2010, 17:21
A ja mam z tym zagwozdke, pierwsza cena.
Olej z woskiem niemiecki jak juz cos zaproponował ( mowi, ze tylko 2 firmy wchodza w gre, na reszcie nie robi bo są szajsowate) i potwierdził mi ze w Niemczech robią praktycznie sam olej ( on tam szkolony), u nas robił podłogi olejowane az 2 razy. Mowi ze jeszcze pomyslimy jak wejdzie i wyszlifuje dechy. U mnie róznica cenowa miedzy lakierem wydobywajacym sęki tez jakims bardzo dobrej firmy niemieckiej, to ok 1300zł na całym mieszkaniu :jawdrop:

2112wojtek
09-08-2010, 15:23
Cisza zapanowała. Chyba wszyscy realizują swoje projekty.
Nie było mnie tutaj dawno i tak czytam inne wątki i podziwiam wykańczające ludzi zmagania a rzuca się w oczy głównie heroiczna walka z kuchnią i łazienkami.
Mam wrażenie, że tutaj wciąż , większość tych dylematów , krąży wokół problemu: jak to wszystko pozestawiać do kupy.

Niestety nadal króluje przekonanie , że da się wszystko a kompromis , to tylko teoretyczne dyrdymały. Szkoda, bo zazwyczaj tak nie jest. W projektowaniu można wiele, ale niestety nie wszystko… no prawie wszystko ,a ” prawie” jednak robi znaczną różnicę.
Podziwiam więc piekarniki na siłę zabudowane w słupku, bo to ergonomiczne trendy ,siódmy wariant tej samej kuchni z tymi samymi błędami funkcjonalnymi w każdej wersji, a przede wszystkim wielką pasję do uzyskania pomieszczenia doskonałego.

Szkoda tej energii i zdrowia, bo takiego wnetrza nie uzyskamy nigdy, gdyż zasada kompromisu, tak jak w życiu tak i w projektowaniu obowiązuje nadal. Zawsze mamy kilkanaście klocków do zestawienia , z których kilka w ogóle nam nie pasuje : wielkość pomieszczenia ,jego kształt, instalacje, ciągi, nasze potrzeby, wyobrażenia, styl, kolor i pieniądze jakimi dysponujemy , trudno poskładać.
Kombinacja złożona z tylu elementów daje gigantyczną liczbę rozwiązań często wzajemnie się wykluczających.
Trzeba więc przyjąć priorytety – co jest ważniejsze a z czym damy sobie radę lub co jest tylko fanaberią albo ambicją, której niespełnienie nie zaboli.

Proponuję zacząć od prostego algorytmu jaki projektujący zazwyczaj sobie układa.
1.
Potrzeby, czyli podstawowa funkcjonalność kuchni – jak często gotuję, dla ilu osób, jakich sprzętów nie mogę się pozbyć , ile potrzebuję blatu ?
Wiem, zawsze duuuuużo ;) ale czy faktycznie?
2.
Gabaryty – wielkość kuchni, jaj kształt, forma: otwarta czy zamknięta, z aneksem czy bez, ze spiżarnią itp.


To prowadzi do kolejnej 3 części , mianowicie typ zabudowy.
Z reguły wszyscy zaczynają od tego momentu , bo widzieli w necie, gazecie , albo pokazywali w TV iteż tak by chcieli
Za prędko! Nie warto tego etapu przyspieszać a potem nie spać, snuć niekończące się opowieści na forum, słuchając porad kilkudziesięciu osób, z których każda ma inne, właściwe dla siebie i swoich potrzeb oraz wizji zdanie.

W typach zabudowy wymyślono już chyba wszystko , żaden nie jest idealny ,ale każdy musi być dostosowany do punktów 1 i 2.


Zabudowa szeregowa – stosuje się ją w kuchniach długich i wąskich już przy szerokości 160cm (rzadko w domach obecnie budowanych, często w blokach). Wymaga solidnego trzymania się reżymu technologicznego prac kuchenny, inaczej przy produkcji nieskomplikowanego obiadu zrobimy sporo kilometrów. W przypadku kuchni otwartej najlepiej prezentuje się w bardzo nowoczesnych wnętrzach np. w formie kompaktowej.
Koszmarnie wygląda w rustyku.

Zabudowa równoległa – w pomieszczeniach szerszych niż poprzednio o co najmniej 80-90 cm, z jednym , głównym ciągiem komunikacyjnym.
Wyjątkowo ergonomiczny i dający sporo możliwości aranżacyjnych typ kuchni, pozwalający na dużą ilość blatów , nowoczesne rozwiązania ( np. minimalistyczne), nadająca się zarówno do pomieszczeń bardzo dużych ( wtedy nawet wyspa) i otwartych jak i zamkniętych.


Zabudowa typu „L” – chyba wszystko jasne. Niedogodnością będzie zawsze narożnik, nadaje się najlepiej do kuchni o standardowej i średniej powierzchni, wygląda nieszczególnie w pomieszczeniach bardzo dużych. Ciąg technologiczny jest całkowicie odkryty. Rozwiązanie najlepiej nadające się do kuchni średniej wielkości z wolno-stojącym , lub przyściennym stołem jadalnym. Najlepiej wygląda wykonana w stylu tradycyjnym i klasycznym.

Zabudowa typu „T” – tzw. półwysep. Nadaje się do pomieszczeń z szeroką komunikacją lub dwoma ciągami niezależnymi , dobrze dzieli kuchnię na dwie strefy, nadaje się zarówno w kuchniach otwartych jak i większych zamkniętych, dosyć kontrowersyjnie wygląda w stylistyce rustykalnej.

Typ „U” lub „C” - Wymaga pomieszczeń średniej i dużej wielkości, posiada jedną, sporą częścią komunikacyjną. W dużych pomieszczeniach możliwy jest wariant z „wyspą” znacznie poprawiający ergonomię.
Dobrze wygląda zarówno w stylu nowoczesnym jak i klasycznym. Typowy układ zabudowy dla kuchni rustykalnych z dużym stołem lub wyspą. Nie wymaga ostrych kryteriów ergonomicznych.Za optymalny ruch technologiczny w pomieszczeniu uznaje się trójkąt o bokach max. około 2m, choć w bardzo dużych pomieszczeniach często trudno go zachować. Niedogodnością są 2 narożniki.Coś dla miłośników hektarów blatu.

Wszystkie inne sposoby zabudowy są jedynie kombinacją lub wariacją, ale typ podstawowy w danym pomieszczeniu powinien być jeden, na który się decydujemy. To determinuje też sposób ułożenia sprzętów i szafek.

I jeszcze wyjaśnienie. Pomieszczenie poniżej 8m2, bez własnego ciągu , otwarte to zazwyczaj aneks lub mała kuchnia. Od 9 do 12m2 – kuchnia o pow. standardowej, 13-16 m2 średniej wielkości, powyżej 16m2 można przyjąć , że mamy kuchnię dużą lub bardzo dużą.

citizen girl
09-08-2010, 17:12
jako osoba, która korzystała z usług projektantów wnętrz, powiem co dla mnie jest najwiekszym grzechem.

Największym grzechem jest brak zaplecza i kontaktów do wykonawców.

"Fajnie "jest coś zaprojektować na papierze, czego nikt nie podejmie się wykonać, albo 80 procent wykonawców nie wie jak. Jak już się ma niesztampowe pomysły, dobrze by było gdyby mogli wskazać choc jednego fachowca godnego polecenia, któy to wykona.


Zgadzam sie w 100%. Ja rozumiem i popieram wizje artysyczne, natomiast jesli ktos ma tytul mgr architektury, to powinien miec wystarczajace podstawy fizyki i matematyki, zeby wizje artystyczna dopasowac do realiow. O zapleczu wykonawcow nie mowiac. No ale do tego tez trzeba byloby zrobic szczegolowy rysunek, a panswo architekci czesto tylko licza na to, ze 'jakos w trakcie to sie rozwiaze ten problem'. Z wlasnego doswiadczenia wiem, ze sie nie rozwiaze...

malkul
20-09-2010, 10:17
:jawdrop: Ciekawe kiedy będziemy się wsytdzić szarego :rolleyes: :cool:

agamek
08-10-2010, 22:37
haha... ale bezsensowna wymiana zdań, nie rozumiem w ogóle o co cały spór, ja skończyłam architekturę i staram się pracować najlepiej jak umiem , jeśli komuś nie podoba się wizja jednego architekta to niech idzie do innego, trochę nas jest na rynku i po to jest portfolio żeby zapoznać się z gustem danego projektanta, wyczuciem smaku i stylu, proste. A z drugiej strony większość od architekta oczekuje super niepowtarzalnego projektu i prosi żeby uwzglednił tylko trzy rzeczy - wszystkie ściany w kolorze biszkoptowym,ewentualnie wanilia, do tego podłoga i drzwi wenge i jeszcze kamień na ścianę podświetlony z góry - tylko w zasadzie po co tutaj architekt? wystarczy iść do sąsiada, on już tak ma......... więc doradzi ;)

pozdrawiam serdecznie i proszę wyluzować :)

mobb
12-10-2010, 19:10
Do 2112wojtek

Było kilka pożytecznych rad dot. projektowania kuchni, a co z łazienką? W imieniu laików bardzo proszę o ciąg dalszy.

Elfir
12-10-2010, 21:26
agamek - nikt nie atakuje architektów wnętrz jako grupy zawodowej.
Ale sama przyznasz, że projekt, którego nie da się wykonać nie świadczy dobrze o umiejętnościach projektanta :)

2112wojtek
13-10-2010, 11:39
Do 2112wojtek

Było kilka pożytecznych rad dot. projektowania kuchni, a co z łazienką? W imieniu laików bardzo proszę o ciąg dalszy.

Miło , że pożytecznych i;) , że aż kilka.
W przypadku projektowania łazienki pewne reguły są uniwersalne i pytania, na które sobie musimy odpowiedzieć w zasadzie podobne jak przy innych pomieszczeniach.
Myślę , że lepiej powiedzieć słów kilka o błędach popełnianych w trakcie planowania łazienki.

- błąd pierwszy , to położenie głównego nacisku i ograniczenie projektu w zasadzie do wyboru płytek i sposobu ich ułożenia na ścianie. Najpiękniejsze płytki nie uratują wnętrza źle rozplanowanego , niefunkcjonalnego lub o nieodpowiedniej powierzchni.
- nieliczenie się z ergonomią ( nieodpowiednie odległości pomiędzy urządzeniami: bidet - w.c. wanna- umywalka, brak poprawnych ciągów komunikacyjnych : wyjście z wanny, prysznica).
- źle określone funkcje i program ( np częsty dylemat : 2 umywalki czy jedna?, kiedy lepiej dwie a kiedy jedną, bidet w w.c. ogólnym : tak-nie, w.c. osobne czy w łazience itp .)
- bogactwo przestrzeni lub jej brak ( w pomieszczeniach dużych planowanie łazienki jak w klitkach ze wszystkimi urządzeniami na ścianie- dookoła a na środku plac manewrowy, w małych natomiast slalom gigant do muszli)
- przeładowane funkcje w pomieszczeniach niewielkich ( koniecznie wanna i prysznic, chociaż mikroskopijny)
-brak zachowania hmmm... nazwijmy to ciągu technologicznego ( np bidet daleko i po przeciwnej stronie w.c., wejście do łazienki na wannę, kabinę lub miskę ustępową czy bidet). Często inaczej nie da się i trzeba wybrać jakiś kompromis, ale jak można inaczej , to czemu to robić?
- nie uwzględnianie specyfiki pomieszczenia ( fatalna wentylacja : niewydajna i nie w miejscach najistotniejszych dla łazienki, złe i nieprzemyślane oświetlenie. Często spotykamy się z fantazyjnymi falami na suficie , podświetlanymi kolorowymi ledami, które mają stworzyć tzw. nastrój a lustro i pozostała część pomieszczenia jest niedoświetlona lub oświetlona w sposób nieodpowiedni. No i nieśmiertelne halo-oczka , nawet te na 12V ale w oprawach nie do łazienki)
- niewłaściwie dobrane urządzenia ( np narożna wanna wciśnięta w kąt olbrzymiej łazienki lub odwrotnie, potężne miski porcelanowe upchane w małej klitce, cztero-otworowe baterie na-wannowe na maleńkich wanienkach)

Jak najlepiej urządzać łazienki w zależności od ich powierzchni?
Łazienki do ok. 7m2 o regularnym kształcie powinny być zagospodarowane jako pomieszczenia o charakterze "kompaktowym" tzn, wspólna komunikacja dla wszystkich stref funkcjonalnych.W zależności od ilości przewidzianych funkcji najwygodniej będzie i tak rozmieścić urządzenia przy ścianie.
W pomieszczeniach ok 8-10m2 można dosyć wyraźnie wydzielić strefy ( oczywiście ilość funkcji i tu wprowadza ograniczenia)
Łazienki 12m2 to w zasadzie już małe pokoje kąpielowe. W takich pomieszczeniach można nawet umieścić niewielką saunę, bieżnię czy "rower".

Co warto zastosować w łazience.
- odwodnienie liniowe prysznica ( daje możliwość położenia ogrzewania podłogowego bez groźby wysychania syfonu, nie ma "grzybka" pod nogami , na którym czasem można się wyłożyć)
- baterie podtynkowe ( są łatwiejsze do utrzymania czystości , ich wygląd z reguły pasuje do niemal wszystkich stylów)
- bezramowe ściany szklane prysznica ( nie zmniejszają optycznie wnętrza, są lżejsze, także wizualnie niż ścianki lukseferowe)
- baterie wannowe napływowo-przelewowe ( nie zajmują tyle miejsca co wielootworowe , nie przeszkadzają przy wchodzeniu, wychodzeniu z wanny)
- fugi typu "pearl" ( mają lepszą retencję wody, łatwiej się czyszczą)
- oświetlenie ozdobne ledowe ( nadaje się nie tylko na sufity ale także w podłogi, ściany i cokoły, są bezpieczne, mają kilka barw światła, są także w systemie RGB czyli wielokolorowego świecenia, stosowanego w tzw. chromatoterapii ) .

Dobrze też pamiętać, że łazienka jest pomieszczeniem w którym nawet najbardziej higieniczni uzytkownicy spędzają stosunkowo niedużo czasu. Możemy więc sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa kolorystycznego czy form, na które nie zdecydowalibyśmy się w innych pomieszczeniach.
Oczywiście, to wszystko tylko tak z "grubsza", bo, możliwości, problemów i grzechów jest więcej.
pozdrawiam wytrwałych.:rolleyes:

Elfir
13-10-2010, 11:49
Ja mam taki jeden grzeszek - płytkowe dekory ładowane gdzie tylko się da.

Starczy wziąć do ręki dobry magazyn wnętrzarski i przyjrzeć się projektom łazienek robionych przez architektów wnętrz. Oni praktycznie nie stosują dekorów. Bo o wiele ładniejszą dekoracją łazienki jest ładna grafika czy obraz nad wanną, niż najbardziej wymyślny dekor.

mobb
13-10-2010, 15:35
Dziękuję za łazienki! Jestem na etapie "poprawiania" projektu domu, więc skorzystam - a jakże!
Gdyby tak jeszcze w wolnej chwili można prosić o trochę uwag jakich błędów unikać przy projektowaniu ciągów komunikacyjnych - chodzi mi głównie o schody, korytarze, halle, sferę wejściową domu itp.
Liczę na odzew forumowiczów.:D

AJa?!
20-11-2010, 13:48
Pierwszy główny podstawowy błąd projektowania wnętrz - zatrudnić architekta o braku poczucia ceny i wybujałej fantazji.

Konfident
27-11-2010, 11:34
Skorzystałam z porad dotyczacych urządzania łazienki - dzięki, bardzo się przydały!

MarzannaPG
08-12-2010, 18:03
Moim zdaniem najlepiej wypadają wnętrza nie przeładowane np. właśnie jak napisała Elfir - mniej lub wcale dekorów w łazience a już zwłaszcza w małych wc. W łazienkach choćby najpiękniejszych i największych, przecudnie oświetlonych i co tam jeszcze okropnie wyglądają wszystkie te kosmetyki i przyborniki walające się na wierzchu, bo tak wygodniej mieć wszystko pod ręką. Pamiętam jak oglądałam po raz pierwszy łazienkę Kasiorka (szacunek Kasiorku za to piękne wnętrze!), która wyglądała jak z żurnala mimo normalnego użytkowania. Zapamiętałam tę lekcję i wszystkie kosmetyki trzymamy w koszykach w szafce (każdy domownik ma swój), które wyciąga się kiedy potrzeba i chowa po skorzystaniu. Dosłownie jeden ruch na wyjęcie i drugi odstawienie do szafki. A ile mniej roboty przy sprzątaniu pomieszczenia!
Ktoś jeszcze kiedyś powiedział, że najbardziej po wejściu do łazienki rzucają się w oczy ręczniki i jeżeli są niedobrane kolorystycznie psują nawet najbardziej wysmakowane wnętrze. Też postarałam się to wcielić w życie.
Chciałam żeby łazienka była dla mnie ładna nie tylko na zdjęciu i jak przyjdą goście ale czuć się w niej dobrze codziennie.

Kłaki
18-02-2011, 11:21
zatrudnienie projektanta ;)

Irma
18-02-2011, 12:32
zatrudnienie projektanta ;)

już ta "mądrość" padała w temacie wielokrotnie...

Zielony ogród
22-02-2011, 21:06
jak myslicie, kiedy szary kolor będzie juz obciachowy? bo planuje jakies malowanie w tym roku i wszyscy mówią że koniecznie na szaro..... dam rade to przeczekać?
to takie trochę zgryźliwe było, ale mam juz troche lat i mody na kolory zaczęły mnie meczyć. mam w wiekszości "majonezowe" ściany, kolor wybrany w czasie budowy, bo ostateczne wybory zostawiłam sobie na czas, jak juz troche pomieszkam i nowych mebli sie dokupię..
bardzo podoba mi się połączenie szarego z bielą i ciemnymi drewnianymi lub białymi meblami, ale zawsze odstręczaja mnie rzeczy, którą maja wszyscy..... jak widzę te watki "moje wnetrza w szarościach" czy "inspiracje w szarościach" to już widze te teksty za rok-dwa: "koniecznie zlikwiduj ten niemodny szary..." albo "obciachowa szara łazienka/kanapa/ściana"...itp. z perspektywy mojego dosyc podeszłego wieku wiem, że to nieuniknione, a ja nie mam zamiaru co dwa lata malowac chałupy.
też mam te nieszczęsne kamienie na kawałku ściany, kto ich nie ma, ale o dziwo je lubię.
przyznaje, że instynktownie nie znoszę regipsu pocudowanego regipsu na suficie, a mimo to z poczucia obowiązku ("bo tak sie teraz robi") mam kawałek tego u siebie.... tu sie objawiła moja niepewnosc siebie.
ja jestem oczywiście z tych "grzeszników" wnętrzowych, ale tez mam swoją obserwację: brak proporcji meble-pomieszczenie-obrazy-lampy-jakies inne elementy. Chodzi mi o rozmiary. Nie wiem, jak mozna to wyrazić wzorem matematycznym. Pięky mały naroznik wciśnięty w kat wielkiego pokoju...Mały obrazek na wielką kanapą....mały fikus beniaminek na podłodze wysokiego pokoju na tle wielkiego okna....ja np. mam za długą firankę w kuchni i zobaczyłam to dopiero na zdjęciu - i to źle wyglada.

Zielony ogród
22-02-2011, 21:50
to czemu ludzie piszą, że beżowy jest obciachowy.:(....a ja lubię te piaski, beże i majonezy, bez brązów raczej.
a moda na szary jest, oj jest, sklepikarze niedługo załapią..... np. wenge dotarło do nas chyba z dwuletnim opóźnieniem, to samo jeszcze wczesniej z kolorami Afryki, wszystko stawało sie masowe z lekkim opóźnieniem. chociaż może tym razem nie uda mi sie wykrakać, bo może sobie szaro-srebrną-zszarzałodrewnianą sypialnie zrobię
po szarym obstawiam na niebiesko-turkusowy kolor w odcieniu z czasów Marii Antoniny. to może już od razu sobie taka sypialnie zrobie.....

Venus_m
23-02-2011, 12:26
A tam szary modny, bezowy niemodny. Nie ma co na to patrzec, bo moda sie zmienia. Kolory powinny byc tak dobrane abys dobrze sie u siebie czula, w koncu to nie ma byc apartament pokazowy do gazet prawda? ;)

Ja akurat lubie kolor szary, ale z nim nie szaleje, bo nie mam takiej potrzeby. Łazienke wykanczam w tym roku i jedna jest w kolorach ziemi: bez, braz, zielen - co z tego ze ktos powie niemodna? dla mnie nic, bo ja sie absolutnie w niej dobrze czuje ;)

Jezeli nie jestes pewna jakiegos polaczenia to go nie stosuj.

Jeszcze do wypowiedzi Kłaki, uwazam ze projektant nie jest niezbedny ale mi niesamowicie pomogl w dokonaniu ostatecznych wyborow i otworzyl oczy na wiele rozwiazan. Pewnie, ze cieszy jak sie cos samemu zaprojektuje, ale nie wiem dlaczego krazy opinia, ze tam gdzie jest projektant to wnetrze jest jego a nie moje. Moje wnetrze jest robione scisle pod moje preferencje, nawet klamek do drzwi nie mam wymuszonych przez projektanta. Tylko projektanta trzeba wybierac z glowa, dlatego ja prowadzilam na to casting blisko 3 miesiace, ale nie zaluje i szczerze polecam :)

00marta
23-02-2011, 12:30
:jawdrop: Ciekawe kiedy będziemy się wsytdzić szarego :rolleyes: :cool:

nawet tak nie mów ! nigdy :)

j

2112wojtek
25-02-2011, 12:44
nawet tak nie mów ! nigdy :)

j:D:D
Chyba tak źle nie będzie. We wzornictwie jeśli chodzi o kolorystykę występuje raczej sezonowa moda niż trend.
Moda jest wyznacznikiem popularności rozwiązań kolorystycznych , trend to bardziej forma ( chociaż i tak jedno i drugie się miesza).
Moda wyznaczana jest niemal co roku na kilku największych wystawach i targach designu we Włoszech. Dwa czy trzy lata temu był chyba fiolet, w roku ubiegłym jakoś turkus, były też szarości, czernie i wszystko będzie wracać. Może zestawienia się będą zmieniać i nie ma praktycznie możliwości, żeby być na czasie, zmiany w kolorystyce są zbyt szybkie, bo co roku projektanci mają inne motto wsytaw.
Nikt zresztą kolorów nie bierze na poważnie, ważniejsza jest bowiem forma, bo ona utrzymuje się nawet latami i ma ew. pretensje do klasyki.
BTW czernie, szarości i biele to już klasyka we wzornictwie a klasyka jest niezależna od mody.

mrufka
26-02-2011, 21:11
Pozwolę sobie dodać i swoje trzy grosiki....
Przeczytałam cały, skadinąd pouczający wątek i doszłam do niechybnego wniosku, iż dyskusja sprowadziła się do tematu: "Czy zatrudnić architekta wnętrz" i "co dobrego, a co złego z tego wyniknie" ...
Chylę czoła przed zawodowcami którzy aktywnie się ujawnili w międzyczasie, próbując wykazać, że istnieje coś takiego jak jakość bytu, jakość życia, które wydatnie można podnieść poprzez skorzystanie z fachowego doświadczenia i wiedzy podczas kreowania własnego, wymarzonego domku.
Jednocześnie wyrażam smętną opinię, że nie zostaną oni należycie zrozumiani, a ich wywody o ludzkich potrzebach w stylu ergonomia/przestrzeń/ intymność/światło/harmonia to w większości przysłowiowy "groch o beton"...., albowiem przeciętny inwetsor ma takowe potrzby absolutnie niewykształcone i nieuświadomione.
Otóż moim zdaniem, statystyczny budujący wyprowadza się z przyciasnawego M-ileśtam, lub kąta u Teściów i w głowie mu nie postanie, że powstające 100 - 150 mkw domu nijak ma się do 2 czy 3 x 50 mkw własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego...
Przestrzeń mu się roi ogromna, wszystko się zmieści, nie ma co planować i sobie zawczasu głowy zawracać, na wszystko miejsce się na koniec znajdzie, dowolność pełna, tu trza tylko BK na budowę dowieźć.....
Taki architekt to snobistyczna fanaberia dla tych co szastają forsą lub są zupełnie wyprani z własnych pomysłów.
Powiecie, że wygłaszam opinie arbitralne i na dodatek krzywdzące....
Otóż 10 lat temu budowałam wraz z narzeczonym domek.... "Budowałam" - duże słowo, - zaaferowana rosnącym brzuszkiem raczej "wizytowałam budowę".
Projekt "gotowiec" z małej pracowni, wybrany przez narzeczonego wg kryterium - najbardziej przypominał bryłą rodzinny dom z małej miejscowości (tylko, że w wersji XS). "Dworek" w najgorszym tego słowa znaczeniu, na dachu 9 (słownie: dziewięć) lukarn.....
W głowie miałam kolorowy zawrót wywołany wizją przeprowadzki z niecałych 60 mkw (skądinąd sporo dla 2 osób) do ponad 200.... Nie postało mi w niej zatrudnienie architekta wnętrz, również z tego powodu, iż styl był z góry przesądzony (lekki rustic) z uwagi na dziedzictwo narzeczonego w postaci licznych starych mebelków z wyżej wspomnianej rodowej siedziby.
Z głębokim wstydem i zażenowaniem przyznaję, że gdyby w owym czasie, zasugerował mi ktoś skorzystanie z usług takiego architekta roześmiałabym mu się w twarz !!! Bo i po co !?!?!?!
Efekt finalny opisałam (dość pobieżnie) w równoległym wątku pt. "Czego w urządzaniu wnętrz nie zrobilibyście ponownie". Epopeja z tego wyszła. Nie będę się powtarzać. Nie mniej teraz muszę żyć z tym, że ktokolwiek przekroczy próg wiatrołapu ma pełną panoramę na mój zlewozmywak itp., itd....
Życie dało nam drugą szansę i budujemy się ponownie.
Jednogłośnie zdecydowaliśmy się na projekt indywidualny. W międzyczasie zmieniliśmy architekta, ponieważ nie do końca się porozumiewaliśmy. Rozstaliśmy się pokojowo i uczciwe. Nie żałujemy wydanych na niego pieniędzy, gdyż pierwszy, nieudany projekt (zanadto rozdmuchany) uświadomił nam nasze rzeczywiste potrzeby.
Od kilku lat interesuję się projektowaniem i designem, nieskromnie powiem, że dokształciłam się co nieco w tym zakresie. Mam własną wizję swoich wnętrz, ale wszelkie kwestie o charakterze użytkowym, funkcjonalnym, bądź bardziej kontrowersyjne stylistycznie, konsultuję na bieżąco z architektem, którego cierpliwość i zaangażowanie podziwiam.
Rozumiem jednocześnie, że w pewnych okolicznościach zatrudnienie takiej osoby może być nieosiągalnym luksusem. 5 czy 10 tys może być potrzebne na piec, więźbę czy bramę. Podziwiam tych, którym ograniczenia finansowe nie stają wbrew marzeniom o własnym domu.
Jeżeli jednak stać kogoś na parkiet merbau i 3 rodzaje marmuru w łazience (bo wszyskie się podobały) to cięcie kosztów w tym miejscu uważam za strzał we własną stopę.

mamik
01-03-2011, 12:35
mrufka
fajnie napisane, oczywiście natychmiast poczytałam uwagi w temacie błędów popełnionych, też bardzo pouczające:yes:
a w sprawie zatrudniania architekta wnętrz - na pewno wiele się już zmieniło i zatrudnienie projektanta nie jest już taką "fanaberią" jaką było jeszcze kilka lat temu, a brak chęci zainwestowania w taką usługę wynika z braku przekonania, że projektant zaproponuje nam coś odkrywczego, co jednocześnie "zmieści się" w naszej kieszeni
wypowiadałam sie już w tym wątku, jako przykład nietrafionych moim zdaniem porad projektanta, podałam przesunięcie istniejącej (nie na papierze) ściany o 10 cm, aby zachowac wymagany odstęp pomiędzy szafkami w kuchni, dla mnie był to przykład zachwiania równowagi pomiędzy kosztem a zyskiem, nie liczenia się z budżetem inwestora - taki projektant to wg mnie też strzal w stopę
projektanci to zawód jak każdy inny, w swoich szeregach mają zarówno wysokiej klasy specjalistów, naciągaczy jak i po prostu miernoty, problem polega na tym jak znaleźć tego dobrego
bardzo przepraszam czytających to projektantów za porównanie, ale jak kupimy kafelki i nam się nie spodobają, to możemy je oddać, nieudany projekt możemy najwyżej oprawić w ramki i powiesić na ścianie ...

2112wojtek
01-03-2011, 14:22
:yes: Dużo emocji jednak nadal wokół tych nieszczęsnych architektów.:D
Dużo też prawdy w tym co napisałyście Panie.
Mrufka
Twoje trzy grosze , może to i tylko 3 grosze , ale cenniejsze niż cała stówa.
Jako ojciec założyciel nie chciałem tego tematu na samym początku wpinać, bo to raczej pasuje do budujących-rozpoczynających , niż już "wykończających" i chociaż pojawiły się drobne reminiscencje na ten temat, to może faktycznie warto o tym szerzej powiedzieć. A nuż ktoś zaczyna budowę od wnętrz.

Mamik
chciałem Ci tylko powiedzieć, że projekt, jak każdy inny produkt podlega tym samym prawom co kupione płytki. Wadliwy lub szkodliwy powinien być zwrócony i wymieniony na pozbawiony błędów. W starych umowach projektowych ten zapis zawsze był dodawany a i dzisiaj wielu projektantów wnętrz go stosuje nawet mimo braku specjalnego zapisu w umowie. W końcu to i tak wychodzi na korzyść projektanta, chociaż czasem niestety musi się dodatkowo narobić albo nawet go to kosztuje.:yes:
Obligatoryjnie chyba jest tak przy umowach z architektami projektującymi dom ( ale pewności nie mam, chociaż np ubezpieczenie od wad pracownie mieć muszą) Tu musiałby prawnik powiedzieć coś o rękojmi czy gwarancji. Albo architekt , może Robert zajrzy tu jeszcze kiedyś, jak to wygląda z Jego strony.

Architekt wnętrz z reguły ma opłacone w projekcie wizyty na budowach ( nadzór autorski) i ma obowiązek konsultować z Inwestorem zakres wprowadzonych zmian. Jeśli inwestor mówi "basta" , nie ma prawa przesuwać ścian, kanalizacji, otworów wewnętrznych zwłaszcza , że to zawsze wiąże się z kosztami ( najczęściej stosunkowo niewielkimi ale zawsze) i dostosować projekt do stanu już istniejącego. Może to być też czasem trudny kompromis, pomiędzy oczekiwaniem a efektem możliwym do uzyskania.
Myślę, że nikt z projektujących, przy zdrowych zmysłach, nie pogniewa się na Twoje uwagi.
pozdrawiam - zupełnie niepogniewany

robert skitek
03-03-2011, 21:35
Jestem, jestem i wciąż śledzę temat.
Wojtku, myślę, że Mamikowi bardziej chodziło o problem dogrania się z projektantem. Nie każdy potrafi przyznać się przed sobą, że nie dogaduje się z wynajętym projektantem. Miałem klientów, którzy przed przyjściem do mnie zamówili projekt indywidualny u innego architekta. Opowiadali jak to potrafił im wmówić, że właśnie takiego projektu i takich rozwiązań chcą, a jeśli nie chcą, to powinni chcieć. Kolejne wizyty i rozmowy z nim traktowali jak zło konieczne wiedząc, że znów wrócą niezadowoleni. A jednak trwało to miesiącami. Nie każdego stać na przerwanie tego błędnego koła - ciężko pewnie rozstać się na takim etapie, po stracie pieniędzy i czasu. Większość ludzi po takich doświadczeniach w życiu nie pomyśli już o projekcie indywidualnym a opinię o architektach i ich pracy będą mieli wyrobioną. Jak widać, także na przykładzie Mrufki, zdarzają się wyjątki. Jak w każdym zawodzie i wśród architektów (a także innych projektantów) są lepsi i gorsi. Nawet niezależnie od ich wiedzy i kompetencji nie z każdym współpraca będzie układać się idealnie. Dlatego tak trudnym jest wybór odpowiedniej osoby.
A co do odpowiedzialności - oczywiście architekci (ci od domów i budynków wszelakich) muszą być ubezpieczeni. Moim klientom nie zdarzyło się korzystać jeszcze z mojego ubezpieczenia ;) więc nie wiem jak to później dokładnie wygląda. W umowach przygotowywanych przez klientów instytucjonalnych mam też zwykle wpisany okres rękojmi.
Oczywistym jednak jest, że znalezione błędy są na bieżąco poprawiane, a kierownik budowy i inwestor są w ciągłym kontakcie z autorem projektu.
Architekci rzadko mają zlecone i opłacone z góry nadzory autorskie, choć nadzór taki jest ich obowiązkiem i powinni w umowach o nim wspominać.

pozdrawiam, także niepogniewany

2112wojtek
04-03-2011, 11:50
:yes:
Dużo i chętnie mówi się o projektantach, zazwyczaj najchętniej w niekorzystnym świetle. Myślę, że trochę wypadałoby powiedzieć o inwestorach, bo też są różni.
Nie widzę potrzeby męczyć się z architektem jeśli nie ma możliwości porozumieć się z nim. Jeśli nam fryzjer nie odpowiada, idziemy do innego.
To działa zresztą w obie strony. Nie ma sensu się męczyć. Wylane, tu i w innych tematach, były hektolitry wzajemnych żalów.

Jedną z przyczyn kłopotów i błędów popełnianych przy wykończeniach i aranżacjach jest przyzwyczajenie , które jest podobno drugą naturą człowieka.

Wychodząc z bloku ( nie daj boże z mieszkania z mamą) na swoje, mimo euforii i nadziei wynosimy okropne nawyki , nie mające racji bytu we własnym innym domu.
Cel główny- zmienić, co ? - kompletnie wszystko. Tylko , że nie da się zmienić wszystkiego wokół nie zmieniając siebie.
Żyjąc na 40m2 wchodzimy w 200m2. Widzimy to już wybudowane i myślimy, tyle miejsca, jest wspaniale. I nagle okazuje się , że co chwila napotykamy na drodze schody. Próbujemy pakować to co mieliśmy w przestrzeni 40m na 200 nie zmieniając swojego sposobu myślenia.
Wielka kuchnia, dająca niesamowite możliwości jest ustawiana tak jak to było u mamy. Salon jak wyżej, łazienka, ba! nawet komunikacja taka sama.
Okazuje się z reguły , że przestrzeń w projekcie została albo przeszacowana albo wręcz odwrotnie. Zazwyczaj jednak to pierwsze.

Nikt nie pomyślał, jak będzie wyglądać nasze życie za lat 10-15 i 20.Jak będzie orientacyjnie wyglądała nasza rodzina i życie.
Pewien architekt mądrze powiedział : budujmy domy w taki sposób, aby zawsze móc ogarnąć jego przestrzeń, lub tak , że kiedy jej nie będziemy w stanie objąć, uda nam się z niej wyjść bez szwanku.
Rzadko kiedy, notoryczny kierowca malucha sprawnie porusza się wielkim mercedesem, zwłaszcza kiedy jego wnętrze i wygoda zależy od niego samego.
Środek to tuning , który będzie albo na poziomie zgodnym z oczekiwaniem i możliwościami, albo zwykłym wieś -tuningiem, w którym prędzej czy później będziemy czuć się nieswojo lub niewygodnie.

Życie we wnętrzu, to także sposób myślenia i styl życia. Tymczasem z reguły zachwycamy się blichtrem jaki daje wizualizacja wymarzonego domku w katalogu biura projektowego.
Każdy architekt znając potrzeby i ambicje inwestora, ma możliwość określenia niezbędnej powierzchni przyszłego domu , ale nie ma obowiązku odwodzić od wybujałych czy zbyt skromnych fantazji swojego klienta, który jest mocno zdeterminowany na taki a nie inny pomysł.
Wciąż stoją domy niewykończone latami, dziwne gargamele i psie budy straszące okolice, wciąż produkuje się badziewne płytki z sitodruku, bo są tanie, mają amatorów i zawsze przeczekają trudne czasy, wciąż też spotyka się sfrustrowanych mieszkańców, którzy opowiadają ile to głupot popełnili przy budowie.
Niewielu ma szansę na replay budowy a i najbliższy remont nie będzie wcześniej niż za lat 15.
Styl naszego domu i jego jakość zależy od naszej świadomości i sposobu życia.

A my… budujemy domki z mansardami, wykuszami, urządzamy środki w Rustyku chociaż chronicznie nie lubimy kurzu a jeszcze bardziej sprzątać czy remontować, stawiamy neo-modernistyczne kostki i urządzamy w nich minimalistyczne wnętrza choć jesteśmy notorycznymi bałaganiarzami i pół życia spędziliśmy pod kocem ubrani w dres w otoczeniu pamiątek z pobytu w Zakopanem.
A tylko dlatego, że nam się to podoba , bo widzieliśmy tak na zdjęciu a nie dlatego, że mamy taką naturę . Dziwne, bo jeszcze niedawno każdy chciał być indywidualistą z domem na swoje kopyto, dzisiaj bez protestu przyjmujemy to co ma większość, co serwują media, tylko przerabiamy to zazwyczaj nieudanie z nutką tzw. własnej osobowości, jakże podobnej do sąsiada.
Ciepło kojarzymy z rozbuchaną ornamentyką i naćpaniem, zimno z logicznie ułożoną przestrzenią, nawet wykończoną materiałami tak ciepłymi jak drewno czy tkanina. Co ja mówię, nawet kamień może być ciepły, przecież to jakaś forma piasku, niekoniecznie polerowana.
Przykład z życia. Kilkanaście lat temu projektowałem wnętrza pewnemu inwestorowi, w tym roku realizuję u Niego nowy projekt. To co nie przeszło wówczas, przechodzi bez bólu teraz. Trzeba było lat i perswazji gazet oraz zrozumienia , które przyszło z wiekiem.
Stanęło jednak znów na detalach. Inwestor tłumaczy mi obecnie, że okno bez zasłonek i firan powoduje, że w domu jest niedomowo. Na moje sugestie ( a mają ładny widok z okna), że można inaczej, zwłaszcza przy nowoczesnej architekturze wnętrza, krzywi się, że w biurze to może i tak by zrobił, ale w domu jest tak ciepło i On tak lubi ?
Jasne.
W końcu ja tam nie będę mieszkał, może przy następnym remoncie dojrzeje, że i w biurze i w domu może być estetycznie, bo spójnie z całością i „ciepło” nie musi polegać na wiszących falbanach.

Irma
04-03-2011, 15:36
Jeśli miałabym mówić o inwestorach to już by mi nie starczyło czasu na nic innego....Mogłabym napisać książkę na temat tego jakie klienci mają pomysły....W tym roku u mnie hitem jest tekst: "Pani Irmo, była koleżanka, zobaczyła te cegiełki i nie było WOW!..."

malgos2
04-03-2011, 15:52
A ja troche wiem, o co chodzi ludziom, ktorzy nigdy nie mieli do czynienia z projektantem i oceniaja ich prace po zdjeciach w magazynach wnetrzarskich. One faktycznie niewiele sie miedzy soba roznia, zwlaszcza te z Polski, w ktorej niestety mamy do czynienia z ograniczona iloscia fajnych mebli, mocno ograniczonym budzetem itd. itd. Moim zdaniem bardzo czesto, paradoksalnie, o wiele lepsze wrazenie te same wnetrza robia "na zywo" albo na nieprofesjonalnych zdjeciach. Projekt to nie tylko wyglad, to ergonomia i wiele innych czynnikow, ktorych na zdjeciu nie zobaczymy. Zdjecia do magazynow sa wyczyszczone z zycia, tak jak wybieg dla modelek to nie ulica... Czasami inwestorzy zbyt wiele zycia potem do tych projektow dodaja, ale to juz inna historia... Na pewno 80% sukcesu to komunikacja z projektantem tak jak komunikacja z kazdym innym wykonawca, tyle tylko, ze pomysl zatrudnienia wnetrzarza pojawia sie na etapie, kiedy inwestor niewiele wie o tym, jak wyrazac swoje chcenia, czesto tez ma ich za wiele albo wcale. Znam to z autopsji - zrazilam sie na samym poczatku i postanowilam meczyc sie sama, a wystarczylo troche wiecej asertywnosci, albo wczesniej poznac Irme. ;)

mamik
05-03-2011, 09:11
Wojtku, myślę, że Mamikowi bardziej chodziło o problem dogrania się z projektantem. Nie każdy potrafi przyznać się przed sobą, że nie dogaduje się z wynajętym projektantem.
Robert, Mamikowi nie chodziło o problem dogadania, choć oczywiście jest to BARDZO ważne przy współpracy, jak już znajdziemy tego dobrego. Zaznaczam tutaj, że do dogagania potrzebne są dwie strony, czy zatem projektant potrafi przyznać przed sobą, że nie dogaduje się z inwestorem?:D
różne charaktery, temperamenty, czasami po prosu nadaje się na inych falach, np. ja z Robertem mielibyśmy raczej marne szanse na dogadanie:no:
Małgosia chyba dotknęła istoty - inwestorowi brakuje asertywności, nie potrafi przedstawić swoich argumentów i albo wbrew sobie godzi się na rozwiazania projektanta, albo niezadowolony idzie do innego

robert skitek
05-03-2011, 10:55
Mamik, odnosiłem się do Twoich słów:

ale jak kupimy kafelki i nam się nie spodobają, to możemy je oddać, nieudany projekt możemy najwyżej oprawić w ramki i powiesić na ścianie ...
i wydaje mi się, że z mojej wypowiedzi można wyciągnąć takie wnioski:
1 - Inwestor nie potrafi przerwać współpracy widząc, że nie dogaduje się z wynajętym projektantem.
2 - Inwestor nie potrafi obronić przed projektantem swojej wizji (to m.in. ta asertywność)

Moim zdaniem zwykle na nieudanej współpracy inwestor kończy współpracę z jakimkolwiek projektantem, rzadko poszukuje innego. To z Twoich słów wynika, że zamówiony nieudany projekt nadaje się co najwyżej na powieszenie na ścianie. To stwierdzenie zakłada, że odebrało się ten nieudany projekt (1). Pytanie: dlaczego nieudany? Tu oczywiście wkracza pojęcie dobrej współpracy z architektem (2).

Nasuwa się pytanie: dlaczego inwestor w ogóle miałby bronić swoich rozwiązań skoro zamówił usługę i chce aby było jak sobie zażyczy?
Gdyby tak było, nie potrzebowałby wcale projektanta, a jedynie kreślarza. Decydując się na wynajęcie projektanta, zawierza jego kompetencjom, doświadczeniu, ale także jego pomysłom (czasem odkrywczym i niepowtarzalnym). Słowem - mimo, że to on płaci i jest panem sytuacji - powinien być przygotowany na krytyczne spojrzenie architekta oraz na odpowiedzi na zadawane przez projektanta logiczne pytania. To wcale wbrew pozorom nie służy udowodnieniu, że architekt wie lepiej - dla architekta jest to sposób na wyczucie potrzeb inwestora, a także poszukiwania odpowiedzi na jego potrzeby (niekoniecznie jeszcze uświadomione).

Co do Twojego odbicia piłeczki:

czy zatem projektant potrafi przyznać przed sobą, że nie dogaduje się z inwestorem?
Zauważ, że projektant zajmuje się danym projektem tylko przez jakiś krótki okres czasu a dla inwestora ta współpraca skutkuje długofalowym wpływem. Dla architekta zlecenie wiąże się także z zarobkiem, więc jemu łatwiej kontynuować projekt. Komu więc bardziej powinno zależeć na zerwaniu niedobrej współpracy?
Jakie znaczenie w takim przypadku dla inwestora ma przyznanie się projektanta przed samym sobą, że współpraca trudno się układa?

Mamik, nie wiem skąd wysnuwasz wnioski, że nie potrafilibyśmy się dogadać... Chętnie przeczytam rozwinięcie tej tezy.

mamik
06-03-2011, 17:55
Robert, zacznę od tego, że głównym celem moich wypowiedzi jest chęć przedstawienia punktu widzenia inwestora, nie jesteśmy od siebie zależni, więc dzięki temu przedstawiane przez nas opinie mają szansę być prawdziwe. Jako szczerą prawdę odczytuję zatem Twoje stwierdzenie


Zauważ, że projektant zajmuje się danym projektem tylko przez jakiś krótki okres czasu a dla inwestora ta współpraca skutkuje długofalowym wpływem. Dla architekta zlecenie wiąże się także z zarobkiem, więc jemu łatwiej kontynuować projekt. Komu więc bardziej powinno zależeć na zerwaniu niedobrej współpracy?
Jakie znaczenie w takim przypadku dla inwestora ma przyznanie się projektanta przed samym sobą, że współpraca trudno się układa?
Rozumiem zatem, że po rozpoczęciu współpracy inwestor jest na przegranej pozycji. Ma do wyboru albo dogadać się z projektantem, albo wycofać się w trakcie tracąc część zainwestowanych pieniędzy. Projektant czy skończy projekt czy nie, wynagrodzenie za zainwestowany czas weźmie, inwestor natomiast ponosi koszty i w sytuacji braku porozumienia zostaje bez projektu, bogatszy jedynie (albo aż) o nowe doświadczenie. Dlatego takie podejście projektanta do współpracy jest wg mnie nie do przyjęcia. Dziękuję za szczerość, mam jednak nadzieję, że nie wszyscy projektanci tak postrzegają współpracę .
Jest to też odpowiedź na pytanie, dlaczego nie moglibyśmy się dogadać. Moje oczekiwania (może naiwne) wobec projektanta są takie, że zaangażuje się w pracę dla mnie, będzie mu zależało na dobrm projekcie i dobrej współpracy, będzie chciał stworzyć coś DLA MNIE, dopasowanego do MOICH potrzeb, z uwzględnieniem MOICH przyzwyczajeń i zasobności kieszeni. Odbieram Cię jako osobę, która nie przyjmuje do wiadomości, że w kwestii projektowania może sie mylić. Jest to osobista opinia, ale skoro pytasz, to odpowiadam...:offtopic:
W zupełności podpisuje się pod opinią Wojtka, Często nie uświadamiamy sobie wielu rzeczy, przenosimy złe nawyki do nowej sytuacji. Ale mimo wszystko to inwestor musi mieć ostanie słowo. Projektant musi przedstawić wady zgłaszanych przez inwestora rozwiązań, próbować go przekonać, ale nie może zdecydować za niego. Jeżeli inwestor nie przyjmuje nic do wiadomości, robi to na własne ryzyko i tyle. Pytanie jak często udaje Ci się przekonac inwestora do swoich pomysłów. Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że jeśli na ogół Ci się udaje, to używasz właściwych argumentów, potrafisz dogadywac się z ludźmi. Jeśli natomiast przeważnie Inwestorzy są nieprzekonani, może warto zastanowic się nad skutecznością komunikacji.
Piszesz też, że:


Nasuwa się pytanie: dlaczego inwestor w ogóle miałby bronić swoich rozwiązań skoro zamówił usługę i chce aby było jak sobie zażyczy?
Gdyby tak było, nie potrzebowałby wcale projektanta, a jedynie kreślarza. Decydując się na wynajęcie projektanta, zawierza jego kompetencjom, doświadczeniu, ale także jego pomysłom (czasem odkrywczym i niepowtarzalnym). Słowem - mimo, że to on płaci i jest panem sytuacji - powinien być przygotowany na krytyczne spojrzenie architekta oraz na odpowiedzi na zadawane przez projektanta logiczne pytania. To wcale wbrew pozorom nie służy udowodnieniu, że architekt wie lepiej - dla architekta jest to sposób na wyczucie potrzeb inwestora, a także poszukiwania odpowiedzi na jego potrzeby (niekoniecznie jeszcze uświadomione).
tu znowu porównanie, bo tak mi najłatwiej - jak idę do krawca i zamawiam spodnie, to mimo, że wiem, że mają być czarne, z kantem i coś tam jeszcze, nie znaczy że:
- potrafię samodzielnie je uszyć
- nie wysłucham sugestii, że lepsze byłyby z zaszewkami niż bez,
- zdecyduje się na brązowe bez kantu (mimo, że dobrze będą leżały, jednak ja takich nie chcę)
Piszesz też o doświadczeniu - człowiek uczy się przez całe życie i każdy nowy projekt to nowe doświadczenie i nowa wiedza, czyli projektant też powienien być otwarty na inwestora bo dzięki temu może się też czegoś nauczyć. Czy jesteś pewien, że poradziłbyś sobie równie dobrze z projektem dla rodziny z trójką dzieci jak i dla starszego małżeństwa czy też samotnego badacza życia motyli? Jak w takiej sytuacji wygląda sprawa doświadczenia? Po przerobieniu kilku takich projektów oczywiście wiesz bardzo dużo, przy pierwszym natomiast musisz słuchać Inwestora, bo na ogół nie masz pojęcia jak wygląda jego życie. Nie rozumiem też dlaczego jeśli zadane pytania są logiczne, to inwestor ma je odebrać jako "krytczne spojrzenie architekta" lub że "architekt wie lepiej". Pytanie to nie stwierdzenie, więc jak może być tak odebrane? Chyba, że niby pytasz, a stwierdzasz. :D
ma nadzieję, że nadal nie pogniewany ...:cool:

robert skitek
06-03-2011, 20:23
Nie, niepogniewany. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak jestem cierpliwy... (co bardzo przydaje się w tym zawodzie).
Dlaczego off topic? Przecież po Twojej wypowiedzi świetnie widać oczekiwania przeciętnego inwestora i ocenę człowieka, z którym nigdy nie miałeś do czynienia!
Łatwo mnie oceniasz - tak przewidywałem i dlatego prosiłem aby pociągnąć ten wątek skoro mówimy także o inwestorach. Jestem tu z imienia i nazwiska - myślisz, że tak łatwo dawałbym się podchodzić, żeby o mnie źle mówiono?
Czytaj, proszę, moje wypowiedzi ze zrozumieniem.
Już raz atakowano tu architektów za to, że odpuszczają i pozwalają na czasem głupie pomysły inwestorów.
Kto twierdzi, że po rozpoczęciu współpracy inwestor jest na przegranej pozycji? Wyciągasz mylne wnioski. Napisałem jedynie, że nie ma jakiegokolwiek znaczenia dla inwestora przyznanie się architekta, że współpraca się ciężko układa.
Możemy rozwijać dalej co wtedy: architekt zaciska zęby i ciężej pracuje aby inwestor był zadowolony z projektu - to projekt inwestora i jego zadowolenie jest wtedy celem a nie miła atmosfera. Nie zaproponuje wtedy rozstania i zapłacenia za niedokończoną pracę - przynajmniej nie słyszałem o takiej sytuacji.
Nie zdarzyła mi się jeszcze sytuacja, aby klient ode mnie "uciekł" - opisywałem wcześniej sytuację z poprzednim architektem moich klientów, więc zdaję sobie sprawę, że takie sytuacje się zdarzają. A Ty uważasz, że projektuję dla swojego samozadowolenia a nie dla moich klientów... No cóż... bardzo Ci dziękuję również za zainteresowanie się moją skutecznością komunikacji oraz doświadczeniem (a raczej sugerowaniem ich braku). Zamiast podawać prawdziwe argumenty robisz sobie prywatne wycieczki, Twoja sprawa...
Wróćmy do meritum: idziesz do krawca jako rzemieślnika (nie artysty) - wiesz na jaką okazję spodnie chcesz, chodziłeś już w wielu parach spodni, masz też wiele spodni już w domu, wiele jeszcze innych zamówisz. Jeśli nawet spodnie do końca Ci nie będą pasować, albo nieco zgrubniesz, co najwyżej dasz je do poprawki albo będziesz w nich rzadziej chodzić, w końcu zamówisz kolejne. Uważasz, że z projektem domu jest podobnie? Że to Ty wiesz lepiej od "krawca" z racji swych dotychczasowych doświadczeń? Że architekt może Ci co najwyżej zasugerować zaszewki?

Tak, zapewniam Cię, że większość architektów (w tym i ja) dobrze poradzi sobie z zaprojektowaniem domu dla rodziny z dziećmi, także dla ludzi starszych - mało tego - także budynku biurowego, hali sportowej, muzeum, szkoły, galerii handlowej, dworca autobusowego, zajezdni trolejbusów czy nawet lotniska mimo, że wcześniej nigdy tych obiektów nie projektowali. Pewnie, że kolejny projekt będzie raczej lepszy, na pewno łatwiejszy - nie oznacza to jednak, że za pierwszym razem sobie nie poradzą. Zapewniam, że studia przygotowują do radzenia sobie z takimi problemami - studiowaniu rozwiązań i przewidywaniu potencjalnych problemów. Studiowaniu a więc także rozmów z użytkownikami, korzystania z ich doświadczeń - nie wiem skąd wzięła się u Ciebie ta pewność, że nie słucham klientów... Zapewniam też, że to nie tylko za pierwszym razem trzeba słuchać inwestora, bowiem każdy jest inny i ma inne wymagania i warunki.

Słowem - mimo, że to on [inwestor] płaci i jest panem sytuacji - powinien być przygotowany na krytyczne spojrzenie architekta oraz na odpowiedzi na zadawane przez projektanta logiczne pytania. To wcale wbrew pozorom nie służy udowodnieniu, że architekt wie lepiej - dla architekta jest to sposób na wyczucie potrzeb inwestora, a także poszukiwania odpowiedzi na jego potrzeby (niekoniecznie jeszcze uświadomione).
Nie rozumiem też dlaczego jeśli zadane pytania są logiczne, to inwestor ma je odebrać jako "krytczne spojrzenie architekta" lub że "architekt wie lepiej". Pytanie to nie stwierdzenie, więc jak może być tak odebrane? Chyba, że niby pytasz, a stwierdzasz. :DJeszcze raz: czytaj ze zrozumieniem i nie przekręcaj moich słów sugerując mi brak logiki.

Każdy projekt jest wynikiem współpracy architekta i inwestora. Jego realizacja jeszcze dodatkowo wykonawcy. Wszystkie trzy strony muszą się wzajemnie szanować i mieć do siebie zaufanie. Jeśli jakakolwiek ze stron będzie ponad to, ze szczęśliwego końca nici.

Ja jednak jestem pewien, że mimo wszystko dogadalibyśmy się:yes:. Nie uprzedam się tak łatwo do ludzi jak Ty.
pozdrawiam

agatah
06-03-2011, 21:01
Bardzo, bardzo pożyteczna dyskusja.

mamik
06-03-2011, 21:50
Robert,
a jednak artysta pogniewany...:cool:
swoją opinię o Tobie kształtuję na podstawie Twoich wypowiedzi. Czy oceniam Cię słusznie, czy nie - nie mogę oczywiście mieć pewności. Pozostaje jednak faktem, że w obecnych czasach bardzo często pierwszy kontakt odbywa się za pośrednictwem netu, na tej podstawie więc podejmujemy jakieś decyzje, oceniamy ludzi. Takie czasy. Twój ostani wpis odczytuję jako atak na mnie i bez znaczenia jest to, czy jest to wrażenie słuszne czy nie. Tak to odbieram i na tej podstawie szanse na dogadanie się oceniam na mniej niż zerowe
Pewnie są ludzie, którym Twój sposób pracy i wyrażania myśli odpowiada, do mnie to nie przemawia. Tyle, bo teraz to już zdecydowanie :offtopic:

robert skitek
06-03-2011, 21:58
Gniewać się i obrażać a odpierać zarzuty to dwie różne rzeczy.
Szkoda, że merytorycznie nie odniosłaś się do żadnej z moich wypowiedzi.
Szanse mniej niż zerowe być już nie mogą :D. Na szczęście dla Ciebie (a może i dla mnie) nie musimy razem współpracować.

2112wojtek
07-03-2011, 09:21
, Często nie uświadamiamy sobie wielu rzeczy, przenosimy złe nawyki do nowej sytuacji. Ale mimo wszystko to inwestor musi mieć ostanie słowo. Projektant musi przedstawić wady zgłaszanych przez inwestora rozwiązań, próbować go przekonać, ale nie może zdecydować za niego. Jeżeli inwestor nie przyjmuje nic do wiadomości, robi to na własne ryzyko i tyle.
:

Niewątpliwie tak, wynika to bowiem z relacji inwestor - usługodawca, tylko czy taka podstawa tych relacji może być zasadniczym kryterium decyzji o zatrudnieniu lub rozstaniu się z projektantem?
Myślę , że przykład z krawcem , trochę nietrafiony , krawiec tu bardziej pasuje do wykonawcy realizującego koncepcję.
Rozumiem chyba też postawę Roberta , nawet jeśli byłaby ona taka jak ją Ty odczytałaś, ja osobiście zgoła inaczej ją odebrałem.
Architektura to zupełnie inna zabawa niż wnętrza. Tu musisz mieć uprawnienia ( i chwała Bogu) aby móc zrealizować sobie swoją wizję domu.
Przyjęcie, często odczytywanej jako arbitralnej, postawy przez architekta "ja wiem lepiej" ma swoje pełne uzasadnienie, chociaż trudno się pogodzić z tym . Nie właściciel jest twórcą domu tylko architekt i on odpowiada za jego jakość przed światem.
Niestety wciąż często tę zasadę się pomija a i nie wszyscy podchodzą do swego zawodu w sposób...nazwijmy to poważny.
Właśnie to " ostatnie słowo należące do inwestor" w dużym stopniu przyczyniło się do tego , że widoczny, ogólny poziom naszej architektury jest taki a nie inny.
We wnętrzach jest jeszcze gorzej, ale tu najwyżej projektant straci paru klientów albo nauczy się robić tak jak mu każą.
Bardziej niż krawca taka relacja przypomina mi pasażera i kierowcę , który musi bezpiecznie dowieźć do celu a uwagi i upór pasażera do techniki jazdy najczęściej w tym nie pomagają a i mogą się skończyć katastrofą.
Kiedyś pisaliśmy żartobliwie o typach naszych klientów i coś w tym chyba jest. Jeśli wiesz lepiej a potrzebujesz tylko dokumentację, zatrudnij kreślarza, architekt nie jest tu potrzebny. Oczywiście klient wie ( powinien w każdym razie) czego oczekuje i projektant powinien to zrealizować ale sposobami jakimi go nauczyli mądrzejsi , zgodnie z wiedzą i zasadami. Wnętrzarz może powiedzieć " a co mi tam , ja tu nie mieszkam", architekt już nie za bardzo powinien sobie na taką postawę pozwolić.
Masz rację , że projektant musi umieć przekonać inwestora i podać odpowiednie argumenty. Cała nasza praca w fazie wstępnej to słuchanie, tłumaczenie i próba znalezienia kompromisu. W większości przypadków architekt nie jest brany z łapanki ani z desperacji a jeśli już ( dotyczy to wnętrz) to skoro ktoś widzi , że nie daje rady niech też trochę posłucha co mają inni do powiedzenia.
Myślę, że nikt nie wybiera tego zawodu z powodu realizacji swoich potrzeb edukowanie innych, a i internet wciąż nie jest najczęstszym miejscem dotarcia do projektanta. Ważna jest rozmowa, sposób bycia wybrańca ,żeby móc sobie odpowiedzieć z kim będziemy musieli się męczyć i czy godzimy się na to.
Jako ciekawostkę, powiem Ci , że zdarzają się sytuacje,wcale nie takie rzadkie, kiedy projektant już na wstępie wykręca się od współpracy z potencjalnym klientem :yes: To nadawanie na tych samych falach działa w obie strony.

Irma
08-03-2011, 07:06
Nie chciałam się włączać do dyskusji, ale Robercie i Wojtku, szczerze was podziwiam za chęć edukowania forumowiczów. I za tak obszerne wypowiedzi. Myślę, ze bardzo pożyteczne dla wielu osób.
Porównanie z krawcem moim zdaniem kompletnie nietrafione.
Ja użyłabym raczej takiego, z grubej rury:
Kiedy człowiek idzie do lekarza przeziębiony, musi oczywiście poinformować lekarza na co ma alergię, których leków nie może przyjmować itd. Lekarz robi wywiad a przynajmniej powinien...jednak potem żaden zdrowo myślący człowiek nie może na kazdym kroku kwestionować, bądz dyskutować na temat tego jaki rodzaj kuracji lekarz przepisze. Dla swojego własnego dobra.
Niemniej jednak w dobie internetu wydaje się wielu osobom, że nawet w tak trudnej dziedzinie wiedzy jaką jest medycyna, wystarczy wikipedia...
Zdrowy rozsądek podpowiada, ze nie można znać się na wszystkim.
Poznać swoje potrzeby to jedno, to bardzo ułatwia współpracę z projektantem, ale już niekoniecznie wtrącać się w to jaki sposób jest najlepszy aby je zaspokoić. Zazwyczaj projektant przedstawia kilka opcji.

I myślę sobie, ze Mamik bardzo niesprawiedliwie oceniłaś Roberta, bo jak widać jest bardzo cierpliwy.

Mnie osobiście okropnie wkurzaja klienci, którzy w połowie pracy już wiedzą czy efekt jest dobry. I próbują się wtedy mieszać do mojej pracy. Zaznaczam, zę zajmuję się wnętrzami nie architekturą, więc wielu klientów korci zmienianie czegoś w projekcie na etapie realizacji. To jest jak strzał we własną stopę.

A i jeszcze na temat komunikacji - ułatwia współpracę, ale umówmy się - sposobem komunikacji projektanta z klientm powinny być przede wszystkim jego realizacje, nic innego.

Emila3000
08-03-2011, 10:42
witam
przede wszytkim dziekuje za przekazana wiedze :)
przeczytam caly watek i oprocz podstaw projektowania nauczylam sie... pokory, zaprojektowani wnetrza to nie takie hop siup, chociaz chyba zadnego grzechu nie popelnilam :p
kartka i olowek nic nie kosztuje, bede probowac sama jak nic z tego nie wyjdzie pojde do specjalisty :P
a noz widelec moze podolam

2112wojtek
08-03-2011, 11:58
kartka i olowek nic nie kosztuje, bede probowac sama jak nic z tego nie wyjdzie pojde do specjalisty :P
a noz widelec moze podolam
Byłoby grzechem , gdybyś sama nie spróbowała.:D

mamik
15-03-2011, 18:48
nie było mnie przez kilka dni, gorąca dyskusja zakończyła się więc niejako beze mnie, teraz emocje opadły i niech tak zostanie:bye:
(choć oczywiście nie zgadzam się z kilkoma stwierdzeniami :D)

2112wojtek
15-03-2011, 20:14
Jestem za zlikwidowaniem jednego z okien .

Na miejscu architekta pewnie bym się lekko wkur..... , bo jest to już ingerencja , która pociąga za sobą nawet pewne konsekwencje prawne.

Skoro likwidujesz przejście do kuchni , to po co jeszcze chcesz zamurować okno?

Problem najtańszym kosztem można rozwiązać przy pomocy stolarza, który zrobi niewysoką komodę - szafkę z "windą" na telewizor i nie naruszy dotychczasowego układu a i efekt kina będzie zachowany jak właścicielka chciała.

2112wojtek
15-03-2011, 23:28
likwidacja okien nie podlega zmianom w projekcie budowlanym, a tylko starczy zgłoszenie. Popatrz na oryginalny projekt i zobacz, gdzie architekt umieścił TV. Co z tego, że elewacja wyjdzie śliczna, jak wnętrze jest do dupy?
Na każdej ścianie otwory - aby obejrzeć TV trzeba będzie szczelnie zasłaniać okna, by sie światło nie odbijało.
A nie lubię osobiście rozwiązań, gdzie TV konkuruje na jednej ścianie z kominkiem.
Wybacz Elfir, ale z takim stwierdzeniem nie chce się nawet specjalnie poważnie dyskutować.:)
Odpowiem Ci w tym samym więc tonie.
Oprócz uzgodnień, pozwoleń i decyzji oraz innych urzędniczych wymogów , istnieje jeszcze prawo autorskie , które mówi wyraźnie co wolno inwestorowi a czego nie. Takie zmiany wymagają uzgodnień z autorem aby zapewnić mu niezbywalne prawo do stanowienia o kształcie swojego dzieła. Ja wiem , że my Polacy z reguły , to mamy zazwyczaj głęboko gdzieś i poprawiamy co się da. Od formy po estetykę - wszak w tym jesteśmy idealni.

Autor ma prawo zmienić, wyrazić zgodę (lub czasem nawet ma obowiązek) odstąpić od swoich przywilejów twórcy w określonych warunkach np przystosowania dzieła do nowych potrzeb.
Nie wydaje mi się , że problem oglądania tv mógłby go do tego zmusić. Wcale nie musi się też handryczyć z inwestorem i zwyczajnie olać sprawę , ale takie rozwiązanie jak proponujesz może być naruszeniem jego praw do integralności utworu arch.

W końcu widziały gały co brały kupując projekt i trzeba było myśleć wcześniej wybierając inny projekt odpowiadający przyzwyczajeniom mieszkańców lub uzgodnić sobie z autorem co wolno a co nie.
Standardowo architekci projektów gotowych godzą się na wnętrza,instalacje, kolor elewacji, odpowiednie z prawem zmiany techniczne i użyte materiały.
Zmiana elewacji z powodu telewizora jest moim zdaniem kpiną i kuriozum. Nawet jeśli ten dom , to zwykły gargamel.
Problem odbłysków na monitorze jest tutaj wręcz śmieszny ( są na to sposoby) a samowolna i spontaniczna zmiana z tego powodu elewacji, przejawem zwykłej arogancji.
Mówisz, że "do dupy wnętrze", Ja powiem , że do dupy , to jest zmieniać gotową architekturę budynku po to żeby nie mieć kominka na jednej ścianie z telewizorem, bo nie spełnia to po czasie czyjegoś widzimisię.
Istnieje chyba jakaś kolejność rzeczy.
My to mamy generalnie w zadzie i dla tego też wyrzucimy sobie może nawet i pomnik Poniatowskiego, bo jest potrzeba chwili, na czyjś inny postument .:)
Jeśli kupujesz obrazek ( nawet zwykły knot) to chyba nie po to żeby domalować sobie na nim np wąsy portretowanej modelce .
To jest architektura, do której kształtu a także zmian mają osoby do tego uprawnione i nie jest to tylko urzędnik w starostwie czy inwestor , który swoje ciężko zarobione pieniądze na to wydał.

Elfir
15-03-2011, 23:41
Wojtek - podstawową zmianą jaką zazwyczaj robi architekt wnętrz to przestawianie ścian w domu. I co? Za każdym razem występuje do autora projektu domu/mieszkania o zgodę na zmiany albo szuka w dokumentacji czy autor na taką zmianę wyrażał zgodę?
Och i nie daj boże, jakby właściciel domu zamarzył sobie dom rozbudować. Bo co będzie, jak architekt powie : "Nie i basta! Kupiłeś sobie projekt małego domku i nie obchodzi mnie, że zmieniły się twoje preferencje i wymagania, inwestorze".

Pomijam fakt, że w projektach domów gotowych zwykle jest klauzula pozwalająca na pewne odstępstwa od projektu. Inaczej niemożliwa byłaby ich adaptacja.

Życie ma to do siebie że jest praktyczne, teoria najlepiej wychodzi na papierze.

PS. Czy jeśli ty komuś zaprojektujesz kominek w trawertynie , to podajesz klienta do sadu, jak zmieni twój projekt i na kominku położy marmur? W końcu to też narusza twoje prawa autorskie.

2112wojtek
15-03-2011, 23:52
Elfir zmiana ustawienia ścianek działowych nie narusza w żaden sposób wspomnianej wcześniej integralności architektury i nie podlega więc z reguły uzgodnieniom z architektem. Jest jedynie problemem budowlanym-konstrukcyjnym lub urzędniczym polegającym na dopełnieniu formalności dla odpowiedniej dokumentacji ( np zamiennej) leżącej sobie w odpowiednim wydziale tegoż urzędu.Prawa autora nie będą naruszone .

Elfir
16-03-2011, 10:37
a ściany nośne? Nigdy nie burzyłeś i nie wstawiałeś podciągu?
Zamurowanie okna też wymaga tylko dopełnienia urzędniczych formalności :)
Bo to projekt gotowy, z możliwością dokonywania adaptacji - z regulaminu np. MG projekt:
"Zezwala się na zmianę umiejscowienia i wielkości otworów okiennych i drzwiowych - pod warunkiem zachowania walorów estetycznych budynku i poprawności konstrukcji .", z regulaminu Archon: "zmiana wielkości i usytuowania okien i drzwi"

2112wojtek
16-03-2011, 12:18
a ściany nośne? Nigdy nie burzyłeś i nie wstawiałeś podciągu?
Zamurowanie okna też wymaga tylko dopełnienia urzędniczych formalności :)
Bo to projekt gotowy, z możliwością dokonywania adaptacji - z regulaminu np. MG projekt:
"Zezwala się na zmianę umiejscowienia i wielkości otworów okiennych i drzwiowych - pod warunkiem zachowania walorów estetycznych budynku i poprawności konstrukcji .", z regulaminu Archon: "zmiana wielkości i usytuowania okien i drzwi"
Piszesz o zupełnie czym innym niż ja.
Owszem burzyłem ściany a nawet nieznacznie zmieniałem gabaryty otworów w elewacji, ale nigdy ich nie zamurowywałem czy nie przenosiłem bez sensu w inne miejsce i zawsze zgodnie z cytowanym przez Ciebie " warunkiem zachowania walorów estetycznych budynku i poprawności konstrukcji" .
Ba! Nawet robiłem projekty elewacji i wprowadzałem nowe otwory, lecz z zachowaniem istniejącej już zasady, podziałów i jedynie wówczas gdy wynikało to z ważnej potrzeby, adaptacji, dostosowania do nowych potrzeb a nie dlatego ,że mi szafa nie wchodziła na ścianę.
Nie widzisz różnicy? Formalności urzędnicze a zmiana estetyki to zupełnie inna sprawa.Kurcze, nawet nie wiadomo jak wygląda cała elewacja, bo rysunek jest we fragmencie a tu taka beztroska - zalepić :lol:

Nie wiem czy projektowałaś kiedyś duże założenie parkowe?
Niech w parku o charakterze japońskim -widokowym, ktoś Ci postawi dwumetrowego krasnala z betonu , niekoniecznie nawet pomalowanego w grun und rote, któremu z fioletowej kuśki będzie tryskała woda do kapelusza. To tylko przecież formalność urzędnicza, do postawienia takiego gnoma jest potrzebna. Podpiszesz się pod tym i nie zareagujesz, że ktoś Ci nawywijał? Nie ważne - cały czas są zasady, które notorycznie łamiemy i mamy, między innymi dzięki temu, w krajobrazie to co mamy. Projektanta( wnętrz szczególnie) nie powinno być stać na takie ewolucje.

Mogę nie mieć racji, bo nie znam całego projektu, ale Ty wytaczasz tu ciężkie działa przeciwko głupiemu telewizorowi.
Ktoś sobie kupił piękną, może wyśnioną lalkę, ale żeby pasowała do zabawy w doktora, ktoś inny zaproponował wydłubać jej oko -wszak jeszcze jedno przecież ma.:)


Sorry za OT , ale jest kilka sposobów ( już nawet padły niektóre) na umiejscowienie tv a może nauka dla innych wyniknie , że warto myśleć, jak sama piszesz ,właśnie o praktycznym życiu a nie o papierze z ładnym widokiem chatki swoich marzeń.
pozdrawiam:)

Elfir
16-03-2011, 13:01
Nie podpiszę - ale mylisz pojęcia, bo inwestor przy realizacji mojego projektu może sobie postawić nawet wieżę Eifla i stado krasnali. Nawet jeśli nie zrealizuje mojej wizji, jeśli jest z tym szczęśliwy to co mnie do tego? Jeśli mu się efekt z krasnalami nie będzie podobał, może mieć pretensje tylko do siebie.

Kto dla kogo pracuje? Projektant/architekt dla inwestora czy inwestor dla projektanta?

Ja wyznaje zasadę Le Corbusiera - dom to maszyna do mieszkania. Ma być przede wszystkim funkcjonalny, estetyka jest drugorzędna.

Jeśli zaprojektuję park ze ścieżkami a ludzie będą wydeptywali ścieżki w trawniku, to JA popełniłam błąd przy projektowaniu, a nie ludzie, którzy skracają sobie drogę.

Te okno znajduje się od strony ogrodu i mogę się założyć, że jego likwidacja nie wpłynie znacząco na estetykę budynku.

2112wojtek
16-03-2011, 13:49
Mnie też nic do tego jak kto sobie ma urządzone w domu i czy jest z tym szczęśliwy, czy też robi sobie krzywdę.
Do architektury i krajobrazu podchodzę jednak ortodoksyjnie a może i naiwnie idealistycznie.To dobro wspólne. Nie lubię mieć na widoku gargameli z przypadku - i tu się różnimy.
Stąd wolę bardziej projektować obiekty publiczne, bo tam nikt z powodu słoika ogórków nie będzie robił rewolucji i w minimalistycznym pomieszczeniu nie wytnie sobie parzenicy - a nawet jeśli, to zawsze mogę zejść z placu nie ponosząc z tego powodu żadnych konsekwencji.

Elfir
16-03-2011, 15:06
wojetk - z twoim idealistycznym podejściem, ludzie powinni zamawiać wyłącznie projekty indywidualne. Rzeczywistość jednak to projekty gotowe i adaptowane do potrzeb planu i wymagań mieszkańców.

2112wojtek
16-03-2011, 19:00
wojetk - z twoim idealistycznym podejściem, ludzie powinni zamawiać wyłącznie projekty indywidualne. Rzeczywistość jednak to projekty gotowe i adaptowane do potrzeb planu i wymagań mieszkańców.
Przykro mi ale wciąż nie rozumiesz zupełnie istoty tego co powiedziałem.
Z moim podejściem ludzie mogą swobodnie korzystać z projektów gotowych jak i indywidualnych. Moje stanowisko tego absolutnie nie ogranicza ani nie tworzy uprzywilejowanego wyboru któregokolwiek z nich.

Mam też poważne wątpliwości czy do końca zdajesz sobie z tego sprawę, co należy rozumieć przez adaptację projektu gotowego, bo na tą adaptację wciąż się powołujesz.

Nigdzie nie jest napisane , że możesz sobie z nim zrobić co zechcesz, bo w dalszym ciągu podlega on prawu autorskiemu.

Oto typowa formułka zwyczajowa, zamykająca ustalenia dotyczące zakresu i obowiązków adaptacyjnych dla każdego projektu gotowego :

Pracownia architektoniczna , występując jako autor projektu gotowego zgodnie z ustawą o prawach autorskich i prawach pokrewnych z dnia 17.05.2006 r. (Dziennik Ustaw z 2006r Nr 90 póz. 631) zastrzega sobie prawa autorskie i zakazuje bez jego wiedzy i zgody wykorzystania jej projektów do celów handlowych, reklamy handlowej i wprowadzania w nich zmian na innych zasadach niż określono w projekcie.

A zasady określone w projekcie, to : zakres istotnych jak i nieistotnych zmian, zarówno technologicznych jak i formalnych dotyczących także architektury obiektu.
Co to zmiany istotne a co nieistotne powinien znać każdy podejmujący się samodzielnej budowy domu.
Zmiany istotne , a więc te podlegające prawu autorskiemu , to także i te zmiany dokonujące się w obrębie elewacji oraz zmian prowadzących do zniekształceń proporcji i formy dla istniejącej, pierwotnej bryły architektonicznej.

Nie dotyczy to, dla gotowców, żadnych zmian w obrębie wnętrza i ich zakresu w obrębie swobodnego kształtowania przestrzeni dla potrzeb inwestora.
Wymagane jest jedynie dopełnienie formalności zgodnych z obowiązującymi przepisami.

I jeszcze jedna standardowa formułka przy ustaleniach o adaptacji projektu gotowego:
Ponadto pracownia ( architekt) upoważnia projektantów, o których mowa powyżej do dokonywania przez tych projektantów - na ich odpowiedzialność - zmian w dokumentacji. W przypadku dokonania istotnych zmian, wskazywanie na projekcie budowlanym autorstwa pracowni ( architekta) wymaga dodatkowej zgody.

Ustalenia swoje, Ty namawiasz do czego zupełnie innego.

Nie sugeruj mi , że jestem nieżyciowy,szanuję jedynie cudze prawa i staram się postępować ze stosowaną w tej branży logiką.
Nie spotkałem się jak długo pracuję ( a jest tego niemal 25 lat w tym już 10 na inwestorce zastępczej)), żeby ktoś projektujący wnętrza, nawet w gotowcach dokonywał takich zabiegów jakie Ty proponujesz.
Może faktycznie świat się zmienia i nie ma miejsca dla tak nieżyciowych ludzi i pora mi najwyższa do piachu ?

Żeby wyciągnąć malucha z rowu w każdym razie nie wynajmę czołgu, bo ten przy wyciąganiu rozerwie tego malucha na pół.
Dla mnie EOT - rozwiązujcie problem telewizora.
pozdrawiam

Elfir
16-03-2011, 20:01
A jeśli pracownia dopuszcza zmiany przy adaptacji - jak to przytoczyłam z regulaminów dwóch najpopularniejszych biur projektowych?

anagat
16-03-2011, 21:31
Ale się porobiło.. i własnie dlatego nie chcę brać architekta do moich wnetrz. Boję się takich ludzi jak Ty Wojtku. Dom jest dla ludzi i powinien być wygodny.

2112wojtek
16-03-2011, 23:34
Ale się porobiło.. i własnie dlatego nie chcę brać architekta do moich wnetrz. Boję się takich ludzi jak Ty Wojtku. Dom jest dla ludzi i powinien być wygodny.

Nic się nie porobiło. Wymieniliśmy sobie tylko diametralnie rożne poglądy.
Przykro mi, że aż tak silne uczucia jak strach w Tobie wywołuję, resztę jakoś przeżyję.

Masz rację, dom powinien być dla ludzi i powinien być wygodny, ale architekt wnętrz nie jest od dewastowania tylko od ujarzmiania przestrzeni i do dupy jest taki projektant wnętrz , który wchodzi do pomieszczenia i na wstępie pomstuje a na dodatek poprawia architekta i architekturę domu.
Jeśli ma inwencję i pomysły daje sobie radę bez zamurowywania okien,a robi to tylko dlatego, bo ma ochotę sobie ułatwić robotę - trzeba tylko chcieć i nigdy nie jest tak źle , żeby nie mogło być gorzej .Nigdy też nie jest idealnie, bo dom i jego kształt , to wieczne kompromisy.
Najłatwiej jest zawsze dla zaspokojenia czyichś pragnień wszystko wyburzyć i zacząć od nowa gdyż nie przemyślane zostały drobiazgi na etapie wstępnym. Architekt wnętrz nie jest od tego , tylko od stworzenia warunków pod potrzeby mieszkańców z tego co zastanie.
Ktoś wybierał projekt domu i go zaakceptował , ktoś to zaprojektował, ktoś sobie musi poradzić z resztą.

Dom to maszyna do mieszkania, ale jak przy maszynie grzebie laik, to maszyna albo się psuje, albo staje niebezpieczna.
Nie to miał na myśli Le Corbusier co sugeruje Elfir, bo to maksyma kierowana do architektów a nie do projektantów wnętrz.
Dobre i funkcjonalne wnętrze wynika z pracy i pokory architekta wnętrz, dekoratora i wykonawcy a nie z nonszalancji inwestora i drakońskich rozwiązań.


PS Elfir jeśli pracownia dopuszcza jakieś zmiany przy adaptacji, to podaje jakie to są zmiany.Mówiłem już o zmianach istotnych i nieistotnych, które puszczasz mimo uszu.
Chyba ,że autorom jest kompletnie obojętne co zrobi sobie inwestor, to możesz nawet wybudować na dachu wieżę strzelniczą. Tu na szczęście jednak wchodzi w życie prawo budowlane, bo inaczej mielibyśmy już kompletne Betlejem.
Być może autorowi omawianego projektu jest wszystko jedno czy to okno sobie zamurujesz czy powiększysz czy zrobisz dwa. Dobrze jednak byłoby wiedzieć o tym a nie powoływać się na uzgodnienia urzędnicze. Tego wymaga choćby szacunek.

Venus_m
17-03-2011, 08:48
Alez informacji :)

A to, ze architekt dba o swoje tj zmiany to normalne, w koncu podpisuje sie pod tym projektem swoim nazwiskiem. Ja zmiane docelowych lamp na dole tez szczegolowo omowilam z projektantka, podczas zakupow plytek tez zmienilam te wybrane przez nia. Zadzwonilam powiedzialam, ze podobaja mi sie inne sa prawie takie same ale faktura lepiej mi sie podoba i nikt nie mial do nikogo pretensji. Dlatego apeluje aby niezrazac sie do architektow/projektantow - trzeba tylko poswiecic troche czasu na wybranie odpowiedniego i to nie tylko patrzac na jego portfolio.

dorben
17-03-2011, 09:46
Jako koleżanka po fachu Elfir dorzucę swoje 3 grosze. Doskonale rozumiem 2112wojtku twoje oburzenie. Totalny brak konsekwencji w tzw. procesie projektowym jest u nas niestety powszechny. Zachwycamy się zachodnią urbanistyką, a u nas hulaj dusza: najpierw wybór projektu, bo ładny, a potem nie wchodzi tv- wywalmy okno, nie wchodzi szafa - podnieśmy ścianke kolankową, do czego to prowadzi - wystarczy popatrzeć na nowo powstające tzw. sypialnie. Venus zauważ, ze jest różnica miedzy arch. wnętrz, a architektem budynku - praca tego drugiego oddziałuje na szeroko rozumianą przestrzeń, stąd pewnie bardziej rygorystyczne podejście do pracy, którą firmuje on swoim nazwiskiem. Elfir piszesz, ze nic Ci do tego co kto zrobi z twoim projektem - o ile dotyczy to ogródka szczelnie zamkniętego w szpalerze tui to jeszcze zrozumiem, ale jeśli przy projekcie zag. osiedla ktoś przesunąłby Ci co któreś drzewo, bo mu się auto nie mieści w upatrzonym miejscu - dalej byś firmowała własnym nazwiskiem? Oczywiście przedstawiona sytuacja mocno przerysowana w porównaniu do wątkowego problemu, ale chodzi o zasadę: My projektanci ODPOWIADAMY za kształtowanie nie tylko przestrzeni ale i wrażliwości społeczeństwa na ESTETYKĘ właśnie - dlatego nie najpierw funkcjonalosć potem estetyka, ale jedno i drugie choćby kosztem małych kompromisów. I tu pojawia się kwestia szacunku dla wszystkich twórców: architekta, wnętrzarza, zieleniarza jak i inwestora - tylko wtedy mozliwa jest współpraca. Natomiast zaczynanie od krytyki pracy architekta i poprawek na własną rękę ( piszę tu o ogólnym zjawisku, które powszechnie obserwuję) o takim szacunku nie świadczy.

Może faktycznie świat się zmienia i nie ma miejsca dla tak nieżyciowych ludzi i pora mi najwyższa do piachu ?
wojtek nie gadaj, ja, choć 20 lat mniej zawodowego zycia, też jak widzisz konserwatywny beton, ale do piachu jeszcze nie chcę:)

Venus_m
17-03-2011, 11:32
Dorben uwierz mi, ze ja rozrozniam prace architekta urbanisty i prace architekta wnetrz :)

Zawsze jestem przeciwna pochopnemu osadzaniu pracy ktoregos z tych specjalistow, bo ja u siebie na pewno sama nie dalabym rady. Cos bym tam zrobila, ale pewnie bez ladu i skladu. Trzeba poprostu zrozumiec, ze sa ludzie mniej lub bardziej wymagajacy :)

Elfir
17-03-2011, 11:45
dorben, wojtek - wszystko, co piszecie ma zastosowanie wyłącznie do indywidualnych projektów - domów, wnętrz, ogrodów.

Projekty gotowców sił rzeczy MUSZĄ być przerabiane - czyli adaptowane, bo są robione dla "wszystkich", czyli dla nikogo. Naprawdę starczy poczytać regulaminy, na jak dalekie ustępstwa w adaptacji idą biura projektowe. Przecież ja nie proponuję zmian naruszających konstrukcję nośną budynku czy nachylenia połaci dachu.

Gdybym opracowała uniwersalny projekt zagospodarowania wzorcowego osiedla, musiałabym upaść na głowę, gdybym miała pretensję, że na jednym z osiedli drzewo nie wejdzie, bo bardziej niż zieleń, mieszkańcom potrzebne są miejsca parkingowe.

Strasznie zniechęcacie ludzi do własnych usług. Myślałam o projektancie wnętrz, ale teraz to po prostu się boje, że jak kupię coś, czego w projekcie nie było, to mnie architekt waszego pokroju po sadach będzie ciągał, za odstępstwo.

W projekcie swojego domu kazałam projektantowi podpisać klauzulę, że zrzeka się praw autorskich - mogę go sobie przerabiać do woli.

2112wojtek
17-03-2011, 14:56
1.
dorben, wojtek - wszystko, co piszecie ma zastosowanie wyłącznie do indywidualnych projektów - domów, wnętrz, ogrodów.

Projekty gotowców sił rzeczy MUSZĄ być przerabiane - czyli adaptowane, bo są robione dla "wszystkich", czyli dla nikogo. Naprawdę starczy poczytać regulaminy, na jak dalekie ustępstwa w adaptacji idą biura projektowe. Przecież ja nie proponuję zmian naruszających konstrukcję nośną budynku czy nachylenia połaci dachu.
--------------------------------------------
2.
W projekcie swojego domu kazałam projektantowi podpisać klauzulę, że zrzeka się praw autorskich - mogę go sobie przerabiać do woli.
:lol2:Zabawne nawet.
1.
A to jest przykład zupełnie beztroskiej ignorancji i wmawiania bzdur.
Wszystkie cytaty, które podałem pochodzą z pracowni projektów gotowych i dotyczą projektów właśnie takich powtarzalnych :)
Nie bajdurz , że dotyczą indywidualnych projektów, bo robisz niezorientowanych w konia.
Cały czas nawijam o gotowcach i tego Twój problem dotyczy i do takich projektów ma to zastosowanie, to co napisałem.

Nie masz widać pojęcia co oznacza "adpatacja projektu gotowego", wprowadzasz w ten sposób wiele osób w błąd.
Radziłbym się zapoznać z "podstawowym zakresem oraz obowiązkiem adaptacji projektu gotowego" przez inwestora pragnącego wybudować sobie dom według takiego, gotowego projektu.
To już nawet nie grzeczność ale zakichany obowiązek.:lol:
Bez adaptacji nie postawisz domu "gotowego" - taki projekt jest tylko częściową dokumentacją, mającą charakter wyłącznie budowlany.
Wyburzenie ściany nośnych i zmiana konstrukcji nie ma nic do tego o czym piszemy. to takie trudne do zrozumienia.
Adaptację wykonuje osoba z uprawnieniami ( wcale nie autor) i ona odpowiada za całość w tym i za konstrukcję, technologię oraz kształt dokumentacji i jej poprawność jeśli zmiany w porównaniu z oryginałem nastąpiły.
I teraz clou , które do Ciebie nie dociera.
Zamurowanie okna, znaczne jego powiększenie, wprowadzenie dodatkowego otworu w elewacji , zmiana przeznaczenia obiektu, kształty dachu gabaryt itp. nie jest adaptacją (obojętne gotowy , indywidualny)jest ingerencją w dzieło i oznacza tzw. zmianę znaczącą lub istotną wymagającą zgody autora a po ewentualnym uzyskaniu takowej akceptacji, powinna być przeprowadzona zgodnie z prawem, jedynie przez osobę uprawnioną do tego.
Ty chcesz spełnić tylko część urzędniczą zapominając o części pierwszej.
Konstrukcję to Ty sobie możesz naruszać, zmieniać itp byle to było przeprowadzone zgodnie z przepisami. Autor ma to w nosie. Za dokumentację i zmiany techniczno-technologiczne odpowiadasz Ty i uprawniona osoba, dokonująca owych zmian w dokumentacji.

2.
Kolejna kpina.Poleciałaś na bandę.
Nie ma możliwości podpisania takiej klauzuli, o której piszesz. To zwyczajne kłamstwo. Nie jest możliwe zrzeczenie się całkowitego prawa autorskiego architekta do dzieła gdyż w takiej formie są one niezbywalne. To jakbyś chciał kupić od kogoś licencję pilota wraz z uprawnieniami do latania.
Jeśli taka umowę podpisałaś( w co wątpię), nie ma ona żadnej ważności.
Owszem!
Możesz sobie ją odsprzedać z zyskiem , zmienić przeznaczenie i taki projekt, nawet po wykonaniu przez Ciebie jak mówisz artystycznej czy funkcjonalnej adaptacji, po jego zbyciu wciąż nie ma możliwości realizacji przez kolejnego szczęśliwego nabywcę tejże .
Zresztą i tak nie o wszystkim możesz (jako nawet właściciel praw do dzieła ) zadecydować sama, co z taka dokumentacją zrobić, żeby miała ona jakąkolwiek wartość do adaptacji, przeróbki itp. czy wdrożyć ją choćby do realizacji.

Możesz sobie kupić prawa do projektu bluzki, płyty muzycznej czy wnętrza , co ,w ostatnim przypadku, byłoby wręcz kuriozalne. Ja nie spotkałem takiego szczęśliwca, który by znalazł wariata chcącego kupić prawa do projektu wnętrza własnego domu :)

Nawet pracownia arch. czy firma developerska , która kupiła od architekta jego projekt powtarzalny i go odsprzedaje , nie ma prawa do zmiany kształtu, proporcji budynku itp. bez zgody autora . bo tak stanowi prawo.
Formalnie i oficjalnie taki architekt nawet nie może powiedzieć "macie, projekt jest wasz i róbcie sobie z nim co chcecie"

Ty widzę kupiłaś coś czego architekt prawnie pozbyć się nie może i będziesz sobie eksperymentować do woli ,a jak stwierdzisz , że to wymyślone jest na miarę LE Corbusiera odsprzedasz sobie np z zyskiem jako swoje.
No w końcu przecież architekt podpisał klauzulę :rotfl:.

Venus_m
17-03-2011, 14:56
Eee...tam wystarczy sie dogadac :) na rozmowach z biurami projektowymi pytalam jak to bedzie kiedy ustalimy jakis konkretny fotel a mi sie jednak spodoba inny w trakcie kupna. Odpowiedz pokrywala sie w wiekszosci, czyli kupi sobie pani co chce, a ja ten pasujacy fotel pozycze ze sklepu i uzyjemy go w sesji zdjeciowej.

Mysle, ze odrobina dobrej woli z obu stron nikomu nie zaszkodzi.

2112wojtek
17-03-2011, 15:17
Eee...tam wystarczy sie dogadac :) .
Naturalnie. Po co wyważać po chamsku drzwi , kiedy mozna grzecznie zapukać.:rolleyes:
Zazwyczaj w takich sytuacjach chodzi o zasady. Architekt też człowiek i nie każdy traktuje swój projekt ( zwłaszcza powtarzalny) jako wiekopomne dzieło.

Elfir
17-03-2011, 17:33
. Architekt też człowiek i nie każdy traktuje swój projekt ( zwłaszcza powtarzalny) jako wiekopomne dzieło.

No to o co kruszysz kopię, bo nie rozumiem teraz?
Jak ktoś wrażliwy na prawa autorskie, niech sobie pisze do autora o zgodę na zamurowanie, a jak ktoś praktyczny, poprosi przy adaptacji projektu o zmianę, a jak szybki to nie poprosi, tylko zgłosi.

Ludzie podnoszą masowo ścianki kolankowe, bo architekt "pozapominał", że w sypialniach potrzebne są szafy, zmieniają okna, okładziny elewacyjne i jakoś nie widać pozwów autorów do sądów.

galka
17-03-2011, 19:17
Ludzie podnoszą masowo ścianki kolankowe.

To jest w/g mnie największy błąd jaki robimy w kwestii wyglądu budynku:(.Wiem co mówię bo popełniliśmy go w naszym poprzednim domu.Żadne działania łącznie z obnizeniem połaci dachu nie są w stanie tego poprawić.Dom wyglada jak facet w przyciasnym bereciku na czubku głowy.Pózniej robimy cuda-wianki zeby poprawić proporcje-bez większego efektu.
Lepiej chyba zobaczyć wybrany projekt w trakcie realizacji u kogoś innego i zdecydować czy odpowiada nam w istniejącej formie-jesli nie to szukać dalej.
W naszym obecnym domu chcieliśmy zrezygnować z lukarny,projektant wyraził zgodę na taką ingerecję ale adaptację robił juz ktoś inny
pozdrawiam

Elfir
17-03-2011, 19:32
galka - czy pokoje na poddaszu byłby ustawne, gdybyście nie podnieśli ścianki?
Dla was był ważniejszy był wygląd zewnętrzny czy praktyczność wnętrza?
Ludzie nie podnoszą ścianek dla własnego widzimisię i na złość architektom, tylko z powodu tego, że projektant przekładał estetykę zewnętrzną bryły nad praktycznym aspektem swego projektu. Czasem by to ukryć, w rzutach budynków celowo zmniejsza się meble lub ustawia w miejscach, w których w rzeczywistości się nie zmieszczą (pod skosami).

Owszem, budynek wygląda czasem koszmarnie z wysoką ścianką, ale nie byłoby to konieczne, gdyby architekt przemyślał wnętrze i jego umeblowanie.

To żadna sztuka zmieścić podstawowe meble w 400 metrowej willi. Sztuką jest urządzić funkcjonalne wnętrze na 120 m2


Kiedy szukałam projektu dla siebie przerysowywałam na papier milimetrowy lub w CADa projekty, które mi pasowały i nijak nie dawało się ich urządzić, jak planował w przykładzie projektant, meblami o standaryzowanych wymiarach.

galka
17-03-2011, 20:03
Elfir-w naszym przypadku podniesienie ścianki kolankowej nie miało zadnego uzasadnienia bo na poddaszu był strych i tylko strych,zepsuliśmy bryłę budynku i była to sztuka dla sztuki.W drugim domu nie podnieślismy ścianki i mimo tego poddasze dało się sensownie zagospodarować . Staraliśmy się nie powielać błedów z poprzedniego co nie znaczy ,że nie popełniliśmy innych-ale to temat na inne opowiadanie.

robert skitek
17-03-2011, 20:19
Widzę, że wylądowała tu dyskusja z innego wątku... trochę zamieszania w związku z tym się narobiło.

Nie zajmuję się co prawda adaptowaniem gotowców ale spróbuję przyłączyć się do dyskusji.

Wojtek ma rację co do niezbywalnych praw autorskich. Można zawrzeć w umowie, że pozwalamy w przyszłości na zmiany w "naszym" dziele bez zgody autora - nie jest to jednak, jak słusznie zauważył, pozbycie się wszelkich praw autorskich.
Autor pozostaje autorem obojętnie co z dziełem zrobimy - obiekt może wtedy mieć i kilku autorów.
W naszym kraju pojęcie o prawach autorskich jest żadne. Niestety także w światku architektów. Przy przebudowach, rozbudowach czy modernizacjach budynków bardzo rzadką praktyką jest uzyskiwanie zgody autora, nad czym osobiście bardzo ubolewam. Wiąże się to też z tym, że często trudno odnaleźć starą dokumentację i jej autorów. Sam osobiście staram się ich odnajdywać, szczególnie jeśli chodzi o większe obiekty niż domy. Myślę, że to po prostu z szacunku do czyjejś pracy.

W przypadku domów inwestor zwykle jest przekonany, że skoro projekt zamówił czy też zakupił, ma też do niego wszelkie prawa. I tu się bardzo myli. Jednak szczególnie w przypadku projektów gotowych autorzy i sprzedawcy nie szukają dziury w całym, gdyż zależy im przede wszystkim na jak największej sprzedaży. Dlatego też zazwyczaj nie zajmują się adaptacjami swoich projektów. Ciężko zresztą wyobrazić sobie autora, który zjeżdża całą Polskę w poszukiwaniu niezliczonych zniekształconych wariacji swojego dzieła. W przypadku większości projektów gotowych zdarzyć się też mogą sytuacje, gdzie dopiero po drastycznych zmianach dom jako tako wygląda, nie mówiąc o jego funkcjonalności!

Jednak Elfir przedstawia drugą (ciemną) stronę zmian. Niestety np podnoszenie ścianki kolankowej jest zwykle największą zbrodnią jaką można zrobić na projekcie. Architekt przy projektowaniu bierze pod uwagę (a przynajmniej powinien) więcej aspektów niż tylko funkcjonalność: także m.in. konstrukcję i estetykę. Powstały projekt jest zwykle kompromisem pomiędzy nałożonymi wymaganiami i innymi uwarunkowaniami (np zadana powierzchnia użytkowa). Podnoszenie ścianek kolankowych ma też inne konsekwencje - nie tylko estetyczne. Po pierwsze oczywiście budynek traci proporcje. Po drugie wymaga zwykle przeprojektowania konstrukcji. Po trzecie okna dachowe, z których można było wyjrzeć podnoszą się na wysokość, z których widać tylko niebo - jest to problem jeśli pomyślimy, że najczęściej są to okna w pokojach dzieci. Czy rodzice chcieliby mieć w sypialni tylko okno w płaskim dachu? Co mamy za to? Miejsce na szafy (raczej szafki) i większą powierzchnię użytkową. Czy nie lepiej od razu wybrać projekt z pełnym piętrem i większą powierzchnią jeśli to dla nas takie ważne? Nawiasem mówiąc pod względem konstrukcyjnym najlepszym rozwiązaniem jest gdy krokwie postawione są bezpośrednio na wieńcu stropu. Tak więc stosowanie niskiej ścianki kolankowej jest już kompromisem i ukłonem ku funkcjonalności i zwiększonej powierzchni.

Żeby nie było: architekci, architekci wnętrz czy inni projektanci nie są betonami w sprawie praw autorskich przy projektach domów czy ich wnętrz!
Nieraz zdarza się, że inwestorzy podczas realizacji chcą wprowadzać zmiany, choćby ze względów finansowych. Zdajemy sobie doskonale sprawę, że projektujemy dla inwestorów. Miło nam gdy ważniejsze zmiany są z nami konsultowane - wskazujemy wtedy konsekwencje, pomagamy też rozwiązać związane z tym problemy. To musiałby być ciężki cios abyśmy stracili serce do swojego dzieła, ale wtedy najczęściej przestajemy się tylko do niego przyznawać.

Już raz tu pisałem - dobra realizacja to zasługa porozumienia pomiędzy trzema stronami: inwestorem, projektantem i wykonawcą.

Elfir
17-03-2011, 20:49
robert - oczywiście, że lepiej wybrać pełne piętro - ale nie każdy MPZP na to pozwala.
A w przypadku projektów gotowych biura nawet nie chcą się zajmować indywidualnym przeprojektowywaniem, zwalając wszystko na osobę adaptującą.
Chciałam przeprojektowania takiego jednego gotowca - chodziło o układ kalenicy, to biuro mnie olało.

Dlatego dom - elewację i układ zaprojektowałam sobie sama i dałam architektowi do opracowania konstrukcji. Może nie powala estetyką elewacji, ale jest dostosowany pod moje wymagania. Mogłabym "upiększyć" elewację drewnem, ale wiem, że nie chciałoby mi się jej konserwować :)

robert skitek
17-03-2011, 21:12
Elfir - wiem, że nie każdy plan pozwala na zastosowanie dowolnego projektu. Wiem, że autorzy gotowców niechętnie sami wprowadzają zmiany z powodów, które już podałem i zgadzają się najczęściej na przeróbki nawet daleko idące. Nie w tym jednak rzecz. Podajesz bardzo groźne przykłady polegające na zasadzie: wszystko mi wolno, bo to moje. Granica pomiędzy potrzebnymi zmianami i widzimisię jest tu niezwykle cienka. Mimo, że rozumiem Twój punkt widzenia, nie zgadzam się z nim.
Wiesz, że doceniam twoje porady i podziwiam Twoją wiedzę w temacie, w którym się specjalizujesz.
Podziwiam także chęć pomocy forumowiczom szukającym porad przy projektach i aranżacji. Czytając Waszą dyskusję początkowo przychylałem się nawet ku Twojemu podejściu. Jednak czym dłużej czytałem Twoje wypowiedzi, tym bardziej brałem stronę Wojtka, choć przyznaję Ci rację, że najczęściej w przypadku gotowców nie ma problemu z egzekwowaniem praw autorskich. Okno okazało się czubkiem góry lodowej... Z ostatnimi Twoimi wypowiedziami w ogóle się nie zgadzam. Niestety takie podejście skutkuje właśnie beznadzieją naszej wspólnej przestrzeni...

pozdrawiam

Elfir
17-03-2011, 21:31
Robert - czyli nie zgadzasz się z moja tezą, że ludzie samodzielnie wprowadzają zmiany do projektów, bo architekci gotowców stawiaj wyżej wygląd bryły domu na wizualizacji niż funkcjonalność wnętrza?

No cóż, moja teza nie wzięła się z powietrza. Sama szukałam gotowca, który by mi odpowiadał i nie znalazłam ANI JEDNEGO, na kilka tysięcy produktów na rynku, w którym nie musiałabym wprowadzić jakiejś poważnej zmiany. Czytając to forum, widzę, jak ludzie potem próbują sobie radzić z brakami projektów gotowych - burzą, murują, przestawiają, podwyższają, poszerzają, dobudowują. Mam ich za to wykląć, jak Wojtek? Nie, ja się z nimi solidaryzuję.
A że wychodzą czasem koszmarki? Nie przesadzajmy, z reguły nie ma ich tak dużo. Dużo bardziej koszmarne są po prostu niektóre realizacje dosłowne projektów "gargameli", niż za wysoka ścianka kolankowa.

robert skitek
17-03-2011, 22:05
Owszem - nie zgadzam się. Architekt wykonujący projekt gotowy robi go pod wymagania zamawiającego - z reguły dużego biura gotowców. Wymagania są wynikiem badań rynku: parter+poddasze, taka powierzchnia, taka cena realizacji a co za tym idzie prostota konstrukcji, tyle a tyle pokoi i innych pomieszczeń. Architekt nie wychodzi nigdy od ostatecznego wyglądu i detali na wymuskanych wizualizacjach. Wcześniej są tylko szkice, dobieranie proporcji. Piękna wizualizacja powstaje na końcu - często robiona przez zatrudnionego grafika, który rabatki, kwiaty w oknach i okiennice dodaje od siebie. Zauważ kolejne wariacje stylistyczne tych samych projektów - myślisz, ze to autor od początku tak projektował? To przecież późniejsze odpowiedzi sprzedawców na zmieniające się gusta potencjalnych klientów.
Jeśli chodzi o samo projektowanie bryły, to tak jak pisałem wcześniej: to kompromis pomiędzy różnymi aspektami projektu włącznie z funkcjonalnością.

Projekt gotowy z definicji nie może odpowiadać każdemu. Dom to nie para spodni ani nawet nie garnitur. Mimo, że gotowców są tysiące, to kombinacji inwestorów i ich specyficznych wymagań i gustów oraz uwarunkowań miejscowych jest pewnie miliony razy więcej.
Ty się solidaryzujesz z inwestorami, którzy źle wybrali projekt, bagatelizując etap wyboru projektu: nic się nie stało, przecież tu się podniesie, tam się przesunie i będzie pięknie. My natomiast próbujemy pokazać jak ważny i niedoceniany jest etap wyboru projektu czy projektowania domu i ile problemów (także potencjalnych np z prawami autorskimi) można sobie zaoszczędzić.

galka
17-03-2011, 22:28
Myślę,ze Twoja teza Elfir o tym,że architekci stawiają wygląd budynku nad jego funkcjonalnościa jest nieprawdziwa.Wydaje mi się ,że funcjonalność to nie jest pojęciem obiektywnym.Oczywiście można rozpatrywać czy dom ma korzystny rozkład pomieszczeń ,dobrą komunikację i odpowiednie ustawienie względem stron świata.ąle każda rodzina jest inna,ma inne potrzeby i przyzwyczajenia.Dany dom dla jednego będzie funkcjonalny bo spełnia jego oczekiwania a dla drugiego nie.No to mozna by zapytać dlaczego sami sobie wybieramy domy nie na naszą miarę.Po pierwsze dlatego,że czesto nas nie stać na projekty indywidalne więc wybieramy gotowca żeby go przystosowć,po drugie czasem nie do końca wiemy co się sprawdzi w uzytkowaniu a co nie.Według mnie inwestorzy dzielą się na dwie grupy.

pierwsza grupa buduje pierwszy dom mieszkając do tej pory w mieszkaniu.Na ogól powierzchnia planowanego domu jest dużo większa niz zajmowane dotychczas mieszkanie i wydaje się nam wtedy,ze mając do dyspozycji tak duzo metrów na pewno będzie wygodnie i funkcjonalnie.Zycie pózniej weryfikuje nasze nadzieje .Dopiero zamieszkanie w domku pokazuje jego wszystkie błędy i braki.

Przy budowie drugiego domu mamy juz większa świadomość przestrzeni i naszych potrzeb.My szukając gotowego projektu odwiedzilismy wiele biur i obejrzeliśmy duuuuzo projektów.Mieliśmy -jak się nam wydawało-niewygórowane ale konieczne warunki:prosta bryła z dwuspadowym dachem-bo taki dom pasował do zastanej zabudowy-,kuchnię od strony ulicy i wejście na górę prosto z ganku żeby goście dzieci idąc na górę nie musieli defilować przez środek domu.Okazało się ,że oczekujemy zbyt wiele.Więc z konieczność nasz dom został przystosowany do naszych potrzeb,za co oczywiście należało dodatkowo zapłacić.Nie widzę niczego złego w tym,że przesuniemy w środku ścianki działowe ,czy zmienimy funcję pomieszczenia.To w końcu dom dla nas i my określamy co w nim jest funcjonane a co nie

Elfir
17-03-2011, 22:36
Poruszyłaś właśnie ważne kwestie, ale inwestor nie musi pamiętać, że w salonie trzeba umieścić TV. To projektant domu powinien to wziąć pod uwagę, bo jednak w większości domów powtarzalnych takie urządzenie lokuje się w salonie. Cała dyskusja zaczęła się na innym wątku - i o ustawienie TV właśnie chodziło. Zaproponowałam zamurowanie małego okna na elewacji ogrodowej, by poprawić funkcjonalność wnętrza i by można było ustawić wygodnie TV wzgledem kanapy i kominka, a wojtek naskoczył na mnie, że niszczę integralność projektu i prawo architekta do ładowania wszędzie okien na elewacji.


Ja już pomijam takie kwiatki w gotowcach jak brak miejsca na ustawienie przynajmniej szafy w holu, czy wiatrołap w którym nie zmieszczą się nawet dwie osoby.
Już nie wspominając o poddaszach, gdzie w projekcie widnieje pokój 15 m2 i małym druczkiem na dole, że wysokość 2,2m to tylko 8 m2. Jak ktoś nie siedzi w projektach, nie ma wyobraźni przestrzennej, to nie wyłapie takich niedogodności.


Byłam u klientki w domu, w którym była odwrotna sytuacja :)
Miała w salonie małe okienko na ścianie, na wprost wejścia do salonu. Za namową dekoratorki wnętrz, w fazie budowy powiększyła je prawie do ziemi. I tak naruszając pewnie prawo autorskie uzyskała świetny efekt, o którym architekt nie pomyślał - bo z wejścia widać od razu ogród. Pewnie naruszyła idealną symetrię równej wielkości okien na elewacji ogrodowej. Ale szczerze mówiąc nijak to nie przeszkadza, a okno w salonie pięknie zdobi.

tomek131
18-03-2011, 10:09
A ja szukam domu pośród gotowców (bo chcę zobaczyć wybudowany dom,a już ideałem było by umówić się i obejrzeć go wewnątrz),ale ponad 90% posiada minimum dwie wady z poniższej listy.Chciałem parter,ale już w grę wchodzi i poddasze i piętro.Parter ok 120m-130m , z poddaszem 130-150.Piętro podobnie.I co obserwuje u jak napisałem ponad 90 % projektów:
-poddasze użytkowe na wielospadzie -same skosy.
-same połaciowe okna np w pokojach dzieci na górze
-na najczęściej wielospadowym dachu ,kopertowym itp siedemnaście pokoi na górze każdy o powierzchni 6m
-wiatrołap np 1.8m - jak tam wejść do tego domu i się rozebrać
-po otwarciu wiatrołapu ,rozpościera się cały widok na salon ,wprost do salonu się wchodzi -po co ?zasada -zobaczcie jaką mam wypasioną skórę czy jak?
-żeby wejść do kuchni trzeba przedefiladować przez salon
-kuchnia w salonie dosłownie (no jak to woli ,tu dużo piszą o otwartości ,wspólnym przebywaniu itp.Dla mnie to dwa tak oddzielne w funkcji pomieszczenia jak sypialnia i salon.Kuchnia to kuchnia a salon to salon)
-podawanie powierzchni salonu wraz z komunikacją tzn salon jest przy okazji komunikacją między nim,kuchnią i pozostałą częścią domu (co samo w sobie mi się nie podoba)
-wejście do pozostałych pokoi poprzez salon (jakie zalety???bo nie wymyśliłem dotychczas-to parterówek dotyczy często)
-schody w salonie (dopuszczałem ,jak w parterówce chciałem poddasze typu hobby)
-brak spiżarki
-brak garderoby a nawet sensownych miejsc na szafy
-klitki pokoje
-ślepa tzn bez okna łazienka
-b.małe pom.gospodarcze
-w-c idealnie na wprost stołu w jadalni
-nieustawne i nieprzemyślane pomieszczenia (typu słynny TV w salonie,najlepiej to przy kominku ,bo gdzie indziej miejsca brak)
To z grubsza najczęściej widzę, a że działka 19m szer to problem podwójny

Elfir
18-03-2011, 11:31
tomek - wierz mi - narysowanie układu samemu i danie do architekta do opracowania będzie tańszym rozwiązaniem niż adaptowanie gotowca.

****
Kolejny klient u którego byłam, przestawił jedno okno w salonie, zlikwidował pomieszczenie gospodarcze i wybił w salonie dodatkowe okno. Dzięki temu ma zaciszny taras i dobrze doświetlony salon. Sądząc po planie parteru, który dostałam, zmiany były wprowadzane na etapie wznoszenia ścian przez architekta adaptującego.

2112wojtek
18-03-2011, 11:48
, a wojtek naskoczył na mnie, że niszczę integralność projektu i prawo architekta do ładowania wszędzie okien na elewacji.

:)
Wojtek nie naskoczył na Ciebie i nie wyklina inwestujących, jak też wcześniej stwierdziłaś, nie jest też oburzony co zauważyła dorben, Wojtek tylko zwrócił uwagę na notorycznie stosowaną niechlubna praktykę, nawet w sytuacjach tak dziwnych jak ten nieszczęsny telewizor.
Pozwól , że przypomnę Ci moją pierwszą reakcję na Twój pomysł zamurowania

Na miejscu architekta pewnie bym się lekko wkur..... , bo jest to już ingerencja , która pociąga za sobą nawet pewne konsekwencje prawne.
Co Ty skwitowałaś
likwidacja okien nie podlega zmianom w projekcie budowlanym, a tylko starczy zgłoszenie.
I w zasadzie to gadam głupoty, bo jak ktoś kupił projekt , to może z nim zrobić co zechce.

A nie jest to przecież prawdą, chociaż niestety taka nieformalna praktyka istnieje i dalej już poszło samo. O prawie autorskim, moim nieżyciowym podejściu ( jak mniemam nieżyciowym podejściu do uczciwości i łamania , formalnych przecież, zasad) i ogólnie nieadekwatnie pojętej wolności szlacheckiej Polaków.:)

Przykro mi, ale skoro nieznajomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności, to niefrasobliwy wybór projektu także skutkuje konsekwencjami i nie można ich zrzucać tylko na projektanta a to jest najczęstsza praktyka.
Wszyscy be, tylko inwestor biedny, bo on się nie zna,bo on jak wybiera to nie myśli o duperelach. A o czym myśli?


To jest moim zdaniem brak rozsądku i wygodne ale nieuczciwe spychanie winy za swoje niepowodzenia na innych.
Kiedy mamy wydać 80-100tys zł na samochód potrafimy tygodniami nawet czytać o nim opinie, analizować wyposażenie,walory silnika, opcje wyposażenia nawet kolor. Wahamy się pomiędzy zazwyczaj kilkoma markami i wybieramy w końcu za względu na sentyment, opinię o marce i modelu, eksploatacji i dopiero kupujemy.
Dom kosztuje 10 razy tyle , jest go trudniej sprzedać, za 5 lat nie wymienimy sobie go na lepszy model a modeli jest tysiące więcej. I tu jak ktoś trafi kiepsko, to nie ma jakoś żalu do projektanta ( chociaż jak Polak złorzeczy to i tak zawsze na innych).

Uświadommy sobie, że jak kupiliśmy projekt, dokonaliśmy zgodnie z prawem wymaganej adaptacji i stoją ściany, to jest to stan nieomal ostateczny i już nie ma co zmieniać.Teraz zostają tylko wnętrza. Każda zmiana będzie skutkowała albo kosztami , albo łamaniem przepisów. Zazwyczaj za lekkomyślność ponosi się jakieś konsekwencje. Wszędzie tak , ale u nas raczej nie - dajemy radę.

Mówisz mi , że jestem idealistą. Raczej realistą od lat niegodzącym się na bezhołowie i narażającym na zarzuty braku realizmu.
Jest mi tak samo jak Tobie obojętne, co klient będzie miał w domu. Nawet jak stwierdzi, że do szczęścia są mu potrzebne w domu złote anioły na ścianie, to niech je ma. Deklarowałem to już nie jeden raz.

Jednak kiedy w grę wchodzi przestrzeń publiczna i ja mam za nią odpowiadać , to walczę o swój projekt, zwłaszcza kiedy widzę, że pomysły zamawiającego są z innej planety i pasują do całości jak pięść do nosa. W razie porażki schodzę prawdopodobnie z placu i mam to gdzieś. Mówię prawdopodobnie, bo nie miałem takiej sytuacji. Widać tam jesteśmy jako inwestorzy zupełnie normalni.

Nie jestem też nadwrażliwy na prawa autorskie jak sugerowałaś.Zaledwie raz, może dwa miałem taką sytuację, kiedy w jawny sposób ich nadużyto. Skończyło się na rozmowie i zaniechaniu praktyk, chociaż zostałem wykorzystany lepiej niż panienka przy drodze. Szkoda było nerwów, czasu i z tego założenia często wychodzą też zniechęceni walką o swoje prawa architekci.

Elfir
18-03-2011, 12:32
Wojtek - piszesz teraz w zupełnie innym tonie.
Nie łatwiej, zamiast grozić ludziom prawami autorskimi i pisać o wkur... architekcie, było dodać, że jeśli chciałaby zamurować to okno, to dobrze, gdyby zwróciła się biura, gdzie projekt kupiła, o pisemną zgodę na zmianę?

Wiesz, przy takiej reakcji, nie dziw się, że ludzie się boją zgłaszać zmiany w projekcie i kombinują na własną rękę:)

cronin
18-03-2011, 13:43
Ja właśnie w kwestii okien chciałabym się poradzić :) Popełniłam ten grzech śmiertelny i dodałam okno. Pokój kwadrat 15 m2, okna 146 x 146 usytuowane na ścianach pn-zach i płd-zach. Na razie tylko na papierze. Było pierwotnie tylko jedno na pn-zach. ale to pokój dziecięcy, wydaje mi się że byłoby za ciemno i za zimno. Dodałam więc to skierowane na płd. zach. Co prawda pokój zrobił się mniej ustawny (a ma być dla dwójki maluchów) ale lepiej doświetlony. A może nie mam racji i wystarczyłoby to jedno okno na pn-zach.? Może to okno na płd.-zach. zrobi mi w pokoju saunę w upalne lato (mam tak teraz w mieszkaniu ale to 5 piętro a dom parter), jak myślicie?

2112wojtek
18-03-2011, 14:02
Elfir ejże :)
nie doszukuj się zmiany tonu , wciąż jest ten sam.Reaguje podaniem faktów lub ironią, kiedy ktoś mi wmawia, że mozna robić coś co nie jest zgodne z przepisami lub narusza ustalone normy ( choćby ogólnie przyjętych zasad czy wręcz dobrego wychowania).

Jeśli razi Cię moja retoryka , to wybacz. Może i łatwiej było powiedzieć jak piszesz, ale ja mam w robocie zawsze pod górkę, tum bardziej, że nie było też sensu zwracać się do Inwestorki, tylko do doradcy sugerującego takie rozwiązanie, czyli akurat Ciebie, upierającej się przy swoim stanowisku, że wolno Ci jako właścicielowi niemal wszystko.
Jak widać znam jednak życie, że każda niewygodna sugestia będzie na forum i tak kontestowana.

Prawo autorskie jest smutne i czasem niedoskonałe, ale jednak jest. Myślę, że dobrze byłoby skończyć z praktykami nagminnego jego łamania, nawet jeśli nie czekają nas za nieprzestrzeganie jego, dodatkowe konsekwencje.

Brak stosowania reguł i sankcji skutkuje często brzydotą otoczenia na własne życzenie.

Kradniemy oprogramowanie, muzykę, filmy usprawiedliwiając się przy tym dosyć naiwnie niewiedzą lub niską szkodliwością czynu. Fakt pozostaje faktem a my wychodzimy na ludzi bez zasad.

Projektujący powinien je mieć (albo chociaż sprawiać przed klientem takie pozory jak ich nie ma :D) bo przecież jedzie na tym samym wózku co architekt.

Czasem łatwiej omijać uzgodnienia , bo tak jest łatwiej, prościej bez komplikacji, ale czy to uczciwe i zgodne z sumieniem?
Z moim jakoś nie.
Może jestem za stary , że się tym przejmuję, ale wiem na swojej skórze jak może , właśnie, wku...ć, takie aroganckie postępowanie.


Zdarzyło mi się mieć podobne problemy na budowie z gotowcem i widziałem ,że inwestor ma uzasadnioną potrzebę domagając się zmian, pomijam że problem wybory projektu zweryfikowało piękne ale i podłe życie.
Zmieniła się sytuacja mieszkańców już po wybudowaniu domu i trzeba było wykonać dosyć daleko posunięte przeróbki między innymi w elewacji, bardzo udanego skądinąd projektu. BTW projekt z Muratora.

Zupełnie krótka , bardzo sympatyczna rozmowa telefoniczna, bodaj z Panem Sawą Borysławskim ( chyba nawet lekko zdziwionym), podałem propozycję swojego ratowania plastycznego , architekt wysłuchał, dorzucił swoje sugestie i powiedział OK, nawet nie chciał rysunków, podziękował za załatwienie sprawy w taki sposób .. i poszło. A dom był budowany niemal pod Jego nosem.
15 minut i spokój mieli wszyscy.
A czy ja wiem jak zachowałby się np. jakiś nastroszony, urażony i dosyć znany w Polsce projektant, gdyby zobaczył , że ktoś mu jakieś harce wyczynia ?
Nie znam przecież człowieka, a miałby przecież prawo wyciągnąć konsekwencje, choćby z powodu tylko urażonej ambicji. Ciągnęłoby się to za mną jak smród po gaciach, nie mówiąc o inwestorach.
Nie każdy musi być przecież jak On ludzki i wyrozumiały, zwłaszcza jak stoi za nim prawo i nazwisko - ludzie są różni.

mszary
19-03-2011, 21:02
To forum jest tak rozbudowane, że nie wiadomo gdzie pytać...
Ale powiedzmy, że to może być jako grzech przy projektowaniu.

Mam brązowe panele (dąb bagienny z kronopola - czy jakoś tak) ciemnobrązowe drzwi (coś jak wenge) z Polskone i w dwóch miejscach półki zabudowane z regipsów i obłożone płytą meblową ciemny orzech. W miarę to wszystko pasuje do siebie, chociaż może trochę drzwi są za ciemne. Stół w jadalni (z salonem) mam dębowy klepka (jasny taki z Jyska) bo nam się bardzo spodobał. Ale podobają mi się też takie dębowe meble klepka.
Czy trzymać się tych zabudowanych półek i szukać mebli ciemnych czy można dopasować meble kolorystycznie do stołu?
Jakie sa zasady w dobieraniu mebli do podłogi?
Ciemna podłoga jasne meble, czy jasna podłoga ciemne meble?
Dodam że wypoczynek jest jasny, kremowy...
Proszę o rady

maruun2
08-04-2011, 15:03
To zalezy od wnętrza. Jeśli ma być eleganckie, reprezentatywne, do przyjmowania gości, to byłby grzech. drewno powinno być jednakowe lub połączone w bardzo przemyslany sposob (to co piszesz to nie jest przemyslana struktura). Ale ja wolę nowatorskie wnętrza, w których niedociągnięcia nazywa się awangardą i [popełnia wszystkie możliwe grzechy w jednym wnętrzu :)

una
14-04-2011, 12:39
dużym błędem jest ślepa wiara w projektanta wnętrz. Ćwiczyliśmy to w łazience (na etapie rozkładania urządzeń sanitarnych). Projektant uparł się, że na wejściu do łazienki musi być umywalka, bo jest to reprezentacyjny sprzęt (broń Boże WC lub prysznic). Nam pasowała kabina prysznicowa, bo z drugiej strony jest duże okno, przy którym kabina mogła się nie zmieścić. Projektant jednak wymierzył i stwierdził, że nie będzie problemu. Na papierze nie było, w realu jest, bo brakowało 3cm do kabiny 80. Dobrze, że Poolspa produkuje kabiny 75, bo byłby niezły bigos. Dlatego też kuchnie projektowałam według własnych potrzeb i gustu, nie zważając na ciche pojękiwania projektanta, że np lodówka jest na wejściu, a być nie powinna.


jestem laikiem ale umywalka na wprost wejścia nie jest moim zdaniem dobrym pomysłem. Nad umywalką najczęściej umieszcza się lustro - a w nim odbiją się drzwi wejściowe. Mam tak w bloku i nie podoba mi się to .
Poza tym jeśli w łazience było okno to najlepiej by lustro było umieszczone na ścianie przylegającej do ściany w której to okno się znajduje - okno odbije się w lustrze i łazienka wyda się jaśniejsza, przestronniejsza (powstałoby złudzenie narożnego okna).

punto
14-04-2011, 13:49
ja zraziłam się do projektantów przez projektanta ogrodu, któego chciałam zatrudnić. Renomowany, taki ąę. Po wizycie na mojej działeczce - 600 m , poinformował mnie że koszt wykonania ogrodu szacuje na 30 000-100 000 zł, po czym po kilku dniach przekazał nam wstępną wizualizację - połowa działki wysypana żwirem ,z którego prowadziła "ścieszka" kamienna na trawkę, wokół płotu jakieś drzewka miniaturki... Jeszcze na głowę nie upadłam...
W przypadku aranżacji wnętrz obawiam się tego samego. Przeglądnęłam już wiele stron projektantów i oglądałam ich portfolio, każdy prezentował te same pomysły ,te same kolory ,te same rozwiązania... Jeden specjalista od wenga i wanilii ,drugi od "kolorów afryki" inny tylko "szarości" a ja szukam jakiejś otwartej głowy a nie powielacza...

Elfir
14-04-2011, 19:30
punto - koszt wykonania ogrodu 600 m2 za 30 000 zł to całkiem przyzwoita cena za dość skromny ogródek. Te 100 000 zł to gdybyś zażyczyła sobie stawów, altanek i innych wymysłów.
A co do wizualizacji/koncepcji - narysował to, o co wy poprosiliście.

mrówka75
15-04-2011, 10:56
ja zraziłam się do projektantów przez projektanta ogrodu, któego chciałam zatrudnić. Renomowany, taki ąę. Po wizycie na mojej działeczce - 600 m , poinformował mnie że koszt wykonania ogrodu szacuje na 30 000-100 000 zł, po czym po kilku dniach przekazał nam wstępną wizualizację - połowa działki wysypana żwirem ,z którego prowadziła "ścieszka" kamienna na trawkę, wokół płotu jakieś drzewka miniaturki... Jeszcze na głowę nie upadłam...
W przypadku aranżacji wnętrz obawiam się tego samego. Przeglądnęłam już wiele stron projektantów i oglądałam ich portfolio, każdy prezentował te same pomysły ,te same kolory ,te same rozwiązania... Jeden specjalista od wenga i wanilii ,drugi od "kolorów afryki" inny tylko "szarości" a ja szukam jakiejś otwartej głowy a nie powielacza...

Nie znam się na ogrodach, nigdy nie miałam i na razie mieć nie będę więc się nie wypowiem. Ale jeżeli chodzi o projektantów wnętrz, to fakt masa z nich robi sztampowo jak przez kalkę -zero inwencji. Pytanie tylko czy to wina projektantów czy właścicieli tych domków, mieszkań.

Irma
15-04-2011, 14:03
nieszatmpowe rozwiązania są ryzykowne pod kazdym względem:
finansowym, czasowym i estetycznym, zazwyczaj klient chce miec wszystko sprawnie, szybko i tanio.
Niby chce się kreatywności, ale bez eksperymentowania naszym kosztem
jak w tym przepisie na idealnego mężczyznę - ma być silny, ale okazywać słabość, czuły, ale czasem twardy itd.
Bardzo trudno znaleźć złoty srodek.

una
26-04-2011, 01:15
Jedną z trudniejszych dla mnie osobiście rzeczy jest dobieranie kolorów ścian do stron świata. Zauważyłam, że np. łazienka czarno - biała wygląda olśniewająco w chłodnym świetle ranka czy południa, ale wiele traci w czerwonych kolorach zachodzącego słońca - traci wyraźny kolorystyczny kontrast, robi się jakaś brudnorózowa, rozmywa się. Kolor błękitny najlepiej wygląda od południa - slońce jest ostre, prawdziwie "południowe" . Do pomieszczeń wschodnich (czyli stosunkowo ciemnych) błękit okazał się jednak zbyt chłodny.
To moje osobiste odczucia, byłoby super by wypowiedział się na ten temat jakiś znawca.

Na ten momnet wklejam porady ze strony Dekoral.pl - może komuś się przydadzą:


Kwestia doboru kolorystyki jest zależna od wielu czynników. Podstawowe znaczenie ma rodzaj oświetlenia.

Chodzi tutaj zarówno o światło naturalne jak i sztuczne, których ilość i jakość bezwzględnie należy wziąć pod uwagę. Kolory w danym pomieszczeniu należy dostosować do tego, o jakiej porze dnia pomieszczenie jest oświetlane najintensywniej. Rano przeważają niebieskie promienie ultrafioletowe, coraz intensywniejsze, im bliżej południa. Pod wieczór zwiększa się natężenie promieniowania czerwonego. Dlatego w pokojach mocno oświetlonych od rana do południa kolory wydają się mocniejsze, natomiast w tych, do których nie wpada ostre dzienne światło, wyglądają naturalnie. Zgodnie z powyższym, w pomieszczeniach ulokowanych od strony wschodniej wskazane są barwy cieplejsze, natomiast od strony zachodniej cieplejsze i intensywniejsze kolory mogą w świetle słońca przybierać zbyt intensywny odcień. Najkorzystniejsze naturalne światło wpada przez okna południowo- zachodnie i południowo - wschodnie. Latem promienie słoneczne nie docierają zbyt głęboko do pokoju, zimą natomiast sięgają bardzo daleko.

Jeżeli pokój jest bardzo nasłoneczniony to z powodzeniem można zastosować barwy chłodne. W pomieszczeniach takich często spotykamy się z oślepiającym blaskiem słońca. Aby go nie pogłębiać powinniśmy unikać barw intensywnych i bardzo ciepłych, ściany przy oknach powinny być pomalowane na jasne, stonowane kolory (mebli, dywanów, zasłon itd.) powinny dominować we wnętrzu. Należy zmniejszyć kontrast pomiędzy światłem padającym z zewnątrz i oświetleniem panującym wewnątrz pomieszczenia. Z kolei w pomieszczeniach słabo nasłonecznionych, większe odbicie światła wewnątrz można uzyskać przez zastosowanie jasnych kolorów i rozmieszczenie luster.

Natomiast w pokoju słabo lub w ogóle nie nasłonecznionym (pomieszczenia od strony północnej), stosuje się kolory cieplejsze, aby ocieplić i rozjaśnić pokój. Za najbardziej ciepły, radosny kolor uchodzi kolor żółty, gdyż nawet jego jasny, ciepły odcień ociepli najbardziej ponure pomieszczenie. Wcale nie musi, a nawet nie powinien to być kolor bardzo intensywny, zwłaszcza jeżeli pomieszczenie takie jest niewielkich rozmiarów. Kolory ciepłe, choć powodują, że pokój nabiera przytulności, jednocześnie wraz ze wzrostem intensywności pomniejszają optycznie pomieszczenia.

Barwy czyste, dobrze i żywo wyglądają w jasnym, silnym świetle. Bardzo jaskrawe barwy stają się natomiast krzykliwe na szerokościach geograficznych słabiej oświetlanych przez słońce. Fakt ten ma zasadnicze znaczenie przy doborze kolorystyki na elewacje, gdyż w naszej szerokości geograficznej powinno się raczej mieszać kolory, by otrzymać ich pochodne o łagodniejszym odcieniu.
Barwa przedmiotu zależy od światła padającego na jego powierzchnię. Światło i cień modyfikują kolory. Nawet w białym czy pastelowo pomalowanym pokoju naturalne światło i jego odbicia powodują, że ściany i sufit będą się delikatnie różnić w odcieniu i tonacji- przy czym ściana z oknem będzie się wydawała najciemniejsza. Zgodnie z tym przy doborze np. dwóch kolorów lub odcieni do jednego pomieszczenia na ścianę z oknem zazwyczaj dobiera się kolor jaśniejszy.

Sztuczne oświetlenie jeszcze mocniej wpływa na kolor.
Bardzo istotne są tutaj jego ilość i jakość, ale także rozmieszczenie w pomieszczeniu. Jest nie tylko narzędziem ułatwiającym życie, ale i jednym z najważniejszych elementów dekoracyjnych, gdyż dba o to, by meble, podłogi, dywany, kolory ścian i wszelkie detale były pięknie wyeksponowane i wyglądały efektownie, a w mieszkaniu panował przyjazny klimat. Tak jak kolorem, tak i światłem możemy modelować dom: optycznie powiększać, podwyższać i poszerzać, jedne detale uwypuklać, inne zacieniać, modyfikować barwy ścian, ocieplać lub ochładzać atmosferę. Światło ma tym samym zasadnicze znaczenie przy doborze kolorów. Jeżeli nawet dobierze się kolory trafnie w stosunku do rodzaju światła dziennego, a nie uwzględni światła sztucznego to można zepsuć cały efekt. Musimy też pamiętać, że pod wpływem różnego rodzaju sztucznego oświetlenia zmieniają się kolory. Ciepłe światło rozświetla barwy ciepłe, przytłumia zimne i czyni je szarawymi. I odwrotnie, światło zimne wzmacnia barwy zimne i osłabia ciepłe. Sprawia, że barwy zimne nabierają świetlistości i blasku, podkreślając ich elegancję i czystość. Niektóre kolory ulegają w sztucznym świetle radykalnej zmianie. Żółcienie na przykład, zwłaszcza te blade, mają tendencję do zanikania, kolor ceglastobrązowy (terakota) zmienia się w oranż, jasna zieleń w kolor żółtozielony, a fiolety przechodzą w brązy.
Decydując się, więc na określone kolory powinniśmy zadbać o sztuczne oświetlenie i dobrać je odpowiednio do koloru:
· ciemne i intensywne barwy wymagają oświetlenia dobrego i mocnego;
· ciepłe barwy wymagają oświetlenia ciepłego;
· zimne barwy wymagają oświetlenia zimnego.
Obecnie na rynku znajdują się rozmaite lampy, dające światło o różnym zabarwieniu, w tym nie różniące się od dziennego. Ilość i jakość światła powinna być dostosowana do potrzeb każdego pomieszczenia. Oświetlenie bezpośrednie powinno być w kuchni, biurze, na schodach i w cieplarni; w pomieszczeniach tych jasne światło jest niezbędne do zapewnienia bezpieczeństwa lub hodowania roślin. Spokojniejszą, przyjemną atmosferę w pokojach dziennych daje światło odbite i rozproszone. Główne oświetlenie sufitowe jest mało atrakcyjne, nie dające się formować. W większości pokoi należy używać wielu źródeł światła: oświetlenia dolnego, górnego (najlepiej żarówek halogenowych) i oświetlenia punktowego. Miły nastrój można wywołać używając dolnego oświetlenia - lamp stołowych, podłogowych czy ściennych, a także ukrytego podświetlenia półek za pomocą niezbyt silnych mlecznych żarówek.

Pamiętając, że barwa i rozmieszczenie oświetlenia sztucznego warunkuje kolor ścian i wszystkich przedmiotów, a także nasz sposób ich postrzegania, instalując je powinniśmy wzorować się na padaniu i operacji światła dziennego.

Efektowny wygląd wnętrza osiągniemy wtedy, gdy uda nam się zgrać trzy typy oświetlenia; ogólne, miejscowe i akcentujące. Ogólne – rozproszone - tworzy jednolite tło i nastrój wnętrza, a także wpływa na to, jak postrzegamy pokój: jako duży, mały, proporcjonalny. Uzyskujemy je, wieszając na suficie lampy, a na ścianach kinkiety. Najlepsze światło dają energooszczędne świetlówki kompaktowe lub żarówki halogenowe.

Zadaniem oświetlenia miejscowego jest rozjaśnienie konkretnego fragmentu pomieszczenia, np. miejsc do czytania, do przygotowywania potraw, do jedzenia. Tworzą je punktowe lampki halogenowe (np. oświetlające blaty kuchenne), lampy zawieszone nisko nad stołem lub stojące z żarówkami reflektorowymi, halogenowymi lub tradycyjnymi.

Oświetlenie dekoracyjne ma podkreślać piękno przedmiotów, mebli, obrazów, rzeźb, a także wydobywać z mroku najbardziej atrakcyjne detale architektoniczne- wnęki, filary, faktury ścian. W tym celu używa się specjalnych małych niskonapięciowych żarówek halogenowych i reflektorków.



-barwy na małej próbce są zawsze dla naszego oka jaśniejsze niż na dużej powierzchni ścian. Jeśli już wybieramy ze wzornika kolor należy zamówić : dla jasnych barw co najmniej ton jaśniejszy, dla ciemnych minimum 2 tony jaśniej.
Można zrobić sobie próbki na ścianie,zagruntowanej płycie g-k , ale o sporych powierzchniach.

- barwy nie kryją jednakowo.Źle lub słabo kryjąca barwa to popielata i jasna żółta. Zieleń szmaragdowa jest trudna do zamalowania, należy zrobić więc podkład przed przemalowaniem. Żółty należy do najdroższych barwników, stąd często ceny jego są wyższe niż pozostałych.

- wszystkie barwy( farby), obojętnie jakiej firmy, mają oprócz nazw handlowych swoje oznaczenia numerowe charakterystyczne dla typów mieszalnika jakiego używają. Np. kolekcja Pani Minge "siwokoperkowybrąz" ma odpowiedni numer katalogowo-mieszalnikowy, inne mają odpowiednik RAL, NCS lub Technokolor ( np popularna Tikurila). Dobrze ten numer zapisać lub zostawić puszkę farby, żeby po wprowadzeniu mebli, lub wycofaniu produktu nie było niespodzianek przy poprawkach malarskich.

- farby kolorowe mają swoje bazy, do których dodaje się pigment. Baza to biała emulsja ( rzadko bezbarwna) o określonych właściwościach ale i efekcie końcowym. Im słabsza baza np 3, 6 tym bardziej farba jest matowa, ale jednocześnie słabsza na ścieranie. Farby o numerze 9 ( a czasem i więcej) są połyskliwe i odporniejsze na czynniki mechaniczne.

- próbniki firmowe tak mają ułożone nasycenie barw, że w górę lub dół słupka możemy znaleźć monochromatyczne wybarwienia tego samego koloru.
Z dziesiątek różu pozwala nam odnaleźć ten jeden, który wynika z czerwieni jaką sobie wybraliśmy.

-tzw. ciepłe szarości , wszystkie podawane w NCS zawierają w swoim symbolu literkę Y lub R. Pozostałe będą zimne lub obojętne. Np. S 1003 Y, S1502 YR to ciepłe, S 1000N neutralne, S 1002 G lub B zimne.

- biel "przyjmuje" kolor barwy leżącej obok niej. Podobnie, chociaż mniej jest z innymi jasnymi kolorami. Stąd uwaga obok jasnej żółci ciemny błękit może zmienić płaszczyzny na zielonkawy.

- kolory zawierające dużą ilość bieli i żółtego znakomicie odbijają światło. Najsilniej odbijającą światło barwą jest beż(ponad 90%)

- farby połyskliwe jasne wydają się jaśniejsze i bliższe, ciemne połyskliwe jeszcze ciemniejsze i głębsze. Zimne połyskliwe dają wzmocniony efekt chłodu.
Biel i czerń:
Obydwie barwy uwydatniają, intensyfikują inne, zwłaszcza czyste kolory
Czerń:
Kolor ten w niewielkich ilościach nadaje niezwykłe wyrafinowanie innym kolorom, tworzy silny kontrast.
Żółcień cytrynowa
Dobrze komponuje się ją z barwą ametystu, a także z zielenią. Doskonale podkreśla ją czerwonawy fiolet, blady błękit, szarości oraz wiele cieplejszych błękitów. W wersji najbardziej nasyconej, doskonale komponuje się w połączeniu ze współczesnym wzornictwem, czarnym tworzywem sztucznym, błyszczącymi powierzchniami.
Ciepła żółcień
Kolor masła, słoneczników, bursztynu.
Znakomita do ciemnych wnętrz oraz dużych powierzchni. Na jej tle dobrze wyglądają ozdoby, obrazy. Dobrze wygląda w połączeniu z ciemną czerwienią, błekitami, zieleniami, czernią i turkusem.
Blada żółcień doskonale komponuje się z purpurową czerwienią, chłodnymi błękitami, szarościami.
Ciemne żółcienie zaś z zimnymi szarościami, błękitami.
Błękity
Najbardziej intensywne, nie rozjaśnione bielą dają wrażenie ciepła.
Jako kolor ścian dobrze komponują się z obrazami, ozdobnymi lustrami. Pasują do nich biel, złoto, czerwień i oranż.
Indygo
Komponuje się z barwą pomarańczową, czerwienią i bielą.
Ciepły błękit
Pasuje do terakoty, żółcieni, czerwieni, fioletów, ale przede wszystkim dobrze wygląda z bielą.
Jasny błękit:
Łączyć z oranżem, bielą, jasną zielenią i złotymi detalami.
Ciemny, chłodny błękit:
Dobrze wygląda z bielą, złotem, ostrym różem, cytrynową żółcienią.
Szaroniebieski:
Komponuje się z bielą, barwą kremową, terakotą, głębszymi tonami błękitu, zieleni, odrobiną koralu, a także oranżami i żywymi czerwieniami.
Oranż
Ta barwa ma wiele odcieni. Ze względu na swoje ciepło wymagają one łączenia z barwami zimnymi - chłodnymi zieleniami oraz błękitami.
Czerwień
Brązowoczerwony:
Ta barwa to terakota, palona ziemia.
Współgrają z pokrewnymi odcieniami ciepłych czerwieni, żółtą ochrą i umbrą. Dużu efekt daje połączenie tej barwy z różnymi odcieniami błękitów.
Czerwień oranżowa:
Pasuje do brązowawej, ciepłej oraz bladej czerwieni. Doskonale wygląda także z czernią, a im bardziej pomarańczowa, tym lepiej jej z turkusem.
Szkarłat
Czyli najintensywniejsza czerwień. Żywa, rozweselająca wnętrza. Efektownie wygląda połączona z bielą i czernią, ożywiona błękitem. Może to być morski, zielononiebieski odcień lub niebieskoszary.
Chłodne czerwienie (z domieszką błękitu) czyli malinowy i wiśniowy dobrze komponują się z fioletem i oranżem.
Ciemne czerwienie lubią połączenia z oliwkowym odcieniem zieleni.
Delikatne czerwienie i róż lubią natomiast połączenia z barwą kremową, zieleniami i szarościami, brązami, z niewielkimi akcentami karminu, terakoty.
Zielenie
Błekitna zieleń (turkus) -łączy się ją z terakotą ciemnymi błekitami, bielą, oranżem, ochrą, kolorem rudym, kasztanowym.
Ciemną zieleń natomiast ze szkarłatem, purpurą, pomarańczem, ciemnymi żółcieniami i jasnym błękitem.
Szarozielony to neutralne tło dla oranży, fioletów, błękitów, różów i karmazynu.
Soczysta zieleń - dobrze wygląda z żółcieniami, ochrami, bladą lub ciemną barwą zielonobłękitną, a także z różem.
Jasna zieleń to doskonałe tło dla innych barw: bieli, żółcieni barwy kremowej, terakoty, matowych różów i szarości.
Żółta zieleń:
dla niej dobre są połączenia z błękitami, fioletami, czerwieniami.
Barwa oliwkowa komponuje się z różem weneckim, jasną czerwienią, chłodnymi żółcieniami i ochrą.
Barwa kremowa
Komponuje się dobrze z większością barw, szczególnie z czernią, granatem, ciemną zielenią, złotem.
Brąz
Ta barwa ma wiele odcieni, zarówno ciepłych jak i zimnych. Stanowi dobre tło dla jaskrawego różu, jasnego turkusu, ostrych czerwieni, błękitów, kremowej bieli.
Szarości:
Współgrają z większością kolorów: pasują do nich róże, blade błekity, jasna zieleń, cynobrowa czerwień.

Viga
11-05-2011, 20:11
Bardzo ciekawe i przydatne informacje o kolorach. Dzięki! :)

yagaya
13-05-2011, 09:09
Punto - Elfir może mieć rację, znajomi mojej koleżanki płacili za projekt działki, powierzchnia niecałe 600 m2, 32 tys z groszami, a długo szukali by znaleźć najtaniej i najsensowniej jednocześnie. Mnie te ceny osobiście porażają, ale tak to rzeczywiście wygląda.

Elfir
13-05-2011, 22:51
Projekt działki 600m2 za 32 tyś?
Chyba jakaś pomyłka? Nie znam projektanta, który by tyle zarabiał na jednym projekcie.
Nawet 1/10 tej ceny to baaardzo wygórowana stawka.
Chyba że to nie projekt ogrodu, tylko budowa ogrodu (rośliny, bruki, ziemia, robocizna)?
W takim razie urządzenie takiego ogrodu to koszt +/- urządzenia kuchni lepszej jakosci.

Jana9
20-05-2011, 13:25
Nie dałam rady przeczytać całego wątku, ale doszłam do wniosku, że jego motyw przewodni brzmi „z architektem wnętrz czy bez”, a wniosek z niego płynący jest oczywiście na „tak”.
Chciałabym opisać swoje doświadczenie współpracy z panią architekt wnętrz, może trochę ku przestrodze, trochę dla pokrzepieniu serc tym którzy trafili lepiej i są zadowoleni z współpracy.
Mieszkam na prowincji, czyli w mieście wojewódzkim na północy Polski, - ok. 200 tys. mieszkańców. Właśnie rozpoczęliśmy budowę niewielkiego domu, wg projektu indywidualnego. Podjęliśmy decyzję, że projekt wnętrz zlecimy profesjonaliście. Zbyt poważna inwestycja żeby „bawić się” samodzielnie, no i oczywiście brak czasu na decyzje, wybory, poszukiwania itp. Pani architekt, która projektowała dom nie zajmuje się wnętrzami, więc zaczęły się poszukiwania. Okazało się, że w naszym mieście i w okolicach w tym temacie bieda z nędzą (gówny motyw projektowy to kombinacje sufitów podwieszanych z dużą ilością punktów świetlnych). Znaleźliśmy jedną firmę której projekty przypadły nam do gustu, cena jednak znacznie przewyższała nasz budżet przeznaczony na prace projektowe.
Stwierdziliśmy, że skorzystamy z możliwości jaką daje XXI w., - czyli projekt przez Internet, bez nadzoru autorskiego. Internetowy casting zakończył się wyłonieniem finalisty, dodam że cena nie była głównym elementem decydującym o wyborze (osoba którą wybraliśmy, ma profesjonalna stronę internetową, publikacje w prasie). Umowa została podpisana, zaliczka (niestety!!!!!) wpłacona i rozpoczęła się współpraca. Z początku szło dobrze, rysunki, rzuty i itp. W pewnym momencie praca się zatrzymała, kontakt z panią architekt urwał, termin zawarty w umowie nie został dotrzymany, brak odpowiedzi na maile i telefony, zero wyjaśnień. I tyle.
Wiem trafiają się fachowcy uczciwi i „naciągacze” – ja trafiłam pechowo.
Podsumowując chciałabym napisać, że przeciętny Polak, który nie mieszka w Warszawie, Gdańsku, Krakowie itp., ma niewielkie możliwości w temacie „architekt wnętrz”, więc kombinuje sam i popełnia błędy. Ja już pierwszy mam za sobą – wybór realizacji projektu przez Internet.
Pozdrawiam

mada27
12-07-2011, 13:25
galka - czy pokoje na poddaszu byłby ustawne, gdybyście nie podnieśli ścianki?
Dla was był ważniejszy był wygląd zewnętrzny czy praktyczność wnętrza?
Ludzie nie podnoszą ścianek dla własnego widzimisię i na złość architektom, tylko z powodu tego, że projektant przekładał estetykę zewnętrzną bryły nad praktycznym aspektem swego projektu. Czasem by to ukryć, w rzutach budynków celowo zmniejsza się meble lub ustawia w miejscach, w których w rzeczywistości się nie zmieszczą (pod skosami).

Owszem, budynek wygląda czasem koszmarnie z wysoką ścianką, ale nie byłoby to konieczne, gdyby architekt przemyślał wnętrze i jego umeblowanie.

To żadna sztuka zmieścić podstawowe meble w 400 metrowej willi. Sztuką jest urządzić funkcjonalne wnętrze na 120 m2


Kiedy szukałam projektu dla siebie przerysowywałam na papier milimetrowy lub w CADa projekty, które mi pasowały i nijak nie dawało się ich urządzić, jak planował w przykładzie projektant, meblami o standaryzowanych wymiarach.



Czy ma ktoś może zdjęcia domów z za wysoką ścianką kolankową?
jestem na etapie wyboru projektu i też w kilku przypadkach zastanawiałam sie nad taką zmianą
Jak uniknąć złego efektu? może z dachem coś trzeba pokombinować?

Elfir
12-07-2011, 13:29
mada - zamiast myśleć o przeprojektowywaniu dachu, od razu poszukaj domu piętrowego.
Bo podniesienie ścian kolankowych to nie tylko efekt wizualny. To zmiana układu konstrukcji dachu - po zmianie komin może wyjść w koszu lub w środku krokwi, a okna połaciowe wypadną za wysoko w stosunku do podłogi i będzie można oglądać tylko niebo.

Owszem, jak się źle wybrało projekt, to trzeba kombinować, ale ty dopiero wybierasz. Wybierz więc po prostu lepiej.

mada27
12-07-2011, 13:41
tylko, że ja nie chcę domu piętrowego...
planuję na górze dwa lub maks 3 niewielkie pokoje i małą łaziekne z prysznicem, dół chciałabym żeby miał też dwa pokoje plus salon
i kuchnia z wyjściem na taras na tył domu
Dach dwuspadowy, bo taki mi sie podoba najbardziej
I mam problem bo nie ma takich projektów;(

Irma
12-07-2011, 14:05
czyli, ze potzrebny Ci moj dom :)
mam dwa pokoje na dole i salon
wysoką ściankę kolankową i 3 sypialnie na poddaszu

mada27
12-07-2011, 14:27
To masz super;)
A masz jakiś klasyczny dziennik budowy czy tylko ten w stopce? nie umiem się po nim poruszać
jeśli moge prosić to napisz jaki masz projekt i ile dół ma m2?

Irma
12-07-2011, 15:14
http://forum.muratordom.pl/showthread.php?95167-Dziennik-Irmy&highlight=swoj%C4%85+budow%C4%99
bardzo dawno nie zaglądałam, więc nie wiem ile zdjęc się jeszcze ostało...

mam projekt indywidualny, na patrterze 100m2

cieszynianka
12-07-2011, 21:01
Czy ma ktoś może zdjęcia domów z za wysoką ścianką kolankową?
jestem na etapie wyboru projektu i też w kilku przypadkach zastanawiałam sie nad taką zmianą
Jak uniknąć złego efektu? może z dachem coś trzeba pokombinować?

Mamy podniesione ścianki kolankowe. Jeśli chcesz, to Ci mogę zdjęcia mailem posłać (dasz mi go na priva).

jarkotowa
19-07-2011, 18:56
Wnętrze "eklektyczne" aby było znośne dla oka jest dosyć trudne i wymaga dużej dyscypliny przy doborze.
Wojtek czy możesz to rozwinąć? Mój salon jest eklektyczny, ale od jakiegoś czasu mi "nie leży". Kolorystyka mebli jest taka sama, meble zbliżone epokami, kanapa współczesna, ale.....coś jest nie tak. Jaką dyscyplinę miałeś na myśli.

blondynka_z_taczka
19-07-2011, 20:09
moim największym grzechem jest mieszanie stylów - ja lubię takie klimat azjatycki - mój facet nowoczesny
i teraz próbując to połączyć wychodzi totalne zamieszanie...
najśmieszniej jednak wyszło mi w moim starym pokoju w domu rodziców - czerwone ściany, zielone rolety, fioletowe fotele
:D

Elfir
19-07-2011, 21:31
ależ azjatycki i nowoczesny da się bardzo ładnie połaczyć. Chyba, że azjatycki, masz na myśli indyjski rodem z Bollywood?

2112wojtek
19-07-2011, 22:26
Wojtek czy możesz to rozwinąć? Mój salon jest eklektyczny, ale od jakiegoś czasu mi "nie leży". Kolorystyka mebli jest taka sama, meble zbliżone epokami, kanapa współczesna, ale.....coś jest nie tak. Jaką dyscyplinę miałeś na myśli.

Dosyć dawno to było, więc nie za bardzo pamiętam kontekst tej wypowiedzi. Odpowiedź też zależy od tego co masz na myśli mówiąc " eklektyczny".
Postaram się w miarę krótko, chociaż temat jest szeroki.
Eklektyzm jako taki występuje w rożnych czasach jako kierunek ( np w architekturze uważany jest za syntezę np. dwóch stylów prowadzącą do powstania zupełnie nowego stylu o nowej jakości , choćby taki neogotyk) jak i historyczny sposób dekoracji i aranżacji wnętrza.

Mamy więc zarówno styl eklektyczny , będący częścią historyczną czyli we wnętrzu odnosi się to do historyzacji stylu wnętrza jak i potocznie rozumianej i dowolnie interpretowanej idei łączenia dowolnych stylów, będącej sposobem urządzania wnętrza.
Z tego co zrozumiałem , to chodzi Ci o ten drugi wariant.

Niebezpieczeństwo przed którym zdaje się przestrzegałem polega na tym , żeby zachować ową ideę a nie doprowadzać wnętrza do wielostylowości , która z reguły bardziej przypomina przypadek i bałagan niż świadome kreowanie wnętrza.

Współcześnie często tworzy się wnętrza eklektyczne jako poszukiwanie nowej formy. Zobacz np prace
f-my Schlosser Und Partner, które znajdują się w Graz w Austrii.
Fantastyczne połączenie minimalizmu i tkaniny rodem z Abakanów, z minimalizmem nie mającej nic wspólnego.
Zasada tworzenia jest trudna do zdefiniowania i wymaga sporo wyczucia.
Wnętrzarze najczęściej trzymają się reguł :
" zestawiaj ze sobą style do siebie podobne",
"konsekwentnie stosuj detale i środki z jednego stylu w tych samych użytych artefaktach",
" lepiej mocne, zdecydowane akcenty ornamentyczne stosować jako gadżet i dodatek niż jako motyw wiodący" ( to dotyczy zwłaszcza współczesnego eklektyzmu we wnętrzach)
" nie ograniczaj funkcjonalności kosztem zastosowanych środków"

Niebezpiecznie jest np. zestawić poduszki w stylu country ze współczesną sofą, która nawiązuje gdzieś formą do biedermeieru , ale spokojnie można już pomieszać je z popartem, industrialnym czy nawet stylem kolonialnym.
Zestawienia kolorystyczne i ornamentalne, szczególnie te najmocniejsze, powinny stanowić raczej jedynie akcent ale nie tworzyć dominanty.

Przykładem eklektyzmu jest popularny jeszcze wciąż u nas glamour. Możesz podpatrzyć , gdzie wymienione zasady są zastosowane i przenieść je sobie. Nie wiem jaki rodzaj eklektyzmu wprowadzasz u siebie we wnętrzu, więc zbyt konkretnie Ci nie pomogę .
pozdrawiam
2112

blondynka_z_taczka
19-07-2011, 23:13
azjatycki - czyli połączenie mojego kiczu bolywoodzko-chińsko-japońskiego ;P

jarkotowa
20-07-2011, 11:31
Dzięki Wojtek. Coś niecoś mi przybliżyłeś. W niedalekiej przyszłości planuję remont salonu i mam nadzieję "uporządkować" wnętrze. Sporo przede mną. Tym bardziej, że kilka drobnych mebli zostało nam podarowanych a one nie pasują do mojej koncepcji. To hinduskie meble ręcznie rzeźbione. Im dłużej patrzę na mój salon tym większy widzę miszmasz.

2112wojtek
20-07-2011, 12:43
To hinduskie meble ręcznie rzeźbione. Im dłużej patrzę na mój salon tym większy widzę miszmasz.
Znaczy się, już jesteś na dobrej drodze :yes:.
Indie to wdzięczny temat. Całkiem ciekawie może zagrać z jasnymi szarościami kamiennymi i złamaną lekko bielą w otoczeniu minimalistycznych lub kubistycznych sprzętów. Innym sposobem jest pójście w ciężkie barwy i najprostsze formy , również bez żadnej ornamentyki.
Elementem uzupełniającym mogą być mocne akcenty kolorystyczne.
W hinduskim wzornictwie nawet okrągłe ornamenty wywodzą się z geometrii cyrkla i kwadratu a kolorystyka egzotycznego drewna i dominująca czerwona ochra ( ugier złoty) uzupełniana jest zazwyczaj mocną czerwienią, patynowanym mosiądzem lub czernioną stalą często z minimalną nutką kobaltu.
Szukaj elementów wspólnych, może to być geometria, kolor a także metal.
Pamiętaj, że kontrasty ( obojętnie koloru czy formy) są zawsze mocniej widoczne niż istniejące samoistnie.

Matilde1
24-09-2011, 08:28
Tu sie mozna fajnie pobawic kolorami: http://colorschemedesigner.com/

Przydatny link.
pozdrawiam

rudecka
14-11-2011, 12:55
Do grzechów przy urządzaniu wnętrz dodałabym: nastawienie "na nie". Ciemne wnętrze nie, bo ponure. Ostry kolor nie, bo szybko się znudzi. Nie mówię tu o wielkiej awangardzie czy spaniu w szafie, ale minimalne poszerzenie własnych granic dobrze robi :).
I jeszcze jedno - projektowanie wnętrza tak, żeby pokazać, "że się ma". W efekcie przeładowanie go kosztownymi ozdobami zbierającymi kurz. O wiele lepiej pokazać w pomieszczeniu swój dobry smak niż zasobność portfela :). A jeżeli koniecznie chcemy, lepiej zrobić to przez stosowanie dobrej jakości materiałów.

ludwik_13
01-12-2011, 21:41
Dla mnie grzechem jest wnętrze "skończone".Tzn. zaprojektowane i zrealizowane tak, że nie da się tam wstawić choćby dodatkowego kwiatka czy powiesić zdjęcia ze ślubu córki, bo spowoduje dysonans. Lepsze jawi mi się określnie ram, stylu - poprzez ocenę upodobań i całego domu oraz jego otoczenia a potem wymyślanie kilku wariantów urządzenia. Staram się wyobrazić sobie, czy pokój da się przemeblować, ustawić inaczej sofę, łóżko, szafę - jeśli zmiana jest możliwa to OK. Uwielbiam przestawiać meble i szukać dla nich optymalnych ustawień. Oczywiście powstają wtedy dylematy oświetleniowe czy ogólnie elektryczne.
Drugim grzechem jest urządzanie wg trendów-- panujących aktualnie. Od razu widać, kiedy dom był urządzany. Wydaje mi się, że wszystkie rozwiązania z bardzo wyraźnym znakiem czasu szybko się opatrzą. Stawiałabym na rozwiązania ponadczasowe, może nudne, ale charakter można zaakcentować tylko w niektórych elementach. Trzecim - mix - form, kolorów, materiałów. Czwartym - udawanie tj. plastik albo płyta udające drewno, kamień itp (sama tak mam - względy finansowe niestety). Piątym - dom projektowany na pokaz. Uzasadnione tylko wówczas, gdy faktyycznie prowadzimy dom otwarty i w każdy weekend przyjmujemy dwa tuziny gości. Szósty grzech - brak przemyśleń na etapie projektowania lub adaptacji gotowca - lokalizacja i rozmiary drzwi i okien, kierunek otwierania drzwi, itp. Najlepiej już wtedy mieć w miarę dokładną wizję urządzenia domu a nie myślec, że jakoś to będzie ( u mnie przesunięcie wejścia do sypialni o 10 cm spowodowało, że mogę ustawić głęboką wygodną szafę). Więcej grzechów nie pamiętam....

Zielony ogród
02-12-2011, 11:32
wg mnie - poza wieloma sprawami juz tutaj wymienionymi - rzuca sie w oczy na zdjęciach naszych wnetrz problem z proporcjami. małe blokowe mebelki w wielkich pokojach, duze kwiaty w małych doniczkach na podłodze na tle wielkich pustych scian, lub tez pojedyncze małe obrazki na tych scianach, zbyt cieżkie lub zbyt "chude" firany czy zasłony, małe poduszki w zbyt małej ilości na dużych kanapach, małe żyrandolki na wielkich sufitach...może ktoś z wykształceniem kierunkowych zdradziłby jakies tajemnice złotych proporcji.... ja sobie obliczałam jakos proporcjami rozmiary zagłówka do łózka, aby pasował rozmiarami do wielkosci łózka i wysokosci sciany, ale to amatorszczyzna i nie chcę nikogo w błąd wprowadzić.
w każdym bądź razie spoglądając na zdjęcia profesjonalnych projektantów widać, że rozmiar ma znaczenie. czasami wieksze niż kolor.

olgajotka
20-12-2011, 08:06
Ja nie mam wyczucia. Nie kumam połączeń kolorów. Zakochuję sie na zabój w materiałach, ktore sobie wzajmniej przeczą. Gdybym sama urządzała dom byłby to szczyt kiczu NA BANK !!!!
Tak jak mam świadomość, że nie umiem malować, grac na pianinie i prowadzić tir-a.
Nie WIDZĘ tego co widzi mój architekt. A jak ona mi mówi : zobacz tu - brak konsekwencji , to wygląda bez sensu - jak wykończysz ten detal ? ...
Dopiero widzę , że lepiej słuchac niż mówić :):)

To straszne, ale dla mnie architekt wnętrz to taka żywa maszyna w ktorą wrzucam moje kolory, kształty, styl życia, potrzeby, marzenia, wyobrażenia - a wyłazi z drugiej strony to co powinno - wnętrze, ktore jest "moje", trzyma się kupy i jest ergonomiczne.

Grzechem jest myślenie, że architekt zrobi wnętrze dla nas bez nas.

Jako architekt wnętrz zgadzam się w 100%!
Moim skromnym zdaniem projektant powinien dopasować się do inwestora, wyczuć jego potrzeby, myślenie, gust i porządkować to wszystko, bez narzucania na siłę swoich wizji, podążania ślepo i bezmyślnie za zdjęciami z gazet. Tak, dobry architekt powinien być taką maszynką, która mieli wszystkie sugestie klienta, realizuje jego marzenia trzymając się ergonomii, której się uczył przez wiele lat. I przede wszystkim SŁUCHAĆ UWAŻNIE.

markbet
25-12-2011, 17:53
Moim zdaniem grzechem jest budowanie i urządzanie domu na pokaz,aby było się czym chwalić i nie korzystanie z niego w pełni bo się popsuje, zniszczy, zabrudzi. Niedawno moja nowobogacka koleżanka wybudowała sobie piękny, duży dom. Zaprosiła mnie z dziewczynami z pracy na imprezę w celu zaprezentowania swojego domu.Oprowadziła nas po nim i wszystko pokazała.Wiele rzeczy naprawdę mi się podobało i nowa kuchnia i piękny salon i reprezentacyjne łazienki. Po czym zaprowadziła nas do piwnicy, posadziła przy plastikowym stole ogrodowym na drewnianych ławkach i odbyła się impreza. W piwnicy była też urządzona kuchnia taka do gotowana i łazienka taka do korzystania. Gospodyni była z siebie bardzo dumna i szczyciła się tym, że jest taka praktyczna.Dom miał też dwa wejścia: główne-reprezentacyjne i takie którego używali domownicy- prowadzące wprost do piwnicy, bo tam głównie toczyło się życie domowników, ale za to reprezentacyjna góra domu się nie brudziła i nie niszczyła.

Nefer
25-12-2011, 19:42
Dom miał też dwa wejścia: główne-reprezentacyjne i takie którego używali domownicy- prowadzące wprost do piwnicy, bo tam głównie toczyło się życie domowników, ale za to reprezentacyjna góra domu się nie brudziła i nie niszczyła.

Przepraszam, ale to jakaś patologia :):)

an-bud
26-12-2011, 07:51
Przepraszam, ale to jakaś patologia :):)

Sposób na życie :rolleyes:

dziobeczek1
26-12-2011, 08:52
Patologia i to przez duże P :/ Gdybym przeczytała to info gdzie indziej to pomyslałabym, że to scenariusz kiepskiej komedii:/

Ale wg mnie zbliżone w pewym stopniu są akcje typu: piękna drewniana podłoga i na niej dywanik "żeby się nie poniszczyło", skórzana kanapa, a na niej jakieś szmaty "żeby się nie przetarło" itd.. Co innego gdy te dodatki mają mieć funkcję dekoracyjną ;)

aksamitka
26-12-2011, 10:35
Przepraszam, ale to jakaś patologia :):)

to nie patologia- na wsi bardzo często są dwa wejścia- jedno do kuchni gospodarczej, gdzie na codzień się gotuje nie tylko dla ludzi ale tez dla zwierząt bo to taka "brudna" kuchnia, drugie wejście to do " normalnego" domu- ja tu nic nie widzę w tym dziwnego

dziobeczek1
26-12-2011, 11:07
Aksamitka- w kontekscie opisanym przez Ciebie osobne wejście nie jst patologią. Ale po pierwse takei sytuacje spotyka się na typowo wiejskich terenach, w starych domach. a po drugie - nie taka sytuacja została opisana.
Patologią jest wybudowanie nowego domu ze sterylną cześcia na pokaz i drugą brudną dla gości itp. Nie widzę nic złego np w osobnej kuchence do tzw brudnego gotowania ale żeby od razu gości z dala od salonu trzymc?

markbet
26-12-2011, 11:42
to nie patologia- na wsi bardzo często są dwa wejścia- jedno do kuchni gospodarczej, gdzie na codzień się gotuje nie tylko dla ludzi ale tez dla zwierząt bo to taka "brudna" kuchnia, drugie wejście to do " normalnego" domu- ja tu nic nie widzę w tym dziwnego
Wiem co masz na myśli. Moja babcia miała taką dodatkową kuchnię w której przelewała do tzw. baniek wydojone mleko,robiła sery, zbierała śmietanę itp. Miała też drugie wejście aby nie wchodzić do domu w butach prosto z obory i w ubraniu śmierdzącym obornikiem, tam zdejmowała "robocze" ubrania. W przeciwieństwie do mojej babci moja koleżanka nie ma gospodarstwa i zwierząt.

gahan
26-12-2011, 13:11
to nie patologia- na wsi bardzo często są dwa wejścia- jedno do kuchni gospodarczej, gdzie na codzień się gotuje nie tylko dla ludzi ale tez dla zwierząt bo to taka "brudna" kuchnia, drugie wejście to do " normalnego" domu- ja tu nic nie widzę w tym dziwnego

Owszem, na wsiach w starym budownictwie tak bywało ( bywa ), ale budując nowy dom nikt o zdrowych zmysłach nie planuje dodatkowej " garkuchni" - bo po co?

Zupełnie odmienną sprawą jest sytuacja w gospodarstwach rolnych z produkcją zwierzęcą, roślinną czy pieczarkarnią - tam budując dom obowiązkowo trzeba zaplanować dodatkową śluzę czystości dostępną z zewnątrz na szybki prysznic, zmianę i pozostawienie ubrania gospodarczego itp.Ale jakieś gotowanie np.ziemniaków dla zwierząt odbywa się w budynkach gospodarczych a nie w domu mieszkalnym.
Niestety też trafiłam ( na szczęście tylko raz) na dziwactwo w postaci parter do chwalenia, piwnica do mieszkania. Uważam,że to jest CHORE - ktoś ma chyba za dużo pieniędzy, skoro go stać na dwa mieszkania: na pokaz i do mieszkania. Albo... właścicielka jest po prostu...leniwa, na dole w dodatkowej kuchni nie musi specjalnie sprzątać i dbać o czystość, a gości zaprasza się na górne, wypucowane saalonyyy...

aksamitka
27-12-2011, 09:11
Owszem, na wsiach w starym budownictwie tak bywało ( bywa ), ale budując nowy dom nikt o zdrowych zmysłach nie planuje dodatkowej " garkuchni" - bo po co?


akurat na forum są przykłady gdzie w podziemiu jest kuchnia, a druga na pietrze, po co? nie wiem - byc może ktoś ma takie zachcianki ale nam osobom postronnym nic do tego - czy jak ktoś robi 3 łazienki to to zadajesz pytanie po co?

Nefer
27-12-2011, 12:57
to nie patologia- na wsi bardzo często są dwa wejścia- jedno do kuchni gospodarczej, gdzie na codzień się gotuje nie tylko dla ludzi ale tez dla zwierząt bo to taka "brudna" kuchnia, drugie wejście to do " normalnego" domu- ja tu nic nie widzę w tym dziwnego

Do przykładu o którym rozmawiamy ma się to co napisałaś jak pięść do nosa :):):)
Oczywiście, że istnieje pojęcie czystej i brudnej kuchni. Jest też kuchnia letnia. Ale to raczej nie ta bajka, prawda ?

Zakładam, że pani, ktora ma ten dom na pokaz nie zdjęła jeszcze folii z mebli LOL :)

Jest jeszcze styl mieszczański : głowne wejście dla znamienitych gości - i drugie, oddzielne, dla służby i dostawców. Chyba mamy bardziej z tym do czynienia :)

gahan
27-12-2011, 13:05
aksamitko, nie denerwuj się:-)
ja też mam w piwnicy pomieszczenie gospodarcze z pralką, suszarnią, piecem gazowym i zlewozmywakiem, gdzie będę prać, suszyć, gotować kompoty i robić przetwory, ale nie będę się tam przenosić z całym gotowaniem, bo zwyczajnie przyjemniej jest gotować w tej wymarzonej i wypieszczonej kuchni na poziomie mieszkalnym - bo taki jest w końcu cel szykowania kuchni.
Robienie dwóch czy trzech łazienek ma zupełnie inny cel; urządzanie kuchni z której się nie korzysta jest typowym budowaniem na pokaz.
W końcu budujemy dla siebie - nie dla sąsiadów/ znajomych/ rodziny.
Ale oczywiście nic mi do tego kto jak sobie organizuje mieszkanie, tylko w swojej małej głowie nie mogę pojąć czym się kierują inwestorzy szykując " to dla siebie, a to na pokaz" .