PDA

Zobacz pełną wersję : 10 grzechów głównych projektowania wnętrz



Strony : [1] 2 3 4 5 6

2112wojtek
10-09-2009, 16:13
Czytam forum od kilku lat i zauważyłem kilka podstawowych błędów popełnianych przez większość inwestorów.

1.Brak planu, choćby szkicu a projektowanie jest działaniem spontanicznym realizowanym na bieżąco.( meblujemy w głowie, poprawki wprowadzamy w trakcie, zwłaszcza te, które dotyczą programu i zagospodarowania przestrzeni wnętrza, układamy wnętrze w trakcie prowadzonej roboty)

2.Bezmyślne oglądanie setek kolorowych czasopism wnętrzarskich – szczególnie tzw. inspirowanie się w trakcie wykończeniówki. ( żeby mieć kuchnię jak na zdjęciu najczęściej trzeba myśleć o tym przy wybieraniu projektu domu)

3.Poleganie na opiniach z Forum zamiast na lekturze np.Muratora.(np. nieznajomość koła barw i konsekwencji wynikających z tego)

4.Czerpanie inspiracji z seriali TV ( nikomu nie wyjdzie takie mieszkanie jak dekoracja)

5.Działanie impulsywne w zakupach („ piękna płytka, lampa, muszą ją mieć, widziałam u Malinowskiej -śliczne”)

6.Wybieranie urządzeń, technologii lub zmienianie ich w trakcie realizacji.(miał być chiński gres będzie mozaika albo beton architektoniczny. Dobieranie opraw oświetleniowych na końcu dzieła itp.)

7.Zaczynanie projektowania od tyłu („ wiem jaki kolor ścian, meble i oprawy dobiorę później” Zazwyczaj to co zakładamy na końcu wymaga wcześniejszych działań na początku realizacji)

8.Brak jednej idei („tyle pięknych i fajnych rozwiązań, u mnie też to musi być”)

9.Grzech „chciejstwa”.Stosowanie tańszych zamienników w rzeczach i pomysłach wcześniej zaplanowanych lub zmiana koncepcji w trakcie ( nie stać mnie na Bisazza kupię Paradyż. Zamienię okap na tańszy ale głośniejszy).Niestety jak nie ma planu, to i efekt końcowy jest przypadkiem, zazwyczaj nieudanym.

10 Brak rozeznania w kosztach wymarzonych rozwiązań, trudności z niektórymi wykonawcami i przekonanie , że przecież nie święci garnki lepią.
(lepią, lepią i nie święci, ale oni mają doświadczenie. Adam Słodowy i G. Goeck, to genialni majsterkowicze jednak pomysły Mc Givera nie wiele mają wspólnego z estetyką).

Jeśli dołożycie swoje grzechy, będę wdzięczny.

Nefer
10-09-2009, 16:28
Chyba największy problem to zaczynanie procesu urządzania wnętrza po tynkach i wylewkach :)

1. Planowanie instalacji elektrycznej, hydraulicznej, komputerowej etc w momencie gdy wykonawca stoi z wiertarką w dłoni. Na ogół połowa kontaktów jest nieużywama a drugiej połowy brakuje , bo sa nie tam gdzie trzeba.
2. Urządzenie wnętrza "kawałkami" - tu będzie galmour, tu grecki antyk, tu może industrial, a kominek może z gliny...
3. Mieszanie w zasięgu wzroku zabawy fakturą, kolorem i kształtem. Nie wiem jak to się fachowo nazywa - chodzi o wrzucanie w jednym wnętrzu maksymalnej różnorodności (tak jak i mieszanie dużej liczby kolorów) kształtów i kolorów powodujące kakofonię i totalny misz masz. Przeładowanie.
4. bezmyślne podążanie za modą albo za tym co sie podoba architektowi - to nasze wnętrze. Rola architekta to wybić nam z głowy koncepcje powodujące kicz czy wioskę i techniczne opracowanie szczegółów oraz znalezienie rozwiązań dla naszych wizji (zweryfikowanych). To nie architekt tam będzie mieszkał.
5. brak planu na pomieszczenia gospodarcze (przecież to takie proste !)
6. ignorowanie tematu p.t. proporcje. To istotna część jakiegokolwiek projektowania.
7. przenoszenie na siłę np. kuchni z wystawki w sklepie do małego wnętrza. Pięknie wyglądająca kuchnia na 20 mkw nie będzie ładna w 8 mkw. To będzie zupłnie inna kuchnia.

2112wojtek
10-09-2009, 16:54
Wow!
No ładnie mi to uszczegółowiłaś :D
Nie zakładałem ingerencji architekta w moich grzechach, ale...
dzięki :)

kuleczka
10-09-2009, 18:42
Wydaje mi się, że nam, rodakom, brak jest zakorzenionego poczucia estetyki. Takiej schedy przekazywanej z pokolenia na pokolenie, która pozwala odróżnić kicz od klasycznego piękna.
A że ułańskiej fantazji nie brak w narodzie, to mamy to co mamy.
Nie znam się na architekturze, to chociaż się wyróżnię, kształtem, formą, kolorem, a co, niech innym oczy zbieleją :)

Nefer, myślę, że ślepe podążanie za wizją architekta wyjdzie z pewnością na lepsze wnętrzu, niż podążanie za nim tylko częściowo.
Stąd już prosta droga do wnętrzarskich gargamelków i stylistycznego miszmaszu.

Deamos
10-09-2009, 18:56
- Czeste myslenie "jakos to bedzie"
- Brak jednej koncepcji - ciagle zmieniany koncepcji
- Ciekawe, ale nierealne pomysly bo... nie pomyslalo sie o czyms wczesniej
- Bedzie fajnie - to mialo wyjsc inaczej
- Mieszanie kolorow z uzycie pignemtow - kolory kolor zupelnie inny niz sie chcialo i nagle zabraklo farby i jak tu doboric wiecej albo jak tu pozniej pomalowac tym samym kolorem po jakis poprawkach
- upychanie zbyt wielu pomyslow na zbyt malej przestrzeni
- mialo byc tak fajnie a wyszlo jak zawsze ;)

Elfir
10-09-2009, 19:35
Większośc domów pokazywanych w pismach wnętrzarskich to dzieła architektów wnętrz, tak jak w pismach ogrodniczych najbardziej efektowne ogrody sa dziełami profesjonalistów a nie amatorów.

Architekt wnętrz czy ogrodnik uczy sie kilka lat by móc wykonywać swój zawód. Osoba wykańczająca wnętrza w swoim domku robi to często pierwszy raz w zyciu (tak od A do Z).

Jeśli ktos sie czuje "bluesa" w sprawach wnętrz, to powinen rozważyć pomoc profesjonalisty.

masulda
10-09-2009, 20:24
Za kilka tygodni będę urządzać swój domek.Wcześniej ,z 10 lat temu urządzałam od A do z mieszkanie i potem firmę na 60 m kw.Zarówno w przypadku mieszkania jak i firmy chcieliśmy skorzystać z porad i dorad architekta wnetrz.Teraz-za 3 razem postawiłam twarde veto NIE!Obie nasze przygody z architektami zakończyły się bardzo szybko.Niestety, uważam że wyrzuciliśmy pieniądze w błoto.Forsowanie na siłę swoich przekonań i rozwiązań jako jedynie słusznych , nie słuchanie klienta, nikt nie brał pod uwagę naszych przyzwyczajeń i stylu życia.Jestem kompletnie zrażona i tym razem nawet nie szukałam architekta.Podkreślę jedynie, że moja decyzja nie jest nawet w najmniejszym stopniu podyktowana wzglądami finansowymi.
Widziałam wiele domów ale tylko 1 urządzany z pomocą architekta zwrócił moją uwagę(zresztą to był tylko 100 metrowy szeregowiec...)
Wojtku , czytam Twoje posty z wielką uwagą, czasem nawet notuję cenne spostrzeżenia, ale niestety ,nie tylko zwykli inwestorzy popełniają błędy.Ja z pewnością nie trafiłam na odpowiednią osobę, ale także sporo znajomych ma podobne doświadczenia.
Ja świadomie dokonałam wyboru.Pewnie część moich gniazdek nie jest tam gdzie trzeba, być może zrezygnuję z cichego okapu i kupię tańszy ale za to pojadę na wspaniałe wakacje do słonecznej Italii i nawet brzęczący okap nie popsuje mi humoru...

Mymyk_KSK
10-09-2009, 20:25
Brak projektu wnętrza (a i ogrodu również..) i co gorsze - niechęć do stworzenia takowego "w o gule", bo:
1. teraz jest czas mysleć o ścianach/dachu/instalacjach a o wnetrzu pomyślimy później
2. zaprojektowanie wnętrza z pewnością nie jest trudne, zrobię to sam/podpatrzę to sam :wink:
3. projekt to dla wnetrza od 300 m2, dla bogatych itp. itd.

Z mojej - nomen omen działki - przeglądałam ostatnio jakieś czasopismo budowlano-wnetrzarsko-ogrodowe (jakiś "Budujemy dom" czy cóś) i powaliło mnie stwierdzenie zamieszczone w jednym z artykułów - cyt.: "zatrudnienie architekta krajobrazu ma sens w przypadku działek większych niż 2500 m2" :-?

mynia_pynia
10-09-2009, 20:30
W 2006 roku kupiliśmy działkę, wprowadzamy się za około 2-3 miesiące.
Od tego czasu zmieniłam już 5 razy pomysł na wnętrza.
Sam układ mebli pozostaje niezmienny od początku, ale wygląd, kolor, dodatki się zmieniają.
Postanowiłam trzymać się zaplanowanych elementów stałych, np. rodzajów podłóg, wygląd schodów, kuchni i łazienek, faktury ścian. Natomiast reszta ... o mój Boże ;)
Obecnie wszystko pomalowane jest na biało, jak dorosnę, pomieszkam i umebluje to będę się zastanawiać.

A co mi się obecnie podoba? Styl w "Mad Men" czyli początek lat '60
o taki:

http://designbrothers.files.wordpress.com/2009/07/mad-men.jpg

- mało oryginalne - obecnie.

2112wojtek
10-09-2009, 20:36
Wydaje mi się, że nam, rodakom, brak jest zakorzenionego poczucia estetyki. Takiej schedy przekazywanej z pokolenia na pokolenie, która pozwala odróżnić kicz od klasycznego piękna.
A że ułańskiej fantazji nie brak w narodzie, to mamy to co mamy.
.

To grzech zaniechania i obojętności :P
Szkolne michałki pomiatane, bo niepotrzebne w życiu pragmatyków. Pewnie i słusznie. Żyć bez tego można, ale w wielu krajach jak mówisz są jednak wpojone pewne zasady traktowane jako kardynalne. Stąd taka różnica, widoczna w miastach zachodu i wschodu.A szkoda, tym bardziej, że tu trzeba lat.

Nie wnikam jednak w gust, wrażliwość i poczucie estetyki, chociaż z Nefer gorzką prawdę mówicie o nas.Argument "każdy mieszka jak chce" ma swoje prawa.
Chociaż osobiście wolę powiedzenie "każdy mieszka tak jak sobie zasłużył" :)

Ważniejsze jest , żeby urządzanie wnętrza nie było męką ( bo nie musi) bez względu na końcowy efekt estetyczny.

Pytania jakie padają i problemy na tym Forum to w większości efekt braku zwyczajnej refleksji i logik a nie niewiedzy. Sorry, ale jak słyszę (po raz enty zresztą) larum typu "Ratunku , kolor sypialni, pomocy pokój córki etc.", to trochę jest już śmieszne.

Miło Cię znów widzieć kuleczko :D

Nefer
10-09-2009, 20:56
Nefer, myślę, że ślepe podążanie za wizją architekta wyjdzie z pewnością na lepsze wnętrzu, niż podążanie za nim tylko częściowo.
Stąd już prosta droga do wnętrzarskich gargamelków i stylistycznego miszmaszu.

Kuleczko - jesli "architektem wnętrz" staje się pani Gosia z Big Brothera (bo tam występowała i już ją to kwalifikuje do zawodu) to ja mówię : nie idźcie tą drogą Inwestorzy. Nie idźcie drogą pani Małgosi.

W tym kraju architektrem wnętrz może się nazwać każdy. A to bardzo niebezpieczna sprawa....

2112wojtek
10-09-2009, 20:58
Wojtku , czytam Twoje posty z wielką uwagą, czasem nawet notuję cenne spostrzeżenia, ale niestety ,nie tylko zwykli inwestorzy popełniają błędy.Ja z pewnością nie trafiłam na odpowiednią osobę, ale także sporo znajomych ma podobne doświadczenia.
...
:D :D
O w mordę jeża! Zagłaszczesz mi moją próżność na śmierć :wink:
Zgadzam się z Tobą. Ale, to są tylko ludzie i wiadomo ...jedni się nadają inni nie bardzo.Dotyczy to wszystkich zawodów.

Nie o tym jednak chciałem mówić. Bardziej zależy mi na pokazaniu grzechów popełnianych przez inwestorów niż na błędach architektów czy ich przypadłościach.
Podsumowałem te grzechy do 10 największych, moim zdaniem, i oczekuję od Was pokazania innych, których być może nie zauważyłem.
Projektowanie wnętrza nawet po raz pierwszy w życiu przez amatora nie musi być drogą przez mękę.

Nefer
10-09-2009, 21:05
Ja nie mam wyczucia. Nie kumam połączeń kolorów. Zakochuję sie na zabój w materiałach, ktore sobie wzajmniej przeczą. Gdybym sama urządzała dom byłby to szczyt kiczu NA BANK !!!!
Tak jak mam świadomość, że nie umiem malować, grac na pianinie i prowadzić tir-a.
Nie WIDZĘ tego co widzi mój architekt. A jak ona mi mówi : zobacz tu - brak konsekwencji , to wygląda bez sensu - jak wykończysz ten detal ? ...
Dopiero widzę , że lepiej słuchac niż mówić :):)

To straszne, ale dla mnie architekt wnętrz to taka żywa maszyna w ktorą wrzucam moje kolory, kształty, styl życia, potrzeby, marzenia, wyobrażenia - a wyłazi z drugiej strony to co powinno - wnętrze, ktore jest "moje", trzyma się kupy i jest ergonomiczne.

Grzechem jest myślenie, że architekt zrobi wnętrze dla nas bez nas.

2112wojtek
10-09-2009, 21:17
J
To straszne, ale dla mnie architekt wnętrz to taka żywa maszyna w ktorą wrzucam moje kolory, kształty, styl życia, potrzeby, marzenia, wyobrażenia - a wyłazi z drugiej strony to co powinno - wnętrze, ktore jest "moje", trzyma się kupy i jest ergonomiczne.
.[/u]

Podrzuć adres swojej Pani arch.
Czasem czuję się taki wyalienowany :P :P Echhh :wink:

Nefer
10-09-2009, 21:19
J
To straszne, ale dla mnie architekt wnętrz to taka żywa maszyna w ktorą wrzucam moje kolory, kształty, styl życia, potrzeby, marzenia, wyobrażenia - a wyłazi z drugiej strony to co powinno - wnętrze, ktore jest "moje", trzyma się kupy i jest ergonomiczne.
.[/u]

Podrzuć adres swojej Pani arch.
Czasem czuję się taki wyalienowany :P :P Echhh :wink:

heheh zrobicie sobie grupę wsparcia i jeszcze się to rozlezie :) - o nieeeeeeeee po moim trupie :):)

Nefer
10-09-2009, 21:27
tu jest przykład (jeden z tysięcy) "projektowanie wnętrz made by inwestor in Poland" :


"No i kolejny dylemat. Na calym parterze mam podlogę w płytkach woodentica, kolor brown, do tego okna zloty dąb. Poki co jest oki, podloga nieco ciemniejsza od okien. No ale teraz kompletnie nie wiem, jaki kolor mieć powinny drzwi wewnętrzne, żeby wszystko gralo. Dodam, że kuchnia (otwarta) będzie biala, z szarym blatem i szarym, tym samym blatem zamiast plytek (choć wciąz sie zastanawiam nad szklem). Generalnie pójdę w zbielone szarosci i brązy z zielonymi (groszkowymi) dodatkami. Pomożcie, jaki kolor drzwi????"


to tylko jeden z bardzo wielu przykładów.
Z drugiej strony biedny Inwestor sie szarpie potwornie -cały czas dylemty.

Malo nie umarłam zanim nie zobaczyłam jak wygląda elewacja/okna/dachówka do kupy :):) Tego nie dałam mojej Jolci :)

k.bla
10-09-2009, 22:34
Wojtek, a jesli ja jako inwestorka, popelniam tylko jeden grzech ( masa kolorowych gazet- ale tylko tych grubych i na ładnym papierze) a reszta mnie nie dotyczy to sadzisz ze osiagne swoje wymarzone wnetrze?

masulda
10-09-2009, 22:34
Wojtku, myślę że świetny wątek zacząłeś.Niestety piękno i HARMONIA miast zachodu jest zaprzeczeniem pstrokacizny i braku konsekwencji wschodu.Już czytałam to kilka razy na forum-co przetrwa?Klasyka ,elegancja,ponadczasowe piękno.Są pewne normy,zasady proporcji,masz rację -prawie nikt tego nie uczy w szkole,dlaczego?A konkretnie czy możesz jeszcze bardziej uściślić błędy?Np dotyczące doboru barw,stylów.Nie wiem , być może za bardzo wchodzę w Twoje tajniki zawodowe ale skoro zacząłeś...Po prostu-co Cię wkurza? :lol:
Pamiętam Twój świetny post o wsiach ,gdzie w obrębie kilkuset metrów można spotkać dworek z kolumienkami ,kostkę z czasów Gierka,parterówę,dom z poddaszem użytkowym a to wszystko pomalowane na inny kolor i z różną dachówką.Moi rodzice mają domek letniskowy dokładnie w takiej wsi!

leila
10-09-2009, 22:48
Wydaje mi się, że główne przewinienie inwestorów to po prostu lenistwo lub w przypadku tych bardzo zapracowanych, brak czasu. Nie chce się po prostu poszukać innych mebli niż te dostepne w największym okolicznym sklepie meblowym, nie chce się przeglądać gazet i internetu w poszukiwaniu inspiracji, nie chce nam się wyobrażać jak ta piekna lampa ze sklepu internetowego będzie wyglądać na żywo, lepiej kupić "jakąś taką całkiem ładną" w Castoramie czy innym Obi. Do tego dochodzi oczywiście mała ilość czasu poświęcona na zaplanowanie całości i jest jak jest.
A poza tym wymieniane już wcześniej "chciejstwo" czyli swojska kuchnia z kafelkami w czajniczki, salonik wenge, łazienka w bambus, gabinecik "kolonialny" i do tego "romantyczna" sypialnia.

joan
10-09-2009, 23:32
no to ja nie znalazłam jeszcze architekta wnętrz, który zrozumiałby co w mojej duszy gra i przelałby to na swój własny projekt, nie będący jedynie multiplikacją trendów i na siłę wciskanych mód na glamour, naklejki ścienne, wenge, zebrano, gresy w połysku...itepe itede

miałam trzy podejścia i to była porażka
ale
1. szukałam takiego na którego było mnie wówczas stać (10 tys :wink: )
2. dusze mam chyba jednak troche pokręconą, a do tego
potrzeba kogoś więcej niż magistrainżyniera - kogoś twórczego zatem - z empatią i charyzmą zarazem

ja wiem że tacy ludzie istnieją i że jak juz znajdę takiego który mi sprosta - osiągnę nirwanę :lol:
(mam w pamieci program w którym siwiutcy i ledwo chodzący angielscy emeryci stawiali sobie szklany Huf Haus, więc wierzę ze na szaleństwo mam jeszcze czas :wink:
póki co męcze sie sama w wiecznym niedoczasie z niepomalowanymi ścianami, kuchnią z ikei, super głośnym okapem, gniazdkami nie na miejscu i dojrzewam do lepszego domu na zasadzie wykluczeń ,
i ciesze się samą drogą którą mam przed sobą jako bardziej świadomy przyszły inwestor :wink:

swoją drogą boli mnie coś w środku jak jade sobie po nowym osiedlu na przedmiesciach europejskiej stolicy i nawet nie wyobrażam sobie jak cierpią na te widoki architekci, projektanci, i esteci w ogóle , którzy jednym rzutem oka wyczuwają brak proporcji i podstawowej harmonii z otoczeniem :cry: :cry:
zastanawiam się - czy Ktoś to kiedyś wszystko posprząta? :roll:

malgos2
10-09-2009, 23:40
A mnie nachodzi przykra refleksja po lekturze gazet z polskimi wnetrzami, ze nasi architekci maja czesto bardzo malo polotu i zawsze zastanawiam sie, czy to jest efekt braku polotu inwestorow czy architektow wlasnie.

A do grzechow dolozylabym: zbyt doslownie trzymanie sie okreslonego stylu (jak industrial to taki, ze zeby bola, jak rustic to wies tanczy i spiewa :wink: ) oraz upodobanie do komplecikow (no nie moze byc, zeby komoda i stol do jadalni nie byly z tej samej serii... :o :o :o ). :wink: Jeszcze pomysle... :roll:

Mis Uszatek
10-09-2009, 23:57
Tu się mieszają dwa wątki - jeden estetyczny a drugi funkcjonalny. Ja w sprawie tego drugiego. Dlaczego inwestorzy omijają etap projektowania (nie ważne czy samodzielnego, czy z udziałem fachowej siły)? Bo się boją. Nie kartki i ołówka, tylko tego, że trzeba w pewnym sensie zrobić podsumowanie swoich upodobań, trybu życia i stylu życia. W projektowaniu każda sprawa prędzej czy później kończy się na fundamentalnych pytaniach. Nawet jeśli zaczyna się od pytania "no to gdzie to gniazdko?", to ostatecznie kończy się na pytaniu "a ile właściwie godzin spędzam dziennie na czytaniu?". A to nie każdy lubi, nie każdy.

Mój znajomy, budując dom zadawał mi często różne pytania, ale kiedy zaczynałem drążyć temat, szybko się wycofywał. Mając cudownie wiele możliwości wyboru zawsze decydował się na standard, na to co "się" robi. Ucieczka od wolności?

joan
11-09-2009, 00:16
zawsze decydował się na standard, na to co "się" robi. Ucieczka od wolności?
ja z tą wolnością miałam problem przy sprzedaży domu - KAŻDY! z oglądających po wejściu do salonu pytał - A gdzie telewizor? Nie potrafili zrozumiec dlaczego w salonie nie ma telewizora (był mały w gabinecie obok- zabieg zupełnie celowy) - dla potencjalnych kupujących byl to problem podstawowy i jedyny - no bo jak tu teraz pruć ściany i podłogi w gotowym do zamieszkania domu?
Standard przy sprzedaży się jednak przydaje. :wink:

Renia
11-09-2009, 00:40
A do grzechow dolozylabym: zbyt doslownie trzymanie sie okreslonego stylu (jak industrial to taki, ze zeby bola, jak rustic to wies tanczy i spiewa :wink: ) oraz upodobanie do komplecikow (no nie moze byc, zeby komoda i stol do jadalni nie byly z tej samej serii... :o :o :o ).

w innym wątku ktoś zarzuca:


chciałabym zobaczyć wasze domy/mieszkania - przytulne, ciekawe, indywidulane ...

Czasem odnoszę wrażenie, że tylko zagracone starymi meblami (odnowionymi oczywiscie), gdzie wszystko jest z innej parafii itp. unznane jest za ładne

no przecież wszystko musi byc w komplecikach !!! :D :D :D
i nie wolno takiej zbieraniny uznać za ładne (nawet jak ładne jest) tylko dlatego, że nie jest z kompleciku ... :wink:


no właśnie takie są gusty przeciętnego Polaka .....
rzadko który dekorator wnętrz będzie namawiał do odstąpienia od sztampy, proponuje właśnie sztampę ....

malgos2
11-09-2009, 00:45
Nooooo a juz kwadratowa umywalka do "normalnego" (czyli raczej owalnego) WC to doslownie zbrodnia przeciwko designowi. :wink: :wink: :lol:

Elfir
11-09-2009, 00:51
dekorator czy architekt wnętrz - bo to rózne zawody są.

Nefer
11-09-2009, 01:00
halo - nie ładne co ładne, ale co sie komu podoba.
A architekt ma spełnić te marzenia. Jak chce się artystycznie rozwijać to ma inne opcje niż indywidualny inwestor.
Ma pomóc, zeby nie przekroczyć graniczy kiczu (ale jak kto chce mieć kicz NO TO CO ? to jego chałupa) i ma załatwić ergonomię i te sprawy.
Tak ja to widzę.

Ale miało być o błedach, nie o gustach :)

joan
11-09-2009, 01:01
Nooooo a juz kwadratowa umywalka do "normalnego" (czyli raczej owalnego) WC to doslownie zbrodnia przeciwko designowi. :wink: :wink: :lol:
o cholera :o
właśnie popełniam podwójne sepuku :oops:
a dodatkowo moim błędem jest nieznajomość palety barw :oops:

oraz przede wszystkim naiwna wiara że jestem w stanie dogadac sie z wykonawcą - że zrozumie co mu powiem, jak narysuję, zademonstruję, pokażę zdjęcia
otóż: nie zrozumie :evil:
bezcelowo rozkręci na śrubki i uszczelki baterię podtynkową, siądzie w kucki i 2 godziny będzie się w to gapil - kto to wszystko tak pokomplikował ? śrubki zgubi, baterii nie przykręci, przyjdzie następny przykręci ale bez uszczelki i zaleje poł domu
przywierci stelaż do rury kanalizacyjnej i znów zaleje pół domu (ale juz nie wodą)
jak powiem że płytki w pionie to przyklei w poziomie,
jak zastrzegę że schody maja miec tylko kąty proste to doda listewki obłe...

efekt - niewiara w ludzi i niewykończony dom

tak - i to jest wystarczajacy powód by zatrudnić profesjonalistę, choćby bez empatii i charyzmy :wink:

jaksie
11-09-2009, 07:58
A do grzechow dolozylabym: zbyt doslownie trzymanie sie okreslonego stylu (jak industrial to taki, ze zeby bola, jak rustic to wies tanczy i spiewa :wink: ) oraz upodobanie do komplecikow (no nie moze byc, zeby komoda i stol do jadalni nie byly z tej samej serii... :o :o :o ).

w innym wątku ktoś zarzuca:


chciałabym zobaczyć wasze domy/mieszkania - przytulne, ciekawe, indywidulane ...

Czasem odnoszę wrażenie, że tylko zagracone starymi meblami (odnowionymi oczywiscie), gdzie wszystko jest z innej parafii itp. unznane jest za ładne

no przecież wszystko musi byc w komplecikach !!! :D :D :D
i nie wolno takiej zbieraniny uznać za ładne (nawet jak ładne jest) tylko dlatego, że nie jest z kompleciku ... :wink:


no właśnie takie są gusty przeciętnego Polaka .....
rzadko który dekorator wnętrz będzie namawiał do odstąpienia od sztampy, proponuje właśnie sztampę ....


No i Renia po raz kolejny nie zrozumiała w trakcie czytania ...

Z mojej wypowiedzi, którą raczyłaś tu przyciągnąć z innego wątku, wynika, że właśnie rzeczy z "róznych parafii" uznawane są za ładne. A ja się pytałam, czy tylko tak musi być? Czy nie moze spodobać się stół z 6 identycznymi krzesłami, czy każde musi być w innym stylu, kolorze itp?

Renia
11-09-2009, 10:04
Czasem odnoszę wrażenie, że tylko zagracone starymi meblami (odnowionymi oczywiscie), gdzie wszystko jest z innej parafii itp. unznane jest za ładne


No i Renia po raz kolejny nie zrozumiała w trakcie czytania ...

Z mojej wypowiedzi, którą raczyłaś tu przyciągnąć z innego wątku, wynika, że właśnie rzeczy z "róznych parafii" uznawane są za ładne. A ja się pytałam, czy tylko tak musi być? Czy nie moze spodobać się stół z 6 identycznymi krzesłami, czy każde musi być w innym stylu, kolorze itp?[/quote]

ale Ty tak nie uznajesz ... nie ? domyślam się tego po użyciu tak pejoratywnego określenia jak zagracone.

mmjim
11-09-2009, 12:41
Czasami bywa tak jak w moim przypadku że coś tam się niby wie jak ma to niby wyglądać ale nie do końca i jeden taki fajowski :D architekt powiedział tu brakuje belki a ten blat jest za cienki itp. Itd. i teraz wygląda to o niebo lepiej .Nie mówiąc już jak by to mogło wszystko wyglądać gdyby taka osoba zajęła się tym od początku do końca. Są sprawy na które normalny człowiek bez odpowiedniego wykształcenia i doświadczenia nigdy nie wpadnie i może sobie oglądać gazetki do woli finto.

Elfir
11-09-2009, 12:50
!Obie nasze przygody z architektami zakończyły się bardzo szybko.Niestety, uważam że wyrzuciliśmy pieniądze w błoto.Forsowanie na siłę swoich przekonań i rozwiązań jako jedynie słusznych , nie słuchanie klienta, nikt nie brał pod uwagę naszych przyzwyczajeń i stylu życia.

To dlaczego akceptowaliście projekt wykonawczy?

Nefer
11-09-2009, 14:03
!Obie nasze przygody z architektami zakończyły się bardzo szybko.Niestety, uważam że wyrzuciliśmy pieniądze w błoto.Forsowanie na siłę swoich przekonań i rozwiązań jako jedynie słusznych , nie słuchanie klienta, nikt nie brał pod uwagę naszych przyzwyczajeń i stylu życia.

To dlaczego akceptowaliście projekt wykonawczy?

Good point. Ja z kilkoma architektami wnętrez skończyłam rozmoe po 10 minutach - konkludując, że przepraszam, ale to mój dom i nie będzie rustykalny,wiejski, glamour* (*dpowiednie skreślić lub dopisać).
Architekt to też wykonawca. Nie jest murarzeem, ale jak murarz muruje ściany nie od tego projektu, to chyba dziękujemy za współpracę ... :o

tamtu
11-09-2009, 14:59
!Obie nasze przygody z architektami zakończyły się bardzo szybko.Niestety, uważam że wyrzuciliśmy pieniądze w błoto.Forsowanie na siłę swoich przekonań i rozwiązań jako jedynie słusznych , nie słuchanie klienta, nikt nie brał pod uwagę naszych przyzwyczajeń i stylu życia.

Widać trafiliście na takich architektów lub byliście za mało asertywni.
Ja mam dobre doświadczenia we współpracy z architektami, bo zawsze wiedziałam jak ma wyglądać moje mieszkanie a teraz dom.
Rolą architekta w naszym wypadku było "porządkowanie" przestrzeni, doradzanie i nakłanianie wykonawców, aby zrobili dokładnie tak jak było to zaplanowane.
Czasami jestem na coś namawiana, ale jak stwierdzam "czegoś takiego mieć nie chcę" - to jest to szanowane.
Jak nie mogliśmy się z mężem dogadać jak ma wyglądać nasza łazienka, to zaczęła spisywać co najbardziej nam się nie podoba i czego nie zaakceptujemy, a potem proponowała rozwiązanie.
Na dodatek teraz trafiła nam się pani architekt, która dodatkowo pilnuje
naszych kosztów.

W naszym przypadku największą porażką było niedopilnowanie prawidłowego rozprowadzenia kanalizacji w fundamentach i podniesienie domu o 1 bloczek za wysoko. Dom miałam "umeblowany" zanim ściągnęli humus,ale nie miałam pojęcia o tym jak ważne są piony. Autorka projektu domu - w trakcie jego adapracji - też o tym nie pomyślała.

Tamtu

2112wojtek
11-09-2009, 17:13
Miło, że się Państwo trochę rozkręciło
Miś uszaty chwycił sedno sprawy, że to o sam proces chodzi a nie o gust i estetykę, których nie mam zamiaru tutaj ani oceniać, ani oczekiwać tego od innych .
Grzech kardynalny, który Miś wytknął , to zabieg podstawowy jaki powinien zrobić każdy architekt wnętrz, a w razie jego braku, sam inwestor. Określić dokładnie potrzeby i funkcje. Niby oczywiste, ale rzadko realizowane w żywiole. Kartka i ołówek to narzędzie proste nie wymagające studiowania.
W dobie autocada nikt, kto projektuje, nie wyobraża sobie braku tych przedmiotów. Pamięć jest zawodna, zwłaszcza gdy ma się wydarzyć tak złożony proces jak realizacja marzeń.

k.bla - oglądanie pism ( zwłaszcza fachowych, nie komercyjnych na dobrym poziomie) nie jest grzechem . Mówiłem o bezmyślnym oglądaniu. Nie rozwijam tematu, bo długi i przyciężki.

Joan -serce moje :oops: , jak zwykle szpile mi delikatnie musi wrazić :D - znajomość koła barw pozwala uniknąć wielu dylematów, które dominują na forum. To tylko jedna lekcja plastyki, bodaj ze szkoły podstawowej 8) Podstawowa wiedza każdego inwestora, pozwalająca uniknąć błędów nawet laikowi, pod warunkiem że nie jest kompletnym daltonistą. Pytanie "jaki kolor ?" jest głupie, bo nie ma złych kolorów, pytaniem musi być zawsze" jaki efekt chcę uzyskać?" a rozwiązań jest kilka lub kilkadziesiąt i każde można logicznie sobie uzasadnić.
Np. Czemu jasne blondynki o niebieskich oczach nie powinny używać niebieskich cieni ?
Z sypialnią (a zwłaszcza w sypialni) jest podobnie.

Małgoś2 - To nieprawda, że wszystko musi być w komplecikach. Jednak obowiązują pewne zasady. Niektóre formy są tak dominujące , że zestawienie ich z innymi powoduje chaos. Wnętrze "eklektyczne" aby było znośne dla oka jest dosyć trudne i wymaga dużej dyscypliny przy doborze.
Może być kwadratowa umywalka i okrągły kibelek pod warunkiem , że umywalka nie będzie minimalistyczna a muszla w.c. secesyjna, chyba że w doborze pozostałych elementów zachowamy widoczną logikę. Powinno wyglądać tak jakby zabieg był celowy a nie z braku środków kibelek pożyczono z pobliskiej rozbiórki. Takie zestawianie nie ma oczywiście nic wspólnego ze stylem ani z trendem o nazwie "eklektyzm".

mmjim -jeśli myślimy o tym samym architekcie, to pozwolisz ,że mu to powiem. Pewnie się chłopina ucieszy. Porwałeś się na wyjątkowo trudne zadanie, szkoda ,że się nie pochwaliłeś efektem końcowym. Pozdrawiam

malgos2
11-09-2009, 17:28
Wojtku, chodzi mi wylacznie o to, ze wielu inwestorow (sadzac po wpisach na forum) kurczowo trzyma sie komplecikow. Dla niektorych polaczenie roznych rodzajow drewna czy posiadanie dwoch roznych lamp jest absolutnie nie do przyjecia. Domyslam sie, ze tacy ludzie w rozmowie z projektantem nie dopuszczaja do siebie mysli, ze cos co nie jest "od kompletu" moze do siebie pasowac.

Natomiast do grzechow projektantow, ktory zauwazylam w gazetach wnetrzowych dopisalam kurczowe trzymanie sie okreslonego "stylu" powodujace, ze wnetrze jest niezjadliwe. Stad czasami wrazenie i opinia (rowniez wielokrotnie na forum wyrazana), ze projektanci projektuja dla siebie, nie dla swoich klientow. No bo jak klasycznie, to totalne muzeum, a jak industrialnie, to rdza sie wylewa z kazdego kata i nic tylko prosektorium zalozyc... :roll: Oczywiscie nie zawsze tak jest.

2112wojtek
11-09-2009, 17:53
Małgoś2 - w obu przypadkach opisujesz tzw. działania bezpieczne 8)
W pierwszym się nie dziwię. Amator też stara się zrobić dobrze swój dom, więc tak czyniąc z pewnością tutaj nie popełni błędu. Nie każdy jest odważny.

Architekci w większości nie tyle się trzymają kurczowo stylu , co spełniają oczekiwania inwestora. Brak odwagi. No cóż nie każdy ją ma. Mamy więc znowu działanie bezpieczne.

Nie chce tu pisać o architektach. Są różni jak wszędzie, niektórzy dekoratorzy i architekci też są z przypadku.
Miałem tylko nadzieję, że pokazanie podstawowych grzechów pozwoli tym, którzy nie korzystają z porady rzetelnych fachowców bardziej łagodnie przejść etap "uwnętrzania domu" :lol:

malgos2
11-09-2009, 17:59
Nie zgodze sie tylko z Twoim punktem 5... Nie zawsze to musi byc poczatek wtopy. Czesto zaczynam ubierac sie od butow i nieraz udaje sie fajna calosc. :wink:

2112wojtek
11-09-2009, 18:07
Czesto zaczynam ubierac sie od butow i nieraz udaje sie fajna calosc. :wink:
Niestety ubieranie się od butów może mieć swoja logikę i nie jest adekwatnym przykładem dla wnętrz.
Malinowska nie musi mieć tak zgrabnych nóg jak Twoje :wink:

malgos2
11-09-2009, 18:12
Czesto zaczynam ubierac sie od butow i nieraz udaje sie fajna calosc. :wink:
Niestety ubieranie się od butów może mieć swoja logikę i nie jest adekwatnym przykładem dla wnętrz.
Malinowska nie musi mieć tak zgrabnych nóg jak Twoje :wink:

No prosze, jaki czarus. :wink: 8) Malinowska raczej nie bylaby moja inspiracja, to fakt. :wink:

galka
11-09-2009, 18:15
Oglądałam kiedyś jakieś czasopismo wnętrzarskie,gdzie były przykłady celowego mieszania stylów.W stosunkowo nowoczesnych wnętrzach było po jednym stylowym meblu.Obie aranżacje miały być przykładem pozytywnym do naśladowania,ale dla mnie pierwszy był naprawdę intrygujący ,zaś w drugim wyglądało jakby zabrakło kasy na spójna całość.De gustibus..

joan
11-09-2009, 20:02
Joan -serce moje :oops: , jak zwykle szpile mi delikatnie musi wrazić :D - znajomość koła barw pozwala uniknąć wielu dylematów, które dominują na forum.


no przecież napisałam że to mój błąd... 8)
pół garażu puszek po farbach, a ja wciąż przemalowuję i szukam...

w podstawówce to ja się za chlopakami uganiałam i na platystyce nie uważałam, wolałam fizykę i przestrzenie barw w oczach Jego ale jak widać niesłusznie...
a w sypialni mam szaroróżyk :wink: czyli róż gaciowy mocno sprany 8) niebieski to dla mnie zbyt powazne wyzwanie...

wrazić nie chcialam - to serce może mi sie jeszcze kiedys przydać... 8)


a wracając do tematu przewodniego:
mam w sobie dziwne przekonanie przechodzące czasem w pewność że znam się na urządzaniu lepiej od niejednego wykształconego w zawodzie projektanta :wink: czasem staram się z tym walczyć ale słabo mi to jak na razie wychodzi 8) (można dopisac do błedów karygodnych w urządzaniu-mianowicie pycha inwestora 8) )

Elfir
11-09-2009, 21:55
mam w sobie dziwne przekonanie przechodzące czasem w pewność że znam się na urządzaniu lepiej od niejednego wykształconego w zawodzie projektanta

Spoko często spotykam się z takim zdaniem wsród domorosłych ogrodników :.

Nefer
11-09-2009, 21:58
Bo KAŻDY może się nazwać architektem wnętrz. Pani Małgosia z Big Brothera też.
I jeśli się to nie zmieni to będzie jak jest.

malgos2
11-09-2009, 22:00
Bo KAŻDY może się nazwać architektem wnętrz. Pani Małgosia z Big Brothera też.
I jeśli się to nie zmieni to będzie jak jest.

Z ust mi wyciagnelas... Tu na forum oglaszaja sie panienki, ktore za 180 zlotych zaprojektuja lazienke. :) :) :) Ja tez moge isc na kurs Pro100 i robic takie "projekty". 8)

joan
11-09-2009, 22:23
mam w sobie dziwne przekonanie przechodzące czasem w pewność że znam się na urządzaniu lepiej od niejednego wykształconego w zawodzie projektanta

Spoko często spotykam się z takim zdaniem wsród domorosłych ogrodników :.
nie no... na ogrodzie to ja się znam jeszcze lepiej...

8)

cekin
12-09-2009, 15:01
chociaz jestesmy w dziale wnetrza, do grzechow glownych dodalabym wybieranie projektow gotowych. W kiepskim lub niedostosowanym projekcie trudno zrobic dobre wnetrze.

OSzczedzanie na projekcie. Kupuje sie tyle , co potrzebne do pozwolenia na budowe. Reszta "jakos" sie zrobi. Efekt koncowy czesto zalezy od gustu wykonawcy, ktory zmeczonym i skolowanym inwestorom mowi, "ze tak sie teraz robi", a ci juz nie maja sily sie szarpac.

Blad w "matematyce wnetrzarskiej":-) 100 m2 domku z poddaszem to nie jest 2x50 m2 mieszkania:-). Do tego bledne zalozenie, ze jesli budujemy dom 2-3 wiekszy niz dochczasowe m-2, to wszystko sie zmiesci.

vadiol
12-09-2009, 16:44
Grzech :
brak spojnosci bryly zewnetrznej budynku z jego wnetrzem . Przyczyny bywaja rozne .

2112wojtek
12-09-2009, 18:15
Grzech :
brak spojnosci bryly zewnetrznej budynku z jego wnetrzem . Przyczyny bywaja rozne .

Słuszna uwaga! Nazwałbym to grzechem pierworodnym :lol:
Wybieramy projekt domu bez głębszej refleksji. Określamy bryłę, jaka nam się podoba, ilość pomieszczeń i orientacyjne koszty.
Nie zwracamy natomiast uwagi czy układ funkcjonalny będzie odpowiadał naszym potrzebom, nie określamy niezbędnej przestrzeni dla nich.
Przenosimy układy komunikacyjne z bloków do domów nie zdając sobie w ogóle sprawy z tego, że nie da się urządzić poprawnie wnętrza w stylu dworkowym w układzie innym niż amfiladowy. "Styl prowansalski" nie wyjdzie w pokojach w układzie hotelowym, przy oknach weneckich czy balkonowych gierkowskich, nawet jeśli żywcem przeniesiemy śródziemnomorskie wyposażenie i materiały.
W zakresie samych wnętrz : wieszamy żyrandole, i ustawiamy meble, których stylistyka i gabaryty nie są adekwatne do proporcji pomieszczenia ( proporcje pomieszczenia nie przystają do jego stylu ).
W pomieszczeniu 2,6m wysokim o powierzchni 17 m2 ciężkie meble i żyrandole wyglądają jak buty po starszym bracie, ubierane w niedzielę do kościoła.
Tu też nigdy nie uda się stylistyka loftu.
Nawet kupując "gotowca" można się ustrzec tych błędów. Ścianki działowe są zazwyczaj łatwe do indywidualnego ustawienia.Czas stawiania murów jest wystarczający na przemyślenie ścianek działowych a w sytuacjach skrajnych dotyczy to nawet ścian nośnych (chodzi oczywiście o wielkość i rozmieszczenie otworów.)

malgos2
12-09-2009, 18:28
He, he, przypomina mi to watek, w ktorym ktos chcial zrobic loft z mieszkania o standardowej wysokosci sufitow 2,60 i powierzchni 43 m2. :lol: :lol: :lol:

Nefer
12-09-2009, 18:37
grzech kolejny : brak określonego budżetu na wnętrza.
Budujemym budujemy, a na końcu - brakuje kasy , bo przecież ściany najważniejsze :):)
Najczęściej na etapie wykończenia zaczynają sie oszczędności.

mamik
12-09-2009, 22:03
... w układzie innym niż amfiladowy. "Styl prowansalski" nie wyjdzie w pokojach w układzie hotelowym, przy oknach weneckich czy balkonowych gierkowskich, nawet jeśli żywcem przeniesiemy śródziemnomorskie wyposażenie i materiały...
to "amfiladowych" spodobało mi się najbardziej :lol:
a tak poważnie, to chyba wszystkie "grzechy główne" sprowadzają się do planowania, a raczej jego braku. Niezależnie od tego, czy robimy to sami, czy pomaga nam projektant, tylko jeśli odpowiednio wcześnie 'pochylimy" się nad tym, mamy szansę gniazdka umieścić koło łóżka, a nie za szafą, a kolory, nawet jeśli dobierane "bezpiecznie" przynajmniej nie będą się "gryzły"
pozdr

AGA NR 1
13-09-2009, 13:05
Hmmmm....

fascynujący watek.
:wink:

A ja powiem krótko :
mimo początkowych oporów i niechęci w końcu zainwestowałam w dekoratora wnętrz i.... i to są moje najlepiej wydane pieniądze !!!

:D :D :D

Rozumiem się z moim dekoratorem doskonale.

:D :D :D

joan
13-09-2009, 15:38
znalazłam kolejny błąd:
zabieranie ze sobą mebli z poprzedniego miejsca (najczęściej mieszkania :roll: ).
To musi być już super fart żeby dało się wpasować kolorem, stylem, gabarytem i układem nowego domu - najczęściej zgrzyta to tak że zęby bolą, a dopracowane (gladziutkie gipsiki, gwiazdozbiory halogenówi) czasem może i dobrze zapowiadające się wnętrze walczy i te walke przegrywa sromotnie, znika i nawet śmieszy.
I nie ma co tłumaczyć swoich wyborów modnym i nadmiernie używanym w magazynach słowem - mianowicie eklektyzmem... Jak dla mnie - to wyższa szkoła jazdy - udaje sie napraaaawdę nielicznym...

ps Po pobieżnym przeglądzie wnętrz z niniejszego forum zaczynam rozumiec o co chodzi z ta paletą... :wink: ło boszzzzzz... :o czerwienie z brązami...nie byłam świadoma że trend trwa niezmniennie od lat... 8) ide na świeże powietrze...8)

Żelka
13-09-2009, 18:11
Kurka a u mnie wszystko gra. Nie mam nic do wpisania na liste grzechuf.
Mam co chcialam, wszystko mi sie podoba, nic nie okazalo sie za male ani za duze, kolory mnie nie mecza, widok mi pasuje.., nieczego mi nie brakuje i normalnie mam wszedzie... :D
Ale milo widziec tu pare "starych ryjow", wiec swoj tez dolacze, mam nadzieje, ze mi wybaczycie, ze sie wtracam nie majac wiele do powiedzenia. 8) :wink:
Pozdrawiam Was wszystkich. :P

cekin
13-09-2009, 18:44
[quote="joan"]znalazłam kolejny błąd:
zabieranie ze sobą mebli z poprzedniego miejsca (najczęściej mieszkania :roll: )

Moim zdaniem zabieranie mebli z poprzedniego lokum nie jest niczym zlym ALE: :D

- musza byc rzeczywiscie tego warte :D , solidna selekcja wymagana
- wtedy projekt wnetrza robi sie "pod " te meble i jest ok.

lub zaklada sie tymczasowke i dom urzadza pod "przyszle" meble.

tak czy siak wszystko sprowadza sie do planowania :D

morfeusz1
14-09-2009, 08:02
Według mnie powaznym błędem jest aranzacja wnętrza w oderwaniu od nas tzn. od naszej osobowości, naszych pasji, zamiłowań. Uważam, ze wnętrze powinno pasowac do nas, a nie my do wnętrza. Bezmyslne nasladowanie mody, podrasowanych fotek w gaziecie/internecie i zapominanie w tym wszystkim, że to ma być mieszkanie dla NAS - to powazny błąd.

Pamiętam, jak nasi projektanci na samym początku spytali nas:
1. Czym się interesujemy, czy mamy jakąś pasję
2. Czy mamy jakieś pamiątki/przedmioty, które sa dla nas wazne.
3. W otoczeniu jakich kolorów się dobrze czujemy

itp., itd.

Dla przykładu: umieszczanie fototapety z kadrami ze "starego kina", z Merlin Monroe czy inną aktorką tego okresu jest bzdurą jeśli robimy to tylko dlatego, ze to modne, a nie interesujemy się tym kinem, tymi latami.

Fotografie, grafiki, fototapety czy inne takie powinny w jakimś stopniu nawiązywac do naszych zamiłowań/ zainteresowań/pasji/marzeń.

Kolejnym grzechem jest nie wzięcie pod uwagę naszych pasji na etapie projektowania. Jesli np. kolekcjonuję stare aparaty, to jakoś trzeba je wkomponowac we wnętrze: np. zaprojektowac odpowiednią gablotkę, znaleźć miejsce itp. Bo gdy zaczynamy się nad tym zastanawiać na etapie zakupu mebli, gdy rozklad funkcjonalny i cała reszta już jest zaprojektowana, to potem wychodzą różne kwiatki.


Kolejnym grzechem jest nie przeanalizowanie tego, jak "żyjemy" w domu. Czyli np. czy lubię czytać? jesli tak, to gdzie lubię czytać: w łózku, czy w pokoju dziennym, czy mam jakis swój ulubiony fotel. Bo tam, gdzie lubię siedziec/leżeć z ksiązką powinno być dobre światło: więc trzeba np. pomyslec tam o lampie, a co za tym idzie zaprojektowac odpowiednio instalację elektryczną itd. itp.

2112wojtek
14-09-2009, 10:05
Pamiętam, jak nasi projektanci na samym początku spytali nas:
1. Czym się interesujemy, czy mamy jakąś pasję
2. Czy mamy jakieś pamiątki/przedmioty, które sa dla nas wazne.
3. W otoczeniu jakich kolorów się dobrze czujemy


:D :D Jednym z wielu procesów towarzyszącym projektowaniu jest "ustawiczne zadawanie sobie pytań i szukanie na nie odpowiedzi".
Jeśli architekt ich nie zadaje,my musimy zrobić to sami.
Dlaczego zielony z żółtym, w jakim celu ta półka i po co taka gruba, czemu łuk a nie prostokąt ?
Pytania mogą być nawet krępujące.Bez projektanta znacznie łatwiej na nie odpowiedzieć.

Pamiętam jak kiedyś inwestor chciał masywny stół do kuchni i ostro zaprotestował, żeby blat był pusty w środku a przez to stół znacznie lżejszy.
Gdy stolarze we czterech wnosili z trudem ten mebel, pan był wniebowzięty.
Sytuacja się wyjaśniła kiedy pani domu porozumiewawczo rzuciła do męża : " kochanie listonosz zawsze dzwoni dwa razy", po czym się mocno zaczerwieniła widząc , że mimo starań nie potrafię zachować kamiennej twarzy.

dakota
14-09-2009, 10:31
Dla mnie grzechem głównym i pierworodnym jest wybranie projektu w oderwaniu totalnym od otoczenia, w którym powstanie dom. Rażą mnie strzeliste i powyginane budynki na pustych polach wiejskich (gdzie widać, że sytuacja nigdy lub dłuuuugo się nie zmieni), stricte nowoczesne domy między dwuspadówkami na wsi i analogicznie, domy z bali lub dworki wciśnięte w zabudowę podmiejską np. między bungalowy. Rozumiem, że każdy realizuje swoje marzenia na tym kawałku pola, które ma, ale mógłby trochę się rozejrzeć. :wink:

Elena76
14-09-2009, 10:33
Pamiętam jak kiedyś inwestor chciał masywny stół do kuchni i ostro zaprotestował, żeby blat był pusty w środku a przez to stół znacznie lżejszy.
Gdy stolarze we czterech wnosili z trudem ten mebel, pan był wniebowzięty.
Sytuacja się wyjaśniła kiedy pani domu porozumiewawczo rzuciła do męża : " kochanie listonosz zawsze dzwoni dwa razy", po czym się mocno zaczerwieniła widząc , że mimo starań nie potrafię zachować kamiennej twarzy.

Dobre :) A swoją drogą, ciekawe jak wygląda ich sypialnia 8)

martaj
14-09-2009, 10:43
Bazując na znanej zasadzie, ze latwiej sie czegos nauczyc jesli dostaje sie wskazowki jak to robic, a nie jak tego nie robic, proponuję, aby do stworzonej przez was listy grzechow stworzyc adekwatne wskazowki, pomagające tych grzechow uniknąć. Moze sie wydawac, ze to oczywiste - PO PROSTU TAK NIE ROB :), ale zpewniam Was, ze nie dla kazdego. Wydaje mi sie, ze bylby to bardzo przydatny i owocny wynik rozwazan o grzechach. Co o tym sadzicie?

AGA NR 1
14-09-2009, 10:53
Hahahaha, serio, dobre !
:lol:

Ale faktycznie - projektant wnętrz / dekorator musi wiedzieć PRAWIE wszystko o swoim kliencie.
:wink:

Więc : rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa.

Moja projektantka ma jeszcze taka taktykę :
bierze mnie "na sklepy" i dosłownie każe mi paluszkiem pokazywać CO MI SIĘ PODOBA... a co mi się ABSOLUTNIE NIE PODOBA.
8)

To chyba najlepiej wydane pieniądze.
Zatrudnienie projektanta miało być "zbytkiem" i swojego rodzaju "ekstrawagancją" ( miałam bardzo poważne obawy i mieszane uczucia... :-? )........ a stało się strzałem w dziesiątkę !

Ma to również swoje wymierne czyt. finansowe korzyści. :wink:
To mit, że projektant będzie zachęcał do kupna markowych materiałów, mebli czy dekoracji.
Moja projektantka wie, na co nas stać i ile możemy wydać maksymalnie na dany cel.
I szanuje to, wcale nie naciąga na "design z górnej półki".

A co najważniejsze : walczy o moje ceny ( dobre ceny ! ) jak lwica !
Dzieki niej zaoszczędziliśmy już baaaaaardzo dużo pieniążków.

Suma sumarum : jestem BARDZO zadowolona z pomysłu zatrudnienia projektanta wnętrz.

:D :D :D

2112wojtek
14-09-2009, 10:59
A swoją drogą, ciekawe jak wygląda ich sypialnia 8)

Bardzo klasycznie.
Bez chromowanych rur, krat i luster na suficie.

seba_x
14-09-2009, 12:08
Według mnie powaznym błędem jest aranzacja wnętrza w oderwaniu od nas tzn. od naszej osobowości, naszych pasji, zamiłowań.

:o moją pasją jest wóda i sex , jak skończę wystrajać moje wnętrza to księdza po kolędzie przyjmę na podwórku :D przepraszam nie mogłem się powstrzymać .

jaksie
14-09-2009, 12:18
Według mnie powaznym błędem jest aranzacja wnętrza w oderwaniu od nas tzn. od naszej osobowości, naszych pasji, zamiłowań.

:o moją pasją jest wóda i sex , jak skończę wystrajać moje wnętrza to księdza po kolędzie przyjmę na podwórku :D przepraszam nie mogłem się powstrzymać .

dawno nie czytałam tu tak glupiego komentarza :roll:

Dla mnie akurat powyższa rada była bardzo trafna.

Elfir
14-09-2009, 12:31
w działe wnetrza stale natykamy się na watki - "pomóżcie zaplanowac kuchnię!" To własnie świadczy o tym, ze projekt domu był wybierany bez zastanowienia jak urządzić wnętrza. Pytanie zostaje zadane kiedy stoją już ścianki działowe. A czasem starczy zamurowac lub zmniejszyc jedno okno, przestawic drzwi i kuchnia robi sie praktyczna.

2112wojtek
14-09-2009, 12:47
Nie oburzałbym się tak na seba x. Przykład pewnie skrajny i nie do końca w swej logice konsekwentny,ale..
Nie każdy miłośnik samochodów musi zamieniać mieszkanie w garaż i wieszać zdjęcia pojazdów na ścianach lub wykorzystywać gaźnik jako popielniczkę.
Gorzej jednak jeśli miłośnik książek nie przewidzi biblioteki a meloman i kolekcjoner muzyki nie przewidzi miejsca na płyty i sprzęt.Zwłaszcza jeśli on słucha hip hopu a ona disco polo.
Myślę , że nie ma tu takiego obowiązku uzewnętrzniać swojego hobby w wystroju.
Wnętrze powinno być zawsze kompromisem wypracowanym przez kilka osób.

To o czym pisze Elfir, to nic innego jak planowanie wstępne.
Zanim pomyślimy o ustawieniu kuchni musimy określić potrzeby i program kuchni.
Dla ilu osób gotujemy, jak często, kto gotuje, jakie ma wymagania sprzętowe itp.
Opowiadanie i marzenia o gigantycznej długości blatów roboczych, jest tak samo błędne jak ortodoksyjna zabudowa kompaktowa.Trzeba wziąć również pod uwagę wizyty towarzyskie, gości itp.To wszystko będzie determinowało czy kuchnia ma mieć 8 czy 15 m2, czy może być otwarta, czy realny jest typ zabudowy, który nam najbardziej odpowiada.
Pisałem o tym ,że ścianki działowe można niemal zawsze przesunąć lub dobudować.

Nefer
14-09-2009, 15:12
Generalnie pierwszym krokiem jest zastanowienie się nad potrzebami osób mieszkających w domu.
Wszystkich osób tam mieszkających. Jak żyją nasze dzieci, czego potrzebują, jak będą się zmieniały ich potrzeby w najbliższym czasie.
Jak korzystamy z kuchni (czy konieczny jest tam duży stół, bo tak właśnie skupia się nasze życie, czy nigdy tego nie ćwiczyliśmy i w kuchni przebywa naogł tylko gotujący)
Myślę, że najgorszym błędem jest zakładania, że jak będzie dom to na pewno zmienią się nasze zwyczaje.
Myślę że się nie zmienią.
Dwie umywalki w łazience ? Ja zrezygnowałam - przebywamy indywidualnie w łazience i nie mam zwyczaju myć rąk, gdy mój mąż siedzi na kibelku. I tego nie zmienię :):)
Czy wolę wannę czy prysznic ? Może nie znosze wylegiwać sie w gorącej kąpieli (albo mam malutkie dzieci, które mi na to nie pozwolą przez najbliższe 5 lat :)) więc nie zmieni się to , gdy sobie pierdyknę wannę 3x3 z hydromasażem.
Nie znoszę sauny - i jej nie polubię. WIęc sauna tylko jednoosobowa (bo mój mąż uwielbia)

I milion tego typu akcji.

Każdy powinien czuć sie dobrze w tym domu.
Kolejnym etapem są kolory, kształtu, styl itd...Ale najpierw funkcjonalność.

Renia
14-09-2009, 18:06
Dobre A swoją drogą, ciekawe jak wygląda ich sypialnia
... w sypialni to oni odpoczywają ..... :)

2112wojtek
14-09-2009, 18:51
Każdy powinien czuć sie dobrze w tym domu.
Kolejnym etapem są kolory, kształtu, styl itd...Ale najpierw funkcjonalność.
:P :P
Hola, hola szanowna Pani 8)
Na razie nic nie było u Pani o funkcjonalności :D :D

1.To co wymieniłaś , możemy nazwać zaledwie ogólnym programem domu.
Owszem to punkt pierwszy pod warunkiem , że mamy pewność jaki będzie podział przestrzeni domu. Kolory są dopiero na samiutkim końcu- wcześniej trochę będzie forma i styl.Zanim jednak do tego dojdziemy , to droga jeszcze daleka.Dodam tylko ,że w tym miejscu należy zastanowić się też co zabieramy ze sprzętów ze sobą. Niech na tym etapie wszystko będzie czarno białe bez szczegółów. Ot, klocki do zabawy.

2.Jeśli wiemy co ma być w poszczególnych pomieszczeniach, powinniśmy dokonać kroku następnego. Mianowicie podział funkcjonalny każdego pomieszczenia w oparciu o jego przyjęty program.
To żmudne, ale ciekawe zajęcie. Wyznaczamy zatem ciągi komunikacji pomieszczeń, układamy nasze klocki jakie będą w pokoju. Możliwości jest wiele i każdy może znaleźć swoje rozwiązanie.
Tu potrzebna jest kartka, przerysowane ściany z dokumentacji w skali. Dla osób nie mających wyczucia gabarytów można sobie zrobić modele ( kwadraty, prostokąty , koła będące odpowiednikiem naszych sprzętów).
Mogą też ci pozbawieni wyobraźni użyć programu komputerowego, przy czym paradoksalnie, im prostszy i mniej ma możliwości tym lepszy. 8)
Aha! Programy do projektowania , projektującemu są niepotrzebne.
One służą do celów marketingowych lub żeby klient nie wysilał skołatanych komórek.
Moim zdaniem, papier, gumka i ołówek wystarczą. Czworobok nie jest figurą wymagającą zdolności manualnych i plastycznych.

3.Zakładamy , że już mamy poukładane puzzle . Wyznaczamy strefy światła.
Na naszym pokreślonym już planie rysujemy orientacyjne punkty świetlne.
Pamiętamy, że światło centralne jest do sprzątania po gościach lub ozdobne, eksponaty się eksponuje :D miejsca pracy się oświetla, ciągi kom. podświetla i że można zastosować jeszcze efekty specjalne itd,itp. O świetle we wnętrzach można pisać dzisiaj rozprawy.Dodajemy kontakty.

Uff Do kolorów i form jeszcze nie doszedłem.A jeszcze parę punktów wcześniej trzeba zrobić.Może ktoś pociągnie temat dalej? :lol: :lol:

matka dyrektorka
14-09-2009, 19:31
Według mnie powaznym błędem jest aranzacja wnętrza w oderwaniu od nas tzn. od naszej osobowości, naszych pasji, zamiłowań.

:o moją pasją jest wóda i sex , jak skończę wystrajać moje wnętrza to księdza po kolędzie przyjmę na podwórku :D przepraszam nie mogłem się powstrzymać .

Przy takich pasjach po cholerę ci ksiądz ???

przepraszam nie mogłam się powstrzymać :wink:

Elfir
14-09-2009, 22:22
Do towarzystwa, moze dzielą zainteresowania :)

Nefer
14-09-2009, 22:30
Każdy powinien czuć sie dobrze w tym domu.
Kolejnym etapem są kolory, kształtu, styl itd...Ale najpierw funkcjonalność.
:P :P
Hola, hola szanowna Pani 8)
Na razie nic nie było u Pani o funkcjonalności :D :D



No ba - własnie jak już się poklepie ozorem (kilka godzin) jak się zapozna architekta z rodziną (a jak nie, jak tak ?) i to najlepiej w obecnym miejscu zamieszkania ( to też pomaga), jak sie opowie o sobie, swojej rodzinie, swoich zajęciach, trybie dnia, znajomych, nawykach i jak już się przejdzie przez setki zdjęć z netu pokazując architektowi co "tak" a co "nie" (żeby zrozumiał w jakim stylu się czujemy lepiej a w jakim dostajemy wysypki) - to się dopiero dochodzi do fukcjonalności. O funkcjonalności jeszcze nie było :):)

Bo potem albo biała kartka (współczuję) albo zakupiony projekt i dopiero funkcjonalność.

A to dopiero początek :)

Nefer
14-09-2009, 22:35
I znów zgadzam sie w Wojtkiem.
Projekty na których najwięcej pracowałam z moją panię architekt to projekty NA PAPIERZE. Narysowane. Nie wydrukowane. Ba - nawet i wycinanki były (meble, lampy etc). P{rogramy graficzne to rzeczywiście marketing, choć mnie pomagają - jako człowiek bez wyobraźni nie widzę przestrzeni.
Dlatego moja Jolci musiała mi rysować "ludziki" na poddaszu, bo ni cholery eni mogłam pojąć co z tą ścianką kolankową....

Ale uważam, że architekt NAJPIERW powienien potrafić rysować. A potem może co wrzucić w program, żeby taki głąb jak ja mógł sobie "połazić " :)

asizo
15-09-2009, 08:16
Każdy powinien czuć sie dobrze w tym domu.
Kolejnym etapem są kolory, kształtu, styl itd...Ale najpierw funkcjonalność.
:P :P
Hola, hola szanowna Pani 8)
Na razie nic nie było u Pani o funkcjonalności :D :D

1.To co wymieniłaś , możemy nazwać zaledwie ogólnym programem domu.
Owszem to punkt pierwszy pod warunkiem , że mamy pewność jaki będzie podział przestrzeni domu. Kolory są dopiero na samiutkim końcu- wcześniej trochę będzie forma i styl.Zanim jednak do tego dojdziemy , to droga jeszcze daleka.Dodam tylko ,że w tym miejscu należy zastanowić się też co zabieramy ze sprzętów ze sobą. Niech na tym etapie wszystko będzie czarno białe bez szczegółów. Ot, klocki do zabawy.

2.Jeśli wiemy co ma być w poszczególnych pomieszczeniach, powinniśmy dokonać kroku następnego. Mianowicie podział funkcjonalny każdego pomieszczenia w oparciu o jego przyjęty program.
To żmudne, ale ciekawe zajęcie. Wyznaczamy zatem ciągi komunikacji pomieszczeń, układamy nasze klocki jakie będą w pokoju. Możliwości jest wiele i każdy może znaleźć swoje rozwiązanie.
Tu potrzebna jest kartka, przerysowane ściany z dokumentacji w skali. Dla osób nie mających wyczucia gabarytów można sobie zrobić modele ( kwadraty, prostokąty , koła będące odpowiednikiem naszych sprzętów).
Mogą też ci pozbawieni wyobraźni użyć programu komputerowego, przy czym paradoksalnie, im prostszy i mniej ma możliwości tym lepszy. 8)
Aha! Programy do projektowania , projektującemu są niepotrzebne.
One służą do celów marketingowych lub żeby klient nie wysilał skołatanych komórek.
Moim zdaniem, papier, gumka i ołówek wystarczą. Czworobok nie jest figurą wymagającą zdolności manualnych i plastycznych.

3.Zakładamy , że już mamy poukładane puzzle . Wyznaczamy strefy światła.
Na naszym pokreślonym już planie rysujemy orientacyjne punkty świetlne.
Pamiętamy, że światło centralne jest do sprzątania po gościach lub ozdobne, eksponaty się eksponuje :D miejsca pracy się oświetla, ciągi kom. podświetla i że można zastosować jeszcze efekty specjalne itd,itp. O świetle we wnętrzach można pisać dzisiaj rozprawy.Dodajemy kontakty.

Uff Do kolorów i form jeszcze nie doszedłem.A jeszcze parę punktów wcześniej trzeba zrobić.Może ktoś pociągnie temat dalej? :lol: :lol:

Świeta racja, Wojtku.

Co do kolorów i form - to przede wszystkim konsekwencja i umiar - bo tu często i gęsto popełnia się błedy i nawet przemyślany projekt układu pomieszczeń, ciągów komunikacyjnych i świateł weźmie w łeb, jak nawtyka się bez przemyslenia wszystkiego, co "modne" i co się podoba.
Najgorzej, jak kupuje się rózne sprzęty w oderwaniu od ogolnej koncepcji, np. podoba mi sie taka lampa, taki stół, takie dywany, itp... to je kupuję, albo robie takie ściany, takie schody, itp. - i niby wszystko osobno jest OK, ale zestwione razem gryzie się, daje wrażenie balaganu i wizualnego chaosu.

To w sumie tak, jak z ubraniem - można mieć na sobie same najlepsze ciuchy, a wygladać jak łaps. :wink:

zyg_zak
15-09-2009, 08:32
czasami mam wrażenie, że wiele domów 'pachnie' snobizmem, i to jest dla mnie grzech główny

Margoth*
15-09-2009, 09:04
Wydaje mi się, że nam, rodakom, brak jest zakorzenionego poczucia estetyki. Takiej schedy przekazywanej z pokolenia na pokolenie, która pozwala odróżnić kicz od klasycznego piękna.
A że ułańskiej fantazji nie brak w narodzie, to mamy to co mamy.
Nie znam się na architekturze, to chociaż się wyróżnię, kształtem, formą, kolorem, a co, niech innym oczy zbieleją :)

Świeta racja, kuleczko. Naszym pierwszym, największym i głównym grzechem jest SNOBIZM! Przejawia się, niestety, we wszystkich dziedzinach naszego życia. Nieważne, że brzydkie, nieważne, że zupełnie do niczego nie pasuje, ale ważne, że drogie, modne i podnosi moje ego. Ech...

Dopisek:
O, zyg_zak, widzę, że myslimy podobnie :)

anSi
15-09-2009, 09:22
Dla mnie grzechem głównym i pierworodnym jest wybranie projektu w oderwaniu totalnym od otoczenia, w którym powstanie dom. Rażą mnie strzeliste i powyginane budynki na pustych polach wiejskich (gdzie widać, że sytuacja nigdy lub dłuuuugo się nie zmieni), stricte nowoczesne domy między dwuspadówkami na wsi i analogicznie, domy z bali lub dworki wciśnięte w zabudowę podmiejską np. między bungalowy. Rozumiem, że każdy realizuje swoje marzenia na tym kawałku pola, które ma, ale mógłby trochę się rozejrzeć. :wink:

Wg mnie to takze grzech najpowazniejszy. To co "zepsute" w środku mozna jakoś podrasować, poprawić w czasie najblizszego remontu, niepasujące meble wymienić, natomiast miszmasz w otoczeniu zostaje na zawsze albo przynajmniej na baaaardzo długie lata :). A - jak piszesz- dakoto- wystarczyloby sie troche rozejrzec :(

zyg_zak
15-09-2009, 09:34
Naszym pierwszym, największym i głównym grzechem jest SNOBIZM! Przejawia się, niestety, we wszystkich dziedzinach naszego życia. Nieważne, że brzydkie, nieważne, że zupełnie do niczego nie pasuje, ale ważne, że drogie, modne i podnosi moje ego. Ech...

Dopisek:
O, zyg_zak, widzę, że myslimy podobnie :)

sytuacja sprzed kilku dni,
młode małżeństwo wybiera kafle na podłogę, upatrzyli, spodobało im się, pytają o markę i cenę, polskie, cena 80,00/m2,
mina niezadowolenia, komentarz - za tanie...

chyba nie rozumiem ludzi

2112wojtek
15-09-2009, 09:39
:D :D
Przywołuję Państwo dyskretnie do porządku.
Mówimy o procesie projektowania wnętrza własnego domu a nie oceniamy cudze poczucie smaku. Owszem , może to i grzech, taki widoczny snobizm, ale ocena prywatnej strefy nie do nas należy.
Dobre porównanie asizo z tym ubieraniem i wystrojem wnętrza. Nikogo chyba, poza osobistym chłopem, nie powinno interesować jakiej jakości bieliznę i jakiej marki nosi sąsiadka.
Co do grzechu postawienia "gargamela" - zakładamy , że go nie ma w przeciwnym razie zaczniemy dyskutować o urbanistyce i architekturze a nie o wnętrzach.

Nefer
15-09-2009, 09:41
czasami mam wrażenie, że wiele domów 'pachnie' snobizmem, i to jest dla mnie grzech główny

A mnie się wydaje, że to indywidualna sprawa każdego inwestora CZYM kieruje sie przy wyborze wyposażenia wnętrz.
Dla jednych ich decyzj to snobizm - dla drugich dbałość o wysoką jakość.
Jeśli 80 pln za metr ktoś skomentował, że "za tanie" być może miał juz doświadczenia z płytkami w tej cenie, ktore okazały się mocno nie wymiarowe ? Tego nie wiemy.
NIe mamy poęjcia co spowodowało taki komentarz - a już na pewno nie w przelocie, słysząc rozmowę w sklepie.

Mam wrażenie,że KAŻDY (bez względu na wysokość budżetu) chce mieszkać w ŁADNYCH (dla niego) wnętrzach.
Czyjś snobizm nikomu nie szkodzi. Poza tym, że napędza gospodarkę :wink:
POzwólmy ludziom podejmować ich decyzje.

Akurat w wyposażeniu wnętrz chyba większym grzechem jest sknerstwo niż snobizm. Może zrobić o wiele więcej złego.

zyg_zak
15-09-2009, 09:59
czasami mam wrażenie, że wiele domów 'pachnie' snobizmem, i to jest dla mnie grzech główny

A mnie się wydaje, że to indywidualna sprawa każdego inwestora CZYM kieruje sie przy wyborze wyposażenia wnętrz.

POzwólmy ludziom podejmować ich decyzje.

Akurat w wyposażeniu wnętrz chyba większym grzechem jest sknerstwo niż snobizm. Może zrobić o wiele więcej złego.

nie twierdzę, że nie masz racji,
uważam, że kierowanie się snobizmem (tak czasami skrycie ukrywanym), jest potem konsekwencją popełnianych grzechów przy projektowaniu i urządzaniu

anSi
15-09-2009, 10:01
...

Akurat w wyposażeniu wnętrz chyba większym grzechem jest sknerstwo niż snobizm. Może zrobić o wiele więcej złego.

Święta prawda, niestety - znam problem z autopsji :oops: Tam gdzie chciałam zaoszczędzić - tam ostatecznie podwójnie zapłaciłam.

Wojtku przywolana sie czuje do porzadku :) O gargamelach dyskutowac w tem wewatku nie chcemy, ale....skoro zaczynamy meblować na dluugo przed wbiciem pierwszej lopaty, to pomyslalam, ze powinnismy pamietac nie tylko o kompatybilnosci zewnetrznej skorupy z wewnetrzem, ale i tez o podobnej zalezności miedzy bryla a otoczeniem :) Ale wiecej juz"smiecic" nie bede :oops: :D

mmjim
15-09-2009, 10:20
Temat o snobizmie był rzucony ogólnie a kogo pierwszego za bodło che che che

2112wojtek
15-09-2009, 10:29
anSi Kochana, a śmieć sobie do woli , robisz to z taką gracją :D :D
BTW Uwaga nie dotyczyła Ciebie, ten grzech już był przywoływany i osobiście też się z tym zgadzam, nazywając go pierworodnym.

Kasiorek
15-09-2009, 10:58
Dziekuję Wojtku za ten wątek, czadowy :D
Ja zawsze bolejE nad brakiem indywidualizmu we wnetrzu. Boimy sie realizować swoje marzenia przez co nasze wnętrza wychodza bardzo przewidywalne , sztampowe, nudne. Takie same jakie u innych kowalskich.
Boimy sie kolorów, nietypowych rozwiązań, innych zastosowań materiałów .
Takich inspiracji nie znajdziemy w "4 kątach" czy innej podobnej gazetce.
Może mamy ulubiony obraz o genialnej kolorystyce i możemy go przenieść do wnętrza, kilka nietypowych mebli, wcale nie za wielkie pieniadze ale może z odzysku, przerobione. Spiąć to wszystko jedna klamrą elementu przewodniego, który będzie łaczył wszystkie pomieszczenia w domu. Bo to też stanowi pewien problem. Brak spójności stylistyczej. Skaczemy po pomieszczeniach i w kazdym coś innego się dzieje, przez co wprowadzamy haos stylistyczny i mimo uzytych rewelacyjnych materiałów i mebli mamy misz masz do niczego nie podobny
Pozdrawiam :D

Nefer
15-09-2009, 11:47
Temat o snobizmie był rzucony ogólnie a kogo pierwszego za bodło che che che

No kogo ?

Nefer
15-09-2009, 11:52
Kasiorek - masz racje.
Oglądamy przeciez mnóstwo róznych wnętrz i tak między Bogiem a prawdą tylko niektóre sa rzeczywiscie "indywidualne".
Często sięgamy po sztampowe, bezpieczne rozwiązania.

Myślę, że wnętrze jest jednak odbiciem duszy człowieka, ktory w nim mieszka.
To nie chodzi o ekskluzywność materiałów czy bogactwo sprzętów. Bardziej o indywidualizm.
Ale z drugiej strony wielu ludzi lepiej sie czuje w "stadzie". Lepiej sie czuje nie wyróżniając się (może dlatego, żeby nie być posądzonym o snobizm własnie ?).
Idywidualizm jest odwazny, niebezpieczny, łamie konwenanse. A przecież łatwiej "przenieść" żywcem zdjęcie z czasopisma niż chwilę popracować nad tym samym materiałem ze zdjęcia- ale zrobic go po swojemu .. być może nieco inaczej..

I dlatego też zatrudniłam architekta wnętrz. Nie zchcę mieć wnętrz z czasopisma.

malgos2
15-09-2009, 11:59
A ja z tego samego powodu nie zatrudnilam. :P

asizo
15-09-2009, 12:02
Spiąć to wszystko jedna klamrą elementu przewodniego, który będzie łaczył wszystkie pomieszczenia w domu. Bo to też stanowi pewien problem. Brak spójności stylistyczej. Skaczemy po pomieszczeniach i w kazdym coś innego się dzieje, przez co wprowadzamy haos stylistyczny i mimo uzytych rewelacyjnych materiałów i mebli mamy misz masz do niczego nie podobny
Pozdrawiam :D

Własnie o to dokładnie mi chodziło.

Wiecie, tak prawdę mówiąc, czasem lepiej sie czuję w starym mieszkaniu w bloku, małym, ciasnym, takim, jakich wiele, takim, ktore "pachną" jeszcze duchem poprzedniej epoki, ale w których jest tak "normalnie" - widać, czym interesują sie domownicy, widać, ze sie w nich mieszka, gotuje, je i śpi, widać ten cały misz masz - i on w takim mieszkaniu zupełnie nie przeszkadza. Ważne, by było w miarę czysto, schludnie i jakoś tak od razu miło sie robi. Może dziwne to moje dczucie, ale tak mam.

Z kolei bardzo nie lubię wnętrz, w których wiele stara sie zrobić na pokaz upychajac w jenym wnętrzu wszelkie "nowości":
- zabudowy g-k, bo tak akurat modnie (było kiedys) - zabudowuje się bez umiaru i naprawdę bez potrzeby każdy kąt, każdą wnękę, wszedzie dodając podświetlane półeczki, podwieszane sufity, ścianki TV, itp.
- łupek i cegła - duuużo bo to fajnie wygląda (jak zrobione z głową i z umiarem)
- tapety, zyrandole i inne motywy glamour (nieważne, ze to sie juz przejadło)
- szablony, naklejki - nie jedna, ale najlepiej od razu w kilku pomieszczeniach

itd., itp...

Jakoś często odnosze wrażenie, ze ludzie przeprowadzając sie do nowego, większego domu, traca głowę, co zrobić z tą przestrzenią i chca mieć wszystko to, czego nie mogli mieć w mieszkaniu, bo po prostu nie było na to miejsca. A tu robi się zupełnie od nowa, więc i to, i to i jeszcze to... Wydają grube pieniądze na różne wymyslne rozwiązania, gdzie duzo lepiej i taniej byłoby zrobić prosto, bez udziwnien, ściany pomalować, a nie wciskać w kolejnym miejscu trochę łupka, zrobić proste przepierzenie, a nie np. łuk, zostawić zwyklą scianę, a nie ładować na niej tony zabudowy g-k. Tak czasem zupełnie bez przemyślenia, bez smaku, bez umiaru.
Fakt, ze każdy urządza sobie wnętrza tak, jak lubi, ale włansie w takich wnętrzach mam wrażenie, ze to wcale nie jest tak, jak ten ktoś lubi, tylko, ze właśnie się pogubił w urządzaniu, bo chcial mieć wszystkie rozwiązania i nowości z pism wnętrzarskich.

2112wojtek
15-09-2009, 12:34
Nie ma chętnych widzę do następnych punktów z katechizmu unikania grzechów głównych. :)

4. Jeśli mamy pozytywnie załatwione poprzednie 3, przyszedł czas na najmilszą część.
Określenie stylu naszego wnętrza. Musimy wiedzieć w jakim wystroju najlepiej się czujemy, jaka kolorystyka nam odpowiada (to jeszcze nie wybieranie kolorów),czego nam brakuje, jakie formy architektoniczne powinny się znaleźć w naszym pomieszczeniu. Tu przydatne będą fotki dla niezdecydowanych, ale nie mogą to być setki pism i tzw. inspirowanie się. Amator-projektant najczęściej inspiruje się szczegółami, których przeniesienie do własnego domu może być niewypałem.
Najlepiej oglądać wnętrza nie jak wnętrza ale jak malowane obrazki. Ten najładniejszy zazwyczaj jest tym jaki najlepiej pokazuje nasze preferencje. Zobaczyć na czym polega idea takiego wnętrza i skąd się wziął tzw."klimat". W przypadku wnętrz stylizowanych i historyzujących dobrze porównać dwa różne wnętrza o podobnej funkcji , żeby zobaczyć jak w stylu lub epoce wyglądają charakterystyczne elementy. Materiały, konstrukcje, sprzęty, układy funkcjonalne, podziały przestrzeni, typy oświetlenia , ornamentyka itp.
Po 2 miesiącach walki z rodziną i samym sobą, wiemy jaka idea estetyczna dominuje i jaki styl sobie wybieramy. Żartowałem - krócej.

5. Wiemy już co musimy dobudować, jaką ściankę przesunąć, dostawić. Wracamy więc do oświetlenia. Dokonujemy korekty, usuwamy, przesuwamy, dodajemy tam gdzie jest ono potrzebne.
Zastanawiamy się nad typem opraw. Tam gdzie będzie oprawa zabudowana musimy zrobić dla niej konstrukcję, a więc dodać pilaster, zrobić obniżenie, niszę itd. To czas na oglądanie opraw, czyli znowu katalogi, kartka, długopis i jazda. Albo stylowe, albo architektoniczne, albo klasyczne spisujemy i oznaczamy na rysunku. Cena nas na razie nie boli. Wśród opraw jest taka różnorodność firm i cen, że oprawę można kupić z Włoch za 1500zł ale podobną polską czy ... brrr chińską za 50-100zł.
Mamy więc swoją idee fixe , która teraz trzeba ubrać w szkic do realizacji.

PS To co napisała Kasiorek (pozdrawiam zawodowców może by się dopisali i wprowadzali erratę)jest bardzo fajnym pomysłem .Naszą myślą przewodnią, punktem zaczepienia i pomysłem może być wszystko, nawet 2-3 obrazki jakie posiadamy po babci, mebel, ulubiony motyw zdobniczy ( np. meander, groteska, plecionka), faktura , którą lubimy, pasja i co tam w duszy gra. Nawet niemiecki gemutlichkeit może być inspiracją. Ważne aby wnętrze nie było bezosobowe.
Czasy PRL-u minęły i nie jesteśmy skazani na unifikację wnętrz. Oby tylko chęć wyróżnienia się nie odbywała za wszelką cenę. Umiar , rozwaga i samokrytycyzm , bo inaczej dostaniemy przerostu formy nad treścią a to dosyć bolesne jest.

I jeszcze jeden grzech. Przekonanie , że małe dziecko potrzebuje mniej przestrzeni niż dorosły , stąd często małe pokoiki dla dziecka.

Kasiorek
15-09-2009, 12:45
A propo dzieci
bardzo często widzę " praktyczne " rozwiazania" zw wzg na dzieci. Meble nie takie o jakich marzymy tylko praktyczne bo dzieci, wykończenie podłogi bo dzieci, ścian bo dzieci itd...
Kochani dzieci rosna niewiadomo kiedy i stosowanie rozwiązań które będa na lata tylko dlatego że mamy małe dziecko jest niepraktyczne :D

Kasiorek
15-09-2009, 13:00
Tu w tym momencie podepnę się pod co co napisał Wojtek o ustalaniu stylu.
Proponuję pracę na planszach.
najpierw inspirujące potem projektowe. Na czym polega zabawa ?
Z gazet, internetu szukamy zdjęć wnetrz które nam się podobają i w jakich czujemy się najlepiej, dzielimy je pomieszczeniami i naklejamy na plansze.
Potem ustawiamy je w naszych pustych pokojach i podziwiamy. Instynkt powinien nam podpowiedziec co pasuje najlepiej.
potem tworzymy własne plansze, osobną do każdego pomieszczenia. A na planszy próbki kolorów ścian, podłogi , tkanin, wykończenia mebli, dodatków. Nie potrzeba nam sztucznych wizualizaji, mamy pełen pogląd stylu i kolorystyki

malgos2
15-09-2009, 13:03
A ja zawsze powtarzam, ze jako dziecko zniszczylam z cala pewnoscia mniej niz jako dorosly. Dzieci nie wypala dziur fajkami i nie oblewaja niczego czerwonym winem. :wink: Wydaje mi sie, ze czasami posiadacze malych dzieci zaslaniaja sie nimi z asekuranctwa. Po prostu boja sie bialych scian (jak ostatnio uslyszalam "boje sie, ze wnetrze bedzie jak z masarni" :lol: :lol: :lol: ) i sciemniaja. A latwiej przeciez odmalowac biala sciane niz kolorowa... :roll:

leila
15-09-2009, 17:56
Chciałabym wtrącić jeszcze jeden malutki grzeszek, mianowicie urządzanie wnętrz tak aby wyglądały "luksusowo" w momencie gdy budżet inwestora na to absolutnie nie pozwala. W takim "penthauzie" znajdują się wówczas wielkie kanapy ze skaju, które po dwóch latach przykrywa się kapą, dywan udający skórę np. zebry, który linieje po roku, oczywiście półki k-g z podświetlonymi "okazami" ze sklepu "wszystko po 4zł" i "kryształowe" żyrandole. A wszystko po to, żeby znajomi nie posiedli się z zachwytu...

Nefer
15-09-2009, 18:46
Gust nie pasujący do naszego gustu nie jest grzechem.
Nawet jesli w zamyśle jest opadnięta kopara znajomych :)

joan
15-09-2009, 19:24
Gust nie pasujący do naszego gustu nie jest grzechem.
Nawet jesli w zamyśle jest opadnięta kopara znajomych :)
tu chyba chodziło o pretensjonalność - coś ma pretense by byc czymś czym nie jest i nigdy nie będzie - to przewinienie jak dla mnie nr jeden - nie znosze tego nadęcia w urządzaniu wyjątkowo...
ideałem sa dla mnie prywatne wnętrza projektantów które na pierwszy rzut oka moga rozczarować - możemy spodziewać się fajerwerków - a tu nic takiego - prostota, skromność (?),możnaby powiedziec "nuda...nic się nie dzieje..." :wink: i jeszcze raz prostota - wnętrze nie narzucajace się i wlasnie niczego nie udające... jak dłużej się na nie patrzy - można się w nich zakochać - dają ukojenie, każdy przedmiot jest na swoim miejscu, bez zbędnego sztafażu i nadęcia...stworzone projektowane jakby na wdechu a nie wywrzeszczane...ech... :roll:
jak pisała leila o nieadekwatności - u nas musi błyszczeć, oślepiać, dawać osłupiający efekt -niby blichtru, niby polotu, trendowości, bycia na czasie i w temacie za wszelką cenę...cenę pretensjonalności właśnie... :roll:

cekin
15-09-2009, 19:28
jasne, ze trzeba ogladac inspiracje. Jest tylko jeden maly szkopuł. W Polsce mamy doczynienia z wtornym analfabetyzmem w odniesieniu do slowa pisanego i podobnym zjawiskiem w odbiorze wizualnym.

NA innych forach wnetrzarskich, na ktore wiele/u z nas zaglada mozna znalezc sporo inspiracji sciagnietych z roznych stron. Niestety czesto osoby,, ktore porady szukaja nie rozumieja co jest na zdjeciach. Widza np. biala lazienke. super wnetrze, tylko nie zauwazaja, ze dla osiagniecia podobnego efektu potrzebny jest odpowiedni metraz i swiatlo dzienne.

Podejrzewam, ze niejeden architekt czuje sie jak belfer starajac se z klienta wydusic, dlaczego cos mu sie podoba.

Ludziom( przepraszam za zbytnie uogolnienie) brakuje wyobrazni jak kafle z 30metrowej ekspozycui beda wygladaly w lazience 2x2.

Racje ma Leila, ze kiepska kopie dobija tez taniosc materialow udajacych( nieskutecznie) lepsze jakosciowo. To to prawie, ktore robi taka roznice.

Natomiast odnoszac sie do wypowiedzi Wojtka, polozylabym wiekszy nacisk na slowo "prawie" przy przenoszeniu scianek :lol: Domu nie mozna powiekszac w nieskonczonosc i trudno jest miec idealny funkcjonalnie rozklad. Mozna dazyc do najlepszego z mozliwych ukladu. Zawsze jednak jest jakis kompromis.

Kolejnym grzechem wnetrzarskim jest wiara w magiczna moc dodatkow. Wiara, ze skopane wnetrze - nie pasujace do siebie podlogi, drzwi, okna czy nowe meble za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki ( czytaj zaslony, poduszki czy obrazy) nagle stanie sie wnetrzem pieknym i harmonijnym. Czasami rzeczywiscie jest tak, ze przemalowanie scian da niesamowity efekt. czesciej jednak to wylacznie rozpaczliwa proba ratowania tego co dobre i odwracania uwagi od tego, co uratowac sie nie da.

2112wojtek
15-09-2009, 20:12
Natomiast odnoszac sie do wypowiedzi Wojtka, polozylabym wiekszy nacisk na slowo "prawie" przy przenoszeniu scianek :lol: .
Nie ma sprawy, będę wytłuszczał druk.

cekin
15-09-2009, 20:35
dziekuje :lol:

leila
15-09-2009, 21:04
joan, dzięki za wytłumaczenie tego co miałam na myśli, czyli pretensjonalności właśnie :wink: W zasadzie to też kwestia gustu, czy ktoś chce mieć w domu kanapę ze skaju czy nie, ale bardziej chodziło mi o to, że czasami cały zamysł jest może i dobry, ale tylko wtedy kiedy wyłoży się na jego realizację kupę pieniędzy. Jeśli się ich nie ma to lepiej po prostu nie udawać, że jest inaczej i nie korzystać z "podobnych, tylko tańszych" rozwiązań.

Magdala
15-09-2009, 22:18
plastik udający metal
płytka ścienna udająca drewno
papier udający tkaninę
oraz beton udający kamień
styropian udający gips
do tego jeszcze dywan z targu udający turecki

lepiej mniej, a prawdziwiej
zawsze umiar wychodzi na zdrowie i ma w sobie więcej stylu
jeden z tych grzechów popełniłam u siebie (plastikowe okna, fuj)
innych już nie pozwolę

Emilka26
16-09-2009, 12:48
Wspaniały wątek, rady i przemyślenia.
Dodam trochę od siebie, z zawodu jestem grafikiem i na co dzień mam do czynienia z pstrokacizną reklam bo mają w założeniu przyciągać oko. Przy urządzaniu domu dla mnie najważniejsze były naturalne kolory i materiały i mam venge w salonie ale taką prawdziwą (a nie płytę wiórową) połączoną z klonem i jego wielkimi słojami ale delikatnymi. Wszystko w tonacjach brązu, ecri i szarościach z akcentami pomarańczu - sztampowo prawda...ale ja wracam do domu i odpoczywam, nie męczą mnie różne krzesła w jadalni czy mocno zdobione meble, czy kolory ścian, dla mnie im prostsze, kwadratowe formy bez udziwnień tym lepiej. Mam zaplanowane każde pomieszczenie w domu, kasy nie mam żeby wszystko na raz zrobić ale trzymam się planu i to jest najważniejsze moim zdaniem taka zwyczajna cierpliwość w urządzaniu - szczególnie dla takich bidaków jak ja :wink:
Pozdrawiam

Oliwkowo_Mi
16-09-2009, 12:54
fascynujący wątek ... myślę, że grzechy każdy z nas popełnia, najczęściej nieświadomie. Doświadczenie to najważniejsze bogactwo człowieka. Większość z forumowiczów to ludzie, którzy po raz pierwszy .... budują, projektują, planują, urządzają. Sami nie do końca wiedzą co będzie funkcjonalne, a co nie, co będzie potrzebne, a co niekoniecznie, nie zastanawiają się gdzie i jak będą spędzać czas w domu. Budują i urządzają 1.bo wszyscy teraz "tak - czytaj w takim stylu" robią, 2. będzie "pięknie" wyglądało nie ważne czy będzie wygodne, funkcjonalne itp., 3. na pokaz.

Sami też do końca nie wiemy co lubimy, albo gdzie szukać inspiracji. Wiekszość z nas miliony razy było w Leroy Merlin, Castoramie etc., ale nigdy w prawdziwym tego słowa znaczeniu salonie łazionkowym, galerii wnętrz, studiu meblarskim....

Uważam, że każdy z nas powinien mieć możliwość pomieszkania przez miesiąc-dwa w jakimkolwiek domu przed podjęciem decyzji o swoim lokum. Praktyka pokaże nam błędy i zalety, praktyczne rozwiązania, uzmysłowi nam jak spędzamy czas gdy mamy (cała rodzina ma) do dyspozycji dużą powierzchnię.

Chciałabym także, aby coraz więcej osób miało chęć i potrzebę obcowania ze sztuką. Sama niewiele miałam z nią do czynienia aż do 20 roku życia i dopiero teraz od kilku lat chcę i staram się nadrabiać zaległości. Codzienne smakowanie form architektonicznych starych i nowoczesnych budynków, nacieszenie oczu obrazami przez wielkie "O", docenianie detali w muzeach, galeriach, wystawach kosztuje nas niewiele wysiłku, a daje niesamowite efekty dla "duszy". Jakby tak każdy zamienił swój "salonowy tryptyk zakupiony na allegro" pod kolor kanapy na intrygujący, kojący lub po prostu klasyczny Obraz w dopasowanej ramie to już nasze wnętrza będą bardziej gustowne i ponadczasowe.

2112wojtek
16-09-2009, 13:36
Widzę, że wewątek mocno oscyluje wokół spraw tzw. estetyki wizualnej.
Chciałbym tu więc zwrócić uwagę na pewne błędy , które mają na to wpływ.

Zasada krzyża. To podstawowa zasada, którą często posługujemy się intuicyjnie , ale nie zawsze zdajemy sobie z niej sprawę i często lekceważymy. Zasada ta mówi o sposobie ustawiania mebli i sprzętów w pomieszczeniu w oparciu o pewien wypracowany kanon.
Zostało udowodnione, że oko ludzkie, taki sposób organizacji przestrzeni, przyjmuje jako najbardziej nam przychylny. Jest to związane z poczuciem kompozycji jakie mamy wrodzony ale często z niewiadomych przyczyn pomijamy.
Wystarczy narysować sobie na podłodze pokoju krzyż (wzdłuż przekątnych, lub prostopadle do ścian) ze środkiem w centralnym punkcie pomieszczeni i tak ustawiać meble, by główne grupy były wzdłuż jego ramion ( równolegle) i aby główne ciągi komunikacyjne w pomieszczeniu były zgodne z kierunkami ramion. Jeśli nasze główne drogi przecinają krzyż pod kątem innym niż 90st, mamy bałagan.
Proszę ustawić według tej zasady sofę ,lawę, telewizor i dla przekory np. jedną witrynkę w rogu pod kątem 45st .Zobaczycie jak zareaguje Wasz organizm.
To samo dotyczy przesunięcia istotnej dla pomieszczenia grupy np. telewizora, często ustawianego w rogu , skierowanego bokiem na patrzących. Pół biedy jeśli tylko przesunięty o metr od osi.
Z reguły w dużych otwartych pomieszczeniach możemy ustawiać grupy po przekątnych ( tak wygląda lepiej), natomiast w małych wzdłuż prostopadłych do ścian.

Drugą taką zasadą jest idea symetrii. Oko nasze uwielbia symetrię, chociaż złośliwi mówią ,że jest ona nudna. Ale zasada symetrii geometrycznej ma się nijak do geometrii algebraicznej.
Przykład. Ustawcie na środku komody dwa jednakowe wazony ( najlepiej proste szklane walce w celu uniknięcia chaosu) a następnie dołóżcie trzeci , tak żeby centralnie na środku był jeden i po bokach równo oddalone od niego dwa pozostałe.Zobaczycie od razu , które ustawienie jest dużo lepsze :)
Liczba jest nieparzysta , ale mamy symetrię. Lepiej odbieramy więc grupę trzy , pięć itd. niż jakąkolwiek parzystą jej liczbę.
Jesteśmy po prostu ustawieni na symetrię :)

joan
16-09-2009, 14:10
fajne! :lol:


dobra - mam na krzyż (choć o tym nie wiedziałam :wink: ) mam przedmioty po 3, 5 (i rośliny) - no inaczej nie moge...taki przymus wewnętrzny... :roll: (no czasem jest po dwa -jak już finansowo nie daję rady - można wytłumaczyć to feng shui czy czymś takim - jeśli nie może byc 3 to juz 2 lepiej niż 1 :wink: )
ale mnie to prowokuje czasem i myślę sobie że to niedobrze że to takie wygodne dla podświadomości co się nie męczy i policzone...
łapię się że mam zbyt wiele geometrii- sa prostokąty (szesciany) i koła (kule)...w ogrodzie też - jak od linijki (przyznaję na matematyce jakiekolwiek dobre stopnie łapałam własnie na geometrii :roll: więc chyba to lubię...) właśnie ułożyłam ścieżkę z prostokątnych plyt granitowych w ogrodzie...ale boje sie że to może byc oblęd jakis bo nie akceptuje juz form amebowatych i rozlazłych...zalatuje mi to Monkiem...(ostatnio u znajomej powykręcałam szyldy w komodzie bo nie trzymaly wszystkie pionu i nie mogłam sie skupić na rozmowie :roll: żenujące... :wink:

Czy projektanci mają jakieś sztuczki by przełamać, złagodzić tą kanciastość - i policzalność żeby nie stała się nudna i męcząca? :roll:

OK
16-09-2009, 14:14
Hehe :lol:
Ja też mam krzyże, ale w każdym pomieszczeniu prócz łazienki jakieś cuś jest pod kątem 45st :lol: Inaczej nie mogę :roll:
Wrodzone bałaganiarstwo, czy wada wzroku? :roll:

2112wojtek
16-09-2009, 15:58
Czy projektanci mają jakieś sztuczki by przełamać, złagodzić tą kanciastość - i policzalność żeby nie stała się nudna i męcząca? :roll:

Joan -( źrenico oka mego zresztą :D), dla ciebie wszystko.
Muszę Cię jednak zmartwić na początku, zwłaszcza, że poruszasz zupełnie inny temat.
"Policzalność" jest częścią logiki a tą posługuje się kompozycja. Można wrażenia jakie wywołuje, wytłumaczyć za pomocą np. geometrii.
Tak więc wrażenie i emocję swoją drogą, ich logiczne uzasadnienie swoją.

Zrobię to na prostym ale bardziej abstrakcyjnym przykładzie niż zwykłe wyznaczanie linii i kątów.

Wyobraźmy sobie pomieszczenie całe niemal białe. Duże przeszklone okna do ziemi, proste ascetyczne, geometryczne meble, połyskująca szkliwem niemal biała podłoga z kwadratowego gresu, satynowa "biała" tapicerka, chromowane minimalistyczne okucia, takie same oprawy. Ustawione zgodnie z zasadami - a jakże.
Czy jest poprawnie? Jest. Czy jest konsekwencja? Jest. Czy ogólne zasady są zachowane? Są.
Jaki mamy efekt?
Zimne wnętrze, sterylne, jednym słowem -nuda. To wnętrze jest policzalne i przewidywalne mimo trzymania się zasad. Zwyczajnie flaki z olejem-chociaż niektórzy to lubią lub nienawidzą niespodzianek.
Wstawmy teraz do tego pomieszczenia kawał ociosanej siekierą belki zabarwionej np. na ciemny brąz.
Nagle wnętrze, które niczym nie zaskakiwało zmienia się nie do poznania. W pierwszym momencie uwagę przykuwa "zgrzyt", następnie zdajemy sobie sprawę, jaka ta biel jest biała a kształty zgeometryzowane, a ta belka taka nierówna, organiczna w kształcie, niezwykła w kolorze.
Działamy na zasadzie silnego kontrastu, przez co nasze wrażenia są ostrzejsze niż pierwotnie. Zauważamy rzeczy , których albo nie zauważyliśmy poprzednio , albo były obojętne.
Układ stworzony pierwotnie był paradoksalnie mimo wszystko zbyt asymetryczny , mimo pełnej symetrii użytych kształtów, belka stała się nie tylko tłem ( i vice versa)ale punktem odniesienia. Mamy więc znowu wyraźną oś lub punkt nudnej symetrii.
Ani oś ani punkt nie są przecież zbiorem elementów tworzących układ symetrycznych, tylko hipotetycznym tworem według którego ocenialiśmy ów układ.
Żeby pokazać więc ,że istnieje harmonia, trzeba czasem wprowadzić jakiś element , który nam uświadomi istnienie tej symetrii.
Wrzuć więc koło, amebę, zgub rytm a zobaczysz jak piękne i symetrycznie poukładane masz płyty w ogrodzie - znajdź "punkt".
Być może to co stworzyłaś przestało być czytelne i wymaga wyostrzenia uwagi.
Powiem więcej : nuda zaczyna wtedy tworzyć emocje .

kaśka maciej
16-09-2009, 16:37
Bezcenne uwagi!!
A ja mam prośbę ( w związku z moją ograniczoną wyobraźnią przestrzenną :oops: ) czy dałoby radę jakieś zdjęcia wkleić i oprawić opisem jak w ostatnim poscie Wojtka??? :oops: :D
Na przykład: zdjęcie 1 to wnętrze bez zarzutu, wszystko jest jak potrzeba, ma to i tamto i w ogóle i w szczególe.
Zdjęcie 2: wnętrze skopane dokumentnie, nic się trzyma kupy..jednym słowem KASZANKA.
A najlepiej jakby to były zdjęcia pokazujące pozornie dwa takie same wnętrza...
Plizzzzz :D

leila
16-09-2009, 19:40
Dzięki 2112wojtku za Twoje mini wykłady. Mądrego to miło poczytać :D

joan
16-09-2009, 20:31
Joan -( źrenico oka mego zresztą :D), dla ciebie wszystko.
no tego to Ci już nigdy nie zapomnę... :wink:

w te pędy lecę szukać ameby (jak ja to przeżyję :roll: ) - w razie jakby co - będziesz odpowiedzialny :wink:

leila to takie mini wykłady ale o maxi sprawach :wink: - choć jak dla mnie im dalej w las tym...lub jak kto woli: "i choćbys nie wiem jak sie wytężał to nie udźwigniesz... :wink: 8)

Baranki
17-09-2009, 16:50
A ja podejmę się jednak zadania samodzielnego urządzenia wnętrza. Poprzednie mieszkanie sprzedałam na pniu (pomimo trudnej sytuacji na rynku) dzięki temu, że kupujący zakochali się w tym, jak było urządzone. :-) Pomagam też znajomym w dekorowaniu ich M, ale unikam tego, jak mogę. Niby słuchają, niby chcą poznać moje zdanie, ale w sklepie i tak wskazują na płytki 80x80 cm do łazienki 4m2 albo na meble z cyklu "wieś tańczy i śpiewa".

Aby jednak nie popełnić zbyt wielu błędów i bardziej poznać swoje możliwości, zapisałam się na kurs projektowania wnętrz. Nie studia, ale zwykły kurs - podstawy wiedzy. Pięć weekendowych zjazdów, a na koniec oddanie pracy dyplomowej - gotowego projektu urządzenia domu. Do dyspozycji w celach konsultacyjnych mam specjalistów - profesjonalnych architektów wnętrz. Oczywiście pracą dyplomową będzie projekt mojego własnego domu. :D

Wiem, że wynajęcie architekta wnętrz ułatwiłoby mi życie, ale projektowanie, urządzanie, wyszukiwanie mebli, dekoracji to moja pasja. Nie chciałam sobie odmawiać przyjemności.

Natomiast do ogrodu wynajmuję projektanta zieleni. Nie mam zamiaru udawać, że znam się na roślinkach, a wybrukowanie podjazdu kostką Bauma i zasadzenie krzaczków (wieczne tuje!) wzdłuż ogrodzenia nie wchodzi w rachubę.

I jeszcze uwaga do wszystkich, którzy pisali o tym, że Polacy w urządzaniu wnętrz nie biorą pod uwagę swoich pasji. Otóż te pasje trzeba najpierw mieć. Dla przeciętnego Polaka ulubioną formą spędzania wolnego czasu jest oglądanie telewizji (4,5 godz. dziennie!!!). Nic dziwnego, że kanapa jest tronem a TV ołtarzem.

78mysz
17-09-2009, 20:34
po przeczytaniu wątku odkryłam, ze: jestem nudna, bez polotu, bez pasji, a mój dom bedzie nijaki. Dziękuje bardzo, moze zrewiduje swe myslenie. Jednakże zeby moja wypowiedź nie była pozbawiona merytorycznych uwag to dodam tylko, ze najważniejszy jest i tak projekt domu i dokładność jego wykonania, a dopiero potem wnętrza. W moim projekcie było tyle braków, niedoróbek i bubli, ze sama musiałam kombinowac co z tymi fantami zrobic.A wiadomo, jedno przesunięcie pociąga za sobą drugie. A ekipa nie mogła stać z załozonymi rękami i czekać na moje decyzje. Tak więc w moim przypadku -teraz z doświadczenia juz wiem, ze przydałby się projektant, do poprawy projektanta. Niestety pewne częsci domu zmieniły się na tyle podczas budowy z konieczności, ze moje "wizje" o wykończeniu niektórych pomieszczen i ich funkcjonalności musiały odpłynąc w siną dal. Np chcialam miec pokój telewizyjny na górze, a nie w tak zwanym salonie i było super pomieszczenie wymyslone pod ten cel na poddaszu-nie za szerokie, ale długie na 6 metrów. No i co z tego skoro schody zostały zle zaprojektowane i musialam je "wyciągac". Przy okazji okazało się ze dach nie był "naciągnięty należycie na rysunkach" i tez go chłopaki naginali na budowie. W związku z tym mój pokój telewizyjny jest tylko kuczką gościnną na niespełna 4 metry długą. Tak więc uwaga jest taka, ze najpierw trzeba zadbac o to zeby projekt domu który kupujemy był dokładnie opisany, a potem wnętrza, najlepiej zanim wbijemy łopatę

WaWo1
17-09-2009, 22:46
Moje projekty wnętrza domu zmieniają się ciągle z wyjątkiem rodzaju podłóg i drzwi wewnętrznych. Od samego początku są takie jak miały być. Zwykle zaczynam od szczegółu, bo nie potrafię wyobrazić sobie wszystkiego w detalach. Do tego szczegółu dodaję coraz więcej "mięsa" i wychodzi super. Staram się aby pomieszczenia wzajemnie do siebie nawiązywały i żeby "wychodziły" na zewnątrz domu. Pomysły dziwne, które pojawiają mi się w głowie upraszczam jak najbardziej. A kilka pomysłów zrodziło się z przypadku i błędu, jak np. ten, że między łazienką a sypialnią będę miała szklane drzwi bardzo piękne szer.180cm. Pomyliłam się zamawiając takie szerokie do łazienki ogólnej, ale okazało się że powinny być na 160cm:) Nie oddałam, bo są bardzo ładne. A trzy miesiące później w "Dobrym wnętrzu" w kiosku zobaczyłam zastosowanie takiego rozwiązania. Widzę w moim domu, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, a wiele błędów może nas zainspirować. Trzeba tylko dać sobie czas na pomyślenie.

Irma
18-09-2009, 11:19
Nefer, myślę, że ślepe podążanie za wizją architekta wyjdzie z pewnością na lepsze wnętrzu, niż podążanie za nim tylko częściowo.
Stąd już prosta droga do wnętrzarskich gargamelków i stylistycznego miszmaszu.

o matko, jakis mądry inwestor, szok!!!

Irma
18-09-2009, 11:57
świetny wątek, chcociaż nie we wszystkim się zgadzam z Wojtkiem, ja np. ustawiam wszystkiego po dwa :wink:

Wg mnie najgorszym błędem jest w dużym skrócie pójście na żywioł. Bez planu, polegając na intuicji, na zachciankach, na: to się potem okaże co z tym zrobić. potem zobaczę co ustawię w kuchni, teraz sobie tym nie ma co głowy zawracać, bo tzreba suporeksu na budowę dowieźć. Swiatło? jakie siatło? a dobra to się tu da i tu zrobi podswietlane wnęki.

Intuicja pomaga, ale zawodowcom. zresztą udowodnione naukowo, że jak czlowiek dużo pracuje nad danym problemem to czasem zdarza się, zę rozwiązanie spada na niego niejako z nieba. np. we śnie. Ale najpierw tzreba dużo pracować nad problemem.


Drugim bardzo poważnym błędem jeśli się już uniknie tego pierwszego jest zmiana planu w trakcie urządzania wnętrza.
Podstawą projektu są założenia, które projekt ma realizować. I tego się tzreba tzrymać. A nawet zebami trzymać.
jestem kiepska w przywoływaniu przykładów, ale zakładamy np. że sypialnia ma być czekoladowo beżowa, w stylu kolonialnym ale nagle wpada nam do głowy, ze bardzo ładne to białe lakierowane na wysoki połysk łóżko jest...no i się zaczyna dziać. Np. mamy w planie zestawy mebli tekowych i nagle to łózko jak pięśc do nosa i co wtedy no to moze jeszcze coś białego...może dywan, ale np, szafki nocne tekowe zostają i ramki z bambusa, i zasłonki z surowej bawełny itd, itp. ect. tak tworzy się chaos.

Tzrecim jest brak hierarchii. Zamiast zająć się tym co najważniejsze, czyli funkcjonalnością, ergonomią, budżetem. Zastanawiamy się nad tym jaki ma być kominek...albo kolory...
bardzo czesto się z tym spotykam w pracy. klient oczekuje na pierwszym spotkaniu, zę mu powiem na jakie kolory ma sobie wnętrze wymalować...


więcej grzechów nie pamietam, i wzasadzie te które opisałam już się tu pojawiły. Ale to są rzeczy z którymi spotykam się na codzień i męczą mnie okropnie więc pozwoliłam sobie trochę się wygadać.

2112wojtek
18-09-2009, 13:37
, chcociaż nie we wszystkim się zgadzam z Wojtkiem, ja np. ustawiam wszystkiego po dwa :wink:
.

:P Dobrze ,że to napisałaś.
Nikt nie ma bowiem recepty czy patentu na wnętrze.
Od reguł są odstępstwa.
Starałem się tylko pokazać pewne zasady, które pomagają uniknąć większych błędów, lub zrozumieć czemu czasem, mimo wysiłków naszych, nie wychodzi tak jak byśmy chcieli. Intuicja często zawodzi a skoro nie osiągamy efektów trzeba wrócić do początku i założyć "ramę".
To trochę tak jak w muzyce, co jakiś czas trzeba wrócić do Bacha, który jest taką "formą" od której zawsze wszystko się zaczyna.
A teraz chyba powoli nadchodzi czas pogadać o kolorach...
Są pewne zasady pomagające bezpiecznie dobierać barwy w pomieszczeniach i poprawiać niedoskonałości pomieszczeń.
Są efekty i złudzenia, które dobrze poznać , żeby nie narobić sobie bigosu.
Barwy też wywołują inne wrażenia - choć niektórzy twierdzą, że ich to nie dotyczy.
W każdym razie na podstawie ulubionych barw można w przybliżeniu określić nasz temperament :) - podobno.
Ale ja na razie basta :D
Może któraś z Pań?

Irma
18-09-2009, 13:46
jeśłi chodzi o kolory, to ja tutaj się nie wypowiadam. wszystko robię na tzw. czuja. Kiedyś sporo malowałam, jako malarka sukcesu nie osiągnęłam, ale do wnętrz wyczucia mam chyba akurat.
koło barw jest przydatne, aczkolwiek mnie męczy. Ale mam jeszcze inną metodę - wybieram obraz - najczęsciej jakies nowoczesne malarstwo, i się inspiruję :)
Myślę, że praktycznym pomysłem jest też wybrać jakis przedmiot, moze być to np. poducha, koc, świecznik i do tego dopasowywać resztę. Ja u siebie w domu punktem wyjscia uczyniłam kupione oikazyjnie abażury.
Z całą pewnoscią nie zaczynałabym od koloru ścian.
Dla mnie ściany są dopełnieniem wnętrza a nie jego bazą.
No,a le pewnie ilu projektantów tyle systemów...

Flawia
18-09-2009, 14:18
Coby skonkretyzować te generalizowanie (tylko niech mnie nie biją Ci co tak mają!) grzechem jest umieszczanie oświetlenia sufitowego zamiast w okolicy środka sufitu - pod ścianami, np wykorzystując na to obudowę jakiegoś przewodu, taki gzyms. Oczywiście jak już ten gzyms musimy mieć to on możesobie mieć jakieś diody itp, ale nie powinno byc to oświetlenie zasadnicze pokoju. Na razie tyle :-)

Aneczkab
18-09-2009, 21:18
A ja mam dylemacik bo uwielbiam skrajności i kontrasty. I w kolorze i w architekturze. Marzy mi się połączenie rzeczy ciężkich z lekkimi w jednym pomieszczeniu, rzeczy nowoczesnych i minimalistycznych z orientalnym przepychem staroci. Biała, nowoczesna kanapa obok starej kamiennej figurki buddy (ah taka 80 cm figurka buddy to moje wielkie marzenie na które bym nie szczędziła pieniędzy tylko nigdzie takiej znaleźć nie potrafię :( ). ciężki ciemny drewniany stół obok nowoczesnej jasnej komódki.
Wiem że takie eksperymenty są jednymi z trudniejszych bo łatwo przeholować i zrobić prześliczny kicz i boje się sama tego typu działań podejmować jednak gdy robiłam wstępny rekonesans wśród projektantów wszyscy jak w jednym ze skeczy monty pythona nabierali wody w usta puki nie wyłożę czek praktycznie in blanko bo jak to określili "nie wiedzą ile projektowanie może kosztować - może i 400 zł może i 10 tyś, oni muszą wszystko przemyśleć, wysłuchać i dopiero powiedzą ile mnie ta zabawa będzie kosztować - a robić tego bez umowy nie mają zamiaru"

I jak tu mieć to co się marzy zrobione porządnie a jednocześnie nie zmarnować kasy na projektancie któremu zapłacę a on powie że moje marzenia to jedna wielka kpina?

Irma
18-09-2009, 21:28
aneczkab, masz jedno wyjście: znajdź projektanta, który w portfolio ma coś podobnego, chocby zalążek i mu zaufaj. innej drogi nie widzę.

Renia
18-09-2009, 21:46
żaden nie ma ..... boją się posądzenia o tworzenie kiczu....
w portfolio wszystko poukładane sztampowo ....


a taki co to ma, to kosztuje majątek, bo ma już renomę i odwagę

joan
19-09-2009, 00:13
a ja skorzystam z okazji i poproszę o mini wykład dotyczący kolorów - ciemnych kolorów...
mówi się że zmniejszają pomieszczenie a jednocześnie słyszałam (i widziałam kiedys jakąś sztuczkę) że mogą dodawać głębi - oddalać optycznie ścianę czyli w sumie powiększać pokój... :roll:

mały case :wink:
mam salon w kolorze białym (wpada w delikatny jasmin) i chcę jedną ze ścian pomalowac na kolor grafitowy. Jest to ściana z kominkiem i bez okien- obudowa odstaje od ściany - jest to w sumie taki sześcian 1 metr szerokości 0.6 m głębokości - od podłogi do sufitu).
1. Jeśli pomaluję wszystko w tym samym grafitowym kolorze to
a. przytłoczę pomieszczenie - cała ściana runie na delikatny jasny salon?
b. cała strona zyska właśnie na głębi a obudowa kominka przestanie rzucać się w oczy?
2. jeśli pomaluje tylko sciany na grafitowo a kominek pozostanie biały to tym zabiegiem go uwypuklę?
3. jeśli ścianę za kominkiem zostawię białą a pomaluję kominek to co stanie się z kominkiem - bo chyba też się uwypukli? :roll:

Irma
19-09-2009, 09:56
żaden nie ma ..... boją się posądzenia o tworzenie kiczu....
w portfolio wszystko poukładane sztampowo ....


a taki co to ma, to kosztuje majątek, bo ma już renomę i odwagę
to tylko dowodzi jakie to trudne :)
to moze wybrac takiego z którym się na wspolnych falach odbiera i na podstawie tego...

Irma
19-09-2009, 10:02
a ja skorzystam z okazji i poproszę o mini wykład dotyczący kolorów - ciemnych kolorów...
mówi się że zmniejszają pomieszczenie a jednocześnie słyszałam (i widziałam kiedys jakąś sztuczkę) że mogą dodawać głębi - oddalać optycznie ścianę czyli w sumie powiększać pokój... :roll:

mały case :wink:
mam salon w kolorze białym (wpada w delikatny jasmin) i chcę jedną ze ścian pomalowac na kolor grafitowy. Jest to ściana z kominkiem i bez okien- obudowa odstaje od ściany - jest to w sumie taki sześcian 1 metr szerokości 0.6 m głębokości - od podłogi do sufitu).
1. Jeśli pomaluję wszystko w tym samym grafitowym kolorze to
a. przytłoczę pomieszczenie - cała ściana runie na delikatny jasny salon?
b. cała strona zyska właśnie na głębi a obudowa kominka przestanie rzucać się w oczy?
2. jeśli pomaluje tylko sciany na grafitowo a kominek pozostanie biały to tym zabiegiem go uwypuklę?
3. jeśli ścianę za kominkiem zostawię białą a pomaluję kominek to co stanie się z kominkiem - bo chyba też się uwypukli? :roll:

moim zdaniem
ad a) nie
ad.b) tak
ad c) tak
ad d) kominek się ciut spłaszczy
ale wiele zależy od proporcji np. tylko kominek grafitowy - w którym miejscu na ścianie powsatnie pionowy pas od podłogi do sufit
jakie proporcje ma cała grafitowa sciana? jest raczej kwadratem, czy raczej poziomym prostokątem?
itd, itp...

mamik
19-09-2009, 14:01
Nefer, myślę, że ślepe podążanie za wizją architekta wyjdzie z pewnością na lepsze wnętrzu, niż podążanie za nim tylko częściowo.
Stąd już prosta droga do wnętrzarskich gargamelków i stylistycznego miszmaszu.
o matko, jakis mądry inwestor, szok!!!
Irma - zainteresował mnie "wątek poboczny" - projektant wnetrz buduje dom, więc poczytałam Twój dziennik i ... sama nie wiem ...
wydaje mi się, że w trakcie budowania jak każdy mialaś wiele rozterek, zdarzało Ci się zmieniać zdanie, wybierać kompromisowe rozwiązania i chyba jak u wszystkich (albo u wielu) Twoje wybory musiały być podporządkowane kasie; poza tym chyba nie ze wszystkich rozwiązań jesteś zadowolonona.
Odbieram to tak, że "projekt to eksperyment, nie wiadomo co wyjdzie" czyli jak zaufać projektantowi, skoro sam projektant nie do końca jest świadom końcowego efektu? Chyba "ostro" wyszło to moje pisanie, choć nie taki był cel. Chciałam wiedzieć, czy Twoje podejcie do inwestorów, projektów itd. zmieniło się po wybudowaniu własnego domu? Czy nie jest tak, że teraz łatwiej Ci się dogaduje, bo przećwiczyłaś na własnej skorze, na jakie problemy się trafia? Wydaje mi się, że pomimo zawodowego przygotowania wnetrzarskiego nie ustrzegłaś się błędów wymienionych w tym wątku. :-?
pozdr

Irma
19-09-2009, 16:57
Nefer, myślę, że ślepe podążanie za wizją architekta wyjdzie z pewnością na lepsze wnętrzu, niż podążanie za nim tylko częściowo.
Stąd już prosta droga do wnętrzarskich gargamelków i stylistycznego miszmaszu.
o matko, jakis mądry inwestor, szok!!!
Irma - zainteresował mnie "wątek poboczny" - projektant wnetrz buduje dom, więc poczytałam Twój dziennik i ... sama nie wiem ...
wydaje mi się, że w trakcie budowania jak każdy mialaś wiele rozterek, zdarzało Ci się zmieniać zdanie, wybierać kompromisowe rozwiązania i chyba jak u wszystkich (albo u wielu) Twoje wybory musiały być podporządkowane kasie; poza tym chyba nie ze wszystkich rozwiązań jesteś zadowolonona.
Odbieram to tak, że "projekt to eksperyment, nie wiadomo co wyjdzie" czyli jak zaufać projektantowi, skoro sam projektant nie do końca jest świadom końcowego efektu? Chyba "ostro" wyszło to moje pisanie, choć nie taki był cel. Chciałam wiedzieć, czy Twoje podejcie do inwestorów, projektów itd. zmieniło się po wybudowaniu własnego domu? Czy nie jest tak, że teraz łatwiej Ci się dogaduje, bo przećwiczyłaś na własnej skorze, na jakie problemy się trafia? Wydaje mi się, że pomimo zawodowego przygotowania wnetrzarskiego nie ustrzegłaś się błędów wymienionych w tym wątku. :-?
pozdr

No, ostro :)
Inaczej projektuje się dla siebie a inaczej dla kogoś.
Z calą pewnością lepiej teraz rozumiem klientów niż wcześniej. Wiem jak bardzo można przeżywać proces urządzania własnego domu. A co do moich rozterek - było ich sporo, ale zawsze poruszalam się konsekwentnie w obrębie założeń jakie sobie przygotowałam. I na tym chyba polega różnica.
Ale z moich wyborów jestem zadowolona. W zasadzie akurat w tym wypadku nie wiem o czym mówisz :)

W sumie mogłabym nie pisać o tym w dzienniku, bo niektórzy mogą to tak odebrać jak Ty - czyli - waha się = nie wie :) I nie jest to najlepsza reklama. A to nie tak...Chciałam pokazać na czym w moim przypadku polega proces twórczy, bo tym jest dla mnie własnie projektowanie. I tyle.
Projektant to nie jest alfa i omega. Tyle tylko, zę ma duuuużo większą świadomość.

Nefer
19-09-2009, 16:59
Człowiek inteligentny różni sie tym od nieinteligentnego, że ten pierwszy miewa wątpliwości :)

mamik
19-09-2009, 17:58
No, ostro :)
Inaczej projektuje się dla siebie a inaczej dla kogoś.
- dlaczego inaczej, pytam naprawdę

Z calą pewnością lepiej teraz rozumiem klientów niż wcześniej. Wiem jak bardzo można przeżywać proces urządzania własnego domu. A co do moich rozterek - było ich sporo, ale zawsze poruszalam się konsekwentnie w obrębie założeń jakie sobie przygotowałam. I na tym chyba polega różnica.
Ale z moich wyborów jestem zadowolona. W zasadzie akurat w tym wypadku nie wiem o czym mówisz :).
oczywiście nie wwszystko pamiętam, było coś o barierce przy schodach, kolorach podłóg, czymś tam w sypialni ...
było też cos o meblach, że jednak nie takie jak chciałaś, bo wygodniej, szybcie i taniej w IKEI

W sumie mogłabym nie pisać o tym w dzienniku, bo niektórzy mogą to tak odebrać jak Ty - czyli - waha się = nie wie :).
nie tak to odebrałam, waha się = myśli, ale jak już wymyśli to wie jak to będzie wyglądało

Chciałam pokazać na czym w moim przypadku polega proces twórczy, bo tym jest dla mnie własnie projektowanie. I tyle.
Projektant to nie jest alfa i omega. Tyle tylko, zę ma duuuużo większą świadomość.
i tu ok., myślę jednak, że wielu projektantów zapomina, że efektem jego twórczej pracy ma być czyjś dom, ktoś za to musi zapłacić, ma być wygodnie i funkcjonalnie
wg mnie projektant, który nie przeszedł drogi, którą Ty przeszłaś, w myśl powiedzenia "syty głodnego nie zrozumie" nie rozumie inwestora - stąd moje pytanie, czy teraz Ci łatwiej rozmawiać z tymi, dla których pracujesz - już wiem, że "tak"
i dziękuję za merytoryczną odpowiedź :wink:

Flawia
19-09-2009, 18:11
odradzam pomalowanie kominka na ten sam kolor co ściana przy nim, no chyba że to kominek typu "tylko dziura w wielkiej ścianie" ale i wtedy radziłabym jakieś obramienie tej dziury, np paskiem stali. Najlepiej żeby kominek miał inną fakturę niż ściana.
Co do wyboru projektanta to jest jedno kryterium, stare jak świat: brać tego, polecanego przez znajomych. Byleby tylko dom nie wyszedł identyczny jak u znajomych :-)

Aneczkab
19-09-2009, 19:04
żaden nie ma ..... boją się posądzenia o tworzenie kiczu....
w portfolio wszystko poukładane sztampowo ....


a taki co to ma, to kosztuje majątek, bo ma już renomę i odwagę

No i tak to wygląda w sumie. Fakt że z żadnym nie umawiałam się na spotkania, głównie mailowo ale żaden nie miał nic ciekawego do pokazania (klasycznie lub nowocześnie - czyli albo wszechobecne drewno albo plastiko-metalowe-połyski), żaden nic więcej mówić nie chciał póki nie podpiszemy umowy.
Jedynie na rozmowie co byłam to w sprawie kuchni i tam to mi babka parsknęła śmiechem w twarz że chce coś rozmawiać czy pytam o cokolwiek bez podpisania umowy. I najlepiej przychodzić jak już będzie przynajmniej stan surowy zamknięty - ona w plany się bawić nie będzie i dostosuje wszystko do istniejącej instalacji (a ja wolałam żeby nawet jeszcze ewentualnie plany modyfikować a przynajmniej przed instalacją bo tak mi zrobią kanalizację tutaj, komin tam to możliwości będą mocno ograniczone).

I że to ponoć norma, bo nikt to ma odrobiny oleju w głowie nie będzie marnować czas na rozmowę jeśli potem nic z tego finansowo nie wyjdzie. Aż zaczynam się zastanawiać czy przypadkiem dobrze robię że gdy mam zamówienie na stworzenie strony to się rozgaduję jak bym to widziała, co ja bym tam nie zrobiła jeszcze zanim ktoś się na nią zdecyduje.

A ja jak takiego wezmę to się na niego wykosztuje (wiem że to koszt min 1 tyś zł) i nie stać mnie na zabawę "z tym mi nie wyszło to poszukam drugiego"

Może znacie jakiegoś fajnego projektanta na śląsku który tworzy projekty po cenach jakie dysponują śmiertelnicy i który by lubił i umiał eksperymentować w takich dziedzinach jak napisałam wcześniej? ;)


(a żeby nie robić off-topiku)
-Jeszcze jeden grzech który znam to strach przed chociażby odrobiną odwagi i eksperymentom. "Tak mieszkałem całe życie, może i nie zbyt komfortowe rozwiązanie ale nie wiem czy potrafiłbym inaczej". Pomagałam mojej mamie (która stara nie jest ;) ) w urządzaniu mieszkani i wszystkie pomysły które dawałam a z którymi próbowała walczyć teraz sobie bardzo chwali.

Kasiorek
19-09-2009, 19:42
AneczkaB to raczej norma że nikt nie będzie się dzielił ze swoimi pomysłami przed podpisaniem umowy. Ja zrobiłam tak tylko raz, na poczatku. Całe szczęście że nie podzieliłam sie wszystkimi pomysłami. A było to na drugim spotkaniu, na trzecim mielismy podpisac umowę i dalej mówić o szczegółach. A tuz przed rozmową dostałam telefon że dziekuja za rozmowę i sami sobie poradzą, no fakt kilka roziazań nieopatrze podsunęłam. I smutno mi sie zrobiło, bo to ludzie z forum naszego byli. Ale to tylko raz tak dałam się wrobić.
I nie dziw sie że nie chca rozmawiać przed stanem surowym. Nigdy nie podejmę się projektowania z wymiarami z planów. Jeszcze nigdy sie nie zgadzały z rzeczywistościa. A czasem parę cm ma bardzo duże znaczenia.
Amen

Irma
19-09-2009, 20:57
Kasiorek, współczuję, ze CI się coś takiego przytrafiło, ale zazdroszczę mądrości życiowej, ze tylko raz :)
JA kiedyś prawie do sądu poszłam, bo zostawiłam kobiecie szkice, a ona potem według szkiców cały sklep zaprojektowała...

co do gzrechów to jeszcze dołożę,a le to moze dotyczy już bardziej klientów: Brak sprecyzowanych poglądów na temat tego co mi się podoba a co nie.
Czasami czuję się jak szerlok holms, rozwikłując czyjeś estetyczne dylematy :)
I nie chodzi mi o to ,ze trzeba wiedzieć wszystko, ale jakiś punkt zaczepienia fajnie znaleźć.
A i jeszcze moim zdaniem miks stylów i kolorów jest błędem. Ale taki kiedy każde pomieszczenie jest w innym stylu. Według mnie bardzo ważne jest zachowanie jedności stylistycznej w całym wnętrzu.

Irma
19-09-2009, 21:02
Inaczej projektuje się dla siebie a inaczej dla kogoś.
- dlaczego inaczej, pytam naprawdę

Mamik, chętnie Ci odpiszę, ale moze nie w tym wątku, bo nie o tym on jest...
zapraszam do moich komentarzy

Jaga_2
19-09-2009, 21:19
dużym błędem jest ślepa wiara w projektanta wnętrz. Ćwiczyliśmy to w łazience (na etapie rozkładania urządzeń sanitarnych). Projektant uparł się, że na wejściu do łazienki musi być umywalka, bo jest to reprezentacyjny sprzęt (broń Boże WC lub prysznic). Nam pasowała kabina prysznicowa, bo z drugiej strony jest duże okno, przy którym kabina mogła się nie zmieścić. Projektant jednak wymierzył i stwierdził, że nie będzie problemu. Na papierze nie było, w realu jest, bo brakowało 3cm do kabiny 80. Dobrze, że Poolspa produkuje kabiny 75, bo byłby niezły bigos. Dlatego też kuchnie projektowałam według własnych potrzeb i gustu, nie zważając na ciche pojękiwania projektanta, że np lodówka jest na wejściu, a być nie powinna.

Drugi błąd, to uleganie modzie. Podłoga, czy meble wenge? Kolor piękny, ale koszmarnie niepraktyczny.

Trzeci bład to brak wizji wnętrza naszego domu (kolorystyka kuchni, salonu itp). Projektant od kuchni opowiadał, że miał klientkę, która w ciągu godziny zmieniła kilkakrotnie kolor frontów kuchennych w projekcie. Przedział kolorów był od wanili poprzez czereśnie do wenge.Ponoć się jeszcze nie zdecydowała....

Elfir
19-09-2009, 22:26
Dla Aneczkab


http://www.chinatour.com/shop/shopphotos/chinaart/buddha-v.jpg

Do dostania za ponad 6 000 dolarów ma 1 m wysokości: http://www.chinatour.com/shop/china-art-craft01.htm

http://www.mirrors-chandeliers.co.uk/images/divine-buddha-roman-stone.jpg

Trochę mniejszy - 84 cm za 200 funtów stad: http://www.mirrors-chandeliers.co.uk/product_info.php?products_id=6272

poza tym ogrodowe rzeźby:
http://www.garden-fountains.com/stores/gardenfountain/catalog/cm-OR-39-375.jpg

http://www.balifurnish.com/buddhastonestatues/bs1-buddhastone.jpg

http://www.balifurnish.com/buddhastonestatues/buddhastonestatues.html
http://www.garden-fountains.com/stores/gardenfountain/catalog/cm-OR-39-375.jpg

Oczywiscie, poza pierwszym egzemplarzem, reszta jest z podrabianego "kamienia"[/img][/list]

Aneczkab
19-09-2009, 22:47
AneczkaB to raczej norma że nikt nie będzie się dzielił ze swoimi pomysłami przed podpisaniem umowy.
Ale ja nie mówię o dzieleniu się pomysłami. Broń boże. To tak jakbym ja robiła projekty i ludziom podsyłała bez umowy. Ale coś powiedzieć trzeba, zagadać, zaprezentować siebie, przekonać "dlaczego ja". Cokolwiek by ewentualny przyszły klient nie czół się jak "daj mi pieniądze i sobie idź bo mi tylko przeszkadzasz", miałam wrażenie że łaskę mi robią nawet tym że odpisują.
Nabierali wody w usta - dosłownie. Nieprzyjemnie tak się robiło. A wystarczy wysłuchać i stwierdzić "tak, to da się zrobić" lub cokolwiek żebym wiedziała że jednak "nadajemy na tych samych falach"
Co do kuchni. To ja choruje na punkcie wyspy - taka moja mała zachcianka, z wielu rzeczy zrezygnowałam ale w przypadku wyspy się uparłam i powiedziałam że nie zrezygnuje. Problem tylko że wyspy widziałam jedynie na ogromnych wystawach gdzie miała dużo miejsca. Dlatego chciałam przed wybudowaniem ścian upewnić się czy w takim projekcie budować wyspę mogę czy może będzie trzeba coś przesunąć, jakąś ścianę zlikwidować. Bo jak już będzie dom stał i ściany stały ja przyjdę a kobieta się postuka w głowę że w takim czymś wyspy nie można stawiać, lub postawić wyspę co najwyżej wielkości małego stolika albo jeszcze co gorsze - wyspę tą zaprojektuję a ja do niej będę musiała drabinkę dorobić bo będzie tak mało miejsca na przechodzenie między nią.

Może źle trafiłam, może powinnam grać nowobogacką i nie pytać się o ceny że niby jaka to ja bogata, jaka ważna jestem - wtedy by może by rozmowa brzmiała inaczej - trafiłam na to co trafiłam i strasznie mnie zniechęcili do przedstawicieli swojego zawodu i nie wiem czy mam pisać dalej czy dać sobie spokój - na kolejne tego typu odpowiedzi na maile nie mam ochoty.

Dzięki za zdjęcia - jednak to nie jest jeszcze to co szukam :P Kiedyś w sklepie z meblami i dodatkami azjatyckimi widziałam tą figurkę, zakochałam się i teraz jej szukam :/ (wtedy niestety jeszcze nie wiedziałam że będę się budować, zresztą jeszcze chyba do szkoły chodziłam więc skończyło się na powzdychaniu że nie mogę takiej w pokoju mieć - teraz już ani tego sklepu nie ma ani nigdzie tej figurki dostać nie mogę :( ) Była podobna do tej z tego zdjęcia (http://www.newvistawallpaper.com/files/V/Nw/h0/VNwh0g1588139404_426x320.jpg) tylko bez swastyki na piersi ;)

kasiakp
20-09-2009, 07:43
dużym błędem jest ślepa wiara w projektanta wnętrz. .

wiem cos o tym chociaz moje projektantki to tak jakby nie do konca sluchaly i sie znaly
Kobiety znaja sie na modzie , wiedza co jest ladne i co ze soba pasuje ale nie maja pojecia na temat materialow budowlanych ich rozmiarow trwalosci wytrzymalosci itp

w lazience o maly wlos musielibyscmy do wc i bidety podchodzac w sklonie ale wg nich wszystko gralo bo program komputrowy tak pokazuje
jest tego duzo wiecej

Bledem dla mnie jest pozwolenie wcisniecia sobie przez projektantki wszystkiego mimo ze nie do konca nam sie to widzi i podoba

cekin
21-09-2009, 01:04
jak wynika z dyskusji, do bledow w projektowaniu nalezy zaliczyc zly wybor projektanta :D

A tak serio, to wlasciwie przydalby sie podwatek - jak bledy mozna popelnic wybierajac projektanta i na co zwrac uwage przy wyborze.
Moim zdaniem:
1. Zakladanie, ze kazdy projektant umie zaprojektowac wszystko. Teoretycznie tak, ale jedni lepiej czuja (sie) w stylu klasycznym inni w industrialnym. Jak wybieralam architekta obejrzalam jego wczesniejsze realizacje. Byly rozne, nie mialam wrazenia, ze ogladam jeden projekt, ale czulam ze wyszly spod jednej reki. Nie mialo to nic wspolnego z narzuceniem inwestorowi jedynie slusznej koncepcji.
2. idac za ciosem, od projektanta wymagam np. nie tylko zaprojektowania wnetrza ze sztukateriami czy kuchni w stylu "angielskim". Oczekuje, ze nie tylko bedzie czul temat czyli podfrezowania, listwy, framugi, jak zdobione, okna z jakich profili, ale tez bedzie mial doswiadczenie w realizacji podobnych wnetrz i baze sprawdzonych wykonawcow. Branie w takim przypadku kogos, kto robil niemal wylacznie industrialne w klimacie lofty - sorry nie mam czasu (i pieniedzy), zeby uczyl sie u mnie. Pewna specjalizacja jest zawsze pozadana.
3. Trzeba patrzec na to, jak sie projektant ubiera :D . Wielu moze sie to wydac absurdalne, ale to jest istotne. Nie zdecydowalam sie na wspolprace z panem, ktory przyszedl w bazarkowych dzinsach i sandalach ze skarpaetkmi. (nie, nie byl w stroju roboczym prosto z budowy) :D Jezeli nie przywiazuje wagi do jakosci materialow ( a przy okazji ten rowniez do kwestii podrobek) to nie nabralam zaufania, ze zawodowo ma inne podejscie. Jak sie pozniej okazalo, ogladalam realizacje, ktore robil u znajomych - pan okazal sie mistrzem ergonomii (skarpetki, zeby stop nie poobcierac:-)) natomiast wnetrze bylo nudne jak flaki z olejem i wygladala jak poprawnie zrealizowana wystawka z castoramy.
4. Wazne sa partnerskie relacje. Projektant nie ma byc guru, ktory nam maluczkim objawi prawdy estetyczne ale tez nie wyrobnikiem - bo inwetor placi i wiec wszystko mu wolno. No i dobrze miec pewna zbieznosc gustow w sprawach pozawnetrzarskich, a to szybko wychodzi w rozmowie.
5. Unikalabym ( to juz na etapie wspolpracy) nadmiernego zaprzyjazniania sie. Lubic i szanowac - to konieczne. Projektant bedzie osoba, z ktora przez kilka tygodni czasami miesiecy bedziecie rozmawiac czesciej niz z wlasnymi rodzicami. Bedziecie mowic mu (jej) :D o swoich upodobaniach, stylu zycia, hobby i w o pieniadzach. A mowic trzeba szczerze, bo potem rozczarowanie projektem. Z architektem, tak jak z lekarzem - dobrze miec zaprzyjaznionego, ale leczyc sie u innych:-) :)
6.Jasno okreslic zasady wspolpracy i platnosci. Porzadny architekt powinien przedstawic projekt umowy, z wyszczegolnionymi informacjami, co , za ile i kiedy. Sprawy wzajemnych rozliczen powinny byc wyjasnione na wstepie. Nic tak nie psuje wspolpracy jak niepewnosc inwestora czy drazyc jakis dobry pomysl, bo nie wiadomo czy to jest oplacone :D . Tutaj rowniez pojawia sie kwestia 'zaprzyjaznienia" i rozczarowania inwestera, ze cosnie bedzie zrobione :po znajomosci". Dlatego ja jestem zwolenniczka placenia za pakiet: projekt koncepcyjny, projekty wykonawcze, nadzor autorski. W czasie kapitalnego remontu mieszkania, na budowie bywalam 1-2 w tygodniu, architekt 1-2 dziennie.
7. zweryfikowac czy projektant jest w stanie zrealizowac, to czego sie podejmuje, chocby w podstawowych sprawach. Deklaruje np. nadzor nad wykonczeniem domu w szczerym polu, a nie ma samochodu:-)
8. Nie dac sie nabrac na oszczednosci - wezme kreatywnego studenta. Ok. Kazdy sie kiedys musi nauczyc, ale dlaczego u mnie i za moje pieniadze?
9. Projektant ma samodzielnie "radzic sobie" z wykonawca i jego "ale to sie nie da". Roztropny inwestor bedzie jednak sluchal tez i wykonowcy - zwlaszcza doswiadczonego :D . Dobry majster zwroci uwage, ze owszem, mozna odsunac umywalke o 20 cm od sciany, zeby zrobic polke, ale niestandardowy wezyk do odplywu trzeba zamowic z 3 tyg. wyprzedeniem i kosztuje prawie tyle co umywalka :lol:
10. Nie zakladac, ze zatrudnienie projektanta to tylko oszczednosci ( poza kosztem projektu). Oczywiscie do niewymiernych a bezcennych nalezy komfort , ze nie odpowiada sie na pytania majstra:'szefowo, a ta rurkie to gora czy dolem puszczamy" :D , ze ktos pilnuje poprawnosci wykonania itd. , ze nie rozwala sie postawionej scianki, bo jednak jest w zlym miejscu. Dobry (czytaj kreatywny) projektant ma tendecje do proponowania bardziej spektakularnych rozwiazan - w sumie dlatego go zatrudniamy :) Trzeba go jednak pilnowac, aby ich realizacja nie byla budowa pomnika na chwale projektanta, ktora jeszcze nasze dzieci beda splacac :D

Nefer
21-09-2009, 01:19
Moja pani architekt jest więcej niż dostawcą. Chyba się przyjaźnimy. Nie przeszkadza to w naszych kontaktach zawodowych a finanse załatwiamy bez żadnych problemów.
Oczywiście na taką relację mogą sobie pozwolić osoby, ktore są w stanie sobie z tym poradzić :)

Joasia
21-09-2009, 03:46
Wszystko ma plusy dodatnie i plusy ujemne. Z architektami przy projekcie indywidualnym namęczyliśmy się tak bardzo, że o zatrudnieniu architeksta wnętrz nie było mowy. Kosztowało to sporo czasu poświęcownego na naukę (oczywiście Neufert, potem różne poradniki, podręczniki, nieśmiertelne czasopisma oczywiście też). Jak zawsze - czas to pieniądz. Byłam na wychowawczym, więc mogłam sobie pozwolić.

Efekt: mamy dom, w którym świetnie się czujemy - choć (z innego punktu widzenia: ale) jest nadal nie skończony.
I to jest chyba właśnie klucz do tego problemu:

Jeśli ktoś chce zamieszkać w domu skończonym, nie chce mieszkać w prowizorce, a jak za parę(naście) lat wystrój się znudzi, to się go zmieni - to bez projektanta wnętrz nie ma raczej szans.

Ale jeśli ktoś ma podejście inne: dom urządza się latami, stopniowo się go poznaje, dom powoli obrasta nami, a my powoli zrastamy się z nim - to myślę, że przy pewnym wysiłku własnym wspomaganym książką i internetem - doskonale sobie poradzi sam. Oczywiście, jest to okupione koniecznością mieszkania przez pewien czas z papierowymi lampami z IKEA, albo z książkami w kartonach zanim nie urządzi się biblioteki. Ale ja akurat tak wolę.

I żeby było jasne - dobry (funkcjonalny, i jeszcze żeby miał to "coś") projekt architektoniczny to podstawa. Bez niego choćby nie wiem ile się pracy włożyło w wykończenie, efekt będzie słabiutki.

Eluś
21-09-2009, 08:14
dodaję do swoich ulubionych warto poczytać

cekin
21-09-2009, 11:15
Wszystko ma plusy dodatnie i plusy ujemne. Z architektami przy projekcie indywidualnym namęczyliśmy się tak bardzo, że o zatrudnieniu architeksta wnętrz nie było mowy. Kosztowało to sporo czasu poświęcownego na naukę (oczywiście Neufert, potem różne poradniki, podręczniki, nieśmiertelne czasopisma oczywiście też). Jak zawsze - czas to pieniądz. Byłam na wychowawczym, więc mogłam sobie pozwolić.

Z czystej ciekawosci, dlaczego nie zleciliscie przy okazji tym samym projektu wnetrz?


Jeśli ktoś chce zamieszkać w domu skończonym, nie chce mieszkać w prowizorce, a jak za parę(naście) lat wystrój się znudzi, to się go zmieni - to bez projektanta wnętrz nie ma raczej szans.

szanse zawsze sa, ale wszystko rozbija sie o planowanie, z ktorym u nas slabo.


I żeby było jasne - dobry (funkcjonalny, i jeszcze żeby miał to "coś") projekt architektoniczny to podstawa. Bez niego choćby nie wiem ile się pracy włożyło w wykończenie, efekt będzie słabiutki. :) :)

swieta racja.

Joasia
21-09-2009, 12:41
cekin
PostWysłany: 21 Wrz 2009 11:15 Temat postu:

Z czystej ciekawosci, dlaczego nie zleciliscie przy okazji tym samym projektu wnetrz?



To był nasz czwarty architekt (zespół architektów). Dwaj pierwsi po prostu w ogóle nas nie słuchali. Chcieliśmy dom nawiązujący do stylu krajowego (to była na pocz. XX w. taka poznańska alternatywa dla stylu dworkowego), czyli m.in. dach mansardowy przy prostych ścianach szczytowych - a proponowano nam domy z dachem płaskim albo kopertowym (to tak dla przykładu). Oczywiście zero rozmowy bez zaliczek. Trzeci architekt nas słuchał - ale chyba po prostu nie potrafił wyjść poza swoje przyzwyczajenia. Tymczasem dom nie miał być zrobiony w stylu historycznym, tylko do niego nawiązywać. Żyjemy w końcu ponad sto lat później, lubimy duże okna itd. Kolejne 2 tysie - to już w sumie 6, a my ciągle bez projektu.
Czwarta próba - osiągnęliśmy w końcu projekt. Ci architekci byli artystami, zrozumieli nas i umieli zrobić projekt, który mial to "coś", co sprawia, że ten dom jest... Ładny? wyjątkowy? robi wrażenie gdy się do niego wejdzie? - nie wiem, jak to opisać... Po prostu bardzo się nam podoba. Niestety, dotyczyło to tylko bryły i ogólnie rzecz biorąc rozkładu. Oczywiście - wiem, że to bardzo dużo, to podstawa. Ale co się naszarpaliśmy... Np. to my musieliśmy wymyślać, jak zrobić strop, żeby salon nie był przedzielony w poprzek podciągiem grubym na 45 cm (!). Ile zostawić pustki powietrznej przy ociepleniu wełną. Co zrobić z kuchnią, żeby dalo się ją potem jakoś ustawić. Jak zmieścić na górze łazienkę, nie liwkwidując przy tym pralni. Jak ułożyć warstwy ocieplenia. Jakie promienie krzywizn przy gzymsie. Jak ociepliś taras, żeby nie wychodzić na niego schodek w górę. Gdzie zrobić kotłownię, żeby zmieścił się jeszcze na działce samochód. Itd, itp... Ten architekt zainkasował 20 tys. Projekt detali i wystrój wnętrz to by było kolejne 20 - 25 tys.
Na pewno efekt byłby super, ale za te pieniądze i przy tych nerwach - oczywiście nie skorzystaliśmy. Braki detalu technicznego uzupełniliśmy sami w czasie budowy - Neufert plus Poradnik majstra budowlanego plus internet plus trochę nauki.
Braki detalu dekoracyjnego - uzupełniamy sobie powolutku do dziś. Mieszkamy - i niespiesznie wybieramy lampy, polujemy na wyprzedaże i promocje, uzgodniliśmy sobie wizję biblioteki, znaleźliśmy stolarza - i po prawie 2-ch latach od przeprowadzki mamy bibliotekę. Taką "na zawsze", i bardzo ją lubimy. I tak ze wszystkim po kolei. Nasze gusta ewoluują, zmienia się moda, pojawiają się nowinki techniczne. Nasz dom nigdy nie będzie domem "modnym". Ale na tym akurat nam nie zależy :)

cekin
21-09-2009, 14:15
I wspolczuje i gratuluje wytrwalosci :P
Powinni Wam doplacic do projektu :D

2112wojtek
21-09-2009, 18:24
Wildze ,że temat architektów wraca jak mantra.
Jest taki wątek obok http://forum.muratordom.pl/aranzacja-wnetrz-architekt-czy-wlasny-projekt,t169055.htm, w którym ten motyw byłby bardziej na miejscu.
Nie zakładałem ,że "10 grzechów" ma dotyczyć występków architektów, ale że pomoże szarpiącej się większości zaprojektować swoje wnętrza samodzielnie i nie popełnić większych błędów .
Takich osób, samotnie borykających się z wnętrzami, jest na Forum przeważająca ilość.
Możemy równie dobrze poużalać się i pogadać sobie, jak podpisać umowę, jak poradzić sobie ze stresem - najlepiej np w "Psychiatryku", "Wymianie doświadczeń" itp.
Zły architekt , to taki sam problem jak kiepski lekarz, fryzjer, nauczyciel .
Wybaczcie, ale w założeniu to nie był temat o partaczach.
Rozumiem dobre chęci, ale z teoriami niektórych trudno mi się zgodzić.
Zwłaszcza z wypunktowanym przepisem na wybór projektanta.

Cekin, chcę Ci tylko powiedzieć ,że zatrudnienie projektanta , to układ wzajemny w każdym opisanym przez Ciebie punkcie.
Relacje te mozna odwrócić i też mogą dotyczyć ubioru :D.
Nie myl też proszę nadzoru autorskiego z nadzorem inwestorskim. Oczywiście ważne ,żeby projektant był czujny na stronę techniczną i technologiczną, ale nie jest cerberem pilnującym wykonawców i jakości robót. Chyba że się na to umówicie.
Ważne jest żeby za umówione pieniądze otrzymać " produkt" o określonej wartości i jakości.
Mógłbym też teraz złośliwie podać przepis na inwestora. :)
Pewnie byśmy sobie z Kasiorkiem i Irmą długo pogawędzili. :D
Myślę jednak ,że zarówno Twój przepis jak i mój można by sobie w buty wsadzić.
Wierz mi też, że z opisanych przez Ciebie powodów zdarzało mi się kilka razy rezygnować ze zleceń.
Dla jasności, jeśli potrzeba ( tak na wsjakij pożarnyj) wożę w bagażniku parę czystych butów a latem czyste koszulki na zmianę :) Na budowach jest różnie, tak jak i ludzie też są różni.
Mówią,że dobry drukarz nawet brudnymi od farby rękami robi czyste odbitki.

A teraz może trochę jeszcze o kolorach ?

PS Joan - chociaż Irma już powiedziała co nieco, zbieram się w sobie ,żeby Ci w miarę inteligentnie coś jeszcze napisać. :oops:

cekin
21-09-2009, 20:23
ok. Rozumiem Twoja intencje jako autora watku, wiec to moj ostatni post o architektach;-)


Cekin[/b], chcę Ci tylko powiedzieć ,że zatrudnienie projektanta , to układ wzajemny w każdym opisanym przez Ciebie punkcie.

oczywiscie, ale ja jestem tylko klientka, wiec nie bede pisala z pktu widzenia projektanta;-)


Relacje te mozna odwrócić i też mogą dotyczyć ubioru :D.

chyba kazdy projektant zwraca uwage na gust klienta. Od tego chyba zalezy powodzenie przedsiewziecia;-)


Mógłbym też teraz złośliwie podać przepis na inwestora. :)

chetnie poznam:-) i dlaczego zlosliwie? NIejedna osoba na forum nieporozumiala sie projektantem. MOze watek -idealny inwestor- nie jest zlym pomyslem;-)


Myślę jednak ,że zarówno Twój przepis jak i mój można by sobie w buty wsadzić.

Lubie tak wyczerpujaca polemike:-)


Wierz mi też, że z opisanych przez Ciebie powodów zdarzało mi się kilka razy rezygnować ze zleceń.

To chyba dobrze, bo nadmierna elastycznosc raczej nie sluzy projektowi:-)



A teraz może trochę jeszcze o kolorach ?

PS Joan - chociaż Irma już powiedziała co nieco, zbieram się w sobie ,żeby Ci w miarę inteligentnie coś jeszcze napisać. :oops: :)

2112wojtek
21-09-2009, 20:41
Nie żebym walczył o czystość wewątka, ale jest już wątek na ten temat. :D
A do dyskusji zapraszam , nawet jak zboczy sobie na inne towarzyskie tory, czy inny niekontrolowany spam - nic to.
Po to przecież Forum.

Flawia
21-09-2009, 20:42
a ja myślę, że architekt wnętrz jest bardzo przydatny, gdy nie mamy ochoty zastanawiać się, gdzie najlepiej dać gniazdko, jaki mebel najlepiej kupić, jaka ściana będzie do niego pasować i czy trzeba przy tym meblu lampkę. Tak bywa, gdy np do urządzenia jest nowe biuro, nowa przychodnia, mamy takich biur kilka i jest nam wszystko jedno a raczej - chcemy żeby było pięknie, ale nie mamy naprawdę czasu na wnikanie. A jeśli nawet ostatecznie coś wyjdzie nieco "nie po naszemu" to i tak nie my będziemy się z tym męczyć, tylko np nasz pracownik czy najemca.
Piszę to tylko dlatego, że wiele domkowiczów tutaj próbuje usprawiedliwiać się z "niemania architekta wnętrz" często dodając, że to tych architektów wina.
Naprawdę nie musicie się wstydzić że sami urządzacie, w tym nie ma nic dziwnego czy skromnego! Przecież to wasz cel życia nieomal, upragnione miejsce na ziemi, gdzie mają być tylko rzeczy dla was najpiękniejsze. Dla was, a nie dla architekta. Stąd tyle konfliktów, nie ma co się dziwić. Nie ma szans na unikniecie bitwy, gdy dwie głowy jednocześnie myślą nad tym samym. I będzie źle gdy "ja chciałam inaczej i mam tak, jak nie chciałam" albo "co to za architekt, nic nie wymyślił bo wszystko jest jak ja chciałam"
Mnie np trochę przeraża że ZNÓW muszę wybierać kafelki, umywalki, ale nie na tyle, żeby zapłacić dużo kasy za to, żeby mnie ktoś w tym wyręczył. Choć podejrzewam, że dobrze bym się czuła w każdym zaproponowanym wnętrzu. Może przy kolejnym domu będę wystarczająco bogata i zajęta, żeby wreszcie odpocząć od konieczności wybierania :-)
I nie zgadzam sie, że to normalne, że architekci nie chcą Zaczynać projektu wnętrz zanim powstanie stan surowy. To wręcz niezgodne z etyką tego zawodu. Naprawdę mam potem przesuwać drzwi gdy okaże się, że w lewym kącie idealny byłby mebel szerokości np 150 cm ? eh... Można się umówić, że 1/3 projektu przed stanem surowym, zwana koncepcją do dalszej obróbki... Albo nazwać to "wstępną analizą sprawdzającą, czy budować ścianki tak jak w projekcie czy nieco inaczej". Bez tego nie ma szans na rozwiązania typu "półokrągła ściana dookoła wanny"
A tym, co sie boją, że im wyobraźni nie wystarcza (do ocenienia czy to i tamto będzie do siebie pasować) polecam różne gratisowe programy do wnętrz dla amatorów, bardzo proste w obsłudze :-)

kaśka maciej
21-09-2009, 20:53
PS Joan - chociaż Irma już powiedziała co nieco, zbieram się w sobie ,żeby Ci w miarę inteligentnie coś jeszcze napisać. :oops:Rozumiem, że Joan jest your favourite,(zresztą też za nią przepadam 8) ) ale czy moja prosba o zdjecia zostanie kiedyś wysłuchana??? :oops: :roll:

Irma
21-09-2009, 21:34
I nie zgadzam sie, że to normalne, że architekci nie chcą Zaczynać projektu wnętrz zanim powstanie stan surowy. To wręcz niezgodne z etyką tego zawodu. Naprawdę mam potem przesuwać drzwi gdy okaże się, że w lewym kącie idealny byłby mebel szerokości np 150 cm ? eh... Można się umówić, że 1/3 projektu przed stanem surowym, zwana koncepcją do dalszej obróbki... Albo nazwać to "wstępną analizą sprawdzającą, czy budować ścianki tak jak w projekcie czy nieco inaczej". Bez tego nie ma szans na rozwiązania typu "półokrągła ściana dookoła wanny"

Tak naprawdę wszystko jest kwestią umowy i zakresu prac. Co innego jeśli projektant ma zająć się dostosowaniem przestrzeni dla potrzeb konkretnej osoby, a co za tym idzie przebudową, dostosowaniem instalacji elektrycznej, hydraulicznej itd...a co innego jeśli ma tylko udekorować(wybaczcie wyrażenie, nie wiem jak to inaczej nazwać), wykonczyć, zadbać o stronę estetyczną tylko wnętzra gotowego.
Zazwyczaj projekt dzieli się na dwa (przynajmniej) etapy, pierwszy powstaje zanim się wbije łopatę, oczywiście tak jest w sytuacji idealnej, a drugi w którym proponuje się rozwiązania szczególowe i estetyczne już po stanie surowym, w zasadzie po tynkach.

Niestety od momentu wbicia łopaty do tynków trochę czasu mija. I możemy wrócić do początku dyskusji, bo tu popełnia się najczęsciej grzech ciężki, czyli "się zmienia". I potem się kuje, przestawia ścianki, bo np. ja nie wiedziałam, zę tak to będzie wyglądało, to ja tak nie chcę... albo wie pani pomyślałem sobie, ze tutaj to jednak bym chciał... itp, itd. etc....
Może dlatego niektórzy projektanci nie chcą zaczynać za wcześnie?

Magdala
21-09-2009, 22:37
Do projektu domu wzięlismy architekta, bo żaden z projektów gotowych nie spełniał naszych oczekiwań co do funkcji, ustawienia na działce itp.
A mielismy bardzo konkretne oczekiwania rozkładu pomieszczeń, ergonomii i potrzeby, zgodne z naszym stylem życia, przyzwyczajeniami, pracą (w domu), planowaną ilością dzieci, czy sprowadzeniem rodziców na starość.
Efekt był taki, ze sami sobie narysowalismy dom, razem z wymiarami. A pan to wszystko przerysował, po drodze popełniając tyle byków, że mój teśc, budowlaniec, na bieżąco wraz z kier. bud. musieli korygować. Błędy konstrukcyjne!
Za architekta wnętrz podziękowałam.

leila
21-09-2009, 23:40
Swiadoma tego, że kontynuuję dyskusję nie na temat, wtrącę się z jedną tylko drobną uwagą :wink: : rozumiem, że architekci chcą, a nawet muszą, podążać za tzw. trendami, ale moim zdaniem zaszło to ciut za daleko. Ja na ten przykład chciałabym mieć mieszkanko urządzone w stylu klasycznym, ale nie "ciężkim", bez podwieszanych sufitów, cegły na ścianie, nowoczesnej kuchni, w której zwykła, za przeproszeniem, ścierka wygląda głupio. Źle się czuję we wnętrzach minimalistycznych, potrzebuję kilku "pierdółek" żeby się poczuć "jak u siebie". Jeśli chodzi o meble czy materiały na podłogę to ja najchętniej dąb (nie wenge, nie merbau, w żadnym razie palisander). Uwierzcie mi, że czterej architekci z mojego miasta z jakimi rozmawiałam wydawało się być mocno zdziwionymi moim gustem i delikatnie mówiąc nie miało mi nic ciekawego do zaproponowania. Miałam wrażenie, że wychodzą z założenia, że urządzenie mieszkania w stylu jaki proponuję to pestka, co innego zaprojektowanie w każdym pomieszczeniu "luksusowych" sufitów podwieszanych uzbrojonych po zęby w halogeniki. Toż to przecież sztuka wyższa! Dlatego też zrezygnowałam z usług specjalistów i zamierzam sama zaplanować wnętrze od początku do końca i obym tej decyzji nie żałowała
:roll: :wink:

Flawia
22-09-2009, 11:41
Trudno sobie wyobrazić żałowanie, że sie nie wzięło "specjalisty od wnętrz", no chyba że Inwestor jest naprawdę nierozsądny i w gorącej wodzie kąpany :lol:
Dziwi mi chciejstwo rozmaitych architektów, może wynikało ono z niewłaściwie poprowadzonej rozmowy? Moze należy powiedzieć tak: "Poproszę o wizualizację mojego wnetrza, do którego wprowadzi Pan (Pana asystent) wybrane przezemnie kolory i meble i ewentualnie można mnie poinformować gdy uzna Pan,że tworzone rozwiązanie (element projektu) będzie mialo negatywny wplyw na funkcję czy koszty" ewentualnie można poprosić też oprzygotowanie wyboru ofert na dębowe posadzki czy wyboru ofert klasycznych dodatków i mebli, stolarki.
Jest sporo ogłoszeń studentów i asystentów o tym, że robią świetnie wizualizacje. Ich porada podczas tworzenia wnetrza też może być nieoceniona. Na tym etapie nie potrzebujecie kogos z uprawnieniami budowlanymi przecież, powinno byc taniej i szybciej :-)
Ale oczywiscie można w ten sposób pokierować sobą samym. :-)

2112wojtek
22-09-2009, 12:20
. Uwierzcie mi, że czterej architekci z mojego miasta z jakimi rozmawiałam wydawało się być mocno zdziwionymi moim gustem i delikatnie mówiąc nie miało mi nic ciekawego do zaproponowania.

Nie wiem ilu jest architektów w Twoim mieście, ale zaczynam powoli wierzyć w teorie spiskowe i przestaje ufać statystyce.
Wszyscy do bani i wszyscy Ci narzucają swój styl ?
Trafiło Ci się jak szóstka w totka.
Zdrowy rozsądek jednak mi mówi, że jeśli moje ubranie budzi poważne wątpliwości estetyczne u kilku krawców, to być może nie mam specjalnie wyrobionego gustu w tym zakresie.
Cóż, nie każdy chce się podjąć "dzieła" do którego karkołomnych rozwiązań ma czasem wątpliwości a jego sugestie nie są odbierane.
Zwłaszcza , że ktoś się pod tym ma podpisać.
W tej sytuacji projektant nie jest Ci do szczęścia potrzebny. Skroisz sobie po swojemu i tak jak Ci będzie odpowiadało.
Nic na siłę. Nie widzę w tym nic złego ,że któraś za stron ( choćby projektant, który ma za to wziąć pieniądze) wycofuje się.
Osobiście nie zrobię projektu domu dla "Cygana",góralskiej chaty czy Inwestora z Forum. :D

A swoją drogą. Nie widzę ,żeby naturalne drewno miało komuś plastycznie nie odpowiadać, nawet naturalny dąb, chociaż od lat uważany jest za wspaniały materiał na trumny. Może stąd ta niechęć.

PS Ależ uparte jesteście


8)

Kasiorek
22-09-2009, 12:42
Widzę,że wybór projektanta wnętrz wzbudza najwieksze emocje
Kochani nie " zaśmiecajmy " tego watku i proponuje temat projektantów przenieść do innego powstałego już watku , wspomnianego przez wojtka
Wybór projektanta i dylematy z tym związane to temat rzeka, a tu mieliśmy mówićo błędach prez nas popełnianych i jak ich unikać

Wracając do kolorów. Zazwyczaj jest tak że temat ten przysparza nam wiele kłopotów. Ciężko dobrac jest odpowiedni kolor, odcień nie znając dobrze pomieszczenia, bo w nim nie przebywamy na codzień. Jesli mamy z tym problem najlepiej na poczatku pomalować ściany na jeden neutralny kolor, nawet biały, pomieszkać jakiś czas i potem spokojnie "dojrzeć" do koloru. Wiemy wtedy jak wygląda w ciagu dnia, jak wygląda przy oświetleniu szcztucznym. Jeśli nie mamy czasu czekać to dobrze jest robić sobie próbki kolorów ale w dużum formacie, na kartonie, żeby były "mobilne" żeby można je było przenosić z jednej ściany na drugą, z jednego pokoju do drugiego
ja tez tak pracuję
http://foto2.m.onet.pl/_m/1a729d5b069466464f83bc3e35cd778e,10,19,0.jpg
Mamy wtedy mozliwość zobaczenia koloru w różnych sytuacjach
temat kolorów i ich wyboru to tak naprawde temat na kilka wykładów.
:D

Flawia
22-09-2009, 13:10
no właśnie. Chciałabym dodać, że zrobienie wizualizacji u kogoś nie chroni nas przed popełnieniem błędu w doborze kolorów, bo inaczej dany odcień wygląda w komp, inaczej na wydruku a inaczej na produkcie juz w domu.
O błędzie dobierania mebli do kolorowych juz ścian- chyba ktoś juz pisał :-)
Kolejny błąd jak miprzychodzi do głowy, to upychanie Comandora (zabudowy ubrań wiszących grub 60 cm) w przedsionku. Można to zrobić gdy po zabudowaniu ściany zostanie jeszcze ze 4 m2 ale strasznie rzadko spotyka sie aż tak pojemne przedsionki...

leila
22-09-2009, 13:29
2112wojtku, nie twierdzę, że architekci, z którymi rozmawiałam są do bani, twierdzę jedynie, że mają duuuużo więcej pomysłów i rozwiązań do zaproponowania w momencie kiedy mówisz: marzy mi się nowoczesne wnętrze. Kiedy wspominasz o klasycznym wydają się być dużo gorzej przygotowani i mniej kreatywni. Ale może po prostu trafiłam niefartownie.

Wracając do właściwego wątku dyskusji, przyszedł mi na myśl jeszcze jeden grzech - grzech zaniedbania w kwestii dodatków. Często spotykam się ze zdziwieniem, kiedy mówię, że choć mieszkanie odbieram za kilka miesięcy, to już od roku kompletuję różne dodatki, które najczęściej kupowałam przy okazji, wiedząc, że może się ona nie powtórzyć. Generalnie niestety panuje przekonanie, że dopóki nie wykończę całego wnętrza, nie zakupię i nie poustawiam wszystkich mebli, to na żadne ramki, poduchy czy obrazy nie będę marnował pieniędzy. A zazwyczaj okazuje się, że kiedy jesteśmy już "gotowi" do zakupu dodatków to nic nam się nie podoba i wybieramy niezbyt ciekawe, kompromisowe rozwiązania lub mieszkamy przez kilka lat bez żadnych dodatków, co często skutkuje nudnym, sztampowym wnętrzem.[/quote]

Flawia
22-09-2009, 14:29
grzech niekupowania dodatków dotyczy chyba wnętrz klasycznych. Wnętrz nowoczesne mająbardzo wysokie wymogi co do roli akcentu - dodatku choć i tam może być potem łatwiej dostosować projekt całości do np pięknego jaskrawożółtego wazonu :-)
Zbieranie dodatków wcześniej to ogromna przyjemność której trudno się oprzeć. Ale rozsądek ogranicza mnie w tym (jak kupię tą poduszkę to nie wystarczy kasy na kocioł C.O.) no i więcejbagażu wtedy będzie przy przeprowadzce :-) Mimo to już zbieram kolekcję starej porcelany na moj nowy dom, tylko obawiam sie zwiększać kolekcję do np 24 kompletów nakryc stołowych, coby mi sie półka w mieszkaniu nie urwała i żeby się nie potłukło przy przeprowadzce... :-) Jak juz wiem że talerzyk z tego nowego domu na pewno będzie miał bordowy wzorek, mogę śmielej interesować się np bordowymi lampkami czy listwami...... :-)

magdazaba
22-09-2009, 14:37
Strasznie ciekawe forum - a jak prawdziwe - ja jestem na etapie wykanczania domu i siebie.

2112wojtek
22-09-2009, 15:16
Dzięki Kasiorku.
To bardzo dokładny sposób ustalania kolorystyki.Nie zastąpi go żaden super rendering. Pozwala zobaczyć efekty o różnych porach dnia ,roku i pogody.

Zacznijmy może jeszcze też od rzeczy elementarnych.Jak oszukać nasze oko ?
To samo pomieszczenie pomalowane na różne sposoby. Obserwator patrzy we wszystkich przypadkach z tego samego punktu.


1. Pomieszczenie optycznie podwyższone

http://img84.imageshack.us/img84/8429/bad1a.th.jpg (http://img84.imageshack.us/i/bad1a.jpg/)

2.to samo pomieszczenie pomalowane "normalnie" .Ciemny element (tu drzwi) wydają się większe niż ...
http://img87.imageshack.us/img87/981/30907782.th.jpg (http://img87.imageshack.us/i/30907782.jpg/)
3. tutaj. Jasny obiekt zdaje się być oddalony , przez to pomieszczenie jeszcze dłuższe.
http://img87.imageshack.us/img87/3059/65278527.th.jpg (http://img87.imageshack.us/i/65278527.jpg/)
4.Ten zabieg uzyskamy także malując jedną ścianę na kolor jaśniejszy od pozostałych.
http://img10.imageshack.us/img10/1508/12731907.th.jpg (http://img10.imageshack.us/i/12731907.jpg/)
5.Tym razem ściana pomalowana na kolor ciemniejszy. Wyrażnie wydaje się większa a pokój skrócony.
http://img62.imageshack.us/img62/880/61120852.th.jpg (http://img62.imageshack.us/i/61120852.jpg/)
6.Optyczne podwyższenie pokoju, bez efektu "lasu" .Zabieg jedynie na jednej ze ścian. Błąd w przypadku bardzo długich i wąskich pomieszczeń np korytarzy.
http://img97.imageshack.us/img97/4058/42923292.th.jpg (http://img97.imageshack.us/i/42923292.jpg/)
7.Wąski pokój staje się optycznie szerszy. Jeśli ściana będzie wyraźnie ciemniejsza od pozostałych malowanych na gładko efekt się pogłębi.
http://img10.imageshack.us/img10/310/20569225.th.jpg (http://img10.imageshack.us/i/20569225.jpg/)
8.Obniżenie pokoju poprzez pomalowanie na jasny kolor fasety,lub górnej części ściany w kolorze sufitu
http://img84.imageshack.us/img84/6158/16478837.th.jpg (http://img84.imageshack.us/i/16478837.jpg/)
9.Sytuacja odwrotna. Sufit dookoła pomalowany w kolorze ścian.

http://img84.imageshack.us/img84/2347/41201226.th.jpg (http://img84.imageshack.us/i/41201226.jpg/)
10.Poszerzenie pokoju za pomocą mebli .Dwa ciemne pasy np długie półki na krótszej ścianie.
http://img17.imageshack.us/img17/2729/58905179.th.jpg (http://img17.imageshack.us/i/58905179.jpg/)

PS Kaśka, mam nadzieję zadowolona ? :P

kaśka maciej
22-09-2009, 17:39
PS Kaśka, mam nadzieję zadowolona ? :P 8) Częściowo tak.
To co pokazałeś jest super przydatne. Skorzystam przy najbliższym remoncie :wink:
Nie o to mi jednak chodziło...
Chcę zobaczyć dwa zdjęcia takiego samego pomieszczenia, powiedzmy dwie jadalnie, czy salony. Jeden urządzony ze wszystkimi zasadami ergonomii, funkcjonalnie, stylowo (bez względu na styl) etc. drugie pozornie takie samo pomieszczenie, niby ma wszystko co to pierwsze, ale jednak coś nie gra. Chciałabym wiedzieć co nie gra i dlaczego . Gdzie ta subtelna czasem granica między super wnętrzem, a przeciętnym...
Dasz się uprosić o takie zdjęcia??? 8) Szeroko się uśmiecham :D i niecierpliwie czekam 8)

PS. Ja jestem wzrokowcem, lubię patrzeć :oops:

anSi
22-09-2009, 17:55
Wojtku, u mnie z wyobraznia przestrzenna kiepsko, wiec- jesli mozna i jesli Ci sie jeszcze chce :) - to poprosze o wizualizacje przykladu i antyprzykladu zasad krzyza i symetrii

2112wojtek
22-09-2009, 18:10
Kaśka, anSi- trochę to wymaga czasu :D musiałbym sporo poszukać a, mimo wszystko, mam też inne zajęcia. Postaram się jednak przy większej rezerwie czasowej coś znaleźć lub wyskrobać samemu.

Jako rekompensatę 3 przykłady oszustwa naszych oczu. Wbrew pozorom te złudzenia mają swoje reperkusje w samych wnętrzach.
Np dlaczego czasem trudno jest zestawiać żółty z błękitem.
Obrazki lepiej sobie powiększyć.

1. Który element jest większy ?
http://img242.imageshack.us/img242/5159/efekt1.th.jpg (http://img242.imageshack.us/i/efekt1.jpg/)

Akurat tu odwrotna zasada niż w poprzednich obrazkach :D

2. Należy wpatrywać się przez ok 20-30 sek w żółtą tarczę a następnie spojrzeć na biały kwadrat.
Powtórzyć to samo , ale tym razem patrzeć na żółty.

http://img3.imageshack.us/img3/6286/koloryl.th.jpg (http://img3.imageshack.us/i/koloryl.jpg/)

3. To już kompletna zabawa. Niektórzy mogą zobaczyć w kolorze.
Miłej zabawy. :D - Instrukcja na obrazku
http://img27.imageshack.us/img27/1061/efekt2.th.jpg (http://img27.imageshack.us/i/efekt2.jpg/)

anSi
22-09-2009, 18:20
:) :) Koloru nie bylo, ale... :) 8)

Renia
23-09-2009, 23:29
1. czterej architekci z mojego miasta z jakimi rozmawiałam wydawało się być mocno zdziwionymi moim gustem i delikatnie mówiąc nie miało mi nic ciekawego do zaproponowania.
2. Miałam wrażenie, że wychodzą z założenia, że urządzenie mieszkania w stylu jaki proponuję to pestka, co innego zaprojektowanie w każdym pomieszczeniu "luksusowych" sufitów podwieszanych uzbrojonych po zęby w halogeniki. Toż to przecież sztuka wyższa!
3.Dlatego też zrezygnowałam z usług specjalistów i zamierzam sama zaplanować wnętrze od początku do końca i obym tej decyzji nie żałowała
:roll: :wink:
1. bo nie mieli zielonego pojęcia o zasadach urządzania wnętrz klasycznych ....
2. gdyby była to taka pestka, to powinni byli chcieć zgarnąć kasę za niewiele roboty
3. nie pożałujesz, dasz radę, jak masz wizję i wiesz co chcesz, to dasz rade !

ja też zauważyłam, że wszyscy proponują nowoczesność, halogeniki, stal, szklo .... i robią kwaśną minę przy klasyce.
i też urządzam sama, bo wiem co chcę, wiem co mi się podoba, to po co mi specjalista ?
Specjaliści od urządzania wnętrz są dla ludzi nie mających czasu lub nie wiedzących co chcą lub niezdecydowanych lub np. bardzo bogatych (muszą przecież na coś wydać pieniądze !) :wink:
Reszta urządza sama.
Wynik nie zawsze jest powalający na kolana, zarówno w wersji pierwszej jak i w drugiej .....
ale jak się samemu spieprzy wystrój to przynajmniej do nikogo nie ma się żalu.

LovelyFairy
24-09-2009, 07:43
1. czterej architekci z mojego miasta z jakimi rozmawiałam wydawało się być mocno zdziwionymi moim gustem i delikatnie mówiąc nie miało mi nic ciekawego do zaproponowania.
2. Miałam wrażenie, że wychodzą z założenia, że urządzenie mieszkania w stylu jaki proponuję to pestka, co innego zaprojektowanie w każdym pomieszczeniu "luksusowych" sufitów podwieszanych uzbrojonych po zęby w halogeniki. Toż to przecież sztuka wyższa!
3.Dlatego też zrezygnowałam z usług specjalistów i zamierzam sama zaplanować wnętrze od początku do końca i obym tej decyzji nie żałowała
:roll: :wink:
1. bo nie mieli zielonego pojęcia o zasadach urządzania wnętrz klasycznych ....
2. gdyby była to taka pestka, to powinni byli chcieć zgarnąć kasę za niewiele roboty
3. nie pożałujesz, dasz radę, jak masz wizję i wiesz co chcesz, to dasz rade !

ja też zauważyłam, że wszyscy proponują nowoczesność, halogeniki, stal, szklo .... i robią kwaśną minę przy klasyce.
...

nie wszyscy :)

Irma
24-09-2009, 08:48
Specjaliści od urządzania wnętrz są dla ludzi nie mających czasu lub nie wiedzących co chcą lub niezdecydowanych lub np. bardzo bogatych (muszą przecież na coś wydać pieniądze !)
Reszta urządza sama.
ja tam wolę myśleć, ze pracuję dla ludzi, którzy mają potzrebę życia w estetycznych wnętrzach a zarazem zdają sobie sprawę, ze nie osiągną takiego efektu jak zawodowiec i dlatego mnie zatrudniają.
Najczęściej moi klienci to wcale nie są ludzie zamożni, tylko tacy, którzy się męczą, bo zamienienie wizjii w rzeczywistość jest dla nich trudne, co nie znbaczy, zę tej wizji nie mają.

Kasiorek
24-09-2009, 10:14
[quote=leila]
Specjaliści od urządzania wnętrz są dla ludzi nie mających czasu lub nie wiedzących co chcą lub niezdecydowanych lub np. bardzo bogatych (muszą przecież na coś wydać pieniądze !) :wink:
Reszta urządza sama.

A mieliśmy projektantach nie mówić :D
Ale tu w tej wypowiedzi koleżanka dowaliła. Wśród bardzo bogatych też sa osoby które z przyjemnościa same urządza dom, mają świetny gust, trenowany na realizacjach oglądanych w świecie, wiedzą co to dobry design "muszą przecież na coś wydać pieniadze" przepraszam ale to zabrzmiało :-?
Padło zdanie że projektanci nie mają pojęcia o wnetrzach klasycznych i wszedzie pakują nowoczesne rozwiązania ,a nie przyszło wam do głowy że oni widzą więcej i próbują dopasować wnętrze do wyglądu zewnętrznego budynku?
Bardzo częsty błąd.Budujemy w miarę nowoczesny w bryle dom i staramy sie wpakować do środka z serwetkami , firaneczkami i kuchnią pseudo angielską, bo lubimy ciepłe klimaty a nijak ma sie to do reszty.
O urzadzaniu domu myślimu już w momencie projektu domu i ciągniemy watek konsekwentnie.

Flawia
24-09-2009, 10:36
hm, to ja nie wiem,czy dobrze robię wstawiając do "zwykłego dworku" typowo nowoczesny układ kuchni -choć może to mniej dziwne niż udekorowanie nowoczesnego domu szydełkowymi serwetkami i firankami :-)
Chyba "starodawny" dom z nowoczesnymi akcentami jest bardziej trendy niż kostka z plaskim dachem wyposażona w antyki... Tak chyba nazwiemy kolejny błąd wnętrz :-)

Kasiorek
24-09-2009, 11:08
Flawia, łamanie konwencji, eklektyzm jest teraz bardzo modne ale to też należy robić z wyczuciem Żeby to zobrazować chciałam pokazać dwa wnętrza , jedno super a drugie skopsane
http://www.foldernieruchomosci.pl/zdjecia/201-1.jpg
świetne połączenie starego z nowym, przełamana konwencja starej kamienicy, dostała nowoczesnego ducha
http://fotoforum.gazeta.pl/photo/9/si/gb/hqay/eyRpn5H5bMSzEFaFJB.jpg
tu posilę się zdjęciem z innego forum ( z góry przepraszam właścicielkę)
nieudane połączenie starego z nowym. Na siłę wciśnięcie starych mebli do bloku. Laminowane panele + kilka designerskich gadzetów + antyki = pomyłka

Flawia
24-09-2009, 11:16
ja bym dodała moze na czym polega skucha z drugim wnętrzem. Te designerskie gadżety mają bardzo bogata formę, idealna do nowczesnych spartańskich wnętrz ubogich w detale. Atu obok stary mebel tak samo bogaty w zdobienia, robi sie kakofononia...
Te pierwsze zdjęcie jakoś nie do konca mi leży, ta świetlowka pod sufitem prosi się o weselsze barwy na dole, w meblach czy dywaniku...

Irma
24-09-2009, 11:34
Ja bym powiedziała, ze skucha w tym drugim wnętrzu polega też na proporcjach.
Całe wnętrze jest muzealne, dwa nowczesnme gadzety tego nie odczarują. Poza tym meble są ciężkie i takie "serio" a ta lampa to jest zabawa konwencją.

2112wojtek
24-09-2009, 13:04
Ja bym powiedziała, ze skucha w tym drugim wnętrzu polega też na proporcjach.
Całe wnętrze jest muzealne, dwa nowczesnme gadzety tego nie odczarują. Poza tym meble są ciężkie i takie "serio" a ta lampa to jest zabawa konwencją.

Całkowicie się z Tobą zgadzam.
Szczególnie ,że każdy rozsądnie użyty gadżet musi mieć odpowiednią oprawę lub ekspozycję. Postawienie go na niewielkim gerydonie tu, chociaż ciekawy sam w sobie, wygląda jak niechciany klamot wciśnięty na siłę, żeby nie sprawić przykrości jego ofiarodawcy.
Pomijam wielkość i pozostałe proporcje wnętrza i mebli.
Można łączyć przedmioty stylistycznie różne , ale wymaga to wyczucia i pokazania celowości takiego zabiegu.

Uwaga do wnętrz klasycznych.
Niestety wielu myli wnętrza historyzujące z klasycznymi . To zasadnicza różnica.
Meble, oprawy klasyczne nie mają nic wspólnego z żyrandolami w kształcie kwiatowego kielicha, często malowanymi. Meble nie mają wcale bogatej ornamentyki,rzeźbień. Plafony, sztukaterie, frezowane listwy cokołowe ,jeśli już się w ogóle znajdą, nie stanowią elementu charakterystycznego dla pomieszczenia. Nawet filungowe drzwiczki, czy szprosy w oknie nie są charakterystyczne dla klasyki i o niej nie stanowią.
Kuchnie angielska, prowansalska, country nie są klasyczne.Podobnie jak typowe wzornictwo pomieszczeń np amerykańskich. (polecam wątek hamerykański do obejrzenia - mało tam prawdziwej klasyki)
Proszę obejrzeć sobie meble Klose, Bo Concept,Recamiere. To jest klasyka "nawiązująca" i nowoczesna klasyka.
Klasyczne drzwi wewnętrzne , to np. drzwi całkowicie gładkie, bez frezów, fryzów z prostymi okuciami bez żadnej ornamentyki o odpowiednich proporcjach skrzydła do ościeży.
Wnętrze klasyczne urządzić jest najprościej, bo rządzi się ściśle określonymi zasadami, niezwykle oszczędnym i wyważonym detalem, "prostymi" fakturami i materiałami.
Trudno natomiast urządzić wnętrze historyzujące, które wymaga sporo wiedzy z zakresu historii sztuki.

Nieprawdą też jest, jakoby halogenki nawalone w obniżenia sufitowe ( zwłaszcza te "amebowe" ) miały coś wspólnego z nowoczesnością czy stylem nowoczesnym. To trynd głównie polski początku lat 90, lat fascynacji nowymi technologiami i sprzętem niewidzianym wcześniej na rynku.
Nie obrażajmy nowoczesności, której wykładnikiem wcale nie jest też minimalizm.

Irma
24-09-2009, 13:15
o własnie, wydaje mi się ważne ,żeby rozróżnic co to znaczy klasyka we wnętzru i wnętrze stylizowane, czy historyzujące. Czasem projektując wnętzre stosuję klasyczne rozwiązania i mówię o tym, zazwyczaj pada komentarz: klasyczne? przecież to takie nowoczesne jest...:)
Wojtku, a moze po krótce przybliżysz różne style forumowiczom? Ja się nie podejmuję, bo moja wiedza jest zbyt skromna a na dodatek piszę beznadziejnie :)

kaśka maciej
24-09-2009, 14:28
Wojtku, a moze po krótce przybliżysz różne style forumowiczom? Ja się nie podejmuję, bo moja wiedza jest zbyt skromna a na dodatek piszę beznadziejnie :)oooooo, to by było coś!!! :D
A jeszcze podparte zdjęciami to już cud miód :D :D
nie daj się prosić 8)

2112wojtek
24-09-2009, 16:26
Boga w sercu nie macie?
Jeszcze ze zdjęciami. :P :P
Nie jestem historykiem sztuki i moja wiedza jest również za mała, żeby omawiać style, których w dodatku jak mrówek.
Każdy styl historyzujący nawiązuje przecież do epoki z jakiej się wywodzi.
To nie tylko meble ale układ wnętrza,charakterystyczny detal, ornament i architektura.
Najprościej nawiązywać przez meble i pozostałe wyposażenie oraz detale, nikt nie chce chyba robić replik starych wnętrz?
Nie da się zresztą - chyba że to będzie scenografia.
Z pewnością dobrą radą będzie trzymać się określonego okresu historycznego lub cech charakterystycznych dla stylu wnetrza.

Zbierając ( czy wybierając) więc stare( stylizowane) meble, niech to będą z jednego lub bliskich czy następujących po sobie okresów.
Meble okresu manieryzmu nie będą zgrzytać na barokowe wygibasy, eklektyzm nie skopie nawet neogotyku, biedermeier i secesja, choć rożne, też nie przyprawią o zawał itd.
Każde inne może zaboleć albo zrobić bałagan. Pamiętajmy też że tamte style wymagały innych wnętrz o innych proporcjach.
Salon 65m2 i 4m wysoki nie był rzadkością a te meble wymagają duużo powietrza.
W pomieszczeniu niewielkim będą wyglądały jak w magazynku kolekcjonera albo w przyciasnej Desie.

Oczywiście można nawiązywać tylko do okresu, ale pamiętajmy o gabarytach pomieszczeń i ich usytuowaniu, bo efekt będzie jak powyżej. Wizyta w starej kamienicy lub willi pomoże zrozumieć o co chodzi a układy i proporcje są bardzo podobne dla epok.

W domach współcześnie stawianych czasem trudno to uzyskać - inna architektura, chociaż często na zewnątrz nawiązująca.

Nie uda się zrobić "stylu" prowansalskiego czy rustykalnego w kuchni w blokach.
Zwłaszcza , że "klimat" Prowansji nie polega jedynie na fakturowaniu ścian ale całym układzie funkcjonalnym kuchni, powierzchni, detalowi architektonicznemu, kolorowi,materiałom w końcu dopiero mebli i dodatków ( które nota bene mogą być tutaj nawet z epoki Ludwika, empire i zwyczajnej wiejskiej tandety pomieszane ze sobą).
Oczywiście czystość stylu nie jest obecnie obowiązująca nigdzie.
Czasem lepiej urządzić wnętrze, tradycyjnie klasycznie a jedynie poprzez dodatki, kolor, detale nadać mu charakter niż się wysilać na "pseudocoś".
Umiar w detalu, ornamencie daje lepsze efekty niż nieudolna próba rekonstrukcji.
Ciepło i przytulność można uzyskać nawet w 5 metrowej żydowskiej kamienicy przedwojennej i to nie przez włożenie koronkowych mebelków, słomianych żyrandoli na tralkach czy frezowanych listewek przy podłodze.

Kiedyś we Francji widziałem w lofcie postawioną antyczną kolumnę a na ścianach pare papirusów oprawionych w ramki.
Czuło się że właściciel był zafascynowany starożytnością, chociaż nie próbował przerobić loftu na rzymskie termy.

pepe666
24-09-2009, 19:03
moim skromnym zdaniem obydwa wnętrza są skopane - na drugim (tu chyba wszyscy się zgadzamy) przerost formy - jak w desie :)
na pierwszym jednak nasr..ne jak u Cyganki w tobołku :P Sztukateria i stylizowany szezlong to już o wiele za dużo.

robert skitek
24-09-2009, 20:08
Witam wszystkich,
chylę czoła Wojtkowi i reszcie projektantów. Pomysł zdradzenia swojej wiedzy i podzielenia się nią z forumowiczami godny pochwały.
Jednak obawiam się, że będzie Wam ciężko.


moim skromnym zdaniem obydwa wnętrza są skopane - na drugim (tu chyba wszyscy się zgadzamy) przerost formy - jak w desie :)
na pierwszym jednak nasr..ne jak u Cyganki w tobołku :P Sztukateria i stylizowany szezlong to już o wiele za dużo.

Jak widać chociaż po tym poście, tłumaczenie zasad z pokazywaniem przykładów, choć bardzo pouczające, do wielu jednak nie trafi. Trzymam jednak kciuki i sam podczytuję...

2112wojtek
24-09-2009, 20:55
:)
Witaj Robert
Dzięki za miłe słowa wsparcia.
Mam nadzieję, że chociaż czasem,wspomożesz nas też swoją wiedzą.
Jesteś przecież architektem z niemałym doświadczeniem i wiedzą także we wnętrzach.
pozdrawiam

mamik
24-09-2009, 21:07
moim skromnym zdaniem obydwa wnętrza są skopane - na drugim (tu chyba wszyscy się zgadzamy) przerost formy - jak w desie :)
na pierwszym jednak nasr..ne jak u Cyganki w tobołku :P Sztukateria i stylizowany szezlong to już o wiele za dużo.
nie jestem "z branży", ale jak patrzę na to pierwsze zdjęcie, to już się źle czuję, tak jak pepe666 nie mogę patrzeć na to zbiorowisko wszystkiego, jeszcz z tym kryształowym czymś na suficie - koszmar
dla mnie ten przykład jest idealny do pokazania jak bardzo opinia zwykłych "Kowalskich" rozmija się z projektantami, stąd chyba te wszystkie obawy, czy projektant ma nam coś do zaproponowania, bo jak widzę takie coś i czytam, że to jest "super", to chyba jednak wolę po swojemu skopać wnętrze
niestety jednak - mam świadomość, że sama z projektowaniem sobie nie poradzę i nie mam pojęcia jak mam znaleźć projektanta, który zaprojektuje normalne, spójne wnętrza
pozdr

malgos2
24-09-2009, 21:17
Najlepiej, zeby w kazdym pokoju byly meble Vox. :)

robert skitek
24-09-2009, 21:21
Wojtku, dziękuję... ale bez przesady ;)
moja wiedza o zasadach projektowania wnętrz nijak ma się do Waszej. Jestem jednak architektem z wykształceniem politechnicznym i poza organizacją przestrzeni, kompozycją i jakąś tam wiedzą o ergonomii to moja wiedza na temat projektowania wnętrz jest raczej uboga. Próbuję nadrabiać konsekwencją, która jest dla mnie chyba najważniejszym kryterium przy np doborze materiałów czy proponowanych formach. Ale należę do tej wspomnianej grupy projektantów, którzy pojęcia wielkiego nie mają o eklektyzmie, historyzmach itd. Z tego też powodu raczej nie projektuję samych wnętrz, jeśli już to głównie w projektowanych przeze mnie kubaturach, a wtedy to już przecież inna bajka ;)
pozdrawiam

robert skitek
24-09-2009, 21:26
[
nie jestem "z branży", ale jak patrzę na to pierwsze zdjęcie, to już się źle czuję, tak jak pepe666 nie mogę patrzeć na to zbiorowisko wszystkiego, jeszcz z tym kryształowym czymś na suficie - koszmar
dla mnie ten przykład jest idealny do pokazania jak bardzo opinia zwykłych "Kowalskich" rozmija się z projektantami, stąd chyba te wszystkie obawy, czy projektant ma nam coś do zaproponowania, bo jak widzę takie coś i czytam, że to jest "super", to chyba jednak wolę po swojemu skopać wnętrze
niestety jednak - mam świadomość, że sama z projektowaniem sobie nie poradzę i nie mam pojęcia jak mam znaleźć projektanta, który zaprojektuje normalne, spójne wnętrza
pozdr

no i właśnie...
pokazywane przykłady mają unaocznić różnice między np złą i dobrą kompozycją. Mylicie to z gustem i upodobaniami - te są przeróżne i jeśli nie odrzucicie oceniania obrazka wg kryterium ładne-brzydkie to nie zrozumiecie, co chcą Wam przekazać projektanci.
ufff.. rola nauczyciela jednak chyba nie dla mnie ;)

pepe666
24-09-2009, 21:30
no to Panowie będą sobie kadzić, a my szaraczki do ikea po meble... ;)

a teraz bez aronii :P nie zawsze wnętrze designersko wspaniałe jest wygodne i funkcjonalne a chyba o to chodzi w projektowaniu

malgos2
24-09-2009, 21:35
Wnetrze niefunkcjonalne nie moze byc designersko wspaniale... :-?

Irma
24-09-2009, 21:38
moim zdaniem wnętzre powinno być przede wszystkim dopasowanedo potrzeb. Niekiedy te potzreby nie są oczywiste na pierwszy rzut oka. Niekiedy dla samego właściciela wnętrza są trudne do zdefiniowania. Rola projektanta polega m in. na tym, zeby te potzreby odkryć.

galka
24-09-2009, 21:43
Wnetrze niefunkcjonalne nie moze byc designersko wspaniale... :-?

tu bym polemizowała

malgos2
24-09-2009, 21:45
Wnetrze niefunkcjonalne nie moze byc designersko wspaniale... :-?

tu bym polemizowała

To pokaz jakis przyklad. :roll:

2112wojtek
24-09-2009, 21:56
Wnetrze niefunkcjonalne nie moze byc designersko wspaniale... :-?

tu bym polemizowała

To pokaz jakis przyklad. :roll:

:D Chyba jednak nie masz racji.
Jeden z najbardziej znanych i chyba najładniejszych przedmiotów sztuki użytkowej - wyciskacz do cytrusów, pana Ph.Starck jest kompletnie bezużyteczny.
Ale akurat nie o to chodzi we wnętrzach tzw. designerskich.
Podobnie jest w modzie. Są rzeczy do pokazywania i do noszenia.
Wnętrze może też być zupełnie niefunkcjonalne przy urządzaniu go funkcjonalnymi do bólu meblami z IKEA. :D

malgos2
24-09-2009, 22:01
Wnetrze niefunkcjonalne nie moze byc designersko wspaniale... :-?

tu bym polemizowała

To pokaz jakis przyklad. :roll:

:D Chyba jednak nie masz racji.
Jeden z najbardziej znanych i chyba najładniejszych przedmiotów sztuki użytkowej - wyciskacz do cytrusów, pana Ph.Starck jest kompletnie bezużyteczny.
Ale akurat nie o to chodzi we wnętrzach tzw. designerskich.
Podobnie jest w modzie. Są rzeczy do pokazywania i do noszenia.
Wnętrze może też być zupełnie niefunkcjonalne przy urządzaniu go funkcjonalnymi do bólu meblami z IKEA. :D

Wlasnie to mam na mysli. Wnetrze to nie to samo co pojedynczy przedmiot. W modzie jest owszem - podobnie. Moze byc bardzo hmmmm... interesujaco, ale nikt nie projektuje spodni z jedna nogawka. :roll:

mamik
24-09-2009, 22:01
no i właśnie...
pokazywane przykłady mają unaocznić różnice między np złą i dobrą kompozycją. Mylicie to z gustem i upodobaniami - te są przeróżne i jeśli nie odrzucicie oceniania obrazka wg kryterium ładne-brzydkie to nie zrozumiecie, co chcą Wam przekazać projektanci.
ufff.. rola nauczyciela jednak chyba nie dla mnie ;)
no właśnie, może dzięki temu co tu czytam będzie mi łatwiej wytłumaczyć projektantowi o co mi chodzi, a i projektant jak poczyta to może "wejdzie" w skorę "szaraczka"
bo o ten brak zrozumienia chyba tu chodzi
projektanci są uczeni projektowania, ale muszą też umieć rozmawiać z klientami, bo jeśli się nie dogadają, to dla kogo będą projektować??
ja się nie znam i to wiem i nie musze się znać, dlatego szukam projektanta, który ma się znać,

jak widać chociaż po tym poście, tłumaczenie zasad z pokazywaniem przykładów, choć bardzo pouczające, do wielu jednak nie trafi
to stwierdzenie chyba najlepiej obrazuje podejście "tych co się znają" do tych, do których nic "nie trafi"
pozdr

robert skitek
24-09-2009, 22:02
Jeden z najbardziej znanych i chyba najładniejszych przedmiotów sztuki użytkowej - wyciskacz do cytrusów, pana Ph.Starck jest kompletnie bezużyteczny.


hmmm... dostałem w prezencie, mam, używam: trochę mało wygodny w użyciu ale że bezużyteczny to nie powiedziałbym ;)

http://common.csnstores.com/common/products/AAS/AAS1030_m.jpg

przepraszam za O.T.

galka
24-09-2009, 22:03
Wyobraż sobie piękną ultranowoczesną kuchnię,dopracowaną w każdym szczególe,wspaniale prezentującą się w sklepie i na zdjęciu w magazynie wnętrzarskim.potem przenosimy ją do domu i okazuję się ,że -mimo,że designersko jest bez zarzutu-nawet zwykła ściereczka kuchenna położona
byle gdzie ,burzy ten wystudiowany smaczek i jest zgrzytem

mamik
24-09-2009, 22:04
moim zdaniem wnętzre powinno być przede wszystkim dopasowanedo potrzeb. Niekiedy te potzreby nie są oczywiste na pierwszy rzut oka. Niekiedy dla samego właściciela wnętrza są trudne do zdefiniowania. Rola projektanta polega m in. na tym, zeby te potzreby odkryć.
dziękuję za to :D , właśnie o to mi caly czas chodzi
pozdr

malgos2
24-09-2009, 22:05
Wyobraż sobie piękną ultranowoczesną kuchnię,dopracowaną w każdym szczególe,wspaniale prezentującą się w sklepie i na zdjęciu w magazynie wnętrzarskim.potem przenosimy ją do domu i okazuję się ,że -mimo,że designersko jest bez zarzutu-nawet zwykła ściereczka kuchenna położona
byle gdzie ,burzy ten wystudiowany smaczek i jest zgrzytem

Ale dobrze zaprojektowana kuchnia to taka, w ktorej sciereczka, jak wszystko inne ma swoje miejsce - i nie musi lezec byle gdzie. Projektowanie to nie tylko wyglad, stad to taki trudny zawod, tak mysle...

robert skitek
24-09-2009, 22:12
mamik, przepraszam - nie miałem zamiaru nikogo obrażać ani podkreślać różnicy w znajomości tematu. Oczywistym jest, że architekt, architekt wnętrz, dekorator projektuje aby sprawić by klientowi żyło się lepiej. To klient jest tu podmiotem. I dla niego pracujemy. Do niego musimy dotrzeć z naszymi propozycjami po zrozumieniu jego potrzeb, których on sam nie potrafi czasem sobie uświadomić.
Cytowanym przez Ciebie stwierdzeniem chciałem jedynie podkreślić, jakie trudne zadanie jest przed założycielem tego wątku.

2112wojtek
24-09-2009, 22:13
....... już było

2112wojtek
24-09-2009, 22:16
jak widać chociaż po tym poście, tłumaczenie zasad z pokazywaniem przykładów, choć bardzo pouczające, do wielu jednak nie trafi
to stwierdzenie chyba najlepiej obrazuje podejście "tych co się znają" do tych, do których nic "nie trafi"
pozdr

Myślę ,że Robert nie powiedział nic złego. To nie było uogólnienie przecież i normalne jest, że jeden chwyci inny nie.
W życiu też tak jest. Jak nie potrafię zrozumieć projektanta, to go zmieniam :D .
I vice versa .

PS ja swojego wyciskacza pozbyłem się po pierwszym użyciu, chociaż piękny.
Ale chyba bardziej jestem pragmatyczny niż sentymentalny

:wink:

malgos2
24-09-2009, 22:20
jak widać chociaż po tym poście, tłumaczenie zasad z pokazywaniem przykładów, choć bardzo pouczające, do wielu jednak nie trafi
to stwierdzenie chyba najlepiej obrazuje podejście "tych co się znają" do tych, do których nic "nie trafi"
pozdr

Myślę ,że Robert nie powiedział nic złego. To nie było uogólnienie przecież i normalne jest, że jeden chwyci inny nie.
W życiu też tak jest. Jak nie potrafię zrozumieć projektanta, to go zmieniam :D .
I vice versa .

PS ja swojego wyciskacza pozbyłem się po pierwszym użyciu, chociaż piękny.
Ale chyba bardziej jestem pragmatyczny niż sentymentalny

:wink:

Dlaczego nie powiedziales wczesniej? :cry: Chetnie bym go przygarnela... :roll:

mamik
24-09-2009, 22:53
ja się nie gniewam, tylko emocje mnie ponoszą :lol:

Cytowanym przez Ciebie stwierdzeniem chciałem jedynie podkreślić, jakie trudne zadanie jest przed założycielem tego wątku.
przy okazji wyszło jak taki wątek jest potrzebny
jest też inny wątek - ankieta z pytaniem "kto urządza wnętrze domu", http://forum.muratordom.pl/zona-czy-maz-kto-urzadza-wnetrze-domu,t165635.htm tylko 1% korzysta z usług projektanta, wg mnie to szokująco i nieproporcjonalnie mało, coś musi być tego przyczyną
pozdr

kaśka maciej
24-09-2009, 23:12
..tylko 1% korzysta z usług projektanta, wg mnie to szokująco i nieproporcjonalnie mało, coś musi być tego przyczyną
pozdrWg mnie przyczyny sa różne, np:
-w mniejszych miastach projektantów jest jak na lekarstwo albo wcale. A nie każdy mieszka w Warszawie czy Krakowie..
-inwestorzy mają błędne przekonanie, że projektant wejdzie i tonem nie znoszącym sprzeciwu zarządzi co będzie w jego domu..
-przekonanie inwestora, że poradzi sobie sam, w związku z czym nie ma potrzeby wydawania pieniędzy..
-albo w ogóle ludzie nie wiedzą, że jest ktos taki jak projektant wnętrz..

Elfir
24-09-2009, 23:37
Czesto jest tak ze ludzie wydali cały wolny grosz na postawienie murów. Projekt wnętrz domu ogranicza sie do samodzielnej zabawy programami z IKEA a projekt ogrodu do szpaleru zywotnika i trawnika :)

Projektanci sobie liczą grube pieniądze za swoją wiedze i czas. A w Polsce nie zawsze buduje sie klasa średnia i bogata, bo czasem dom jednorodzinny jest tanszy niz mieszkanie w bloku.

78mysz
25-09-2009, 00:47
a mi sie wydaje, moim skromnym okiem laika, ze w projektowaniu to najważniejsze jest zachowanie spójności w popędach twórczych/nietwórczych inwestora i ze nie jest najwazniejsze czy coś jest ładne czy też nie, ale to, czy w całości komponuje się dobrze, przy uwzględnieniu ergonomii oczywiście jako najważniejszego czynnika

Irma
25-09-2009, 08:24
a mi sie wydaje, moim skromnym okiem laika, ze w projektowaniu to najważniejsze jest zachowanie spójności w popędach twórczych/nietwórczych inwestora i ze nie jest najwazniejsze czy coś jest ładne czy też nie, ale to, czy w całości komponuje się dobrze, przy uwzględnieniu ergonomii oczywiście jako najważniejszego czynnika
mysz tak jest w życiu, ale to nie jest dobre kiedy zamiast zająć się projektowaniem zajmujesz się uspokajaniem czyichś popędów :)
Zatrudniając projektanta trzeba się jednak zgodzić na to, ze zatrudnia się osobę z większymi kompetencjami. Czyli trzeba się podporządkować. Co nie znaczy, ze projektant ma pełną dowolność działania. naprawdę, okropnie to utrudnia pracę, kiedy muszę się klientowi spowiadać z każdej kreski, którą narysowałam.
Po to długo npaprawdę długo rozmawia się z klientem, wypytuje o jego marzenia, wizje, zeby nie trzeba by ło później się tłumaczyć dlaczego mozaiki są dwa paseczki a nie trzy...

malajula
25-09-2009, 09:06
tylko 1% korzysta z usług projektanta, wg mnie to szokująco i nieproporcjonalnie mało, coś musi być tego przyczyną
pozdr
Nigdy nie zdecydowałabym się na pomoc projektanta. Funkcjonalne czy nie wnętrze powinno być tylko moje i nie chciałabym, żeby ktoś podsuwał mi pewne rozwiązania, bo "tak będzie ładniej i praktyczniej". Jestem uparta i ciężko byłoby mnie przekonać, nawet jeśli ewidentnie nie miałabym racji. Fajne jest uczucie, że coś, co sama wymyśliłam, się sprawdza - a jeśli zdarzy się jakieś potknięcie, to zawsze można to zmienić - od razu lub przy najbliższej zmianie wnętrza (jeśli nie jest to jakieś wielkie "przestępstwo projektowe").
Jak dotąd urządzałam tylko niewielkie mieszkanie w bloku, ale myślę, że kiedyś poradzę sobie i z dużym domem :) Jestem zadowolona z efektu, zwłaszcza ze względu na ograniczony czas i koszty.

malgos2
25-09-2009, 09:57
Ten offtopik jest juz nuzacy. Nie zatrudniliscie projektanta - to fajnie. A teraz dajmy moze wypowiedziec sie komus w temacie watku. Wylewanie frustracji jest ciekawsze niz konstruktywne rady - zdaje sobie z tego sprawe, ale na to jest osobny watek. :roll:

leNowak
25-09-2009, 11:18
Witajcie,

Mam tu cytat odnośnie błędów "projektowych" - chęci zmiany czegoś za wszelką cenę.

"W moim pokoju łóżko stało tu, szafa tam, a między nimi stół.
Aż mi się to znudziło. Łóżko postawiłem tam, szafę tu.
Przez jakiś czas czułem ożywiony prąd nowości. Ale po pewnym czasie - znowu nudę.
Doszedłem do wniosku, że źródłem nudy jest stół, a raczej jego niezmienne, środkowe położenie.
Stół przesunąłem tam, a łóżko na środek. Niekonformistycznie.
Ponowna nowość ożywiła mnie ponownie i póki trwała, godziłem się z na niekonformistyczną niedogodność, którą spowodowała. Bowiem teraz nie mogłem sypiać z twarzą do ściany, co zawsze było moja ulubiona pozycją.
Lecz po pewnym czasie nowość przestała być nowością, a pozostała tylko niedogodność. Wobec tego łóżko przesunąłem tu, a szafę na środek.
Tym razem zmiania była radykalna. Bowiem szafa na środku pokoju to więcej niż nonkonformizm. To awangarda.
Lecz po pewnym czasie... Ach, gdyby nie ten "pewien czas". Krótko mówiąc, nawet szafa na środku pokoju przestała mi sie wydawać czymś nowym i niezwykłym.
Należało dokonać przełomu, powziąć zasadnicza decyzję. Jeżeli w określonych ramach żadna prawdziwa zmiana nie jest możliwa, to należy wyjść poza te ramy całkowicie. Kiedy nie wystarcza nonkonformizm, kiedy nie skutkuje awangarda, należy dokonać rewolucji.
Postanowiłem spać w szafie. Każdy - kto próbował spać w szafie na stojąco - wie, że taka niewygoda w ogóle zasnąć nie pozwala, nie mówiąc o omdlewaniu stóp i bólach kręgosłupa.
Tak, to była właściwa decyzja. Sukces, pełne zwycięstwo. Bo tym razem nawet "pewien czas" okazał sie bezsilny. Po pewnym czasie nie tylko nie przyzwyczaiłem się do zmiany, czyli zmiana pozostała zmianą, lecz przeciwnie, odczuwałem te zmianę coraz silniej, ponieważ ból zmagał sie z upływem czasu.
Wszystko byłoby wieć jak najlepiej, gdyby nie moja wytrzymałość fizyczna, która okazała sie ograniczona. Pewnej nocy nie wytrzymałem. Wyszedłem z szafy i położyłem się na łóżku.
Spałem trzy doby. Po czym przesunąłem szagę pod ścianę, a stół na środek, bo szafa na środku mi przeszkadzała.
Teraz znowu łóżko stoi tu, szafa tam, a między nimi stół. Gdy dokucza nuda, wspominam czasy, kiedy byłem rewolucjonistą."


Stanisław Mrożek, "Rewolucja" -> oczywiście Sławomir - błąd kopiowania <zawstydzony>

Pozdrawiam, Leszek

leNowak
25-09-2009, 11:37
Idąc dalej za ciosem to błędy projetkowania faktycznie można by rozdzielić w kwestii natury estetycznej od funkcjoanlnej. Ale czy się da?

Dla mnie jest wielkim problemem znaleźć złoty środek pomiędzy
estetyką:
- wnętrze w którym się będe czuł świetnie nic nie robiąc,
- materiały często nie funkcjonalne, meble których funkcja stawia wiele znaków zapytania, rozkład pomieszczeń - np brak ścian działowych
- miejscami trudne do konserwacji

funkcjonalnością:
(pomieszczenie / układ dostosowane do czynności, zastosować)
- łatwe do sprzątania lub takie na których nie widać brudu,
- urzytkownicy / mieszkańcy nie przeszkadzają sobie ( każdy ma swój mały pokoik)

Do tego dochodzi problem, gdy osoby urządzające są dwie - kompromisy, kompromisy, kompromisy.

No i jeden z najgorszych (post wyżej) wg mnie błąd - chęć zmiany. Problem w tym , że człowiek to taka małpa, która ciągle potrzebuje zmian.

Przepraszam za chaos, Leszek

P.S. Mieszkanko w 100% projektowaliśmy sami i sami wykańczamy.

leNowak
25-09-2009, 11:53
Przepraszam.. jeszcze jedno:

Czy "pójście" na kompromis jest błędem w projektowaniu?

Biorąc pod uwagę kilku mieszkańców, estetykę, funkcjonalność i zawsze jakoś ograniczony budżet.

basia_z_lasu
25-09-2009, 12:30
Witajcie,
...............
Stanisław Mrożek, "Rewolucja"



Sławomir Mrożek :oops:

2112wojtek
25-09-2009, 12:35
Kompromis rozsądny nie jest grzechem, jest warunkiem koniecznym - pozwoliłem sobie to napisać gdzieś wcześniej.
Chyba że urządzasz kawalerkę, nie musisz się, jak Mrożek, liczyć z nikim.

Irma
25-09-2009, 13:34
kompromis sam w sobie nie jest błędem, to tak jakbyś miał pretensje do grawitacji, ze nie pozwala zaprojektować lewitującego łózka...

cekin
25-09-2009, 16:04
Le nowak dobrze napisal, ze wnetrze jest wypadkowa estety i funkcjonalnosci.

Np. ja swiadomie podporzadkowalam funkcjonalnosc estetyce :)
Chcialam miec kuchnie jak najbardziej wtapiajaca sie w pomieszczenie, ktorego jest czescia. Zdecydowalam, ze wszystkie fronty dolnych szafek nie beda dzielone - najpierw trzeba bedzie wysunac front, zeby dostac si edo wysuwanych koszy i szuflad w srodku. Ale ja malo gotuje. Mojej tesciowej w czasie remontu jej kuchni nawet nie probowalam tego proponowac :D

Mozna powiedziec, ze blogoslawieni sa ci samodzielnie projektujacy, ktorzy po prostu nie widza swoich bledow :D To im pozwala na spokojny sen.

Niestety, jak ogladam dzienniki budowy, w niejednej lazience widac niezly zonk. Poczawszy od gustownych listew, bo inwestor nie wiedzial, ze krawedzie kafli mozna szlifowac, poprzez idiotyczne rozlozenie kafelkow, tak ze docinki wychodza w centralnym miejscu, po rozne stopnie, polki i inne katafalki, bo inwestor nie wiedzial, ze mozna a wykonawcy sie niechcialo np. wkuc instalacji.

Podziwiam dobre samopoczucie samodzielni urzadzajacych ( niektorych), ze zawsze da sie poprawic. Jasne, juz widze, jak po zakonczonej budowie biegna rozkuwac lazienke:-)


A z zatrudnieniem architekta jest tak jak z psem. :D Nie mam psa, ale jesli mialabym miec, to poszlabym do schroniska. Nie widze powodu by wydac kilka tysiecy na rodowodowe zwierze, bo pies to w koncu tylko pies :D

Na pewno liczna grupa ma podobne podejscie do urzadzania wnetrz. W koncu lazienka sluzy do mycia sie,a doznan estetycznych mozna szukac gdzie indziej :D

2112wojtek
25-09-2009, 16:18
Ja z uporem maniaka jednak wrócę do tzw. ad rem .
Chodzi mi tym razem o uporczywe pytanie na forum : Pomocy! Jaki kolor ?
Podobno nie ma głupich pytań, to jest jednak wyjątkowo niemądre, bo odpowiedzi poprawnych może być kilkaset.
Po pierwsze . Nie jaki kolor dobrać, ale jaki efekt chcę uzyskać. Nie ma złych i dobrych kolorów, tylko ich zestawienia dają różne wrażenia i efekty. Co dla jednego jest zgodne z jego temperamentem i potrzebami, dla drugiego jest nie do przyjęcia.
Proponuje jednak zacząć od elementarza , albo jak kto woli od zasad podstawowych.
Koło barwne znakomicie pozwala uniknąć takich rozterek a świadomość własnych potrzeb dokonać odpowiedniego wyboru.

Tak wygląda znane wszystkim rozszczepione światło białe.

http://img8.imageshack.us/img8/7836/colorcirclehuesat.th.png (http://img8.imageshack.us/i/colorcirclehuesat.png/)


Podzielmy je dla uproszczenia na plasterki o zbliżonej barwie. Dodatkowo do środka wrzuciłem coś co nie jest barwą, mianowicie stopnie szarości – od bieli do czerni. Po co okaże się potem.


http://img142.imageshack.us/img142/7808/kolo1.th.jpg (http://img142.imageshack.us/i/kolo1.jpg/)

Żeby nie nudzić fizyką uprośćmy jeszcze bardziej nasze koło barw.
Ponieważ nasze plasterki są nierówno zabarwione wybierzmy z każdego z nich taką barwę, którą przyjmiemy za najbardziej charakterystyczna dla danego plasterka a całe koło zamienimy w słoneczko składające się z promieni podzielonych na różnie intensywnie zabarwione paseczki tak jak we wzorniku kolorów.
http://img85.imageshack.us/img85/2738/kolo3.th.jpg (http://img85.imageshack.us/i/kolo3.jpg/)

Promienia naszego koła na zewnątrz są najmniej nasycone. Idąc do środka stają się coraz intensywniejsze aż przechodzą w czerń, którą w środkowym kółku rozjaśniamy aż do bieli.

Takwięc uprościliśmy sobie nasze pierwotne koło barw.

Zasada I dobierania kolorów – ton In ton lub zasada monochromatyczna.

http://img36.imageshack.us/img36/4205/kolo2w.th.jpg (http://img36.imageshack.us/i/kolo2w.jpg/)


Dobieranie barw monochromatycznych. Wszystkie kolory które na naszym kole układają się wzdłuż strzałki są tą samą barwą o różnym nasyceniu. Dobierając ze sobą wszystkie dowolne barwy jakie wyznacza ( zakreśla) wektor, dokonamy wyboru monochromatycznego.
To zestaw najspokojniejszy, niezwykle łagodny pozwalający nam na zestawienia niezwykle subtelne i stosowanie bardzo delikatnych akcentów i przejść, jedynie poprzez walor. Bo to nic innego jak ta sama barwa ale o innej intensywności .
Nadaje się we wnętrzach w których zależy nam na elegancji , spokoju lub wyciszeniu elementów agresywnych.
Wprowadzać może czasem jednak uczucie monotonii kolorystycznej, szczególnie w ciemnych pomieszczeniach. Nadaję się za to znakomicie do wnętrz, w których nie zależy nam na epatowaniu kolorem, dystyngowanych lub do takich gdzie występuje duża ilość kolorowych dodatków ( biblioteki, ekspozycje np. motyli , pokoje dla dzieci z dużą ilością zabawek, kina domowe, pomieszczenia audiofilskie itp)

Zasada II – dobór harmonijny.
http://img85.imageshack.us/img85/2738/kolo3.th.jpg (http://img85.imageshack.us/i/kolo3.jpg/)

Trzy sąsiadujące ze sobą strzałki pokazują , które to są barwy harmonijne. Strzałka środkowa pokazuje nam barwę zasadniczą, dominującą we wnetrzu, poboczne są ich harmonią.
Takie zestawienie jest znacznie żywsze niż monochromatyczne . Pozwala na zestawienie kolorów w oparciu o przyjętą bazę. Np. Najważniejsze i dominujące w pokoju meble uzupełniane są harmonicznymi barwami ( boczne strzałki) np. ściany, podłoga, zasłony, dodatki).
Kontrast jaki chcemy uzyskać możemy osiągnąć poprzez nie tylko nasycenie koloru ale także zmianę barwy. Kontrasty są bardzo zrównoważone, silniejsze niż w zasadzie I i unikamy zestawów kolorystycznych typu oczojeb.
To jest najmniej męczące dla naszych oczu zestawienie pozwalające jednocześnie uniknąć monotonii.


Zasada III – dobór komplementarny czyli uzupełniający.

http://img36.imageshack.us/img36/9256/kolo4.th.jpg (http://img36.imageshack.us/i/kolo4.jpg/)
Barwy o największym kontraście, leżące , jak pokazują strzałki naprzeciw siebie w kole.
Zestawiają się tu również barwy ciepłe i zimne oraz o przeciwstawnym sobie działaniu na nasze zmysły . np. pobudzające i uspokajające.
Wymagają wyczucia w stosowaniu. Mogą być męczące, dobrze stosować je w umiarze np. tylko w nielicznych dodatkach. Uważać trzeba również na oświetlenie pokoju i nasycenie samych barw. Bezpieczniej je stosować w pastelowych tonacjach. Mocne, nasycone zestawienia barw komplementarnych dobrze prezentują się w ciemnych pomieszczeniach np. barach. Można ich użyć w łazienkach, sypialniach i pomieszczeniach w których nie wypoczywamy długo.
(W sypialni zazwyczaj się śpi chociaż to wypoczynek :D .)

Gabi.gg
25-09-2009, 17:39
Tak się zastanawiam... dlaczego akurat dziesięć tych grzechów (głównych)? :wink:

galka
25-09-2009, 19:05
Wojtek dzieki za fajne i obrazowe wytłumaczenie :D
Mam w związku z tym jedno -może głupie-pytanie.
nie ma na tym kole z oczywistych względów brązów,dość często występujących we wnętrzach.Czy należy przyjąć,że znajdują się między czerwinią a żółcią bliżej środka pola?Wtedy w doborze uzupełniającym wchodzimy między zieleń i niebieski .czy tak?

ania klepka
25-09-2009, 20:05
Wojtek super zasady. obym o tym nie zapomniała jak już będę wykańczała domek.

2112wojtek
25-09-2009, 20:10
No właśnie galka :D
Dlatego w środku umieściłem koło składające się z okręgów czarnych, szarych i białych.
Czerń w oparciu o ten niedoskonały ale przydatny model powstanie w wyniku zmieszania wszystkich barw podstawowych. Jeśli powierzchnia pochłania całe widmo mamy czarny, jeśli odbija wszystko- biel.

Brąz powstanie w wyniku zmieszania czerwieni i czerni , czasem odrobiny żółtego i bieli. Jest barwą pośrednią, niejako specyficznym rodzajem czerwieni czyli barwy podstawowej i wszystkich pozostałych barw.
Jego miejsce jest gdzieś na obwodzie małego koła czarno-białego w środku słoneczka.

Ten model tego nie tłumaczył, stąd to dodatkowe kółko a w praktyce już inne modele : RGB, CMYK, HSL czy przyjęty w farbiarstwie NCS. Są to często modele przestrzenne i nie zawsze też wszystkie użyteczne przy farbkach.
Masz więc rację, dopełniające dla brązów będą barwy w okolicach błękitu i zielonego zmieszane z czernią i bielą w żądanych ilościach.

Zauważ też , że mimo moich najszczerszych chęci, nie pojawiły się tam również beże. One, podobnie jak brązy, znajdą się gdzieś( ale tym razem) w środku tego czarno białego pola w okolicach czerwieni i żółtego.
Beż to dużo bieli, trochę czerwieni, trochę żółtego i odrobinka czerni.
Szarości też są różne, stąd przy doborze używamy skali NCS ale łączenie tych szarości pozostaje wg tych samych zasad co omówione w skrócie barwy podstawowe.

Gratuluję spostrzegawczości. :wink:

mamik
25-09-2009, 22:00
2112wojtek - super ten "wykład" o kolorach, bardzo dobrze się czyta, pojęcia nie mialam, ze jest coś takiego, inaczej teraz widzę otoczenie, posprawdzałam oczywiście dobór kolorów u mnie - jest dobrze, ale nie beznadziejnie :lol:
pozdr

malgos2
25-09-2009, 22:06
Tu sie mozna fajnie pobawic kolorami: http://colorschemedesigner.com/

Vyper
26-09-2009, 12:39
Wojtek, ja mam jeszcze pytanie o to koło kolorów. Jakis czas temu probowalam wlasnie zglebic ten temat i przyznaje, ze kolo jest bardzo pomocne, aczkolwiek jedna kwestia jest dla mnei nei do konca jasna. Jesli wybralam kolor podstawowy to rozumiem, ze 3 zasady moge stosowac jednoczesnie, ale z umiarem. Nie wiem czy potrafie wytlumaczyc o co mi chodzi ;). Załóżmy, ze mam 4 kolory - podst, dwa z nim harmonizujace i trzeci komplementarny. To czy do kazdego z tych kolorów moge jeszcze dobrac kolory ton w ton? Czy tylko do podstawowego? Wklejajac obok siebie kadraciki z roznymi kolorami wydaje mi sie, ze do kazdego moge jeszcze dobrac kolory ton w ton, tylko wlasnie z umiarem, tak aby nasycenie barwy bylo w miare zblizone do siebie, a nie z obowodu i srodka kola. W przypadku barwy podstawowej jest natomiast wieksza mozliwosc wprowadzania kolorow ton w ton. Dobrze mi sie wydaje, czy tu juz nie ma zadnej zasady i trzeba sie kierowac jedynei wyczuciem? Bawiac sie tymi kolorami wyszly mi bardzo mile dla oka zestawienia, ale chcialabym jeszcze w teorii sobie to poukladac.
Korzystalam z kola duluxa. Mozna tam wybrac dowolna barwe podstawowa i klikajac zobaczyc zestawienia kolorystyczne - ton w ton, harmonizujace i kontrastujace (czyli komplementarne), ale pisza, ze do koloru podst mozna dobrac tylko jedna barwe harmonizujaca, z prawej lub lewej strony kola. "Wybierz kolory z jednego z dwóch rzędów, ale nie z obu".
http://www.dulux.pl/c_cs_scheme.shtml?name=blue_diamond_2
Chyba, ze to kolo dziala tak, ze jesli wybiore dwie barwy harmonizujace, to juz nie moge dobrac barwy komplementarnej (kontarstujacej)... :-?
Dzieki za wyjasnienienie :)

2112wojtek
26-09-2009, 14:13
Vyper
Zasady służą pomocą w unikaniu bałaganu, ale nie są to aksjomaty.
Gdyby był wzór albo recepta wszystko byłoby nudne i sprowadzane do optymalizacji a więc jednego lub góra dwóch rozwiązań.
Każdy "promień" kolorystyczny na kole barw ma odpowiadający mu promień kontrastowy( dopełniający)
Jeśli wybierzesz 2 kolory harmonizujące , to nie jesteś wstanie wybrać dla nich jednego kontrastowego. (proste, bo są przecież 2 , dla każdego osobno. Dla jednego ten co jest kontrastowy dla tego drugiego będzie bliższy harmonijnemu itd).Tu już blisko do kakofonii barwnej.
Oczywiście, że umiar.
Dobrze powiedziała Irma.
Ściany są tłem , szkieletem dla naszej kompozycji. To największe powierzchnie i one wymagają wstrzemięźliwości w barwie. Pozostałe elementy, wyposażenie, dodatki są obiektami do budowania kompozycji. ( O właśnie-kompozycja! Temat następny a zaniedbany jeszcze bardziej niż barwy).
Równowaga musi być wszędzie. Ten balans stanowi o proporcjach - ilość barw podstawowych powinna być odpowiednio zrównoważona określoną ilością barw harmonijnych, kontrastowych. Tych ilości znowu nie określa recepta , ale efekt jaki chcemy uzyskać.
Pamiętajmy, że projektowanie to proces świadomego wyboru : wiem co chcę uzyskać i wiem jak do tego zmierzać.
Po raz kolejny nie mamy algorytmu na to, jedynie pewne pomocne zasady.

Vyper
26-09-2009, 15:00
Wojtku, potwierdziles moje przypuszczenia. Bardzo Ci dziekuje. Ufam swoim wyborom i intuicji - zreszta jak pewnie wiekszosc Polakow samodzielnie urzadzajacych wnetrza, he, he ;) - ale dobrze wiedziec, ze jeszcze za tym wszystkim stoi jakas "teoria". Na sciany zdeydowanie bede wybierala barwy neutralne, drzwi i okna chce biale - byl kiedys taki ciekawy watek jak dobrac kolor drzwi wew, okien i podlog - zdania byly oczywiscie podzielone - mnie jednak przekonaly argumenty forumowiczow bedacych "za" jak najbardziej neutralnymi, wtapiajacymi sie w sciany. No, ale do wyboru kolorow to u mnie jeszcze baaaardzo daleko... Na razie wybralismy architekta, ktory ma stworzyc nasz indywidualny projekt. Tak wszystko sobie dokladnie przemyslelismy, ze w zaden gotowy nie moglismy sie wpasowac ;). Za miesiac zobaczymy czy nie wywrocil naszej koncepcji do gory nogami ;)

DxHxS
28-09-2009, 12:48
Swiadoma tego, że kontynuuję dyskusję nie na temat, wtrącę się z jedną tylko drobną uwagą :wink: : rozumiem, że architekci chcą, a nawet muszą, podążać za tzw. trendami, ale moim zdaniem zaszło to ciut za daleko. Ja na ten przykład chciałabym mieć mieszkanko urządzone w stylu klasycznym, ale nie "ciężkim", bez podwieszanych sufitów, cegły na ścianie, nowoczesnej kuchni, w której zwykła, za przeproszeniem, ścierka wygląda głupio. Źle się czuję we wnętrzach minimalistycznych, potrzebuję kilku "pierdółek" żeby się poczuć "jak u siebie". Jeśli chodzi o meble czy materiały na podłogę to ja najchętniej dąb (nie wenge, nie merbau, w żadnym razie palisander). Uwierzcie mi, że czterej architekci z mojego miasta z jakimi rozmawiałam wydawało się być mocno zdziwionymi moim gustem i delikatnie mówiąc nie miało mi nic ciekawego do zaproponowania. Miałam wrażenie, że wychodzą z założenia, że urządzenie mieszkania w stylu jaki proponuję to pestka, co innego zaprojektowanie w każdym pomieszczeniu "luksusowych" sufitów podwieszanych uzbrojonych po zęby w halogeniki. Toż to przecież sztuka wyższa! Dlatego też zrezygnowałam z usług specjalistów i zamierzam sama zaplanować wnętrze od początku do końca i obym tej decyzji nie żałowała
:roll: :wink:


A ja wiem o co Ci chodzi:)) nie moge patrzec na te powieszane sufity nacpane halogenami, wenge i tysiace lampeczke w sciankach przy podlodze, luksferki....
Trzymam za Ciebie kciuki i życze powodzenia:)

Irma
28-09-2009, 13:04
Swiadoma tego, że kontynuuję dyskusję nie na temat, wtrącę się z jedną tylko drobną uwagą :wink: : rozumiem, że architekci chcą, a nawet muszą, podążać za tzw. trendami, ale moim zdaniem zaszło to ciut za daleko. Ja na ten przykład chciałabym mieć mieszkanko urządzone w stylu klasycznym, ale nie "ciężkim", bez podwieszanych sufitów, cegły na ścianie, nowoczesnej kuchni, w której zwykła, za przeproszeniem, ścierka wygląda głupio. Źle się czuję we wnętrzach minimalistycznych, potrzebuję kilku "pierdółek" żeby się poczuć "jak u siebie". Jeśli chodzi o meble czy materiały na podłogę to ja najchętniej dąb (nie wenge, nie merbau, w żadnym razie palisander). Uwierzcie mi, że czterej architekci z mojego miasta z jakimi rozmawiałam wydawało się być mocno zdziwionymi moim gustem i delikatnie mówiąc nie miało mi nic ciekawego do zaproponowania. Miałam wrażenie, że wychodzą z założenia, że urządzenie mieszkania w stylu jaki proponuję to pestka, co innego zaprojektowanie w każdym pomieszczeniu "luksusowych" sufitów podwieszanych uzbrojonych po zęby w halogeniki. Toż to przecież sztuka wyższa! Dlatego też zrezygnowałam z usług specjalistów i zamierzam sama zaplanować wnętrze od początku do końca i obym tej decyzji nie żałowała
:roll: :wink:


A ja wiem o co Ci chodzi:)) nie moge patrzec na te powieszane sufity nacpane halogenami, wenge i tysiace lampeczke w sciankach przy podlodze, luksferki....
Trzymam za Ciebie kciuki i życze powodzenia:)

A jak ja to czytam to mi się flaki ciut przekręcają
dlaczego utożsamiacie modę z bezguściem?
co mają wspolnego halogeny z trendami?
Jesssu ile czasu zajmuje mi czasami przekonywanie klienta, ze moze wenge już nie, moze dość...Ale tak się składa, zę klienci pragną tego cholernego wnege i tych halogenów. Naprawdę!
jak nie ma halogenów, ramp świetlnych, wenge itd itp. to nie wiedać tzw. "ręki projektanta..." :-?
jak czytam te wypowiedzi to mnie szlag trafia, bo wiem że i tak źle i tak niedobrze

DxHxS
28-09-2009, 14:44
Ze wszytskim sie zgadzam; a co sadzisz o Feng Shui w polskich wnetrzach. Rozmawialam kiedys na ten temat z takim jednym mądrym GURU ( bez ironii -facet mial ogromna wiedze i zdrowy rozsadek) i "objechal" ten pomysl na maxa. Gdzie Chiny a gdzie Polska, Chińczyki i ich tryb a Polacy. No bo ja np nie wyobrazam sobie nie posiadac ubikacji w mieszkaniu tylko gdzies na zew???

Poza tym dziekuje w imienu poczatkujących za PRZEWSPANIALE PORADY i serdecznie pozdrwiam czytajac reszte Twoich postów.


Boga w sercu nie macie?
Jeszcze ze zdjęciami. :P :P
Nie jestem historykiem sztuki i moja wiedza jest również za mała, żeby omawiać style, których w dodatku jak mrówek.
Każdy styl historyzujący nawiązuje przecież do epoki z jakiej się wywodzi.
To nie tylko meble ale układ wnętrza,charakterystyczny detal, ornament i architektura.
Najprościej nawiązywać przez meble i pozostałe wyposażenie oraz detale, nikt nie chce chyba robić replik starych wnętrz?
Nie da się zresztą - chyba że to będzie scenografia.
Z pewnością dobrą radą będzie trzymać się określonego okresu historycznego lub cech charakterystycznych dla stylu wnetrza.

Zbierając ( czy wybierając) więc stare( stylizowane) meble, niech to będą z jednego lub bliskich czy następujących po sobie okresów.
Meble okresu manieryzmu nie będą zgrzytać na barokowe wygibasy, eklektyzm nie skopie nawet neogotyku, biedermeier i secesja, choć rożne, też nie przyprawią o zawał itd.
Każde inne może zaboleć albo zrobić bałagan. Pamiętajmy też że tamte style wymagały innych wnętrz o innych proporcjach.
Salon 65m2 i 4m wysoki nie był rzadkością a te meble wymagają duużo powietrza.
W pomieszczeniu niewielkim będą wyglądały jak w magazynku kolekcjonera albo w przyciasnej Desie.


Nie uda się zrobić "stylu" prowansalskiego czy rustykalnego w kuchni w blokach.
Zwłaszcza , że "klimat" Prowansji nie polega jedynie na fakturowaniu ścian ale całym układzie funkcjonalnym kuchni, powierzchni, detalowi architektonicznemu, kolorowi,materiałom w końcu dopiero mebli i dodatków ( które nota bene mogą być tutaj nawet z epoki Ludwika, empire i zwyczajnej wiejskiej tandety pomieszane ze sobą).
Oczywiście czystość stylu nie jest obecnie obowiązująca nigdzie.
Czasem lepiej urządzić wnętrze, tradycyjnie klasycznie a jedynie poprzez dodatki, kolor, detale nadać mu charakter niż się wysilać na "pseudocoś".
Umiar w detalu, ornamencie daje lepsze efekty niż nieudolna próba rekonstrukcji.
Ciepło i przytulność można uzyskać nawet w 5 metrowej żydowskiej kamienicy przedwojennej i to nie przez włożenie koronkowych mebelków, słomianych żyrandoli na tralkach czy frezowanych listewek przy podłodze.

Kiedyś we Francji widziałem w lofcie postawioną antyczną kolumnę a na ścianach pare papirusów oprawionych w ramki.
Czuło się że właściciel był zafascynowany starożytnością, chociaż nie próbował przerobić loftu na rzymskie termy.

DxHxS
28-09-2009, 14:53
Fakt to jest poprostu BEZGUŚCIE....Ale te cechę przypisać mozna i inwestorom i projektantom:))
p.s. Widzialm Twój dziennik bardzo mi sie podoba All. W przyszłym roku zaprowadze swój; tyle ,ze podobaja mi sie teraz ( oby jak najdłuzej)modernistyczne domy. Uzgadaniamy póki co z architektami detale- ze wzgledu na mała popularnosc tej architektury , gotowych projektow jest mało i sa kiepskie:(
p.s moja mama ma na imię Irma....chyba drugi raz w życiu "spotykam" osobe o tym imieniu:)))bardzo eleganckie:)

A jak ja to czytam to mi się flaki ciut przekręcają
dlaczego utożsamiacie modę z bezguściem?
co mają wspolnego halogeny z trendami?
Jesssu ile czasu zajmuje mi czasami przekonywanie klienta, ze moze wenge już nie, moze dość...Ale tak się składa, zę klienci pragną tego cholernego wnege i tych halogenów. Naprawdę!
jak nie ma halogenów, ramp świetlnych, wenge itd itp. to nie wiedać tzw. "ręki projektanta..." :-?
jak czytam te wypowiedzi to mnie szlag trafia, bo wiem że i tak źle i tak niedobrze[/quote]

78South
28-09-2009, 16:00
:o
a dlaczego wenge to bezguście?

jaksie
28-09-2009, 16:14
:o
a dlaczego wenge to bezguście?

raczej nie samo wenge tylko jego imitacje :roll:

2112wojtek
28-09-2009, 18:00
:D
Dajcie już spokój, temu drewnu.
Wenge , to nie obciach. Obciachem jest brak umiaru i samokrytycyzmu.
Modne są ciemne meble, a wenge i heban mają taka barwę naturalną i naturalnie przy tym patynują.Drewna barwione tak się nie zachowają nigdy.
Moda jest też na nowe technologie a te są obecne zwłaszcza w produkcji naturalnych oklein drewnianych .
Powstają więc modyfikowane wynalazki - i dobrze, bo naturalne usłojenie wenge nadaje się tylko do niektórych pomieszczeń i niewielu na nie stać
Znów więc moda a z modą jest jak z rozwolnieniem.
Przychodzi niemal niezapowiedziane, mija niepostrzeżenie i możemy mieć pewność, że za jakiś czas wróci ponownie, niekoniecznie z takim samym natężeniem i skutkiem.
Jak komuś nie odpowiada nazwa wenge a chce być oryginalny niech stosuje jeszcze mało popularne, ale wkrótce robiące karierę: ziricote, imbua czy tigerwood. Rozpoznają je nieliczni i będzie awangardowo.
Kiedyś czeczoty to był "obciach" - dzisiaj znów wracają do łask.Pytanie, kto ma takie coś już w domu?
Jeśli uważam, ,że we wnętrzu pasuje wenge pasiak a nie heban zebrano proponuję wenge.
Jak klienta oburza nazwa i przeraża cena, daje barwiony orzech modyfikowany.
Znowu tylko nieliczni dostrzegą , że to nie wenge,

Idąc tym tropem możemy powiedzieć, że gres to też kicha, skoro niemal wszyscy go mają i tylko gres, gres i gres, a najwygodniejsze i najmodniejsze są przecież podłogi bezszwowe.
Producenci gresów nie załamują jakoś rąk , podobnie jak dostawcy drewna. :P

2112wojtek
28-09-2009, 18:23
A propos , co myślę na ta temat "Feng Szuja".

Miałem kiedyś inwestorów, miłe małżeństwo, wyznawców Feng Shui.
Na dzień dobry dostałem lekturę do poczytania, po czym dziarsko zabrałem się do pracy.
Moje wszelkie wątpliwości, co do skuteczności wprowadzanych rozwiązań pan rozwiewał opowieściami ze swojego życia.Może dziwaczne trochę to było ale nieszkodliwe.
Opowiadał barwnie jak to skutecznie, od chwili stosowania owych zasad, poprawił się na zdrowiu,bezboleśnie rzucił nałogi, jak to ich firma nabrała rozpędu a jego szczęście w stadle przybrało rozmiary niemal sielanki.
Projektowałem więc 150m2 przez niemal pół roku według przykazań, a pan mi robił stosowne korekty, po czym ukontentowany akceptował dokumentację i realizował projekt.

Rok po przeprowadzce do nowego domu dowiedziałem się ,że mój były inwestor zaniemógł poważnie, jest już po rozwodzie a firma splajtowała.
Nie wiem, może facet przedobrzył ?

galka
28-09-2009, 19:37
Irma napisał;
''Dlaczego utożsamiacie modę z bezguściem''


Niestety często coś co jest średnio gustowne staje się popularne a więc modne.Ma tak iksiński i ygrekowski no to i my tak zróbmy :D

leila
28-09-2009, 20:15
Co do feng shui to myślę, że mniej chodzi w tej nauce o "zabezpieczenie" sobie finansów, zdrowia czy szczęścia małżeńskiego, ale po prostu o urządzenie wnętrza i zewnętrza w harmonijny sposób. Daleko mi do eksperta w tej dziedzinie, nawet bardzo daleko, ale to co wiem na temat urządzania domu według FS wydaje mi się być dość logiczne. Podoba mi się, że podkreśla się w tej nauce znaczenie ładu i porządku, umiaru w meblowaniu i dekorowaniu, wpływu kolorów na samopoczucie mieszkańców, rolę luster czy wejścia do pomieszczenia (często traktowany po macoszemu wiatrołap jest w FS bardzo ważny), itd. Przyznaję, że traktuję FS bardzo powierzchownie, nie wnikam w te różne obliczenia, raczej staram się stosować kilka podstawowych zasad. Fakt, nie wygrałam w totka, ale mam wrażenie, że lepiej się czuję w swoim mieszkaniu od momentu wprowadzenia do niego kilku zmian zgodnych z tą sztuką.

P.S DxHxS, dzięki za wsparcie :D

2112wojtek
29-09-2009, 12:37
To ja w dalszym ciągu informacje o kolorach w nawiązaniu do grzechów głównych i rozpaczliwych pytań o kolor. :D

Barwy powodują w naszej psychice odpowiednie wrażenia, skojarzenia, wywołują określone emocje i reakcje.
Niedowiarków może przekona fakt, że interesuje się tym psychologia koloru, traktowana poważnie nie tylko przez wnętrzarzy.
Nasze ulubione barwy mówią o naszych potrzebach i cechach osobowych a zestawienia ich o efekcie jaki uzyskamy.Znowu więc powraca : nie jaki kolor pasuje, ale jaki rezultat chcę mieć ?

Mówiąc krócej pokaż mi swój ulubiony kolor a powiem ci kim jesteś, a poważnie już , odpowiadają na pytanie ile warta jest twoja intuicja w dobieraniu barw we wnętrzu.

Zacznijmy od czerwonego i zestawów z nim stosowanych.

Czerwony - silnie pobudzający, niezwykle energetyczny kolor, pobudzający zarówno do myślenia i działania.
Czerwienie należą do grupy barw ciepłych i neutralnych. We wnętrzach należy używać z niezwykłym wyczuciem, nigdy w nasyconych kolorach na wszystkich ścianach.
Długie przebywanie w czerwonych pomieszczeniach powoduje podniesienie ciśnienia, dwukrotne zwiększa częstość mrugania powiekami już po godzinie, synestezyjnie daję uczucie słodkości w ustach, szybko daję uczucie znużenia, mocno zmienia nasze reakcje na inne bodźce. W sypialniach pobudza , ale utrudnia zasypianie.
Czerwony, jeśli jest ulubionym kolorem może mówić o potrzebie aktywności emocjonalnej i fizycznej, niskim ciśnieniu krwi lub słabym krążeniu. Często wybierają go osoby flegmatyczne.
Nasycone czerwienie jasne działają alarmująco, ciemne wywołują nastrój powagi.
Trudno zestawia się z innymi kolorami ale jest niezłym dodatkiem w akcentach.
W zestawieniach daje z innymi kolorami następujące wrażenia:
Czerwony -złoty : sprawiają wrażenie bogactwa, wspaniałości, reprezentacyjności.
-z pomarańczowym : mieszanka wybuchowa jak gaz i benzyna
- z fioletowym : wrażenie refleksyjne
-z czarnym : mocno kontrastowe, demoniczne
-z białym : mocno kontrastowe, przyciągające uwagę
-z błękitem : potężny zgrzyt, ten zestaw wymaga kolorów uzupełniających np. bieli , żółtego
-z zielenią : silny kontrast pasywnego z aktywnym ( jak ogień i woda -nie polecany we wnętrzach jeśli pomieszczenia mają być spójne) .

Brązowy- należy do grupy barw ciepłych i neutralnych. Kolor nazywany często kolorem ziemi i poczucia bezpieczeństwa.
Ludzie lubiący brąz , to najczęściej osoby niepewne, pragnące stabilizacji, delikatne również pod względem fizycznym , często z niskim ciśnieniem.
Bardzo nasycone i ciemne brązy wybierają najczęściej osoby mało lotne, niepewne swoich uczuć, nieufne z brakiem poczucia stabilizacji.
Kolor, dzięki swoim wywoływanym wrażeniom idealny na podłoża, znakomicie zestawia się z innymi brązami i beżami, dobrze z niektórymi szarościami i żółcieniami.
Uzupełniające dla niego będą szare błękity czasem ciemne zielenie zarówno z grup zieleni chromowych jak i szmaragdowych.
Brązy i beże należą do kolorów tzw. bezpiecznych nie tylko ze względu na swoje oddziaływanie, ,bo w zestawieniach niekomplementarnych dobiera się je jak monochromatyczne a więc bez groźby popełnienia jakiegoś zgrzytu kolorystycznego.

Żółty -najjaśniejsza z barw, jej odcienie to barwy ciepłe i wąska część neutralna.Przejście do zielonej daje efekt żółci jadowitej.:)
Silnie powiększa przedmioty na których się znajduje. Na powierzchniach lśniących i gładkich zyskuje na walorze na chropowatych traci. Działa optymistycznie na nasze wrażenia, dobrze widoczna sprawia i nadaje wrażenie lekkości pomieszczeniom oraz przedmiotom.
Dzięki temu nadaję się nawet na kolor dla dużych, ciężkich i połyskliwych mebli.
Żółty znakomicie działa synestezyjnie. Pobudza umysł do działania, sprzyja zapamiętywaniu a nawet pobudza nasz zmysł smaku i zwiększa łaknienie. W tym kolorze człowiek odczuwa dużo swobody, wywołuje czasem smak kwaśny
Wyjątkowo dobry wybór do pomieszczeń jadalnych , sal lekcyjnych, gabinetów i salonów rodzinnych.
Jeśli to Twój ulubiony kolor , to żółty informuje o potrzebie kontaktu z innymi, dążeniu do rozładowania problemów psychicznych. Pokazuje ,że odczuwamy lęk przed samotnością. Może też informować o problemach z przewodem pokarmowym na tle nerwowym.


Zestawienia kolorystyczne z żółtym i reszta (w razie potrzeby) potem.

mamik
29-09-2009, 20:20
Zestawienia kolorystyczne z żółtym i reszta (w razie potrzeby) potem.
jest potrzeba, pisz dalej koniecznie
ile to się człowiek na tym forum o sobie przy okazji dowie :lol:
czy ma ciśnienie niskie, wysokie, spokojny, czy nie bardzo ...

Nefer
29-09-2009, 20:33
Wojtek pisze prawdę :

Moja kuchnia to meble w kolorze Ferrari w połączeniu z czarnym lacobellem na ścianie.

Mam niezwykle niskie ciśnienie i niezwykle wysokie tętno - bez względu na to w jakich kolorach przebywam :). Jedyne co się nie zgadza to flegmatyczność - mam odwrotnie :):)

I uważam, że to będzie moje ukochane wnętrze (pomijając czerwono - czarną łazienkę synów która jest numero uno :)).

Myślę, że wnętrza doskonale oddają nasze charaktery - o ile nie boimi się trochę pohulać :):)

mamik
29-09-2009, 20:43
moich kolorów jeszcze nie ma, więc czekam i sprawdzę - ale coś mi się widzi, że to szczera prawda ze ścian wyłazi
:wink:

Nefer
29-09-2009, 20:47
To straszne :):)

anSi
30-09-2009, 00:14
Wojtku, a o niebieskim i szarym i fioletowym tez cos napiszesz?? :)

anSi
30-09-2009, 00:14
Wojtku, a o niebieskim i szarym i fioletowym tez cos napiszesz?? :)

Mis Uszatek
30-09-2009, 00:18
Bardzo nasycone i ciemne brązy wybierają najczęściej osoby mało lotne, niepewne swoich uczuć, nieufne z brakiem poczucia stabilizacji.


Ot co, ot co - jakbym siebie widział!


Żółty ... Silnie powiększa przedmioty na których się znajduje.
Żółty ... pobudza nasz zmysł smaku i zwiększa łaknienie. W tym kolorze człowiek odczuwa dużo swobody, wywołuje czasem smak kwaśny


Szczególnie niebezpieczne może być ustawienie w takim pomieszczeniu niedużej butelki whisky. Prześladuje mnie też wizja ogromnej CYTRYNY w żółtej jadalni.



Jeśli to Twój ulubiony kolor , to żółty informuje o potrzebie kontaktu z innymi, dążeniu do rozładowania problemów psychicznych. Pokazuje ,że odczuwamy lęk przed samotnością. Może też informować o problemach z przewodem pokarmowym na tle nerwowym.


Więcej informacji na www.wrozka-tarot.com.pl



Sorki, sorki, sorki, ale nie mogłem się powstrzymać.

2112wojtek
30-09-2009, 10:30
:P :P I tu się wyjątkowo mylisz Misiu.
Więcej informacji znajdziesz z pewnością w Psychologii Koloru autorstwa np. dr Marka Borowińskiego , którego teksty,n.b. na ten temat , wykorzystało, wcale nie tak dawno, satyryczne czasopismo Murator.
. :D

PS traktowanie badań psychologicznych jako 100% celności tezy ,jest nieporozumieniem.
Zauważ na tryb w jakim piszę :" na ogół. zazwyczaj, większość".Nikt nie pisze że "musi".Nie martw się. Może jesteś statystycznym wyjątkiem , wśród miłośników ciemnego brązu?
8)

2112wojtek
30-09-2009, 11:12
Zestawienia z żółtym:
-z czarnym- silny kontrast, zestaw sygnałowy daje wrażenie alarmowego
-purpurowa ze złotożółtym - mocny zestaw ale olśniewający, dobrze uzupełnić barwą turkusowo błękitną
- z beżami - osłabiają żółty, barwa pochodna.
Żółty to kolor ulubiony również przez owady. Przyciąga muchy, komary , osy, czasem więc potrzebna może być moskitiera w oknach.

Pomarańczowy to kolor osób dążących ambitnie do osiągnięcia szczęścia w życiu. Często jest to też kolor ludzi lubiących pokazać światu jak sobie świetnie radzą.
Pomarańczowy jest najcieplejszą barwą na kole.
To kolor wywołujący pozytywne emocje, mocno pobudzający umysł. Fizjologicznie potrafi wywoływać wydzielanie soków trawiennych i pobudza łaknienie.
Synestezyjne wrażenia: daje uczucie słodyczy lub cierpkości. Dobry do pomieszczeń dla niejadków nadaje się więc doskonale w jadalni a mocniejsze odcienie do kuchni. Często z rozmysłem stosowany przez dekoratorów w restauracjach.
Zestawienia oranżu z innymi kolorami:
z niebieską - pełne życia, pobudzająca harmonia barw;
z zieloną- działają ożywiająco, rozluźniająco, są pełne ciepła;

Szary - w zasadzie jak biel i czerń nie jest barwą a co za tym idzie ani zimny , ani ciepły - dla naszych wrażeń jest więc obojętny.
Określa potrzebę równowagi i wyciszenia. To kolor skrywanych emocji , typowy dla introwertyków. Ciemnoszary zwany też kolorem polityków, poprawia komunikację i oznacza otwarcie na merytoryczną, pozbawioną emocji dyskusję.
Wybierają go często, jako ulubiony, osoby zrównoważone, typowi "pamięciowcy", ambitni i dokładni w życiu zawodowym korzystający bardziej z tego co przyswoili i zapamiętali niż sami odkryli.
Szary jest też kolorem ludzi o typie czy zawodzie księgowy ,bankier, szachista czy tłumacz -pracują bardziej odtwórczo niż twórczo.
Często ten kolor lubią także ludzie wręcz wyrachowani i wyliczeni z silnym poczuciem wyższości nad innymi a zdarza się nawet i pogardy.

Szary nadaje się najlepiej do pomieszczeń biurowych, tam gdzie nie wymaga się kreatywności ale dokładności a także w pomieszczeniach gdzie chcemy skupienia , wyciszenia emocji i odpoczynku.
W pomieszczeniach szarych, aby uniknąć monotonni, należy jednak dać silnie stymulujące dodatki kolorystyczne. Nie będzie z tym problemów, bo szary pasuje ze wszystkimi kolorami i barwami.
Jest , podobnie jak beż, bezpieczny a może nawet jeszcze bardziej.

Fiolet- chyba najtrudniejsza z barw. Nazywa się go często barwą artystów, ludzi z wielką fantazją ale też dewotów. Silnie działa na naszą psychikę. Sprzyja medytacji i wyciszeniu , przy długim obcowaniu nawet otępieniu. Barwa ta jednak pobudza wyobraźnię i rozwija intuicję.
Rzadko korzysta się we wnętrzach jako kolor dominujący i jeśli już to wymaga sporego wyczucia. Jego odmiany zimne i cieplejsze mają różne działania synestezyjne .
Jedna daje uczucie gorzkie druga mdłe. Nie przypadkiem większość domów pogrzebowych korzysta z tego koloru. Fiolet jest znakomity jako dodatek.
Zestawienia z fioletem
Z białym - silnie kontrastowy wprowadza nastrój smutku
Z zielenią - stonowany, refleksyjny zachęca do rozmyślań
Cieplejsze odmiany bliższe czerwieni - purpura
Z jasną zielenią- orzeźwiający, kontrastowy
Ze złotym - przepych i moc. Ulubiony zestaw pewnej megalomańskiej grupy posiadaczy wielkich dóbr doczesnych.

PS nie zostało już dużo :lol:

anSi
30-09-2009, 11:23
No i sie wydalo, zem wyrachowana dewotka :) :) Mam jeszcze nadzieje, ze niebieski mnie zrehabilituje :-? ) No to co z niebieskim?

78South
30-09-2009, 14:01
Wstępując na bezkresny i szeroki jak horyzont temat psychologii, gdzie nic nie jest oczywiste i nie ma gotowców w postaci szablonów typu "przykładamy i już wiemy",gdzie tyle tez ilu naukowców, i gdzie więcej pytań niż odpowiedzi, można się nieźle pogrążyć w gdybaniu, stawianiu pytań i sileniu się na jak najbardziej trafne uwagi. Psychologia nie jest biało-czarna, i tak na dobrą sprawę psychologię koloru (lecz również wszelkiej maści testy psychologiczne np. rysunek drzewa) potraktować należy jako pewną wskazówkę, a nie oczywistość.

Wątpliwość pierwsza:
co w sytuacji, kiedy decydujemy się na określone kolory bo są modne? Czy w związku z tym da się, nawet pobieżnie, nakreślić osobowość albo lepiej: predyspozycje wybierającego dany kolor do pewnego sposobu reagowania, zachowania się w pewnych okolicznościach, czy jedynie można stwierdzić, że jest na bieżąco z najnowszymi trendami?
A czy można wysnuć taki wniosek, że wraz z zalewającą falą szarego, bieli czy fioletu, pojawiają się jak grzyby po deszczu ludzie z określonym typem osobowości? Bzdura kompletna, ja przekonana jestem, że z określonym temperamentem i osobowością się człowiek rodzi, potem się tylko pod wpływem środowiska co nieco krystalizuje, dociera..To skąd, u licha, tyle ostatnio białych kuchni, szarych ścian, betonu, fioletu w dodatkach???

Wątpliwość druga:
Intuicyjnie wiemy, jakie kolory są spokojne, jakie "temperamentne". Czy zawsze wybieramy barwy w zgodzie ze sobą, czy decydujemy się na nie bo mamy aspiracje (świadome, być może częściej nieświadome) by być w pewien sposób postrzeganym przez innych? A może wybór czerwonego przez osobnika z niskim poziomem energii życiowej zadziała na zasadzie samospełniającego się proroctwa i spowoduje wzrost tejże energii i codziennego wigoru? A może jedynie wzbudzi niepokój, "poczucie bycia nie u siebie"? Z drugiej jednak strony poczucie bycia w zgodzie z trendami może zrekompensować, bądż też pomoże zracjonalizować uczucie "niepasowania".

ot tak, kilka luźnych refleksji...

Emilka26
30-09-2009, 15:22
78South poniekąd masz rację ale zauważ że modnych kolorów jest całkiem sporo: są białe kuchnie, jak i czerwone, czarne i szare...brązy wszelakie. Modny wygląd wnętrz a nie kolor sam w sobie jest modny tak mi się przynajmniej wydaję. Bardziej kolor jako moda panuje w projektowaniu odzieży. Często salony mody narzucają co w tym sezonie modne np będą modne odcienie brązu.
Bo np. inne kolory wybrałam do wnętrz (brąz, szary, pomarańcz, ciepły zielony) a inne "noszę na co dzień"(czarny, biały, czerwony, turkus)...więc które barwy odzwierciedlają mój charakter? ;) ...a może nie tak coś ze mną - jakaś niezdecydowana czy cóś :oops: . Albo w domu wychodzi ze mnie prawdziwe ja :wink: :D...

2112wojtek
30-09-2009, 17:36
78 South
Całkowicie się z Tobą zgadzam i podzielam obie wątpliwości. Nie próbuję nawet wysilać się, żeby spróbować na nie odpowiedzieć.Może jakiś psycholog z socjologiem do spółki? :D

Myślę też ,że nie do końca się rozumiemy.
Moim celem było pokazać, jak zestawiać kolory, jakie wrażenia wywołują one na nasza psychikę a nie tworzyć typy charakterologiczne w oparciu o ulubioną barwę.
Typy były dla zabawy,przyznaję, reszta całkiem serio.
Można to spokojnie potraktować z wielkim przymrużeniem oka, co zastrzegłem sobie na początku a znakomicie odczytali to anSi czy Miś Uszatek.
Nie mówię też tutaj o wyborach podyktowanych modą. Bez względu przecież na trendy - czarny wyszczupla.

Masz rację ,że intuicyjnie wyczuwamy barwy ciepłe zimne. Intuicja jednak czasem nas zawodzi dopóki nie doświadczymy na sobie efektów oddziaływania.

Proste pytanie. Czy zieleń jest zimna czy ciepła? Czy jest aktywna jak czerwień czy może pasywna albo jeszcze inna i dlaczego? Nie zawsze wyobraźnia i intuicja wystarczają.To jak głupia odpowiedź na pytanie : Czy umie pan grać na harfie?
Nie wiem nie próbowałem". Wiadomo przecież ,że nie umie, chociaż odpowiedzią sugeruje głupio, że gdyby spróbował, to a nuż okazałoby się ,że umie. :)
Czasem potrzeba doświadczenia, którego nie będzie jeśli po raz pierwszy w życiu świadomie zestawiamy barwy , w których nigdy nie mieszkaliśmy a w dodatku na dużych powierzchniach.

Nie są to też wymysły wróżek od tarota .Ale owszem, flegmatyk poszukujący gorączkowo czerwieni w życiu, to jakaś jedynie dedukcja i czysta psychozabawa.

Rozsądek nam mówi,że mamy w nosie i malujemy jeśli lubimy róż, chociaż za cholerę on nie pasuje do naszego charakteru. Nieporozumienie, żeby kierować się symboliką.

Widać, nawet tutaj, po wypowiedziach osób zajmujących się projektowaniem, że mimo doświadczenia dokonują prób z barwami, tworzą makiety,sięgają do koła barw, gdyż mimo swojego doświadczenia nie mają pewności efektu. Może nawet właśnie dlatego ,że mają to doświadczenie wiedzą, że efekt może być czasem nieprzewidywalny. Wiedzą , że można zestawić A z B, ale odcień obu i tak muszą sprawdzić.Jak nie na sobie, to na kliencie.

Przy wyborze koloru czymś się zawsze kierujemy i jeśli mamy gdzieś modę a wybieramy wygodę i zgodność z potrzebami, dobrze wiedzieć jakie konsekwencje niosą ze sobą barwy i ich zestawienia.
Symbolikę barwy możemy zlekceważyć, wrażenia barwy raczej nie.
Po raz kolejny też chce zaznaczyć, że nie wystawiam recept.

mamik
30-09-2009, 19:05
a może z tym doborem kolorów jest tak, że kolory w domu i "ubierane" są przeciwnościami, jeśli do pracy ubieramy się w kolory żywe, pobudzające, w domu potrzebujemy wyciszenia, stabilizacji i wówczas do wnętrz wybieramy brązy; jeśli natomiast praca wymusza na nas szarości, w domu szukamy przeciwwagi
może stąd te czerwone szelki u maklerów giełdowych, bo garnitur szary, to skądś trzeba brać tą energię :lol: :lol:
wnętrza nowoczesne, najczęściej drogie, są z mocnymi kolorowymi akcentami, co stanowiłoby idealną przeciwwagę do wszechobecnych w świecie biznesu szarości

Mis Uszatek
30-09-2009, 21:57
Dla mnie wnętrze intensywnie kolorowe jest jak rozkrzyczany współlokator a ja lubię ciszę. Jeśli już musi gadać, to przynajmniej niech od czasu do czasu zmienia temat. Dlatego w stałych elementach wnętrza preferuję możliwie neutralne kolory, a żywe - tylko w dodatkach, które łatwo zmienić.