PDA

Zobacz pełną wersję : Planowane schronisko dla zwierząt, tuż za płotem - co robić?



Jolasia
21-09-2009, 22:55
Witam,
od niedawna mieszkamy w swoim nowym domku, w szeregowcu i jeszcze nie zdążyliśmy się nacieszyć ciszą, spokojem, zielenią...
Zacznę od początku: obok naszej działki jest dość długa, wąska działka, na której stoi stary budynek mieszkalny (podobno postawiony bez pozwoleń) oraz niewielki budynek gospodarczy. Teren ten należy do dewelopera, który po drugiej stronie ulicy wybudował już dwa inne szeregowce i jak dotąd mówiło się, że na tej działce planuje kolejny szeregowiec.
Od ok. 3-ch miesięcy jednak na tejże działce zaczęły pojawiać się nowe osoby, coraz to nowe. Coraz częściej zauważaliśmy, że przyjeżdżają tam młode osoby w towarzystwie psów lub kotów. Przyjeżdżały, wypuszczały zwierzęta z samochodu, te biegały sobie po działce, po czym towarzystwo pakowało się w samochód i odjeżdżało. Po pewnym czasie zaobserwowaliśmy, że kilka kotów zostało pozostawionych na działce, a jak to z kotami bywa, nie ograniczają spacerów do obrębu działki, tylko chodzą wszędzie, po ogródkach sąsiadów, a jakieś osoby przyjeżdżają w ciągu dnia i karmią te koty. Osobiście lubię koty i specjalnie mi to nie przeszkadzało, jednak aktualnie kotów takich jest już pięć...
Dzisiaj natomiast dowiedziałam się od jednej z Pań, która pojawiła się na działce z dwoma psami, iż jako Fundacja wydzierżawili tą działkę na kilka lat i oprócz kotów i psów, które mają czasowo do momentu aż ktoś nie zechce ich adoptować, to na działce planują postawienie boksów dla dwóch koni, które kupili z transportu! Na stronie tejże fundacji przeczytałam:
W końcu udało nam się znaleźć miejsce, w którym zamieszkali Nasi podopieczni.
Nasz Zakątek, położony jest na obrzeżu Katowic, w spokojnej dzielnicy ...
Mamy dosyć duży budynek mieszkalny, w którym zamieszkują koty i psy oraz inne małe zwierzątka, jak nasz królik. W przyszłym miesiącu dojadą do nas jeszcze kozy oraz para koni, które stoją obecnie w pensjonacie. Teraz zmagamy się z remontem domu, właśnie wykańczamy izolatkę dla psów i kotów, oraz inne pomieszczenia .
Przed nami jeszcze budowa boksów dla koni oraz kojców na psy i wiaty na słomę.
Wokół jest dużo przestrzeni dla zwierząt, przy czym będziemy się starać o dzierżawę pobliskich nieużytków, aby konie miały większe pastwisko.
Moje pytanie brzmi: czy w bezpośrednim sąsiedztwie budynków mieszkalnych taka działalność może mieć miejsce? Czy można to nazwać "schroniskiem" dla zwierząt, a co za tym idzie miejsce to powinno być oddalone od budynków mieszkalnych o co najmniej 150m?
Co powinnam zrobić, gdzie uzyskać informację czy ta sytuacja jest zgodna z prawem?

aglig
22-09-2009, 09:31
Sprawdzić dwie rzeczy:
1. Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego
2. Regulamin utrzymania porządku i czystości w gminie. ( tam powinny być zapisy gdzie mozna trzymać zwierzęta gospodarskie.)

mirela99
24-09-2009, 08:06
Ja mam swoją działkę w podliżu schroniska dla zwierząt, gdzie oprócz kilkudziesięciu kotów i kilku psów, zamieszkuje także 40 koni. To wspaniały widok takie biegające konie (też uratowane z transportu, nie wiem dlaczego dałaś tam wykrzynik), znajomi przyjezdający na moją budowę zwracają na nie uwagę, w ogóle każdy przejeżdzający tamtędy zachwyca się nad nimi. Nie rozumiem w czym problem ? Z tego co wiem, to jak kotów nie będziecie karmić to raczej u was nie zamieszkają, a cudze, biegające kociaki to u nas na wsi normalka. Może kup sobie psiaka to kotów nie będziesz miała ?
Trochę jest to irytujące, że tym osobom które całe swoje życie poswięcają pomocy biednym zwierzetom ciągle wieje wiatr w oczy. Jesteśmy tak wrażliwi na cierpienie zwierząt, że uważamy, iż jak wpłacimy jakąś skromną darowiznę to mamy czyste sumienie, swoje zrobiliśmy. Jak łatwo pieniędzmi załatwić te sprawy. Ale jak nie daj bóg mamy dac coś więcej to się oburzamy. Moze zaczekaj i zobacz czy to sąsiedztwo jest rzeczywiście tak uciązliwe a potem walcz z osobami które ratują biedne stworzenia.

Jolasia
24-09-2009, 19:50
Wiesz, ja też niezbyt dobrze się czuję z tym, że "walczę" z taką fundacją i bynajmniej nie umniejszam temu co robią, ponadto bardzo kocham koty i sama chcę mieć w domu kota, a może i psa, więc nie o to chodzi. Uważam, ze ludzie pomagający biednym, skrzywdzonym zwierzakom są godni podziwu, ale w tym wszystkim nie można zapominać o ludziach i przedkładać dobra zwierząt nad dobro ludzi. Uważam, że mimo wszystko tego typu działalność nie powinna być prowadzona w BEZPOŚREDNIM sąsiedztwie budynków mieszkalnych i tylko o to mi chodzi.
Dlaczego ta fundacja nie wydzierżawiła sobie działki gdzieś bardziej na uboczu, lub wręcz na wsi? Dlaczego nikt nawet nie pomyślał, żeby spytać sąsiadów o zdanie? Nie uważasz, że takie podejście byłoby bardziej w porządku?
Poza tym nie wiesz jak wygląda to miejsce: to jest działka szerokości ok. 8m, położona dokładnie pomiędzy dwoma szeregowcami - moim zdaniem to naprawdę przesada, żeby wybrać TAKIE miejsce i dlatego przede wszystkim chcę się dowiedzieć czy jest to zgodne z przepisami, uważam, że prawo powinno regulować takie sprawy...

dorianna
25-09-2009, 10:06
Na swojej stronie fundacja zamieściła zdjęcia i napisała, że będą mieli dużo miejsca do dyspozycji. Nie wiem jak jest naprawdę ale wydaje mnie się że na 8 m szer działce nie jest możliwe trzymanie kilku koni i kilkunastu psów ( o ile tyle będą mieli) :roll: więc pewnie fundacja ma więcej wydzierżawionego terenu. Myślę, że wszystko będzie ok i konie zaczną stanowić atrakcję w okolicy skoro jak piszesz jest to teren miasta. Wszystko jest lepsze od rolnika mającego np hodowle świń czy drobiu. Czego konkretnie się obawiasz: hałasu , smrodu?

dorianna
25-09-2009, 10:20
Odszukałam w internecie stronę tej fundacji o której piszesz:

http://www.przyjacieledlazwierzat.com/aktualnosci/?id=77&n=Nasz_maly_Zakatek_–_nasze_troski_i_klopoty


Kopiuję cytat:
"Nasz Zakątek znajduje się w pięknej dzielnicy Katowice - Podlesie, otoczony łąkami a posesja na której znajduje się nasz budynek posiada ok. 2 tys. m2 łąki.
Wydawało by się że jest to miejsce wymarzone dla zwierzaków, gdzie część kotków mogłaby swobodnie wychodzić w dzień na dwór, ciesząc się swobodą do której były przyzwyczajone i powracać do domu – zawsze mają otwarte drzwi i możliwość wejścia kiedy tylko będą miały na to ochotę.
Na noc wszystkie koty przychodzą do domu, żaden nie przebywa poza domem.
Mieszkańcy posesji znajdujących się w sąsiedztwie naszego Zakątka, sprzeciwiają się ostro naszym działaniom, skarżąc się na kotki które być może przechodzą przez ogrodzenie, spacerując po terenie tychże posesji.
Chcąc uniknąć dalszych, nieprzyjemnych dla nas sytuacji, jesteśmy zmuszeni znacznie ograniczyć kotom możliwość wychodzenia, budując dużą wolierę, z której nie będą miały możliwości wydostać się poza jej ogrodzenie.
Koszt budowy woliery jest bardzo duży, a nasze możliwości finansowe są bardzo ograniczone z powodu przeprowadzanych remontów, związanych z przystosowaniem budynku do naszej działalności.Ponieważ sprawa budowy woliery jest bardzo pilna, prosimy Państwa o pomoc w jej budowie.
Potrzebujemy materiały: siatkę, słupki, drewno oraz przedmioty do wyposażenia wnętrza woliery.
Bardzo liczymy na pomoc Państwa, z góry za nią dziękujemy."

Może pomóżcie im zbudować tę wolierę zamiast protestować. Najłatwiej rozwiązać problem dążąc do pozbycia się go...

kar_ma
25-09-2009, 11:16
A ja się zgadzam z Jolasią, że to niedopuszczalne, aby tego typu obiekt znajdował się blisko budynków mieszkalnych. Przecież jeżeli oni wprowadzą tam konie i to w takiej ilości to smród obornika będzie codziennością dla mieszkańców szeregówek. I nie piszcie, że tak nie będzie - wiem jak wyglądają stadniny koni. One wymagają dużego obszaru i w reguły są lokalizowane na obrzeżach miast, albo na wsi.

Uważam, że mieszkańcy powinni założyć jakiś komitet protestacyjny i zbierać podpisy przeciwko lokalizacji tam tego schroniska.

Tomek_J
24-10-2009, 05:28
A ja się zgadzam z Jolasią, że to niedopuszczalne, aby tego typu obiekt znajdował się blisko budynków mieszkalnych. Przecież jeżeli oni wprowadzą tam konie i to w takiej ilości to smród obornika będzie codziennością dla mieszkańców szeregówek. I nie piszcie, że tak nie będzie - wiem jak wyglądają stadniny koni.

Tak nie będzie. :) Też wiem, jak wyglądają stajnie (tzn. te, w których dba się o porządek). Już bardziej obawiałbym się zapachu jaki będą pozostawiać psy zgromadzone na małym obszarze w większej ilości i z konieczności obsikujące ten teren. A tak BTW: stajnia to nie stadnina :)

Mam stajnię i swoje konie, psy i koty. Końmi zainteresowałem się bliżej wiele lat temu i byłem zaangażowany w działalność podobną do tej, jaką prowadzi owa fundacja. Zwierzęta lubię, a udzielanie pomocy zwierzętom uznaję za rzecz dobrą i bardzo potrzebną. Ale powyższe nie zmienia jednak faktu, że:

1) Wypadałoby się liczyć z opinią sąsiadów.
2) Nie powinno się prowadzić takiej działalności na działce dzierżawionej, bo umowę dzierżawy zawsze, w każdej chwili można zerwać, a wtedy dochodzi do zwierzęcych tragedii.
3) Sensu prowadzenia chowu koni na działce o powierzchni zaledwie 2.000 m raczej nie widzę. Tzn. da się, ale to tak jak nocowanie latami w przyczepce campingowej.

Ogólnie wygląda mi to więc na działanie "bez głowy"... Proponowałbym:

1) Działać szybko, póki (jak rozumiem) jeszcze ta fundacja nie stała się właścicielem żadnego konia i póki mogą jeszcze zastanowić się nad tym, co chcą w tym miejscu robić.
2) Zorientować się, jaki charakter ma teren. Koń z punktu widzenia prawa to zwierzę nie domowe, lecz gospodarskie, chów koni powinien się odbywać na terenie rolniczym.
3) Zwrócić uwagę (także ludziom z fundacji) na konieczność zgodności inwestycji z przepisami. Np. w przypadku koni obowiązkowa jest płyta do składowania obornika, która musi byc zlokalizowana w odpowiednim miejscu (patrz: ustawia o nawozach i nawożeniu z 26.07.2000 r. Dz. U nr 89/2000 poz. 991. W myśl przepisów płyta musi leżeć 30 m od otworów okiennych i drzwiowych pomieszczeń przeznaczonych na pobyt ludzi na działkach sąsiednich, 4m od granicy działki sąsiedniej i 15 m od osi studni.

Natomiast proponowałbym też nie wytaczać ciężkich dział (a przynajmniej jeszcze nie teraz) i nie bawić się w "komitety protestacyjne" itp. rzeczy. A z pewnością nie szedłbym "na noże" w odniesieniu do już obecnych tam zwierząt, bo w większości przypadków one naprawdę są "w potrzebie", zaś odrobina empatii jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Może zamiast tego zawrzeć z fundacją dżentelmeńską umowę określającą jakie zwierzęta i w jakiej maksymalnej ilości tam będą trzymane ? Problem bowiem tak naprawdę nie leży w tym, że będzie tam jakiś koń albo dwa (taka liczba naprawdę nie powinna nikomu utrudniać życia, a sądzę, że summa summarum ludziom obecność koni wręcz spodoba się np, miejscowym dzieciakom, które będą mogły pomóc przy zwierzętach, czy przejechać się chwilę na końskim grzbiecie). Prawdziwy problem leży w tym, że fundacje potrafią gromadzić zwierzęta bez umiaru, brać ciągle kolejne, a wtedy bywa różnie, brakuje pieniędzy, a to nierzadko kończy się tym, że wykupione ze złych warunków zwierzęta wpadają w istocie z deszczu pod rynnę.


Może pomóżcie im zbudować tę wolierę zamiast protestować. Najłatwiej rozwiązać problem dążąc do pozbycia się go...

A, temu akurat jestem przeciwny. Jeśli fundacja rozpoczyna działalność w jakimś miejscu, powinna moim zdaniem mieć sama jakiś "kapitał zakładowy". A nie: dajcie na remont domu, dajcie na budowę stajni, dajcie na wolierę dla kotów, dajcie na chipsy dla prezesa. Poza tym proponuję zwrócić uwagę, że te inwestycje są robione na cudzej ziemi i nie zdziwię się, gdy okaże się, iż po skończonych inwestycjach warunki dzierżawy ulegną zmianie na niekorzyść fundacji...

sSiwy12
25-10-2009, 11:51
Pierwsza sprawa, to zapoznać się w gminie z Uchwałą Rady Gminy
w sprawie wprowadzenia regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie Gminy – tam znajdziecie odpowiedź co, gdzie, na jakich warunkach i przy zachowaniu jakich odległości można „hodować”.

Druga taka, brutalna. Jeśli to możliwe zgłoś i wykonaj studnię, a będziesz miała 70m strefę ochronną dla ewentualnego nieutwardzonego wybiegu dla zwierząt hodowlanych (koty, psy, konie itp. są zwierzętami hodowlanymi).

dorianna
25-10-2009, 19:22
Może pomóżcie im zbudować tę wolierę zamiast protestować. Najłatwiej rozwiązać problem dążąc do pozbycia się go...

A, temu akurat jestem przeciwny. Jeśli fundacja rozpoczyna działalność w jakimś miejscu, powinna moim zdaniem mieć sama jakiś "kapitał zakładowy". A nie: dajcie na remont domu, dajcie na budowę stajni, dajcie na wolierę dla kotów, dajcie na chipsy dla prezesa. Poza tym proponuję zwrócić uwagę, że te inwestycje są robione na cudzej ziemi i nie zdziwię się, gdy okaże się, iż po skończonych inwestycjach warunki dzierżawy ulegną zmianie na niekorzyść fundacji...

Nie miałam na myśli pomocy finansowej ale pozostałości po budowie: deski, siatka...etc. Taki obiekt jest łatwo rozebrać i przenieść w inne miejsce.

gosia1966
30-01-2010, 12:12
A nasi rodzice maja podobny problem , gdy starsi sąsiedzi przez płot zmarli ich dzieci postanowiły sprzedać dom z ogrodem ...i kupiła dom polka niemieckiego pochodzenia lub odwrotnie ...w każdym razie założyła w tym domy coś w rodzaju schroniska lub hotelu dla psów i kotów , jest tam około 30 psów wszystkie chore , psy i koty trzyma w tymże domu i wypuszcza kilka razy dziennie ( jazgod i smród niesamowity ) dodam że jest to prywatna działalność najmuje ludzi do zajmowania się owymi zwierzaki ...ale chcę napisać że zgłaszaliśmy w gminie czy jest to możliwe jeżeli jest to, zwarta zabudowa mieszkalna , tam odpowiedzieli nam że pani płaci podatki za pieski i nic nie możemy z tym zrobić . Też lubimy zwierzęta i nie jednego psa przybłęde adoptowaliśmy ale taka działalność w takim miejscu to wielkie nieporozumienie . odam że pani ta mieszka w Niemczech a z tego co wiem tam takie rzeczy są nie do pomyślenia ...poradżcie i co z tym zrobić . Napisz Jolasia jak u was ta sprawa się skończyła

Gosiek33
30-01-2010, 12:47
A ja jeszcze z innej beczki - stawiam się w sytuacji Jolasia gdyby ktoś postawiłby mi pod oknami szeregowca stajnię nawet z jednym koniem, to przy silnej reakcji alergicznej na to zwierzę musiałabym się wyprowadzić z domu :o

Miłość do zwierząt nie może zmuszać innych do konieczność przebywania w ich najbliższym sąsiedztwie :-?