PDA

Zobacz pełną wersję : Franuś Waleczny czyli jak trudno jest wcześniaczkom



Strony : 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 [30] 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62

Arnika
02-01-2012, 21:01
Aga a co to za turnus i gdzie i z kim jedziecie?
Ja już wypadłam z rytmu... niestety... prozaiczny powód... kasa...
Z drugiej strony coraz trudniej znaleźć coś dla Aspergerów czy autystyków....

Arnika
02-01-2012, 21:01
A Ty Żelcia gdzie się wybierasz???????? :)

AgnesK
02-01-2012, 21:08
To turnus logopedyczno-pedagogiczny, rehab ruchowa na drugim plane (jest NDT + Halliwick i watsu z ruchowej).
Wczesne wspieranie rozwoju dziecka - jakos tak chyba brzmi pełna nazwa.

Aaaaaa, najwazniejsza informacja:
Wczoraj zapłaciłam druga ratę, niniejszym 5100 jest juz na koncie organizatorów!

Ps. Niestety nie poszło przez Fundacje z subkonta, więc mamy finansowy rów mariański. Dobrze, że było od kogo pożyczyć. teraz czekamy na zwrot z Fundacji jak na zbawienie..
Za to - dla równowagi - aparaty pójdą w całosci z subkonta.

Anna Wiśniewska
02-01-2012, 21:09
Zimy już nie mamy, bo nam ciocia Ania pozazdrościła, przyszedł deszcz wczoraj po południu i dzisiaj juz wiosna.


Ojtam, ojtam...
Przepraszam :oops:

;)

Ma być zima po 10 stycznia ;)

Anna Wiśniewska
02-01-2012, 21:11
Żelciu, Poznań to takie cudne miasto!
Dobrze będzie!
:hug:

AgnesK
02-01-2012, 21:37
Ojtam, ojtam...
Przepraszam :oops:

;)

Ma być zima po 10 stycznia ;)

Aniu, zadne usprawiedliwienia Ci nie pomogą;-)


Najbardziej skwaszona mine ma Natka - stanęlismy na wysokosci zadania i zafundowalismy jej narty (jazdy w weekendy) i...4 litery:(
Ani jedna jazda się nie odbyła do tej pory. Niestety kasa nie do odzyskania - takie ryzyko:(
To mówisz, że po 10? Zooobaczymy;-)

Anna Wiśniewska
02-01-2012, 21:50
Też bym miała skwaszoną minę :yes:

W sumie mam. Też chcieliśmy jechać na narty. Kasa jakoś z trudem uciułana, a tu... lipa. A od nas to straszna wyprawa jest.Teraz pojawił się cień nadziei, bo prognozy zapowiadają fajną zimę po 10. Zobaczymy :rolleyes: Pawcio nawet poluje na spadające gwiazdy, żeby o śnieg i mróz poprosić :)

AgnesK
02-01-2012, 22:10
Kierunek Karpacz może?..;-)

Arnika
02-01-2012, 22:37
Ania... to w Alpy na free sky pas.. wcale nie jest drogo jak zabierzecie swoje jedzenie.... A najeździcie się tak, że nogi wam będą odpadać... a ceny... ja bym wyjazd do Zakopca + karnety + jedzenie choćby u gaździny wcale dużo drożej nie wyjdzie... drożej wychodzi dojazd.... Albo weekendowe wypady... kilka wypadów to cena niejednokrotnie wyższa niż jeden wypad w Alpy...

nemi
03-01-2012, 07:58
Tyle, że takie prawdziwe free ski teraz to chyba dopiero pod koniec marca... Na zakończenie sezonu. Grudniowe za bardzo nie wyszło, bo śniegu nie było, ale może w marcu się uda. Jest niemiecki touroperator, działający na polskim rynku który ma prawie całą ofertę ze ski passami w cenie (narciarze pewnie znają: snowtrex.pl).

Przepraszam za off. :)

Anna Wiśniewska
03-01-2012, 08:18
Wiem dziewczyny, wiem, tyle, że mamy ze sobą 6, 3,5 i 2,5-latków. Kierunek Czarna Góra pod Białką Tatrzańską, bo w Alpy to ani my z nimi nie pojeździmy, ani oni nie skorzystają. Instruktorzy z polskim potrzebni ;)
Ale dziś patrzę, a tam po 14 stycznia śnieg z deszczem i plus 4, ech... :confused:

DPS
03-01-2012, 10:24
Cały ten zeszły rok pogodowo fatalny był. Lato paskudne, jesień sucha, zima bezśnieżna.
Fuj, całe szczęście, że poszedł sobie, może nowy rok ma lepszą pogodę dla nas. ;)

aneta s
03-01-2012, 10:57
No i my czekamy na snieg...górki pod nosem a tu lipa...Dziewczynki myslę, że Wy o tym wiecie ale tak dla przypomnienia piszę - dzieciaki do minimum 4 lat nie powinny jezdzic na nartach... u nas pomimo, że my "w nartach urodzeni" okruszek dopiero zacznie szkołę narciarską o ile snieg w koncu spadnie.
Apropo cen to u nas w Pl drogo jest...w No mielismy te same ceny za karnety jak i w Pl...

Żelka
03-01-2012, 11:26
Fe śnieg, fe! :-)
My jedziemy na jeden dzień tylko do Poznania na kontrolą wizytę do lekarza, raczej czasu na zwiedzanie nie będzie. Rano wyjazd wieczorem w domciu.

Anna Wiśniewska
03-01-2012, 11:40
No i my czekamy na snieg...górki pod nosem a tu lipa...Dziewczynki myslę, że Wy o tym wiecie ale tak dla przypomnienia piszę - dzieciaki do minimum 4 lat nie powinny jezdzic na nartach... u nas pomimo, że my "w nartach urodzeni" okruszek dopiero zacznie szkołę narciarską o ile snieg w koncu spadnie.
Apropo cen to u nas w Pl drogo jest...w No mielismy te same ceny za karnety jak i w Pl...

Oczywiście Aneta :)
U nas narty zakłada tylko 6-cio latek, debiutował w ubiegłą zimę. Maluszki to na sankach szaleć będą, o ile będzie po czym jeździć tymi sankami. W ostateczności zostaną nam spacery nad morzem...

Co do tego, że w Polsce jest drogo. No jest, ale z małymi dzieciakami jeździmy w pewne miejsce, do ocieplonego, szczelnego, drewnianego góralskiego domu, gdzie na stoku są instruktorzy mówiący po polsku. Nie wyobrażam sobie wyprawy z małymi dziećmi w austriackie Alpy, bo ktoś musi się tymi dziećmi zająć, one też mają mieć frajdę z wyjazdu. Austriacki instruktor nie dogada się z moim synkiem, a młodszego też nie zostawię pod opieką jakiejś cioci, żeby cały dzień zjeżdżać z mega góry. Na Alpy mam nadzieję przyjdzie jeszcze czas, gdy nasi synkowie będą sami śmigać i będzie im sprawiać frajdę spędzanie całego dnia na nartach. Na razie musimy jeździć tam, gdzie i i nam i im jest dobrze. Tylko biadolę ;) bo warunki w tym roku bardzo niepewne, a przecież nie ma sensu wydanie kasy i wyjazd w góry tylko po to, żeby cały tydzień przesiedzieć w chacie bo na dworze deszcz i plus 3 stopnie.

Żelciu, wiem :) ale sama świadomość, że się jedzie w piękne miejsce może dać troszkę radości ;)

jamles
03-01-2012, 12:54
Fe śnieg, fe! :-)

:yes:
chociaż ile to już lat na kulig do Karpacza się wybieram :rolleyes:;)
jak jakaś sójka :lol2:

AgnesK
03-01-2012, 13:35
Lesiu, czas podjąc męską decyzję..;-)

Aneta, Ania, a dlaczego dopiero od 44 r.ż. ?
U nas na stokach widziała i takie maciupkie maluchy..
Natka pierwszy raz poszła na narty po urodzeniu się Frania
Wiecie dlaczego.. I tak już zostało.
W tym roku chyba bedzie ino jazda na papierze:(


Zdenerwowałam sie trochę przed chwilą. Zadzwoniłąm do genetyków do IMiDz zapisac nas na wizytę.
Babka mi powiedziała:..aaaa tak, kojarze nazwisko są wyniki badań już.
I potem ze małym zajmuje sie dwóch lekarzy, że wyniki sa przygotowane na jutrzejsze posiedzenie zespołu i że będa sie małym zajmować..
Błagałam na kolanach niemal zeby mi choć słówko powiedziała, i nie:(
Tylko ewentualnie innemu lekarzowi przekażą wyniki..
Zadzwoniłam do naszej dr Doroty. Powiedziała, że zadzwoni do kolegi genetyka zeby zajrzał w kartę. prosiłam ją o to (chociaz pani przy telefonie mówiła żeby nasza dr podeszła jutro na zebranie zespołu), bo zestresowałam sie jakos tak strasznie. Bo wiecie, od razu mam schizę, ze jakby wsio było ok, to chocby powiedzieli "prosze sie nie martwic"

AgnesK
03-01-2012, 13:38
To dla zabicia czasu 3 zdjęcia franiowe (2 sa na blogu) z serii "Franek prawie jak Jurek"
z okazji XX finału WOŚP

http://fotoforum.gazeta.pl/photo/6/vg/va/50xc/1LxRT2wjgh0iicHHWB.jpg

http://fotoforum.gazeta.pl/photo/6/vg/va/50xc/VKdbjY9DJrjfiSvTyX.jpg

http://fotoforum.gazeta.pl/photo/6/vg/va/50xc/Xa6b8n8yIaOL3oDUFX.jpg
:rotfl:

DPS
03-01-2012, 13:45
Dobrze będzie. :cool:
Mogą sobie gadać, co chcą, ja to wiem. :P

Anna Wiśniewska
03-01-2012, 13:51
Oczywiście, że będzie dobrze!! Pani ma procedurę i nic nie mówi, a że nie jest jakoś wyjątkowo empatyczna, to i ta rozmowa wyszła, jak wyszła. Głowa do góry! Franio-Jurek CUDOWNY!!

Aga, te maluszki na stokach mają 4 lata :)
Patrzę na mojego 3,5 latka i wydaje mi się, że on żadnego instruktora posłuchać nie jest w stanie :rolleyes: A my go sami nie nauczymy, poza tym malutkie dzieci to chyba ze stawami jeszcze nie do końca wykształconymi i mocnymi, mogą sobie na nartach zrobić krzywdę. Choć mój mąż się odgraża, że założyły Tomciowi mini nartki, takie najmniejsze z możliwych i że po oślej łączce będą się razem przewracać, a Tomek uwielbia takie sportowe szamotanie ;)

AgnesK
03-01-2012, 14:15
Yh, to tylko badania w kierunku wrodzonej głuchoty.
Oczywiście dobrze wyszły.
Kariotypu nadal brak.
Lecę do JG, prawo jazdy mi się kończy, muszę badania zaliczyć.
Cholera.

madzia11mk
03-01-2012, 14:20
Franio jak zawsze - model pierwsza klasa, we wszystkim mu do twarzy :)

anev
03-01-2012, 14:56
trzecia fotka No 1!!:rotfl::rotfl::rotfl:
mówiłam że przystojniaczek;)

Żelka
03-01-2012, 15:06
No masz, nie lubię czegoś takiego, lepiej by powiedziała, że na razie nie może udzielić żadnych infromacji niż takie coś. Mam nadzieję, że Pani dorota Ci powie co jest grane, bo wiem, że teraz siedzisz na igłach.

AgnesK
03-01-2012, 16:30
Zelciu, napisałam wyżej: kariotypu jeszcze brak, wynik był tylko w kierunku wrodzonej głuchoty i wyszedł dobrze.
Ale to było do przewidzenia:) Bardziej w nerwach jestem jesli chodzi o kariotyp.

Badania załatwione:) 10 lat. Padłam na kolana i błagałam:)
Pan dr kręcił nosem na te moje oczy, ale zlitował się:)

Arnika
03-01-2012, 17:03
Franiu super :)

Narty... powiadacie... narty.... Chhhhhmmmm A co to takiego ?;)
Alpy są super... ale rzeczywiście trzeba już co nie co śmigać... dla nas to frajda... dla matki z małymi dziećmi .... niekoniecznie....
Ale są takie miejsca, gdzie są polscy instruktorzy.. nasz kolega uczy bardzo bogatych Rosjan... z polakami nie ma do czynienia... nie wiem czemu...

Przeterminowało Ci się prawko???
Ja już śmigam.. w marcu będzie 25 lat... i jest OK... ;) Ale dobrze, że i Twoje też jest już OK :)

aneta s
03-01-2012, 18:02
Aguś Franula fantastyczny! jak zawsze.
Dzieciaczki nie mają jeszcze odpowiednio wykształconych stawow biodrowych i narty moga je uszkodzić. Dzieci do 1 roku życia nie powinny jezdzić nawet na sankach. Nasz znajomy ma szkołę narciarską i nie ma mowy, żeby przyjął dziecko poniżej 4 roku zycia , właśnie w związku ze zdrowotnym ryzykiem...pewnie Ciocia Malka potfafiłaby to wszystko fachowo wytłumaczyć...

Żelka
03-01-2012, 18:13
Aha Aguś ale mnie wystraszyłaś. To dobrze że jest wszystko ok trzeba mieć nadzieję że karyotyp też wyjdzie dobrze. :-) Uf!

AgnesK
03-01-2012, 18:16
Arnika, ja ze względu na oczy od początku mam czasowe. Niestety choroba.

Aneta, dzięki za oświecenie.

Żelka, pani po drugiej str telefonu mi tez niexle podniosła ciśnienie:)
Bo ja już tak "przereagowuję";-)

A ja mam na naszych aukcjach wystawione 4 godz jazdy z instruktorem w Karpaczu i ..4 litery. Zero chętnych. Ale czemu tu sie dziwić.

Arnika
03-01-2012, 18:21
Aga... znaczy się, że mamy uczyć instruktora jeździć????????

Arnika
03-01-2012, 18:23
Aaaa bo jak widzę jak te ciołki uczą młodych jeździć, i potem ci nowi tak wyszkoleni jeżdżą... to nie dość , że za wolno, to jeszcze są nieobliczalni.... Trza by było ich przeszkolić... redukcja, dwa, redukcja trzy... i td do piątego biegu wciskając gaz do dechy... no na szósty to tylko na autostradzi... bo jak już nas nikt nie może dogonić;)

Anna Wiśniewska
03-01-2012, 18:37
A ja mam na naszych aukcjach wystawione 4 godz jazdy z instruktorem w Karpaczu i ..4 litery. Zero chętnych. Ale czemu tu sie dziwić.

Aga, ja bardzo, bardzo chętnie! Tylko ja po trawie nie lubię ;)

Arnika
03-01-2012, 18:39
A ta jazda to samochodem czy na nartach??
Idę doczytać....

Arnika
03-01-2012, 18:44
Ups... doczytałam...
a cena super.... tylko, że śniegu nie ma....

kraania
03-01-2012, 20:04
Franio-Jurek po prostu rewelacja! :-).
Tak piszecie o tych nartach a ja za tydzień wyjeżdżam ze swoim synkiem (teraz ma 4,5 roku) w Alpy już po raz 4. Oskar miał 1,5 roku jak wyjechaliśmy pierwszy raz i było naprawdę fajnie. Oczywiście za pierwszym razem ja z małym i wózkiem pod stokiem a M śmigał na desce ;-). Ale sam klimat Alp, to powietrze. W ubiegłym roku Oskar założył narty na nogi i zjeżdżał ze mną na oślej łączce. Na koniec wyjazdu robił już slalom, jeździł po hopkach - to wszystko na oślej łączce. Przygotowana infrastruktura tak, że nie ma co porównywać z naszą. Do tego bez tłoku i płatnych parkingów.
Aga ja w Karpaczu na Kopie zaczynałam się uczyć jeździć na nartach :-) i to całkiem niedawno, bo 6 lat temu :-).

AgnesK
03-01-2012, 22:26
Jutro zaraz po 7 rano wyjeżdżamy do Wrocławia na terapie słuchu z Franiem
Konieć przerwy świątecznej.
Jak dzis mówiliśmy Franiowi:
- Jak jutro będziesz tańczył z panią Alinką?
Franula od razu robił podkuwkę i mówił
- Nie, nie , nie
:(
To terapia grupowa. Najtrudniejszy element terapii słuchu.
No nic. mam nadzieję, że przynajmniej nie bedzie gorzej niż ostatnio.

Zauwazylismy ze Franula ostatnio bardzo ciężko znosi nowości. I nie wiem czy to przestrzen go przeraża, bo np boi sie wychodzić na spacer..Najchetniej chodziłby tylko po wybetonowanym kawałku pod gankiem a potem po opasce drep drep na taras.. Tylko jak był snieg, to był dla niego na tyle atrakcyjny że poszliśmy kawałeczek na spacer.
Nie wiem co to choroba jest.
Chyba czas na jakąś wizyte u psychologa dziecięcego i omówienie zachowań Frania.
Ja już nie pamiętam jak było przy Natce w tym wieku.. U niej wszystko było ok, nawet jak nie było ok. Bo zdrowe dziecko.
W wieku Frania już chodziła do przedszkola, uwielbiała towarzystwo innch dzieci i..nie chciała wracac do domu.

Ale nie o tym chciałam..





Olu, Marcinie...jutro będe myślami z Wami, kochani..
Siły..

Żelka
04-01-2012, 07:57
Olu Marcinie jestem dziś dla Was! Dla Maciusia
.

nemi
04-01-2012, 09:32
Maciusiu




Olu, Marcinie bądźcie dzielni. Dla Agatki i Frania. :hug:

Arnika
04-01-2012, 09:43
http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSR0wVQLSdsv-X9rMbpe9zC5SgeCtB5eGgCO_egWUJry7TBFPoF53BQVJsG8Q

aneta s
04-01-2012, 10:28
I ja Kochani myślami jestem od rana z Wami...

http://img857.imageshack.us/img857/1903/1243029083zaloba1.jpg (http://imageshack.us/photo/my-images/857/1243029083zaloba1.jpg/)
Uploaded with ImageShack.us (http://imageshack.us)

DPS
04-01-2012, 10:30
Jestem także z Olą i Marcinem. Siły wielkiej i hartu ducha...

Anna Wiśniewska
04-01-2012, 11:12
Olu, Marcinie
jestem z Wami...

MusiSieUdac
04-01-2012, 12:40
Siły

madzia11mk
04-01-2012, 13:43
Olu, Marcinie....
pewnie teraz jest już po wszystkim...ale jestem z Wami...
zobaczycie,że teraz już będzie lepiej,lżej....

Trzymajcie się!

cronin
04-01-2012, 17:43
Olu Marcinie uspokojenia życzę...

malka
04-01-2012, 18:45
Olu,Marcinie....przepraszam,że nie było mnie tu gdy odchodził Wasz synek, by choć wirtualnie potrzymać za rękę, przytulić...

Wiem ,że nie ma słów,które przyniosły by Wam ulgę, nie będę nawet próbowała ich szukać. Powiem tylko, jestem z Wami dziś i będę zawsze gdy tego będziecie potrzebować.

Przytulam Was mocno i życzę dużo siły.
Całusy dla Agatki i Franka

Martinezio
04-01-2012, 19:42
Dziękujemy Wam serdecznie. Uroczystość, choć skromna, była dla mnie miłym zaskoczeniem. Nawet nie spodziewałem się, że tyle osób przyjdzie :) Kwiaty przykryły kurchanik grubym kobiercem i nie było nawet jak zniczy ustawić :)
Do tego bardzo charyzmatyczny celebrans, którego nie mogę pominąć, gdyż wiele nam pomógł z własnego wielkiego serca. Pewnie nie czyta tego forum, ale co tam - Wielkie i Ogromne Bóg zapłać, Ojcze Andrzeju za Twoje słowa.

Tak jeszcze tylko dodam, że Oz doznała dziś ukojenia. Tuż przed ceremonią bardzo się bała tego, co będzie, ale już w kaplicy przyszedł do niej spokój :) Maciuś działa już tam, w Niebie i na pewno pomoże wszystkim tym, którzy tego potrzebują. A już zwłaszcza będzie miał oko na wszystkie krasnale w potrzebie :)

Z noworocznymi pozdrowieniami,

OMAF :)

PS: a tak w ogóle, żeby nie być gołosłownym to dodam, że uroczystość była dziękczynna, a nie pożegnalna :) Ornaty były białe. Chyba wiecie czemu, nie? ;)

Arnika
04-01-2012, 19:49
:no:


:hug:

sylvia1
04-01-2012, 19:59
Macku ciesze się że Ola tak to przeszła...
Jestem z wami choc niewiele pisze.

malka
04-01-2012, 20:04
Marcinie, mam nadzieję, że z każdym dniem bedzie Wam łatwiej, czego serdecznie życzę :)



PS.dziękuję za te słowa o ornacie - to dużo mówi o uroczystości, o podejściu kapłana o Was...

AgnesK
04-01-2012, 20:13
Marcinie, dziękuje Ci za te słowa..


Maciuś działa..

DPS
04-01-2012, 20:59
:hug:

aneta s
05-01-2012, 07:07
:hug:

AgnesK
05-01-2012, 07:58
Informacja SPECJALNIE dla Ani W:

U nas sniezyca. Boje sie wyjść z domu:)
W Karpaczu do 50 cm sniegu.
Radek mówi, że przejechanie wzniesienia koło nas, zeby dojechac do drogi Karpacz-Jelenia to..przygoda życia.
Chyba nie jestem jeszcze na nią gotowa..:bash:

Arnika
05-01-2012, 09:29
U nas śniegu nie ma... ale wieje przeokropnie... drzewa wręcz się pokładają....

Żelka
05-01-2012, 09:58
U nas nie ma śniegu ale wiatr ogłupiał chyba, bo telepie aż w kościach łupie. :-(
A Stefek wczoraj calutką noc przez tego psotnika przebalował. Dosłownie przebalował, bo dawno takiego nie widziałam, jakby bzika dostał. On sie bardzo często budzi po nocach, ale za zwyczaj jest spokojny i można przy nim sie zdrzemnąć ale to co wczoraj było to szaleństwo pierwszej klasy. I tylko to, że był radosny wstrzymiwało mnie przed tym aby go nie przywiązać do kaloryfera. :wiggle:

Anna Wiśniewska
05-01-2012, 11:35
Haha Żelciu :) Najważniejsze, żeby w każdej sytuacji znaleźć tę dobrą stronę :)

Aguś :)
Białka Tatrzańska/Czarna Góra odpuszczona. Czekamy aż zmrozi okolice Wieżycy (pomorskie) i wtedy tam sobie ruszymy na parę dni.
Prognozy mówią, że teraz sypie, a potem i tak będzie 0 i chlapa. Za duże ryzyko jak na taką wyprawę przez całą Polskę niestety. Za rok Alpy francuskie i już. Od dziś zbieram kasę :)

A u nas wieje okropnie już 3 dni. Dziś dołączyły ulewy. Nie wiem jak po dziecko do przedszkola pojadę :jawdrop:

DPS
05-01-2012, 11:48
Ania - austriackie, jedź w austriackie, austriackie lepsze są... ;)

Anna Wiśniewska
05-01-2012, 12:11
Droższe też :) Dużo droższe :)

Arnika
05-01-2012, 12:28
Niekoniecznie... I Włoskie... Popatrz na ofertę Livignio strefa wolnocłowa, super stoki i oferty free sky pass.. A Austii też są ... ja śmigałam na Zugspitze Arena po stronie Austiackiej.. Prawie zero, albo nie słyszałam polaków....
Mieszkaliśmy w Biberwier, a są tam jeszcze Lermoos i Ehrwald ( tu połamał się Emil... ale z nudów....) Super przygotowane stoki... kolejek brak, jeździsz w wielkim kotle, gdzie wichury nie dotyczą.. słońce ponad chmurami świeci... bosko... ale nie za tanio.... bo nie było opcji karnetów free....

Anna Wiśniewska
05-01-2012, 12:38
No właśnie Arnika, muszę poszperać, popytać i się dobrze przygotować. Bo na razie to zielona jestem w tym temacie. Moje pierwsze spostrzeżenia z sieci są takie, ze 7 noclegów dla czteroosobowej rodziny plus ski passy we Francji to około 650 zł za osobę (w ofertach last minute np.), a w Austrii poniżej 1 tysiąca za osobę trudno coś znaleźć. O Włoszech nie wiem nic. A jeszcze pozostaje kwestia szkółek narciarskich, bo obu moich chłopaków byśmy zapisali i super. Muszę to dokładnie rozpracować :)

malka
05-01-2012, 12:48
Mnie też się już narty marzą, a młode przebiera nózkami na każdy spadający płatek śniegu.
Nic to bo w naszych ;) miejscach ciągle zielona trawa i deszcz :(

ps Aga, dzięki za priv konspiratorko ;)

Arnika
05-01-2012, 12:53
W Austrii gdzieś 3-4 lata temu nie w sezonie wysokim chyba koniec marca/kwiecień wyszło nas 2000zł z dojazdem na 2+1 , we Włoszech drożej na dwoje, ale znajomi nas wyrobili i mieliśmy drogi i dużo większy apartament na 6-7 osób , bo oni zabierali dziecko ( dla naszego podobno nie było miejsca), płatne wszystko na połowę... sporo wyszło, ale następnym razem byśmy zabrali Emila do mniejszego apartamentu...
Aaaa i jak masz możliwość przygrzania posiłków to super, bo jedzenie w hotelu czy na mieście to drogawo wychodzi... ale z własnym wyżywieniem, co nieco kupione tam nie zwala z nóg...
Muszę poszperać też.. Może dalibyśmy tej wiosny radę, choć wątpię, ale może na następną zimę....

DPS
05-01-2012, 14:29
Na przykład TAKI (http://www.novasol.pl/p/ASA725?H=ASA725&P=3086&PE=4&SD=07-01-2012&ED=14-01-2012&S=2012&B=5&A=)- cena za całość dla wszystkich.
Nie znam, ale wygląda zachęcająco. :yes:

nemi
05-01-2012, 15:34
Francja zdecydowanie najtańsza jeśli chodzi o zakwaterowanie + karnety. Mniejsze regiony (do 100 km tras narciarskich), np. Chamrousse, SuperDevoly, można czasem upolować za ok. 600 zł za osobę. Przede wszystkim w styczniu i w marcu. Niestety dojazd... z KRK to ok. 1700 km w jedną stronę, więc zwykle trzeba decydować się na nocleg po drodze. Natomiast ogromna zaleta - mnóstwo obiektów położonych praktycznie na stokach narciarskich. Nie trzeba dojeżdżać ski busami, tylko można się przejść.

Free ski takie klasyczne to włoskie Dolomity (Val di Sole polecane dla rodzin z dziećmi, Val di Fassa, Val di Fiemmem etc.), ale też w Bormio (region 4Vali) no i Livigno, ale tam nawet w tych terminach polskie biura mają ceny >1000 zł. Free ski jest na początku sezonu (pierwsze 2-3 tygodnie grudnia) i na zakończenie (przełom marca i kwietnia), ale wtedy jest ryzyko śniegu. Znaczy braku śniegu - tak jak było w tym roku. :(

Austria - zakwaterowanie nie jest bardzo drogie, niestety karnety dość skutecznie podnoszą koszt wyjazdu. 6-dniowy karnet np. w Zillertalu czy Solden to ok. 240 Euro / os. Ale za to dojazd mioooodzio - EuropaSportRegion czy Styria przede wszystkim.

Znów off top...



W Austrii gdzieś 3-4 lata temu nie w sezonie wysokim chyba koniec marca/kwiecień wyszło nas 2000zł z dojazdem na 2+1

Arnika a pamiętasz po ile było wtedy Euro... Po 3,30 zł... :)

Ja po wakacjach w 2008 roku wróciłam tak obładowana zakupami z wolnocłowych, jak nigdy.



A i jeszcze mi się przypomniało - najlepiej szukać apartamentów z aneksami kuchennymi, a przy większej ilości osób domów - w tym temacie Interhome ma dość dobrą ofertę.

aneta s
05-01-2012, 18:05
Nemi Ty nasza kopalnio wiedzy Turystycznej:hug:
mnie się marza i narty i plaża...tylko gdzie na plaże polecieć w lutym , żeby w samolocie spędzić max 5 - 6 godzin...

Mama Asi
05-01-2012, 18:05
A u nas pada i wieje od paru dni. Typowo jesienna pogoda a ludziska w okolicznych lasach zbieraja grzyby (kurki).
Takich anomalii jeszcze w naszych lubuskich lasach nie pamietam.:o
Pozdrowienia z życzeniami śniegu dla amatorów narciarstwa a widze tu Ich sporo.:)
Całuski dla Franusia .:hug:
Forumowa babcia Franusiowa.

malka
05-01-2012, 18:25
Nemi Ty nasza kopalnio wiedzy Turystycznej:hug:
mnie się marza i narty i plaża...tylko gdzie na plaże polecieć w lutym , żeby w samolocie spędzić max 5 - 6 godzin...

Anetka , a samochodem może być ? http://www.tropical-islands.de/pl/goscie.html ;) :)

aneta s
05-01-2012, 18:30
Malka jajcaro :hug:ode mnie niestety to tez daleko...ja marzę o prawdziwym słoneczku i żeby dzieciaki w piachu się pobawiły:rolleyes:bo wciąż liczę na śnieg u nas , stoki mam w zasięgu ręki...

Anna Wiśniewska
05-01-2012, 18:37
stoki mam w zasięgu ręki...

Niektórzy to mają szczęście :rolleyes:

AgnesK
05-01-2012, 18:40
Oj u nas tez duje strasznie.
W sobote narty Natka ma gwarantowane:)

Nemi, faktycznie kopalnią wiedzy jesteś:)

Ja dzis byłam kolejny raz u okulisty, bo badanie, które sobie zafundowałam w Szczecinie lekuchno mnie podłamało.
Sama widze juz, ze jadąc autem mam duuże kłopoty. Pan dr moc szkieł proponowanych w Szcz. obnizył o 0,25 (zawsze coś), ale niestety stwierdził, ze moje oczy zachowują sie jakbym była 5 lat starsza.
Rozmawiałam z dr o laserze (bo szkła kontaktowe nie dla mnie). Powiedział, że mam max 5 lat na to jeszcze.
Ktoś z Was ma doswiadczenie z laserem na oczy?

nemi
05-01-2012, 19:56
Nemi Ty nasza kopalnio wiedzy Turystycznej:hug:
mnie się marza i narty i plaża...tylko gdzie na plaże polecieć w lutym , żeby w samolocie spędzić max 5 - 6 godzin...

Anetko :hug: 5-6 h... Hmm... W lutym generalnie z tych krajów tzw. 'średniego zasięgu' lata się do Egiptu (ok 4-4.5h lotu), na Kanary (ok 5-5.5h lotu) i na Cypr (ok 3h, ale tam w zimie lubi popadać). Tunezja, Turcja i Maroko które też mieszczą się w zasięgu odległości (i gdzie w zimie są realizowane wyloty z Polski) są teraz, moim zdaniem, zbyt chłodne (temp. poniżej 20 stopni).

Kanarki polecam - zwłaszcza Lanzarote (z boskim parkiem narodowym Timanfaya) albo Fuerteventurę - mniej ludzi i booooooooskie widoki. Na Lanzarote ciemne plaże i taki krajobraz trochę księżycowy, Fuerta dokładnie odwrotnie - dłuuugie plaże z białym piaskiem. Temperaturki ok. 22-23 stopnie, ale woda o tej porze roku niestety niezbyt ciepła (ocean) i trochę wieje.

Egipt kocham - a ponieważ razem z T. trochę nurkujemy to byliśmy tam już kilka (naście) razy, zaliczając chyba wszystkie kurorty od Taby (beznadzieja), przez Sharm el Sheikh, gdzie nam rekin trochę plany pokrzyżował, przez El Gounę, Hurghadę po Marsa Alam. Ciepło przez cały rok, ciepła woda, fantastyczne rafy koralowe, piasek na plażach. Tyle, że tam trzeba bardzo uważać na to co się je i pije; no i podejście do kwestii czystości i higieny dość mocno odbiega od europejskiego, więc tam raczej hotele 4* i w górę i to też nie wszystkie.

W zimie latają też czartery na egzotykę, co jest o tyle wygodne, że nie trzeba się po drodze przesiadać. Ale leci się zdecydowanie dłużej...

Jezu... ja to jak się rozkręcę to mi takie elaboraty wychodzą, że aż wstyd. Ale jakby ktoś potrzebował pomocy w kwestiach turystyczno-wypoczynkowych pisać - na pewno pomogę. :) Bo ja naprawdę mam bzika na punkcie podróżowania...



Agnes moja koleżanka miała jedno oko "operowane" laserowo, ale niezbyt pozytywnie się to ostatecznie zakończyło, więc nie chcę zrażać.

AgnesK
05-01-2012, 20:33
Nemi, zrażaj!:) Ja chcę wysłuchac wszystkich opinii.
Kosztuje to kupe kasy, której na zbyciu nie mam, więc chciałabym usłyszec wszystkie za i przeciw

nemi
05-01-2012, 21:20
Agnes wada u koleżanki taka średnia - chyba -2,5, po zabiegu trochę kłopotów podobno porobiły jej się jakieś ranki na rogówkach, brała antybiotyki, miała światłowstręt, chyba ze 3 tygodnie była na zwolnieniu. Później niby było trochę lepiej, ale miała jakieś problemy z kontrastem widzenia. Po roku od zabiegu wada na poziomie -4. W poniedziałek mogę dopytać o więcej szczegółów - zabieg jakieś 3-4 lata temu.

Kurcze nie wiem czy wszystko dobrze opisałam bo nie bardzo się na tym znam...

Mój mąż miał taki plan, żeby tę laserową korektę sobie zrobić, ale póki co się nie zdecydował. Wada -1,5 na jednym oku.

Mam nadzieję, że ktoś napisze o własnych doświadczeniach, bo takie z "drugiej ręki" to zawsze są dziwne. :) W końcu mnóstwo osób jest zadowolonych.

malka
05-01-2012, 21:37
Ktoś z Was ma doswiadczenie z laserem na oczy?



Ja :) jestem 8 lat po operacji (zabiegu), ale chyba nie chcesz znać mojej opinii ;)

nemi
05-01-2012, 21:38
Dziewczęta zajrzyjcie do wątku Tomka - potrzebna dobra energia. Tomek w szpitalu.

AgnesK
05-01-2012, 22:03
O raju, zaraz pedze do Tomka.
Malka, pisz, proszę. Okulista mówił mi o możliwych powikłaniach. Ale wiesz jak to jest.
Chce usłyszeć od osób, które przez to przeszły.
Ja mam teraz -6,5 - 6,75. Okulary b drogie, zastawiam sie czy nie lepiej dac wiecej i mieć spokój..
Doradźcie

EZS
05-01-2012, 22:28
nie poradzę, bo nic na ten temat nie wiem. To znaczy miałam kilka pacjentek i niezadowolonej nie widziałam, ale nie wiem, gdzie robiły zabieg. Pewnie dużo od miejsca zależy i od ...szczęścia

malka
06-01-2012, 00:27
o kurteczka.... taki ładny post wysmarowałam i go zeżarło :(

no cóż, napiszę jeszcze raz

Byłam jak kret i na dodatek z astygmatyzmem, okulary nosiłam od 2 rż i po prostu miałam dość, więc poddałam się zabiegowi.
Błąd pierwszy , operowanie obu oczu na raz, choć może dobrze,że tak się stało, bo pewnie bym się na drugie nie zdecydowała
Błąd drugi, czas - miałam malutkie dziecko, a zabieg wyłączył mnie z życia na chyba 2-3 tygodnie
a potem juz było tylko gorzej....

sam zabieg to był pikuś, znieczulono mi gałki,wyskrobano, skorygowano, założono opatrunki,wypisano receptę na leki i wio do domu.
Juz po wyjściu z kliniki (zima śnieg i słońce) - myślałam,że umrę, mimo iz zaopatrzona byłam w bardzo ciemne okulary przeciwsłoneczne,ból spowodowany światłem był nieznośny.
Po dotarciu do domu, troche piekło, ale sajgon zaczął się wieczorem,zapuchłam tak,że oczodoły przestały być dołami,a zaczęły górami,oczy łzawiły nieustannie, normalnie jakby ktoś kraniki odkręcił.
Wytrzymałam tak do niedzieli (zabieg był w piątek), cudnie się złożyło, bo akurat dyżur w klinice miała moja kolezanka, kazała śmigiem przyjechać. Ponoć koparka jej opadła jak mnie zobaczyła (ja nie miałam mozliwości jej widzieć - opuchlizna), z duzym prawdopodobieństwem stwierdziła,że uczuliłam się na opatrunki,które mi założyli (coś jak soczewka kontaktowa).
Nie wiem jakim cudem (ona tez), ale po ponad godzinie udało jej sie przebić przez fałdy opuchlizny i dosłownie wygrzebała mi te soczewki.
Bolało jak jasna cholera, ale nic to następnego dnia jakby zaczynało złazić, oczu jeszcze nie miałam, ale byłam na dobrej drodze.
Dokładnie nie pamiętam ile to trwało, ale chyba z tydzień nim opuchlizna zeszła na tyle bym coś zobaczyła.
A zobaczyłam cudownie, potwornie się cieszyłam,nigdy w życiu nie widziałam tak ostro, nigdy w zyciu nie trzymałam książki w wyprostowanych rękach,niestety nie trwało to długo, gdzieś 2 max 3 lata i wada wraca, teraz mam 3 i 3,75, a co bedzie dalej ???? no i jeszcze jeden minus - nie moge nosić soczewek, już nigdy.

Więc chyba się nie dziwisz,że ja bym się po raz kolejny nie zdecydowała, tym bardziej,ze miałam okazję poznac matkę doskonałej okulistki ( światowej specjalistki chirurgii oka) i na moje pytanie, czy warto,wskazała mi tylko swoje okulary i dodała, że córka tez nosi i jej "mistrz" też - nic nie musiała nic wiecej mówic

Nefer
06-01-2012, 01:07
Mój brat przeszedł operację oczu. Też robił oba jednocześnie - ale za to w wersji hardcore :):)To historia ku pokrzepieniu serc :)


Jeszcze wtedy w Legnicy stacjonowały wojska radzieckie (ale już się zaczynali pakować). I miały na stanie pewnego chirurga okulistę. Tłumy do niego waliły, a żeby się dostać trzeba było dać w łapę w wartowni.

Potem się czekało od tej 4 rano .... nam się udało wejść koło 16 o ile dobrze pamiętam . Pokoik w koszarach : biurko z krzesłem , drugie krzesło vis a vis (wiecie, takie proste, drewniane). Na biurku lampka (taka noooo biurkowa), okno, "pielęgniarka" i pan doktor. Okno jest ważne, bo miało parapet. Na tymże parapecie każdy z pacjentów zostawiał co łaska : czasem koperta, czasem koszyk jaj lub kawał słoniny - co kto miał.

Mój brat usiadł na tym "gościnnym krześle" , bo na nim też miał się odbyć zabieg :)
Potem pielęgniarka robiła "blokadę oka" (ot tak z marszu - zastrzyk w zewnętrzny kącik oka). A potem pan doktor brał skalpel i kroił. Coś nacinał - w czterech miejscach gałki ocznej. Ja na tym etapie już byłam na korytarzu przy otwartym oknie, zalewając się łzami i nie mogąc uwierzyć, że się na to zgodziłam.

Mój brat podziękował i wyszedł. Zabieg trwał jakieś 15 min (łącznie z czekaniem na zadziałanie blokady). Oszczędzę szczegółów jak wyglądał po tym zabiegu.. W każdym razie już po 2 dniach mogliśmy wyjść z hotelu na zewnątrz (okna zasłonięte kocami, bozasłony były marne) i wrócić do domu.
Po miesiącu był gotowy do powrotu na uczelnię.

Z wady -12 (efekt pomyłki lekarskiej) mój brat uzyskał -6 - co dla niego oznaczało,że w końcu widział.
Po wielu, wielu latach (jakiś 25) postanowił powtórzyć operację w ludzkich warunkach. Chciał doprowadzić korektę wzroku do 0.
Jako człowiek już majętny wybrał sobie najlepszą klinikę w Polsce i umówił się na spotkanie ze znanym profesorem z US w sprawie konsultacji przedoperacyjnej.

Po wstępnym badaniu profesor o nic nie zapytał, więc mój brat mu zaczął opowiadać, że tu było -12 i miał operację .... Profesor nie uwierzył. Po operacji nie było absolutnie żadnego śladu. Ale od razu skojarzył lekarza z Legnicy - podobno miał doskonale prosperującą prywatną klinikę na Uralu. Ale już laserowo leczył :):)

Mój brat nie zdecydował się na operację. Po takich przejściach - jednak nie. U niego jest bardzo poważny astygmatyzm. Profesor dał tylko 50 % szans - na doskonałym sprzęcie i najnowszej technologii. Za mało by się połasić. Ma dziś -6 i jest z tym szczęśliwy :)


P.s. co zrobił ? Zainwestował w baaardzo drogie okulary - dobrane idealnie na kosmicznym sprzęcie.

malka
06-01-2012, 02:34
Eeeee to ja miałam light ;)

AgnesK
06-01-2012, 08:50
Łojezusie...to ja chyba zainwestuje jednak w dobre okulary..

Wiecie co mnie frustruje w doborze okularów? Ze się nie widze w lusterku!!! We wszystkich oprawkach wyglądam super:)
Natke wezme jutro ze sobą do optyka:)
Dzieki dziewczyny za opowieści:)

aneta s
06-01-2012, 09:36
Nemi dziękuję kochana!:hug: jakby co będę Cię dręczyć privami...;)
to mnie zmartwiłyscie tymi operacjami laserowymi bo też się zastanawiałam nad korekcją...u mnie minus 3.75 ale moja wada wciąż się pogłębia, generalnie noszę soczewki , okulary sporadycznie ale aby uniknąć niedotlenienie oka na samych soczewkach nie da się ...w okularach czuję się fatalnie bo nienawidzę mieć czegokolwiek ani na nosie ani na głowie, w czapce chodzę tylko jak jest ogromny mróz albo jak moja Mama na mnie wrzeszczy - dla świętego spokoju;)

kraania
06-01-2012, 10:40
Ktoś z Was ma doswiadczenie z laserem na oczy?

Agnieszko ja miałam operację prawie 6 lat temu i po prostu żyję na nowo! Od zawsze było to moje marzenie - miałam prawie identyczną wadę jak Ty: - 6,5; - 5,75. Nienawidziłam okularów i chodziłam przez wiele lat tylko w szkłach kontaktowych. Niestety moje oczy zaczęły mówić dość. Strasznie mi wysychały a do tego jednak na noc soczewki trzeba zdejmować, na basenie kłopot i mimo wszystko pewne ograniczenia. Nadarzyła się wtedy okazja,mieliśmy jakieś wolne środki i M mnie namówił, bo akurat okazało się, ze jego koleżanka z pracy klika lat wcześnie robiła. Przeszłam wstępną kwalifikację i warunkiem było to, że na 3 miesiące musiałam zdjąć soczewki i chodzić tylko w okularach przed zabiegiem a potem jeszcze bardziej szczegółowe badania. Okazało się też, że muszę wcześniej mieć zabieg laserowania siatkówki bo coś tam ciągnęło. Sam zabieg to pół godz. na oboje oczu. Już po zabiegu jak wstawałam ze stołu to widziałam godzinę na wiszącym zegarze na ścianie jakieś 4 m ode mnie. Wtedy to było dla mnie niewiarygodne! Po zabiegu 2 godziny w ciemni, potem miesiąc bez względu na pogodę okulary przeciwsłoneczne, zapuszczanie kropli co kilka godzin i koniec. A w 100% dobrze widziałam już następnego dnia po operacji.
Ja polecam! Ale warunek to dobra klinika i stosowanie się do wszystkich zaleceń lekarza.

cronin
06-01-2012, 10:46
No ja też - 6 na obu oczach , bez okularów jestem ślepa jak kret męża własnego nie rozpoznaję :) ale lubię okulary a nie znoszę jak ktoś mi grzebie w oczach, nawet badania dna oka nie jestem w stanie zrobić mimo znieczulenia, kiedyś myślałam o operacji ale szybko mi przeszło, musieliby mnie uśpić na miesiąc ;)
Po tych opowieściach nigdy w życiu brrr.....

ngel
06-01-2012, 11:49
ależ opowieści krew w żyłach mrożące macie z tymi okularami ;)

Ja przybiegłam tylko żeby się pochwalić, że wczorajsze usg nie pozostawiło żadnych wątpliwości- pod moim serduchem rośnie córcia i w dodatku zupełnie zdrowa! :D Bałam się jak cholera tego usg po tych ostatnich przejściach więc wieeeelki kamulec z serducha mi spadł! Tylko skąd ja teraz wezmę ciuszki dziewczęce jak w rodzinie same chłopaki?? :-)

aneta s
06-01-2012, 11:57
Ngel gratulacje ogromne!!!

amalfi
06-01-2012, 12:00
Ech, ja kiedyś marzyłam o operacji. Ale właśnie mój okulista mi powiedział: czy gdyby to było takie proste i fajne, to nosiłbym okulary? I moje dzieci? I to mnie przekonało. Więc chodzę w okularach, chociaż ich szczerze nie trawię. Mam wadę, z którą się urodziłam i zawsze moim marzeniem było "zobaczyć" jak to jest dobrze widzieć. Szkła kontaktowe w moim przypadku są bardzo drogie, bo muszą mi robić jakieś specjalne, więc okulary chyba są jedynym wyjściem. Najgorsze jednak, że wada z wiekiem postępuje.

oz
06-01-2012, 12:12
Ja przybiegłam tylko żeby się pochwalić, że wczorajsze usg nie pozostawiło żadnych wątpliwości- pod moim serduchem rośnie córcia i w dodatku zupełnie zdrowa! :D Bałam się jak cholera tego usg po tych ostatnich przejściach więc wieeeelki kamulec z serducha mi spadł! Tylko skąd ja teraz wezmę ciuszki dziewczęce jak w rodzinie same chłopaki?? :-)

Ngel, nie chcę nic mówić, ale mój synek Franuś na 3 dni przed porodem na usg też na 100% był dziewczynką ;) najważniejsze, że dzieciątko zdrowe, a ubranka się znajdą :)

AgnesK
06-01-2012, 12:12
Ngel, fantastyczne wieści!!!!!:):wiggle:

Okulista mówił mi tez o dolegliwosciach po laserze po menopauzie, ze b suche oki, kłuje, ciagnie i w efekcie zerowy komfort dla kobiet w tym wieku.

amalfi
06-01-2012, 12:22
Ngel, wspaniałe wieści! Gratulacje. Co tam ciuszki.

XX
06-01-2012, 12:40
Aga jak nie widzisz się w lusterku to zrob sobie moze zdjecia i obejrzyj w okularach?


co do wakacji też bym pojechała szczgólnie na Kanary ale to trochę niestabilne sejsmicznie ostatnimi czasy...

dla potrzebujących - myślę o Was cały czas.

malka
06-01-2012, 14:39
Ngel - cudownie:)

Aga, wiesz czemu ja miałam takie straszne parcie na operacje? chciałam pomalować sobie rzęsy, czego w okularach nie dało się zrobić, a tym bardziej bez, taka babska próżność :oops:

ale ja Cie nie chcę odwodzic od Twoich planów, to ,ze u mnie było źle, nie znaczy,że u Ciebie sie to powtórzy.
Aaaa i we Wrocku masz fajna klinike oka, pracuje tam jedna z naszych forumek, jak chcesz namiar na nia , by się dowiedzieć szczegółów, pisz :)

Nefer
06-01-2012, 14:50
ależ opowieści krew w żyłach mrożące macie z tymi okularami ;)

Ja przybiegłam tylko żeby się pochwalić, że wczorajsze usg nie pozostawiło żadnych wątpliwości- pod moim serduchem rośnie córcia i w dodatku zupełnie zdrowa! :D Bałam się jak cholera tego usg po tych ostatnich przejściach więc wieeeelki kamulec z serducha mi spadł! Tylko skąd ja teraz wezmę ciuszki dziewczęce jak w rodzinie same chłopaki?? :-)


GRATULUJĘ u uważajcie Dziewczyny na siebie :):) To cudowna wiadomość :)

DPS
06-01-2012, 15:42
Ngel - gratulacje! :D
Ja to już nie myślę o laserze, mam +12, czyli bez okularów rozróżniam głęboko rozmazane kontury osób i przedmiotów... :(
Kiedyś proponowano mi wymianę soczewki oka, kto wie, może kiedyś uda się...

AgnesK
06-01-2012, 16:41
Aga jak nie widzisz się w lusterku to zrob sobie moze zdjecia i obejrzyj w okularach?

.

Ha! Najlepsze są najprostsze pomysły:)
Dzięki:)




Aga, wiesz czemu ja miałam takie straszne parcie na operacje? chciałam pomalować sobie rzęsy, czego w okularach nie dało się zrobić, a tym bardziej bez, taka babska próżność :oops:



Ja kupiłam sobie lusterko w Ikei, na takim wysięgniku:)



Ja to już nie myślę o laserze, mam +12, czyli bez okularów rozróżniam głęboko rozmazane kontury osób i przedmiotów... :(
.

Choroba, to moja wada, to pikuś..

Agduś
06-01-2012, 16:46
Kurczę, jak przy -1,75 i -2,5 własne dzieci na basenie poznaję tylko po kolorze kostiumów i czepków!

malka
06-01-2012, 17:11
Ja kupiłam sobie lusterko w Ikei, na takim wysięgniku:)

mam takie, co nie zmienia faktu,ze przed operacją moja twarz w lusterku była jedną szaro-cielistą plamą :oops:

ngel
06-01-2012, 17:38
Kochane bardzo dziekuję! Ja się cieszę jak nie wiem- będę mieć wszystkie dzieci w domu (synuś już jest :-) ). Mąż jest lekko rozczarowany i uważa, że to uknułam ;-) ale równowaga w przyrodzie być musi! Ja mam synusia mamusi to on będzie miał corunię tatusia- biedaczek jeszcze nie wie, że będzie tańczył jak mu ta mała panna zagra :D

Co do okularów- my też rozważaliśmy temat- ja mam niewielką wadę- bardziej mi dokucza astygmatyzm ale chodzę bez okularów- co najwyżej numer autobusu pomylę. Ale jak noszę okulary to potem bez nich widzę bardzo źle. Mąż ma większą wadę i rozeznawał temat operacji ale na razie się poddał. Wada się nie powiększa- podobno z wiekiem moze się trochę cofnąć bo on krótkowidz jest a z wiekiem to raczej w druga stronę idzie- ale czy tak jest nie wiem na pewno. Moja mama się przymierzała do operacji oczu ale u niej sprawa była poważna- zez, astygmatyzm i chyba z -12. Nie zdecydowała się- za duże ryzyko powikłań. Gdybym się decydowała to raczej na raty- najpierw jedno oko potem drugie- tak sądzę....

AgnesK
06-01-2012, 19:32
Ngel, to u Was sytuacja dzieciowa odwrotna niz u nas:)

Który to tydzień u Ciebie teraz?

Anna Wiśniewska
06-01-2012, 19:43
ngel, GRATULACJE!!! :wiggle: Kochana, a pudełeczko dotarło?? Mam nadzieję, że tak i że Ci się podoba :)

Aga, ja w kwestii okularów i laserów nic nie wiem, na moje szczęście mam wzrok po Tatusiu :)

ngel
06-01-2012, 21:01
Aga- dokładnie na odwrót nie u Was- ale u nas w planach jeszcze jedna pociecha ;) A tc 22

Ania- dotarło i jest takie piękne, że ..... nie oddalam ;) Mialo być na prezent ale jest tak śliczne, że zostalo u mnie i stoi na honorowym miejscu w sypialni i mieszkają w nim moje ukochane kolczyki- ale tylko kilka wybranych par! Ja nie wiem skąd Wy ludzie takie talenty bierzecie ale po prostu pudełeczko jest małym dziełem sztuki! Bardzo mi się podoba!! I bardzo dziękuję, że wystawiłaś je na aukcję :-D

ngel
06-01-2012, 21:03
a tak swoją drogą to zastanwiam sie jak to jest? Moja mama ma dużą wadę wzroku- chyba z -12 ale maluje się bez okularów- z nosem przy lustrze ale jest w stanie się całkiem nieźle pomalować. Ostatnio nawet czyta bez okularów- z nosem w książce ale czyta. Może dlatego, że krótkowidz więc z bliska coś tam widzi?

AgnesK
06-01-2012, 22:03
Ngel, to jest tzw starowzroczność..Pan dr mnie był uswiadomił, bo sie u mnie zaczęła:( Zaaa wcześnie.
Pan dr był b miły i mówil co chwilę "martwisz mnie księżniczko":)
Za tę "księżniczkę" wybaczyłabym mu wszystko;-)

No to, ciocia, jeszcze min 16 tygodni przed Tobą:)

amalfi
06-01-2012, 22:14
P.s. co zrobił ? Zainwestował w baaardzo drogie okulary - dobrane idealnie na kosmicznym sprzęcie.

Agnes, przepraszam, że na Twoim wątku, ale muszę zapytać. Co to znaczy kosmiczny sprzęt i baaaaaaardzo drogie? Pytam poważnie, bo pewnie jak zwykle i jak ze wszystkim zapóźniona jestem z powodu nieustającego kieratu.

malka
06-01-2012, 22:31
a tak swoją drogą to zastanwiam sie jak to jest?


lata praktyki kochana :) jak się zaczyna koło trzydziestki,to pewnie przed sześćdziesiątką bedę to robić z zamkniętymi oczami ;)

ziaba
07-01-2012, 06:46
Kolejny ślepak dołącza:wiggle:

Agnieszka, istnieją jeszcze soczewki fakijne. Te się wszczepia jak nie ma możliwości lasera. Trzeba popytać dr.Googla, czy w Twoim przypadku to dobry wybór.

Istnieją okulary kosmiczne. Raczej szkła . Firma Rodenstock parę lat temu wypuściła niesamowity model szkieł. Jak by tu opisać - jak się patrzy bardzo kątem oka to świat jest idealnie widoczny i nie ma żadnych krzywizn. Każda para szkieł jest dobierana indywidualnie na danego osobnika,jakieś cuda wianki w trakcie produkcji, przeciąganie środka sfery itd..
Koszt dość wysoki - 2500 za same szkła. Ale jakość ich wykonania i trwałość powalają. Szkła szkłami, ale żeby wzrok zatrzymać na takim samym bodaj ułomnym poziomie..

Ngel - dziewczynki, dbajcie o siebie !!
( jak będzie miała na imię ???)

anev
07-01-2012, 08:16
ngel GRATULACJE!
o ciuszki się nie martw,
u mnie było podobnie same chłopaki w rodzinie
i jak się urodziła moja córcia to ciocie i babcia
nakupowały dziewczynkowych ubranek tyle że mała
miała niezły zapas;)

jamles
07-01-2012, 09:03
...tylko gdzie na plaże polecieć w lutym , żeby w samolocie spędzić max 5 - 6 godzin...
W. Kanaryjskie, Hajfa :rolleyes:

AgnesK
07-01-2012, 14:51
Ciooociu Żabo..:)
Lesiu, nie kuś:)

No teraz u mnie juz po ptokach, dziś byłam dobrać sobie okulary. Szkła drogie jak szlag 1100. Pan proponował mi Rodenstocka, ale powiedziałam, że moze nastepnych razem (czytaj: jak Franc wyjdzie na prostą). I do tej wymiany przygotuje sie porządnie.

ngel
07-01-2012, 16:21
no tak ale moja mama maluje się widząć coś! I jak to jest, że potrafi czytać z nosem w książce ale bez okularów?

A córeczka chyba będzie Marysia- jeszcze do końca nie wiem. Miała być Maja ale Majeczek strasznie dużo. Ja mam milion pomysłów ale pan mąż się uparł, że musi być na M- synuś jest Mikołaj ;)

Aga nie zamierzam rodzić wcześniej (tak wiem- jakby którakolwiek z mam wcześniaków planowała) ;)
W czwartek moja przyjaciółka urodziła drugiego synusia i zamiast się cieszyć to mi płakała w słuchawkę bo chwilę po niej urodziła jakaś babeczka dziewczynkę w 28 tygodniu i niestety malutka zaraz umarła :( Też mądrzy w tym szpitalu zamiast zabarać kobietkę jak najszybciej z oddziału poporodowego, zapewnić opiekę psychologa to biedulka tam leżała z innymi szczęśliwymi mamami i wyła z rozpaczy..... :( Okropne to :(

A o nartach i ciepłych krajach proszę nawet nie pisać- na razie muszę zpomnieć ;) Choć jeszcze parę dni temu miałam pomysł, żeby w sierpniu lecieć na tydzien do Bułgarii (malutka powinna się urodzić w połowie maja) ale potem uświadomiłam sobie, że to jednak jeszcze malizna będzie i nikt mi nie obieca, że będzie tak bezproblemowa i łatwa w obsludze jak jej brat ;) Chyba zostaniemy przy Zwierzyńcu ;)

Arnika
07-01-2012, 16:27
Ngel... takie dzieci są najmniej bezobsługowe... siusiu w pampersy, cyc w pogotowiu... Żyć i nie umierać... I do tego w wózku, nie krzyczą żeby kupić, nie biją się z rodzeństwem...
Ja bym nie odpuściła.... Pojechałabym....

aneta s
07-01-2012, 16:29
Ngel dbaj kochana o siebie i Malenstwo - brzuszek Pogłaskaj od forumowych ciotek:hug:
Ziaba a jak u Ciebie, lepiej ze zdrówkiem?:rolleyes:
Ja przy mojej minusowej wadzie nie mam problemu z makijażem,maluję się bez okularów ale blisko - kilka cm od sporego lusterka powiększającego, czytam bez okularów i przy laptopie siedzę bez okularów ale do tv, jazdy samochodem i masy innych czynności nie da się bez...leżąc w łóżku bez okularów gdyby z łazienki wyszedł obcy facet to pewnie wzięłabym go za wlasnego męża:lol2::Pja nie inwestuje w drogie szkła bo ja okularów za bardzo nie szanuje, tzn zdarza mi sie je walnąć byle gdzie i przeczyścić byle czym...ale zawsze kupuje plastikowe bo lżejsze,mam natomiast słabość do oprawek...;)
Lesiu kuszaca propozycja...:)czy ktos może mnie i moja rodzine teleportować? podróż z 2 łobuzami mnie przeraża...;)

aneta s
07-01-2012, 16:39
Ngel ja mam Marysię, niebawem skończy rok...ja nei polecam latać z dziećmi ponizej 3 miesiąca ze względu na niekorzystne cisnienie śródczaszkowe, moje dzieciaki są "oblatane" bo sporo podróżowalismy między Pl a No ale nigdy wczesniej jak przed ukończeniem 3 miesiąca...

AgnesK
07-01-2012, 17:42
Ngel, jaki psycholog? O czym ty mówisz. Nie w tej rzeczywistości.

Ja dzisiaj też naprzymierzałam sie okularów, bo nosze je na stałe, więc chciałam mieć jakąś fajna oprawkę. W końcu wybrałam "najlepiej rokującą" i poprosiłam kobietke, która kupowała sobie szkła kontaktowe, żeby mi cyknęła fotkę komórką (dzięki XX!). Pani fotke zrobiła i powiedziała ze wg niej oprawa jest super. Więc wzięłam, bo czas nagli.

My mamy dziś kolędę. Wygląda na to, że kolejny raz czysto teoretycznie.
Byliśmy juz dwukrotnie w kancelarii zgłaszac, że nasz dom tu jest (a mieszkamy w centrum małego osiedla domków!!). Natce kiedyś było przykro, teraz juz machnęła ręką. Frankowi to..wiadomo. Tylko ja na dziś miałam mowę przygotowaną i...krew w piach.
Za to sernik sie piecze.:)

nemi
07-01-2012, 18:02
Podpisuję się obiema łapkami pod tym co napisała Anetka o lataniu z dzieciaczkami poniżej 3 miesięcy. Nie jest to zabronione z pkt widzenia przepisów, ale bardzo męczące dla wszystkich, a przede wszystkim dla malucha. Poniżej 3-4 miesiąca przed lotem warto skonsultować się z lekarzem.

Ale niestety czasem zdarzają się też przypadki rodziców pozbawionych mózgu - w ub.roku lecąc na Gran Canarię mieliśmy wątpliwą przyjemność siedzenia za parką z maluszkiem (ok. 5-6 miesięcy). Mamusia i tatuś słuchawki na uszach i nie obchodziło ich nic, a my i pozostali pasażerowie mieliśmy ponad 5-godzinny koncert spazmatycznego płaczu. Kilka razy interweniowała obsługa pokładowa - bez skutku. Jak normalnie nie mam takich odruchów to miałam ochotę wstać i po prostu trzepnąć oboje rodziców.

Dzieci poniżej 2 r.ż. nie mają swojego miejsca w samolocie - podróżują na kolanach rodziców, przypięte specjalnymi pasami. Na zmiany ciśnieniowe (żeby malucha nie bolały / nie zatykały się uszka) poleca się np. karmienie podczas lotu albo chociaż picie. Często silniki samolotu działają na maluchy usypiająco i dziecko usypia. :) Przy odprawie w przypadku czarterów warto poprosić o miejsce przy wyjściu awaryjnym lub w pierwszym rzędzie tuż za pilotem; rezerwując lot w liniach rejsowych warto pamiętać o tym przy wyborze miejsc. (jest tam zdecydowanie więcej miejsca).



ngel GRATULACJE!!! Kiedy maluszek ma przewidziane pojawienie się na świecie?

DPS
07-01-2012, 18:07
I tego się trzymajcie - sernik najważniejszy! :D
Ngel - uważaj na siebie, bądź grzeczna i pilnuj się! ;)

Aga - ja zawsze muszę zdać się na panią optyk i męża z wyborem oprawek, nie widzę NIC, kiedy je przymierzam.
Na szczęście mamy fajną panią optyk, potrafi dobrać oprawki do twarzy. :)

AgnesK
07-01-2012, 18:51
A ja dziś trafiłam na pana optyka w mega ekstrawaganckich (absolutnie czaderskich!!) okularach. Jak zaczłą mi podawac oprawki..czerwienie..fiolety.. Zarąbiste były, ale mówię facetowi, że ja nie z tych , co oprawki pod kolor bluzki, ze 1 parę moge sobie ino kupić..:)

Sernik upieczony, juz po 1 kawałku zjedliśmy.
Dooobry:)
Ksiądz nie przeszkodził w pieczeniu:)
A mowe miałam odnośnie odmowy chrztu Frania w sierpniu 2010 r. Już tyle czasu minęlo, ze moge spokojnie mówic o tym. No i chciałam podyskutować.
I nie podyskutowałam:) Może za rok?;-)
Idę dalej jeśc sernik:)

ziaba
07-01-2012, 18:51
Nie zauważyłyście kobiełki, że z modą okularową to załamka ? wciskają kujonki na każdy nos i pieją , a człowiek wygląda jak stara sekretara z czasów PRLu. Jeszcze tylko walnąć kok z tapira na łbie, przywdziać koronkowy kołnierzyk i zapuścić wąsa . Komplecik...

Wiecie co ? taka ślepota to bywa naprawdę często potrzebna. Mój ślubny - ślepok na krótkich dystansach - wciąż powtarza, że takam wciąż śliczna i nic się nie zmieniam z upływem lat.:) On wierzy w to co widzi a ja wierzę w to co mówi :wiggle:

To ja jeszcze o modzie pojadę . Spotykam znajomą z córką lat 14 na zakupach. Butów zimowych szukają. Znajoma puszcza tekst " mam dwa wyjścia, albo młoda będzie wyglądać jak młoda k.rew , albo będzie chodzić w zimę w trampkach "

oz
07-01-2012, 19:35
Aga nie zamierzam rodzić wcześniej (tak wiem- jakby którakolwiek z mam wcześniaków planowała) ;)
W czwartek moja przyjaciółka urodziła drugiego synusia i zamiast się cieszyć to mi płakała w słuchawkę bo chwilę po niej urodziła jakaś babeczka dziewczynkę w 28 tygodniu i niestety malutka zaraz umarła :( Też mądrzy w tym szpitalu zamiast zabarać kobietkę jak najszybciej z oddziału poporodowego, zapewnić opiekę psychologa to biedulka tam leżała z innymi szczęśliwymi mamami i wyła z rozpaczy..... :( Okropne to :(

Ngel, niestety w PL nie ma oddzielnego "oddziału" dla mam wcześniaków... co prawda po urodzeniu Maciusia położne proponowały mi przeniesienie do sali, gdzie były też dwie mamy wcześniaków.. z racji tego, że ja jestem już trochę "uodporniona" na dzieci (Maciuś jest naszym trzecim dzieckiem) nie chciałam się przenieść. Stwierdziłam, że wolę być wśród mam z dziećmi, niż ciągle mówić o wcześniakach... chociaż nie ukrywam, że czasem bywało przykro i serce ściskało... no a trzy doby (po cesarce) trzeba gdzieś wyleżeć...

AgnesK
07-01-2012, 19:51
Zia, ja jak mysle o ewentualnych dylematach modowych Natki (narazie brak..uf uf), to mam w pamieci Twój wpis sprzed lat...kilku;-), do tej sprzedawczyni w sklepie jak z młoda spodnie kupowałas - że to nie ty bedziesz je na 4 literach nosiła. I tego sie trzymam;-)
A Twój pan mąż ma rację:)

Oz, ja na noc dostawałam jakieś silne zastrzyki, żebym spała. W naszym szpitalu sale dwuosobowe, pierwsza mama była b taktowna. Druga mniej, ale nie dziwie sie jej - pierwsze dziecko, dzika radość.
Dopiero jak na wieczornym obchodzie nawet nie spojrzałam na lekarzy, tylko leżałam tyłem do nich, przykryta kołdrą, nawet nie siliłam się na udawanie czegokolwiek, zdecydowali o przeniesieniu mnie na ginekologię. Jestem im za to ogromnie wdzieczna. Przez tydzień byłam sama w sali. Potem doszły do mnie dziewczyny (sala była 3osobowa), których dzieci leżały na septycznym z zapaleniem płuc. I ten pierwszy tydzień samotny dobrze mi zrobił a potem towarzystwo dziewczyn. Musiałam sobie wszystko w głowie poukładać. W trzecim tygodniu w szpitalu udało się w miare ustabilizowac moje ciśnienie i chodziłam juz w miare normalnie, wtedy wypisano mnie do domu.
W Klinice AM we Wrocławiu, gdzie leżał potem Franiu, mamy wczesniaków mogły lezec w szpitalu tak długo jak chciały. To one decydowały o dacie wyjścia do domu. Wielu była potrzebna ta swiadomośc bliskości dziecka.. Zresztą, wyjście do domu bez dziecka to jest po prostu koszmar.


Żeby trochę rozładować cięzki kaliber rozmowy:
w swej bezkresnej blondnaiwności sądziłam, że mój syn wreszcie zaakcepotował ser żółty na kanapkach.
Jakżeż sie myliłam!
Dzis znaleźlismy kilka plasterków wcisniętych w...grzejnik:) Takie serowe chrupki sie zrobiły..:o:rolleyes:
Kreatywne to moje dziecię, nie ma co:)

Agduś
07-01-2012, 19:52
Córeczka cioci mojej mamy umarła dwa, trzy dni po urodzeniu się. Na ciocię mamy nawrzeszczał lekarz - Niemiec (bo to było podczas okupacji), że "czemu ta głupia baba - Polka tak ryczy". Synek mojej cioci (siostrzenicy tej z pierwszego zdania) urodził się jako wcześniak czterdzieści lat po wojnie i też szybko umarł. Leżała w sali ze szczęśliwymi mamami, którym przynoszono dzieci do karmienia. Czasy zmieniły się o tyle, że nikt na nią nie wrzeszczał, że jest głupią babą... To było 30 lat temu, jakiś postęp powinien był w tym czasie nastąpić.

Agduś
07-01-2012, 19:57
Żeby trochę rozładować cięzki kaliber rozmowy:
w swej bezkresnej blondnaiwności sądziłam, że mój syn wreszcie zaakcepotował ser żółty na kanapkach.
Jakżeż sie myliłam!
Dzis znaleźlismy kilka plasterków wcisniętych w...grzejnik:) Takie serowe chrupki sie zrobiły..:o:rolleyes:
Kreatywne to moje dziecię, nie ma co:)
Ja wlewałam zupę w... lalki! Nacinałam im usta nożyczkami, a potem karmiłam zupą. Co dziwne, nie pamiętam, żeby potem śmierdziały!

Anna Wiśniewska
07-01-2012, 20:08
Ja wlewałam zupę w... lalki! Nacinałam im usta nożyczkami, a potem karmiłam zupą. Co dziwne, nie pamiętam, żeby potem śmierdziały!

Jesoooo!! :jawdrop:
:)

oz
07-01-2012, 20:19
W Klinice AM we Wrocławiu, gdzie leżał potem Franiu, mamy wczesniaków mogły lezec w szpitalu tak długo jak chciały. To one decydowały o dacie wyjścia do domu. Wielu była potrzebna ta swiadomośc bliskości dziecka.. Zresztą, wyjście do domu bez dziecka to jest po prostu koszmar.

U mnie w piątek rano (czyli 3 doby po cesarce, która odbyła się w poniedziałek wieczorem) pani ginekolog (nota bene bardzo młoda dziewczyna, raczej bezdzietna) stwierdziła bez rozczulania się: "Panią dziś wypisujemy do domu, bo pani i tak nie czeka na dziecko"... no comments...
A wyjście bez Maćka było dla mnie tragedią... ale tam gdzie rodziłam był taki "przemiał", że nie było możliwości pobycia chociaż przez chwilę w samotności... w dodatku sala 5-cioosobowa a mamy jak to mamy... różne... raz po prostu musiałam być niemiła, ponieważ akurat trafiły się dwie mamuśki, które jak dzieci budziły się w nocy to rozpoczynały dyskusje na cały regulator (nie to żeby szeptem)... no i raz nie wyrobiłam, bo ja naprawdę kiepsko śpię, a dyskusje o 3 nad ranem nie sprzyjają... więc w takich warunkach o odreagowaniu jakimkolwiek nie mogło być mowy... dopiero w domu wyryczałam się, odreagowałam chociaż trochę...


No a Franuś spryciulek ;) gratuluje ancymona :D

AgnesK
07-01-2012, 20:43
Agduś!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Padłam:)
Ja tam wszystko zjadałam:)


Olu, kwestia opieki na oddziale położniczym, to jedna sprawa, ale to, że nie ma psychologa przy OIOMIe to po prostu dramat.
Z "nowymi rodzicami oiomowymi" pierwsza rozmowa lekarska powinna byc prowadzona zawsze w obecności psychologa. To jest przeciez zupelnie inna rzeczywistość. Dla wielu nie trwa ona tylko przez kilka miesięcy. Zresztą nie tylko pierwsza..każda kolejna, która nie jest przynoszacą dobre wieści..
Ale o czym my tu mówimy, skoro brakuje w szpitalu pieniędzy na wszystko..
Nie zapomnę jednej rozmowy z lekarzem , który prowadził Frania. Przyszłam na rozmowę i usłyszałam, że lekarz dostał pismo nakazujące wprowadzenie oszczędności na oddziale, że zuzycie prądu za duże itd. Spojrzał na mie wtedy i spytał czy ma Frankowi odłączyc respirator..
Nie czarujmy się więc, nie ma mowy w naszych szpitalach o rozmowach empatycznych, wczuwaniu się w dusze rodzica.. Nic z tego. Co chwila dostajesz przez łeb i tylko spróbuj zapłakac. Zaraz cie do pionu postawią. "Nie płakać!" "nie wolno pani!!".
ja wiem, ze wszystko zalezy od człowieka - juz jakiś czas temu prowadziliśmy tu podobna decyzję z Ewą, tata Ani leżal wtedy w szpitalu..
Jak Franiu leżał w ImiDzie i po komplikach przy narkozie został przeniesiony na OIOM, miałam NIESAMOWITE wsparcie ze strony lekarzy.. Nie sądze ze tylko dlatego, że za nami było tyle miesięcy trudnych przejść. mam wrażenie, że to było po prostu w ich naturze. (choć jedna lekarka powiedziała mi przy ponownej próbie zoperowania Frania, że boją sie czy im tu nie padnę i czy na pewno nie chcę zadnych prochów:) )
Teraz omawiając kolejną operację Frania z chirurgiem zartowaliśmy sobie, ze tym razem bez numerów będzie itd. Czułam takie...człowieczeństwo bijące z tego lekarza.
Ciężko to wszystko ująć w słowa.
W każdym razie uważam, że rodziny takie jak Oli i Marcina powinny byc obejmowane systemową opieka psychologiczną..NIe tylko rodzice, ale i dzieci.
Przecież TO dotyka wszystkich. Całą rodzinę. Nie tylko matkę.

DPS
07-01-2012, 20:44
Tak sobie czytam i myślę - jakimż cudem są narodziny zdrowego dziecka i ile matek w ogóle tego nie zauważa, czasem rodząc w pijanym widzie... :(

A Ziaba rację ma z tą modą, chociaż - może ta staroświecka coś w sobie ma...? ;)

malka
07-01-2012, 21:19
no to i ja z grubej rury pojadę

Jak roniłam, to jedno z pierwszych pytań lekarza na patologii było :czy jest pani mężatką", na moją prawdziwą odpowiedź, że nie,usłyszałam "to nie ma co ratować"i zobaczyłam plecy lekarza (tfu) w drzwiach. Oszczedzę Wam dalszej wymiany zdań, a raczej mojego monologu.
Niestety stało sie jak się stało i po zabiegu, na moje pytanie co z płodem - "no jak co,to co z wszystkimi odpadami medycznymi " .
Oczywiście po wszystkim położono mnie na wieloosobowej sali świergoczących ciężarnych...

i dla rozluźnienia.
Moja jedzeniowe skrytki były dwie - pierwsza tak na szybko,przy stole - to był wazon, duży pomarańczowo żółty, w którym stały zasuszone róże i osty, idealnie nadawał się na 2 porcje ryby :oops:
I taka na niezjedzone drugie śniadanie, to skrzynia tapczanu....
niestety my (ja , moje rodzeństwo i rodzice) smród pamietamy :oops:

oz
07-01-2012, 21:43
Aga,
druga rozmowa z pediatrą (pierwsza miała miejsce zaraz po porodzie) była chyba najgorszą w moim życiu. Przyszła do mnie do sali (jak wyżej wspomniałam 5osobowej i całej zapełnionej) rano jeszcze przed obchodem po pierwszej nocy życia Maćka, stanęła nade mną i obudziła i powiedziała nie "opitalając" się, że stan dziecka jest krytyczny itd... Nie dość, że przy wszystkich "towarzyszkach" to jeszcze bez jakiegokolwiek wyczucia... Kolejne rozmowy na temat małego odbywały się już na OIOMie, bo już jakoś dawałam radę się tam doczłapać... w czasie 10ciu dni życia Maćka tylko jedna lekarka zadała pytanie, jak mały ma na imię i używała imienia podczas rozmowy ze mną. Dla innych był "maluchem" albo "nijakim", mimo, że tabliczka z imieniem wisiała na inkubatorze. Nie wiem czy lekarze tak podchodzą, żeby się nie przywiązywać do dziecka, czy żeby nie przeżywać potem jego ewentualnej śmierci?? A co z uczuciami rodziców??? Ale najbardziej irytowało mnie, że żaden z lekarzy (i ginekolodzy i pediatrzy) nie nosili tabliczek z nazwiskami. Za cholerę nie wiem, kto leczył moje dziecko i kto leczył mnie przed porodem... nie wiem co za lekarka robiła cięcie cesarskie... na mój temat rozmowy odbywały się p.t. "o 29 tydzień"...

aneta s
07-01-2012, 22:04
to ja powiem tylko tyle, że prze 10 lat mieszkałam w kraju , uważanym przez wielu za raj...we wrześniu zeszłego roku moja Przyjaciółka rodziła martwa córkę -Mała miała supeł na pempowinie i udusiła się...poród 2 tygodnie po terminie, w dniu "terminu " Malenstwo żyło...kolezanka po 3 poronieniach, 2 ciazach pozamacicznych, pierwsze dziecko miała dzięki Invitro, To było Darem Niebios bo poczęte naturalnie i ciaza idealna - czytaj bez wskazan do ponadprogramowej troski bo wszystko przebiegało ksiazkowo w zwiazku z tym lekarka prowadzaca ciąże - likarz rodzinny bo taki zwyczaj w No kaca moralnego nie miała, nic to , że histori,a położniczą moja Przyjaciółak mogłaby obdzielic wiele kobiet...położna podczas porodu (bo tam rodzi sie bez lekarza) płakała razem z nią bo też jej pierwszy "martywy poród " był ale potem ... na życzenie męża została przeniesiona na ginekologię, psychologa nie było, nie było nawet rozmowy z lekarzem ...jedynie przez pierwsza dobe miała obstawę w postaci salowej (mąż starszą córką musiał się zając) żeby sobie "czegos " nie zrobiła...farmakologii zero, leki nasenne dostała na własną prośbę w drugiej dobie...żadnego wsparcia, zostali zostawieni sami sobie w obcym kraju z dala od bliskich, pół roku czekali na wynik ekspertyzy co było przyczyna smierci ich Córeczki...nie wiem moze dużo zależy od szpitala... kiedy mój synek był umierajacy - bylismy na oddziale pediatrycznym w szpitalu uniwersyteckim , w drugiek dobie pobytu zapytano mnie czy chcę spotkac się z psychologiem...pytanie czy potrzebujemy wsparcia psychologa padło równiez przy wypisie...cały czas byłam z moim dzieckiem i to ono było leczone ale zadbano również o mnie - zaproponowano leki uspokajajace itd...nie czułam się sama...nie wiem czy miałam farta, czy tez taka specyfika oddziału dziecięcego???

Ola ciesze się, że zagladasz i mocno Was przytulam:hug:
Aga z Frania to niezły myśliciel juz jest...wie, że lepiej schować niż oficjalnie nie zjesć;)ciekawe jakie jeszcze niespodzianki na Was czekaja;)

aneta s
07-01-2012, 22:09
Ola pisałysmy w tym samym czasie...moja bratowa jest lekarzem, we Wrocławiu, młodym - rocznik 79, przez krótki czas pracowała na intensywnej terapii - kilka miesięcy, jak wiadomo specyfika oddziału taka, że każdej nocy Ktos odchodził...Ona nie dała rady bo każdego Odchodzacego pacjenta pamiętała ...pomimo, że jej marzeniem była kardiologia zmieniła plany specjalizacyjne, bedzie endokrynologiem. Myślę, że dużo zależy od tego kto jakim jest człowiekiem i ze wiekszośc lekarzy bywa "brutalnymi " bez premedytacji...poprostu przypadek - chcę w to wierzyć...

Anna Wiśniewska
07-01-2012, 22:41
Włos mi się jeży i płakać mi się chce, jak czytam Wasze opowieści, dziewczyny...
To nie jest normalne, tak nie może być!
Ale gdy wspominam oba moje porody - oba przez cesarskie cięcie - to to też są historie krew w żyłach mrożące i mogę o nich godzinami opowiadać, a złych przeżyć byłoby więcej.

To chyba jednak zależy od Ośrodka, choć oczywiście zdarzają się wyjątki. Pamiętam, jak Tato w samych superlatywach opowiadał o personelu i lekarzach w Instytucie Kardiologii w Aninie, gdzie miał operację wszczepiania bypassów. Operował go dr Religa. Syn Profesora. Ale Tato był pod wrażeniem wszystkich, od Pani w recepcji, przez pielęgniarki na OIOMie, no i oczywiście lekarzy.
W takich miejscach po prostu nie można nie być człowiekiem, bo się wylatuje z pracy. I tak powinno być wszędzie! Jeśli ktoś nie daje rady, psychicznie, i ubiera się w maskę gbura i świni po prostu dla ochrony samego siebie, to nie powinien pracować w takim zawodzie. Medycyna to kwestia i ciała i duszy. I mając z jednym do czynienia, nie wolno zapominać o drugim!
Moja najgorsza w życiu rozmowa z lekarzem, na onkologii w Koszalinie, odbyła się bardzo profesjonalnie i ze strony Pani Doktor bardzo delikatnie. Załamałam się po usłyszeniu faktów, a nie sposobie ich przekazania. I tak to powinno być! Nigdy nie może być kopem dla człowieka sposób przekazywania informacji przez lekarza. To dlaczego tak często jest? Kto tu jest winny?
Nie wiem.

malka
07-01-2012, 23:06
W takich miejscach po prostu nie można nie być człowiekiem, bo się wylatuje z pracy. I tak powinno być wszędzie! Jeśli ktoś nie daje rady, psychicznie, i ubiera się w maskę gbura i świni po prostu dla ochrony samego siebie, to nie powinien pracować w takim zawodzie. Medycyna to kwestia i ciała i duszy. I mając z jednym do czynienia, nie wolno zapominać o drugim!


Aniu, niestety ale takiej postawy uczą już na studiach.
Pamiętam ile razy wbijano nam do głowy,że pacjent to pacjent,a nie Pani Ania, czy Pan Janek. Nie ma rozmów wykraczających poza niezbędny wywiad ,spoufalania się i serca na dłoni, bo to rzekomo nie czyni z nas profesjonalistów,lecz "mietkie cicpcie", że niby wypalimy się po roku pracy.
No cóż, ja tam z tych co wolą się wypalić niż nie widzieć człowieka w człowieku. Choć pewnie moja rola jest łatwiejsza, nikomu nie musze mówić,że niedługo umrze, a tego,że nigdy nie stanie na własnych nogach nie mówię - bo tego wiedzieć po prostu nie mogę.
Ale to temat na inny watek...

ziaba
08-01-2012, 09:09
To co piszecie jest przykładem zachowań osobniczych. Kiedy cesarką na świat przychodziła nasza córa, atmosfera była egzotyczna - święto służby zdrowia ( 7 kwiecień ) i nad stołem operacyjnym trwała nieustająca impreska. Werbalna. Po pewnym czasie prosiłam by przestali, bo ciężko się jest śmiać sparaliżowanym od mostka w dół z wielką dziurą w brzuchu..

Przykład drugi - moja kuzynka umiłowana po stracie dziecka ( 34tydz. ciąży śmierć maleństwa w wyniku grypy mamy ) - podjęła kolejną próbę - w 4 miesiącu zrobili usg. Akcja wyglądała tak : A. leżała na kozetce, przy niej klęczał mąż trzymając ją za rękę, przy usg pani dohtór, za plecami siostra klepiąca na klawiaturze tekst podawany przez dohtorową.
"No to tak : płód bezczaszkowy, rozszczep kręgosłupa na odcinku..brak kończyn górnych, kończyna dolna lewa zdeformowana " itd w tonie znudzonej pani w oknienku informacji o odjazdach pociągów. Horror się nie skończył, bo A stanęła na komisji etyki w celu wiadomym. Pani leciwa , z wyglądu babochłop ( pewnie w życiu się nie całowała nawet ) zaczęła wywód z cyklu "każde dziecko ma prawo do życia " Reszta komisji wtórowała. Odrzucono możliwość aborcji. A. odwołała się , powiedziała że nie dociągnie do rozwiązania i się zabije. Jako że wyszło zagrożenie życia matki - zgodzono się na zabieg. A .podano dużą dawkę oksytocyny , położono na korytarzu między kiblem a brudownikiem i tyle. Od czasu do czasu przechodziła salowa i zaglądała mimochodem między nogi A. czy plama krwi już jest wystarczająca do zabrania treści w worek..
A. po 4 latach później urodziła Adę. Zdrowiuśką, przecudną laskę która mówiła pełnymi zdaniami w 8 miesiącu życia . Kiedy skończyła 1.5 roku używała słownictwa : podejżliwy, niezydentyfikowany :rolleyes: itd.

Teraz moje osobiste podwórko. Na stole operacyjnym ostatnio usłyszałam tekst " z taką aortą będzie pani żyć góra 5 lat"
Ja rozumiem, facet nie pieści się, ale może ja lubię pieszczochy ??? Gość mnie nie zna, nie wie co przeszłam, widzi mnie przez godzinę i to tylko na stole. Reakcja jest taka - gość pi..oli aż miło. Bunt i święte obruszenie. Po jakimś czasie zaczyna z tyłu głowy być coraz głośniej.. aż do stanu depresji .


Kumpela rodziła w USA. Po ciężkim porodzie miała odpocząć w 2 os sali , ale była sama. Chciała złapać kimkę a tu puk puk. Pani pediatra. Opowiadała długo i treściwie o stanie zdrowia synka. Po wyjściu pediatry ona znowu łapie sen. A tu puk puk, pani psycholog. Wypytuje o układy między ojcem dziecka, jej stanie psychicznym, czy ciąża była chciana i oczekiwana, jak przebiegała ( emocjonalnie ) itd. Kumpela wpół przytomna.. Pani psycholog wyszła. Ona znowu w kimkę a tu puk puk. Pani sexuolog. Przyszła porozmawiać o współżyciu , pozycjach i antykoncepcji. Kumpela omal baby nie zabiła..tyłek pokrojony i pozaszywany, od 36 godzin bez snu a tu pogadanka o bzykanku.. ale jak pokazała by agresję, znów wróciła by pani psycholog..

Moja córa jest na rehabilitacji. Co sekunda wbija im się, że pacjet to istota obca. Ze absolutnie żadnych tiu tiu . Ma być konkretnie, fachowo bez emocji. Jak pacjent odmawia współpracy, to jego rypka. Każdy pacjent przechodzi stopniowalność psychiczną po urazie i w identyczny sposób idzie ścieżką ku zdrowiu. Jednemu zajmuje to lata, inny daje radę szybciej, ale droga krok w krok taka sama.

Wnioski ? gdzieś pogubiliśmy człowieczeństwo w tym wszystkim. Lekarze traktują swój zawód jak..każdy zawód. Są zapracowani, zgniuśniali, miast być między pacjentami nieustannie siedzą w papierach , spętani durnymi przepisami i zwykłą niemocą wynikającą albo z braku możliwości albo z durnoty przełożonych. Wybitne Jednostki się trafiają, jednak nadal są postrzegane jako swoiste nowum.

Pierwszy opis wesołego lekarza zamyka ględzenie w temacie. Pan lekarz dziś jest Guru z własną kliniką i ma gdzieś tępogłowych. Miał możliwości i z nich skorzystał. Reszta świata go nienawidzi , druga strona ( pacjenci ) uwielbiają.

Może przyjdą kiedyś takie czasy, kiedy człowiek będzie traktował drugiego człowieka jak człowieka.;)

DPS
08-01-2012, 09:11
I tutaj chyba Malka dotarła do sedna - rzecz w edukacji młodych lekarzy, tak myślę.
Uczy się ich podejścia takiego, że to "przypadek", a nie człowiek.
Wpaja się im to bardzo starannie, mówiąc, żer to dla dobra ich i ich "przypadków", bo będą profesjonalni i nie będą ulegać emocjom.
Mozna nie ulegac emocjom i mimo to zachowywać się jak człowiek i widzieć człowieka.
I wielka szkoda, że tylko nieliczni lekarze sami potrafią dojść do tego, a ogół młodych krzywdzi się taką właśnie "edukacją".

EZS
08-01-2012, 10:25
Nie DPSia, nie uczy się tego. To wynika ze zwykłego, panoszącego się wszędzie chamstwa. Którego po prostu nikt nie tępi. A lekarze nie są wyjątkiem, jest wielu po prostu głupich, i bardzo wielu chamowatych, jak wszędze indziej naokoło.
To, czego się NIE uczy, to praktyczna psychologia (bo teoretyczna jest, a jakże, wszystkie nurty musiałam kiedyś się naumieć) i zasady rozmowy z pacjentem. Umiejętność przekazania złych nowin. Pokora wobec choroby i człowieka. Szczególnie młodzi lekarze chętnie bawią się w wyliczanki - czas przeżycia, rokowanie.. Nie zdając sobie sprawy, że każdy człowiek jest inny i te wszystkie klasyfikacje może są mają znaczenie statystyczne, ale praktycznie może być różnie. Że tzw potęga medycyny jest bardzo iluzoryczna, bo g.. wiemy, choć może trochę więcej, niż 100 lat temu, to nadal g...

No i ostatnia sprawa - brak czasu. Czasem z winy organizacji, czasem samego pacjenta. Miałam dobry przykład ostatnio u siebie. Wcisnęła mi się pacjentka, bo ona MUSI i w dodatku się śpieszy. Moja szefowa, nie mając czasu (bez umówienia!) "zwaliła ją " na mnie. Dosłownie zwaliła. Nie znam kobiety, nie leczyłam jej, ma wyniki dziwaczne, podłoże psychogenne na dłoni. Normalnie poświęciłabym jej pół godziny i po tym czasie sama by dojrzała do psychiatry. I rozstałybyśmy się w zrozumieniu. A tak - naokoło nerwówa, mnie tupią bo coś tam. Kazałam iść do PZP, ona się obraziła, że robię z niej "wariatkę" i cześć. Będzie zawracać głowę innym niepotrzebnie a na mnie się żalić, że zły lakarz. A sama sobie winna była - mogła przyjść na spokojnie, a nie tak.
A jak ma być delikatny lekarz, któremu za drzwiami tupie 20 pacjentów zapisanych i 20 dodatkowych z listy "czy pani mnie przyjmie?"
Więc różnie bywa. Choć przyznaję, w więkzości przypadków to po prostu nieświadomość złego spowodowana zwykłym brakiem wychowania, kultury itd.

DPS
08-01-2012, 15:15
No - czyli jak zawsze, ryba psuje się od głowy.
Dawno już zaobserwowałam taką prawidłowość, w urzędach, w zakładach pracy, wszędzie.
Jakie podejście szefa do pracy i do przychodzących ludzi, takie będzie podejście pracowników, robiących to, czego szef oczekuje.
W pracy u mojego dziecka szef zmiany zawsze warczy pod nosem, kiedy klienci domagają się naleznej im obsługi.
Jak reagują pracownicy? Tak samo, oczywiście.
A wszędzie, gdzie szef rzetelnie i po ludzku traktuje swoje obowiązki, egzekwuje to także od swoich pracowników i to od razu widać.
Oczywiście, są wyjątki, ale zasada jest zazwyczaj właśnie taka...

EZS
08-01-2012, 16:31
Zły wniosek
Moja szefowa jest bardzo uważająca i uprzejma, ale po prostu nie miała czasu dla osoby nieumówionej a pchającej się do gabinetu. A niestety, ja również tego czasu nie miałam a nie miałam również nikogo pod ręką, kogo ja mogłabym obarczyć obowiązkiem (żadnego stażysty, kurcze). NIE był to dzień przyjęć ani mój ani jej a poza tym ustalałyśmy wtedy ważne rzeczy na zaś. Gdyby osoba zamiast pchać się, umówiła się w terminie wszystkim pasującym, byłaby przyjęta w spokoju i znacznie więcej by uzyskała. Ale ona MUSIAŁA wtedy, dodam jeszcze, że to żaden nagły przypadek.

Chyba muszę napisać wyraźniej, bo ze trony pacjenta wszystko wygląda inaczej, niż lekarza. Otóż plagą, zmorą są pacjenci nieumówieni ale wchodzący z pytaniem "czy pani mnie przyjmie". Zwykle nie da się ustalić, czy taki ktoś przychodzi ze sprawą nagłą, więc trudno odmówić. Efekt jest taki - każdy ma określony czas przyjmowania. Na ten czas np rejestracja umawia ileś osób. Jest to liczba optymalna, żeby w miarę spokojnie je przyjąć. Nie na luzie, ale spokojnie. No ale mamy jeszcze zwykle osoby niezapisane. Czas przyjęcia na pacjenta skraca się dramatycznie. Nie ma czasu na myślenie!. Jeżeli jeszcze okazuje się, że większość z tych dodatkowych pacjentów jest chora od kilku dni albo przychodzi ze sprawą całkowicie przewlekłą, bo akurat z dzieckiem była to też weszła, to mnie osobiście coś trafia. Zaczynam tracić panowanie nad sytuacją, nie umiem się rozdwoić i.. przestaję być miła, empatyczna itd. Jedyne, na co mnie stać, to pilnowanie, żebym była skuteczna i żebym błędu nie zrobiła, a że ktoś się poczuje urazony - to trudno.
To tak na marginesie wszystkich opowieści. Nawiasem teraz czas na pacjenta jeszzce się skróci o szukanie leków na listach.....

Arnika
08-01-2012, 16:38
Laski... - chciałam tylko przypomnieć, że dzisiaj jest WOŚP... :)

Właśnie za niedługo wybieramy się na koncert, który ma Emil z kolegami ze swojej szkoły, chyba będą grali podczas światełka do nieba na bębnach djembe....
W ten sposób może choć podziękować, za to , że orkiestra sfinansowała pompy do kroplówek, które podawane były Emilowi...
Jak sporzy się w szpitalach... to chyba cały sprzęt jest z WOŚP.... Co kupuje NFZ??????

Dobrze , że mamy Owsiaka i On ma taką charyzmę... w nocy jak zwykle będzie ochrypnięty... ale zadowolony z NAS wszystkich , którzy darowali trochę drobnych do puszek.....

malka
08-01-2012, 17:17
Ewa, ja Cie rozumiem,choć z autopsji nie znam takich przypadków i bądź co bądź u mnie inny kaliber pacjentów, choć nie ukrywam do szału mnie doprowadzają pacjenci włażący do gabinetu podczas zabiegu, tak trudno zapukać i poczekać na "proszę" ????

I jeszcze na temat uczenia "profesjonalizmu". Uwierz uczą nas zdystansowania, tłuką do głowy,że nie wolno nam się "bratać" z pacjentami, oczywiście wszystko w dobrej wierze, a ćwiczenia są na z/o), a wszystko pod sztandarem deontologii.


I a propos WOŚP http://m.wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,117915,10924006.html , to pozostawię bez komentarza :bash:

DPS
08-01-2012, 17:40
Ewa - ależ bardzo dobry wniosek!
Tylko, jak napisałam - są wyjątki.
Czasem jest tak, jak opisałas.
I wtedy nie ma co narzekać na brzydkich lekarzy albo urzędników. ;)

AgnesK
08-01-2012, 17:59
Malka, widziałam ten artykuł wczoraj już.
I w tym srodowisku są..myślący inaczej. Tak jak wśród lekarzy, nauczycieli itd. W kazdej profesji.

NIe mam siły na dyskusje dzisiaj, bo kolejna fatalna noc za nami.
Kiedy Franek zacznie w miare normalnie spac w nocy???
Czy to jakiś wiek koszmarów sennych?
Hm..ale u Franka trwa chyba od urodzenia..

No nic.
Natka zbierała pieniądze dzisiaj na WOŚP!!!!
Kochana, cudowna, mądra dziewczynka!!!:)
Dumna z niej jestem jak stąd do księżyca i z powrotem:)

http://fotoforum.gazeta.pl/photo/6/vg/va/50xc/qb1fJ8zTLd8h5HS10B.jpg

Natka zbiera pieniądze na wczesniaczki a Franek odsypia nockę...
http://fotoforum.gazeta.pl/photo/6/vg/va/50xc/ThuWNHwJPnxwkCi0aX.jpg

juz w domu
http://fotoforum.gazeta.pl/photo/6/vg/va/50xc/tbaPbJQKb7fZkTPOpB.jpg

malka
08-01-2012, 18:06
Brawo Natka !!!!!!

http://spmirachowo.szkolnastrona.pl/container/711(1).gif http://spmirachowo.szkolnastrona.pl/container/711(1).gif http://spmirachowo.szkolnastrona.pl/container/711(1).gifhttp://spmirachowo.szkolnastrona.pl/container/711(1).gif

swojaczka
08-01-2012, 18:35
:wave:Kochana,dzielna,mądra Natka!Przytulasy zostawiam,a Frania - nocnego włóczykija do porządku przywołuję i do spania całonocnego namawiam:bye:

aneta s
08-01-2012, 18:46
Brawo dla Natki!:wave::wave::wave:
Aga mój Młody niebawem konczy 4 lata i dotą nie przespał jeszcze całej nocy...:bash:

oz
08-01-2012, 19:06
Brawo Natalka :) dla nas ta WOŚP była szczególna, a dla mnie trudna... wierzę, że dzięki tej akcji jeszcze więcej dzieciaczków będzie miało szansę!

Aguś, nasza Agata nie przespała całej nocy do 3,5 roku. U nas to było "uzależnienie" od spania z nami. Co noc zasypiała w swoim łóżku (znaczy ja ją usypiałam), potem o 23ciej zaczynał się koncert :( płakała (hm.. darła się) o tej samej godzinie póki nie wzięliśmy jej do swojego łóżka... pewnego razu mój małżonek nie wytrzymał i nie pozwolił Agacie wejść do naszego łóżka.. oj ciężka to była noc... koncert 3,5ciolatki w środku nocy... trwał jakieś półtorej godziny przy naszym łóżku, potem jeszcze z godzinę w jej łóżku... zasnęła, następnej nocy było już krócej, a kolejną przespała już całą. Od tamtej pory zasypia sama w swoim łóżku i budzi się rano (ewentualnie ja budzę do szkoły)... zresztą my wieczorkiem mamy taki rytuał - kąpanie, kolacja, ząbki, paciorek, bajeczka i zostawiamy dzieci w łóżkach...
Kiedyś pisałaś, że Franuś w nocy dostaje jeszcze butlę. Może to przez to te płacze??

EZS
08-01-2012, 19:12
jak ja miałam dobrze! Moje dziecko ma 2 priorytety, przy czym spanie idzie zaraz po jedzeniu ;)

Jakim cudem Natka mogła zbierać? Zuza chciała, to jej powiedzieli, że za 2 lata a ma 15 :confused:

oz
08-01-2012, 19:23
Ewa,

ja dziś widziałam dzieci na pewno młodsze niż 17 lat zbierające do puszek. Może to kwestia tego, że musiały być pod opieką kogoś starszego ino? (wolontariusze chodzili zazwyczaj w grupkach kilkuosobowych).

malka
08-01-2012, 19:24
Ewa, to dziwne, bo z tego co pamietam to w zeszłym roku jakiś 5 , czy 6 latek był wolontariuszem


edit :
o proszę tyle,że 6 lat to miał jak pisano artykuł :oops: podczas kwesty miał mniej

http://www.wosp.org.pl/final/aktualnoscifinal/5768_najmlodszy_wolontariusz_orkiestry_symbolem_ta rnowa.html

a tu jeszcze młodszy - http://fakty.interia.pl/news/najmlodszy-wolontariusz-wosp-ma-22-dni,858028,3786

z tym,że ci ponizej 17 rż, musza byc pod opieka osoby dorosłej

EZS
08-01-2012, 19:34
no nie wiem, pytała w szkole. Moze po prostu samodzielnie mozna od 16 a mniej to pod opieką, a młoda wiedziałą, ze na opiekunów nie ma co liczyć?

ngel
08-01-2012, 19:47
Dziewczyny nawet nie mowmy o podejściu niektorych lekarzy bo nóż się otwiera w kieszeni. Ja kiedyś- pół roku po ślubie- usłyszałam od gina, ktory robił mi usg że najprawdopodobniej nie będę mieć dzieci- pan wielki doktor wysnuł taką tezę jedynie na podstawie obrazu usg moich jajników! Od razu stwierdził pco (zespół policystycznych jajników- podkreślam tylko na podstawie obrazu z usg) i jeszcze rzucił w powietrze "możecie sobie teraz popróbować zajść w ciążę a po drugim poronieniu pomyślimy jak i czy w ogóle to leczyć!!!" Możecie sobie wyobrazić moją rozpacz i stan w jaki wpadłam. Na szczęście szybko trafiłam do mądrej, ciepłej i kompetentnej lekarki, która bardzo szybko wyporwadziła mnie na prostą. Ponad rok później tenże wspaniały lekarz pomagał mojemu synusiowi przyjść na świat (podobno był bardzo nieszczęśliwy, że trafiłam na stół gdy on miał dyżur bo normalnie bierze grubą kasę za cc a mi musiał "biedaczek" zrobić za darmo)! Miałam ochotę mu powiedzieć, że ponad rok temu o mało nie zabiła mnie jego "diagnoza" wzięta z sufitu- ale pomyślałam sobie, że lepiej nie fikać facetowi, ktory trzyma w ręce skalpel ;)

AgnesK
08-01-2012, 20:38
jak ja miałam dobrze! Moje dziecko ma 2 priorytety, przy czym spanie idzie zaraz po jedzeniu ;)

Jakim cudem Natka mogła zbierać? Zuza chciała, to jej powiedzieli, że za 2 lata a ma 15 :confused:

Ewa, do 16 godz mogła chodzić bez naszego pisemnego pozwolenia, po 16 z zezwoleniem.
Chodzili w grupkach 3 os., miała być opieka osoby dorosłej, ale była ona na zasadzie kontaktu telefonicznego. Fakt ze w JG wszedzie pełno policji, naprawde byłam pod wrażeniem.

ngel
08-01-2012, 20:50
pamiętam, że za czasów kiedy ja zbierałam na WOŚP było tak, że w grupie wolontariuszy musiała być jedna osoba dorosła- ale pewnie przepisy się zmieniają.
A tak swoją drogą ile pięknych wspomnień mam z finałów WOŚP :-))))))

RD2011
08-01-2012, 20:56
Dzielna Natka !Świetna dziewczyna :):bye::rolleyes:
Aguś proszę napisz czy na podane konto do wpłat
z aukcji , też mogę podać to konto na odpis 1% podatku ?
Pozdrawiam !

nemi
08-01-2012, 21:00
Już ponad 27 mln WOSP zebrała. :)

Dla Natalki wielkie brawa!!! Wspaniałą masz Córcię Aguś. :)

http://emoty.blox.pl/resource/97.gif http://emoty.blox.pl/resource/97.gif http://emoty.blox.pl/resource/97.gif http://emoty.blox.pl/resource/97.gif http://emoty.blox.pl/resource/97.gif

http://emoty.blox.pl/resource/23_129_8.gif

Arnika
08-01-2012, 21:04
Brawo Natalka :wave::wave::wave::wave::wave:

AgnesK
08-01-2012, 21:21
Kochani, pokazałam Natce Wasze wpisy jakąs godzine temu. jejku jaka byla szczęśliwa!! Aż nie mogła uwierzyć.. I komentarze na naszym blogu.
Aż jej sie oczka zaszkliły..
Dziekuje Wam..

AgnesK
08-01-2012, 21:27
Dzielna Natka !Świetna dziewczyna :):bye::rolleyes:
Aguś proszę napisz czy na podane konto do wpłat
z aukcji , też mogę podać to konto na odpis 1% podatku ?
Pozdrawiam !

Nie, nie, 1% to zupełnie inna bajka. Tu nie podaje sie nr konta tylko KRS Fundacji oraz imię i nazwisko dziecka.
I tak w przypadku Frania sa to nastepujace informacje:

1. KRS: 0000037904
2. W rubryce „Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%” należy wpisać: 10684, Kossowski Franciszek.

Dziękuję:)

anev
09-01-2012, 07:41
I a propos WOŚP http://m.wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,117915,10924006.html , to pozostawię bez komentarza :bash:

myślącym inaczej dziękujemy:P:P:P:P

Brawo Natalka:wave::wave::wave::wave::wave::wave::wave:: wave::wave::wave::wave::wave:

Mój synek też zbierał !:)

DPS
09-01-2012, 09:06
Cudne są wszystkie dzieciaki, abierające dla innych dzieciaków! Wielkie i wspaniałe!!!
Fantastyczna lekcja empatii bez gadania, tylko z czynem. :yes:
A Natce, Emilowi Arniki, synkowi Anev i wszystkim innym dzieciakom, które grały z Orkiestrą - GRATULUJĘ I DZIĘKUJĘ!!! http://www.cosgan.de/images/smilie/froehlich/a080.gif

RD2011
09-01-2012, 09:13
Tak tego typu wpisy - postawa wobec WOŚP - należy postawiać bez odpowiedzi !!
Choć i tak rodzi się bunt na ....... no, fakt brak słów , bo cisną się słowa ...tylko
niecenzuralne :confused::confused:
I wielkie brawa dla Natki i wszystkich Wolontariuszy WOŚP :wiggle::wiggle::wiggle:
Aguś ! dzięki ! już zapisałam nr dla Franusia :bye:

XX
09-01-2012, 11:58
ja pamietam, że na oddziale gdzie rodziłam byl 1 inkubator zwykły - stary trup sypiący się dosłownie miało sie wrażenie, że bakterie to po nim łażą miliardami na milimetr 2., oraz 2 inkubatory z serduszkami, 2 lampy z serduszkami, moje dziecko miało przebadane przesiewowo uszka przez serduszkowców i mi to wystarczy, ja tam jestem bardzo dumna z tej akcji, to jest dla mnie cos niesamowitego, niespotykanego na świecie i szczerze jestem pełna podziwu dla charyzmy Owsiaka a Natce gratuluję bardzo - (przy okazji no no ale laska.....)

Zbigniew100
09-01-2012, 12:54
http://fotoforum.gazeta.pl/photo/6/vg/va/50xc/tbaPbJQKb7fZkTPOpB.jpg

A mnie to się podoba wzrok Frania
" ale mam fajną siostrę " wydaje się mówić

Agduś
09-01-2012, 15:45
Baaardzo spodobał mi się ten artykuł! Obśmiałam się jak norka!
Od pierwszego razu wrzucam co roku coś do orkiestrowych puszek. Zazwyczaj rozmieniam wcześniej kasę, żeby mieć drobne i wielu wolontariuszom wrzucić osobiście albo za pośrednictwem dzieci, które też z tego mają radochę. W tym roku pierwszy raz nie chciało mi się ruszyć z domu, bo pogoda była okropna, ale sumienie mam czyste, bo wcześniej zbierali w szkole i dałam dzieckom, coby ich klasy miały więcej na koncie dobrych uczynków. No ale teraz nie mogę dumnie obnosić serduszka na kurtce.

Pozdrowienia dla wszystkich forumowych wolontariuszy!!!

AgnesK
09-01-2012, 17:17
Franio zapatrzał sie na bajkę, zdjął sobie jeden aparat i...zaczął go ..żuć.. Aparat nie działa.. Mam nadzieję, że szlag go nie trafił.. Nigdy do tej pory czegos takiego nie zrobił!!!!!

malka
09-01-2012, 17:20
o cholera :o

moze jak wyschnie to zadziała ??

ziaba
09-01-2012, 17:21
Dzieci trzeba karmić czasem;)

Mam nadzieję że się nie dożuł do sedna.
Matkoboska, żeby wiedział co do dzioba wsadził, za jakie pieniądze...

malka
09-01-2012, 17:37
-mamusiu, zjadłem deserek
-pyszny ?
-nie,ale bardzo drogi


;)

AgnesK
09-01-2012, 17:42
Zabije Was!!!:) Ja tu mało na zawał nie zejszłam byłam, tym bardziej że wiadomo, co za kilka dni.. Zadzwoniłam do Pani protetyk z płaczem niemal (wczesniej wymieniliśmy baterię, na wszelki.., ale nic to nie dało). Pani protetyk, że spooookojnie, że na takie przypadki producenci sa przygotowani i jest coś takiego jak tabletka osuszająca, ze dostaniemy, gdyby Francowi znowu zachciało sie aparaty obgryzać. A narazie mamy podejśc w środe, pani Aldona aparat obejrzy, może cos trzeba bedzie podmienic. W najgorszym wypadku da nam zamiennik a ten wyśle do naprawy. W kazdym razie ona była b spokojna, mówiła, że to norma u dzieci. Kurka wodna nooooo

Zbigniew100
09-01-2012, 17:47
O właśnie , co to za producenci ,:o nie przewidzą że dziecko jest czasami głodne .!!!!:mad::mad::mad:



;)

oz
09-01-2012, 17:57
Aguś,

masz niesamowitego syna :D no ale swoją drogą mógłby wziąć pod uwagę ile kosztował aparat... ;)

malka
09-01-2012, 18:00
Aguś, Ty się nie denerwuj, masz w domu ryż? Jeśli aparat nie ma jakiś małych otworków, możesz go włożyć do szczelnego pudełka z ryżem- wyciągnie wilgoć :) no chyba,że zwarcie się zrobiło, to nawet tona ryżu nie pomoże :(
A resztę załatwi Pani Aldona :)


i prezent dla Franka http://www.wozkolandia.pl/sklep/images/stories/blue_gummy-teether500x500.jpg

ziaba
09-01-2012, 18:04
Malka, prędzej kiszonego ogóra .. po taki memlaniu bezsmaku, coś konkretnego by się zdało.

Spokojnie Agniesiu, to pierwsze koty za płoty . Jak Franek kiedyś - tam wróci nawalony mało cienkim winem to wzruszysz ramionami. Najgorsze już za Wami.

malka
09-01-2012, 18:09
Ziaba, jak ja sie kurdę cieszę, że wróciłaś :lol:

ziaba
09-01-2012, 18:13
Malka
też Ciem kocham.

malka
09-01-2012, 18:20
:oops:

ziaba
09-01-2012, 18:30
Malka, spokojnie. Właśnie bezecnie zeżarłam batonika. Słodycz mi się nadprodukuje.;)

malka
09-01-2012, 19:02
ja się tam o Twoją nadprodukcję nie martwię, sen mi za to spędza z powiek nadprodukcja tego czegoś na moich kościach biodrowych , szczególnie jak zeżreję kolejną chałwę :oops:

AgnesK
09-01-2012, 20:03
Ja wciągam czekoladę z migdałami. Zestresiłam się aparatami jak cholera. mam nadzieję, ze przez noc aparacik doschnie i rano ruszy..kurkawodna. I chciałam powiedzieć, że tez mi Ziaby brakowało:)

DPS
09-01-2012, 21:07
Oooo, ciotka Ziaba jest, fajnie! :lol:

A Franc pokazał Ci, matka, że czas gryzaka dziecku nabyć, pewnie cos swędzi w buzi znowu! :p

Arnika
09-01-2012, 21:10
Nooo i jak miał go nie próbować... jak on taki jak malinka, jak super soczysty czerwony owoc....
Będzie dobrze....

AgnesK
09-01-2012, 22:27
Ale Franc ma już wszystkie zęby!!:) A tak na poważnie (o i le to z Wami w ogóle mozliwe ;-) ), to kurka wodna, jak długo dziecko pakuje wszystko do buzi? Która pamięta jeszcze? Bo mi się wydaje że to ino takie maluchy do roku nagminnie wszystko do buziaka pakują. Franek ciagle musi cos miec w buzi - jak nie klocki, zabawki to chociaż wlasne palce. No i dzis na aparat trafiło. Podrapał sie pewnie za uszkiem i tak jakos wyjszło..

malka
09-01-2012, 22:40
Jak długo...hym...mojemu lada chwila stuknie dziewiąta zima i ciagle się stymuluje oralnie (bez brzydkich skojarzeń proszę) najczęściej jest to drewno : ołówki,chińskie pałeczki w ostateczności zagłówek łóżka,lubi tez fakture kremu i nie ma znaczenia czy to taki do karpatki, bita śmietana, czy dermika na noc,w repertuarze było wiele pozornie niezjadliwych rzeczy, ale po powaznej rozmowie z pediatrą, mocno został on ograniczony, a ze niestety paznokcie sa zawsze pod ręką (lub stopa - tak, tak, mały jogin) to czasami sa powygryzane do zera

Arnika
09-01-2012, 22:41
Aga... Emil ma do tej pory swoje palce, paznokcie, skórki, czasami jak ogląda po kąpieli TV to złapałam go z palcami od nóg... no to mi się zaraz dostanie...;)
Długopisy pozjadane, ołówki zgryzione, pióra kupowałam metalowe z Park... i z Water... i też dawał im radę..., pisaki pogryzione... w piórniku jak po wojnie...
Kredek notorycznie brak.
Już się uodporniłam... On ma wszystko tylko 2-3 września... potem same braki...
Wszystko gryzie, wszystko załatwi zębami jak kleszy nie ma pod ręką... Ojjjj jak ja się dre wtedy....

Arnika
09-01-2012, 22:42
Oooo czyżbyśmy pisały o braciach...

Arnika
09-01-2012, 22:43
I tylko dodam, że Emil skończył ju 13 lat.. a swoją drogą to kiedy zleciało... dopiero jechałam na porodówkę.... ;)

malka
09-01-2012, 22:44
Ja Ci mówiłam, ze nasze dzieci sa tak inne a takie podobne :)

Arnika
09-01-2012, 22:51
No tak... Twój przeczyta Emilowi, a Emil załatwi jego kolegów... Młody będzie naukowo rozprawiał o neuronach co to w głowie się kłębią jak to zrobić, żeby złowić rybę, a Emil pójdzie i rybę przyniesie....
uzupełnią się na wzajem... a my będziemy miały wreszcie normalne przeciętne dzieci...
Nooo jak bracia to bracia :)

malka
09-01-2012, 23:03
noooo,dość trafnie to ujęłaś :lol:

nemi
09-01-2012, 23:12
Długopisy pozjadane, ołówki zgryzione, pióra kupowałam metalowe z Park... i z Water... i też dawał im radę..., pisaki pogryzione... w piórniku jak po wojnie...

Dziewczęta ja mam koleżankę, która robi tak samo... Nie chce Was martwić, ale dziewczyna ma 32 lata... :D

AgnesK
09-01-2012, 23:14
No..dziękuje za pocieszenie:)

nemi
09-01-2012, 23:19
:rotfl:

No tak. Bo ja to jak już coś napiszę to zawsze "ku pokrzepieniu serc". Ehh beznadziejny przypadek ze mnie. ;)

A tak poważnie to wszyscy się już przyzwyczaili do tego... i nikt nie pożycza jej długopisu. :D

malka
09-01-2012, 23:40
no mnie to zasadniczo nie przeszkadza, póki mam czym zrobić makijaż i nie mam problemów z odnalezieniem pumeksu ;)

ziaba
10-01-2012, 06:55
Działa ?????

Bo sen miałam żeby się z Frankiem porozumieć trzeba było do wnętrza wiadra mówić.:sick:

anev
10-01-2012, 07:32
Działa???

jamles
10-01-2012, 07:57
w środę się ma naprawić .... chyba, może źle słyszałem, półgłuchy jestem

AgnesK
10-01-2012, 08:24
Działa, działa:) ("nam strzelać nie kazali") Pierwsze co sprawdziłam o pogańskiej 6 rano:) O BOŻE JAK MI SIĘ SPAAAAAĆ CHCE!!!!

anev
10-01-2012, 08:34
UUUFFFFFFFFFFFFFFFFFFFF!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!:wave ::wave::wave::wave:

DPS
10-01-2012, 09:13
Uff - całe szczęście!!! ;)

oz
10-01-2012, 09:14
Super :D

Aguś, mój Franek też jak bajkę ogląda to ładuje "coś" do buzi, najczęściej są to własne palce. Nie obgryza paznokci, ale paluchy musi "pomoczyć".. Zauważyłam, że ma to miejsce właśnie jak się zagapi na TV. Nie gryzie długopisów i ołówków, podczas zabawy też nie ma odruchu pchania czegokolwiek do buzi. Jak już go czasem postraszę, że dostanie szlaban na TV, to paluchy na policzku (podpiera głowę), blisko otworu gębowego ;)

Może Franki tak mają ;)

sylvia1
10-01-2012, 10:29
kochane moje czy ja moge prosic o kciuki? I mieszanie? Nie dla mnie dla córeczki znajomej- jutro ma przeszczep szpiku. Bardzo późno wykryto u niej chorobę marmurkowa kości. Jedyną szansą ratunku jest przeszczep ( i tak załatwienie wszystkiego w 2-3 mies uważam za cud) Byle mała przetrwała przeszczep szpiku i potem juz choroba się leczyła ( szanse są ok 40-50% 90% dzieci nie przeżywa roku nieleczonych)... Na dodatek jej 3 letni brat właśnie wychodzi z 2 zap. płuc po długim pobycie pod respiratorami i kolejnym zagrożeniu życia. Ja nie wiem ile ich rodzice jeszcze zniosa bo wszystko się wali im...

oz
10-01-2012, 10:31
Pamiętam w modlitwie!

AgnesK
10-01-2012, 10:48
O rany...Sylwia, oczywiście, wszystkie ciepłe mysli w ich stronę. Pisz koniecznie jak dzieciaczki. Franula wczoraj skonsumował niemal aparat podczas "Świata małego Ludwika". Szwagier juz ma dla nas Ludwiczka, więc podróż wiadomodokąd będzie udana. Mam nadzieję;-) A bajka jest niesamowita!!!!! Gdyby nie Franek pewnie myslałabym: Boże kto wymysla takie nudziarstwa... Na ekranie np banak i lektorka kilka razy powtarza "banan" itd. Zresztą możecie zobaczyc na yt. Zachęcam!;-)

madzia11mk
10-01-2012, 12:13
O rany...Sylwia, oczywiście, wszystkie ciepłe mysli w ich stronę. Pisz koniecznie jak dzieciaczki. Franula wczoraj skonsumował niemal aparat podczas "Świata małego Ludwika". Szwagier juz ma dla nas Ludwiczka, więc podróż wiadomodokąd będzie udana. Mam nadzieję;-) A bajka jest niesamowita!!!!! Gdyby nie Franek pewnie myslałabym: Boże kto wymysla takie nudziarstwa... Na ekranie np banak i lektorka kilka razy powtarza "banan" itd. Zresztą możecie zobaczyc na yt. Zachęcam!;-)

Oj tak niektóre bajki dla dzieci są po prostu dla nas, dorosłych, niezrozumiałe....albo za mądre :p
Pamiętam jak był okres narzekania na Teletubisie - że głupie, że nudne, że"niedorozwinięte"....
A moja córka je uwielbiała, teraz synek też lubi je oglądać.
I widzę ile ta bajka mu daje - dużo uczy, Młody powtarza słowa, gesty...
Fajnie jest pooglądać jak dzieciaczki "rozmawiają"z telewizorem.

Niedawno Młody zaskoczył mnie znajomością wszystkich postaci z bajki Przystanek Dżungla z Disney Junior - mówił że jest Skuterka, Spychol, Żabol.... słodkie...

Margoth*
10-01-2012, 12:52
Sylvia, trzymam kciuki.

Anna Wiśniewska
10-01-2012, 13:41
Sylvia, mieszamy, mieszamy, za przeszczep i zdrowie dzieciaczków!
:stirthepot::stirthepot::stirthepot::stirthepot::s tirthepot::stirthepot::stirthepot::stirthepot::sti rthepot::stirthepot:


Oj, mnie Teletubisie też mocno wyprowadzały z równowagi ;) Teraz już jesteśmy na etapie Aut i Aut2. I tak w tym temacie, dla mam synków mam zagadkę. Co to jest "Flał flą fli". Tak mówi mój Tomek, lat 3,5. I podpowiedź - jest to kwestia z bajki Auta 2 :p

DPS
10-01-2012, 14:19
Sylwia - oczywiście, że pomodlę się i pomieszam.
:stirthepot: :stirthepot: :stirthepot: :stirthepot: :stirthepot:

nemi
10-01-2012, 15:23
Jestem i ja - Sylwia wysyłam pozytywną energię i pomiszam :stirthepot::stirthepot::stirthepot::stirthepot::s tirthepot:

Aga dobrze, że ten franiowy aparat zaczął działać, po pewnie stresu miałaś mnóstwo. :hug:

AgnesK
10-01-2012, 15:47
Nemi, oj miałam..:)

Aniu, nie mam pojęcia co to za finał:) Franus uwielbia teletubisie, Ludwiczka i generalnie takie spokojne bajeczki z Baby TV. Ludwiczek jest najlepszy:)

XX
10-01-2012, 18:12
moja mała też notorycznie pakuje ręce do buzi. z tym że najpierw notorycznie mrugała, teraz nie mruga za to je ręce.
czekam co będzie next.

Arnika
10-01-2012, 19:43
XX paznockie u rąk i potem paznokcie u nóg... ;)

Sylwia dobrze będzie :) zobaczysz ....

Aga... a takie bajki jak Bolek I Lolek , piaskowy dziadek, pora na telesfora, kraina dzeszczowców, Reksio, Calineczka , Makowa Panienka...
To były BAJKI....
A teraz... same potwory co tylko się biją walczą... brrrr

Martinezio
10-01-2012, 19:58
Dokładnie. Dzisiejsze nowomodne bajki nie nadają się często nawet dla dorosłych, tyle z nich emanuje przemocy, agresji i zła. My od jakiegoś czasu zabroniliśmy dzieciom oglądać nawet takie bajki, jak Tom i Jerry, od biedy tylko czasami pozwalamy na Królika Bugs-a i temu zbliżone.

Sylvia: nasz Maciuś na pewno już tam roztacza swój parasol :) Musi być dobrze, bo nie ma innego wyjścia. A już zwłaszcza zwraca szczególną uwagę na wszelakie zapalenia płucek, bo to była jego choroba. :stirthepot::stirthepot::stirthepot::stirthepot::s tirthepot::stirthepot::stirthepot::stirthepot::sti rthepot::stirthepot::stirthepot:

Anna Wiśniewska
10-01-2012, 20:00
Moi Bolka i Lolka i Reksia uwielbiają. Fajny jest jeszcze klub Przyjaciół Myszki Miki i Kubuś Puchatek.

A Flą flę fli to WORLD GRAND PRIX :p On to naprawdę tak wymawia, a ja się ksztuszę ze śmiechu za każdym razem. Aż mi szkoda, że kiedyś z tego wyrośnie...

AgnesK
10-01-2012, 20:12
:)
Ale zobaczcie Ludwiczka...plizzz..
ZROZUMIECIE Frania
Pojmiecie dlaczego mozna się zamyslic i niemal zjeśc aparat:)

aneta s
10-01-2012, 20:14
Sylwia ja równiez pomieszam,:stirthepot::stirthepot::stirthepot:
uffff dobrze, że aparat działa;)
My nie mamy telewizji, nie wiem jak długo się da...póki co na tapecie jest Reksio, czasem , sporadycznie teletubisie choć jak był młodszy to tak no i dobranocny ogród też lubił.... Bolka i Lolka nie lubie bo moje dziecko bo tych bajkach robiło się agresywne a wszystko z netu ogladamy;)

oz
10-01-2012, 20:47
:)
Ale zobaczcie Ludwiczka...plizzz..
ZROZUMIECIE Frania
Pojmiecie dlaczego mozna się zamyslic i niemal zjeśc aparat:)

Aguś, czy to to? http://www.youtube.com/watch?v=z3qQIQSFzcg

AgnesK
10-01-2012, 20:49
Franiu nie toleruje żadnych szybkich akcji na ekranie.
Musi byc spokojnie. I odpowiedni głos.
Dlatego muzyka tylko w formie płyty z piosenkami z BabyTV
i baki tez tylko z Baby TV

No zobaczcie Ludika..pliizzzz:)
http://www.youtube.com/watch?v=1tNLKcylEmo

oz
10-01-2012, 20:55
No faktycznie...
sama złapałam się na tym, że po dwóch minutach oglądania siedziałam "zagapiona" z rozdziawioną paszczą ;) nie dziwię się już ani trochę, że Franuś prawie zjadł aparat ;)

AgnesK
10-01-2012, 20:56
Aguś, czy to to? http://www.youtube.com/watch?v=z3qQIQSFzcg

Nie nie Olu!!!:)
Pisałyśmy razem:)
Podałam link do wlasciwego Ludwiczka:)

AgnesK
10-01-2012, 20:58
No faktycznie...
sama złapałam się na tym, że po dwóch minutach oglądania siedziałam "zagapiona" z rozdziawioną paszczą ;) nie dziwię się już ani trochę, że Franuś prawie zjadł aparat ;)
:):hug:

oz
10-01-2012, 21:02
Obejrzałam do końca ten filmik do którego linka podałaś. Faktycznie bardzo spokojny.. Jutro puszczę go mojemu Frankowi, zobaczę jak zareaguje... ciekawa jestem, czy się wciągnie, czy też po chwili zacznie go "nosić" - on jest czasem nadpobudliwy i ma "mrówki w tyłku"...

malka
10-01-2012, 21:19
Pani od Ludwika, ma hipnotyzujący głos, ja bym sie tam dopatrzyła jakiejś informacji podprogowej ;)
Juz przez chwilę myślałam,że chodzi o Świat wg Ludwiczka :oops:

Mój młody w wieku 2-3 lat leciał na mini-mini, Bracia Koala, Lulu, mama Mirabell świnka Pepa, Clifford, lecz szybko porzucił na rzecz Sąsiadów (do których ma słabość do dziś) i Discovery :rolleyes:

Arnika
10-01-2012, 21:44
No bracia jak nic...
Mój to chyba tylko sąsiadów oglądał, i ma płytkę i od czasu do czasu cedzi do dziś... choć Diseneja też cedzi i scoobi i inne... Discovery nie mam, ale za to u teściowej jak jest to nadrabia i animal planet...

EZS
10-01-2012, 21:55
ten świat Ludwika ma fajną muzykę.
Musisz, Aga, przejść w domu na słuchanie Bacha, a Mozart podobno poprawia zdolności matematyczne. Mówię serio, wybieraj spokojną muzykę poważną...

malka
10-01-2012, 22:26
a propos muzyki klasycznej.
Jak byłam w ciąży namiętnie kupowałam poradniki dla rodziców, mam dziecko, dziecko, mama, bede mamą, będziemy rodzicami,rodzice, mamo to ja,to ja mamo ;)
a do tych wydawnictw jako "gratis" była seria 3 płyt "Kołysanki - czułe przytulanki", słuchałam jej w ciąży, a młode z lubością po urodzeniu. Upodobał sobie szczególnie część pierwszą z muzyką Rossettiego,Brahmsa, Mozarta i Bacha i wyobraźcie sobie, że do dziś każdego wieczoru katuje nas godziną klasyki. I wszystko byłoby ok, gdyby to nie była cały czas ta sama płyta - od 9 lat....

anev
11-01-2012, 07:41
no przeca muzyka łagodzi obyczaje;)

moje młode też żuły przed tv i żują do dziś, a stare już som:D

Sylwia dla potrzebujących:stirthepot::stirthepot::stirthepot ::stirthepot::stirthepot:

AgnesK
11-01-2012, 14:07
Ewa, na BabyTV puszczają co jakis czas "bajkę" pt Concertino. To po prostu muzyka poważna, gra przystojny pan i ładna pani, smigaja po kffiatkach:) Franula to uwielbia. A do snu zawsze muzyka poważna (nie powiem czyje to kawałki, Radka musze spytać). Zasypia przy nich w 3 minuty. Od zawsze. Ale faktycznie musze przejrzeć nasze płyty i puszczać muzyke podczas zabaw z Franiem. Tez sądze, że kluczem do sukcesu Ludwiczka jest muzyka i glos lektorki (Malka, niech bedzie, że informacje podprogowe, byle nie...guten Appetit...dein Apparat ist gut...:) he he)

My już po Wrocławiu, było ok:)
Na terapi grupowej (najbardziej prosblematychnej dla Franca) była babka z córcią, która była na Frania pierwszych zajęciach. Potem jej córcia chorowała i dlatego miały taka długą przerwę. Po zajeciach babeczka podeszła do mnie i powiedziała, że dla niej róznica w zachowaniu Frania jest po prostu KOLOSALNA:)

Pani Aldona dała nam tabletke do aparatów. teraz co noc bedziemy je osuszać:)
Sprawdziła tylko, że młody nie pogryzł aparatów ino łobślinił:)

Lecę do JG bo moje okulary się zrobiły!!!:)

A wczesniej do Tomcia zajrzę, może jakieś nowe wiesci będą?

oz
11-01-2012, 19:14
Puściłam dziś dzieciom "Ludwiczka" ;) Na początku jak Franek usłyszał pytanie "gdzie jest samochód?" powiedział "odjechał!", ale potem już siedział cicho. Agata co chwila mówiła: "a teraz będzie rower" "a teraz będzie..." a Franek ja uciszał, bo jego bajka wciągnęła... i paluchy były baaardzo blisko buzi ;) na koniec Agata stwierdziła, że w tym filmie trochę pokłamali, bo samolot i balon to nie pojazdy ;) i zgodnie stwierdzili, że Maciusiowi na pewno ta bajeczka by się spodobała... (tak sami z siebie, ja tematu Maćka nie poruszyłam)... potem obejrzeli jeszcze kilka odcinków, w milczeniu... i w międzyczasie spałaszowali stertę draży czekoladowych :P bo mamusia pozwoliła zjeść (ale po jednym, a dzieciom się tak fajnie jadło...)

AgnesK
11-01-2012, 20:06
No dobrze, ze draże czekoladowe pałaszowali:)
Ciesze sie, że Ludwiczek przypadł Franiowi i Agatce do gustu:)
To chyba dobrze, ze dzieci mówią o Maciusiu, prawda? Że nie jest to temat tabu..Nie jestem psychologiem, nie znam się, ale tak czuję, że to chyba dobrze.



Jasność widzę. Jasność:)
Boże, jaki swiat jest ostry!:)
Różnica jest kolosalna:)
Tylko oprawkę chyba za poważna sobie dobrałam. Obawiam sie ze mi lat doda;-)

DPS
11-01-2012, 20:13
Ty i tak smarkata, choć mądra. ;)

oz
11-01-2012, 20:24
No dobrze, ze draże czekoladowe pałaszowali:)
Ciesze sie, że Ludwiczek przypadł Franiowi i Agatce do gustu:)
To chyba dobrze, ze dzieci mówią o Maciusiu, prawda? Że nie jest to temat tabu..Nie jestem psychologiem, nie znam się, ale tak czuję, że to chyba dobrze.

Chyba dobrze, znaczy ja się cieszę, że mówią, że on jest obecny w ich życiu, ale czasem pytania typu "kto dał Maciusiowi bakterię?", albo "dlaczego to Maciuś musiał umrzeć?" przyprawiają mnie o dreszcze... czasem naprawdę nie wiem co powiedzieć... gdybym ja sama to wszystko wiedziała... to pewnie i mi by było łatwiej... a tak to jeszcze muszę tłumaczyć dzieciom, coś czego sama nie pojmuję i to na tyle dyplomatycznie na ile się w tej sytuacji da...

AgnesK
11-01-2012, 21:03
Olu kochana, ale może rozmowa z osobą przygotowana do tego i odpowiednio przeszkoloną, psychologiem dzieciecym? Ona by chyba wiedziała jak wytłumaczyć dzieciom, pomóc im zaakceptowac smierc Maciusia?
W was ten temat budzi za wiele emocji, uczuć by móc jeszcze maluchom to objasniac?..
Kurcze, nie wiem sama..

oz
11-01-2012, 21:23
Te pytania najczęściej zadaje Franek, który pojmuje wszystko na chłopski rozum a nie emocjonalnie. Przykładowa rozmowa z nim powinna wyglądać tak:
Franek: Mamo, kto dał Maciusiowi bakterię?
Ja: Pan Iksiński
Franek: A dlaczego on to zrobił?
Ja: bo miał takie widzimisię/ bo musiał to zrobić / bo coś tam...
Franek: a dlaczego??
itd..

Ja po prostu nie mam takiej wiedzy... nie wiem co się stało... bo chociaż gdybym miała jakąkolwiek wiedzę na temat tego "dlaczego" tak sie stało z Maćkiem jak się stało mogłabym spróbować to wytłumaczyć jakoś tam dyplomatycznie dzieciom... a ja mam w tym temacie dziurę.. sama nie umiem sobie tego wytłumaczyć, więc tłumaczenie dzieciom to dla mnie masakra...
I właśnie przez to rozumowe pojmowanie wszystkiego przez Franka obawiam się, że ogólnikowa rozmowa z psychologiem nic mu nie da, bo on chce suchych faktów... chociaż może się mylę, nigdy nie miałam w takich sytuacjach kontaktu z psychologiem...

Arnika
11-01-2012, 21:36
Ola dla mnie jesteś dzielna :hug:

AgnesK
11-01-2012, 21:54
Może Aneta s podpowie coś. Ona psycholog..

malka
11-01-2012, 22:13
A dla mnie nie ma nic złego w tym , by dziecku po prostu powiedzieć "nie wiem", "ja też tego nie rozumiem", "nie potrafię Ci tego wytłumaczyć".
Dzieci wyczują ściemę, nieszczerość,nie warto ich oszukiwać i grać przed nimi...niestety znam to z autopsji :oops: i nie zamierzam popełniać znów takich błędów

JAGODA 51
11-01-2012, 22:14
Olu nie pisałam, ale czytałam i całym sercem jestem z Wami.
Ja jestem ta wcześniej urodzona jak mówi moja wnuczka i przeżyłam już wiele, powiem Ci na podstawie własnego doświadczenia, parę miesięcy przed moim urodzeniem zmarł mój zaledwie 2,5 roczny braciszek i odkąd pamiętam ciągłe wędrówki na cmentarz. Mama stojąca nad małą mogiłką ciągle płacząca i zatroskana, i jeszcze do tego to był temat tabu nawet zdjęcia pochowane gdzieś głęboko pokryjomu przez nas oglądane, razem z soistrą nielubiłyśmy Go , bo przecież On był powodem smutku Mamy .
Dopiero kiedy sama zostałam mamą dotarło do mnie jaki to ogrom tragedii, bólu i rozpaczy był udziałem mojej Mamy. Tak sobie myślę żeby z nami ktoś w dzieciństwie porozmawiał na ten temat to nie było by dla nas traumą przez długie lata.
Historia lubi się powtarzać, moja starsza siostra straciła w wypadku samochodowym jednego z bliźniaków w wieku 20 lat, ale Kuba ciągle jest wsród nas mówimy o Nim wspominamy , oglądamy zdjęcia.
Pomogłam siostrze przejść przez ten najtrudniejszy okres w życiu, wiedziała, że o każdej porze dnia i nocy może do mnie zadzwonić , płakać do słuchawki bo ma do tego prawo. Siostra nie lubi chodzić na cmentarz za to często zapala świece w domu, oglada zdjęcia i to jej przynosi ulgę.
Nie mnie oceniać postępowania Mamy ani siostry, bo każdy przeżywa to po swojemu.
Olu bardzo dobrze ,że o Maciusiu mówią dzieci to Im i Wam, tylko pomoże.
Pozdrawiam Was wiele serdeczności przesyłam.

AgnesK
11-01-2012, 23:31
Malka a nie sądzisz, że takie maluszki chcą sobie poukładac wszystko w głowie i stad to ciągłe "dlaczego?..
"nie wiem" ich nie zadowili>,,,,?
Jagoda..mądrze piszesz...co tu wiele mówić..

malka
11-01-2012, 23:44
Agnieszko, nie wiem,każde dziecko jest inne, gdy mój syn zadawał "trudne" pytania w wieku 3-5 lat, a ja nie umiałam (z różnych powodów) na nie odpowiedzieć,po prostu mówiłam mu to co sadziłam,że chce usłyszeć, nie miałam odwagi powiedzieć,że czegoś nie rozumiem, lub nie umiem mu tego wyjaśnić, a niestety (może na szczęście) dzieci maja dobrą pamięć i to ściemniactwo, zostało mi przypomniane (wypomniane),a młody po prostu czuł się oszukany.
Przykre było usłyszenie od własnego dziecka - "to,że byłem mały nie upoważniało cie do tego by mnie kłamać"

oz
12-01-2012, 06:34
Niestety Franek jest z tych dociekliwych... "Nie wiem" go nie zadowala... normalnie powiedziałby "to poszukaj w internecie", albo coś równie "mądrego", ale tu wie/wyczuwa, że tylko my możemy mu wyjaśnić to wszystko wyjaśnić... wujek Gógiel nie pomoże... :(

Jagoda, dziękuję Ci za to co napisałaś. My codziennie chodzimy na cmentarz, dzieci się przeciwko temu nie buntują. Ale myślę, że to też zasługa Ojca, który chował Maćka. Nie uświadamiał nam wszystkim jeszcze dobitniej jakiej ogromnej tragedii i straty doznaliśmy (bo to wszyscy wiedzą!) tylko skupił się na tym, co tak naprawdę zyskaliśmy - Anioła i Świętego w rodzinie... Paradoksalnie ja przez cały pogrzeb nie miałam wrażenia, że jestem na pogrzebie, zwłaszcza własnego dziecka! Dzieci wiedzą, że tam na cmentarzu leży tylko ciało Maciusia (którego oni nigdy nie widzieli)... chodzimy tam jak w odwiedziny, stawiamy znicze (Franek już o mało nie spalił rękawiczki!), rozmawiamy z Maciusiem, modlimy się...
Generalnie my staramy się żyć normalnie, to znaczy na tyle na ile się da... jak mamy ochotę tańczyć, śmiać się czy cokolwiek to to robimy. Nie nosimy żałoby... wiadomo, że przychodzą chwile załamania, ale dzieci znają wszystkie nasze uczucia... wiem, że tak jak my potrzebują to sobie jakoś poukładać w głowach i każde na swój sposób stara się to wszystko "umiejscowić" w rzeczywistości..

madzia11mk
12-01-2012, 06:34
Nasz synek zna siostrę tylko ze zdjęć...i z cmentarza.
Na razie jest to dla niego po prostu Natalka. Zapamiętał już imię, rozpoznaje ją na zdjęciach.
Ale nie ma jeszcze pytań...czasami się boję jakie będzie pierwsze - "gdzie jest Natalka?", "co tam robi?"....
Wiem, że będę szczera i spróbuję mu to wszystko prosto wytłumaczyć.
Może mi się uda....
Trzeba z dziećmi rozmawiać, pokazywać, tłumaczyć. Wiem że to nie jest proste bo ciągłe "dlaczego" jest bardzo denerwujące, ale trzeba próbować...

ziaba
12-01-2012, 07:55
"Psychika dziecka jest jak ciemny pokój, nigdy nie wiadomo co w nim się znajdzie jak zapali się światło".

Moja znajoma straciła siostrę - zmarła we śnie zostawiając 3 dzieci. Rozpacz niesamowita. Zbyt głośno o tym mówiono, zbyt długo rozkminiano temat - 5 letnia córka znajomej tak wbiła sobie w głowę, że jej mama może umrzeć we śnie, że co noc warowała przy jej łóżku. Półtora roku nie mogli z tego wyjść.. Kiedy już przestała sprawdzać w nocy sypialnię rodziców, skomentowano zbyt głośno i rozwlekle kolejną śmierć znajomego który dostał zawału w łazience. Mała widziała rozpacz rodziców po stracie przyjaciela, znów zastanawiano się co z małymi osieroconymi dziećmi itd. Julka kiedy widziała, że jedno z rodziców zbyt długo nie wychodzi z łazienki, wpadała w taką histerię, że robiła się sina z bezdechem.

Dla nas słowo wypowiedziane to słowo, dla dziecka niejednokrotnie to wyrok zawieszony w przestrzeni. Więc może nie do końca z tą szczerością przeżywanych emocji. Lepiej powiedzieć " nie wiem, sama nie wiem dlaczego i nikt mi nie potrafi wytłumaczyć, to tak samo jak nikt nie wie czemu krowy nie fruwają " Dziecko odpowiada wtedy roztropnie, że dlatego że nie mają skrzydeł i już jest powolne oddalanie się od tematów niebezpiecznych. Oszczędzajmy dziecięcą wyobraźnię, bo parę zbyt dorosłych słów potrafi się zamienić w potwora który będzie mordował maleńką psychikę.

DPS
12-01-2012, 09:52
Ziaba ma chyba rację - rozmowa tak, ale niepotrzebne jest ciągłe nawracanie do tematu.
Podziwiam mądrość Martinezia, który oswaja tę tragedię, widząc w tym przybycie Anioła do rodziny.
Niezbadane są wyroki Boże, może tak musiało być.
Myślę, że warto byłoby z psychologiem porozmawiać, trauma jest zawsze trudnym tematem.

Żelka
12-01-2012, 09:58
Olu a nie możesz powiedzieć po prostu, że Maciuś był za malutki, za wcześniej się urodził (czasami tak sie zdarza, nikt nie wie dlaczego, nawet lekarze i naukowcy nie wiedzą wszystkiego, po prostu tak jest i już), a ponieważ był malutki i słaby to zachorował na tę bakterię (w szpitalu jest dużo chorych więc i dużo bakterii i czasami bardzo słaby organizm może złapać, a jak złapie, dlatego że jest słaby, to trudno mu taką zwalczyć). A dlaczego właśnie Maciuś musiał się za wcześniej urodzić i być słabym i nieodpornym, potem zachorować i odejść, tego nie wiemy. Nikt nie wie wszystkiego. No i można dodać, że takie maluszki idą do Nieba i są Aniołami, dbają o nas, pomagają nam jak nam jest ciężko itp.

No i ja bym z dzieciakami za czesto nie szła na cmentarz, bo to jednak utrzymuje wciąż ten temat aktualnym a dziecko jak to dzicko będzie pytać, bo chce sobie też tą nową sytuację jakoś uporzątkować. Wy rodzicie nawet nie musicie im zawsze mówić kiedy tam idziecie, bo wiem, że Wy jeszcze długo będziecie czuli potrzebę aby tam często bywać, ale dzieci bym po woli coraz mniej tam zabierała. To, że Oni są tam codziennie Maciusiowi nie pomoże a jednak ta sytuacja, mimo tego, że się nie buntuja nie jest dla nich czymś normalnym, czyms do czego przywykli.

Nie wiem, może faktycznie poradzić się kogoś od psychiki dziecka, bo pomoże nam znaleźć "złoty środek" bo tak jak ziaba pisze, nam się może wydawać, że dziecko zaakceptowało, zrozumiało, bo.., się nie buntuje, ale co tam w środku taki dzieciak sobie myśli, to pewności nigdy nie ma. A to, że wciaż zadaje pytania świadczy tylko o tym, że wciaż to wszystko "przerabia".

Trudne to wszystko i bardzo Wam tego wszystkiego wspułczuje, bo nie wyobrażam sobie jak można to wszystko razem w ogóle ogarnać będąc w Waszej sytuacji.

EZS
12-01-2012, 11:14
[LEFT][LEFT][FONT=Tahoma]
No i ja bym z dzieciakami za czesto nie szła na cmentarz, bo to jednak utrzymuje wciąż ten temat aktualnym a dziecko jak to dzicko będzie pytać, bo chce sobie też tą nową sytuację jakoś uporzątkować. Wy rodzicie nawet nie musicie im zawsze mówić kiedy tam idziecie, bo wiem, że Wy jeszcze długo będziecie czuli potrzebę aby tam często bywać, ale dzieci bym po woli coraz mniej tam zabierała.

Wszystko, co mogłabym napisać, napisała Żelka.
Mimo, że serce boli, trzeba bardzo uważać, żeby wspomnień było nie za mało i nie za dużo...

sylvia1
12-01-2012, 16:44
Chyle głowę nad waszą mądrością. Żelka jesteś niesamowita wiesz? Martinez i Olu- czapki z głów dla was...

Chciałam napisać co u malutkiej Zosi- jest po przeszczepie niesmowicie wczoraj płakała, dziś jest bardzo słaba ale parametry ma w normie. Mama czuje te nasze modlitwy. Braciszek z zapl. płuc dochodzi do siebie... Niech ten rok będzie dla nich lepszym niż ubiegły...

A ja poproszę - pomożcie nie wiem Stas nagle zaczął bac sie kąpieli podejrzewam związek z odparzoną pupą po wirusie... Wirus wygoniony, pupa wyleczona a ona dalej na samą próbę wstawienia do wanny, wanienki czy brodziku sztywnieje ze strachu i ryczy... Jak to zmienić? Prosze pomóżcie

DPS
12-01-2012, 16:54
Powoli.
Jesli nie płacze rzy myciu rączek czy buzi, to najpierw myć rączki i buzie w wanience, stojąc przy niej (napełnionej wodą).
Potem tylko stópki - bez siadania na tę pupę.
Pupę w tym czasie chusteczkami bym wycierała.
Potem do kolan i tak dalej...

sylvia1
12-01-2012, 17:16
Powoli.
Jesli nie płacze rzy myciu rączek czy buzi, to najpierw myć rączki i buzie w wanience, stojąc przy niej (napełnionej wodą).
Potem tylko stópki - bez siadania na tę pupę.
Pupę w tym czasie chusteczkami bym wycierała.
Potem do kolan i tak dalej...
no własnie o ile rączki i buzię bez problemu ale stópki już wymagają wstawienia do wanienki i jest ryk (wczoraj tak próbowałam)

EZS
12-01-2012, 17:52
nie wstawiaj do wanienki ale do miski z odrobiną wody

Martinezio
12-01-2012, 18:21
Żelka: Dzięki za Twoje porady =) Właśnie w ten sposób próbujemy dzieciom tłumaczyć to, co się stało. Odnośnie chodzenia na cmentarz z dziećmi, to myślę, że nie ma się czego bać. Owszem, dzieci się nudzą, ale nigdy nie jesteśmy tam długo. Wpadamy tylko na chwilkę zmówić krótką modlitwę i zapalić znicze. Chcemy w dzieciach utrwalić to zachowanie, aby zawsze pamiętały o Maciusiu, a na przyszłość aby miały wzorzec wychowawczy i pojawiały się czasami także na naszych grobach ;) Staramy się w trakcie tych wizyt nie przekazywać dzieciom negatywnych bodźców. Również w domu nie lamentujemy i nie płaczemy, choć wiadomo, że ta strata bardzo boli. O Aniołku mówimy dzieciom od samego początku, kiedy zdecydowaliśmy się przekazać im tę wieść. Także w trakcie codziennej modlitwy modlimy się do św. Macieja. Wszystko po to, aby nie bali się w przyszłości. Problem tkwi tylko w dociekliwości dzieci i ich chęci poznania przyczyn. Mam nadzieję, że w końcu się nam to uda.