PDA

Zobacz pełną wersję : Co z wyżywieniem?



Pegas
13-04-2010, 21:52
Z moim wykonawcą nie omawiałem tematu, ale właśnie przyszło mi do głowy, że może będą takie oczekiwania... Chyba nie mogę pozwolić sobie na dokarmianie ekipy. Waszym zdaniem - jak wyglądają tu dobre obyczaje łamane przez przepisy bhp?

aadamuss24
13-04-2010, 23:52
Uważam, że jeśli ekipa jest ok to można dokarmiać, choć raczej nie będą zdziwieni jeśli tak nie będzie. Ja murarzom woziłem jedzenie, rano drożdżówki do kawy, po południu obiad. Pracowali jak było jeszcze zimno i myślę, że wtedy im się należało coś ciepłego. Latem chyba woda do picia ważniejsza na budowie. Przy całym budowaniu ten catering dużo nie wyszedł, a było normalniej. Jeśli ekipa by przeginała to bym nic nie woził:( Nic nie wiem na temat Bhp :) pozdr adam

Wujor
14-04-2010, 06:24
Ja bym im na koniec prac jakiś obiad kupił. Mogą się rozbestwic, i chciec coraz to więcej :) Co innego mineralna - tego nie powinno zabraknąc.

pierwek
14-04-2010, 06:29
Waszym zdaniem - jak wyglądają tu dobre obyczaje łamane przez przepisy bhp? Dobry obyczaj inwestorski nakazuje zamówić katering na budowę albo w pobliskiej knajpie otworzyć rachunek dla panów budowlańców żeby mogli konsumować za friko. Ponadto codziennie dowozić kilka zgrzewek browaru + wodę mineralną (może być jedna butelka 1,5l). desery w postaci ciast wypiekanych przez przyszłą panią budowanego domu, ewentualnie jakieś lody wskazane pod wieczór.
W ten sposób budowa będzie trwała długo i będzie upływała w przyjaznej i miłej atmosferze... ;)

Martinezio
14-04-2010, 09:49
Myśmy nie dokarmiali ekipy. Tylko na wieńce była flasecka wieziona ;) Aczkolwiek jej konsumpcja zawsze odbywała się po robocie, lub w ich własnym gronie po powrocie do domów. Jedynie zapewniliśmy im nocleg na czas budowy. Resztą zajęła się sama ekipa :) I powiem, że nic a nic nie ucierpiały na tym braku dokarmiania stosunki z szefem ekipy - mało tego, zaprzyjaźniliśmy się i do tej pory ta przyjaźń trwa.
Tak więc myślę, że nie ma tu żadnej reguły, a jedynie dobra wola i zasobność portfela inwestora się liczy. Chcesz i możesz - dokarmiaj. Nie możesz/nie chcesz - postaw sprawę jasno budowlańcom i dogadaj się z nimi :)

mynia_pynia
14-04-2010, 10:47
Moja ciocia rozbudowywała dom i codziennie serwowała ekipie: śniadania, obiady i czasami kolacje, oraz kawę i herbatę - dla mnie masakra. Pracowali u niej przez 2 miesiące ona na to jedzenie to wydała drugie tyle co im zapłaciła. Bo przecież budowlańcy naleśników na obiad nie zjedzą i codziennie mięso beee...

Łukasz789
14-04-2010, 11:04
Zależy od ekipy , zobaczysz an samym początku.U rodziców były dwie ekipy , pierwsza szef na budowę przywoził im 2-3 15 litowe karnisty wody zmieszanej z sokiem.I niczego od rodziców nie wymagał. Sami budowlańcy robili sobie zakupy . A druga.. ich bezczelność przechodziła wszelkie granice. A mianowicie obiad musiał być , a przez cały dzień kawa i herbata .Głównie kawa , i nie dziwie się ,że mieli problemy z sercem bo wypijali ich średnio osiem na głowę. A do tego woda mineralna . ale to było jeszcze do przeżycia ale była rzecz która najbardziej wpieniała moich rodziców. a mianowicie codziennie dawali im listę zakupów, za które kasy nie zwracali. ale potrafili komentować ( i tutaj może trochę przesadzam ale dla mnie to były awantury) ,ze kiełbasa za słona ,że pieczywo nie swojskie na zakwasie itp. Sam za bardzo nie mam-zamiaru ich dokarmiać , bo gotować nie za bardzo nie potrafię.W lecie w ostateczności ta wodę przywieść mogę. flaszkę na wiechę też chociaż nie wiem czym wiecie ale z tego co słyszę to od tego zwyczaju się odchodzi.

Laschlo
14-04-2010, 11:51
Też nie dokarmiałem w typowy sposób moich dotychczasowych ekip budowlanych,i nikt nie miał o to pretensji.Owszem zdarzało się ,że pijąc kawę też im zrobiłem.Czasem postawilem jakieś ciacho,ale na tym się kończyło.Jedna z ekip miała takie podejście do pracy(choć nikt ich nie gonil),że nawet jak poczęstowałem kawą,to wypijali ją dopiero wczasie przerwy.Najczęściej słyszałem"jesteśmy samowystarczalni"Ogólnie jedzenie i napoje byly organizowane we wlasnym zakresie.I chyba to najlepsze rozwiązanie.W końcu jadąc do wlasnej pracy też nie czekam aż ktoś mnie nakarmi czy napoi.Poza tym w ten sposób łatwiej zachować odpowiedni dystans pomiędzy inwestorem a wykonawcą.

mr6319
14-04-2010, 12:20
Dokarmianie to już chyba przeżytek. Kiedyś owszem dokarmiało się bo zazwyczaj ekipa jaka budowała to była rodzina. Wujki, bracia stryjowie itd.itp.
U mnie przez 4 miesiące panowie dostawali kawę i herbatę. Dwa razy ciasto na moje imieniny i imieniny szefa ekipy. Żadnej wiechy. Obiad na zakończenie robót z gorzałką oczywiście.
Łukasz789 napisał:

.Głównie kawa , i nie dziwie się ,że mieli problemy z sercem bo wypijali ich średnio osiem na głowę.
Byłem pod wielkim wrażeniem jak widziałem, że piją 4 czy 5 kawę złożoną z dwóch czubatych łyżeczek!!!!
Dodam też że pierwsze dwa miesiące pili kawę jaką ja kupiłem. Potem zakomunikowali mi, że sprzedali trochę złomu z terenu budowy (wiem ile było) i za to zakupili sobie zapasy kawy i herbaty i nie chcą już bym przywoził.
Muszę też stwierdzić, że podczas pracy na mojej budowie nie wypito nawet jednego piwa, że o wódce nie wspomnę. Kiedyś zaproponowałem jednemu pracownikowi browarka jak szef pojechał po zakupy (sam chciałem się napić a głupio było pić przy pracowniku samemu) i usłyszałem od niego takiego słowa: coś pan panie Rafale, chcesz pan żeby mnie z roboty wypie...ił!!!!
Pozdrawiam.

Wirecki
15-04-2010, 22:45
To chyba jakiś żart..... Kup po flaszce na koniec (i winie dla żon) jak będziesz bardzo bardzo bardzo zadowolony i bedziesz chciał dać coś extra ponad to co płacisz...

tryllu
16-04-2010, 07:43
Też się uśmiałem. Żadnego żarcia, żadnego dokarmiania, kupowania wody itp.
Jak by mi ekipa powiedziała, że mam im mineralną dowozić to bym powiedział sugestywne "wynocha".
Jedno co robiłem to na koniec prac kupowałem trochę kiełbachy, robiłem ognisko i te kiełbaski piekliśmy.
Ale na koniec.

bogus33
16-04-2010, 08:44
witam!
jako że temat mam juz za sobą to opiszę jak było u nas:
kawa i herbata bez limitu, mineralna również no i czajnik bezprzewodowy dałem- o dziwo przeżył budowę. jedne ekipy korzystały z tego co dawałem inne nie, nawet z czajnika nie korzystali. jak byłem bardzo zadowolony to przy rozliczeniu stawiałem flaszkę którą zabierali. to co dawałem to z własnej woli i nie podlegało umowie z wykonawcami- po prostu na dzieńdobry mówiłem że to jest dla nich i tyle.
pozdrawiam

pawelo_pl
16-04-2010, 09:24
Chyba nie mogę pozwolić sobie na dokarmianie ekipy. W pracy gdzie pracujesz też Cię za darmo karmią ? ( zakładam że nie jesteś kucharzem czy zaopatrzeniowcem ) . Nauczysz to będą co dziennie czekać na jedzenie i picie zamiast robić - oni są od roboty a Ty od płacenia za robotę . Wiecha jak najbardziej , jak coś zrobią extra na budowie jakieś piwo - i to cała Twoja rola ....

cyma2704
16-04-2010, 09:57
U mnie były 3 ekipy: od murów, od stropów i od dachu. Każda na zakończenie została potraktowana mięsiwem z grila i jakimiś %. Procenty zostały zapakowane do bagażnika.

W trakcie prac w baraczku zawsze stały zgrzewki z wodą, ale tylko raz zdarzyło się żeby z nich skorzystali fachowcy. Tłumaczyli się, że im brakło pod koniec dniówki i nie chcieli już jechać do sklepu.

O żadnym innym dokarmianiu mowy nie było.

BigPiotr
16-04-2010, 11:41
Wydaje mi się, że najważniejsze to dokładnie się umówić przed robotą. Ja wyraźnie mówiłem: "Żadnych posiłków, bo nie mam czasu" i nie było pretensji. Mało ekip u mnie było, ale z racji pracy obu inwestorów, dokarmianie jakiejkolwiek ekipy było niemożliwe. Ocieplacze spali w pokoju w stanie surowym, ale z prądem, ubikacją i ciepłą wodą i pichcili sobie coś na gazie.

ak610
16-04-2010, 12:09
ekipy były samowystarczalne, z mojej strony czajnik el.. Szklanki nawet mieli swoje, i nikt z nikim nic nie musial uzgadniać, wyszło w sposób naturalny.