PDA

Zobacz pełną wersję : Sielsko, anielsko i... ROLNICZE OPRYSKI



__Marek
01-11-2010, 07:08
Mam działkę wydzieloną i przekształconą z rolniczej na budowlaną. Jesteśmy na etapie wykańczania domu i w planie przeprowadzka do końca roku. Okolica cicha, na skraju powstającego osiedla domków, blisko las, a za płotem nie mam sąsiada tylko rosnące i przechodzące przez oczka siatki swoimi kłosami zboże. Czyli wsi spokojna, wsi wesoła.
Wszystko było fajnie do wczoraj dopóki z żoną nie obejrzeliśmy programu na PLANETE "Zanim przeklną nas dzieci". Dokument propagujący żywność ekologiczną i mówiący o tym jak współczesne rolnictwo niszczy glebę i zdrowie ludzi. Cytat z opisu programu: Naukowcy biją na alarm. Każdego roku na całym świecie zwiększa się liczba dzieci, które w wyniku skażenia środowiska oraz przyjmowania niezdrowej żywności zapadają na ciężkie choroby. Większość z nich - w tym różne odmiany raka - okazuje się śmiertelna
Pokazywali jak rolnicy przygotowują tą chemię do oprysków, jak pryskają (w maskach) i wywiady z nimi o tym, na jakie to choroby nie cierpią, a co gorsza ich dzieci - od braku koncentracji, zmienności nastrojów po białaczkę - ogólnie obraz przygnębiający. We Francji jest nawet stowarzyszenie rolników i rodzin cierpiących z powodu chemii używanej do upraw rolniczych.
Po takim programie żona powiedziała, że nie zamieszka w tym domu, bo nie wyobraża sobie by nasze dzieci bawiły się w ogrodzie, a metr za płotem w tym czasie rolnik będzie lał jakąś chemię w glebę, a wiaterek poniesie co lotne. Dodatkowo mamy wysoko wody gruntowe (wiosną są nawet na 0,5m), a nasza działka jest najniżej w stosunku do tego pola i żona obawia się, że ta ziemia też jest nasiąknięta chemią rolniczą. Ogólnie tragedia.
Wszedłem na forum rolnicze, żeby zobaczyć jakie nawożenia stosują nasi rolnicy - włos się jeży i szczerze mówiąc po lekturze nie wiem sam czy chcę tam mieszkać i narażać rodzinę na takie bezpośrednie zagrożenia. Szukałem w interneci opisów tych środków i niektóre mają przeciwskazania typu 20m od zabudowań - czyli toksyczne, a nie sądzę, że rolnik będzie z miarką liczył metry i uprawiał zboże na jednym polu na dwa sposoby. A z resztą od domu do granicy mam około 15m czyli by lał chemię 5m od siatki.
Jest ktoś w takim położeniu (działki) jak ja? Może są jakieś sposoby na odseparowanie się (pełny mur szpecący widok?) Nie wiem co robić. Na pewno muszę dokończyć budowę i co dalej....?

kamykkamyk2
01-11-2010, 09:37
Sprzedaj działkę, niech ktoś inny się martwi. A może za rok, dwa też ktoś się pobuduje na tym polu i wtedy problem zniknie. Przepisy 20 metrów od domu, nie urządzają Cię, gdyż przy opryskach np. - przeciwchwastom, to zawsze coś poleci na twoją działkę, twoją trawę, drzewka i część może uschnąć, zachorować. Wiadomo część tych trucizn będzie w ziemi, a jeżeli masz działkę niżej to wszystko będzie spływać na twoją. A może to rolnik ekologiczny jest i niewarto zawczasu się denerwować?

Gosiek33
01-11-2010, 10:00
Strach ma wielkie oczy

do tej pory gdzie żyliście - w puszczy odizolowani od trucizn cywilizacji? Co jedliście - tylko produkty z upraw ekologicznych?
Gdybyście nie obejrzeli programu bylibyście w błogiej nieświadomości. Nasze pokolenia już w pewien sposób przystosowało się do toksycznych trucizn :( Więcej ludzi choruje? Bo medycyna poszła do przodu i więcej ludzi utrzymuje się w zdrowiu i przy życiu. Kiedyś słabe płody nie urodziły by się albo zmarły by noworodki niedługo po urodzeniu. Kiedyś człowiek 50-60 letni to już jedną nogą nad grobem stał... jeśli jeszcze żył ;)
Świadomość ludzi się zwiększyła a przede wszystkim ogólnie dostępne środki przekazu - radio, telewizja, internet - szczególnie tu każdy pisać może - trochę lepiej, trochę gorzej ;) Kiedyś było DDT - trucizna wszech czasów - łańcuch pokarmowy od owadów, gąsienic, przez ptaki, drapieżniki....

A że nasi rolnicy - jedni przesadzają z ilością chemii i nie zawsze przestrzegają karencji - inni kasy nie mają i albo prawie nie pryskają albo poniżej norm


Ochłońcie trochę. Zbadajcie wodę pitną na swojej działce. Możecie oddać do badania próbki gleby i wtedy dopiero będziecie wiedzieli czy jest się czym martwić :)

wsms
01-11-2010, 10:40
Zgadzam się z tym co napisał Gosiek, je też mieszkam na wsi i mam za płotem rolnika uprawiającego ziemię. On też wykonuje opryski ale z tego faktu nie rozpaczam. Po prostu jak pryska to nie wychodzimy na pole jeśli zawiewa w naszą stronę i tyle w temacie. To czy on mnie truje czy truje mnie woda którą piję czy powietrze czy w końcu jedzenie, i co z tym zrobisz, od tego uciec się nie da. Idąc Twoim tokiem myślenia nie pij, nie oddychaj bo wszystko szkodzi. Czy jesteś świadomy tego co jest w jedzeniu które jesz i wodzie którą pijesz? Gdybyś znał fakty to byś umarł z głodu. U nas na śląsku ogólnie jest syf ale gdzieś mieszkać trzeba i niestety takie są czasy że prawo w wileu kwestiach jest zbyt liberalne, teraz liczy się tylko kasa i zysk a nasi niestety inaczej inteligentni wybrańcy na wijskiej poddali się lobbingowi wielu koncernów zwłaszcza w sprawie GMO. Wracając do tematu zawsze możesz mieszkać w mieście w sterylnym otoczeniu... tylko czy to zastąpi Ci własny domek pośród łanów traw na skraju uroczego lasiku ?

Noxili
01-11-2010, 10:51
Chemia jest wszędzie , Nie uciekniesz od niej . Od "zwykłego miasta" wiatr roznosi zwiazki chemiczne i areozole po 50 km wokół i więcej.Udział chemii typowo rolniczej w przecietnym zatruwaniu człowieka jest dość nikły. Chyba nie jesteś az takim zwolennikiem ekozycia że z otoczenia swojego i rodziny wyrzuciliście wszystkie batoniki, cukierki ,sosy kupne, fabryczne mieszanki przypraw,zero soczków fabrycznych(bo izoglukoza), w domu masz zaawansowany system filtrowania wody i powietrza, dom to sciany z gliny malowane farbą naturalną(np skrobia +wapno + naturalny czysty barwnik),podłogi to deski niemalowane lub woskowane na gorąco lub polepa ,ostry rezym na meble(tylko lite drewno+wosk lub olej lniany )itp??? Bo wtedy to odbecność niektórych chemicznych substancji ochrony roślin jest istotna o ogólnym bilansie .
Co do zapobiezenia zawiewaniu oprysków na waszą dzałke: płot -parkan na wyższej podmurówce i podwójna warstwa desek na parkanie pomiędzy tym folia.
Plan lepszy ale droższy - zakup pola "zapłotowego" . Sam mam podobny problem ale mam nadzieje że część pieniedzy zainwestowanych w zakup pola zwróci się dzięki przejśćiu na KRUS.
I jeszcze jedna uwaga z toksykologii- człowiek poddany systematycznie działaniu danej toksyny uodparnia się w jakimś stopnu na nią. Dawka nikotyny w 1 paczce papierosów jest smiertelna dla niepalacego- a dla palacza nie. Identycznie jest z ołowiem , rtecia czy arszenikiem.

__Marek
03-11-2010, 09:03
Chemia "przetworzona" inaczej działa niż chemia w BEZPOŚREDNIM kontakcie z człowiekiem, a na taki kontakt mnie i rodzinę naraża BEZPOŚREDNIE sąsiedztwo pól uprawnych. Jest nawet wykaz chorób zawodowych rolników, m.in.:

- zatrucia ostre lub przewlekłe wywołane różnymi używanymi w rolnictwie substancjami chemicznymi,
- przedziurawienie przegrody nosa wywołane substancjami o działaniu żrącym lub drażniącym,
- nowotwory złośliwe powstałe w następstwie działania czynników występujących w środowisku pracy,
- choroby skóry,
- choroby układu wzrokowego wywołane czynnikami chemicznymi lub biologicznymi,

Wybrałem te, które kojarzą się z chorobami odchemicznymi, a wykaz jest tu:
http://www.pracaizdrowie.com.pl/content/view/63/6/

Rolnik przygotowując taką substancje ma szansę zabezpieczyć się wkładając jakieś ubranie ochronne, rękawice, maskę (wszystko wg wskazań producenta), a ja nie ma tej szansy, bo może opryskiwać zboże np. podczas moejej bytności w pracy, a ja czy moje dzieci po powrocie mogą się potem bawić w ogordzie właśnie śiweżo spryskanym chemią, którą wiatr nawiał, albo i jeszcze nawiewa.
Działkę kupiłem od lekarza, może był bardziej świadomy, albo później uświadomiony, bo miał już nawet pozwolenie na budowę, a zrezygnował z ciszy i spokoju na rzecz , jak mówił większego mieszkania w mieście...

EZS
03-11-2010, 09:25
Większość chorób w wykazie chorób zawodowych wymaga udowodnienia narażenia wieloletniego, dla 8 godzin pracy dziennie i 40 godzin tygodniowo. jednym słowem, musiałby te opryski prowadzić co dzień. Jeżeli jest to pracownik zatrudniony na etacie i opryskuje czymś raz tu a raz tam, to może tak wyjść. Jeżeli ktoś robi to dla siebie dwa razy w roku, to może uzyskać chorobę zawodową przy - zatruciu ostrym (polał się i wchłonęło przez skórę albo wypił, rzadziej nawdychał bezpośrednio nachylając się nad preparatem) - chorobach alergicznych skóry (plus minus, trzeba udowodnić związek, raczej będzie to podrażnienie a nie alergia). Nowotworów po chemii rolniczej nie znam. Przegroda nosa to nie tu. Wzrok- raczej też nie (no, chyba, że się popryska przy nalewaniu albo ręką zatrze ;) . Jednym słowem nie wystarczy wiedzieć, że dzwoni, trzeba jeszcze wiedzieć, gdzie.
Jeżeli już tak się przeraziłeś - najlepszym rozwiązaniem jest dokupienie pasa wokół działki i posadzenie na nim gęstego żywopłotu. Poza tym chcesz mieć jeszcze większy spokój - wykop dziurę na swojej działce i jak napłynie woda podskórna - zbadaj ją.
A tak na serio - w Polsce chemia jest droga, raczej za mało jej sypią, niż za dużo (w przeciwieństwie do krajów zachodnich). A w mieście dochodzi ci ołów z dróg i pył lateksowy (to jest dopiero alergen!) z opon, plus wszystkie świństwa z kominów małych zakładów (bo duże są pilnowane i lepiej zabezpieczone). Dobrze przemyśl, co gorsze.

Aaa jeszcze jedno, ten program musiał być dość leciwy. Na zachodzie ten temat było modny ze 20 lat temu, śmialiśmy się, że nas ten etap ominął, bo nigdy nie było kasy ani dostępu do chemii na taką skalę. Jak już dostęp uzyskaliśmy - zmieniło się i myślenie i rozcieńczenia.

Noxili
03-11-2010, 09:45
Marku ja po analizie twoich postów zrozumiałem jedno : Ty już podjęłeś decyzje Teraz szukasz tylko wytłumaczenia dla siebie i najbliższych na to by sprzedać działke. Nie pasi Ci działka to ja sprzedaj. Nie staraj sie znaleść racjonalnego uspraiedliwienia na swoje postępowanie . Miejsce na dom trzeba pokochć i tyle. Ty tam bedziesz nieszczęśliwy.Ba! znajdziesz nawet 1000 dowodów na to że chemia dla mieszkańców takiego domu jest szkodliwa . Efekt placebo. Sprzedaj i wracaj do miasta. Nie każdy sie nadaje do mieszkania w domu na wsi.

EZS
03-11-2010, 10:18
Noxili, ale żonę trzeba jeszcze przekonać, nie? ;)

jaki
03-11-2010, 10:31
Marek
Na tym forum podejrzewam że nikt poważnie nie podejdzie do Twoich rozsterek.Poszukaj lepiej jakiegoś fachowca z branży, coby Ci na spokojnie wytłumaczył co i jak z tą chemią. Nie zazdroszczę Twojego i żony stanu ducha. Zrób coś bo się wykończycie

Noxili
03-11-2010, 11:13
Noxili, ale żonę trzeba jeszcze przekonać, nie?

Myślę że juz oboje sa przekonani, tylko szukają jakiegoś usprawiedliwienia przed nimi samymi s. W końcu kupili dom, własnie go wykańczają...a tak naprawdę ten dom im nie pasuje.

EZS
03-11-2010, 11:29
Marek
Na tym forum podejrzewam że nikt poważnie nie podejdzie do Twoich rozsterek.Poszukaj lepiej jakiegoś fachowca z branży, coby Ci na spokojnie wytłumaczył co i jak z tą chemią. Nie zazdroszczę Twojego i żony stanu ducha. Zrób coś bo się wykończycie
jestem lekarzem medycyny pracy. Uważam, że podeszłam bardzo poważnie...

Dodam jeszcze, że faktycznie czasem problem bywa ze spływaniem wody z górki w dołek. Dotyczy wód powierzchniowych. Problem taki mają czasem rolnicy mający uprawy ekologiczne w dołku a sąsiada "zwykłego" na górce. Nie jest to jednak problem niejadalności marchewki a uzyskania atestów, czyli spełnienia ostrych norm. Czy zamierzasz na tej działce mieszkać, czy uprawiać ekologiczną marchewkę? Bo jeżeli marchewkę, to można się zastanowić. Co do mieszkania, uciążliwe może być kilka dni w roku. W mieście - większość ;) (piszę o skutkach zdrowotnych).
Żeby nie było nieporozumień - mieszkanie na wsi niekoniecznie jest zdrowe. Mieszkanie w mieście nie jest. Z jednej strony może, z drugiej na pewno. Zostaje życie w lesie, ale kurcze, lasy też pryskają, i to z samolotów! Chyba, żeby gdzieś znaleźć ekologiczną wieś.

Elfir
03-11-2010, 23:06
też mnie dziwi, że pryskanie przez rolnika upraw (o ile pryska rzeczywiście) jest dla autora wątku bardziej szkodliwe, niż codzienne życie pośród spalin i wywiewów kominowych w mieście.
Przecież szkodliwe jest w zasadzie wszystko w otoczeniu człowieka. Takie promieniowanie elektromagnetyczne - wywołuje wiele schorzeń. Czy przez to rezygnujemy z komórki, mikrofalówki, komputera, elektryczności w domu?
Albo glutaminian potasu, który jest obecny niemal w każdej przetworzonej żywności. Albo fenole w rozpuszczalnikach, klejach i farbach.

jaki
04-11-2010, 07:46
EZS
Niedokładnie przeczytałam Twój post, przepraszam za niestosowną wypowiedź

EZS
04-11-2010, 08:37
EZS
Niedokładnie przeczytałam Twój post, przepraszam za niestosowną wypowiedź
nie ma sprawy
po prostu czasem tu (jak i w życiu) trafiają się osoby strasznie... emocjonalne, a dyskusja potem przenosi się w rejony bardzo niemerytoryczne, więc wolałam zareagować :)