PDA

Zobacz pełną wersję : Napady złości u 2 latka.



acca5
10-10-2005, 22:37
Poradżcie co robic, mój synek 2 latka (za 2 tyg.) ma napady złości i niezadowolenia jak mu sie coś odmowi typu- nie wolno do kompa, nie rób tego, zejdź z tamtąd itp. Napady polegają na tym,że robi obrażoną minę, próbuje cię uderzyc do skutku aż dostaniesz, kładzie się na podłogę w pokoju krzycząc i kopiąc podłogę , mebel który jest pod ręką, a na pytanie czy nie boli nóżka czy rączka to dalej kopie tak z 5-6 razy. Z mężem poczatkowo udawaliśmy,że nie widzimy tego , odwracaliśmy się na pięcie i szliśmy do swoich zajęc, czasami podsuwałam mu jakiś pomysł na zabawę i zapominał o swojej złości. Odnosiło to jakis skutek, ale napady są dalej. Wczoraj przekroczył miarę ponieważ napad złości polegał na kilkakrotnym uderzeniu drewnianą skrzynką ławy ze szkłem na wierzchu- mnie w tym czasie nie bylo-musiałam wyskoczy do kuchni-kipiały kluseczki. Efekt- szyba zbita w trojkąty- a Kubuś patrzył co to sie narobiło. nie wytrzymałam dostał po zadku, płakal przez półgodziny. Nie pozwolilam mu na przytulenie, mówiąc,że jest niedobry, i że nie wolno tak robi.Dziś dalej napady złości- nie po każdym moim-nie ale są . Co robic. Co na to mądrzy ludzie mówią.????

modulor
10-10-2005, 23:14
hibernacja

Jagna
10-10-2005, 23:21
Acca, doskonale wiem o czym piszesz, bo mój młodszy syn robił dokładnie tak samo. Był uparty i wściekał się łatwo o wszystko, demonstrując swoją złość agresją, rzucaniem przedmiotami, biciem a nawet gryzieniem. Dwulatki przechodzą bunt, jedne łagodniej inne mniej i te nasze, niestety należą do tej drugiej grupy. Wedle sztuki wychowania powinno się ignorować działania niepożądane a wzmacniać te pozytywne. Ale jak tu ignorować jak dzieciak wali łyżką w szybę, szklanką w podłogę, albo tłuczkiem do mięsa w drewniany taboret (to u mnie, np...). Jeżeli chodzi o reakcje typu bicie, gryzienie, to absolutnie nie wolno dzieciakowi na to pozwolić i u nas skutkowało przytrzymanie, głośne "Nie wolno!" a potem, kiedy już się uspokoił rozmowa pt. "Bardzo mi przykro, kiedy tak robisz..." - oczywiście na poziomie dwulatka.
Piszesz: "Dziś dalej napady złości- nie po każdym moim-nie ale są." Czyli synek się wścieka po tym jak Ty wybuchniesz na niego, zabraniając mu czegoś, prawda? Dlatego warto nadal próbować eliminować takie sytuacje, nie dopuszczając do napadów złości za wczasu. Czyli jeżeli właśnie łowi ręką rybki w akwarium, to nie lecieć do niego z krzykiem "Co ty robisz, zostaw! Nie!" tylko szybko wymyśleć coś co odwróci jego uwagę, jakaś fajna zabawka, coś za oknem i zabrać go (zbierając przedtem rybki szamoczące się na podłodze :wink: ) ...wiem, że to trudne, ale pomaga. Sprawdziłam. Dwulatkowi jeszcze nie wytłumaczysz, że rybki nie lubią takiej zabawy, albo, że szyba pęknie, albo że dziurki się porobią od tłuczka. Pamiętam jak jedna pani od psychologii rozwojowej mówiła, że jak dziecko właśnie bawi się kurkami od gazu, to nie należy podchodzić tłumacząc "Nie rób to kochanie, bo przy takiej zabawie cały dom wyleci w powietrze" bo wtedy dzieciak zafascynowany wizją na pewno zabawę powtórzy. Należy podejść i dać klapsa - na zasadzie reakcji psa Pawłowa: kuchenka - klaps. Tak więc jak Ci się przydarzy dać synkowi w dupsko, to nie znaczy, że jesteś złą, wyrodną matką. Czasami nie ma innego sposobu.
Pocieszę Cię, że to z wiekiem minie. Mój synek ma teraz cztery latka i mimo, że jest nadal uparty, wybuchowy i bywa, że w złości przewróci na przykład krzesło, ale robi to to sporadycznie i o wiele ostrożniej, patrząc na przykład czy krzesło nie upadnie na kota itp. a po chwili przychodzi, przytula się i przeprasza, czego wcześniej nie robił. Jest już ogromna zmiana. Mam też wrażenie, że świetnie na niego podziałało przedszkole, gdzie nauczył się, że nie wszystko mu wolno, bo takie są zasady, że czasem trzeba poczekać, że są jeszcze inni na świecie. To taka rada na przyszłość.
Trzymam kciuki. Wiem jakie to irytujące, ale to przejdzie, zobaczysz.

K74
11-10-2005, 00:59
...świetnie na niego podziałało przedszkole...

święta prawda - od września i u nas jest znacznie lepiej :D , ale niestety musisz wytrzymać jeszcze rok.
Tymczasem polecam lekturę "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby do nas mówiły" i "Wyzwoleni rodzice, wyzwolone dzieci" Adele Faber i Elaine Mazlish. Kiedyś już pisałam o tych książkach na forum.

kroyena
11-10-2005, 07:59
Ja pierdu, acca jak mogłaś...

...pęknąć. Przecież jedynie bezstresowe wychowanie dzieci jest słuszne, aby nie wiedziały, gdzie są granice. No i na starość miały poszanowanie dla rodziców = przymknęły ich w domu starców.

K74
11-10-2005, 09:10
Nie chodzi o bezstresowe wychowywanie, ale stworzenie dziecku granic, w których będzie się czuło bezpiecznie. Bo tak naprawdę coś, co potocznie nazywa się wychowaniem bezstresowym jest dla dzieci najbardziej stresujące.
Może to i banał, ale prawdziwy: dziecko też człowiek, tylko taki mały, który nie wszystko jeszcze rozumie i nie ze wszystkimi swoimi emocjami potrafi sobie poradzić.
Kolejny banał: to od rodziców dziecko uczy się wszystkiego, także reagowania w określonych sytuacjach. Czego nauczy się od rodzica, który z bezsilności ucieka się do przemocy?
Nie jestem święta i sama kilkakrotnie uciekłam się do tego środka wychowawczego, ale jaki potem kac moralny!!! A jak dobrze się czuję kiedy uda się sprawę załatwić pokojowo!!!
Rodzic też człowiek i czasami puszczają mu nerwy :wink:

acca5
11-10-2005, 09:43
Kac moralny straszny jeśli chodzi o bicie. Patrzysz na takiego małego i myślisz ,że jestes wyrodną matką. Dlatego napisałam bo mi wstyd przed sama sobą. I dlatego proszę o radę, mam starszą 4 latkę i z nią nie miałam problemów tego typu. Kubuś podpatruje Natalię a ta z przedszkola przynosi różne zachowania i robi to co ona ( np. szturchanie się). A bezstresowe wychowanie nie istnieje i nie jest możliwe. To jest tak jakby zostawić dziecko samemu sobie bez żadnego doświadczenia i wzorców i patrzeć co z tego będzie. Dzieki za rady, postaram sie wyprzedzac te jego zachowania aby nie doszlo do takich sytuacji i jednocześnie kategorycznie mowić nie wolno i źle,i przykro mi. Moze coś do niego dotrze.

Majka
11-10-2005, 10:01
- zachowanie zagrażające - klaps
- zwykła rzucenie się na chodnik i kopanie nogami - dzieciak pod pachę i nie sobie wierzga.
- próba uderzenia rodziców - złapanie za obydwie ręce i mocniejsze ściśnięcie.

Dziecko uczy się, że nie tylko takie zachowanie jest naganne, ale także stoi na pozycji przegranego. 8)

JoShi
11-10-2005, 10:18
Ja moge podac dzialajaca recepte nie z mojego domu ale z domu mojego brata. Kiedy Wawrek sie wsciekal na kazde slowo nie, wypowiedziane nawet spokojnie i probowal kopac. Moj brat, albo jego zona wystawiali go do drugiego pokoju i przytrzymywali drzwi, zeby nie mogl wrocic. Najpierw bylo duzo krzyku, po kilku minutach spokojne chlipanie a potem juz mogl wrocic. Z reguly wtedy przytulal sie i przepraszal. Poprostu dostawal szanse, zeby sie uspokoic, w pewnym sensie samodzielnie.

kroyena
11-10-2005, 11:03
na kempingu ta bezstresowa Zachodnia Europa to do uspokojenia dzieciaki w samochodzie zamyka. I tam wyją z 10 min, a cała okolica ma spokój i jest OK. A jak mojej małpie gębę zatykałem, żeby było ciszej to normalnie jakby pedofila zobaczyli. :o

katarzyna kulpinska
11-10-2005, 12:34
Nie wierze w bezstresowe wychowanie dzieci. Naogladalam sie tego dziwnego zwyczaju wlasnie za granica. Nie ma bardziej rozwydrzonych bachorow niz te wychowywane w ten sposob (potrafi sie rzucic taki szkrab na ziemie wrzeszczec i bic nogami w podloze - powiedzcie jak to zignorowac?). Nie uwazam, ze dzieci trzeba tluc, ale klaps przez kurteczke krzywdy nie zrobi a przynajmniej zostana okreslone odpowiednie granice. Dziecko nauczy sie, ze pewne zachowania sa zle a rodzic moze powiedziec mu na co moze sobie pozwolic a na co nie.
W przeciwnym wypadku wyrosnie na malego terrroryste, ktoremu jest podporzadkowane cale zycie rodziny w domu i poza nim. Nie zgadzam sie, ze dwulatek przechodzi bunt, on po prostu nabiera rozumu i probuje co mu wolno a czego nie, nasladuje doroslych i starsze rodzenstwo i wtedy wlasnie musi zrozumiec, ze jest jeszcze maluchem, ktoremu nie wszystko wolno a na tym etapie rodzic ma zawsze racje.

11-10-2005, 12:40
Według mnie błędna jest koncepcja wychowania bezstresowego, jak i pogląd, że bez bicia się nie da rady. Otóż - da. Wystarczy konsekwencja, pokazanie, że bez względu na wielkość desperacji dziecko na swoim nie postawi. Granice muszą być ;). U mnie dobre efekty przynosiło odwrócenie uwagi dziecka, rozśmieszenie, pokazanie jak "złości" się zabawka, chwilowa izolacja desperata w bezpiecznym miejscu (kojcu np). Nie powiem, kilka razy zdarzyło mi się klapnąć w cztery litery, ale nie uważam tego za metodę wychowawczą, bardziej to JA wtedy wyszłam z siebie i straciłam nad sobą panowanie :(
Dzieciaków - sztuk 3, każde następne wścieka się słabiej od pierworodnego ;)

11-10-2005, 12:55
No więc skoro to wszystko czysta fizjologia i prawidłowy rozwój,to nie rozumiem tego ustawiania dzieci jako czegoś zewnętrzenego, wrogiego,co trzeba zwalczać,najlepiej mocno i dobitnie.
Przecież dziecku też nie jest z tym dobrze.
A oparcie ma tylko w nas.Bo dla reszty,otoczenia jest rozwydrzonym bachorem.
Dlatego uważam,że trzeba takie zachowania prostować,konsekwentnie (trudno)ale bez odrzucania dziecka.
Właśnie dlatego,że nagle odkrywa,że jest odrębne od nas,ta swiadomość jest porażająca dla niego i dlatego trzeba mu pomóc przejść na stronę niezależności.
Krótko i dobitnie jest łatwo dla nas.
A dziecko zostaje z tym samo,z czymś z czym będzie już całe zycie-z samotnością wynikającą z tej odrębności,suwerenności,która nie jest łatwa.

Nie ma czegoś takiego jak wychowanie bezstresowe,bo nie ma życia bez stresów.
Ale bycie z dzieckiem nie oznacza wychowania bezstresowego.Raczej pomagania w umiejętności wchodzenia w życie pełne stresów.

Nie wyobrażam sobie zamykania wyjącego dwulatka w jakimkolwiek pomieszczeniu samego.
Mówię o dwulatku.
To znaczy wyobrażam sobie,bo widziałam takie sceny i było to coś traumatycznego.Dla wszystkich.
Efekty?Nie było żadnych.

katarzyna kulpinska
11-10-2005, 13:01
No jasne, ze klapa trzeba dac tylko w sytuacji, gdy nic innego nie dziala. Chodzi o to aby takiemu szkrabowi kojarzylo sie, ze jesli zrobi cos uznanego przez rodzica za niedobre, niewlasciwe itp to spotka go za to kara. Czy to bedzie kojec, klap czy cos rownie dla malca nieprzyjemnego zalezy od zdrowego rozsadku rodzica. Nie zgadzam sie z kazdorazowymi probami odwrocenia uwagi - dzieci momentalnie sobie przyswajaja, ze jesli broja to zaraz mama znajdzie cos fajnego do zabawy i mozna osiagnac skutek wrecz odwrotny (podkreslam slowo -KAZDORAZOWYMI)
I jeszcze jedno - uwazam, ze od malego trzeba uczyc, ze nie jest pepkiem swiata, uswiadamiac mu, ze jest kochane i wspaniale ale tez ze istnieja inni, ktorych potrzeby sa wazne.

11-10-2005, 13:07
No więc skoro to wszystko czysta fizjologia i prawidłowy rozwój,to nie rozumiem tego ustawiania dzieci jako czegoś zewnętrzenego, wrogiego,co trzeba zwalczać,najlepiej mocno i dobitnie.
Przecież dziecku też nie jest z tym dobrze.
A oparcie ma tylko w nas.Bo dla reszty,otoczenia jest rozwydrzonym bachorem.
Dlatego uważam,że trzeba takie zachowania prostować,konsekwentnie (trudno)ale bez odrzucania dziecka.
Właśnie dlatego,że nagle odkrywa,że jest odrębne od nas,ta swiadomość jest porażająca dla niego i dlatego trzeba mu pomóc przejść na stronę niezależności.
Krótko i dobitnie jest łatwo dla nas.
A dziecko zostaje z tym samo,z czymś z czym będzie już całe zycie-z samotnością wynikającą z tej odrębności,suwerenności,która nie jest łatwa.

Nie ma czegoś takiego jak wychowanie bezstresowe,bo nie ma życia bez stresów.
Ale bycie z dzieckiem nie oznacza wychowania bezstresowego.Raczej pomagania w umiejętności wchodzenia w życie pełne stresów.

Nie wyobrażam sobie zamykania wyjącego dwulatka w jakimkolwiek pomieszczeniu samego.
Mówię o dwulatku.
To znaczy wyobrażam sobie,bo widziałam takie sceny i było to coś traumatycznego.Dla wszystkich.
Efekty?Nie było żadnych.

Opalek - zgadzam się z większością twojej wypowiedzi. Jedno maleńkie "ale" - stresowi dwulatka bardzo często nie da się towarzyszyć - trzeba czym prędzej opanować kataklizm ;)
Zamykanie gdzieś malucha tez uważam za nieporozumienie...
U nas odwracanie uwagi i lekki teatrzyk daje bardzo dobre efekty - często dziecko już na początku awantury robi miny i wie, że będzie rozśmieszane ;) Bomba sie rozbraja zanim zdąży się porządnie uzbroić

11-10-2005, 13:30
No więc skoro to wszystko czysta fizjologia i prawidłowy rozwój,to nie rozumiem tego ustawiania dzieci jako czegoś zewnętrzenego, wrogiego,co trzeba zwalczać,najlepiej mocno i dobitnie.
Przecież dziecku też nie jest z tym dobrze.
A oparcie ma tylko w nas.Bo dla reszty,otoczenia jest rozwydrzonym bachorem.
Dlatego uważam,że trzeba takie zachowania prostować,konsekwentnie (trudno)ale bez odrzucania dziecka.
Właśnie dlatego,że nagle odkrywa,że jest odrębne od nas,ta swiadomość jest porażająca dla niego i dlatego trzeba mu pomóc przejść na stronę niezależności.
Krótko i dobitnie jest łatwo dla nas.
A dziecko zostaje z tym samo,z czymś z czym będzie już całe zycie-z samotnością wynikającą z tej odrębności,suwerenności,która nie jest łatwa.

Nie ma czegoś takiego jak wychowanie bezstresowe,bo nie ma życia bez stresów.
Ale bycie z dzieckiem nie oznacza wychowania bezstresowego.Raczej pomagania w umiejętności wchodzenia w życie pełne stresów.

Nie wyobrażam sobie zamykania wyjącego dwulatka w jakimkolwiek pomieszczeniu samego.
Mówię o dwulatku.
To znaczy wyobrażam sobie,bo widziałam takie sceny i było to coś traumatycznego.Dla wszystkich.
Efekty?Nie było żadnych.

Opalek - zgadzam się z większością twojej wypowiedzi. Jedno maleńkie "ale" - stresowi dwulatka bardzo często nie da się towarzyszyć - trzeba czym prędzej opanować kataklizm ;)
Zamykanie gdzieś malucha tez uważam za nieporozumienie...
U nas odwracanie uwagi i lekki teatrzyk daje bardzo dobre efekty - często dziecko już na początku awantury robi miny i wie, że będzie rozśmieszane ;) Bomba sie rozbraja zanim zdąży się porządnie uzbroić


Zgoda. :D
Kataklizm trzeba opanować,żeby szkód nie było za wielkich.Majątkowych. :lol:

Agnieszka1
11-10-2005, 13:48
tak wogole chcialam ci powiedziec ze kubusie tak maja :lol: uzbroj sie w cierpliwosc :wink: kubus to wyjatkowy chlopiec, wielki indywidualista przy tym bardzo uparty, lubiacy miec racje i zawsze swoje zdanie. I nie matrw sie ze jest uparty i zawsze musi miec ostatnie zdanie.
To jest dojrzewajaca stanowczosc ktora jest tak bardzo potrzebna w doroslym zyciu :P
nasz kubus wyrosl juz z atakow zlosci, ale aby zlosc poskromic mowilam mu -kubus posluchaj, oho sasiad puka ( maz w tym czasie pukal w sciane w drugim pokoju). Kubus on spac przez ciebie nie moze wiesz? glowa go boli a ty tak krzyczysz, ojojojo, co to bedzie? slyszysz jak puka ? pewnie mowi - kubus prosze nie krzyczy bo mi glowa peknie :wink:

tylko co jak mieszka sie w domu jednorodzinnym??? hehehe
kazde dziecko jest inne, nalezy znalezc zloty srodek dla kazdego z oddzielna.'
Ale napewno nie karac, nie odpychac, nie mowic ze jest nie dobry, nie zamykac w innym pooju ( jeszcze sobie krzywde zrobi) dlatego ze ma napad zlosci. On sam nie wie co sie dzieje z nim, nie potrafi myslec jak ma atak zlosci, on poprostu sie zlosci i o niczym innym nie myslo bo nie umie robic tyle naraz :lol:
wlasnie go przytul i zapewnij ze razem dacie sobie rade z ta okropna zloscia, razem jakos ja przepedzicie, zboksujecie razem kapcia albo poduche :P albo razem pokopiecie pilke, kto dalej kopnie ten wiecej zlosci wygania :P na mojego to dzialalo heheh - podstep , tylko podstep

Poddam ci jeszcze pewien pomysl - jak najmiej slowa "nie" uzywaj bo to na 2 latki ( szczegolnie na kubusie) dziala jak plachta na byka.
Zamiast mowic - nie wchodz na stol!!
powiedz - kubus a wiesz ze mozesz spasc? nozke zlamac? na stole sie je a nie siedzi. I sciagnij go ze stolu.

zamiast mowic - nie bedzie juz grania na kompie
powiedz- kubusiu, a wiesz ze komputer sie zmeczyl? dlugo juz grasz na nim, daj mu odpoczac co? moze wtedy da ci wiecej razy wygrac? co?

podstepem go, podstepem - z moim kubusiem podstep dzialal :P
jak mial 2,5 lat poszedl do przedszkola - tam tez gopaniem podstepem braly.
Jak nie chcial zostac, to pani zaczynala narzekac - oh jak mi ciezko odkurza sie zawsze z rana, nie mam pomocnika nawet, nie ma kto mi pomoc widelcow porozkladac, a ja mam fajna nagrode za to dla chetnego - kubus od razu byl chetny, nawet za glupia naklejke z myszka :P

wytrwalosci zycze :P

kroyena
11-10-2005, 14:06
I tak od metod wychowawczych przeszliśmy na wpływ frazeologi na charakter Wspomnianego. 8)


Jakub - umysł analityczny, metodyczny. Energiczny. Kulturalny, z wielką ogładą. Wnikliwy, posiada wielką intuicję. Żądny wiedzy i władzy.

Pewnie o tę władzę poszło. Kto kogo. acca szykuj się. :lol:

Agnieszka1
11-10-2005, 14:10
I tak od metod wychowawczych przeszliśmy na wpływ frazeologi na charakter Wspomnianego. 8)


Jakub - umysł analityczny, metodyczny. Energiczny. Kulturalny, z wielką ogładą. Wnikliwy, posiada wielką intuicję. Żądny wiedzy i władzy.

Pewnie o tę władzę poszło. Kto kogo. acca szykuj się. :lol:

a moj nie dosc ze kuba to jeszcze ryba - wiec zlosc +energia+placz +czulosc+ inteligencja
I zawsze mam tak - atak zlosci kuby i okrzyk - nie lubie cie!
po chwili - ale cie kocham, buuuuuuuuuuuuuu
buuuuuuuuuuu
mama buziaczka
buuuuuuuuuuuuu

oh jak ja go kocham :P

kroyena
11-10-2005, 14:13
Stary chwyt. :lol: :lol:

I mama zamiast prać i patrzeć czy równo puchnie, mientkie w nogach i się lepi do terrorysty. 8)

I kto tu jest na przegranej pozycji. Rodzić (oczywiście :wink: ). Oczywiście 8) .

PS. Aga ty mi taki towar chciała wepchnąć. :o :lol: :P

11-10-2005, 14:19
Ja też mam Kubę i potwierdzam w 100% profil osobowy ;)

Agnieszka1
11-10-2005, 14:30
PS. Aga ty mi taki towar chciała wepchnąć. :o :lol: :P

:P :P :P jeszcze bedziesz sie o taki prosil :wink:

gaga2
11-10-2005, 14:30
ciekawa dyskusja.... :)
moim zdaniem dwulatki tak mają.... tylko nasilenie złości jest różne bo i dzieci mają różne temperamenty. Sama przez to przeszłam ze swoimi dzieciakami. Starszy - zasadniczo spokojny i ugodowy, ataki złości w wieku 2 lat zdarzały mu się rzadko, i były raczej przez nas wywołane..... gdy dziecko było głodne, zmęczone, znudzone, śpiące....wtedy łatwo o taki atak, np. po zbyt długim spacerze w parku, przydługich zakupach w supermarkecie.... Z naszą młodszą za to przeżyliśmy gehennę.... ona nie tylko rzucała się na ziemię, ale ze złością tłukła głową o podłogę i ryczała niemiłosiernie. Cośmy się przez nią wstydu najedli to nasze..... Jedyną metodą było ignorowanie.... dać się wyciszyć dziecku, niech sobie tłucze tą główką, byleby nie czyniło poważnej krzywdy sobie lub innym. Potem, na spokonie, przytulić.... Granicą tolerancji jest granica naruszenia interesów i integralności innych osób. Dziecko jest jeszcze bardzo niedojrzałe emocjonalnie w tym wieku i trzeba mu pomóc radzić sobie z tymi emocjami... Nie negować złości, ale nauczyć malucha że są inne, nieinwazyjne sposoby jej wyrażania....
Tłumaczenie dwulatkowi (zwłaszcza w czasie ataku złości) nic nie da, bo to nie o słowne komunikaty chodzi.
Przy niedpuszczalnych działaniach - nie grozić tylko samemu działać,.... odebrać niezbezpieczną rzecz, odsunąć ... chwycić stanowczo za rękę na chodniku.... itp.

I jeszcze jedno moje przemyślenie - tzw. zarzut bezstresowanego wychowania to słowo wytrych, którego ostatnio się nadużywa.... w negatywnym kontekście..... a tu nie chodzi o pobłażanie dzieciom, tylko zrozumienie ich sposobu myślenia, typowych zachowań i problemów właściwych dla danego etapu rozwoju (wieku) i działanie z POSZANOWANIEM ICH GODNOŚCI, ale i nieprzyzwalanie na naruszenie godności innych osób (rodziców, rodzeństwa, osób trzecich).
Pozdrawiam,
gaga2

K74
11-10-2005, 14:56
.... dać się wyciszyć dziecku, niech sobie tłucze tą główką, byleby nie czyniło poważnej krzywdy sobie lub innym...
Moi znajomi kupili dziewczęciu kask rowerowy, a jak się urodził braciszek i też był prany po główce przez starszą siostrę, to też mu kupili.
Śmiesznie to wyglądało, ale rodzeństwo w końcu "dogadało" się ze sobą, a rodzice nie mieli problemu, że stają po stronie któregoś z dzieci.

K74
11-10-2005, 15:07
Dziecko nauczy sie, ze pewne zachowania sa zle...

...nasladuje doroslych i starsze rodzenstwo...
Kasiu - istnieje ryzyko, że jak dziecko dostanie klapsa od starszego, to nauczy się, że młodszych można bić.
Jeży mi się włos na głowie, gdy widzę scenkę z rodzicem i dwójką dzieci w rolach głównych: starszy daje młodszemu kuksańca, na co Tatuś lub Mamusia wymierza klapsa starszemu ze słowami: "nie bije się młodszych (mniejszych)". [/b]

Dzieci wymagają cierpliwości i konsekwencji, nawet kiedy my jesteśmy zmęczeni i nam się nie chce, dlatego bycie Matką to najtrudniejszy zawód na świecie.

kroyena
11-10-2005, 15:12
jeszcze bedziesz sie o taki prosil
:o Wypluj te słowa. :lol:

Agnieszka1
11-10-2005, 15:13
Jeży mi się włos na głowie, gdy widzę scenkę z rodzicem i dwójką dzieci w rolach głównych: starszy daje młodszemu kuksańca, na co Tatuś lub Mamusia wymierza klapsa starszemu ze słowami: "nie bije się młodszych (mniejszych)". [/b]

Dzieci wymagają cierpliwości i konsekwencji, nawet kiedy my jesteśmy zmęczeni i nam się nie chce, dlatego bycie Matką to najtrudniejszy zawód na świecie.


no jezy sie ten wlos, jezy

a bycie ojcem to juz latwiejsze?

Agnieszka1
11-10-2005, 15:15
jeszcze bedziesz sie o taki prosil
:o Wypluj te słowa. :lol:


za pozno :D juz poszlo :wink:

kroyena
11-10-2005, 15:22
zawsze można odklikać :wink: :lol: :lol: :P

Agnieszka1
11-10-2005, 15:25
zawsze można odklikać :wink: :lol: :lol: :P

e tam , ja wiem, wiem, tak naprawde chcesz, tylko sie tak bronisz, niby odklikaj, wypluj a myslisz - o jakby bylo fajnie - heheheh :wink:

kroyena
11-10-2005, 15:27
Mamy niezgodnoś charakterów...
... politycznych (oczywiście :wink: ). Oczywiście :lol: .

Czy ty więsz jak to wpływan na trawienie świątecznych obiadów. Co bardziej porywczy to nawet drzwiami trzaskają. 8)

Agnieszka1
11-10-2005, 15:29
aha powiem ci acca jeszcze cos - jakuby lubia byc pierwsze, we wszystkim, jak dobrze to wykorzystac to nawet slicznie swoj pokoj posprzataja :lol: :lol:
A I badania lekarskie porobia - moj mial pewne badanie, ktorego dzieci sie boja,ale on sie nie bal , bo mu powiedzialam ze to badanie to takie zawody przy okazji , kore dziecko sie najdluzej nie bedzie ruszac i gadac to wygra a nagroda to dwa snickersy :P WYGRAŁ :P :wink:
mowie ci podstep jest dobry :P

Agnieszka1
11-10-2005, 15:32
Mamy niezgodnoś charakterów...
... politycznych (oczywiście :wink: ). Oczywiście :lol: .

Czy ty więsz jak to wpływan na trawienie świątecznych obiadów. Co bardziej porywczy to nawet drzwiami trzaskają. 8)


no a karp osci ma - trza uwazac :o :wink:

ziaba
11-10-2005, 21:37
Bodaj w oczy mi wszedł taki Angielski program o pani czarodziejce dzieci.
Identyczna sytuacja : dzieciak na podłogę i bęc bęc czym się dało i w co się dało, mama bliska uduszenia własnymi rencami.
Czarowanie polegało na siadzie prostym, złapaniu delikwenta , posadzeniu go między kolanami - plecami do się, oparciu o biusta, otoczeniu ciasno rękami ( klatka szczęścia..) przytrzymaniu klijenta do czasu , aż mu ujdzie wściekłe powietrze .

Żadnego całowania, tulenia , lizaka czy naklejki. Żadnego " mamusi jest przykro " bo taka treść emocji wyższych jest nie przysfajalna w tym wieku, a płacząca z rozpaczy mama wzbudza jedynie zainteresowanie co u nosa mamie wisi.

Pokazali to jako rzecz sprawdzoną : psychologowie dziecięcy wskazywali na element kary ( unieruchomienia ) w poczuciu pełnego bezpieczeństwa ( klatka rąk )

Niestety, powtórki są wskazane , aż dwulatek skojarzy : wściekłość = unieruchomienie = brak możliwości kopania/gryzienia/walenia/etc i na podany sygnał ostateczny np. " Oluś jest niegrzeczny " wiadomo co się zdarzy.

Temat wścieklicy w miejscach publicznych był poruszany dla większych dzieci promowane było grzeczne zachowanie naklejkami na specjalnym kartoniku . 5 naklejek to cukierek, 10 to gadżet jakiś ; typu jajo z niespodzianką.
Ale to dla 3-4 latków ( musi istnieć żądza posiadania :D )


Cierpliwości życzę.

Agnieszka1
11-10-2005, 21:53
ziaba toz to ubezwlasnowolnienie , fuj, fuj, okropienstwo jakie, ty nie ogladaj takich strasznych rzeczy, o matko z corka ......... :o
na dodatek anglicy to wymyslili - a fuj, dlatego to takie dziwaki sa :wink:

no pewnie ze lizaki i naklejki za niegrzeczne zachowanie sie nie daje ale troche szacunku dla tego malego osobnika

Jagna
11-10-2005, 21:55
Absolutnie nie zgodzę się z tym, że widok płaczącej osoby, szczególnie matki, nie robi na dwulatku żadnego wrażenia poza ciekawością. Ja już tak mam, że płaczę na filmach. Oczywiście w odpowiednich momentach. I nic na to nie mogę poradzić. Łzy napływają do oczu, w gardle klucha i łkać na całego. Trzeba zobaczyć dwulatka, który wchodzi do pokoju a mamuśka siedzi zasmarkana przed telewizorem...Najpierw patrzy uważnie i zaraz się robi podkówka, szklane oczy i jaaazda z płaczem. Efekt był taki, że musiałam oglądać smutne filmy w odosobnieniu :-?
Nie namawiam tu do uderzania w ryk za każdym razem jak malec coś przeskrobie, ale jednak mam wrażenie, że chwilowe odsunięcie się i obojętność rodzica jest często większą karą niż wrzask.
A trzymanie? Próbowałam i tego. Efekt był taki, że wściekły dzieciak robił się jeszcze bardziej wściekły, bo nie był w stanie rozładować swoich emocji. Rodziło to frustrację a co za tym idzie jeszcze większą agresję. U obojga, w zasadzie.

ziaba
11-10-2005, 22:15
Ech.. tak ino pokazali, ciekawam była , to oglądałam jak to się " po nowemu dzieci chowa".

Prędzej teraz wnuków mi wypatrywać ..( tfu tfu :lol: ) niż własne do pionu prostować.

Jagna
11-10-2005, 22:33
Ziaba, bez przesaaady. Jakie wnuki?
A to co oglądałaś, to brytyjskie, nie? Widziałaś jakie Brytyjczycy zęby mają?! To pewnie przez tę klatkę, jak się wygryźć próbowali! :wink:

Janussz
11-10-2005, 22:34
Ech.. tak ino pokazali, ciekawam była , to oglądałam jak to się " po nowemu dzieci chowa".

Prędzej teraz wnuków mi wypatrywać ..( tfu tfu :lol: ) niż własne do pionu prostować.
Byś się wstydziła. A wiesz za co? Za te: : tfu tfu :lol:

Agnieszka1
12-10-2005, 08:15
Ziaba, bez przesaaady. Jakie wnuki?
A to co oglądałaś, to brytyjskie, nie? Widziałaś jakie Brytyjczycy zęby mają?! To pewnie przez tę klatkę, jak się wygryźć próbowali! :wink:

hehehhehehehehhehehehhehehehe
Jagna to bylo naprawde dobre :P :P :P

kroyena
12-10-2005, 08:25
A naklikałem jej niedawno o wnukach to się rozmarzyła. :lol: 8) :lol:

JoShi
12-10-2005, 11:05
Temat wścieklicy w miejscach publicznych był poruszany dla większych dzieci promowane było grzeczne zachowanie naklejkami na specjalnym kartoniku . 5 naklejek to cukierek, 10 to gadżet jakiś ; typu jajo z niespodzianką.
Ale to dla 3-4 latków ( musi istnieć żądza posiadania :D )

Ale rowniez zamykanie na chwile w osobnym pokoju do uspokojenia w sytuacji kiedy byly skrajnie niegrzeczne.

Agnieszka1
12-10-2005, 12:20
Temat wścieklicy w miejscach publicznych był poruszany dla większych dzieci promowane było grzeczne zachowanie naklejkami na specjalnym kartoniku . 5 naklejek to cukierek, 10 to gadżet jakiś ; typu jajo z niespodzianką.
Ale to dla 3-4 latków ( musi istnieć żądza posiadania :D )

Ale rowniez zamykanie na chwile w osobnym pokoju do uspokojenia w sytuacji kiedy byly skrajnie niegrzeczne.

JoShi ale dla wiekszych dzieci nie dla 2 latka

JoShi
12-10-2005, 12:41
JoShi ale dla wiekszych dzieci nie dla 2 latka
Nie bede sie upierac..

kroyena
12-10-2005, 12:44
Dla większych to piwnica. 8)

gaga2
12-10-2005, 12:46
chyba oglądałam ten program, o którym pisze Ziaba... kiedyś, raz, przez przypadek....
przedstawione w tym programie dzieciaki były nieznośne, to prawda,.....
ale metody zastosowane przez supernianię.... :o ...może skuteczne....(jeśli przez skuteczość rozumiemy zastopowanie nieodpowiedniego zachowania, nie licząc się z ewentualnymi dalszymi konsekwencjami takich metod wychowawczych).... ja byłam zdegustowana.... to była zwykła tresura...no może nie wszystkie rady były głupie, ale przyświecała in filozofia pełnej tresury... jak to tak przynajmniej odebrałam...
Dla mnie metody prezentowane przez supernianię odpowiadały metodom propomowanym w książce "kiedy pozwolić, kedy zabronić"... te same założenia teoretyczne, które do mnie nie przemówiły...założenia, z ktyórych wynika, że to rodzice mają tresować dzieci, a nie, że to dzieci mają ponosić kosenkwence własnych zachować i brać za nie odpowiedzialność.... i w ten sposób dorastać do samodzielności...
ja raczej skłaniam się ku metodom i założeniom przyświecającym autorom książki "Jak mówić, aby dzieci nas słuchały..."
A ostatnio, żeby się czegoś więcej dowiedzieć, kupiłam takie wieeeeelkie tomisko "Psychologia dziecka" i jestem w trakcie czytania. To po to, żeby mieć rozeznanie nt. róznych teorii i podejść i założeń, z których wychodzą autorzy popularnych poradników...
Pozdrawiam,
gaga2

katarzyna kulpinska
12-10-2005, 13:37
Dziecko nauczy sie, ze pewne zachowania sa zle...

...nasladuje doroslych i starsze rodzenstwo...
Kasiu - istnieje ryzyko, że jak dziecko dostanie klapsa od starszego, to nauczy się, że młodszych można bić.
Jeży mi się włos na głowie, gdy widzę scenkę z rodzicem i dwójką dzieci w rolach głównych: starszy daje młodszemu kuksańca, na co Tatuś lub Mamusia wymierza klapsa starszemu ze słowami: "nie bije się młodszych (mniejszych)". [/b

Dzieci wymagają cierpliwości i konsekwencji, nawet kiedy my jesteśmy zmęczeni i nam się nie chce, dlatego bycie Matką to najtrudniejszy zawód na świecie.

Zgadzam sie w 100% co do zawodu, ale nie zgadzam sie z wypowiedzia,ze istnieje ryzyko, ze mlodszych mozna bic. Jesli wystepuje relacja przyczyna-skutek np.: po wielokrotnym zwracaniu uwagi;nie rob tego bo....(zrobisz sobie krzywde, zrobisz komus krzywde, nie gryz nie kop nie pluj itd), prosbach, tlumaczeniu, pokazywaniu itp maluch robi to co robi, uwazam, ze kara sie nalezy i moze wystapic w postaci klapa. Jezeli dziecko jest wystarczajaco inteligentne, zeby uparcie robic to samo mimo naszych nagabywan o nagannosci takiego zachowania, bedzie wystarczajaco inteligentne, zeby zrozumiec dlaczego zasluzylo na klapa.
Jestem przeciwna automatycznemu biciu dzieci, znecaniu sie, zamykaniu w ciemnych pomieszczeniach, straszeniu, ze pan/pani cie zabierze, oddam cie itp, uwazam jednak, ze musi byc wyrazna granica miedzy tym co dobre a co zle, a plony bedziemy zbierac za 15-20 lat.
Zupelnie osobne relacje to rodzic-dziecko, a zupelnie osobne sa miedzy rodzenstwem czy rowiesnikami i nie wrzucalabym do jednego wora karcenia dziecka za nieposluszne zachowanie a bijatyk miedzy rodzenstwem, ktore sa zupelnie osobna sprawa. Rowniez osobna sprawa jest kazdego indywidualny system wartosci, bo sytuacja, ktora opisalas na ulicy (z kuksancami) jest karygodna wlasnie dla rodzicow. Z drugiej jednak strony nie wiesz czy maluchy nie naparzaja sie w domu na okraglo i po prostu trafilas na wyrwana z kontekstu sytuacje.
Pozdrawiam.

JoShi
12-10-2005, 14:34
Jestem przeciwna automatycznemu biciu dzieci, znecaniu sie, zamykaniu w ciemnych pomieszczeniach...

Zeby bylo jasne. Ja nie pisalam o ciemnych pomieszczeniach...

katarzyna kulpinska
12-10-2005, 14:50
Jestem przeciwna automatycznemu biciu dzieci, znecaniu sie, zamykaniu w ciemnych pomieszczeniach...

Zeby bylo jasne. Ja nie pisalam o ciemnych pomieszczeniach...
Eee no jasne, ze nie pisalas. Nikt nie pisal, chodzi o to, ze ja takie metody znam z opowiadan i tez jestem im przeciwna. Pozdrawiam :)

smartcat
13-10-2005, 11:47
przedstawione w tym programie dzieciaki były nieznośne, to prawda,.....
ale metody zastosowane przez supernianię.... :o ...może skuteczne....(jeśli przez skuteczość rozumiemy zastopowanie nieodpowiedniego zachowania, nie licząc się z ewentualnymi dalszymi konsekwencjami takich metod wychowawczych).... ja byłam zdegustowana.... to była zwykła tresura...no może nie wszystkie rady były głupie, ale przyświecała in filozofia pełnej tresury... jak to tak przynajmniej odebrałam...

Też widzialem ten program. Tylko że to co było dla Ciebie tresurą dla mnie było cackaniem sie z bachorem. :-)

Najemca
10-11-2005, 13:24
U nas to samo.
(Chyba) to wina żłobka. Ale w tych nerwowych czasach pewnie większość dzieci "tak ma" (z tym się rodzi). Fenomen XXIw. ?!

marcin_budowniczy
11-11-2005, 21:08
Mój Joachimek (21 miesięcy) też ostatnio pokazał rogi.
Płacz bez powodu. Wylądował zamknięty w pokoju (nie ciemnym, ale pozbawionym atrakcji, zainteresowania) na 2 min.
Przez dwie minuty płakał jak oszalały, po upływie 2 min. otworzyłem drzwi i ... spokojny jak baranek.
W bardzo kryzysowych sytuacjach (np. gdy płacze bez powodu i przy tym rzuca wszystkim o wszystko) pada hasło "czy zamknąć Cie w pokoju?", kreci główką i mówi "ne". Poskutkowało :-)
p.s.
ale na jak długo??

Ewunia
12-11-2005, 01:32
to była zwykła tresura...
bo wychowanie JEST tresurą

gaga2
13-11-2005, 18:44
bo wychowanie JEST tresurą

i tu się nie zgodzę...
dla mnie wychowywanie dzieci polega na zrozumieniu ich działania, motywów, etapów rozwoju i dzięki te wiedzy - pomaganie dziecom w zmaganiu się ze swoimi słabościami, wskazywanie granic akceptowalnego zachowania... a tresura jest bezmyślnym wymaganiem od dziecka określonego zachowania bez refleksji dlaczego dziecko zachowuje się tak a nie inaczej oraz bez refleksji dlaczego ja akurat w danym momencie życzę sobie aby ono zachowywało się w określony sposób. Moim zdaniem proces wychowywania jest też w znacznej mierze oparty na obserwowaniu przez dziecko zachowań dorosłych... nasze codzienne postawy i zachowania kształtują dzieci o wiele skuteczniej niż tysiące słów lub powtarzalnych represji. Dlatego my staramy się być dobrymi ludźmi, tak zwyczajnie.... dzieci niestety są bardrzo uważne i szybko zauważają fałsz w naszym zachowaniu lub wszystkie niestosowne nasze zachowania, których powinniśmy się wstydzić...
Wiedza o rozwoju dziecka, o typowych zachowaniach dla dwulatka pozwala zrozumieć, dlaczego ma napady złości i starać się eliminować sytuacje je wyzwalające... trzeba też pomóc dziecku opanować szalejące w nim emocje.... a nie patrzeć na malucha jak na rozbestwionego bachora...
nie twierdzę że ja mam rację w tym sporze, piszę o tym ja ja postrzegam swoją rolę jako rodzica...

pozdrawiam,
gaga2

[/quote][/list]

katarzyna kulpinska
14-11-2005, 14:13
A ja paradoksalnie zgadzam sie z obiema wypowiedziami i tej o tresurze i tej o zrozumieniu. Chyba najlepiej jest wyposrodkowac :wink:

JoShi
14-11-2005, 15:51
A ja paradoksalnie zgadzam sie z obiema wypowiedziami i tej o tresurze i tej o zrozumieniu. Chyba najlepiej jest wyposrodkowac :wink:
No bo trzeba najpierw zrozumiec dlaczego, zeby potem wiedziec jak ;)

katarzyna kulpinska
14-11-2005, 16:40
A ja paradoksalnie zgadzam sie z obiema wypowiedziami i tej o tresurze i tej o zrozumieniu. Chyba najlepiej jest wyposrodkowac :wink:
No bo trzeba najpierw zrozumiec dlaczego, zeby potem wiedziec jak ;)
Bingo Joshi!

P.S. mam nadzieje ze przeczytalas moje przeprosiny w watku o prezentach.... 8)

ziemia2
19-11-2005, 16:56
Hm!!...bo dobre wychowanie dzieci to bardzo trudna sprawa.Ja upór dwutatka przezywałam dwa razy i w przypadku każdego syna był inny.Niestety w takich sytuacjach trzeba byc niezwykle cierpliwym i konsekwentnym.Rzeczywiście "podchody i zmiana tematu" dają rezultaty i to jest napewno dobre rozwiązanie.Gorzej jak i my mamy słabszy dzień....jedno jest pewne nie można dać sobą rządzic!tak sie składa ze na codzień obserwuje własnie niespełna dwulatka(synek koleżanki) ,który umie porządzic swoją mamą.Popłacze ,uprze sie i zawsze ma to czego chce....az strach mnie oblatuje co bedzie jak dorośnie..brr.A propos wybuchów złości u dwulatka to rzeczywiscie mijaja lub łagodnieja w starszym wieku.Także głowa do góry to minie!!

Żelka
19-11-2005, 23:07
Moim zdaniem dzieci potrzebują dużo spokoju, tłumaczenia i rozmów, dobrego przykładu, uczenia życia i w tym wszystkim konsekwencji...
Może trochę wytłumaczę.
Spokoju – to znaczy, tak w ogóle, w domu, aby stosunki miedzy członkami rodziny byle wypełnione miłością i zrozumieniem. Bo dziecko jak gąbka wszystko wciąga... Lepiej aby uczyło się od nas właśnie takich relacji.
Jak cos broi, to bada naszą reakcje, sprawdza ile może.., to raczej tłumaczyć, rozmawiać z dzieckiem, niż udowadniać kto tu rządzi..., bo nie o to chodzi.
Jak pisze o „dobrym przykładzie” to mam na myśli, że nie wymagać od dziecka jednego, a samemu postępować (w stosunku do dziecka lub innych członków rodziny, czy kogokolwiek innego) inaczej...
Jak pisze, uczyć życia, to mam na myśli takich zasad które są takie same dla wszystkich... Może można to nazwać, zasady – coś za coś... Choć nie najlepiej to brzmi... Czyli, cos w rodzaju, nagrody za dobre postępowanie i kary za źle i tego się trzymać. Z tym, że trzeba to z dzieckiem najpierw omówić, wyjaśnić jak to działa.., a starć się to wyjaśnienie dostosować do wieku dziecka...
No i konsekwencja, to wiadomo trzymać się tego wszystkiego. Nawet dorosły człowiek lepiej funkcjonuje jeżeli wie jakie są zasady. Dziecko tak samo.
Ciężko coś na prawdę tak poradzić w konkretnym przypadku, bo trzeba by było trochę lepiej poznać sytuacje...
Czasami jest tak, że takim zachowaniem dziecko chce zwrócić na siebie uwagę. Może za mało czasu poświęcamy na zabawę z dzieckiem? Może starsze dziecko zajmuje nas bardziej i to młodsze czuje się odrzucone(albo odwrotnie).
Trzeba może bardziej się przyjrzeć w jakich sytuacjach następuje takie zachowanie...Może nie jest to tylko kapryszenie, a raczej sposób powiedzenia nam czegoś ważnego – ważnego z punktu widzenia dziecka?
Czasami dzieciaki tak reagują na napięta sytuacje w domu... Może trzeba cos zrobić aby rodzina (a dziś to tak ciężko zrobić) spędzała więcej czasu razem.
Może trzeba dziecku znaleźć jakieś zajęcie? Czasami skutkuje takie ”pomaganie” mamie albo tacie, albo rodzeństwu... Nprz. Pomoc mamie umyć naczynia, pójść z tata wyrzucić śmieci....Cokolwiek. Chodzi o to aby dziecko czuło się tez potrzebne i ważne...
Tłumaczyć, że nam dorosłym tez nie wszystko jest wolno.
Z obserwacji wiem, że dziecko to takie małe odbicie swojego otoczenia...dlatego trzeba się przyjrzeć sytuacji i zastanowić się lepiej – zwierciadłem kogoś albo jakiej sytuacji jest to co nasze dziecko „wyprawia”...Może tez poszukać odpowiedzi w nas samych? Co w nas wyzwala uczucie gniewu i agresji? Spróbować od tej strony zrozumieć to co dzieje się z naszym dzieckiem...
No i jeszcze jedno, Prawda, że u nas dorosłych złość to czasami tak naprawdę niemoc, (jestem zła bo cos mi się nie udaje)czasami – zmęczenie(jestem zła bo mam za dużo pracy i nie zdążam, już nie wytrzymuje tego), czasami - smutek (jestem zła bo na świecie jest tyle nieszczęścia i przemocy)... Może tez trzeba poszukać co jest ta złość w przypadku tego konkretnego małego rozrabiakę... Może to będzie dobry początek.., choć właściwie początek to chęć zrozumienia a to już masz za sobą...
Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieje, że znajdziesz cos konkretnego co poskutkuje u Kubusia i będzie znów dobrze... :P

ciku
19-11-2005, 23:21
My dzis zaliczyliśmy pierwszy atak sławnej złości dwulatka. Uff....dobrze, że chłopaki ulotnili sie do parku i mogłam zrobic sobie solidnego drina, bo marnie by ze mną było....

acca5
26-11-2005, 17:42
Dzięki Zelijka i dziekuję wam wszystkim, mój Kubuś już ma coraz rzadziej takie napady zlości.A ja bardziej sobie z nimi radzę. Myslę ,że te jego napady były wynikiem tego,że nie zawsze potrafii sie z nami dogadać chocby z tej przyczyny ,że mało mówi i to go m.in.złości też. Ale na szczęście my go i jego migi rozumiemy, oczywiscie staram sie jemu ciagle coś tlumaczyć a nie haslo NIE WOLNO bo to niewiele daje, tylko go rozdraznia. Poniewaz ostatnio duzo pracujei rzadko jestem w domu to przychodze taka steskniona,że mam wielki worek cierpliwości dla dzieci a i one odwdzieczaja sie swoja milościa i tesknotą. kubuś np. spi z moja koszula nocną. a Natalia pyta sie czy jestem zmeczona bo wie ,ze wtedy poloze sie spac razem z nią i Kubusiem a lubi sie poprzytulać do mnie czy do męza.

Żelka
26-11-2005, 22:23
No widzisz, wszystko będzie dobrze. Tam gdzie jest miłość musi być dobrze...Pozdrawiam Cię serdecznie i Twoje dzieciaczki także..
p.s. Sadzę, że malutkiemu mamy po prosu brakuję i stad to się mogło brać. Niech jakoś rodzinka pomoże abyś mogła spędzać z nimi ten czas który jesteś w domku, a nie zajmować się domem.
Zycze Ci wszystkiego dobrego, trzymaj sie... :P

Stefan Sz.
02-01-2006, 22:29
Napady złości, nadpobudliwość itp. to w dużej mierze efekt spożywania przez dziecko zbyt duzej ilości słodyczy. Ogranicz dziecku do minimum biały cukier, a twoje kłopoty rozwieja się jak poranna mgła. Do tego będzie zdrowsze i mniej podatne na choroby. Sposób sprawdzony w prakyce i polecany przez osoby zajmujące się medycyną naturalną. Tylko pamiętaj cukier to narkotyk i odstawianie dziecka od niego może być trochę stresujące. Życzę wytrwałości.