PDA

Zobacz pełną wersję : Moje liście czyli czyje?



jag_24
24-10-2005, 16:49
Mam pytanie odnośnie liści.Przy granicy działki mam gruszę, jesienią jest masa liści które obficie lecą na posesję sąsiada(gałęzie nie przechodzą na posesję obok)Sąsiad domaga się (dość ordynarnie)abym to sprzątał.
Czy regulują to jakieś przepisy. Nadmieniam iż ja bez problemu sprzątam ze swojej działki liście które pochodzą z jego drzew.

Majka
24-10-2005, 17:08
powiedz to sąsiadowi.
"sprzatm bez protestu liście które lecą z pańskich drzew"

NatkaB
24-10-2005, 18:50
gałęzie nie przechodzą na posesję obok
sąsiad nie ma racji

tomek1950
24-10-2005, 18:54
Jag 24 masz wyjątkowo u.......o sąsiada. Współczuję. Może poproś go by u Ciebie pozgarniał swoje liście.

manykes
25-10-2005, 06:29
Witam
Jakiś dziwny ten twój sąsiad i wyjątkowo leniwy, ja bym mu zaproponował aby zgłosił to na policję , może oni by mu uświadomili jak głupie są jego żądania........
dbaj o swoją działkę i nie przejmój się głupotami........
pozdrawiam :D

halszka2
27-11-2005, 21:12
Mam pytanie odnośnie liści.Przy granicy działki mam gruszę, jesienią jest masa liści które obficie lecą na posesję sąsiada(gałęzie nie przechodzą na posesję obok)Sąsiad domaga się (dość ordynarnie)abym to sprzątał.
Czy regulują to jakieś przepisy. Nadmieniam iż ja bez problemu sprzątam ze swojej działki liście które pochodzą z jego drzew.

Witaj
Moj sąsiad posadził na granicy ze mną morele. Ma mnóstwo liści. No i co z tego, że ja na swojej posesji posprzątałam liście z moich drzew, by nic dalej nie przewiewało, skoro od niego mam super bałagan. Nie było mnie trzy tygodnie w domu, przed wyjazdem zostawiłam porządek i sądziłam, ze będę miała spokój do wiosnym, ale nic z tego.
Przyznam ,że nie bardzo jest dla mnie zrozumiałe Twoje oburzenie. Myślę, że dobrze byłoby starać się tak urządzać swój ogród, by nie szkodzić i bałaganić sąsiadom. Sadzenie dużych roślin na granicy nie powinno mieć miejsca, chyba że sąsiad nie ma nic przeciwko temu.
Wyczytałam gdzieś, że regulaminy ogródków działkowych zabranizają np. sadzenia orzechów włoskich w odległości mniejszej niż 5 metrów od granicy, zaś moreli 3 metry.
Pozdrawiam. Halszka

zuczek
28-11-2005, 10:20
Mieszkam całe życie w domu z ogrodem i jeszcze nigdy nie miałam (ani nie słyszałam od innych) podobnych problemów. Każdy po prostu sprząta liście ze swojej działki, nieważne czy są one moje czy sąsiada. I myślę, że jest to najzdrowsze podejście. Gdybym miała się kłócić z sąsiadami o takie - przepraszam - pierdoły, to chyba na każdego musiałabym być obrażona i z nikim nie rozmawiać! (i z wzajemnością). Myślę, że ostatecznie doszłoby do tego, że wszyscy wycięlibyśmy swoje drzewa, krzewy i co tam jeszcze, i jak działka długa i szeroka wylalibyśmy piękny szary beton. Wtedy to by dopiero było przyjemnie popatrzeć sobie z okna na te ''relaksujące'' widoki.
Więcej szacunku dla drzew! (i siebie nawzajem)

Pozdrawiam

polanka
28-11-2005, 10:34
(gałęzie nie przechodzą na posesję obok)Sąsiad domaga się (dość ordynarnie)abym to sprzątał.
Czy regulują to jakieś przepisy. Nadmieniam iż ja bez problemu sprzątam ze swojej działki liście które pochodzą z jego drzew.

Jeżeli znajdziesz regulację prawną która będzie nie po Twojej myśli to daj mi znać. Mi się przyda.
Mam działkę która ma wjazd od drogi wewnętrznej a od tyłu ma drogę powiatową. Na poboczu drogi rośnie sobie topola. Wielka. Dużo liści z niej spada... Jakby co, to będę bardzo szczęśliwy jak mi się uda zmusić zarząd dróg powiatowych żeby te liście z mojej działki sprzątał :-)

Grzegorz

JoShi
28-11-2005, 10:42
Lo matko... To sie porobilo... A u mnie jesienia liscie z trzech debow rosnacych w ogrodzie sasiadki leca na pol osiedla. I co ? Ona ma wszystko sprzatac ?

Patsi
29-11-2005, 21:00
Moim zdaniem, trzeba umieć po prostu się dogadać, bo problem nie jest prosty.
Nasz sąsiad ma wzdłuż ogrodzenia jakieś 10 jabłoni, posadzonych wieki temu, zanim zrobiliśmy ogrodzenie i zaczęliśmy budowę. Poprosiłam go zwyczajnie, żeby obciął część gałęzi (może nawet z zapasem) które wystają na naszą stronę, bo... jako kobieta pracująca nie mam nic przeciw drzewom, ale swój wolny czas wolę spędzać inaczej niż na grabieniu liści, jest to dla mnie dość uciążliwe. Mam pracę, dziecko, rodzinę, hobby, a w wolnych chwilach mam się czym zająć na jesień na moich 30 arach :wink: . Wszystko odbyło się z uśmiechem ale z oczekiwaniem konkretnej odpowiedzi - jak on to widzi, czy rozumie mój punkt widzenia. Oczywiście uśmiechnął sie i powiedział, że zrobi się na wiosnę - wtedy ocenię efekty swojej szczerości.
Z sąsiadami jakoś trzeba żyć. Ja miałam w bloku wręcz upiorów, brrr... ale to inna historia. Przekonałam się tylko, że pokładanie uszu po sobie i ukryte żale do niczego nie prowadzą.

jag_24
03-12-2005, 17:34
Mieszkam całe życie w domu z ogrodem i jeszcze nigdy nie miałam (ani nie słyszałam od innych) podobnych problemów. Każdy po prostu sprząta liście ze swojej działki, nieważne czy są one moje czy sąsiada. I myślę, że jest to najzdrowsze podejście. Gdybym miała się kłócić z sąsiadami o takie - przepraszam - pierdoły, to chyba na każdego musiałabym być obrażona i z nikim nie rozmawiać! (i z wzajemnością). Myślę, że ostatecznie doszłoby do tego, że wszyscy wycięlibyśmy swoje drzewa, krzewy i co tam jeszcze, i jak działka długa i szeroka wylalibyśmy piękny szary beton. Wtedy to by dopiero było przyjemnie popatrzeć sobie z okna na te ''relaksujące'' widoki.
Więcej szacunku dla drzew! (i siebie nawzajem)

Pozdrawiam


Tu nie chodzi o żadne obrazanie sie, problem w tym że liscie które spadają od sąsiada sa przeze mnie zagrabiane i do głowy by mi nie przyszło (tak jak on to robi) przerzucanie ich na jego posesję..
Zagrabiam wszystkie liście, które spadają z drzew, czy to moje czy sąsiada, ale uważam ze już tupetem jest przerzucanie ich na teren mojej posesji..bądź na bezczelnego przechodzenie na teren mojej posesji i zagrabianie liści w "kupki"...

jag_24
03-12-2005, 17:45
zgodnie z tym co powiedział prawnik
Art. 222. § 2. kc Przeciwko osobie, która narusza własność w inny sposób aniżeli przez pozbawienie właściciela faktycznego władztwa nad rzeczą, przysługuje właścicielowi roszczenie o przywrócenie stanu zgodnego z prawem i o zaniechanie naruszeń.

Art. 223. § 1 kc . Roszczenia właściciela przewidziane w artykule poprzedzającym nie ulegają przedawnieniu, jeżeli dotyczą nieruchomości.
§ 2. (skreślony).
§ 3. (skreślony).

Niestety obawiam się ze sąsiad który ma " w nosie prawo" i tak nie ustosunkuje się do tych artykułów :-?

abromba
03-12-2005, 19:58
A co to za prawnik? :o

abromba
03-12-2005, 20:01
Zaraz, chyba nie doczytałam. Chodzi o to, że liście lecą z drzew czy że sąsiad liście spadłe na jego teren przerzuca na Twój?

jag_24
03-12-2005, 20:07
A co to za prawnik? :o

osoba która udziela porad prawnych :wink: , a tak powaznie poradziłam się prawnika najpierw sie uśmiał jak mu opowiedziałam o co chodzi a później stwierdził,że tak naprawdę to współczuje takiego sąsiada i że zgodnie z przepisami prawa z art.222 nie ma prawa przerzucania liści i że jeśli dopuścił sie takiego czynu, to zobowiązany jest do przywrócenia stanu faktycznego.
Dzisiaj po raz kolejny zagrabiłam liście i te swoje i nie moje, bo przeciez chodzi głownie o to aby miec porządek na swoim ogródku, ale znając życie jutro na moim ogródku zastanę kopki liści które sąsiad zagrabi u siebie i przerzuci do mnie bo według niego to przecież moje liście... :-?

Edytax
04-12-2005, 17:58
A co wy na to powiecie. Ja mam duże ilości liści sąsiada z drzew-wierzby, ktore są 30 cm. od ogrodzenia po za tym są wysokie na 6-8 m. i jakie kolwiek rozmowy z sasiadem nie przynoszą żadnych skutków. Jego gałęzie prawie w połowie przechodzą na moją działkę nic nie chce z tym zrobić. Nawet wysłałam mu list polecony aby spokojnie opisac mu żeby przycioł, wycioł te drzewa bo przez niego mam śnietnik i dużo cienia na działce. I co JA mam z tym zrobic :roll:

JoShi
05-12-2005, 09:43
I co JA mam z tym zrobic :roll:
Jak to co ? Grabic...

abromba
05-12-2005, 11:05
Edytax - skoro listem poleconym napisałaś do niego w sprawie tych gałęzi - to spokojnie możesz wyciąć gałęzie - jak również korzenie - z jego wierzb, które przechodzą na Twój teren. Zobacz art. 150 kodeksu cywilnego.
Natomiast na jakiej postawie chcesz, żeby on "wycioł" te wierzby? Nie sądzę, żeby to było naprawdę nadzwyczajne utrudnienie Ci wykonywania Twojego prawa własności....Tlenem z tych wierzb i Ty oddychasz. Inna sprawa, gdyby one np. niszczyły Twoje ogrodzenie.

katerhasser
06-12-2005, 18:37
Edytax - skoro listem poleconym napisałaś do niego w sprawie tych gałęzi - to spokojnie możesz wyciąć gałęzie - jak również korzenie - z jego wierzb, które przechodzą na Twój teren. Zobacz art. 150 kodeksu cywilnego.

Oj, nie wiem. Przecież nie wolno wycinać bez pozwolenia, a usunięcie połowy gałęzi (jeśli drzewo jest przy granicy) doprowadzi do uszkodzenia/obumarcia drzewa.
Osobiście mocno bym się wpienił, jakby mi sąsiad 1/3 mojego 150-letniego dęba obciął, bo mu liscie lecą, a na dodatek korzenie - to juz byłby zamach na życie ludzkie i mienie - zwalenie drzewa np. na dom.
Z drugiej strony jak jakieś drzewo u sąsiada chore jest, zagraża bezpieczeństwu itp. to można samemu wystąpić do Wydziału Ochrony Środowiska o nakaz jego usunięcia.
Ale, żeby o liście?... :o

Ludzie po co kupujecie działki z drzewami w sąsiedztwie? wszędzie są przecież szczer pola do podziału...

Edytax
06-12-2005, 21:29
Co wy mi piszecie? :-? TE drzewa to nie są deby 150 letnie tylko wierzby, ktore sąsiad posadził jak juz byłam wlaścicielką tej działki. Teraz nie dawno zamieszkałam i też chciałabym jakoś zagospodarować swoja działkę. Ale te drzewa tak szybko urosły, żę prawie polowę działki mam w cieniu a jeśli chodzi o konary tych, że drzew to jeśli nie teraz to nie długo zniszczą podmorówke ogrodzenia, którą ja zresztą na własny koszt wykonywałam. Tu nie chodzi tylko o te LIŚCIE :evil:

abromba
07-12-2005, 07:19
Wierzbom naprawdę nie zaszkodzi przycięcie nawet 3/4 gałęzi - popatrzcie na czym polega ich ogławianie. To zapewne nie jest jakiś rzadki, delikatny gatunek. Jak się je już ogłowi, co roku można przycinać. Pytanie tyko, ile lat mają te wierzby (bo nadal nie wiemy)?
Natomiast samych drzew naprawdę szkoda.
Może najlepszym wyjściem jest zaproponowanie sąsiadowi takiej właśnie koncepcji żywopłotu - mazowieckich głowiastych wierzb, jak z reklamówek Konkursu Chopinowskiego. Ma to swój niezaprzeczalny klimat.
A swoją drogą, dlaczego od razu nie zwróciłaś mu uwagi, jak sadził te wierzby?

andrzej49
07-12-2005, 07:46
Wierzbom naprawdę nie zaszkodzi przycięcie nawet 3/4 gałęzi - popatrzcie na czym polega ich ogławianie.
Zgadza się. Widziałem tak przycięte wierzby. Zostały na nich tylko po 2-3 boczne pędy długosci 40 cm. Nastepnego roku było z tych miejsc po kilkadziesiąt odrostów gałęzi.
Masz oprawo do przycięcia pędów, które przekraczają granicę Twojej działki.

jag_24
07-12-2005, 08:25
Edytax na wycięcie drzewa musisz mieć powolenie z wydziału ochrony środowiska i z taką prośbą zwraca sie właściciel posesji, natomiast na przycięcie gałęzi, które prechodza na twoją posesję nie musisz miec żadnego pozwolenia. My przycieliśmy nasza gruszę której gałęzie przechodziły na stronę sąsiada(a właściwie to sasiadki), niestety jak już wcześniej wspomniałam nie rozwiązało to problemu gdyż zagrabia liście ze swojej posesji i przerzuca do mnie :-? Mi oczywiście do głowy by to nei przyszło, aby liście które spadają z jej drzew na moją działkę przerzucac do niej...dla mnie zbyt dziecinne zachowanie

Edytax
07-12-2005, 20:59
Kiedy sąsida sadził te wierzby ja tak często nie przebywałam na działce ale kiedy one juz urosły trochę więcej to oczywiście zwróciłam mu uwagę zreszta kilkakrotnie oraz ostatnio tym listem poleconym ale co z tego on sobie dalej z tego nic nie robi a drzewa rosną. Drzewa te nie są starsze niż 5 lat i myslę, że na wycięcie ich nie trzeba mieć pozwolenia.

jag_24
08-12-2005, 09:09
Kiedy sąsida sadził te wierzby ja tak często nie przebywałam na działce ale kiedy one juz urosły trochę więcej to oczywiście zwróciłam mu uwagę zreszta kilkakrotnie oraz ostatnio tym listem poleconym ale co z tego on sobie dalej z tego nic nie robi a drzewa rosną. Drzewa te nie są starsze niż 5 lat i myslę, że na wycięcie ich nie trzeba mieć pozwolenia.

może Ci sie przyda:

Z wnioskiem o wydanie zezwolenia na usunięcie drzew lub krzewów występuje posiadacz nieruchomości. Jeżeli posiadacz nieruchomości nie jest właścicielem do wniosku dołącza zgodę jej właściciela.

Wniosek o wydanie zezwolenia powinien zawierać:

1. imię, nazwisko i adres (nazwę i siedzibę) posiadacza i właściciela nieruchomości,

2. tytuł prawny władania nieruchomością,

3. nazwę gatunku drzewa lub krzewu,

4. obwód pnia drzewa mierzonego na wysokości 130 cm,

5. przeznaczenia terenu, na którym rośnie drzewo lub krzew,

6. przyczynę i termin zamierzonego usunięcia drzewa lub krzewu,

7. wielkość powierzchni, z której zostaną usunięte krzewy.


Uzyskania zezwolenia w trybie art. 83 pkt. 1 ustawy o ochronie przyrody, nie wymaga usunięcie:

drzew i krzewów owocowych, z wyłączeniem rosnących na terenie nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków oraz w granicach parku narodowego lub rezerwatu przyrody - na obszarach nieobjętych ochroną krajobrazową;
drzew i krzewów na plantacjach drzew i krzewów;
drzew i krzewów, których wiek nie przekracza 5 lat;
drzew i krzewów usuwanych w związku z funkcjonowaniem ogrodów botanicznych lub zoologicznych;
drzew i krzewów usuwanych na podstawie decyzji właściwego organu z obszarów położonych między linią brzegu, a wałem przeciwpowodziowymlub naturalnym wysokim brzegiem, w który wbudowano trasę wału przeciwpowodziowego i terenów w odległości mniejszej niż 3 m od stopy wału;
drzew i krzewów stanowiących przeszkody lotnicze, usuwanych na podstawie decyzji właściwego organu.

Edytax
08-12-2005, 20:13
Dzieki za wasze posty. Chyba będę musiała założyć sąsiadowi sprawę w sądzie bo nie widzę innego wyjścia żeby z nim sie dogadać a drzewa rosną i rosną :cry:

AlaB
31-12-2005, 10:03
:-? własnie kupiłam działkę ale z tego co pamiętam od sąsiadów odgranicza nas tylko rząd wielkich zywotników więc nie będzie liści...
Swoją drogą jestem zdziwiona że ludzie szukają TAKICH problemów- nigdy nie miałam swojej działki i nie przyszłoby mi do głowy że można przerzucać sąsiadowi liście za płot :lol:
Współczuję sąsiada!!!

antuanet77
13-07-2009, 00:04
zgodnie z przepisami prawa z art.222 nie ma prawa przerzucania liści i że jeśli dopuścił sie takiego czynu, to zobowiązany jest do przywrócenia stanu faktycznego.
Dzisiaj po raz kolejny zagrabiłam liście i te swoje i nie moje, bo przeciez chodzi głownie o to aby miec porządek na swoim ogródku, ale znając życie jutro na moim ogródku zastanę kopki liści które sąsiad zagrabi u siebie i przerzuci do mnie bo według niego to przecież moje liście... :-?

ja mam podobny problem, lecz ciut inny.
moje drzewa owocowe (psiary zasadzone za czasów pradziadka) utrudniają życie sąsiadce, z która dobrze żyłam. poskarżyła mi się, że owoce spadają na jeje chodnik i wyglada to nieestetycznie, nie ma w poblizu garażu i pomieszczeń użytkowych, mamay dom 5 rodzinny i ogródki za domem, z czego sa one jedynie rekreacyjne, bo za płotem postaraliśmy się o przylegajace działki z rodzinnego ogrodu działkowego. ja przejełam po rodzinie, jej załatwiłam, aby miała pod nosem. od poczatku były problemy, oni o niego nie dbali, zielsko rozsiewało się do nas i zachwaszczało uprawy, rozmowy skończyły się na skwitowaniem ze nie mają czasu i pracują. na granicy jak rumuni rozwiesiliśmy na 50 cm folie na kołkach, palikach, aby zminimalizować przedostanie się chwastów i rozsiew, kiedy u niej przy granicy były większe niż tama, wyrywałam je, i wkładałam e do swoich odpadów, nie porzucałam.
bez mojej wiedzy na granicy posadziła orzech włoski, zrypałam ją w żartach, ale dodałam, że przyda się, bo tez planowałam, więc zaznaczyłam że to co na mojej stronie jest to moje, i wszystko grało. wymieniałyśmy się narzędziami, i uprawami, każda z ans miała coś innego na stałe, handel wymienny.
Kawka , relaks itp. częściej to ja u niej brałam, bo jak została sama w domu (rodzina pojechała za granice).
Zgłosiła u mnie problem spadających owoców, i dyskomfortu, obiecałam, że zetniemy te drzea (wisnia i 2 sliwy), u mnie był gorszy problem, z pestek krzaki dzikie psuły kosiarke. Osy+ dzieci, wiadomo. Nie daliśmy rady ze wzgledy na wujka z problemem alkoholowym, była wojna o te drzewa, więc usuwaliśmy po jednym najpierw skracając aby się przyzwyczaił. Sąsiadka to rozumiała, do czasu.
miedzy drzeami jest rozwieszona linka na pranie króciutka, i z niej korzysta wujek, więc jak zabraknie drzew będzie wiadomo. One i tak sa do usunięcia, bo sa chore, a owoce kupujemy. natomiast daja cień i wycięcie całkowite natychmiast odsłania nasz zagajnik do relaksu.
Sąsiadka się wkurzyła i obcięła sama, za duzo, bo pewno urośnie, scieła tak, że luka powstała i otchłań wolna. To nie jest problem, bo tam pójda tuje jak na tym płocie blizej. Problem linki na drzewie tez zmien się, bo mamay metalowy słup x 2 do profesjonalnego wieszania, trzeba tam wbic, więc wycięcie tych drzew tam akurat jest mi na ręke, problem jest, ze na to rzuciła na naszą stone tam gdzie cięła, nie zareagowaliśmy w pore więc powtórzyła to z tym samym porzuceniem. to mnie wkurzyło, bo 2 lata temu przyszła z pretensjami, że przerzucamy do niej trawe z granicy i ona sobie nie zyczy, sprawdilismy to z nia, i znaleźlismy winnego. To nasz pies zrobił podkop i uciekł, i z jej chodnika wyrwał wszyskie trawy, których jej nie udało się usunąc, skończyło się na śmiechu i ucieszyła się z nieocekiwanych pożądków.
Zadzwonilam do niej i przypomniałam sytuacjie i jej złość, dołączyłam ta jej wycinke i moją złość. Tłumaczyła ssie na początku, e nie bedzie cekac i powód, ja jej spokojnie tłumacze, że miała prawo, że może to robić bo mi na tych drzewach nie zaley, ale nie życze sobie przeżucania gałęzi na moja strone. Wtedy wpadła w złość i powiedziała, że to są moje drzewa i moje smieci i dalej będzie to robić. Nasze stosunki uległy nagle pogorszeniu, a ja nie chce się kłócić. Oznajmiła mi, ze dalej jak cos bedzie wystawac to mi to przezuci, a jak mi się nie podoba to mam to sama usunąc.
Więc problem polega na tym, czy ma racje, bo kazała mi iść na skarge do straży miejskiej.