Jestem na urlopie czyli ODPOCZYWAM Od poniedziałku jestem na urlopie i byczę się za wszystkie czasy, dosłownie leżę do góry brzuchem, popijam piwko, pełen luzik. Ale po kolei... W poniedziałek wstałem bardzo późno (w końcu urlop to urlop) i koło 9-tej pojechałem do hurtowni po brakujące kafle do pomieszczenia gospodarczego. Dojazd na drugi koniec miasta zajął mi trochę czasu, później musiałem długo czekać w kolejce do magazynu i zrobiła się ...
Ostro bombam na budowie Jakiś czas temu zacząłem się zastanawiać nad malowaniem. Interesowało mnie ile może kosztować robocizna i jakie są do wyboru farby. Zrobiłem więc rozeznanie w kwestii malarzy. Oferty są zróżnicowane od 0,90/m2 przez 1,20 do 1,50 albo 1,60/m2 jednokrotnego malowania. Przy tym wszyscy "fachowcy" zgodnie twierdzą, że konieczne jest gruntowanie preparatem gruntującym, a potem 2 malowania choćbym nie wiem jaką rewelacyjną farbę wybrał. ...
Spodobały mi się jakieś kafle - nie do wiary Temat kafli już dawno scedowałem na Mychalinę i cieszyłem się jak cholera, że nie muszę jeździć i tego badziewia oglądać. Oczywiście kafle wybieramy na ostatnią chwilę (jak wszystko inne), a choroba Mychaliny jeszcze pogłębiła nasz niedoczas. Kaflarza mamy umówionego na 1 sierpnia, a nie mamy jeszcze ani jednego kafla, a co więcej kafle nie są zamówione, a co gorsza NAWET NIE SĄ WYBRANE :evil: Dziś ...
Psychoterapia zajęciowa Po ciężkim dniu, jakim na budowie był ubiegły czwartek, zrobiłem sobie kilkudniowy urlop od budowy. Po raz pierwszy nie byłem tam ani w sobotę ani w niedzielę i wcale mnie nie ciągnęło. Koniec końców pojechałem we wtorek wieczorem z poczucia obowiązku bez większej ochoty. Musiałem kupić i dostarczyć trochę drobiazgów dla gipsokartoniarzy, którzy w sobotę przyjadą aby wreszcie temat zamknąć. Ogrom zadań do zrobienia ...
To już prawdziwy horror Mój stan psychiczny nadal pozostawia wiele do życzenia NIESTETY. Efektem są zaległości budowlane oraz dziennikowe, których w żaden sposób nie udaje mi się nadrobić. Dzisiaj więc tylko krótkie doniesienia z placu budowy. W ostatnim poście moja kochana małżoncia opisała historię ajzola w łazience (dla niewtajemniczonych: ajzol = bryła schodów wystająca z sufitu). Teraz więc opiszę kolejną tragedię :wink: jak spadła ...