Dawno nie zaglądałem z braku czasu ale uzupełniam o dach, który nam się w końcu pojawił.
Na początku lutego ruszył montaż dachu. Nie obyło się bez przygód. Najpierw więźba zamarzła po wyjęciu z kąpieli, potem zmieniliśmy farbę na inną (poleconą przez dekarza), pobiły się dachówki szczytowe i w sumie montaż, który miał zająć "kilka dni" zajął około miesiąca. Najważniejsze jednak, że efekt na jakim nam zależało udało się osiągnąć.
...