Jeśli chodzi o układ dziennika, jego funkcjonalności, to ten na Muratorze bardzo mi się NIE podoba. Duży miszmasz. Znalezienie czegokolwiek graniczy z cudem. Zaczęłam coś skrobać na blogspocie: http://dlugadrogadodomu.blogspot.com i chyba tam się przeniosę na stałe. Trochę szkoda, ze względów, które również tam opisałam. No nic, zobaczę co dalej...
...stało się faktem. Równo rok i dwa dni od stania się właścicielami działki dostaliśmy pozwolenie na budowę. 4 stycznia 2011 roku moglibyśmy wbijać łopatę. Choć nie - najpierw trzeba z siedmiodniowym wyprzedzeniem poinformować choćby konserwatora zabytków. Ech, marzenie ściętej głowy to wbijanie łopaty. Najpierw trzeba zarobić na nią zarobić. Mam nadzieję, że w tym roku wylejemy fundamenty.
Od czego tu zacząć? Najlepiej byłoby od początku, ale streszczenie kilku miesięcy trochę wymagałoby czasu. Dlatego zacznę od spraw aktualnych a tym co było wcześniej napiszę przy okazji. Jak już pisałam jesteśmy na etapie finalizowania przygotowania dokumentów do złożenia wniosku o pozwolenie na budowę. Jedną z ostatnich prac było ustalenie warunków, jakie dobrze byłoby zawrzeć w projekcie dla wentylacji mechanicznej i gruntowego wymiennika ciepła. Zrobiłam ...
1... 2... 3... Start... Nie powiem, z pewnymi obawami zaczynam ten 'dziennik - niecodziennik'. Czemu? Działkę mamy od grudnia 2009 r. Od tego czasu ruszyła maszyna budowlana. Nie spieszy się nam. Powolutku. Po dziesięciu miesiącach jesteśmy na etapie finalizowania składania wniosku o pozwolenie na budowę. Mnóstwo rzeczy po drodze ogarnęliśmy, choć przecież do dopiero czubek góry lodowej w rozpoczętym procesie. Już teraz wiemy, że budowa będzie rozciągnięta w czasie ...