09 sierpnia 2003 sprzatam po instalatorach...niestety mase brudu mi zostawili :evil: manometr 4,0 nie wytrzymałam i zadzwoniłam...jutro rano musza przyjechac bezwzględnie...bo zaczynaja mi kłasc styropian pod wylewki...a chce miec swiety spokoj...jak mam dac zalewac posadzki jak spada cisnienie???? i nie chce wiedziec ze tak moze byc...juz sama nie wiem moze czy nie??? jutro ich dopiero pogonie...
07 sierpnia 2003 na manometrze 4,2 :( hmm przyjechali Panowie...znaczy jeden sprawdził i wszystko ok...ja nie jestem juz taka pewna
06 sierpnia 2003 instalacje skonczone :lol: :lol: nawet szczelnosc rury gazowej odebrana :) był facet z gazowni...hmm na manometrze zrobiło sie 4,5 .....spadło..nadmieniam ze przez cały dzionek trzymał 4,8 automatyczne odpowietrzacze działają..hmm kierownik potwierdził ze tak byc moze...bo instalacja jest szczelna...sprawdzone..moze byc w rurach powietrze... postanowiłam znowu zadzwonic do szefa...
05 sierpnia 2003 rano o 10 byłam na budowie...i co widze??? kopią drugi rów na gaz...miny kiepskie, Panowie robotnicy obrazeni...hmm..dziwne przeciez to ja powinnam im zrobic awanture...ale nic przeciez oni maja zrobic nie musze sie do nich odzywac.. szybkim, zdecydowanym krokiem wpadłam na budowe...dzien dobry i do majstra ...co maja dzisiaj zrobic..a oni jak mróweczki..wiecie te brudasy wzieły sie nawet za sprztanie :lol: bo szef ma przyjechac...pieknie było patrzec ...
przyjechałam do domu....coś mi to nie dawało spokoju, pamiętam ze bałam sie ze rura z gazem nie bedzie miała odległosci odpowiedniej od wody...ze mierzyałam ... wziełam w łapki marcowego muratora...i wiedziałam juz...musze zadzwonic do szefa...znaczy zastępcy bo szefo pojechał tyłek grzać na ciepłych piaskach 8) dzwonię...mówie o co chodzi...a facetowi mało słuchawka nie wypadła z reki...zapytał tylko czy dobrze widziałam...a ja ze oczy mam nader ...