dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
View RSS Feed

Jarek EM08

EM08 (L) - Dziennik Jarka - Poznań

Oceń ten wpis
Ponieważ domówiona dachówka cały czas jedzie z Niemiec i dojechać nie może dziś będzie mała ciekawostka.
Korzystając z przerwy w robieniu dachu, postanowiłem wstępnie dać sobie zaprojektować kuchnię. Wstępnie, bo razem z żoną do tej pory nie zaprzątaliśmy sobie tym głowy, ale przychodzi taki czas, że trzeba zacząć myśleć o doprowadzeniu do właściwych miejsc w kuchni prądu, wody i kalalizy, więc przy okazji wizyty w Leroy-Merlin w Swarzędzu, wjechałem do mieszczącego się tuż obok ETC. W ETC na meble wydzielony został oddzielny budynek, w którym mieści się bardzo duża liczba sprzedawców zarówno zwykłych mebli jak i kuchennych. Pierwsze kroki skierowałem do mieszczącego się na parterze salonu firmy RUST. Po krótkiej prezentacji firmy i jej wyrobów, miła pani przedstawiła warunki podpisywanej z klientem umowy i w tym momencie z lekka się zdziwiłem. Wg słów tej pani na dzień dobry należy podpisać z nimi umowę, w której należy określić pułap cenowy, w obrębie którego będzie projektowana kuchnia, a dopiero wtedy firma przystępuje do prac projektowych i po ich zaakceptowaniu, przechodzi do ich realizacji... Można i tak podchodzić do tej sprawy, tylko, że mi to bardziej przypomina sytuację kiedy chcę kupić samochód, idę więc do jakiegoś salonu, a tam na dzień dobry mówią mi: nie będziemy z panem rozmawiać póki nie podpisze pan z nami umowy, w której określi pan pułapu cenowego w którym się pan chce zmieścić, a jak już pan to zrobi, to dobierzemy do tego odpowiedni samochód - w zależności od pana upodobań albo np. full wypas Golf, albo goły Passat. Mnie takie podejście do tematu nie odpowiada, (jak się później okazało zarówno mojej żonie jak i siostrze też nie) więc zawinąłem się i udałem na piętro, gdzie salonów mebli kuchennych jest całe zatrzęsienie, a znudzeni sprzedawcy tylko czekają aby złapać w swoje sidła potencjalnego klienta i mu przedstawić swoją ofertę albo doradzić... Na chybił-trafił wybrałem salon Atlas Studio a w nim panowało już zupełnie inne podejście do klienta.
Pani po przedstawieniu oferty, spytała czy mam ze sobą projekt domu żeby móc wrysować sobie wybraną aranżację w AutoCadzie w pomieszczenie już o konkretnych wymiarach. Projekt akurat leżał w samochodzie więc go pani w szybkim tempie udostępniłem. Po wstępnych ustaleniach co do potrzeb i ew. aranżacji pani oświadczyła, że projekt będzie do oglądnięcia za parę dni, a oprócz wyrenderowanych widoków kuchni przedstawi zarówno wycenę mebli jak i sprzętu AGD. Fakt jest taki, że najbardziej interesowała mnie aranżacja kuchni z ew. wyceną mebli, a ponieważ bardzo wątpiłem aby przedstawiona przez salon wycena sprzętu AGD była dla mnie cenowo satysfakcjonująca, tak na prawdę wcale mi na niej nie zależało. No ale ponieważ pani zachwalała, że mają atrakcyjne rabaty (20%) na sprzęt Siemens/Bosch machnąłem ręką i powiedziałem - niech będzie i wycena AGD i tak mnie to nic nie kosztuje...
Po paru dniach dostałem na e-maila obie wyceny. Meble 28 kPLN, AGD 35 kPLN w sumie ponad 60 patoli...:eek: No fajnie myślę sobie, meble jak meble, i o ile co do ceny mebli nie miałem jeszcze żadnego porównania z innymi salonami, to wycenę AGD łatwo sprawdzić. Na pierwszy i ostatni ogień poszła zaplanowana przeze mnie w kuchni pięciopolowa elektryczna płyta indukcyjna o szerokości 80 cm. I teraz tak....
1. Według przedstawionej oferty płyta taka kosztuje normalnie 7600 PLNów,
2. z racji że salon ma wywalczone 20% rabatu, płyta taka kosztuje u nich 6000
No tak myślę sobie... Rabat rabatem, ale trzeba sprawdzić jak kształtują się ceny w necie...
3. Zapuszczam szybko żurawia do internetu i szybko wyskakuje, że płyta w necie kosztuje 4500. No ale przecież płyty wcale nie trzeba kupować w Polsce. Co by było jak bym ją kupił u naszego zachodniego sąsiada?
4. Szybki look na niemieckie strony daje po przeliczeniu na nasze PLN-y kwotę 2400...
Teraz mam małą zagwozdkę... Kupować płytę za 2400 w Niemczech (ale bez żadnego rabatu), czy za 6000 (ale za to z 20% rabatem). Rozmyślam nad tym od paru dni i ciągle nie wiem... :cool::D
W następnym dniu można było podjechać do Swarzędza aby pooglądać projekt u pani w komputerze, dokąd się wybrałem tym razem już w towarzystwie żony i córki. Córę zabrałem na pyszne naleśniki, a żona udała się do salonu aby oglądnąć to co spłodziłem parę dni wcześniej przedstawiając moje (przepraszam nasze :cool:) preferencje... Jak się później okazało nawet mnie pochwaliła za wybór którego dokonałem bez jej wiedzy i przyzwolenia :D, pozmieniała jakieś duperele (bo np. nie była przekonana do łączonych frontów ze szkłem, w ten sposób, że szkło tworzyło uchwyty do otwieranych szafek) i powiedziała "OK! Całkiem nieźle to wymyśliłeś!" Kamień spadł mi z serca, bo myślałem, że dostanę w łeb za samowolne zaprojektowanie kuchni...:D ale mi się na szczęście upiekło... Wymyśliliśmy pewne modyfikacje, które pani ma znów przenieść na ekran komputera, które jak właśnie się dowiedziałem są u niej znów do oglądnięcia. Nie mogę niestety pokazać żadnego renderingu, bo na moją prośbę pani odparła, że dopiero po podpisaniu umowy... Ach ta umowa... To jest jakieś magiczne słowo klucz, które prędzej czy później pada i nie da się go/jej przeskoczyć...:D
Nie wiem czemu się tak upiera i nie chce udostępnić tych wizualizacji (pewnie dlatego żeby nie iść z nimi do konkurencji), ale ja jestem w stanie to co ona zaprojektowała na komputerze w każdej chwili narysować na kartce każdemu salonowi mebli no i po co ta zabawa w kotka i myszkę...?
Tak więc ponieważ nie ma jeszcze żadnej <słowo klucz>umowy</słowo klucz>, nie mam nic do wklejenia... a szkoda bo lubię wklejać jakieś obrazki żeby nie było za "sucho" od samego tekstu...

Bis bald/nachher/später....
Tagi - katalog słów kluczowych: Brak Edytuj Tagi
Kategorie
Dzienniki Budowy na Forum