dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
View RSS Feed

andre59

Jak Andre, Zosia-samosia, dom budował.

Oceń ten wpis
Kolejny sezon budowlany rozpocząłem od wykonania instalacji elektrycznej.

Elektrycy zjawili się w umówionym terminie i rozpoczęli swoją rabotę.
Położenie wszystkich gniazdek i wyłączników ustaliłem wcześniej żeby na budowie już nic nie improwizować.
Wykonywanie instalacji w ścianach murowanych z betonu komórkowego jest chyba łatwiejsze niż w ścianach ceramicznych. O tym fakcie panowie elektrycy zdawali się nie wiedzieć bo, szczególnie jeden pomagier zawsze przy wierceniu otworu brał do ręki młotowiertarkę, a mówiłem mu wcześniej, że wystarczy zwykła wiertarka i wiertło widiowe. Któregoś dnia próbował nawet przewiercić nadproże okienne w miejscu gdzie opierało się na ścianie!
- Panie, tam jest zbrojenie nadproża zabetonowane! - krzyczę,
- To mi nie przeszkadza - odpowiada i dalej bębni młotowiertarką w beton.
- Ale mnie przeszkadza, niech pan zrobi to przejście do lampy pod nadprożem (chodziło o lampę oświetlająca taras). Ręce i majtki opadają... :roll:

Jak zwykle panowie nie mają wszystkich narzędzi, tym razem nie dysponowali rylcem do wykonywania bruzd w Ytong'u. Pewnie wszystkie ostatnie i następne budowy były i będą "ceramiczne" i żal było kaski na nowe narzędzie... kupiłem własne.
Dalej wszystko poszło już gładko. Do świetlenia położyli przewody 3x1.5, a do gniazdek 3x2,5.

Oświetlenie podzielono na dwa obwody. I obwód objął część gospodarczą i gabinet, II obwód część dzienną i nocną.
Zasilanie gniazdek też podzielono na dwa obwody. I obwód pomieszczenia od strony ogrodu. II obwód pomieszczenia od strony ulicy.
Osobne zasilanie mają kuchnia i pralnia-kotłownia. Elektryk namówił mnie jeszcze na doprowadzenie dodatkowego zasilania 3-fazowego do kuchni na wypadek gdybym chciał zainstalować płytę indukcyjną czy coś w tym rodzaju. Wyprowadzony tez został kabel 3-fazowy na zewnatrz budynku z myslą o późniejszym garażu. Zrobiłem fotografie wszystkich pomieszczeń sporządzając dokumentację powykonawczą przebiegu instalacji. Tu jedna tych fotek, kawałek jadalni z wyjściem do ogrodu. To tu pomagier chciał nadproże na wylot przewiercić.




Pomieszczenia przechodnie, tzn. salom, jadalnia i hol, są wyposażone w intalację typu schodowego. Zapalam światło przy jednym wejściu, a po przejściu przez pomieszczenie wyłączam przy drugim wejściu. Praktyczny sposób, polecam.

Na przyłączenie do sieci niestety musiałem trochę poczekać. Zakład energrtyczny musiał coś tam przerobić w związku ze wzrostem zapotrzebowania na moc w okolicy. Na dobrą sprawę i tak nie bardzo mogli przyłączyć budynek bo przecież intalacja wewnętrzna nie była całkowicie skończona, brakowało gniazdek, wyłączników, kostek podłączeniowych na wyprowadzeniach do żyrandoli. Elektrycy dogadali się z energetykami, że dla bezpieczeństwa tymczasowo odłączą przewody w skrzynce rozdzielczej za bezpiecznikami i przyłącze do sieci zostało w końcu wykonane.
W skrzynce rozdzielczej miałem podłączone jedno gniadko abym mógł korzystać z prądu. Dobre i to...

Teraz przyszła kolej na okna. Wybrałem drewniane z firmy "Stolarka" Wołomin, jednoramowe, z zestawem szybowym k=1,1. W sumie 11 sztuk. Od strony jednego z sąsiadów były przewidziane w projekcie pustaki szklane (odległość od granicy 3m) ale ja postanowiłem jednak wmontować tam małe okna, jedno włażience i jedno na strychu. Sąsiadowi się to nie bardzo podobało.
Pretensje miał w sumie słuszne choć w jego budynku okna też wychodziły na moją stronę a odległość od granicy była nawet mniejsza niż 3 metry. Nakleiłem na szyby po wewnętrznej stronie matową folię samoprzylepną i w ten sposób ani on nie będzie widział co się u mnie w łazience dzieje ani ja nie będę wydział jego wychodzącego w gaciach :wink: do ogrodu.

W hurtowni gdzie zakupiłem okna polecono mi montażystę. Samemu nie dałbym rady tych okien zamontować. Zadzwoniłem do niego aby umówić się na montaż. Ustaliliśmy termin i cenę.
Pogoda dopisywała więc jak tylko okna przyjechały na budowę wzięliśmy się do roboty. Montażysta wziął sobie do pomocy swojego wójka. Patrząc jak się panowie zabierają za montaż pomyślałem: - no nie, zaraz ich wygonię, jakoś tak bez składu się ruszają... ale teraz, nagle szukać innych? e... zobaczymy jak dalej pójdzie.
Na wszelki wypadek cały czas byłem obecny na budowie sprawdzając dokładność montażu. Okna zostały przykręcone do ościeży za
pomocą stalowych kotew i uszczelnione pianką poliuretanową. W kilku miejscach pianka ubrudziła jednak ramy. Należało wcześniej skorzystać z jakiejś taśmy zabezpieczającej ale to powinien chyba przewidzieć montażysta :evil: . Trudno później się te miejsca oczyści.

Po utwardzeniu się pianki sprawdziłem poprawność otwierania i zamykania się okien. Jest bez zarzutu. Wszystko działa należycie, nic się nie wypaczyło ani nie zwichrowało.

Następna robótka to wykonanie podbitki na zewnątrz domu. Facet od okien miał trochę wolnego więc zaczęliśmy montować tę podbitkę we dwóch. Wójkowi montażyszty podziękowałem widząć wcześniej jego niewprawne ruchy przy montażu okien.
Na podbitkę wykorzystałem białe panele komorowe szerokosci ok. 10 cm i panele wentylacyjne.
Jako konstrukcja nośna wykorzystane zostały dolne pasy wiązarów wystające poza ściany. Wystarczyło od spodu przykręcić poprzeczne listwy i do nich przy pomocy metalowych żabek, zszywek i takera mocować przyczęte na wymiar panele.
Majster od dachu zrobił obróbkę blacharską desek okapowych tak, że końcówki paneli chowały się za blaszanym kapinoskiem bez konieczności stosowania listew wykończeniowych. Nad werandą przykręciliśmy płyty OSB w celu usztywnienia jej konstrukcji a dopiero do tych płyt mocowaliśmy podbitkę. Wszystko prosto i prostopadle, czyli tak jak lubię. :wink:

W następnym odcinku tynki wewnętrzne i instalacja c.o.
Tagi - katalog słów kluczowych: Brak Edytuj Tagi
Kategorie
Dzienniki Budowy na Forum