dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
View RSS Feed

Martka

Dziennik Martki

Oceń ten wpis
Znowu musze podziękowac wszystkim za troskę i dopytywanie się o mnie. Mam młynek, od którego uwolnię się dopiero około 10 grudnia. Praktycznie nie ma mnie w Warszawie, a jak jestem to prawie mieszkam w biurze

Niestety, czas się przyznać, że w wyniku niedopilnowania i zbytniego zaufania do mojego pana wykończeniowca mam spierniczoną (ona wygląda na sp...loną, ale Maksiu by mnie zbanował) podłogę.
A było to tak...
Moja wykończeniowa ekipa wprowadziła się do mnie wtedy, gdy wyrzuciłam poddaszowców - to ci, co ich zmienili. Czyli około 20 sierpnia.
Przez prawie 3 miesiące robili "prace wykończeniowe". Zaglądałam na budowę gdy było ciemnawo i kazałam korygować niedoróbki, które wydawały mi się ewidentne.
Robota wlokła się jak krew z nosa. Raz robiło czterech, raz trzech, czasem jeden...
Nie, nie chorowali - jak się później okazało robił w prawdzie u mnie jeden, ale reszta u mnie nocowała. Po prostu skakali na inne roboty, żeby nie płacić za stancję przedłużali u mnie, bo mieli darmowy dach nad głową. O tych praktykach dowiedziałam się w połowie października, więc we wrześniu, gdy podłogowy targ sie dobijal moja ekipa cieszyła sie jeszcze u mnei pełnym zaufaniem.

I w okolicach połowy wrzesnia pan szef ekipy powiedział, ze ma piekne dębowe deski. Że trochę lezały, ale trzeba je na wszelki wypadek dać na trzy tygodnie do suszarni. Super - nie musze biegać za podłogą... Zapłaciłam za drzewo, wyrobienie i suszenie. W połowie września.
Nie mogłam sie doprosić desek, bo cały czas były "jeszcze niedosuszone".
Odbylismy kilka gwałtownych rozmów, w końcu, gdy zagroziłam, że poprosze o zwrot pieniędzy i z drewna rezygnuję - pojawiły się. Niestety byłam w dniu pojawienia się chyba w Białymstoku lub Lublinie, ale wieczorem zajechałam do domku i hm... Świeżo połozone deski, a miedzy nimi szpary około 3mm. Wszelkie uwagi oczywiście zbyto "to się zaszpachluje i nie będzie widać. Nie chciałam szpachlowania. Kazałam klinować i kłaść porządnie.
Zapomniałam dodac, że moje ścienne ogrzewanie wraz z pompą ciepła spisują się dobrze ( http://www.dom4you.pl ) i w domku jest cieplutko...
Znów wyjechałam. Wracam. Podłoga połozona w 3/4. Szpary, które uprzednio miały 3 mm teraz dochodzą do 1 cm.
Sam szef zadzwonił po mnie, żebym przyjeżdzała bo: "Ja już k... nie wiem klej dziadowski pani kupiła, gruntu nie ma, wylewka mokra..."
Ponad pół godziny wykrzykiwania na temat jakości wszystkiego oprócz pracy i desek...
-- Wylewka mokra? Moja wylewka? na którą pan kładzie deski? Dlaczego Pan nie zmierzył?!
-- Gruntu nie ma? Dlaczego Pan nie powiedział?
-- Klej dziadowski? popytałam znajomych - używali go. nie jest z najwyższej półki, ale nie jest zły.
--Dlaczego podloga nie jest klinowana? dlaczego między ścianą, a deską jest 2 cm dziury? Też bym się przesunęła gdybym była deską!!!

Panu udało siej ednak zasiać na chwilę w mojej głowie watpliwość co do suchości wylewki. Chwila trwala dopóki nie przejechałam bosa stopa po tej podłodze. Łódki!!! Drewno schnie pod wpływem temperatury i robią się łódki. Jesli ono kiedykolwiek bylo w suszarni to ja jestem Cesarzowa Chińska.

Deski, klej struganie i suszenie kosztowało mnie łącznie 12 tys. Prawie trzymiesięczna pensja...

W międzyczasie gdy ja liczyłam straty, pan szef wmawiał mi, że to wylewka, jakiś wynajęty przez niego pan Mietek (na prawdę tak ma na imie) kończył montować schody...
Zbierałam się już do jechania do biua, gdy pan Piotr stawia mnie przed gościem i rzecze "zapłaci mu pani za te schody". Pomilczałam i poszłam nie płacąc.

Nie miałam ochoty z nimi rozmawiać, więc nie odebrałam telefonu wieczorem. Dostałam sms: "Sorry, ale nie skończe pani domu, bo ja do interesu dokładał nie bedę" :o :o :o

Czujecie? Gość mnie wpuścił w maliny warte 12 tysiecy i pisze, że dokłada do interesu. Oddzwoniłam rano z pytaniem kiedy dostanę klucze od domu - bo zwijając w pośpiechu manatki oczywiście je zabrał.
Dostanę w piątek, to porozmawiamy. Więc przygotowałam się do rozmowy. Napisałam wzór ugody na ile materiałów zniszczył, ile wziął za prace, której nie wykonał (zamontowanie kontatków i kominek) ile ja straciłam gdy porysowali mi okna, źle obudowali wannę, uszkodzili drzwi i rynny. Określiłam dogodne terminy spłat (miał miec czas do końca czerwca 2006) i czekam.
Nic. Telefon głuchy. Na smsy nie odpowiada. W końcu gdy wysłałam kolejnego z informacją, że zgłoszę sprawę do prokuratury o oszustwo, dostałam sms, że klucze mogę sobie odebrać w hurtowni w poniedziałek.

Niestety to nie koniec opowieści. Dziś zawołałam parkieciarzy, którzy mieli ocenic i dokończyć, ponieważ korytarz i mały pokoik pozostały z rozpoczętą podłogą...
Złapaliśmy się rano za głowę... Drewno przywiezione w poniedziałek, złozone na kupke w salonie prawie kapie!!! zrobiłam zdjęcia - wkleję jak wywołam.

Uzgodniliśmy z tymi panami, którzy właściwie postanowili odwrócić się i pójść, że ułozą to bez kleju, jak panele, byle jakoś wyglądało. Tak zrobili... Pewnie za jakies dwa dni i miedzy tymi deskami pojawią się szpary...

Jest mi niefajnie... nie odpuszczę temu panu kasy, więc czeka mnie długa droga sądowa. Podłoga musi polezec, bo teraz nie mam pieniędzy na nową... A żeby lezała trzeba ją przecyklinować i chociaz troche zabezpieczyć... Czyli koleje pieniązki, które beda wyrzucone.

Może wynajmę pierwszą stronę"wyborczej" ze zdjęciem tego pana i podpisem "OSZUST"? Ile taka "reklama" kosztuje?

Ale abstrahując od podłogi, dobrze mi w Baszkówce. Mieszkam jeszcze na kartonach, bo nie rozpakowałam przed cyklinowaniem. Mam już meble kuchenne, mam ciepło i nie mogę sie doczekać kiedy już pomaluję wreszcie i zawisna firanki...

A głównym punktem parapetówki będzie lekcja poglądowa "Jak podłoga wygladać nie powinna"
Tagi - katalog słów kluczowych: Brak Edytuj Tagi
Kategorie
Dzienniki Budowy na Forum