dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
View RSS Feed

inż. Mamoń

Dziennik budowy inżyniera Mamonia

Oceń ten wpis
Oj nieładnie :-? tak się naśmiewać w komentarzach 8) :lol:

Oto sprawozdanie z soboty i niedzieli. W sobotę jako pierwsi pojawili się podbitkowcy i zaczęli rozstawiać swoje rusztowania. Pogadałem z nimi o tych cholernych kołkach, których nie można dostać (pytałem w wymianie doświadczeń). Później przyjechał kaflarz-partacz i zabrał się za robotę w łazience na piętrze. Około 9.20 pojawił się elektryk, który miał naprawiać swoje i nie swoje kuchy. Najpierw wpuściłem go do garażu, gdzie dotychczas wcale nie było puszek elektrycznych bo gdy robił instalację ściana między domem a garażem czekała na ocieplenie. Powiedział, że zejdzie mu około godziny, a ja w tym czasie popędziłem do Leroya po klej do płytek i do geesu w Swarzędzu po te cholerne kołki do podbitki. W końcu je dostałem, ale wyobraźcie sobie po 7,20 za sztukę :evil: :evil: :evil: :evil: Podbitkowcy zażyczyli sobie początkowo 100 sztuk (niedoczekanie :o :o :o) Mówili, że łatę będą mocować co 60 cm, wykonałem jeszcze w domu szybkie obliczenia i wyszło mi, że potrzeba dokładnie 48 szt - prawda, że jest mała różnica ??? Jak zobaczyłem w sklepie tę cenę to szybko podjąłem decyzję o zwiększeniu rozstawu mocowania do 90 cm i kupiłem 30 kołków. I tak 2 stówy poszły na drzewo...

Po przyjeździe rzuciłem okiem na podbitkę - wyglądała nieźle. Kaflarz zaraz porwał worki kleju i maskownicę uniwersalną i poleciał na górę, a ja zająłem się elektrykiem. Oczywiście moje diagnozy były trafne: WC na parterze nie miało puszki na włącznik oświetlenia (jemu wydawało się, że jest zatynkowana), a na piętrze jeden z kabli powodował pojawienie 230V na całej metalowej konstrukcji ścian GK. Problemy elektryczne zostały w większości rozwiązane. Pozostał tylko do przeciągnięcia dodatkowy kabel na poddaszu zamiast tego, który robił zwarcie do konstrukcji. Trzeba będzie się trochę nagimnastykować w wełnie na strychu. Umówiliśmy się na przyszły tydzień. Elektryk naprawił jeszcze trzy rozwalone przewody koło kominka w pokoju dziennym. Pisałem o tym w dzienniku dawno temu. Kable zostały przecięte przy okazji rozwalania nadproża nad wnęką kominka. Elektryk naprawił je całkiem zręcznie na tzw. raupkę lub rałpkę czyli przez profesjonalne skręcenie.

Ogólnie mogę powiedzieć: elektryk spisał się na plus

Kaflarz skończył ostatni rząd kafli tuż nad podłogą oraz niektóre inne brakujące, podłączył jeszcze kibel i pojechał sobie. Przyjechali natomiast fachowcy od drzwi garażowych. Pracowali kilka godzin, uzgodnili każdy szczegół montażu i wykonali naprawdę dobrą robotę. Jestem zadowolony. Kolejny punkt na plus.

Była jeszcze jedna gorąca chwila. Otóż czekałem jeszcze na "szambonura" bo się u mnie już przelewało. Był telefonicznie zamówiony dzień wcześniej, ale nie wiedziałem czy się wyrobi i kiedy przyjedzie. W pewnym momencie zajechał do sąsiadów. Postanowiłem go łapać jak ruszy i będzie mijał mój dom po to aby się przypomnieć. W tym samym momencie podbitkowcy alarmowali że skończył się impregnat (mieli dodatkowo pomalować krokwie wystające poza obrys budynku) i trzeba na gwałt dostraczyć więcej. Ekipa od drzwi zgłaszała zakończenie i odbiór prac no i oczywiście czekali na forsę. Dla mnie najważniejszy był jednak szmbonur bo chciałem też wyegzekwować od niego umowę, która jest mi potrzebna w procedurze zgłoszenia zakończenia budowy. Szczęśliwie udało się to wszystko jakoś zgrać.

Drzwiowcy dostali kasę i pojechali, elektryk jak pisałem pojechał już wcześniej, podobnie i kaflarz. Wywóz szamba oraz umowa zostały załatwione no i na placu boju zostali tylko podbitkowcy. Wtedy ze spokojem poszedłem oglądać łazienkę na górze, która po dwóch tygodniach zbliża się już do końca. Właściwie poszliśmy ją z Małżoncią oglądać oboje. Mówię Wam - totalna załamka :( :( :( :( :( :(
Tagi - katalog słów kluczowych: Brak Edytuj Tagi
Kategorie
Dzienniki Budowy na Forum