Napisał
ms.
Groblus, uporałeś się już z drzewami? Wspominałeś, że wystąpiłeś o pozwolenie i czekała Cię wizyta urzędniczki na działce. Sprawa załatwiona?
Zajrzałam też do dziennika Speek i dziewczyna ma naprawdę ciągle pod górę. Ma u siebie jakieś niezydentyfikowane dreny, ale żeby dostać papier ze Spółek Wodnych najpierw musi zrobić projekt przesunięcia drenów.
Czy was też zmuszano do czegoś takiego? W jej przypadku nie ma 100% pewności, że dreny tam są, tylko mogą być, bo mapy nie były uaktualniane od lat. Coś mi się tu nie podoba - z powodu zaniedbania urzędników naciąga się ludzi na dodatkowe koszty.