Witam,
mikokaj2
Prawdopodobnie mamy podobne piece, więc opiszę Ci moje doświadczenia z paleniem od góry.
Obecnie spalam 30 – 35 kg węgla czas palenia w granicach 21-22 godzin w zależności od temperatury na zewnątrz i wiatru. Temperatura na piecu 50 później 40 następnie 45 i wygasa.
Dom ok. 250 m2 i 23 grzejniki. Temperatura w domy w zależności od pomieszczenia od 20 do 24 stopni ( na grzejnikach założyłem głowice termostatyczne z wyłączeniem grzejników w piwnicy) Pompę ustawiłem na 1 poziom i załącza się przy 40 stopniach.
Moje przeróbki to
• Uszczelnienie pieca silikonem termicznym (uszczelki)
• Zablokowanie tylniej komory cegłą szamotową u góry przez wyczystkę w miarę szczelne, gdyż nie chciało mi się bawić z zaprawą a cegłę przyciąłem fletem.
• Poprzednio próbowałem zamknąć tylnią komorę od doły ale nie sprawdziło się.
• Zamontowałem miarkownik ciągu i dorobiłem klapę w drzwiczkach popielnika.
• Dospawałem płaskownik do klapy zasypowej, kierujący powietrze w dół
• Klapę zasypową uchylam na ok. 3 mm (opieram ją na kawałku drutu, dobrałem jego średnice i miejsce podłożenia eksperymentalnie.
• Przez wyczystkę wstawiam kawałek płaskownika z przyspawanymi poprzecznymi płaskownikami. W mojej opinii ma to mieszać ciepłym powietrzem aby lepiej oddawało ciepło na wymienniku. Mogę sobie na to pozwolić gdyż mam dobry komin, tak że często jeszcze przymykam klapę na czopuchu. Ale i tak czasami nie można go dotknąć bo jest gorący.
• Palenisko ograniczyłem cegłami szamotowymi na około (stoją na wąskim długim boku) minus taki, że jak czyszczę palenisko to muszę jedną wyjąć, oraz że obecność cegieł sprzyja powstawaniu spieków szlaki, które czasami kleją się do cegieł.
• Palę orzechem polskim (poprzednio miałem groszek chyba czeski i w połowie palenia temperatura spadała do 25 stopni – a w domu zimno.
• Codziennie czyszczę cały piec głównie z białego popiołu i trochę sadzy ale mało, prawdopodobnie jest to efekt dodawania do zasypu sadpala ok. łyżki .
• Niestety nie udało mi się pozbyć dymu z komina i trochę go widać, ale wynika to prawdopodobnie z faktu że mam za duży piec a dostarczenie większej ilości PW szczególnie w środkowej fazie spalania spowoduje wychładzanie wymiennika . W tej fazie spalania węgiel na górze jest zimny i nawet wrzucony kawałek papieru nie zmienia koloru od temperatury.
• Nie chcę się bawić w obudowywanie dalsze paleniska (więcej cegieł do góry spowoduje że będę musiał murować, a nie chcę i przyświeca mi idea jak najmniej przeróbek, zwłaszcza tych nieodwracalnych
Jeżeli ktoś z forumowiczów miałby konstruktywną uwagę jak pozbyć się dymu, to z góry dziękuje
Na koniec dla mnie najważniejsze jest to że przy tej metodzie rozpalam raz na dobę i zapominam o piecu, a także że pic już nie fuka i ( a czasami potrafił tak strzelić że miałem wrażenie że komin nie wytrzyma, a cała kotłownia była w dymie i wyła czujka dymu.
Natomiast bezcenne jest to że moja żona przestała marudzić że jak rano wstaje to jest zimno i musi w łazience włączać dmuchawę elektryczną, a ja oczywiście liczyłem kilowatogodziny jakie zużywa do ogrzania 25 metrowej łazienki.
Załączam zdjęcie pieca.
Podziękowania dla Last Rico i wielu innych, których posty przeczytałem.