Przepraszam że złamałem kolejność odpowiedzi, ale koledze Ramzeus bardzo się śpieszy.
Cieszę się że dałeś się przekonać, z całą pewnością nie będziesz żałować tej decyzji.
Proponuję nie iść w stronę blokowania czynnych wymienników, wg. mnie w przypadku TEGO
konkretnego kotła, to zła droga. Ponieważ kocioł jest mocno przewymiarowany w stosunku
do potrzeb, to daje zbyt dużo ciepła. Ciepło uzyskiwane na grzejniku, jest funkcją ilości
jednocześnie spalanego paliwa, oraz sprawności odbiornika (wymiennik). Jak zatem widać -
cel (obniżenie wydajności cieplnej) można fizycznie osiągnąć dwoma sposobami.
1. zmiejszeniem ilości jednocześnie spalanego paliwa
2. zmniejszeniem powierzchni czynnej wymiennika
Przed kotłem stoi jednak zadanie, z jak najmniejszej ilości paliwa - wyciągnąć jak najwięcej ciepła
czyli zmniejszając wymiennik (w tym przypadku) doprowadzimy jedynie do spadku sprawności.
Węgiel w dużych ilościach będziemy spalać dalej, a wytworzone ciepło będzie ulatywać do komina.
Gdyby dało się obejść (skrócić) drogę spalinom... to tu byłby jakiś sens bo ten typ kotła dymi
do kotłowni, ale tego w tym przypadku łatwo zrobić się nie da. Jedynie punkt 1. ma sens techniczny
i eko - (nomiczny, - logiczny). Trzeba się zatem skupić na tym żeby zmniejszyć ilość płonącego
paliwa, zmniejszyć samo źródło energii. To jest właściwa droga.
Co do przespawania drzwiczek zasypowych, ja bym tego nie robił.
Raz że zmniejszysz sobie prześwit otworu załadowczego, dwa niewiele to da, gdyż drzwiczki
i tak zostaną na samym SZCZYCIE kotła, a to jest właśnie zasadniczy powód dymienia.
Zasadniczy ale nie jedyny.
Proponuję wyłóż boki kotła szamotem, zrób blokadę pod pierwszym wymienikiem i dobrze
wszystko uszczelnij (łącznie z czopuchem i wyczystką w kominie !). Załaduj kocioł węglem
może do połowy, połóż na węgiel grubsze drewno a na wierzch rozpałkę ----> wypróbowałem,
to jest lepsze niż rozpałka na węgiel a potem grubsze. . Bardzo się zdziwisz, bo nie będzie
już dymu ani w kotłowni ani na kominie.