No i ja też się dopiszę do wątka.
Skubany płytkomistrz (kładł nam płytki w całym domu) miał położyć płytki na tarasie z przodu i z tyłu domu.
Wyjeżdżam w piątek z domu o 9.00, gościu miesza kleje itp.
Po 13.00 tel. -
PłytkoMistrz - PM
PM - dzisiaj piątek...
Ja: no i?
PM: No i kasa by się przydała.
Ja: a co? już skończyłeś robotę? przeciez dopiero południe!
PM: nie, nie, tak tylko dzwonie...
Po 16.00 tel. -
Rozmowa podobna
Po 17.00 tel. - ok. spotkamy się w mieście pod bankomatem to zapłacę kasę.
Przyjechał, kasę dostał (za 10 metrów płytek).
Wjeżdżam po 19.00 do domu, a płytki położone w "cały świat"! miały wzór, którego nie zauważył szanowny wykonawca, i położył sobie je tak, jak leciało, do góry do dołu... tak mnie trafiło, że od razu tel. do gościa, a facet:" ale o co chodzi przecież ładnie wyszło"...
Awantura, krzyki, bluzgi - będzie jutro to zerwie i oczyści płytki.
Finał wywodu - nie przyjechał, nie zerwał (sami to zrobiliśmy i teraz się męczymy z czyszczeniem), wyłączył tel. - totalna olewka.
Na początku przez tego cholernego prostaka to chciało mi się płakać, ale teraz już lepiej Kieszeń szczuplejsza o 400 zł, pewnie dziad się już nie pojawi.
Trzeba się samemu nauczyć kłaść i problem z głowy.