Zrobilem sobie kominek. Wczoraj mialem pierwsze uruchomienie. Załadowałem drewnem i rozpaliłem. W kominku odworzyłem zasuwę na maksymalny dopływ powietrza i całkowicie odworzyłem szyber. Drewno ładnie się rozpaliło. Sprawdziłem, że kominek nie dymi i że rury odprawadzające spaliny są szczelne. Ale mam MAŁY dylemat. Chciałem dorzucić drewna i odtworzyłem drzwiczki do kominka. W tym momencie niewiadomo skąd powstał gęsty dym i razem z popiołem ulotnił się na zewnątrz (czytaj do salonu). Drzwiczki trzymalem jeszcze otwarte, dla tego więcej powietrza dostało się do środka, drewno zaczęło palić się mocniej i dym już nie wychodził do salonu tylko do kominu. Zamknąłem drzwiczki. Odciekałem chwilę i odtworzyłem. Znów powstał gęsty dym i ulotnił się do salonu. Rozmowiałem z murarzem, mówi że tak się zachowuje każdy kominek dopoki pożądnie nie nagrzeje się przez 2-3 godziny. Czy to jest normalne?