Chciałbym pokazać Wam jak zrobiłem sosnowe schody.
Zawsze chcieliśmy mieć piękne drewniane schody ale koszt wykonania przez jakąś sprawdzoną firmę był kosmicznie wysoki. Niestety nie bylo nas na nie stać więc zacząłem szukać informacji w internecie na ten temat. Sprawa wcale nie byla taka prosta ale ...
Na samym początku dziesiątki godzin spędziłem przed monitorem komputera by zaprojektować wirtualne schody pasujące co do milimetra do naszej klatki schodowe. Najpierw miały być takie proste bez podstopnic ale w miarę gdy widziałem ten projekt w kompie to coraz więcej detali chciałem dołożyć i dopracować każdy szczegół. Bardzo dużo na tym etapie pomógł mi Rysiek K. z Władysławowa (to ten od mojego dachu i gontów). Wyjaśnił mi wiele szczegółów połączeń i rozwiązań technicznych bo sprawa chwilami mnie przerastała.

teraz trzeba było zająć się materiałem z którego miały byc wykonane schody. Pojechałem do tartaku i tam po kolejnych konsultacjach zakupiłem 55mm tarcicę na nasze schody w 2 i 3 klasie. Oczywiście wysuszoną bo jakby inaczej. Wyglądało to mniej więcej tak:



Gdy miałem w kompie zaprojektowany każdy element schodów (stopnie, podstopnie, policzki, tralki, poręcze) to zacząłem je drukować by przenosić wymiary na moja przyszłą klejonkę. Po kilku wydrukach stwierdziłem, że nie jest to dobry pomysł i ... wywiozłem komputer na działkę. Teraz mogłem zająć się robieniem klejonki.
Zakupiłem 12 ścisków od 60 do 100cm i jeszcze 4 ściski 120cm pożyczyłem. Sprawa na razie była banalnie prosta bo tę tarcicę miałem tylko pociąć na kawałki, zrobić wpusty na obce pióro i posklejać.
Do tego etapu potrzebowałem piły stołowe z dużą tarczą fi 300mm z 72 zębami by bardzo dokładnie cięła, moja samorobną heblarkę, oraz do robienia wpustów pożyczyłem stołową frezarkę z nożem o grubości 10mm. Dzięki tej frezarce robiłem wpusty dla obcego pióra o wymiarach 10x30mm. tak wykonana klejonka była idealna do moich schodów.
Dziennie mogłem wykonać od 6 do 9 elementów. Było to bardzo pracochłonne a i ścisków nie miałem zbyt wiele a wysychanie kleju poliuretanowego Soundala (taki z karmnikiem na opakowaniu w 1l. butelkach) trwało do 3 godzin. Dopiero po tym czasie mogłem kolejne elementy kleić.

Gdy juz wszystko miałem poklejone umówiłem się ze znajomym stolarzem, że odpłatnie udostępni mi swoja przemysłową dużą grubościówkę. Z kolegą Piotrem M na trzy kursy wszystkie elementy zapakowaliśmy do mojego już bardzo wysłużonego Opla Astry kombi i z otwarta pokrywą bagażnika wywieźliśmy na stolarnię.
Za tę usługę grubościówki 3 lata temu zapłaciłem 100PLN. Teraz to dopiero mogłem zobaczyć moja klejonkę w prawdziwej krasie. Bez zacieków kleju, bez wszelkich niedoskonałości i śladów traku.

Teraz w ruch poszedł komputer i kilka przyrządów matematycznych. Linijki, kątowniki i kątomierze nastawne. Z matematyki zawsze byłe ponadprzeciętnie uzdolniony a to zajęcie było w sam raz dla mnie. Przez 2 dni przerysowywałem każdy detal, każde wcięcie, wpust ... na kolejne elementy klejonki. Precyzja musiała byc co do milimetra bo jakakolwiek pomyłka groziła odrzuceniem elementu podczas składania schodów.

Bardzo się bałem czy wszystko wyjdzie jak należy, czy podołam takiemu przedsięwzięciu kiedy wielu stolarzy nawet nie próbuje robić schodów zabiegowych a przecież moje wykształcenie techniczne nie ma nic wspólnego ze stolarstwem.