Mam problem. Bobry były uprzejme wprowadzić się do strumienia koło mojej chałupy na wsi. Od października tam nie byłem (używam tego domu wakacyjnie i weekendowo jak jest ciepło) i rozmiar poczynionych przez te zwierzątka „prac” stawia włos na głowie .
To że zrobiły tamę na mojej działce i zalały kawał łąki sąsiada mi nie przeszkadza. Nawet fajnie, będzie gdzie popływać bez załatwiania operatu wodno-prawnego i kopania .
To że zżarły dwie olchy, trochę wierzb i małego dęba mogę im wybaczyć. Reszty drzew nie ruszyły i zdążyłem zabezpieczyć. A na sąsiednich działkach krzaków i chaszczy do jedzenia mają mnóstwo.
Problem jest z drugą i trzecią tamą jakieś 400 i 500 metrów niżej w biegu strumienia. O ile u mnie spadki są spore i poza łąką nic nie zostało zalane to niżej jest płasko i zatopieniu uległo kilka łąk i spory kawał drogi (ok. 80-100 metrów). Jest to jedyna droga dojazdowa i obecnie jest na niej 50-70 cm wody. Niestety droga prowadzi tylko do mnie, drugiego gościa który też ma dom letniskowy i do lasu. Orientujecie się czy w takiej sytuacji gmina z racji że bóbr zwierzę prawem chronione, ma obowiązek np. wytyczyć nową drogę (jest taka możliwość choć wymagało by to utwardzenia kawałka ok. 100 m) lub w jakiś inny sposób zapewnić dojazd?