Cóż, nienawidzę szafek wiszących ogólnie i na to nie ma bata. Szczególnie za syf na nich i niewygodę sprzątania. Poza tym za efekt "rzucania się" na mnie ze ściany - mam je za blisko przed oczami i mnie to drażni.Mam mało rzeczy i pomieszczę się w szufladach na pewno. Blaty 75 cm to dla mnie minimum - 60 cm są za płytkie - prawie 40 lat testowania
Chciałam nawet wstawić lodówkę do kuchni, ale łamie mi to linię blatu
. Poza tym musiałabym wziąć lodówkę z Ikea albo męczyć się z dopasowywaniem, bo wtedy musiałaby być w zabudowie. Nie mam potrzeby lodówki 180 cm, a dla odmiany 120 jest nieco za mała. W ikea nie przewidziano lodówek 150-160 cm max. Obecnie mam 150 cm wolnostojącą z małym zamrażalnikiem i przeważnie jest pusta. Zawsze mnie ciekawi, co ludzie trzymają w tych 2 metrowych lodówkach, czasem jeszcze dwudrzwiowych.
I rzeczywiście, widziałam tak ustawioną lodówkę u jednej babeczki, u której byłam. Nie narzekała
I miała takie fajne, równe blaty.
Może jeszcze wstawię tę lodówkę do kuchni, ale będzie to kosztem mojego poczucia harmonii. I będzie mnie wkurzać na maksa. Już i tak szlag mnie trafia , że podziały płytek nie pokrywają się z podziałem mebli.
Nie, na innych polach nie mam odbić pedantycznych
nie wieszam gaci na sznurku kolorystycznie
.
Wyspa odpada totalnie,kuchnia ma być zamknięta tak jak jest. Miałam wyspę w początkowym planie i zmieniłam. Rozwiązanie nie dla mnie.
Generalnie mam problem ze światłem nad blatem do pracy i jedzenia. I ogólnym. Tutaj mam zerową wyobraźnię. I bardzo potrzebuję pomocy.
P.S. A po co kosz??????