Pogoda się zbiesiła...
Niebo płacze - pewnie za latem.
Też kiedyś płakałam za latem ale walczyłam z tą przypadłością zawzięcie bo jesienne depresje doprowadzały mnie do desperacji.
Nie ma większego nonsensu jak "niegodzenie się z nieuniknionym".
Tak więc - ponieważ niebo płacze - popiszemy sobie troszkę.

Maj 2008r - działka "zaklepana".
Teraz zgodnie z nauką forum - trzeba wszystko posprawdzać.
Gmina - decyzja o warunkach zabudowy - bo planu zagospodarowania niet.
Wydz. ksiąg - czy aby służebności jakiej nie ma.
Melioracja - czyje są malownicze (brrr) rowy oplatające działkę jak złe.
Geodezja - czy te rowy to aby rowy - bo obiło nam się o uszy, że jeden z nich to ...droga
(nie wiedziałam jeszcze wtedy jakie z tym będą kłopoty).

Wszystko pozornie Ok - spisujemy umowę przedwstępną i ...czekamy.
Miesiąc oczekiwania na odpowiedź Agencji Rynku Rolnego, że zrzekają się prawa pierwokupu.
Też bym się zrzekła na ich miejscu.Gdyby ziemia miała 10 klas - nasza dostałaby 10-ą. Piasek przysypany popiołem.

Lipiec 2008r - akt notarialny ! Nareszcie nasza !
Z wdzięczności obsypała nas niebieskim kwieciem.



"32 ary niebieskiego szczęścia - MOJA ZIEMIA"

Człowiek nie powinien przerabiać "Nocy i dni" czy "Chłopów"
dopóki nie zrozumie co to jest ZIEMIA.
Teraz to ja wiem co czytałam ...