Witam,
Czytam to forum już od dawna, ale dopiero teraz postanowiłem założyć konto, gdyż pojawił się problem którego nie potrafię przewalczyć samodzielnie.
Choć nie wiem czy Szanowni Państwo mi pomogą z tą sytuacją to największe zaufanie mam do tego forum!
Otóż, dostałem zlecenie demontażu i montażu drzwi zewnętrznych przez zewnętrze biuro (nie był to mój klient).Wszystkie wytyczne były udzielane ustnie przez telefon. Wykonałem robotę tak jak życzyła sobie inwestorka, która była cały czas na miejscu. Ze względu że było to stare budownictwo futryna była zalana betonem w posadzce i ścianach oraz były 20cm blachy kotwiczące futrynę. Po ostrzeżeniach, że uszkodzimy elewację dostaliśmy zgodę inwestorki żeby działać dalej z zaznaczeniem żeby jak najmniej uszkodzić.
Futryna z demontażu była szersza niż nowa na montaż więc szczeliny były trochę większe, ale pianka zrobiła swoje i wszystko powinno być dobrze. Że piony i poziomy są to już mówić nie trzeba.
Dodatkowo mieliśmy zamontować wizjer który po ustaleniach z Panią inwestor znalazł się w wyznaczonym miejscu. a okapnik nie został zamontowany ze względu na różnicę w poziomi posadzki przed drzwiami i w środku domu(również z jej polecenia nie był montowany)
Inwestorka nie podpisała protokołu odbioru po zakończonych pracach, ani nie pozwoliła zerwać folii ochronnej, gdyż uznała że montaż powinien zawierać wyprawki elewacji czego moja firma nie robi ponieważ się tym nie zajmujemy więc nie świadczę usług których nie potrafię wykonać.
Podczas reklamacji ustaliła z biurem które zleciło mi montaż, że powinienem podnieść drzwi o 5 cm aby były zamontowane równo z posadzką zewnętrzną. Po odmówieniu wykonania takiej przeróbki i zrzekania się wynagrodzenia za wcześniejszą część pracy, dostałem groźbę o wyciągnięciu konsekwencji.
Moi drodzy, chciałbym prosić o pomoc co w tej sytuacji zrobić. Czy rzeczywiście to ja jestem odpowiedzialny za widzimisię inwestroki która była przy całym monażu?