Panie Krzysztofie, tak naprawdę, to taśmy rozprężne (były) są pomysłem na uszczelnianie szczelin dylatacyjnych w ścianach typu 3 W, w których warstwa osłonowa jest na przykład z klinkieru. Miałem okazję rozmawiać z producentami taśm i większość z nich dla ścian 2W zaleca wklejanie jej po zakończeniu robót tynkarskich na elewacji. Obrazowo mówiąc. Montuje Pan okno w otworze w takiej pozycji, aby pomiędzy ramą, a przyszłym dociepleniem pozostała odpowiedniej szerokości szczelina dylatacyjna. Wykonuje Pan roboty dociepleniowe, potem siatka, klej, a nawet tynk i dopiero taśma rozprężna. Ja oczywiście rozumiem, że to bardziej upierdliwe niż "kleić do węgarka i dostawić okno", ale... zalecenia, to zalecenia. Są wykonalne, bo sam sprawdzałem. Zachowując taką kolejność nic się nie ubrudzi i o żadnym zegarmistrzostwie też mówić nie można. Zwykła czynność, może nieco bardziej mozolna w wykonaniu, dlatego cena do uzgodnienia.
Nie neguję, że można również założyć taśmy rozprężne w sposób, który jest Panu bliski, choć ze względu na kolejność i powszechny sposób prowadzenia robót w nowopowstających obiektach mieszkaniowych szanse na jego zastosowanie są raczej nikłe. To dobry sposób przy wymianach okien, to fakt. Pozwalam sobie również zauważyć, że w przeciwieństwie do kija, okno ma cztery końce. Większość tego, co w tym wątku wcześniej napisano dotyczy jakby tylko trzech z nich, czyli góry i boków okna. Moim zdaniem newralgicznym i podstawowym problemem związanym z montażem okien, niezależnie od tego czy w licu ściany, czy też w warstwie docieplenia jest prawidłowe rozwiązanie uszczelnienia części progowej, bo jeśli od okna "wieje", to najczęściej dołem.
Rozumiem Pańską skłonność do reklamy własnego pomysłu i produktu. Moim zdaniem nie jest on jeszcze doskonały i dość łatwo wypunktować jego słabe strony w porównaniu do produktów konkurencyjnych. Podnoszona przez Pana wcześniej jako najważniejsza zaleta systemu AD niższa niż przy produktach ze stali przewodność cieplna konsoli dolnych wykonanych z PVC, to fakt (choć nieobliczony), co nie zmienia mojego zdania, że jego znaczenie choćby dla wartości przenikalności cieplnej okien zabudowanych w obiekcie pasywnym jest marginalne. Innych zalet jakoś niewiele, bo trudno uznać za zaletę podporę okienną, która nie jest mechanicznie połączona z oknem, a nie jest, bo jak inaczej wkładać te podkładki do poziomowania? Zatem Pańskie wsporniki nie mają waloru łącznika przenoszącego obciążenia od parcia wiatru, a dzięki poziomującym podkładkom nie są też dokładnym substytutem "klocka podporowego". Po prostu są. Ja to rozumiem, ale chwalić nie muszę i na razie nie będę.