Cóż.... ocieplenie klimatu stało się faktem. Gdy wspomnę swoje dzieciństwo z śnieżnymi zaspami zza których nie było widać mojej czapki z pomponem ......
Do rzeczy. Od 3 lat zastanawiam się nad zakupem odśnieżarki spalinowej. Mam do odśnieżenia jakieś 70 metrów od domu do ulicy, oraz kolejne 70 metrów wzdłuż chodników. Całkiem sporo.
Ale, gdy przed trzema laty wpadłem na pomysł zakupu odśnieżarki to zwlekałem z jej zakupem do stycznia, lutego by uzyskać ewentualnie lepszą cenę wysprzedaży. Czekanie na zakup przychodziło mi tym łatwiej, że śniegu było w tym okresie jak na lekarstwo. Gdy minął bezśnieżny marzec, to odłożyłem zakup na rok kolejny, gdyż wyszedłem z założenia, że szkoda by odśnieżarka traciła gwarancję stojąc bezużytecznie w garażu. Po roku było podobnie. Śniegu ni hu, hu ....
Kolejny rok moich rozterek. Kupować czy nie kupować.
Czy warto wydawać kwotę 2 -3 tyś zł na coś, co może być użyte 2-3 razy na sezon?
Nie mieszkam na terenach górskich. Ostatnimi laty obfitszy śnieg był rzadkością. Przeważnie naprószyło 2- 4 cm śniegu, z czym można było się uporać w godzinkę przy pomocy szufli lub zgoła miotły. Nie jestem przekonany, czy odśnieżarka zebrałaby cokolwiek z 2 cm warstwy śniegu.
Jakie jest Wasze stanowisko, a przede wszystkim doświadczenia, w tym temacie?