Witajcie zapaleńcy!
Chętnie włączę się w temat, bo jakieś tam doświadczenia już zebrałem.
Ja też jestem w trakcie budowy swoistego homeostatu - domu autonomicznego (energetycznie).
Kupę czasu wsadziłem, jak i Wy, w analizę możliwości, celów, środków itd, itp.
Mój dom powstaje na bazie II piętrowej, podpiwniczonej rudery 107 letniej. Cegła, kamień i drewniane stropy.
Akumulacja bardzo duża, co cieszyć będzie, ale teraz ostro daje "w kość".
Po pierwsze, po drugie, trzecie, ... setne i kolejne - energia!
Kluczem do sukcesu jest dostęp do niej.
Bo ona jest. Jest wszędzie.
Trzeba tylko zrobić sobie instalacje takie, które mogą z niej skorzystać, czerpiąc ją w postaci dostępnej.
Natura kurkiem z energią bawi się dość przewrotnie.
Preferuje dwa stany: zero i jedynkę.
Albo zakręca prawie do oporu ten kurek, albo odkręca go ostro ponad potrzebę.
To właśnie zmusza mnie do zbudowania sobie sporego i nie cieknącego wiaderka na tę energię.
Będę je napełniał w chwilach obfitości i czerpał z niego w miarę potrzeb.
Innej drogi chyba nie ma.
Z dostępnych postaci energii, w nadmiarze, zdarzają się głównie światło i ciepło.
Inne jej postacie trzeba sobie generować w drodze przemian tego, co jest.
Tworzenie, budowa czegokolwiek, jest bardzo energożerna.
Dlatego postanowiłem do stanu ostatecznego, w którym zostanę podpięty tylko pod nasze Słoneczko, dochodzić etapami.
Po naprawdę długich poszukiwaniach zakupiłem generator prądotwórczy ze starego dźwigu samojezdnego.
Starą "Celmę". 35kW trójfazową, która napędzała silniki klatkowe i do tego się "urodziła".
Będę ją obracał (napędzał) silnikiem samochodowym 2.0 DOHC (z jednej z moich Sierrek - już świętej pamięci...).
Można zacząć na powszechnie dostępnym zasilaniu LPG.
Gazu "rurzanego" nie mam i prędko chyba nie będzie. Szkoda, bo byłoby znacznie łatwiej... i taniej...
Z czasem postawię czadnicę lub... bimbrownię na trociny.
Buduję kogenerator.
Złośliwie - on też daje "wszystko albo nic".
Więc, aby mieć to czego JA potrzebuję - tworzę układy akumulacji.
Elektrycznej i cieplnej.
Cieplna - to (docelowo) około 6-8 ton wody w buforach. Na razie mam zbiorniki na 3 tony i to musi wystarczyć "na teraz".
Elektryczna - to bateria akumulatorów o wielkiej pojemności i niemałym napięciu (288V).
Mam też UPSa przemysłowego, 24kW trójfazowego, którego popędzę z tej bateryjki.
Bajek nie opowiadam, kitu nie wciskam i naprawdę wiem co z czym połączyć - aby działało.
"Autonomiczny" (prądowo) jestem już ponad dwa lata, ale co to za autonomia - te 3kW i bateryjka 680Ah/48V ?
Za mało żeby żyć a za dużo, żeby zdechnąć...
Ale jakie takie doświadczenie praktyczne się zgromadziło.
Jestem teraz na etapie przygotowywania "mieszkanka" dla tego kogeneratora.
To wydzielona klitka w piwnicy mojej budy.
Robię poprawki i adaptacje murarskie, oświetlenie, tynkowanie, przepusty rurowe itp.
Bardzo chciałbym pierwsze "waty" wypuścić z tej maszynerii już w styczniu.
Podstawę, sprzęg mechaniczny (pasowy) i wymiennik spaliny-woda robię u kolegi w jego warsztacie, gdzie są odpowiednie warunki.
Tu koniec prac też już widać!
Kilka lat przygotowań mam już za sobą.
Wchodzę w etap realizacji.
No, już drugi tydzień wchodzę!
Życzcie mi wytrwałości.
Sukcesywnie będę informował jak idą prace...
Pozdrawiam Adam M.