Po kilku latach szukania wymarzonego? - to za dużo powiedziane, raczej w miarę nam odpowiadającego domu, po przeglądnięciu setek ofert sprzedaży w internecie i obejrzeniu na żywo nieco mniej domów i działek budowlanych na terenie małopolski, w końcu zakupiliśmy TEN DOM. Położony zaledwie kilometr od naszego osiedla
Ho ho, ale nie bylo łatwo - dokładnie rok od podpisania umowy przedwstępnej podpisaliśmy akt własności.
Oto i obiekt, przez który nasza cierpliwość została wystawiona na prawdziwą próbę i tę próbę przetrwała.
Tutaj już po wykoszeniu puszczy jaka była na działce.
Przed domem taki oto "kurnik", o który toczy sie wojna między inwestorami: inwestora - zburzyć, rozebrać; inwestor - zostawić, wyremontować... chyba odpuszczę, jak sie wkurzę to sama rozbiorę, narazie stoi, straszy i służy za składowisko różności uprzątniętych z działki i domu
i inne fotki naszego nabytku (nie patrzeć na bałagan-to pozostałości po poprzednim właścicielu na dzień dzisiejszy juz upchnięte w/w kurniku
saloon