Rozwiązanie ma rację bytu, ale kumuluje wady obu: i szamba, i oczyszczalni, czyli z jednej strony wysokie koszty inwestycji, a z drugiej skazanie na szambowóz. Zaznaczam, że inwestycja by była droższa także o koszty instalacji "drugiego obiegu" oczyszczonych ścieków.
Jeżeli sobie wyliczysz, że oszczędności z tytułu wtórnego użycia wody są na tyle duże, że inwestycja ci się sensownie zwróci, to nie ma sprawy.
Tylko zacznij od sprawdzenia, dlaczego masz w projekcie szambo. Może mieszkasz w aglomeracji albo MPZP nie dopuszcza oczyszczalni?
W drugim kroku sprawdź, czy nie możesz odprowadzić ścieków oczyszczonych do jakiegoś rowu lub strumyka. Tu nie obowiązuje 30 m od studni.