mielismy wczoraj duzy deszcz i burze. I na tym koniec narazie - ale sie pieknie ochlodzilo i nie ma humidu dzis. Od jutra znow powtorka z rozrywki czyli witaj upale 32C w cienu.
Ide zaraz malowac rame do lustra, zabieram sie za to drugie lustro. M juz pol zgluszony zeby uciac tyl.
Dzwonilam wczoraj do domu, okazalo sie ze ciocia ma i wisterie - niestety z nasiona wiec nie kwitnie narazie i pewno dlugo nie i tez ma Bougainvillea. Krzaczkowa ma. Roze pnaca tez ma, no i mnie douczyla - ze pomidory tez trzeba podcinac, znaczy te tam liscie wyrastajace. Fajnie ze nie wiedzialam, ale ale...na jednym krzaku mam juz 30 pomidorow i mowie o duzych pomidorach a nie o koktaliowych. I nadal sie nowe robia. Nie moglam wczoraj uwierzyc dwa razy liczylam. W donicy ufff...
i dla wszystkich...wczoraj zrobilam sernik na zimno.
bylam tez w zieleniaku zobaczyc czy nie ma jakiejsc jakielkowiek jeszcze zielonej hortensji dla mojej kumpeli w Montrealu bo tez maja wykupione, udalo sie jedna capnac . Przy okazji pstryklam fotki Bougainvillea - tej co ja mam i tej zwyklej rozowej, no jednak wole ten ciemniejszy kolor, jasny to taki Barbie color, majtkowy roz, chociaz tez sie nie pogniewam jakbym miala. Doszly im male moze kupie taka jasna? Albo biala.
sorrki za nieostre fotki ale mnie M poganial i w locie pstrykalam no ale moze cos widac.
Ah, moja nadal piekna, im te duze w polowie popadaly - albo zmarzly albo co, pogoda jak w Afryce, upaly w dzien a w nocy do 10 potrafi spasc. Ale oni je trzymaja w sumie pod dachem foliowym, nie na zewnatrz.
idem pryskac