Czytałem na różnych forach opinie o zbiornikach akumulacyjnych i tak się zastanawiam nad ich zaakupem, ale bardzo proszę o radę czy jest sens.
Kocioł mam węglowy. Na stronach sklepów bardzo ładnie pisze, że taki zbiornik zmniejsza ilość opału o 30% (w co nie wierzę, bo docieplenie zmniejsza podobno tyle samo a jest 5 razy droższe - cudów nie ma), ale niech będzie i te 10%, wydłuża zywotność kotła i ogólnie jest super. To teraz moje realistyczne pytania:
1. Jeśli chciałem grzać kotłem na 50-60 stopni to sobie grzałem i na przykład jesienią mi to wystarczało. Jeśli mam grzać na 70 i nadmiar będzie akumulował zbiornik, to ok, przykręcę termostaty na grzejniku i nie będzie za gorąco - ok, ale czy woda podczas krążenia w instalacji nie będzie się wychładzać - i gdzie tu będzie ta oszczędność? Na zime jestem w stanie uwierzyć że będzie fajnie, ale co z porami przejściowymi?
2. Ewentualnie jaki zbiornik dobrać? ogrzewana powierzchnia 110m2, plus częściowo piwnice 40m2, instalacja w miedzi, rurki siedzą w ścianach.
3. Mam kocioł węglowy i gazowy. Moja motywacją jest też to, że jak podrzucę węgiel wieczorem to do rana się nie wyziębi dom?
4. Zastanawiam się nad przejściem na kocioł zgazujący drewno, dlatego też powoli biorę pod uwagę te zbiorniki.
5. Najchętniej jakby wypowiedziały się osoby, które mają coś takiego i korzystają lub żałują, że mają, ale chętnie poczytam wszelkie sugestie i opinie