Zanim nakrzyczycie, że było 100 razy - przeczytajcie i popatrzcie.
Moje skarpiątko ma jedyne 30 metrów długości - licząc od dołu do góry, bo wzdłuż ma jakieś 50 metrów.
Zbudowaliśmy na dole 2 mury oporowe, na których wyszły cudne tarasy i murek na górze z płaskim miejscem na posiedzenie i poogniskowanie np. Tarasy te połączyliśmy schodami z łupka.
Lewą stronę skarpy wyłożyliśmy czarną folią, która leżała jakieś 10 miesięcy - wszystko tam wyschło, część zgniła i łatwo dało się oczyścić ziemię. Prawa część pozostaje nieużytkiem z paskudnymi badylami. Ludzkiej ręki to nie widziało pewnie 100 lat, trawy rosły jedne na drugich, do tego krety, woda - strach tamtędy chodzić w obawie przed złamaniem nogi.
Radźcie ludzie, co mam z tym zrobić! Nie mogę sobie wyobrazić, że mój cudny domiś (w budowie jeszcze, ale i tak cudny) będzie w towarzystwie takich badyli! A też zdrowia mi nie starczy, żeby nożyczkami strzyc 13 arów trawnika. Na lewą stronę też też pomysły jakoś nie przyszły.
Wzdłuż schodów po obu stronach potrzebne są jakieś roślinki, które wzmocnią ziemię, żeby się nie osypywała. Najlepiej malutkie i kwitnące. Macie jakiś pomysł?
Na samą skarpę może jałowiec płożący? Tyle, że na taki areał potrzebuję chyba 15 tysięcy na sadzonki .... Ech....
Mądre głowy, pomocy!
Zdjęcia skarpy: http://www.fotosik.pl/u/urtica/zdjecie/4/album/1168872