10.01.2014
Zjazd rodzinny nr 44
Witojcie, witojcie...
Na wstępie, życzę wszystkim budującym, szczęścia, zdrowia i nadziei, że budowa, czy to wykańczanie się w końcu zakończy i nas nie wykończy.
Powróciłam, po tylu miesiącach nieobecności. Mało się działo więc pisać nie było za bardzo o czym, ale zaczęliśmy na nowo działać.
W sprawie schodów, to przełożyliśmy je na późniejszy termin, ze względu na to iż chcielibyśmy jednak zrobić najpierw porządek na górze- serce by mi pękło, jakbym zauważyła na schodach jakąś rysę powstała tylko dlatego, że zostawiliśmy na górze gołe ściany i podłogi i jakieś ich resztki dziwnym sposobem pojawiły się na schodach pod naszymi stopami.
Cóżeśmy uczynili w tym czasie? A no np garderoba się wyszpachlowała, wyczyściła i pomalowała, i teraz wygląda tak:
a nawet tak:
nie ma co prawda jeszcze podłogi ale to się w wakacje załatwi, "po wypłacie" jak to ostatnio z teściową żartujemy
poza tym teście zafundowali panele do córki pokoju i w ostatnią sobotę przed świętami zakładaliśmy podłogę. Panele są z Kronopolu, dąb Husky:
są to jasne panele, ale o bardzo delikatnym ciepłym zabarwieniu, na żywo są śliczne (małż wybierał sam, brawa więc dla niego), gładkie, bez v-fugi.
Teściowa, mimo iż może niepozornie wyglada to jest to władcza kobieta i stwierdziła, że same panele w pokoju, tego pokoju nie tworzą i musi być jeszcze żyrandol. No i jeszcze tego dnia obleciały nas dwa żyrandole, jeden do salonu a drugi do pokoju córci, żeby pokój był w końcu pokojem. Tak też on wygląda z bliska (nie zwracajcie uwagi na tę dziurę obok żyrandola, się wyklepie.... kiedyś):
i jak wam się podoba pokój, bo nam bardzo, jest taki typowo dziewczęcy, dokładniej rzecz ujmując- dla małej królewny. Córka sama wybrała sobie kolory więc i ona jest ekstra zadowolona.
dziękujemy naszym rodzicom jeszcze raz za zakup paneli i żyrandoli oraz za pomoc w ich montażu
A potem przyszły święta, choinka ubrana, więc przyszedł czas tez na wyciągniecie moich wypocin, które lepiłam przed świętami ze sznurków, wikolu i brokatów, a czasami nawet z piór i perełek:
Każdą z tych rzeczy robiłam własnoręcznie i pierwszy raz w życiu, więc jestem z nich podwójnie dumna, teraz marzy mi się zrobienie metrowej choinki z piór, bo ta która widzicie na z 30-40cm i jakaś taka słaba mi wyszła- oj, szkoda że nie zrobiłam foty choinek, które zrobiłam naszym rodzicom na prezent świateczny, tamte były gęste, bogatsze i bardziej zielone. Pomyśle nad tą metrowa choinka w przyszłym roku...