"Bursztyn" energooszczędnie i mam nadzieję tanio :)

[artix1]

Pogodowe wariactwo, od rana ciepełko i bezchmurne niebo, koło 15 zrobiło się sino na niebie i zaczął padać deszcz z gradem. Tfuu, zdążyłem pomalować dzisiejsza dostawkę i zetrzeć nadmiar oleju. Wieczorna tęcza tys pikna



Zarys woliery już jest, jutro dorobię zastrzały i konstrukcję wejścia. Potem wyrównywanie terenu maszyną, dolne pasy do mocowania siatki, jakieś drzwi też trzeba zrobić. Kurczątko, chyba w przyszłym tygodniu nie będę się nudził .



Przy okazji zapodaje zestaw do smrodzenia. Butla 11l + palnik (130zł). Do tej pory zużyłem jedną butlę gazu.



Szczotka 7 zet

[artix1]

Już po północy cholerka. W telegraficznym skrócie: konstrukcja prawie skręcona, zabrakło kilka metrów kantówki, jutro...dzisiaj zakupy.



Na dole wstawię dolny pas do mocowania siatki.



Przepięknej urody niebo



Idę do wyra...

[artix1]

Konstrukcja prawie skończona. Wyrównałem teren, najpierw maszyna, potem grabie i jest równo. Prosta i szybka robota. Jutro zaopatrzę się w ustrojstwo do wałowania, przyda się później przy zakładaniu trawnika. Geowłóknina już jest, siatka dotarła dzisiaj, tylko działać. Z czasem u mnie ciężko, milion spraw do załatwienia. Chyba trzeba pokombinować z kilkoma tygodniami dodatkowego wolnego, miesiąc latem byłby mile widziany. Muszę wziąć szefa na przesłuchanie, niech się tłumaczy dlaczego nie albo kiedy mogę spadać do kraju .



Wiatry dzisiaj mieliśmy



Burza piaskowa jak w Arabii Saudyjskiej, chwilami widoczność spadała do 50m.

[artix1]

Dłubaniny ciąg dalszy. Nie mam za wiele czasu na budowlankę, co chwilę jakaś sprawa do załatwienia, zostają mi tylko popołudnia. Nie ma się co rozczulać z tego powodu, spokojnie artix, głowa do góry chłopie, nie panikuuj! . Od samego rana byłem przekonany, że jest czwartek, jak to mówią, dałbym sobie pociąć małego na talarki...i co?! Kurtyna, gdybym się z kimś założył, to straciłbym to, co każdy chłopiec mieć powinien . Zadzwoniłem po południu do brata z prostym pytaniem, jaki dzień tygodnia dzisiaj mamy i po satysfakcjonującej odpowiedzi, odetchnąłem z ulgą, mam jeden dzień urlopu w zapasie. Uff...jak przyjemnie . Wyścieliłem kocią chałupę geowłókniną o gęstości 120g/m2, mocna skubana, nie da chwaściorom żadnych szans, tak sądzę, mam nadzieję nawet



Już powoli widać o co lotto w tej mojej budowli. Wykorzystuję resztę kamieni, które zostały z budowy oczyszczalni, powstał chodniczek do garsoniery kocura



Tygrysisko obserwuje i się niecierpliwi. Nie rozdwoję się kocie

[artix1]

Skończyłem montaż dolnych desek, teraz widać o co biega w tej nad wyraz skomplikowanej konstrukcji . Kamyki są na razie tylko na wejściu i chodniku. Została ich niewielka kupka, to trzeba to dobrodziejstwo zutylizować. W przyszłości być może po lewej stronie tarasu, będzie utwardzony tarasik z miejscem na jakieś mebelki, leżak czy cóś takiego. Jak coś takiego powstanie, to być może zastąpię kamyczki tym czym będę wykładał taras. To już przyszłość, teraz muszę jakoś dokończyć to kocie ZOO .



Zastępczo, bo czymś musiałem zasłonić geowłókninę, wysypałem korę. Zwałuję ją, żeby nie wystawały ostre krawędzie, na razie musi wystarczyć, zanim nie zagospodaruję wnętrza woliery. Kociska dostaną infrastrukturę wysokościową i jakieś podesty drewniane, na razie jest tylko kora niestety.



Miejsca na kocie wille utwardziłem kostką brukową. Mam jej niewielki nadmiar, to mogę sobie jej trochę "pożyczyć". M2 zwykłych płyt chodnikowych, kosztuje tyle samo co ta kostka, także nie ma co kombinować. Brać panie póki jest

[artix1]

Pogoda pod psem, czyli "wiosna". Padało od samego rana, zimno, wiatrzysko, tfuu. Od rana podłubałem przez chwilę w grillowni, dociąłem pierwszy rząd desek stolika wokół paleniska. Nad drugim muszę pokumać, czy zrobić go z desek tej samej szerokości, czy przeciąć je na pół. Nawet przy 40cm stole, nie sięgnie się do niego siedząc na ławkach, musiałyby być jeszcze otwierane dostawki. Temat do przemyślenia.



To się dzisiaj narobiłem, aleee? . Przed południem kurier przywiózł mebelki do pokoju maleństwa, dwie godziny skręcania i nareszcie jest gdzie pomieścić ciuszki i resztę dzidziusiowych szpargałów. Brakowało tam szafy na ubranka i regału na zabawki. Meble idealnie zmieściły się we wnękę za drzwiami. Trochę się bałem, bo szafa 90cm i regał 60cm to jakby nie liczyć 1500mm szerokości, a wnęka ma 1497mm. W razie czego dociąłbym boki półek regału, ale okazało się, że meble są fabrycznie o 4mm węższe niż w katalogu. Zmieściły się idealnie, jak robione na wymiar. Uff jak dobrze

[artix1]

Powalczyłem trochę z siatką, góra i boki są już zabezpieczone.



Od rana pogoda była ok, po południu przeszła burza z ulewą. Drewno przeszło pozytywnie chrzest bojowy, woda spływa po nim jak po szybie, rewelka



Od rana poczyniłem konstrukcję zadaszenia śmietnika. Kumpel prosił o pomoc, to dlaczego nie. Kupił materiał, pomalował, trzeba było tylko podocinać elementy, 1,5 godziny dłubania i po zawodach. Na murkach będą jeszcze daszki, uchwyty pomaluje pod kolor drewna. Jeszcze deskowanie, obróbki, gonty i śmietnik będzie suchy.

[artix1]

Walka trwa, zmajstrowałem trzy pary drzwi, przymocowałem siatkę pomiędzy pomieszczeniami i w korytarzu, żonka szalała z kostką brukową wokół woliery.





Wieczorem udało mi się jeszcze złożyć i zamontować przesuwne drzwi, okucia kosztowały niecałe pięć dyszek.



Prowadnice są lekko za krótkie, ale bez problemu rozsuwa się drzwi. Dokupię jeszcze jedną sztukę, przetnę na pół i dosztukuję, wtedy będzie gitara

[artix1]

Szefowa zarządziła zmianę podłoża, usunęła korę, ja przywiozłem kamloty. Na takiej podbudowie dopiero będę robił jakieś podesty i resztę infrastruktury wspinaczkowej. Kamienie przynajmniej nie absorbują zapaszków.



W piątek kupiłem pięć krzaczków borówki amerykańskiej, dopiero dzisiaj znalazłem chwilę na ich posadzenie. Grunt wokół sadzonek oczywiście wymieniony na kwaśny, dedykowany do borówek.





Porzeczki już mają zawiązki owoców, na szczęście "wiosenne" przymrozki ominęły nas w tym roku, nic nie wymarzło i oby tak zostało



A chaa, zrobiłem próbkę przypalania tarasówki modrzewiowej, kolorek jest identyczny jak opalonej sosny, nie widać różnicy.

[artix1]

Uzbrajam koci wybieg w sprzęt wspinaczkowy. Są już dwie półki, słup wspinaczkowo-drapakowy i schodki. Półki docelowo będą dookoła całej woliery na różnych wysokościach. Podocinałem też deski na podest, na nim muszę zmajstrować jakiś wiatrochron. Ocieplane domki z osobnym kibelkiem zrobię w terminie późniejszym. Brakuje mi trochę czasu . Od dzisiaj powinienem być już w pracy. Jeden telefon, szczera rozmowa i kilka dni w domu dłużej





Kocisko rozrabiało na maxa, znaczy pomagało . Pół dnia siedział w wolierze, na początku się nudził, ale po zamontowaniu sprzętu, miał już co z sobą robić. Skubaniec znalazł też dwa miejsca, którymi mógł przejść do drugiego pomieszczenia. W jednym narożniku siatka jest przymocowana na zakładkę, bo wykorzystywałem już końcówki, musiałem sztukować. Sam narożnik, dziura 10x10cm, przykryta siatką i cholernik znalazł to miejsce. Potem wspiął się po ściance i przelazł pomiędzy siatką a belką sufitową. Zapomniałem tamto miejsce przymocować zszywkami, a ten piorun to oczywiście wywąchał



Zrobiłem przymiarkę nasady kominowej, pasuje na szczęście . Nie do końca podoba mi się siatka pod daszkiem, jest za wysoka, deszcz może zacinać i zalewać palenisko. Mogę ją uciąć, obniżyć i pospawać, albo założyć opaskę z nierdzewki, zostawiając pod daszkiem powiedzmy 3cm szczelinę. Opaskę będzie można podnosić lub opuszczać podczas regulacji ciągu. Przemyślę sprawę, bo nie chcę mi się spawać

[artix1]

Teleportowałem się znowu za góry i lasy. Tfu tfu tfu... taki jestem z tego powodu zadowolony . Nic to, trzeba popracować i zbierać siły na następny urlop . Wczoraj wymęczyłem podeścik dla futrzastych, zeby nie leżały na betonie czy kamieniach. Na nim zbuduję wiatrochron, będący jednocześnie podporą dla półki biegnącej dookoła woliery.



Zagospodarowaliśmy już tunel pod pomidory, kupiliśmy ładne sadzonki, żonka je posadziła. W tym roku sadzimy krzaczki w dwóch rzędach z każdej strony, w ostatnim sezonie trochę przegięliśmy, było za gęsto i za dużo



Doniczki z folii kubełkowej są rewelacyjne, niezniszczalne i tanie. Przed wsypaniem ziemi, dno wykładam kawałkiem geowłókniny.



Zamontowałem porządne linki do mat zacieniających i do podwiązywania krzaków. Nie ma już prowizorki, zasłonki lekko się przesuwają po linkach.



Nie miałem czasu na instalacje nawadniania kropelkowego, ale wykonałem "skomplikowany" system podlewajacy. Już nie trzeba ganiać z długim wężem po ogrodzie. W tunelu jest jedna nitka, druga w ogródku.



W razie braku czasu jest zraszacz, wyregulowany na podlanie całego ogródka, ale oszczędniej jest podlewać klasycznie oczywiście. Pory i selery żonka posadziła w skrzyniach, posiała też coś tam coś tam . Jest "wiosna", to trza siać i sadzić

[artix1]

Nareszcie zrobiło się ciepło, za górami i lasami też piknie, 17'C dzisiaj i bezchmurne niebo. Wiosna się zlitowała i dmuchnęła ciepełkiem . W tygodniu były spore przymrozki, trzy nocki z temperaturą poniżej zera. Żonka uruchomiła swój patent, żeby chronić krzaczki pomidorów. Latarnie i po dwa znicze pod matami ochroniły sadzonki przed mrozem. Jak na razie patencik działa .



Gnojówka z pokrzyw już się robi, będzie czym pryskać i nawozić zieleninkę. Zeszłoroczny sezon opanowaliśmy bez chemikaliów, gnojówka załatwiła sprawę



W pracy na razie spokój, czekamy na dużą robotę, także mam czas na knucie . Nadgryzłem temat oświetlenia w ogrodzie, wpadłem przypadkiem na drewniane lampy i się w nich zakochałem . Proste i fajnie komponujące się z naszym "drewnianym" ogrodem. Duży plus takiego rozwiązania, to to, że zrobie je samemu, a druga to cena. Myślę, że 4 dyszki za sztukę, to będzie max. Żarówki GU10 będą elegancko współpracowały z słupkami. Doczekać się nie mogę, aż zacznę . Przydałaby się piła taśmowa do wycinania słupków lamp i przyszłych pergoli. Może kupię jakąś używkę, ułatwi mi pracę i przyda się w późniejszych projektach. Coraz bardziej mi się podoba dłubanina w drewnie, aż strach, może kiedyś coś z tego będzie

[artix1]

Patrząc za okno i ciesząc się z ponad 18'C na zewnątrz, aż trudno uwierzyć, że tydzień temu mieliśmy tu ostatnie podrygi zimy. Noce na minusie, opady mokrego śniegu, ogólnie kiszka stolcowa. Teraz panie, to normalnie miodzio





Już znormalniało poza długością dnia oczywiście. Nieuchronnie zbliżają się białe noce, o 6 rano słońce jest już wysoko . Zdjęcie zrobiłem po północy, niedługo będzie już całkiem jasno. Wszystko to popieprzone

[artix1]

Nareszcie ciepło . Natomiast za górami i lasami normalnie, czyli 8-12'C, jest czym oddychać . No dobra, zieleninka ładnie sobie rośnie, wczesne pomidory już mają owoce, sadzonki kupiliśmy już z kwiatami.





Truskawki też dają radę, muszę dosadzić więcej krzaczków, niewiele ich mamy.



Pomiędzy poziomkami wyrosła sobie mikro sosenka. Jak podrośnie, to ja przesadzimy w wygodniejsze miejsce



Sosny jak co roku szaleją. Po zeszłorocznym strzyżeniu, wypuściły cała masę odrostów, ładnie się zagęszczają.



Żonka korzystając z okazji, przygotowuje syrop na kaszel i przeziębienia z młodych odrostów sosenek. Po zasypaniu cukrem, niektóre zalane miodem, ładnie puściły soki.



Niedługo krótki urlop, już knuję co by tu. Roboty jest od groma, ale z uwagi na temperatury i zbliżające się lato, muszę zlikwidować problem nagrzewania się okien na południowej ścianie. Okna już teraz grzeją niemiłosiernie. Zbuduję nad nimi zacienienie w postaci pergoli. Ażurowy daszek wsparty na belkach, pomiędzy belkami, być może wpasuje ławkę, czy coś podobnego. Sprawa pilna, bo znowu będziemy mieli piekarnik w salonie . Zamówiłem już brakujące narzędzia, których mi notorycznie brakowało. Piły japońskie i porządne dłuta, do tego kamienie do ich ostrzenia. W strugi zaopatrzę się później, nie chcę zbankrutować, a szajsu nie kupię .

[artix1]

Melduję się znowu proszę ja Was . Nastąpiła krótka przerwa techniczna, spowodowana natłokiem pracy przed moim urlopem. Firma się ocknęła z błogiego snu po informacji, że spadam . No nic, już mam spokój, i mogę się zabrać do pracy po pracy . Krótki zarys zaczynających się białych nocy. Fotka zrobiona po północy.



o 6 rano, słońce już wysoko



To lubię, nareszcie w kraju, ładnie widać Hel



Powoli czas na kolejne strzyżenie sosen.



Pierwsza dojrzała truskawka, córcia nie dała jej żadnych szans, była mniam mniam



Wbetonowałem mocowania belek do zadaszenia okien na południowej elewacji. Wcześniej starałem się opracować jakiś plan działania, ale miałem totalną pustkę w głowie. Idę na żywioł tak jak z wolierą, coś się urodzi w czasie pracy. Dzisiaj przed zakupem materiałów, rozkminiłem chyba temat. Po dwie belki pionowe poza obrysem każdego okna, na górze w poziomie, lub pod lekkim kątem belki wspierające deski zacieniające, pomiędzy oknami wpasuję ławkę, spełniającą rolę stężenia całej konstrukcji. Jutro ma padać, ale w środę i czwartek ma być słonecznie, także w tym czasie muszę się uporać z tym całym bałaganem.



Piły japońskie przeszły dzisiaj test, co by nie mówić tną rewelacyjnie . Na dole Ryoba, w środku Kataba, na górze Dozuki



Tutaj próbki ciecia, słaba ostrość, ale widać szerokości cięcia. Najwęższy rzaz robi najcieńsza Dozuki (0.3mm), szczelinka ma tylko 0.5mm. Rewelka . Piły wchodzą w drewno jak w masło, nie dociska się ich do materiału, same ładnie się zagłębiają, cięcie poprzez ciągniecie do siebie. Cóś piknego

[artix1]

Pogoda trochę nie ten tego, ale w garażu można bałaganić, co też uczyniłem dość skutecznie . Przygotowałem wpusty na górnych belkach, wiertło 30mm, mała dłubanina dłutem i gotowe.



Niewysokie czopy, ale wystarczające, wszystkie wyciąłem piłą japońską, robota poezja. Bez wysiłku, szybko i precyzyjnie.





Wpasowałem oparcie ławki, będzie ustawione pod delikatnym kątem dla wygody.





Jutro jak pogoda pozwoli, opalanie i montaż konstrukcji. Zobaczymy co z tego wyjdzie

[artix1]

Pokręcona pogoda, teoretycznie miało być słonecznie, a kilka razy padało z małych, badziewiastych chmurek . Pomimo tego ,trochę podziałałem z drewnem.



Wkręty zastąpię śrubami zamkowymi, te są tymczasowe, nie miałem innych.





Takie cóś zmalowałem. Już podocinałem resztę kantówek na daszek, jeszcze powycinam wpusty, opalę, zaolejuję i już pergolka zacieniajaca zacznie działać. Ławkę skończę po walce z konstrukcją.

[artix1]

Spokojniejszy dzień za mną. Od rana dorobiłem kantówki daszku, potem obiad i wycieczka do parku Solankowego. Był jarmark, pokaz średniowiecznych tańców, walk rycerzy itd. Do tego zrobiliśmy rundkę wokół tężni, łyknęliśmy sporą dawkę jodu .



Daszek ładnie zacienia okno, przeszedł pozytywnie test, cień pada aż do dolnej ramy okna

[artix1]

Wędzarnia działa sprawnie



Cień idealnie pokrywa okno, szyba szybko zrobiła się chłodna, w domu już nie odczuwa się piekarnika w okolicach okien. To działa!





Zamontowałem dodatkowe stężenia konstrukcji, już nie porusza się w te i we wte, góra ładnie odsunęła się od ściany na 3-4cm. To samo zrobię na zewnętrznych słupach. Daszki połączę jedną kantówką w środku, na razie mam pustki magazynowe, może coś znajdę w blaszaku (co za dramatyczna historia)



Siedzisko ławki jest oczywiście pochylone ku tyłowi dla wygody, zadek człowiekowi nie zjeżdża z ławki podczas siedzenia

[artix1]

Zawsze używałem agrotkaniny, tak zabezpieczyłem teren pod sosnami i w ogródku, po tym zabiegu mam spokój z chwastami. Przed budową woliery, dałem się namówić na agrowłókninę. Gruba, gęsta, nie do rozerwania rękami, efekt po niedługim czasie? Trawa ładnie ją przerasta. Wnioski? Nie kombinuj chłopie, lepsze wrogiem dobrego itd .



Teraz trzeba odgarnąć kamyki, położyć agrotkaninę, zasypać, i zapomnieć o zieleninie. Głupi ja