dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Pokaż wyniki od 1 do 20 z 87

Threaded View

Previous Post Previous Post   Next Post Next Post
  1. #1

    Arrow Malowanie glazury - wnioski płynące z doświadczenia

    Szanowni forumowicze!

    Postanowiłem opisać moją przygodę z malowaniem kafelków, ponieważ sam przed remontem szukałem takich informacji. Zbyt wiele pomocnych nie znalazłem. Teraz bogatszy w doświadczenie mogę opisać, jak to wyglądało w moim przypadku. Mam nadzieję, że komuś się moja wiedza przyda.
    UWAGA: jeśli dla kogoś mój opis jest zbyt długi, polecam od razu przejść do Wniosków i Podsumowania znajdujących się na końcu.

    Więc (polonistka uczyła żeby tak nie zaczynać) zakupiłem mieszkanie z urządzoną łazienką (ok. 24m2 glazury). Niestety - kafelki na ścianach reprezentowały biedę, czyli najtańszy model z marketu budowlanego, takie niebiesko-białe mazy. Kto widział ten wie. Jednym słowem ohyda. Ponieważ ograniczany przez budżet remontowy musiałem ciąć wydatki, a poza tym nie miałem ochoty psuć prawidłowo wiszących kafelków, postanowiłem je pomalować. Przyznaję, pewną rolę odegrała tu ambicja: zrobię to sam! To, że niewiele osób maluje kafelki, tym bardziej uczyniło wyzwanie pociągającym. Muszę napisać coś o sobie: nie jestem zawodowym malarzem, z osiągnięć na tym polu mam jeden pomalowany dach oraz mieszkanie emulsją. Zatem można o mnie powiedzieć: prawie laik.

    Do rzeczy, czyli jak to zrobiłem

    Po przeszukaniu forów i ofert sklepów internetowych (w marketach o takim wymyśle szatana jak farba do glazury nie słyszeli) zakupiłem 4 litry farby z firmy Noxan (chyba mogę wymienić firmę?) o nazwie Hydropox, cena ok 240 z przesyłką. Owo przedsiębiorstwo reklamuje swe produkty do malowania glazury dość szeroko, ma sporą gamę kolorów (niektóre za dopłatą) i opakowania Hydropoxu w wielkości 15 lub 4 l. Jak pisze producent, farba ta to dwuskładnikowy wodorozcieńczalny epoksyd, z tego co się orientuję, często używany do malowania posadzek betonowych.

    Przygotowanie podłoża
    Miałem pewne obawy odnośnie przyczepności farby - kafelki są szkliwione, bardzo śliskie. Postanowiłem więc je zeszlifować wiertarką z papierem ściernym. Widzę teraz, jak starzy wyjadacze budowlani zwijają się ze śmiechu, bo przeczuwają jak się to skończyło. Oczywiście mogłem sobie szlifować do woli, szkliwo było pancerne i po papierze nie było widać nawet rys. Porzuciłem zatem pomysł matowienia szkliwa i przystąpiłem do działań polecanych w instrukcji. A napisano tam, że należy podłoże odpylić i odtłuścić, najlepiej wodą z detergentem a następnie dokładnie spłukać i zostawić do wyschnięcia. Takoż uczyniłem, dodatkowo wplotłem tam proces odtłuszczania śmierdzącym płynem do szyb z amoniakiem. Nie stosowałem podkładu, choć producent przy bardzo śliskich podłożach zaleca swój podkład (stwierdziłem że szkoda kasy - koszt ok 100 zł). Wszystko co miało pozostać niezamalowane, czyli podłoga, zlew, brodzik i kaloryfer zakleiłem szczelnie żółtą folią do paneli (polecam, lepsza od malarskich) i również żółtą taśmą. Postanowiłem pomalować rurki od kaloryfera (który zakręciłem, żeby rurki nie były gorące) i plastikowe białe narożniki płytek.

    Akcesoria
    Do malowania przygotowałem:
    -2x mały wałek welurowy (taki jak do lakieru) ok 15 cm
    -kuwetę
    -2x pędzel do olejnej Hardy (nie polecam; dlaczego o piszę przy Pierwszej warstwie)
    -szpachelkę
    -wiertarkę z wolnymi obrotami
    -małe mieszadło
    -rękawice malarskie (całe białe - gumowane wampirki czerwone czy niebieskie to porażka - guma zostaje na powierzchni malowanej - odradzam)

    Przygotowanie farby
    Jak już nadmieniłem, postępowałem zgodnie z instrukcją, która zaleca malowanie dwóch warstw. Zatem należy podzielić sobie farbę na 2 części, pierwszą do pierwszej warstwy, a drugą do drugiej warstwy. Pierwszą warstwę należy rozcieńczyć wodą w ilości 10% w celu uzyskania lepszej przyczepności do podłoża (pierwsza warstwa staje się więc de facto podkładem, jak widać słusznie nie dokupowałem podkładu oddzielnie). Farba jest dwuskładnikowa - pierwszy składnik to barwna emulsja (wiaderko) a drugi to bezbarwna chyba żywica (puszka). Tu pojawia się pierwszy problem, czyli jak odmierzyć odpowiednie ilości - producent wielokrotnie w instrukcji zaleca, by czynić to bardzo precyzyjnie, gdyż złe proporcje mogą skutkować odstawaniem od podłoża. Ja posłużyłem się nie do końca precyzyjną metodą, nazwę ją zanurzeniową: kijek do farby i pomiar metrówką. Polecam raczej pojemniki z podziałkami pozwalającymi dokładnie określić objętość, z tym że raczej nie będą się nadawały do ponownego użycia. Po połączeniu składników (producent zaleca łączenie ich p o w o l i ) wmieszałem je przez ok 3 min wiertarką na niskich obrotach. Następnie odczekałem chwilę, żeby zniknęły największe bąble powietrza.

    Warstwa pierwsza-podkładowa
    Wlałem farbę do kuwety i przystąpiłem do malowania wałkiem. Farba miała fajną konsystencję - dzięki dodatkowi wody, zbliżoną do farb emulsyjnych. Zapach dość nieprzyjemny, ale do przeżycia. Malowanie płytek szło gładko, farba (wbrew obawom) trzymała się płytek jak diabeł sołtysa i nie miała zamiaru spływać. Kryła całkiem dobrze. Wszystko super. Do czasu.
    Ważna uwaga nr 1: kafelki maluje się razem z fugami. Okazało się to największym problemem podczas malowania. Fugi miałem białe, malowałem na szaro - gdy malowałem powierzchnię płytki wałkiem, wszystko było OK, natomiast fugi pozostawały niedomalowane do końca. Białe przeświecało miejscami doprowadzając mnie do irytacji. Zacząłem zatem zamalowywać fugi pędzlem. Tu pojawił się poważny problem: mimo "przyjaznej" konsystencji farby, z pędzla wyłaziło włosie, przyklejając się irytująco wszędzie gdzie się dało. Z tym problemem walczyłem do końca malowania. Dlatego odradzam pędzle, jak widać żywice "wyciągają" włosie z pędzla. Niestety, nie bardzo potrafię doradzić, czym można pędzel zastąpić. Może jakimś lepszym, dobrze trzymającym? Nie wiem. Malowanie pędzlem miało jeszcze jedną wadę, która zważyła na finalnym wyglądzie pomalowanych kafelków.
    Ważna uwaga nr 2: malowanie Hydropoxem trzeba zakończyć w ciągu 2 godzin! Więc trzeba się spieszyć, gdyż po tym czasie farba traci swoje właściwości i producent nie ręczy za przyleganie jej do podłoża. Farba po ok. 1,5 godziny robi się gęsta. Każde więc pociągnięcie po fudze pędzlem zostawiało ślad na płytce. Gdy nie wyrównałem od razu wałkiem powierzchni płytki, to na płytce po obu stronach fugi pozostawał ślad po pędzlu, który nieodwracalnie zasychał! Niestety, w kilku miejscach tego nie zrobiłem, co zepsuło mi trochę wynik ostateczny - obok fug na części płytek mam zgrubienia po pędzlu. Pierwsza warstwa pokryła płytki nieźle, zostały jedynie drobne prześwity, rozprowadzenie wałkiem (oprócz wcześniej wymienionych zgrubień po pędzlu) całkiem dobre.

    Warstwa druga - ostateczna
    Po odczekaniu ok. 36 godzin (producent zaleca, żeby czas malowania pomiędzy pierwszą a drugą warstwą wynosił od 24 do 48 godzin) przystąpiłem do ponownego mieszania farb. Tym razem postanowiłem być bardziej cwany i podzieliłem pozostałą farbę na dwie porcje, żeby wydłużyć czas malowania (do 4 godzin). Wydaje się to dobrym rozwiązaniem, można wówczas malować bez pośpiechu, przez pierwsze dwie godziny jedną część, przez drugie pozostałą. Powrócił problem nieszczęsnych niedomalowanych fug. Polecałbym dokładne zamalowanie fug przy pierwszej warstwie. Nasilił się też problem wyłażącego włosia z pędzla, gdyż farba bez wody okazała się gęstsza. Tym razem konsystencja była już dosyć lepka i malowanie szło trudniej, a farba wysychała szybciej. Wszystkie elementy pokryły się dobrze, także plastikowe elementy i rury kaloryfera. W chwili obecnej czekam na efekt ostateczny, czyli na wyschnięcie i pełne utwardzenie powierzchni. Wówczas dam znać i wrzucę zdjęcie (jeśli się uda)

    Wnioski praktyczne do malowania Hydropoxem

    1. do malowania nie używać pędzla lub używać jakichś super wytrzymałych - nie gubiących włosia
    2. dzielić farbę na mniejsze porcje - więcej czasu na malowanie
    3. jeśli malujesz fugi pędzlem w drugiej ręce trzymaj wałek żeby od razu równać farbę naniesioną na płytkę
    4. fugi zamaluj dokładnie przy pierwszej warstwie - potem będzie trudniej
    5. wymień wałek i pędzel przed malowaniem drugiej warstwy
    6. trzymaj się instrukcji

    Podsumowanie

    Płytki można malować z całkiem dobrym skutkiem. Jednakże nie polecam tego osobom bez żadnego doświadczenia. Łatwo można coś spartolić i efekt nie będzie satysfakcjonujący. Mi udało się całkiem nieźle, jednakże nie uniknąłem przykrych niespodzianek (problem z fugami i śladami po pędzlu na płytkach obok fug, wypadające włosie z pędzla). Farba jest dość gęsta i szybko zasycha, poza tym w przypadku zastosowanej przeze mnie farby (Hydropox) istnieje limit czasowy jej wykorzystania: 2 godziny. Przed malowaniem warto dokładnie się przygotować, a także trzymać się instrukcji.

    Życzę wszystkim remontującym powodzenia w nierównej walce z nieożywioną materią i obiecuję dorzucić informacje o ostatecznym wyniku, jak tylko farba całkiem wyschnie.

    Pozdrawiam serdecznie tych którzy wytrwali do końca mej opowieści!
    Ostatnio edytowane przez Poważny Człowiek ; 20-03-2013 o 18:51

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony