Kuchnia przechodząca w jadalnię, przechodząca w salon Granice umownie wytyczone, ale bez pełnych ścian.
wydzielona
połączona z salonem, czyli otwarta
Kuchnia przechodząca w jadalnię, przechodząca w salon Granice umownie wytyczone, ale bez pełnych ścian.
Dostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychZagłosowałam, więc uzasadniam:
W poprzednim domu kuchnia była otwarta na jadalnię, z której po dwóch schodkach schodziło się w bok do salonu, więc optycznie z salonu zero widoczności na gary. Ale w nowym domu mam już kuchnię zamkniętą i to dwiema parami drzwi. Nie w sensie, że pancerne, tylko jedne drzwi to wejście z wiatrołapu (wnoszenie zakupów) a drugie to wejście z salonu. I oto powody zamknięcia kuchni:
- z kuchni otwartej słychać wszystkie odgłosy kuchenne, które, nie oszukujmy się, są intensywne: smażenie, zmywarka, wyciąganie garnków z szafki, bulgoczące potrawy, stukanie naczyniami,przy ładowaniu czy rozładowywaniu zmywarki, nie mówiąc o mikserze czy robocie kuchennym itp.
- tak jak Ewa, lubię w kuchni słuchać radia a na pomysł Gosi (bardzo klawy, zresztą) ze słuchawkami bym się nie zdecydowała, bo mam bujną wyobraźnię i zawsze mi się wydaje, że właśnie wtedy wybucha pożar, nadciąga powódź lub ktoś z czegoś właśnie spadł a ja nic nie wiem zasłuchana w cukierkowy głos Celine Dion....
- zapachy smażenia i gotowania nie zawsze są mile widziane, okap i WM nie usuną wszystkiego, wolałam je zminimalizować.
- głównie tu się pisze o bałaganie w kuchni w czasie imprez. A mnie się wydaje, że w czasie imprezy każdy powinien rozumieć, bo często gospodyni w trakcie jeszcze coś tam pichci czy dokłada. Mnie bardziej chodzi o gości znienackowych, którzy wpadną na kawkę akurat kiedy ja dopiero skończyłam gotować obiad, albo kiedy akurat mój syn przytargał stertę brudnych naczyń, które kitrał w swoim pokoju przez tydzień a zmywarka właśnie wtedy złośliwie chodzi. Zamykam drzwi i szlus.
- mam przyjaciółkę, która często wpada a w salonie siedzą chłopaki i oglądają film. My idziemy do kuchni w której będzie stół, zamykamy drzwi i tam gadamy swobodnie.
- mam psy i koty. Jak kroję mięso, cała ekipa melduje się w odległości 30cm od noża i nie spuszcza wzroku z deski do krojenia. Wyganianie działa chwilowo, jakimś cudem po chwili materializują się bezszelestnie z powrotem. Teraz zamknę drzwi i mogę kroić tego kurczaka przez godzinę w serduszka jak będę miała ochotę.
To na chwilę obecną tyle.
Dostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychU mnie będzie otwarta. Ładne meble będą częścią parteru ale jednak odzielone trochę stołem w jadalni. Poza tym w kuchni przebywa się sporo czasu i wówczas osoba gotująca nie chce być calkowicie odizolowana od tego co się*dzieje w salonie. Mam piękną zonę i nie będę jej chował
Co do zapachów - wystarczy dobry podciąg.
Dostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychDostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychKuchnia osobno... z przyczyn oczywistych... zapach, widok itd... natomiast jadalnia polaczona z salonem juz jak najbardziej... wlasnie ksztalt litery L salono-jadalni bylby idealny, tak aby tez jadalnia nie stanowila integralnej czesci salonu, ale nie byla wyalienowana. Optymalne imho rozwiazanie podczas kazdego przyjecia. Czesc gosci je... czesc siedzi w salonie... wyjscie z salonu/jadalni na taras z grillem po wlasnie upieczona karkoweczke = szczyt ergonomii
forumowicze w okolicach 2020 roku praktycznie opuscilem to forum.
Pomimo braku aktywnosci czesc z Was w sprawach elewacji się odzywa do mnie.
pisanie PW nie ma sensu - zagladam raz na rok. Jestem na FB a jesli moj platny profil jeszcze dziala (nie odnawiam go) to numer tel znajdziecie wlasnie w nim.
Dzialam dzialam caly czas w tych moich kochanych elewacjach tylko ze nie tutaj
Dostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychDostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychMam piękną zonę i nie będę jej chował
Kuba, bardzo ale to bardzo mi ten argument przypadł do serca tak trzymaj
kuchnia otwarta - w starym domu tak miałam 12 lat, w nowym - 2 lata , w wymarzonym - nie inaczej...- dla mnie to idealny układ.Gotuję duzo i codzień i chcę być, rozmawiać, śmiać sie i słuchać tych, co czekaja,aż ugotuję zapachy mi nie przeszkadzają - ryby nie smażę często
za to odpowiada mi bliskość i to, że np mogę swobodnie uczyć syna, jak gotować - chciałabym, by potrafił zaszaleć w kuchni i odciążyć przyszłą dziewczynę, narzeczoną, żonę
faktem jest, że i u nas większość czasu - a właściwie 95% spedza się na 60 metrach - kuchnia, salon, jadalnia
uśmiałam sie, jak koleżanka kilka postów wyżej mówiła o psach i kotach cudem i z prędkościa błyskawicy pojawiających się w kuchni... wiem o co chodzi
am glad
Dostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychZDECYDOWANIE kuchnia powinna być zamknięta drzwiami (nasi przodkowie przez wieki wiedzieli, co robią )
Chyba tylko bywalcy orientalnych barów wymyślili połączenie tych dwóch pomieszczeń (o zdecydowanie innych funkcjach) aby podglądać, jak się przygotowuje potrawy.
Uzasadnienie:
1. nie ma takiego okapu, który by usunął wszystkie "zapaszki" z kuchni!
Za to te zapaszki zadziwiająco szybko się rozprzestrzeniają po całym domu.
Mój okap ma wydajność 700 m3/h i podczas jego pracy uchylamy okno a i tak potrawy czuć w całym domu
Pomóc mógłby jedynie jakiś monstrualny wentylator przemysłowy
2. dzwoniące gary, talerze i inne naczynia zagłuszają rozmowy gości w salonie (muszą często rozmawiać podniesionym głosem) oraz utrudniają oglądanie telewizji
Między kuchnią a salonem "wywalczyłem" ościeżnicę bez skrzydła drzwiowego. Gdy małżonka "dojrzeje", to się to skrzydło zamontuje .
Na razie (jak dotąd) "trzyma się" dzielnie przy swoim
Dostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychW nowo kupionym mieszkaniu aktualnie jest osobna kuchnia i salon, jednak przymierzamy się do wyburzenia części ściany. Podczas przyjmowania gości osoba będąca w osobnej kuchni zupełnie jest wyłączona z imprezy. Owszem, nie czuć tak bardzo zapachów czy nie słychać szumu wody lub skwierczenia na patelni, ale w końcu kogo zazwyczaj zaprasza się do domu? Rodzinę lub przyjaciół, a z tymi jesteśmy na tyle blisko, że nie powinniśmy się czuć niekomfortowo będąc chwilowo w kuchni, bo trzeba przewrócić rolady czy przełożyć sałatę. Dlatego w naszym mieszkaniu będzie kuchnia przechodząca w salon, gdzie łącznikiem jest stół "robiący" za jadalnię, będący jednakowo przegrodą między kuchnią a salonem w razie potrzeby.
Dostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychJa zrobię sobie zamkniętą gdy Okrasa z francuzikiem zaczną dla mnie codziennie gotować. Wtedy gdy zechcę na nich popatrzeć to sobie TV włączę. Na razie ani ja się żonie nie znudziłem, ani ona mi, więc kuchnia tylko otwarta. A przodkowie....? Wydzielona jaskinię mieli? Potem to tylko w Nocach I Dniach oraz w Rodzinie Połanieckich służba chyba gotowała na boku : ).
I już mieszkamy !
Dostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychA mnie trochę śmieszy argument "wyłączenia" osoby gotującej z towarzystwa na imprezie. Sorry, ale jak mam imprezę, to 95% jedzenia mam przygotowane PRZED imprezą. W trakcie to tylko nastawię na ogień lub wstawię do piernika, żeby się podgrzało. Zajmuje to może z pięć minut. Znoszone talerze, szklanki czy inne kieliszki mogę w oddzielnej kuchni postawić na blacie, jeśli nie mam czasu od razu wkładać ich do zmywarki. Niech sobie poczekają, nikt nie będzie na nie patrzył.
Wbrew pozorom, to w otwartej kuchni na imprezie osoba gotująca ma gorzej, bo nie dość że musi ugotować, przygotować, jednym uchem słuchać rozmów przy stole (no bo przecież nie może być wyłączona z towarzystwa), drugim słuchać czy dzwonek piekarnika już dzwonił, to jeszcze od razu musi zadbać o porządek. Bo całą kuchnię z salonu widać. I te wszystkie akrobacje gotującej/gotującego przy widowni gości.
Poza tym nie wyobrażam sobie np. Wigilii w kuchni otwartej. Suszone grzyby, smażona kapusta, smażona cebula, śledzie i to wszystko wędruje sobie wymieszane prościutko do salonu. Co do zasady zapachy z kuchni mi nie przeszkadzają, musiałoby być coś strasznie spalone. Ale jak sobie pomyślę, że to wszystko zostanie wchłonięte przez kanapy, dywany i firanki...
No i uczenie kogoś gotowania. To w normalnej kuchni nie można? Ogólnie to jak ktoś ogląda telewizję np. i jednocześnie uczy się gotować, to ani z oglądania, ani z nauki nic nie wyjdzie
Dostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionych[QUOTE=Bracianka;6337142]A mnie trochę śmieszy argument "wyłączenia" osoby gotującej z towarzystwa na imprezie.
to fajnie, że sa jeszcze rzeczy, które ludzi śmieszą
nie tylko mowa o imprezach - ja tez zazwyczaj większość mam przygotowane, więc pozostaje kwestia podgrzania, przygotowania - nie wiem o jakich akrobacjach mówisz no, mogę się tylko domyslać
ja mam na mysli kwestie codzienności, codziennego gotowania - akurat ja, nie wiem jak inni- i bycia razem jak najczęściej.
Zresztą nie mam zamiaru nikogo namawiać ani przymuszac do tego pomysłu - to były moje uwagi
p.s. mam kanape skórzaną- mało wchłania zapachy, nie mam firanek ani dywanów...
p.s.2 . mam bardzo podzielną uwagę - mogę uczyć sie, kogos, oglądać tv i jeszcze - zaskoczę Cie - oddychać w tym samym czasie
pozdrawiam
am glad
Dostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychDostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychDostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychDostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychNapiszę tak, siedliśmy z mężem, zrobiliśmy rozpiskę z plusami i minusami i wyszło nam, że przy naszym stylu życia i gotowania, ew. przy braku zamiłowania co bardzo systematycznego sprzątania na błysk kuchnia otwarta odpada [/QUOTE]
I o to chodzi...
będziecie mieć domek skrojony pod WASZE potrzeby
a tu jest watek o wymarzonym domu, wiec można pofantazjować...
pozdrawiam
am glad
Dostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychU mojej babci w zamkniętej kuchni stał duży stół i ława-kanapa. Tak więc na codzień babcia gotując, miała swoje dzieci odrabiające lekcje, czy rozmawiające na oku, nie była wyłączona z życia rodzinnego. Za to salon był niewielki (mniejszy niż kuchnia), ale stały tam tylko: kanapa, fotele, ława, serwantka z porcelaną. Potem doszedł telewizor.
W dobie małych telewizorów, które można nawet wbudowac sobie w sprzęt kuchenny, problem oglądania telewizji podczas gotowania też jest rozwiązany.
Za to salon pozostaje pomieszczeniem reprezentacyjnym, bez widocznego domowego rozgardiaszu.
Z resztą tę sprawę przemysleli także amerykanie planując w domach osobno reprezentacyjny living room (często bez telewizora) i połączony z kuchnią szerokim przejściem family room (gdzie jest telewizor).
Wydaje mi się, że otwieranie kuchni na salon nie jest rozwiązaniem podyktowanym wygodą a jedynie próbą powiększenia przestrzeni małej kuchni. Bo jak ktoś zaprojektuje sobie kuchnię 30 m2, to czy będzie musiał ją otwierać na salon, jak w kuchni będzie siedzieć rodzina, zmieści się stoł, telewizor a nawet kącik do zabawy dla małych dzieci?
Dostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychPo co w kuchni telewizor,kto ogląda telewizję w ciągu dnia,chyba tylko bezrobotni i emeryci,i to tacy,którzy nie mają innego pomysłu na spędzanie wolnego czasu,mnie bynajmniej podczas gotowania towarzyszy radio,przy muzyce przyjemniej się pracuje,od prawie dwóch lat użytkuję kuchnię częściowo otwartą i bardzo mi to rozwiązanie pasuje,gotuję codziennie dla trzech facetów,w miarę wolnego czasu synowie mi pomagają,mój 18-letni syn gotuje znakomicie ,duzy stół stoi w wykuszu,jest blisko i wygodnie,nie trzeba chodzić z talerzami naokoło,ja jestem zadowolona bo więcej czasu spędzamy razem i to naprawdę integruje rodzinę.
Podczas imprez nie gotuję,wszystko mam przygotowane wcześniej,najwyżej coś na ciepło jest w piekarniku,a co do utrzymywania porządku wyznaję zasadę,że czy kuchnia zamknięta czy otwarta porządek ma być,sprzątam na bieżąco,zmywarka chodzi codziennie,ale pedantką nie jestem.
Dostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychDostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychTo i ja dopowiem swoje -
- pierwszą kuchnię miałam całkiem osobną, zamykaną, teraz mam "półotwartą",
tzn. między kuchnią a salonem mamy jadalnię, która jednak podłogą i stylem nawiązuje do kuchni niż do salonu;
z pozycji gościa w salonie nie widać wnętrza kuchni;
zalety :
mogę się komunikować z gośćmi w salonie mimo,że się nie widzimy,
wrażenie większej przestrzeni gdy pomieszczenia nie są odcięte pełnymi ścianami i drzwiami - bo parter nie jest specjalnie obszerny,
nie czuję się "odcięta" od reszty domowników;
wady:
najbardziej przeszkadza pochłaniacz włączony na full - przy małej kuchni jest za głośno,żebym swobodnie mogła rozmawiać z tymi w salonie;
mimo pochłaniacza - i tak zapachy - nie zawsze przyjemne- rozchodzą się po całym parterze,
nie jesteśmy w stanie słuchać równocześnie- ja - radia w kuchni, - domownicy - telewizji w salonie;
wyjmując naczynia ze zmywarki np. rankiem kiedy wszyscy śpią robi się pogłos po całym parterze co często przeszkadza tym śpiącym;
przy dużej imprezie (sporo gości) nie jestem w stanie rozmawiać z kimś i skupiać się na przygotowywaniu - wówczas muszę skupić się na 'logistyce" i wolałabym być zamknięta;
reasumując :
przy małej kuchni taki układ mi mimo wszystko bardzo odpowiada,
na całkiem otwartą bym się nigdy nie zdecydowała ( oczywiście mając warunki lokalowe),
jeśli kiedykolwiek przyszłoby mi szykować nowy dom - to raczej z dużą, wygodną kuchnią ( tzn.z dużym stołem- żeby wszyscy wygodnie usiedli ) i byłaby to kuchnia zamknięta.
Dostępne w wersji mobilnej
Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionych