dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Strona 3 z 5
Pokaż wyniki od 41 do 60 z 91
  1. #41
    FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Avatar mmaarcin
    Zarejestrowany
    Dec 2005
    Skąd
    jaworzno
    Posty
    233

    Domyślnie

    Co to się działo, a czego ja nie opisałem.

    Dużo.

    Najsamprzód złożyłem w Urzędzie Jaworznickim wniosek o budowę, czyli pozwolenie o budowę. Miało to miejsce 17 dnia poprzedniego miesiąca, a czas oczekiwania to ok.35 dni.


    Jak widać czas „O” zbliża się nieuchronnie, ja natomiast mam obawy, czy aby przypadkiem, przez jakieś niedopatrzenie nie okazało się, co by mój wniosek był niekompletny.

    Brryy.

    Oby nie, w końcu ekipa Boba Budowniczego jest zakontraktowana na wrzesień TEGO ROKU.
    Ja co prawda, zawizytowałem wydział odpowiedzialny za wszelakie pozwolenia i zgody na początku sierpnia (tak przypadkiem przechodziłem tuż obok tego gmachu) Niestety, nawet nie zajrzano do projektu.

    - wie Pan ile mamy wniosków? dawno nie było tylu budujących (można chyba ogłosić zakończenie kryzysu)
    - doskonale rozumiem, zdaje sobie sprawę z nawału pracy i wkładu Pań w budowanie naszej nowej i lepszej Polski/Jaworzna, ale…
    - koleżanka dopiero co wróciła z urlopu, sama tu byłam
    - no tak, ale ja chciałem tylko…
    - jak Pan tak będzie stał i ciągle pytał, to my tylko będziemy musiały odpowiadać i na pewnego nie będziemy mogły rozpatrywać żadnych wniosków. W tym Pana.
    - yyy, no tak. Do widzenia.

    Jak by się zastanowić, to Panie miały rację, ilu jest takich jak ja co ciągle przyłażą i zawracają gitarę. Ja, gdybym był na ich miejscu I CO CHWILĘ bym słyszał od przypadkiem przechodzącego interesanta delikatne zapytanie, pełne troski o losy swojego jak rzesz ważnego, jeżeli nie najważniejszego pozwolenia, to bym pewnie zaczął zrzucać ze schodów.
    Jedno jest jednak zastanawiające?
    Pokazano mi listę kolejkową, a na niej kilkadziesiąt wniosków - 30, może 40 a może więcej. Nie pytałem się ile w roku jest wydawanych pozwoleń, ale nawet, jeżeli weźmiemy pod uwagę okresy bez śniegowe, to w skali roku będzie tego ze 150/200 jeżeli nie więcej.
    A więc, mniej więcej tyle działek budowlanych rocznie musi być dostępnych w Jaworznie!

    Ale Kurka Wodna, gdzie?
    Jak ja szukałem to tylu nie było.

    Ba, jak teraz z ciekawości przeglądam ogłoszenia, to widzę niewiele nowych, a stare ciągle wiszą.
    W Jaworznie jest czarny rynek działek budowlanych?
    Dlaczego ja o tym nic nie wiedziałem?

  2. #42
    FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Avatar mmaarcin
    Zarejestrowany
    Dec 2005
    Skąd
    jaworzno
    Posty
    233

    Domyślnie


    Co do samej działki, tej naszej.
    To jest mojej i żony.


    A może poprawnie będzie, jak napiszę żony i mojej.


    Na moją prośbę JW Budownictwo rozpoczęło proces budowlany, chyba trochę nielegalnie (ciągle nie mam pozwolenia) a mianowicie geodeci wyznaczyli, wytyczyli obrys budynku za pomocą tzw. palików i farby w aerozolu.
    A także wyznaczyli POZIOM „0”
    Poziom „0” był mi potrzebny do odpowiedniego osadzenia w niedalekiej przyszłości studzienki wodnej i skrzynki przyłącza energetycznego.
    Co do tej niedalekiej przyszłości, to ona okazała się bardzo bliska.
    Już dokładnie nie pamiętam, ale to była końcówka lipca.
    Telefon komórkowy zwany teraz smartfonem zawibrował w mojej kieszeni. Długo się zastanawiałem czy ruch mojej ręki w kierunku aparatu nie nadwyręży zbytnio mojej sił. Toż to ja w tej ręce trzymałem napój owocowy o smaku gruszki, zimny lekko cierpkawy zaprawiony nutką ambrozji. To nie była pierwsza szklaneczka napoju orzeźwiającego tego dnia, własnoręcznie robionego przez tatę, znakomicie gaszącego pragnienie w ciepły i słoneczny dzień, który spędzałem urlopując się w majątku ziemskim naszej babci.

    Dylemat miałem okrutny. Szklaneczka wina, czy telefon.


    Być albo nie być, a w zasadzie pić albo odebrać telefon oto jest pytanie?!

    Ponieważ sposób na przeczekanie nie dał oczekiwanego rezultatu, to ja zostałem zmuszony do odstawienia życiodajnego płynu i odebrania jak rzesz irytującego telefonu.


    - kiedy może być pan na działce, bo będziemy zakładać skrzynkę przyłączeniową i przyłącze ziemne?



    Z uwagi na odległość 60 km od Jaworzna i stan wynikający z, yyy, no z braku szofera przesunęliśmy nasze spotkanie na inny termin.

    W tym rzesz innym terminie spotkaliśmy się na rzeczonym terenie. W gwoli uściśnienia ja się spotkałem, bo przedstawiciela strony przeciwnej brak. (może to łoni tym razem są na tzw. herbatce)

    Dzwonię do przedstawiciela tauronu wyższego szczebla odpowiedzialnego za kontakty ludzkie.

    - Jeszcze ich nie ma? zaraz zadzwonię do niższego szczebla

    po chwili

    dłuższej chwili
    - mieli awarię samochodu, a tylko tym samochodem mogą przywieść maszynę, ale zaraz będą.

    Jaką maszynę?


    Co to za cudo techniki i myśli twórczej ludzkiej wyobraźni będzie pracować ku pożytkowi ludzkości na mojej działce?
    I dlaczego tylko jeden samochód nadaje się do przewożenia tego cudu?
    Zaraz byli, to jest niższy szczebel tej rzesz instytucji przyjechał na miejsce.
    Najpierw wtoczyła się duża ciężarówka, taka trzy osiowa zbliżona wyglądem do pojazdów biorących udział w rajdzie Paryż – Dakar. Wielkie terenowe opony, orurowana …o cholera.

    Do tej wielgachnej ciężarówie była przyczepiona przyczepa.


    Kuźwa, jaka przyczepa? Mała przyczepka, taka jaką czasami można pożyczyć na statoilu, tylko bez plandeki.
    A na niej zwykła, najzwyklejsza mini kopareczka. Przecież, jak bym się uparł, to by mi się zmieściła do bagażnika mojej Sorento.
    Do tej pory nie wiem, dlaczego tylko ten jeden samochód miał nadawać się do jej przewozu (a może tauron ma tylko jeden samochód)?
    Nieważne. Ważne, że Panowie z energetyki okazali się fachowcami i szybko wykopali odpowiedni rów o długości 60 paru metrów, położyli kabelek, zainstalowali moją skrzyneczkę w miejscu który im wskazałem i wszystko ładnie połączyli.

    HURA, mam prąd,
    Nazwa:  20140806_103804.jpg
Wyświetleń: 1881
Rozmiar:  60,3 KB

    a w zasadzie nie mam, bo uruchomienie rozdzielnicy nastąpi dopiero w momencie przedstawienia „dowodu winy” przedstawicielowi energetyki w postaci zezwolenia na budowę i podpisania umowy z ich rzesz przedstawicielem.



    Na marginesie.


    Nie obyło się bez skandalu, sąsiedzi o mało mnie nie wyklęli, mało brakowało a stał bym się persona non grata.
    Proszę sobie wyobrazić, że w trakcie prac wykoparkowych, doszło do przerwania kabla telefonicznego Netii i okolica została na dwa dni



    POZBAWIONA INTERNETU


    W dzisiejszych czasach, nic straszniejszego nie może spotkać naszej ludzkości.
    Na nic spotkały się moje tłumaczenia, że to nie ja, że to koparkowy i że to też nie jego wina, bo kabel telefoniczny był zakopany w innym miejscu niż na planie i do tego na głębokości 20 cm.
    Jestem w stanie im oddać swój transfer, byli mi działki nie spalili.
    Tłum robił się coraz gęstszy, okrzyki stawały się coraz groźniejsze i obelżywe, pojawiły się transparenty i o, zgrozo!

    Taczka!

    Powietrze było ciężkie, nie było czym oddychać, zrobiło się ciemno i nagle

    PIERDUT,

    gdzieś blisko uderzył piorun, pojawiła się ściana deszczu i tłum się rozpierzchł

    RĘKA BOGA.

    A tak ciut poważniej, to moi sąsiedzi z mojej odnogi ulicy są jak najbardziej w porządku. Miałem okazje ich poznać podczas zbierania zgód na przeprowadzenie mediów, oraz później, kiedy pracowałem na działce. Z niektórymi jestem już na ty. Przy tylu sąsiadach często dochodzi do różnych nieporozumień, ale na chwilę obecną współbytność przebiega wzorcowo.
    Oby tak dalej.
    Ostatnio edytowane przez mmaarcin ; 17-08-2014 o 18:24

  3. #43
    FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Avatar mmaarcin
    Zarejestrowany
    Dec 2005
    Skąd
    jaworzno
    Posty
    233

    Domyślnie

    Słomiany wdowiec



    A więc stało się, moje dziatki zostały prze zemnie prze konwojowane do miejsca relaksu i wypoczynku, zwanego dalej Majątkiem Ziemskim naszej Babci, a zwanego jeszcze dalej, pospolicie, zwyczajnie wyjazdem na wieś. Ale to też nie do końca , bo ta wieś to kawałek pięknie zagospodarowanego sadu z terenami rekreacyjnymi dla naszych i szwagrowskich dzieciaczków. Zona wraz z potomkami została samoczwart pozostawiona celem relaksu.

    A ja, biedny, sru do Jaworzna abym mógł zarabiać na ratę kredytu a po pracy do kolejnej pracy, celem zagospodarowania, czy uporządkowania zagonu działki.
    Ale, no właśnie, ale…wieczorem, udałem się do sklepu zwanego stonką, nie Biedronką celem zakupu przysłowiowego chleba i mleka.
    Hmm, jak to? Ja tu po amciu, amciu a tu z półki wystaje jakiś stojak! Patrzę ja tu patrzę, a tu lampeczka ledowa, no tzw. halogen ledowy na statywie.
    Jak to? Taki sam jaki widziałem na alledrogo i castoramie i który całkiem przypadkiem od dawno, dawno temu chciałem sobie zapodać. Taka chinataun .
    Oczywiście, jak zawsze rezygnowałem, bo cena 150, czy 200 złociszczy to ciut za dużo.
    A tu, ile? 50 złotych. No cóż, ta ostatnia sztuka, już w negliżu, bez opakowania znalazła się w moim koszyku.
    W drodze do kasy spotkałem kolegę.
    - Cześć Jasiu, co tu robisz? Ooo, co ty taki duży! Taki brzuszek zapuściłeś? Cały 1 litr!
    Jak to? Jesteś na diecie? Tylko 60 zł za 1000 ml?
    Tak nie może być! Zapraszam do mnie.
    Nie wiem jak to się stało, ale w domu znalazłem się z 1 litrowym Johnnie Walkerem i lampą halogenową ledową na statywie, ale za to bez chleba i mleka!

    Tak, Biedronka! Market budowlany, czy monopolowy!

  4. #44
    FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Avatar mmaarcin
    Zarejestrowany
    Dec 2005
    Skąd
    jaworzno
    Posty
    233

    Domyślnie

    1 Września - Rozpoczęcie II Wojny Światowej
    1 Września - Moje sześciolatki poszły do I klasy Szkoły Podstawowej
    1 Września - W Czartorysku pod Łuckiem (1431) zawarto rozejm pomiędzy wielkim księciem litewskim Świdrygiełłą a królem Władysławem II Jagiełłą



    Aha, zapomniałbym - odebrano zezwolenie na budowę Wizji zwanej także Zakątkiem Trzech Sosen

  5. #45
    FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Avatar mmaarcin
    Zarejestrowany
    Dec 2005
    Skąd
    jaworzno
    Posty
    233

    Domyślnie

    Jakiś czas wcześniej.

    Ja tu przyjeżdżam na działkę, a tu przed bramą stoi czołg, a w zasadzie jego mini wersja.
    Gąsienice, operator z joystickami, na głowie hełmofon ze słuchawkami.
    Nazwa:  111.jpg
Wyświetleń: 1695
Rozmiar:  54,4 KB



    Jak się okazało, to nie separatyści obrali sobie naszą działkę na miejsce wszczynania buntu, a firma podwykonawcza wynajęta przez wodociągi.
    Wow, jest szansa na wodę.
    Myślałem, że koparka która była na miejscu (taka duża, prawdziwa) będzie kopała rów o długości ok.80 metrów, ale nie.
    Koparkowy wykopał tylko dziurę, gdzie będzie przyłącze do mojej działki i drugą dziurkę, gdzie będzie przyłącze do rury prze zemnie odnalezionej.

    Nazwa:  123.jpg
Wyświetleń: 1701
Rozmiar:  60,0 KB


    Natomiast czołg okazał się, jak to fachowo nazwać? Nie wiem? Wiertnicą zmechanizowaną?

    Otóż, kierowca-mechanik Grigorij Saakaszwili wmanewrował Rudego na wcześniej ustaloną pozycję , a ładowniczy- działonowy Gustlik załadował odłamkowym i sru zaczęło się wkręcanie w ziemię.

    Grigorij dbał o odpowiednie ustawienie lufy, Gustlik o dokładanie odłamkowym i schładzanie wodą lufy, natomiast Janek z jakąś walizką i w hełmofonie dbał o odpowiednią trajektorię pocisku.
    Po trzech godzinach i po przebiciu, czy przewierceniu 80 metrów pocisk trafił w cel. To jest do tej drugiej wykopanej dziurki, następnie Gustlik nawlekł na koniec igły niebieską nitkę PE o 63mm średnicy i wciągnął ją niczym spaghetti z talerza.

    No, to teraz najłatwiejsza część operacji pod dobrze zakonspirowanym kryptonimem „ WODA” Trza tylko połączyć się z rurą 110, która przebiega w miejscu, to znaczy gdzieś bliziutko drugiej wykopanej dziurki.

    Kopią, kopią i kopią. Pół drogi przekopali i nic.

    To dlatego ze nie mieli Szarika, on na pewno by znalazł.
    Nastąpiła chwila ciszy, jak wtedy, kiedy w towarzystwie ktoś puści bąka i każdy patrzy na siebie oskarżycielskim wzrokiem.

    Jak się okazało, ktoś ukradł rurę!

    Na pewno złomiarze, ale jak, chwileczkę. Przecie łona jest plastikopodobna.
    No więc kto zakosił rurę, taka 110 jest całkiem spora, a może ktoś ją podmienił?
    Tej dużej nie ma, natomiast znaleziono 32 mm. Ale czy tak można, czy tak wypada połączyć, spiknąć trzydziestkę dwójkę z sześćdziesiątką trójką. Jak to będzie wyglądało, za duża różnica wiekowa, tosz to galimatias, co ludzie powiedzą, będą wytykać palcami.

    Ona 63 a on 32, nie tu żadne operacje plastyczne nie pomogą.
    Gdy by było na odwrót.
    On 63 – z dużym doświadczeniem, no stary ale jary, ona 32 z dużym potencjałem.

    Ale prostata już nie taka i chleba z tej mąki nie będzie.
    Cóż, załoga czołgu Rudy 102 zwinęła się informując mnie, że przekaże sprawę do sądu arbitrażowego.

    Dziurę pod studzienkę MAM.
    Z 80metrów rury 63 PE MAM
    Wody w tej rurze NIE MAM

    Nerwowe telefony do Mpwik.
    - za kilka dni eksperci od ekshumacji przyjadą i na pewno ją odkopią



    No tak, niby prawda. Oni wiedzą najlepiej, to przecież ich architekt wykonał projekt przyłącza, to on zaznaczył miejsce pochówku tej rzesz rury.
    Co prawda, ja pamiętam, że jak byłem pierwszy raz w wodociągach i prosiłem o wyznaczenie miejsca do którego mogę się podłączyć, to najbliższe było po prawej stronie od mojej działki i oddalone o 250 metrów. Po lewej stronie takiego miejsca miało nie być.
    Dopiero jak przyniosłem mapkę z Geodezji, to się okazało, że po lewej stronie, w odległości ok.80m mam rurę 110.
    I właśnie na tej podstawie wodociągi wykonały projekt i podpisały ze mną umowę na zrobienie przyłącza. Ba, same zaoferowały się, że te brakujące 80 metrów zrobią jako własną inwestycję. Ja się oczywiście zgodziłem.

    Teraz pojawił się mały problem, uprowadzono rurę, a może jej tam nigdy nie było, a może to ten namolny klient ją dorysował na mapce i zrobił nas w przysłowiowe bambuko?!
    Na szczęście, Kierownik wydziału Mpwik odpowiedzialny za realizacje i zajmujący się tą zagadkową zagadką znalazł rozwiązanie. Takie Salomonowe rozwiązanie, gdzie wilk syty i owca cała. Inna duża rura schowała się jakieś 30 metrów dalej, na terenie Skarbu Państwa. Myślała, że tam będzie bezpieczna.
    Z jej zgodą, czy bez jej zgody została trwale połączona ze świeżym, pełnym wigoru absztyfikantem. Nikt tutaj nie będzie patrzył czy tak wypada, jakiego jest wyznania i czy w ogóle chce.
    Racja stanu jest najważniejsza.
    Nazwa:  125.jpg
Wyświetleń: 1697
Rozmiar:  99,2 KB

    Ostatnio edytowane przez mmaarcin ; 06-09-2014 o 09:29

  6. #46
    WITAJ, czytaj i pytaj... :)
    kuchar_moto

    Zarejestrowany
    Sep 2011
    Skąd
    Jaworzno
    Kod pocztowy
    43-600
    Posty
    2

    Domyślnie

    Super! Miło się czyta Wasze poczynania Od razu poprawiają humor Ja się jutro wybieram do JWBudownictwo na wstępne ustalenia W końcu marzenia trzeba realizować Pozdrowienia dla Was

  7. #47
    FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Avatar mmaarcin
    Zarejestrowany
    Dec 2005
    Skąd
    jaworzno
    Posty
    233

    Domyślnie

    Rok szkolny doszedł do skutku, a my z żoną odkryliśmy, że doba powinna liczyć co najmniej trzydzieści kilka godzin. Na wszystko nam brakuje czasu.

    Mimo kłopotów natury szkolno-czasowej, to nam, kilka elementów układanki udało się dołożonych do procesu przygotowawczo-budowlanego.
    Pozwolenie na budowę jak wcześniej pisałem odebrałem pierwszego września, aczkolwiek na dokumencie widniała data z końcówki sierpnia. Dwa tygodnie na uprawomocnienie, tydzień na kolejne leżakowanie i wyszło, co by osiemnastego września można by wejść na plac budowy. Pozostały jeszcze małe drobiazgi, jak kupienie rozdzielnicy budowlanej i założenie licznika.
    Aha, jeszcze mały drobiazg, taki mało istotny element tych puzzli, bez którego nie wiadomo dlaczego moje te całe pisanie o dochodzeniu do realizacji marzeń nie miało by sensu.



    KREDYT



    Tak, trzeba założyć sobie tą pętle na szyje i liczyć, że te 25 lat minie jak, jak, no jakoś minie. Wybór padł na ING, nie trza się rozpisywać dlaczego, bo każdy ma swoje upodobania. W każdym bądź razie złożyliśmy wniosek na samym początku września i liczyliśmy na pieniążki w okolicach 15 dnia tegoż samego miesiąca.
    Ponieważ, ja naciskałem na JW Budownictwo, co by jak najszybciej weszli na budowę i zapewniałem, że pieniążki już w zasadzie mam na koncie, no prawie mam, to oni odpowiedzieli na mój apel i zdecydowali się na wbicie pierwszej łopaty w ostatni czwartek miesiąca.



    I tu nastąpił mały problem, zwany potocznie zaliczką.



    Toż ta zaliczka powinna wylądować na koncie firmy i to przed wbiciem w/w koparki. Kredyt w.g wcześniejszych zapewnień pracownika banku odpowiedzialnego za połknięcie naszej prowizji, już powinien leżakować na naszym koncie.

    Ale kobyla noga, ni ma.
    Codzienne telefony do właściciela prowizji i ciągłe te same odpowiedzi, że analitycy w centrali ciągle analizują.


    Cóż, a jak coś wyanalizują?
    Telefon do firmy budowlanej i staram się wytłumaczyć, tylko co im powiedzieć, że moje założenia czasowe się nie sprawdziły. Czasoprzestrzeń się wygięła w nieodpowiedni sposób.
    Koparkowy, ekipa szalunkowa, betoniarze zakontraktowani, więc przedstawiciele JW Budownictwo mi zaufają i poczekają kilka dni na przelew.

    Uff!
    Jakie Uff. A jak bankowiec analityk rozpatrujący nasz wniosek kredytowy wrócił z wyjazdu integracyjnego do żony/męża z kacem moralnym i zamiast skrupulatnie zatwierdzić nasz wniosek, to on/ona skrupulatnie go odrzuci?!



    Dwa dni do godziny „O” a na koncie „0”



    Wtorek, 23 dnia września o godzinie 10.00 telefon właściciela mojej prowizji.



    - analityk/analityczka był/była grzeczna, wyjazd integracyjny zakończył się bez spektakularnych wpadek , więc zapraszamy do naszej siedziby.

    Obrożę zaciskowo-duszącą wraz ze smyczą już mamy dla was.



    23 wrzesień 2014 - 22 wrzesień 2041



    O JA PIE……… przepraszam, wyraziłem się niestosownie.


  8. #48
    FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Avatar mmaarcin
    Zarejestrowany
    Dec 2005
    Skąd
    jaworzno
    Posty
    233

    Domyślnie

    W zasadzie to w czwartek miał się zacząć „ten dzień” , ale się nie zaczął.


    Ale nie płaczę, bo co się odwlecze to nie uciecze.


    Na koncie leżakuje pierwsza transza od banku w wysokości 40% inwestycji, prace miały ruszyć w 25 września, ale razem z Kierownikiem budowy zgodnie doszliśmy do porozumienia, że bezpiecznie będzie zacząć od poniedziałku. W telewizornii mówili, że czwartkowa pora na rozpoczęcie budowy będzie nieodpowiednia z uwagi na przewidywane opady deszczu.

    I co? Telewizja jak zawsze kłamie, nie spadła ani jedna kropla deszczu! Ale za to w piątek spadła i to niejedna, więc summa summarum dobrze wyszło

    Nieważne, ważne co mi się udało wykpić z tygodniowego wyjazdu służbowego w okolice Warszawki (no może nie dokładnie wykpić, bo chciałem jechać, ale się nie udało)
    Od poniedziałku załatwiłem kilka dni wolnego i będę mógł uczestniczyć w procesie budowy. Wiadomo, że będę obserwatorem, który będzie się pałętał i wtrącał swoje trzy grosze.
    Ale zanim do tego dojdzie warto sobie zakonotować, co to mnie jeszcze spotkało w ostatnich tygodniach, aby chronologia zdarzeń nie świeciła niezapisanymi kartami.
    Po pierwsze primo. Zakupiłem rozdzielnice budowlaną. Długo szukałem, chciałem używaną, lecz one to zawsze kosztowały ze 300, 400 zł. O Dziwo, nowe, często lepszej jakości były w podobnej cenie. I już miałem takową zakupić. Ładna, zgrabne nóżki metalowe w proszkowych rajstopkach, zamykana w szafce, odpowiednio zabezpieczona różnicówką i już, już miałem przelać niecałe 440 zł, gdy na allealle zobaczyłem licytacje małej, zgrabnej, smukłej rozdzielniczki. Co prawda rocznik 2012, ale ponoć miała nie być używana. Miała jedną wadę, niestety nie lubi się zabezpieczać. Więc po mojej stronie zostanie zapobieganie niechcianej, no chciałem napisać zapobieżenie niechcianemu porażeniu prądowemu.
    Licytacja zaczynała się od 80 zł. Wykonałem telefon do właściciela i dowiedziałem się, że cena za kup teraz to 150zł. Zaryzykowałem, przystąpiłem do licytacji. Ustawiłem „snajpera” i oddałem strzał. Jak się okazało byłem jedynym licytującym. Ryzyko się opłaciło i zakupiłem ją za 80 złotych. Koszty transportu były zerowe, a to dzięki szwagrowi, który ją dla mnie odebrał.
    Trochę się bałem nowoczesnych rozdzielnic, żyjących pełnią życia, idących na żywioł, nie zabezpieczających się, ale jak się okazało moja rozdzielnica okazała się dziewicą. Poprzednik nie kłamał, nigdy nie była używana. Mało tego, moja rozdzielnica okazała się być bardzo rozsądna. Kiedy jej się tak przyglądałem, zauważyłem, że listwa z gniazdami jest przykręcona do góry nogami. Odkręciłem, odwróciłem i…..i okazało się, że ona się świetnie zabezpiecza. Pod warstwą pudru ma różnicówkę wraz z rozłącznikami nadmiarowo-prądowymi.
    Cóż, poprzednik chyba nie był świadomy, że sprzedawał kompletną rozdzielnicę.
    Nazwa:  rozdzielnica.jpg
Wyświetleń: 1498
Rozmiar:  50,5 KB

    Oznaczyłem także nasze terytorium
    Nazwa:  tablica budowlana.jpg
Wyświetleń: 1498
Rozmiar:  47,8 KB



    Co dalej, aha założyłem licznik poboru energii, podpisałem umowę z Tauronem na prąd budowlany.
    WRRRYYY, o mało z butów nie wyskoczyłem, gdy się dowiedziałem, że będę płacił 70 zł miesięcznie za sam abonament. WRRRYYY…ZŁODZ…..I ……….WRRRRYYYYY.




    Po drugie, czy trzecie „primo” postanowiłem zatrudnić inspektora budowlanego. A co! Szwagier zatrudnił, kolega zatrudnił, to co ja mam być gorszy?

    W między czasie postanowiłem ponownie naładować akumulatory i ponownie ze stałymi pomyleńcami udaliśmy się w Tatry Wysokie. Tym razem żadnych zwierzątek nie napotkaliśmy, więc już nie będę się przynudzał. Napomnę tyko, że częściowo udało nam się zrealizować nasze założenia. Kościelec, Źleb Kulczyńskiego, odcinek Orlej Perci od Zadniego Granatu do Skrajnego Granatu.

    Deszcz, który się pojawił znowu nam nie pozwolił na dokończenie Orlej. Chęci były duże, ale świadomość, że żonie może być trudno samej zbudować dom spowodowała mój powrót.

    Nazwa:  Scianka.jpg
Wyświetleń: 1504
Rozmiar:  98,4 KB


    Nazwa:  chmury.jpg
Wyświetleń: 1497
Rozmiar:  47,8 KB



    Co tam jeszcze, ano trza mi się wycofać do okresu wakacyjnego. A było to tak:




    Trening czyni mistrza.
    Im więcej potu na treningu, tym mniej krwi na polu walki.
    I tym podobnymi sloganami uraczyła mnie moja połowica.



    - Nu, ty bierz się do roboty. Niedługo budowa rusza a ty tylko przygotowania teoretyczne czynisz. Gazetki-bzdetki kupujesz, filmiki oglądasz, na forum siedzisz. Nakupowałeś jakiegoś żelastwa, walizek.

    - to kochanie nie żadne żelastwo tylko narzędzia, a walizki o których mówisz nie służą mi do wyprowadzki. To walizki narzędziowe i elektro narzędziowe klasy ekonomicznej.
    - jak zwał tak zwał. Okres przygotowawczy dobrze przepracowałeś, ale trza szlifować formę, nabrać kondycji.
    Ja tu do Spa-wieś wyjeżdżam, mogę dzieciaki zabrać. A TY w ramach przygotowań do sezonu budowlanego wyremontujesz pokój Dorotki.

    Tak naprawdę rozmowa ta wyglądała trochę inaczej. Był to raczej monolog.

    - Słuchaj kobieto!
    Zabieraj dzieciaki i na wieś proszę wyjechać (póki grzecznie proszę) w polu trzeba pomóc, ziemniaki wykopać ,cukinie zebrać, jabłka pozbierać.
    Potrzebuję trochę a w zasadzie dużo świętego spokoju. Przy okazji odświeżę pokój Dorotki.
    Czas operacyjny na spakowanie 15 min.

    A tak na bardziej niepoważnie to żona mnie już od dłuższego czasu prosiła, abyśmy (czyli abym ja) odmalował pokój córeczce.
    -Ja zabiorę dzieci na wieś, abyś mógł w spokoju chodzić do pracy a po pracy, w ramach wypoczynku mógł remontować.

    Długo stawiałem opór, dzielnie się broniłem, lecz w końcu zawiesiłem białą flagę i przystałem na warunki strony przeciwnej.

    Co tam odmalować pokój, szas prast i po sprawie.
    ALE, trzeba najsamprzód opróżnić ten pokój. Pokój wszelakich zabaw całej trójki naszych dzieciaków i tym samym składowisko najniezbędniejszych i zawsze używanych zabawek.

    Na pierwszy ogień poszły książki, nie to że spaliłem, (przecież do inkwizycji nie należę)lecz zostały wyniesione z pokoju do…no wszędzie. Na inne półki, pod łóżko, do szafy, do walizki. Ja lubię czytać, żona lubi czytać, Dorotka lubi czytać, bliźniaki powoli, powolutku będą czytać, dziadkowie lubią czytać i co chwile obdarzają wnuki książkami. Przez te kilka lat zebrało się trochę tych bajek.

    Na drugi ogień poszły zabawki. Skąd się ich tyle wzięło? I gdzie mam je pochować, skoro książki zajęły wszelakie miejsca.
    A może, tu pojawił się chytry plan, bo sobie przypomniałem, co na działce mamy stanowisko pod Ręczny Karabin Maszynowy, który chwilowo służy mi jako palenisko.
    Może pobawię się z dziećmi w zabawę edukacyjną „palenie czarownic na stosie” lalek-czarownic.
    A w zasadzie urządzę im lekcję podglądową, wykład o podłożu historycznym okraszony pokazem pod tytułem „jak to drzewiej bywało”
    Jak to nasz kościół za czasów jedynie słusznych krzewił miłość do bliźniego swego.

    Niestety, pogoda nie dopisała, więc musiałem poradzić sobie inaczej.
    Posegregowałem. To co nie miało ręki, głowy, koła, co było potargane, urwane, zgniecione poszło do recyklingu. To co było już rzadko używane do zabawy (w mój pokraczny i z pewnością nie odpowiadający dzieciom sposób rozumowania) poszło do piwnicy.

    Na trzeci ogień poszły wszystkie inne rzeczy nie będące książkami i zabawkami.

    Trening czas zacząć – przygotowanie do malowania – oklejanie, ofoliowane, malowanie.
    Malowanie, bywa niestety długim procesem. A to dlatego, że kiedyś wpadłem na pomysł, co by położyć na ścianach tapetę natryskową. Kupiłem kompresor, specjalny pistolet i natrysnąłem bardzo, ale to bardzo gęsto tą rzesz tapetę, zwaną dalej Gotele.
    A więc malowanie takiej ściany, gdzie jest mnóstwo zakamarków jest długie, ale czego nie robi się pod wpływem pistoletu przystawionego do głowy przez żonę.

    Co do farby, to z czystym sumieniem mogę polecić Tikurilla matt 7.
    Uważam, że jest to najlepsza farba dostępna na rynku.
    Ścianom nie grozi wypalcowanie, zabrudzenie typu pisak, ołówek, coca cola, spaghetti, czerwone wino. Po kilku latach ściana wygląda tak samo, jest w pełni zmywalna – nie raz była szorowana, aby pozbyć się w/w ozdobników.

    Nie jest tania, ba jest droga, ale warto ją kupić. Inne pseudo zmywalne farby są tylko pseudo zmywalnymi farbami.
    Z czeluści piwnicznych wyciągnąłem półtorej paczki paneli, dokupiłem brakujące metry i rozpocząłem drugą dawkę treningową. Przetestowałem tzw. piłę wgłębną, zwaną także mini pilarką ręczną z Lidla.
    Dawno tego typu zabawka, nie sprawiła mi tyle przyjemności. Szybka, poręczna i uniwersalna. Już nigdy więcej nie użyję wyrzynarki do docinania paneli.
    Pomimo, że głębokość cięcia to 25mm, to udało mi się nią podciąć drzwi o grubości 35mm. Najpierw od przodu a potem od tyłu. Zrobiłem to z iście chirurgiczną precyzją.

    Co tam moja piwnica może ukrywać, co mi się udało wyrwać z jej bebechów, przywrócić do świata, dla świata. Ano dawno, dawno temu, no prawie dekadę temu dziadkowie zaprezentowali Dorotce fototapetę. I ta fototapeta musiała jednak swoje przeleżeć w piwnicy, prze leżakować swoje z uwagi na brak odpowiedniej, dużej , pustej ściany.
    Przy okazji remontu udało mi się uwolnić wschodnią ścianę z półek i inszych inszości. Pozostał oczywiście problem z chropowatością ściany, więc postanowiłem z fototapety zrobić foto obraz, a w zasadzie cztery foto obrazy. To na czym ma to zawisnąć, a w zasadzie na co mam to nakleić pozostawała sprawą otwartą. Aby nie przynudzać, to powiem, że posłużyłem się najtańszymi paneli podłogowymi, które niedługo potem stały się panelami ściennymi.

    Mały problem z którym się musiałem uporać polegał na zrobieniu odpowiedniej ramki. Był to problem natury finansowej .Jeden foto obraz miał po obrysie 6 metrów.
    Sześć razy cztery foto obrazy, to 24mb ramki foto obrazowej.
    Uwidziałem sobie, co zrobię ramkę z ceownika. Ceownik aluminiowy drogi 5 zł za 1metr. Ceownik plastikowy tańszy, ale też drogi 2.5zł za 1m.

    O jasna ciasna!

    Wykryłem spisek producentów ceowników plastikowych!

    Bo jak to jest, że bardzo podobny ceownik plastikowy na dziale budowlanym, przy akcesoriach do płyt k-g służący do zakończenia i zabezpieczenia płyty kartonowo gipsowej kosztuje 1.98 za 3mb!
    A więc 66 groszy za metr!

    „Panie, to do prasy się nadaje”

    Zakupione ceowniki do k-g został przekwalifikowany na ramkę do foto obrazu przyklejonego do paneli podłogowych.
    Aby estetycznie dociąć ramkę pod kątem 45 stopni posłużyłem się szlifierką przymocowaną do niedawno zakupionego stojaka dedykowanego do tych szlifierek.
    A jakże made in Lidl.
    Kolejny produkt niemiecki kolaborujący z Chińczykiem okazał się bardzo przydatny.
    Co by tu jeszcze przetestować? Com ja jeszcze niedawno zakupił? Drabinę, a dokładnie drabinopodest zostawię na robotę cięższego kalibru, kosę spalinową Nac 2km? yyy, może nie. bo niby co miałbym skosić w pustym pokoju. Chociaż, czasami człowiek miewa głupie pomysły. Jak byłem małym człowiekiem, takim 12 letnim, to miałem motorynkę, którą garażowałem w mieszkaniu na pierwszym piętrze. I czasami zdarzało mi się ją odpalać i zrobić małą wycieczkę wzdłuż pokoju.
    Już wiem, przecież muszę zawiesić idealnie foto panele, a zrobię to za pomocą innego niemiecko podobnego produktu – tzw. niwelatora



    Ciężki remont pokoiku zakończony, teraz najłatwiejsze – budowa domu.

    Ostatnio edytowane przez mmaarcin ; 27-09-2014 o 14:17

  9. #49
    FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Avatar mmaarcin
    Zarejestrowany
    Dec 2005
    Skąd
    jaworzno
    Posty
    233

    Domyślnie

    Godzina piąta, minut trzydzieści, kiedy pobudka (alarm w telefonie) zaaaagrała…kawa dla małżonki, śniadanie dla dzieciaków….żona dzieci do szkoły/świetlicy na 7 rano zawiozła, a ja o 7.00 zameldowałem się na działce.
    Zimno jak cholera, punkt rosy osiągnięty na poziomie butów, ale słoneczko powoli zaczęło namawiać mnie do życia.
    Z odrętwienia zostałem brutalnie oderwany w skutek zbliżającego się pojazdu, potocznie zwanego koparką. Po niedługiej chwili, pojawiła się ekipa zwana dalej budowlaną w ilości sztuk dwa. A jeszcze potem, po dłuższym potem pojawił się sam kiero, zwany Panem Kierownikiem Budowy.



    Ekipa bardzo zgrana, w zasadzie od razu przystąpili do działania, koparkowy niczym w tańcu z gwiazdami wyczyniał różne piruety. W zasadzie mógłby występować w you can dance, albo mam talent.
    Nazwa:  prace przygotowawcze 3.jpg
Wyświetleń: 1434
Rozmiar:  101,6 KB




    Szybko pozbył się pięciu pniaków. Ekipa sznurkowa, osznurowała teren i nastąpiło wybieranie humusu. Dwadzieścia cm i pojawił się piach.
    Nazwa:  prace przygotowawcze 2.jpg
Wyświetleń: 1437
Rozmiar:  100,1 KB



    Niedługo potem pojawiła się wanna i wylała dziecko z kąpielą, bzdury piszę.
    Wysypała ze 20 ton - też piachu.
    Piach do piachu.
    Nazwa:  prace przygotowawcze 4.jpg
Wyświetleń: 1430
Rozmiar:  99,9 KB




    Ten ciemny na dole a ten jasny na górze. YYY to źle brzmi. (jaki jest rodzaj żeński słowa piach?)
    Ta ciemna piach na dole a na górze ta jasna piach.
    Takich wanien było łącznie sześć, czyli grubo ponad 100 ton podbudowy.
    Ubijanie, wibrowanie, ubijanie i na dzisiaj fajrant.
    Nazwa:  prace przygotowawcze 5.jpg
Wyświetleń: 1437
Rozmiar:  100,5 KB

    Jutro niestety przerwa z przyczyn zwanych wyższą koniecznością. Ale umowa z Kierownikiem jest taka, że do końca tygodnia płyta fundamentowa będzie wylana.
    Trzymam za słowo.
    Teraz kilka słów na temat tego co w chodzi w skład umowy zwanej robotami fundamentowymi, a za które to ja zapłaciłem/zapłacę 41000zł.
    Po prostu wkleję załącznik do naszej umowy.

    Nazwa:  fundament.jpg
Wyświetleń: 1397
Rozmiar:  19,9 KB
    Ostatnio edytowane przez mmaarcin ; 29-09-2014 o 20:26

  10. #50
    FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Avatar mmaarcin
    Zarejestrowany
    Dec 2005
    Skąd
    jaworzno
    Posty
    233

    Domyślnie

    Podsumowań czas zacząć. Wszelako budowa ruszyła, więc rozdział I a w zasadzie prolog trzeba zakończyć jakimiś wnioskami i spostrzeżeniami.
    Jak zwał tak zwał.



    Co i dlaczego, po co? Może po to, aby mieć nowy cel w życiu, wyzwanie, poczuć adrenalinę – wszak budowa domu i spłata kredytu przysparza niejednokrotnie więcej wrażeń niż skok z bungee.
    To, co opisywałem dotychczas, miało na celu usystematyzowanie, tego wszystkiego co nam z Oleńką udało zrealizować, cały ten proces dochodzenia do własnego domu.
    Jak widać długo dochodziliśmy. Założenia były proste, w punkcikach (tak jak to było na początku) zrelacjonować co zrobiliśmy, kiedy i za ile.
    W miarę wygrzebywania z mroków pamięci tego wszystkiego co się wydarzyło, ten dziennik pseudo budowlany rozrósł się trochę i przybrał formę inną od zamierzonej. Ale dzięki temu, jak do niego wracam mogę odnieść wrażenie, że cały ten czas minął szybko, łatwo i przyjemnie – taka sielanka a wszak tak nie było.



    Może powinienem pisać tak: Ja p ………….te wodociągi chcą mi ukraść 40 tys, a sprzedający działkę na pewno o tym braku wody wiedział i zrobił mnie w ……
    Ile jeszcze mam czekać na te zgody? Kolejne k…..500zł a to za mapkę, a 50zł za geodezje i to k…….odbiór za tydzień! Ileż można chodzić do tej samej instytucji, aby załatwić jeden cholerny papierek. Dwadzieścia wizyt, to k…..chyba za mało!
    A proszę przyjść jutro, a teraz nie mam czasu, a proszę złożyć podanie, a teraz jest na urlopie, za miesiąc damy odpowiedź, a proszę poprawić ten wniosek, jeszcze raz poprawić, no może być, ale gdyby pan jeszcze raz poprawił…o, to pan! Koleżanka się rozchorowała, proszę przyjść za tydzień. Nie, telefonu panu nie dam, bo jak jej nie będzie to i tak nie odbierze…

    Wydaje mi się, że jak szybko zacząłem, to tak szybko bym skończył z tym budowaniem – cholera! Jakim budowaniem, wszak ja nadal jestem na etapie nawet nie stanu „O”
    Teraz się zacznie. Wszak rozpoczynam budowę domu w najlepszym okresie z możliwych. Sama końcówka września. Plany są jak zawsze ambitne, teoretycznie dwa miesiące i stan surowy będzie gotowy. No właśnie teoretycznie.
    Trzeba jednak ponownie stać się optymistą przynajmniej na klawiaturze, poprzednia zima była taka jakby jej nie było, więc tej także nie będzie. Niestety Putin, może mieć odmienne zdanie i w jego interesie będzie abyśmy wszyscy odczuli prawdziwą zimę i znaczenie jego gazu. Skoro potrafi wyczarować zielone ludziki/ufoludki na Krymie, to i przeistoczenie w Dziadka Mroza też nie będzie dla niego problemem.
    Dziadem już jest.


    Muszę żyć dniem dzisiejszym, na pohybel………………….

    Do tej pory pisałem o dochodzeniu, to teraz muszę sam siebie przekonać, udowodnić sobie, że ten właśnie dom był najbardziej trafną decyzją. Z punktu użyteczności i ekonomiki.
    Rata kredytu na pułapie dwóch tysięcy zł, jak na naszą pięcioosobową rodzinę jest spora i to bardzo spora. Perspektywa nadpłaty zobowiązań z późniejszej sprzedaży mieszkania sprawia, że serce powoli wychodzi ze stanu arytmii. Nie oznacza to jednak, że można nieodpowiedzialnie wydawać kredyt.
    Na jednym biegunie mam oszczędzanie a na drugim te wszystkie technologie potrzebne do budowy nowoczesnego i taniego w utrzymaniu domu.
    Teraz nastąpi kawałek pisania mający wprawić mnie w dobry nastrój, podbudować moje ego. Jak to udało mi się przyoszczędzić i tym samym zmniejszyć ratę kredytu.
    Bez rozpisywania, bo o tym już było.
    - Zakup działki za 65 tysięcy pozwolił nam zaoszczędzić co najmniej 50 tys (jestem pewien, że za mniej niż 120 tys bym nie kupił, co najwyżej pseudo działkę, mini działkę, działkę w którą trzeba przywrócić do stanu, w którym będzie przypominać działkę)
    - Nieszczęsna woda i wodociągi i ich wycena sięgająca 40 tys. Po wielu perturbacjach opisywanych tutaj stanęło na 5 tysiącach. Realnie na to patrząc, wynajmując prywatną firmę ,część rzeczy robiąc sam, to jednak poniżej 15 tysięcy bym nie zszedł. Więc mogę założyć, że zaoszczędziłem jakieś 10 tys zł.
    - Szkody górnicze, a w zasadzie ich brak spowodował, iż dodatkowe dozbrajanie fundamentu było niepotrzebne. 20 tysięcy zł – tyle miało mnie to kosztować, gdy by górnicy mieli fedrować pod nami.
    Przekonywanie samego siebie, jakim to świetnym jestem menagerem łatwo przychodzi, człowiek jest w stanie we wszystko uwierzyć. Nawet w te 80 tysięcy zł zaoszczędzone.
    W każdej plotce jest ziarno prawdy, może i w tym co piszę też.

    Dlaczego ten dom a nie inny. Bo jest inny od innych domów. Bo jest nie za ciasny, a nawet całkiem spory. Powierzchnia użytkowa na samym początku wynosiła ok.140 m.
    Nazwa:  eleeacje 1.jpg
Wyświetleń: 1374
Rozmiar:  18,1 KB

    Nazwa:  front.jpg
Wyświetleń: 1370
Rozmiar:  20,8 KB



    95m na parterze i 44 na poddaszu. Podniesienie ścianki kolankowej zwiększyło poddasze do 70 kilku metrów. Po podłogach mamy prawie 200 metrów. Kabatura to 700m.
    Nazwa:  parter1.jpg
Wyświetleń: 1373
Rozmiar:  18,8 KB

    Nazwa:  poddasze 1.jpg
Wyświetleń: 1370
Rozmiar:  16,9 KB



    Cena stanu surowego otwartego oscyluje w granicach 160tys, (ale do tego muszę doliczyć wylanie schodów jakieś 4.5 tys i okna połaciowe 6 tys) co po licznych porównywaniach z innymi ofertami wydaje się być rozsądną ceną. Trzeba pamiętać, że w tej cenie jest projekt, kierownik
    ( dodatkowo mamy jeszcze naszego Inspektora Gadżeta) badania geodezyjne i wszystkie prace przygotowawcze. Prowadząc rozmowy ze znajomymi, którzy w podobnych okresach rozpoczęli budowę, to się zawsze okazywało, że ich koszty są o co najmniej 20% wyższe.


    Wiem, powinienem sam tymi ręcami , ale nie jestem niestety NETBETEM (dobrze odmieniłem?) i aż tyle czasu nie mogę poświęcić. Chęci i zapał jak najbardziej, ale czas i wiedza nie ta.
    W pewnym momencie zastanawiałem się nad samodzielnym szukaniu podwykonawców, materiałów. Rozmawiałem z kolegą pracującym po budowach jako pomocnik. Zaczęliśmy kalkulować ile co by kosztowało.
    -no wiesz, 80 tys za materiały
    -no wiesz, 40 tys dla murarza za robociznę
    -no wiesz 60 tys za dach
    -no wiesz, to jednak sam sobie poradzę.

    Chcemy mieć miejsce w domu, gdzie każdy będzie miał swój kąt, gdzie będzie miejsce na garderobę, pralnie i jak dobrze pójdzie to w przyszłości na saunę. Zrezygnowaliśmy z garażu ( w przyszłości zbudujemy wolnostojący, ewentualnie wiatę), którego budowa w bryle domu z pewnością podrożyła by inwestycje o kolejne 30 tys. Nie chcieliśmy balkonów- dodatkowe koszty i mostki termiczne.

    Wiele rzeczy bym chciał w tym domu, ale one kosztują a ja zwalczam każdą złotówkę w kredycie.


    Rozważania, a może temat powinien brzmieć wariacje na temat ogrzewania domu.



    Na najsampszym początku chciałem ogrzewać się węglem, a że jestem proekologiczny, to miał być to ekogroszek. Miało to być najekonomiczniejsze źródło energii. Nie przerażała mnie świadomość zaglądania co kilka dni do kotłowni i od czasu do czasu czyszczenie pieca. Ale, że ciągle człowiek się edukuje, to pojawiły się znaki zapytania.
    Zaczęło się od odwiedzenia strony http://cieplowlasciwie.pl/ a następnie ponownego analizowania kosztów ogrzewania gazem, węglem, rozmowy z praktykami, teoretykami, czytanie forum i przesiewanie wartościowych informacji. Czytanie między wierszami, bo niestety wiele, jak nie większość informacji bywa kłótnią zawsze najlepiej wiedzącej „strony”
    Postaram się dobrze zaizolować dom, więc przewiduje zapotrzebowanie na ciepło na poziomie 60 kWh/m2/rok. Piec na ekogroch musiałbym kupić przewymiarowany (malutkich kociołków nie produkują) a więc bym go dławił, a więc oszczędności nie były by tak spektakularne od zamierzonych.
    500zł, może 1000zł w skali roku w stosunku do gazu.
    Stanęło więc na gazie i przymierzaniu się do kociołka jednofunkcyjnego z zasobnikiem Vaillant. Przyłącze gazu miało by mnie kosztować 1800zł+w/w kociołek +kotłownia +doprowadzenie gazu z granicy działki do budynku.



    Nadal czekam na wyceny od różnych firm i nadal nie wiem czy to zrobię z JW. Budownictwo, czy z firmą zewnętrzną „kasa misiu, kasa”



    Oczywiście nie był bym sobą, gdybym nie rozważał innych źródeł ogrzewania. Mam tu na myśli Pompę ciepła. Na chwilę obecną są to rozważania teoretyczne, bo koszty są nie małe, lecz nie wiadomo, czy ceny gazu nie zaczną szaleć Dziadek Putin Mróz może jeszcze sporo namieszać , a MY Polska będziemy chcieli się uniezależnić i ceny mogą dostać czkawki. Mam jeszcze czas, decyzję wiążącą podejmiemy w przyszłym roku.
    Zastanawiamy się nad PPC Panasonicem T-cap 9kw, gdzie dostaliśmy oferty oscylujące w granicach 30 tys (kotłownia, podłączenie) oraz nad gruntową Made in Poland Ecopower ……..za 40 tys (odwierty, kotłownia, podłączenie)


    Wchodzi Prosument, powoli wchodzi, więc zobaczymy jak to się rozwinie i adekwatnie do sytuacji dostosujemy się.
    Aby już teraz, choć częściowo dostosować się, to na chwilę obecną postanowiłem zrobić dodatkowe przepusty przez płytę fundamentową do kotłowni. Dwa przepusty do ewentualnej pompy ciepła z rur kanalizacyjnych fi 200 na 2 kolankach 45 stopni. Oraz jeden przepust fi 200, a może nawet 250 do GWC pod przyszłą rekuperację. Piszę, że pod przyszłą, ponieważ w projekcie mam komin i grawitacje. Owszem, myślałem nad rezygnację z komina, ale firma stwierdziła, że cena spadnie tylko o 1tysiąc zł. Po za tym jest to komin systemowy, do którego będzie podłączony kominek z którego na pewno nie zrezygnuje. Nie to, że będzie służył do grzania (no ewentualnie) ale ja lubię kominki, lubię patrzeć na ogień.
    Wiele rzeczy zostawiam na później, reku, garaż, saunę i pewnie jeszcze kilka rozwiązań się znajdzie.



    Priorytetem jest niska rata, co nie znaczy, że będę ciał koszty wszędzie, bo nie wszędzie. Tam, gdzie już nie będzie można później wprowadzić poprawek, tam nawet przeinwestuje, to znaczy dam lepsze ocieplenie, okna itp. Tam, gdzie będzie można coś zmienić, kiedy nasza stopa życiowa się podniesie, kiedy staniemy się drugą Japonią…to ja będę przygotowany i gotowy.



    Oby mi życia starczyło.

  11. #51
    FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Avatar mmaarcin
    Zarejestrowany
    Dec 2005
    Skąd
    jaworzno
    Posty
    233

    Domyślnie

    Dzień za dniem.


    Nie może być inaczej, bo postępy są czynione a zaległości w dzienniku (tym razem już budowlanym) mogą być sporawe.



    Brygada budowlana poczyniła dodatkowy zaciąg i pojawiła się na budowie w ilości sztuk pięć. Trzeba przyznać, logistyka i plan działań został opracowany i wdrożony w życie nader sprawnie.
    Szalunek szalunkowi nie równy, ale deska do deski i powstał nader ciekawy parkan, a może nawet parkur.
    Nazwa:  szalunek.jpg
Wyświetleń: 1334
Rozmiar:  100,1 KB



    Następnie rozłożono eps po obwodzie budynku i rozpoczęto ponownie grzebać w piasku. Widać, że ekipa ma naleciałości z dzieciństwa. Zaczęli wykopywać fosy, rowy, usypywać górki..jak się jednak okazało były to prace przygotowawcze pod kanalizację i rurę z powietrzem do kominka.
    Nazwa:  styropian szalunek.jpg
Wyświetleń: 1332
Rozmiar:  102,0 KB




    Niedługo potem zaczął padać deszcz, lecz nie zakłócił harmonogramu prac i grabkami wyrównano teren. Aby piach czuł się zabezpieczony, to zafundowano mu czarny ochraniacz, co by chudy się do niego nie dobrał.
    Nazwa:  folia.jpg
Wyświetleń: 1331
Rozmiar:  100,3 KB



    Jak to zostało wykonane, to nie zostało nic innego jak lać.
    Dwie betoniary - wylano B15.
    Nazwa:  chudy.jpg
Wyświetleń: 1339
Rozmiar:  98,8 KB
    a na koniec betoniarka doznała rozwolnienia i zrobiła kupe
    Nazwa:  kpe.jpg
Wyświetleń: 1333
Rozmiar:  98,4 KB




    Oczywiście nie wszystkim spodobało się, że będą mieli nowych sąsiadów.
    Rozpoczęły się protesty. Droga dojazdowa do mojej działki jest od północy jak i od południa. O ile od północy człowieki są bardzo wyrozumiali, to południowcy nadal są yyy, no niewyrozumiali.
    Droga dojazdowa od strony zadniej została zablokowana, została postawiona barykada w skład której można było wyodrębnić stare duże radio, duży kwiat doniczkowy, śmieci w workach i kilka innych rzeczy. O ile w poniedziałek, to mogło wyglądać, na nieumiejętne segregowanie śmieci, to już wtorek i środa nie pozostawiła złudzeń. Zmienił się tylko skład barykady, coś się z niej dymiło.



    Ktoś mnie tu wyraźnie nie chce.



    Fakt jest taki, że nie mogę korzystać południowego przejścia, ku klux klan działa tam prężnie. Na teren budowy i tak wszystkie samochody wjeżdżały od północy, lecz raz koparkowy się pomylił i skorzystał z zakazanego przejścia. I chyba to właśnie niecne zachowanie wywołało lawinę zdarzeń. Co będzie dalej nie wiem. Strach myśleć. Ja sobie poradzę, ale co niektórzy sąsiedzi z południa o zapatrywaniach pro ludzkich mają zamknięty wjazd i de facto muszą robić kółko aby dostać się do domów.



    Problem polega na tym, że pewna starsza Pani w jakiś sposób utrudnia przejazd mnie jak i innym sąsiadom. Co ciekawe jest to droga prywatna ze wszystkimi służebnościami. A w zasadzie dwie równoległe do siebie drogi prywatne i tak naprawdę ta pani blokuje drogę nie należącą do niej. Trochę to przykre, kiedy człowiek w jesieni życia popada w stan niepozwalający mu racjonalnie myśleć. Jestem pewien, że w kwiecie wieku tan Pani była zupełnie inna. Wszak kilka miesięcy temu udało mi się uzyskać (przy pomocy jej syna)od niej zgodę na przeprowadzeni rurociągu przyjaźni przez jej drogę. Byłem jedynym, który taką zgodę uzyskał, inni polegli na tym polu przyłączeniowym. Jak nie wody to gazu, jak nie gazu to telefonu itd.



    Strach myśleć co by było, gdy bym rzeczywiście musiał tamtędy puścić wodę. Zgoda zgodą, ale to się mogło różnie skończyć.



    Z tego co się dowiedziałem, to nie pierwsza blokada tej Pani ( może ona ma korzenie związane z samoobroną i pozostał sentyment)



    Trzeba przeczekać.



    Na pewno kiedyś skończą jej się zapasy kwiatków i sprzętu rtv.
    Ostatnio edytowane przez mmaarcin ; 06-10-2014 o 11:46

  12. #52
    FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Avatar mmaarcin
    Zarejestrowany
    Dec 2005
    Skąd
    jaworzno
    Posty
    233

    Domyślnie

    Nazwa:  płyta.jpg
Wyświetleń: 1298
Rozmiar:  99,0 KB


    Nazwa:  płyta2.jpg
Wyświetleń: 1296
Rozmiar:  101,4 KB
    Ostatnio edytowane przez mmaarcin ; 02-10-2014 o 20:04

  13. #53
    FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Avatar mmaarcin
    Zarejestrowany
    Dec 2005
    Skąd
    jaworzno
    Posty
    233

    Domyślnie

    Protest nabiera na sile.

    Barykada, staje się barykadą pełną gębą. W ruch poszły sprzęty domowego użytku zwane także meblami i o zgrozo kołdra.
    Nazwa:  barykada 1.jpg
Wyświetleń: 1290
Rozmiar:  97,8 KB


    Nazwa:  barykada2.jpg
Wyświetleń: 1287
Rozmiar:  99,3 KB


    I nie wiem śmiać się czy płakać.
    Fakt, gdy by nie było to tragiczne to mogłoby być śmieszne, ale niestety nie jest.
    Nie ulega wątpliwości, że to się dzieje, ta oddolna inicjatywa jest skierowana przeciwko mnie i tym wszystkim pojazdom dowożących ku mnie materiały budowlane. Ależ kuźwa, przecież oni dojeżdzają do mnie od północy i tylko nieszczęsny koparkowy się jeden jedyny raz pomylił.
    Cóż, dopóki mieszkańcy strony północnej będą cierpliwi, to sobie jakoś poradzę.

    A cóż dzisiaj poczyniono, ano poczyniono sporo.
    Ekipa stwierdziła, że chudy jest mało odporny na wilgoć więc postanowili zafundować mu najnowszy trend modowy w postaci membrany wodo i wiatroszczelnej. Czyli papy asfaltowej.
    Nazwa:  papowanie.jpg
Wyświetleń: 1285
Rozmiar:  97,7 KB


    a ponieważ nie wiadomo jaką formę przybieże protest starszej pani, czy barykada nie jest początkiem czegoś większego i nieokreślonego, to chudy został uzbrojony, czy zazbrojony w całe dwa tysiące sześćset kilo prętów.
    Nazwa:  zbrojenie 1.jpg
Wyświetleń: 1280
Rozmiar:  99,8 KB


    Nazwa:  zbrojenie 2.jpg
Wyświetleń: 1285
Rozmiar:  99,9 KB


    Cóż, jutro kolejny wyścig zbrojeń.
    Ja dołożę kolejne zazbrojenie a starsza pani ?
    Ostatnio edytowane przez mmaarcin ; 02-10-2014 o 20:47

  14. #54
    FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Avatar mmaarcin
    Zarejestrowany
    Dec 2005
    Skąd
    jaworzno
    Posty
    233

    Domyślnie

    Tego dnia pojawiłem się na działce w godzinach rannych.
    Na miejscu zastałem pracowników z zamiłowaniem do budowania w ilości sześć, którzy to z zamiłowaniem już drugi dzień skręcali zbrojenie.

    Ale nie to mnie zastanowiło. Moja droga dojazdowa Północ-Południe jest piaszczysta, więc posiada pewne wgłębienia zwane koleinami.
    I tu zauważyłem dziwne zjawisko. A mianowicie,lewa koleina sucha jak pieprz, natomiast prawa pełna wody.
    Nazwa:  spływ.jpg
Wyświetleń: 1242
Rozmiar:  97,6 KB


    Czyżby droga została podzielona na Wschód-Zachód?
    Będąc fanem Karola Maya, a tym samym Old Surehanda zostałem traperem i postanowiłem wytropić to nadprzyrodzone zjawisko natury.
    Po dwustu metrach, ślady doprowadziły mnie..no, gdzie?
    A jakże, do miłej starszej Pani.

    Wycofałem się niezauważony.

    Barykada znikła, ale pani chyba postanowiła mnie zalać!

    Jak się później dowiedziałem, barykada została podpalona, świadczyły o tym ślady po spalonej trawie.
    Kto ją gasił? Przemiła staruszka, czy straż pożarna?

    Nie wiem, bo zająłem się celem moich odwiedzin.

    A tam drucik do drucika.
    Nazwa:  zbrojenie 3.jpg
Wyświetleń: 1237
Rozmiar:  98,1 KB


    Nazwa:  zbrojenie 4.jpg
Wyświetleń: 1237
Rozmiar:  99,2 KB


    O godzinie trzynastej zakończono uzbrajanie. W czasach jedynie słusznych, po godzinie trzynastej można było iść na wódkę, ale nie moi budowlańcy. Oni tylko na herbatkę.
    W międzyczasie wykonano zbrojenie i szalunek pod stopę fundamentową i słupa.

    A 30 minut później
    Nazwa:  lanie.jpg
Wyświetleń: 1237
Rozmiar:  99,4 KB


    Beton zwany B30 został wylewany, wibrowany,zagrabiany i wygładzany.
    Trzy betoniary, wszystko wyliczone co kubika, a tak naprawdę z zapasem jednego kubka.

    Ale nie wszystko przebiegało zgodnie z planem. Po wylaniu pierwszej gruchy, zobaczyłem nerwowe spojrzenia majstra, bo się okazało, że z gruszki jakby wylało się trochę mniej betonu niż trzeba. Po drugiej gruszce ja też zacząłem się martwić, bo na oko było widać, że coś jest nie tak.
    Majster powiedział, że betoniarka betoniarce nie równa i na pewno ta trzecia ma odpowiednią ilość betonu, ale widać było po nim, że sam nie bardzo wierzy w to co mówi.
    Nie powiem, sporo mnie kosztowało nerwów, to ostatnie lanie W momencie kiedy zostało jeszcze z pięć metrów kwadratowych do zalania, to pompa zaczęła się krztusić a mnie serce (i chyba nie tylko mnie) się zatrzymało.

    Ale po chwili odkaszlnęła i wypluła resztę betonu.

    Jak się okazało został prawie kubik, który sprezentowałem sąsiadowi na podjazd do garażu.

    Ale więcej takich nerwówek, to ja sobie nie życzę.

  15. #55

  16. #56
    FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Avatar mmaarcin
    Zarejestrowany
    Dec 2005
    Skąd
    jaworzno
    Posty
    233

    Domyślnie

    Czy można przelać płytę? Kwiatki mi się już nieraz udało przepodlewać. Ale co z fundamentem płytowym?



    Ano zabawiam się w ogrodnika, leje, olewam, podlewam, pielęgnuję, zraszam moją płytę, co by czuła się dopieszczona.



    Sobota rano, dzieciarnia z żonką śpią, a ja na działkę i leję, popołudniu przed pracą leję, po pracy już w zasadzie w nocy też przyjechałem i leje.
    Jak się okazało, mój zapał ogrodniczy został doceniony przez otoczenie, musiałem wzruszyć sąsiadów, a w szczególności dobrze znaną starszą Panią. Wszak ona po czterech dniach usunęła barykadę (wcześniej ją jednak podpalając).



    Ale jak widać postanowiła mi podać pomocną dłoń i widząc jak się męczę z podlewaniem ,to ta miła starsza Pani sama wyprowadziła na drogę węża ogrodowego i puuuściła na full wodę.
    Nazwa:  wąż.jpg
Wyświetleń: 1202
Rozmiar:  98,5 KB



    Niestety, do mojej działki jest jakieś dwieście metrów i szlauf okazał się za krótki. Ale to nic. Miła starsza Pani wszystko przewidziała, wszak ku mojej działce prowadzi koleina i to ze znacznym spadkiem. Woda była puszczona przez całą noc, wiec nie trudno sobie wyobrazić, że powstał strumyk, który w zamierzeniach przemiłej sąsiadki ma mnie chyba zatopić, ewentualnie liczy na to, co by moja płyta odpłynie w siną dal.



    Na moją korzyść, na moje szczęście teren jest piaszczysty, więc strumyk z miarę dopływania do mnie robi się coraz cieńszy, ale i tak powstaje małe bajorko. Takie błotniste bajorko.
    Ja sobie jakoś poradzę, ale droga od strony południowej robi się bardzo off rondowa i co niektórzy sąsiedzi mogą mieć problemy z przejechaniem.
    To już drugi dzień, a w zasadzie druga noc lania wody. Naprawdę jestem ciekaw rachunku szanownej Pani jaki jej przyjdzie zapłacić.



    Co będzie dalej, strach się bać.



    Niedzielny poranek, a ja z rodziną jak to w niedzielę do kościoła i/lub do supermarketu…a nie, bo właśnie na działkę.


    Wjechałem od strony separatystycznej, czyli południowej. Powoli wjechałem samochodem, oczy dookoła głowy. Barykady nie ma, woda nie leci, ale chwileczkę ,co to?





    Nazwa:  mur.jpg
Wyświetleń: 1204
Rozmiar:  97,3 KB




    Niby to tylko dwie cegły.
    I nie wiem, czy przemiła staruszka będzie budowała nowy mur a la Berliński, czy może te cegłówki to arsenał bojowy.


    A po pracy, wieczorowo-nocna wizyta na działce i podlewanie.


    Wjeżdżając od południa, tym razem zastałem.
    Nazwa:  krzesło.jpg
Wyświetleń: 1201
Rozmiar:  94,3 KB




    Jak się okazuje, każda kolejna wizyta na działce przynosi nowe niespodzianki.
    Cóż, przejechałem i nic się nie stało. Uff.
    Więc, co mogłem zrobić
    Nazwa:  noc.jpg
Wyświetleń: 1198
Rozmiar:  93,5 KB




    W chwili, gdy wklejałem zdjęcia doznałem objawienia, tej drogi bronią już siły wyższe, daremny mój trud, trzeba mi uciekać. Płytę na plecy i szukać nowego miejsca.
    Nazwa:  duch.jpg
Wyświetleń: 1200
Rozmiar:  99,5 KB


    Ostatnio edytowane przez mmaarcin ; 06-10-2014 o 11:48

  17. #57
    FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Avatar mmaarcin
    Zarejestrowany
    Dec 2005
    Skąd
    jaworzno
    Posty
    233

    Domyślnie

    U mnie początek tygodnia zaczyna się od wtorku.
    Bo od wtorku ekipa budowlana ponowiła prace.

    Słyszę od Kierownika, że ma ze dwadzieścia rozpoczętych budowli i musi odpowiednio szafować siłą przerobową. Nie do końca jestem z tego faktu zadowolony, lecz dopóki robota wre, a wre a nawet wrze, to staram się być cierpliwy.
    Umowa jest taka, że do końca listopada SSO ma być wykonany.
    Patrząc na dotychczasowy przebieg i zaangażowanie jestem skłonny w to uwierzyć. Martwię się tylko tym , jak długo utrzyma się okno pogodowe.

    Nazwa:  rozładunek.jpg
Wyświetleń: 1147
Rozmiar:  100,4 KB


    Mam do odstąpienia korzenie do akwarium, zainteresowani proszę na pw

    Nazwa:  korzenie.jpg
Wyświetleń: 1156
Rozmiar:  99,2 KB


    mury

    Nazwa:  mury.jpg
Wyświetleń: 1147
Rozmiar:  99,1 KB



    Gabinet i łazienka
    Nazwa:  gabinet i łazienka.jpg
Wyświetleń: 1145
Rozmiar:  97,7 KB



    Taras
    Nazwa:  taras.jpg
Wyświetleń: 1151
Rozmiar:  100,4 KB
    Ostatnio edytowane przez mmaarcin ; 08-10-2014 o 19:40

  18. #58
    FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Avatar mmaarcin
    Zarejestrowany
    Dec 2005
    Skąd
    jaworzno
    Posty
    233

    Domyślnie

    Niech się mury pną do góry, niech...

    Nazwa:  front.jpg
Wyświetleń: 1116
Rozmiar:  98,5 KB


    wieża wartownicza

    Nazwa:  baszta.jpg
Wyświetleń: 1120
Rozmiar:  97,4 KB


    trzy sosny

    Nazwa:  trzy sosny.jpg
Wyświetleń: 1121
Rozmiar:  99,2 KB

  19. #59

  20. #60
    FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Avatar mmaarcin
    Zarejestrowany
    Dec 2005
    Skąd
    jaworzno
    Posty
    233

    Domyślnie

    Cóż, okazało się,że nie jestem jedynym szczęśliwcem któremu buduje się dom. Jest jeszcze z "tysiąc pięćset sto dziewięćset" domów budowanych przez wybraną prze zemnie firmę, więc w tym tygodniu nastąpi przerwa. Jak można się domyślać, bardzo się ucieszyłem z tej radosnej nowiny.

    -Przerwy są wliczone w czas j budowy, więc nie mam się czym martwić, bo przecież do końca listopada zdążymy, śnieg, deszcz, mróz są nam nie straszne.
    No tak, tylko, że mi są straszne.

    Majster pojawił się jeszcze z ekipą na budowie w sobotę i poniedziałek dokończyć ściany, a ja?
    A ja czekam do przyszłego tygodnia. Zerkam tylko na prognozy pogody, co by zima nie zrobiła psikusa.

    W między czasie postanowiłem posegregować zakupioną wiedzę.
    O co chodzi?
    Mam na stanie z sześćdziesiąt wydań Muratorów , niektóre z 2009 r.
    I ciągle, jak coś sobie chcę przeczytać, wrócić do jakiegoś tematu to muszę szukać, kartkować, sprawdzać po okładkach...

    Interesujące mnie zagadnienia, oraz te które mnie w przyszłości zainteresują po prostu wyrywam, wkładam do segregatora. Robię zdjęcia telefonem ciekawych rozwiązań i wrzucam do folderu pt. inspiracje.
    I tak wyszło tego sporo, a dopiero zacząłem.

    Co do samych ścian, to w zasadzie są wymurowane, zostało dokończenie działówek.
    Inspektor budowlany nie miał większych zastrzeżeń. Nakazał jednak powiększyć posadowienie nadproży narożnych i jeszcze coś (teraz dokładnie nie wiem, bo relacjonował mi to telefonicznie, a zakłócenia przeszkadzały w rozmowie)

    front
    Nazwa:  front.jpg
Wyświetleń: 1039
Rozmiar:  100,0 KB



    taras
    Nazwa:  taras.jpg
Wyświetleń: 1039
Rozmiar:  98,8 KB


    wiatrołap, a te krzywo poukładane palety, to dzieło szalonego dostawcy pustaków, który jak widać miał wielką fantazje. Nie każdemu by się udało rozkołysać i zrzucić paletę z dwóch metrów. Niestety nie było mnie wtedy. A szkoda.
    Większość się zniszczyła, ale to nie mój problem.
    Nazwa:  wiatrołap.jpg
Wyświetleń: 1037
Rozmiar:  100,7 KB



    schody, kominek, jadalnia i kuchnia
    Nazwa:  schdy, kominek a dalej kuchnia z jadalnią.jpg
Wyświetleń: 1043
Rozmiar:  94,2 KB



    pokoik
    Nazwa:  pokoik.jpg
Wyświetleń: 1042
Rozmiar:  96,1 KB

Strona 3 z 5

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony