Oj Ivy należysz do niewielkiej grupy ludzi nie mających dzieci i podchodzących do tematu z takim spokojem. Ja ogólenie mam luz jak jest więcej dzieci niż moja trójka. Ze ścian zmywam jogurty, tłuste paluchy, kredki ale i krew bo ktoś se palucha rozwalił i latał mi po domu. Ani mnie to parzy ani ziębi.Trzeba tylko odpowiednie farby dobrać. Ale cechą osób bez dzieci jest wyjątkowa troska o sowoje wnętrza - też staram się żeby moje szkraby nie przeginały. Ale jak już wparzymy do kogoś. Jeden gada przez drugiago a trzecia też swoje trzy grosze dorzuci - dzieci ciekawe nowych miejsc - widzę przerażenie w oczach tych oaób. Nie raz mi się to już zdarzyło - co prawda przyjaciele się już oswoili - przyzwyczajamy ich do roli rodziców, ale pierwszy raz dla wielu to szok i widać że są spięci