Jest dom w budowie.
Jak w każdym domu – trzeba było jakieś ogrzewanie mu wymyślić.
Oczywiście – podłogówka wodna, bufor i… KOMINEK!
(Bo dom bez kominka to jakiś taki… )
A jak jest bufor – to, oczywiście, kominek z płaszczem wodnym!
Tyle, że taki cud – to już kocioł w salonie, który odrobiny wiedzy, wprawy i umiejętności obsługi wymaga!
A jakby tak dzieciarnia pod nieobecność rodzicieli chciała sobie w tym kotle popalić?..
A że duży ogień to duża frajda – to tak NA CAŁEGO!?
Co wtedy?...
Zwykle – nic, jak całość „świeża”, dopilnowana i CIĄGLE kontrolowana.
Tyle, że nie zawsze tak jest…
Latka lecą, coś się zatnie, zakamieni i jak koniecznie trzeba – nie zadziała…
(takie powstały obawy, bardzo słuszne)
Kominek z płaszczem wodnym to palenisko nad którym umieszczono naczynie grzane o niemałej pojemności.
Z 1cm3 (gram, mililitr) można wyprodukować chmurkę pary o objętości nieco ponad 2 litry.
A z 20 litrów? (No, to jest 20 000 cm3).
- Można sobie zrobić BUM i pełen remont salonu z wymianą stolarki okiennej.
Oby bez urlopu zdrowotno-reanimacyjnego kogoś z rodziny…
Podniosą się głosy, ze… straszę… Tyle ludzi „to” ma i żyją…
Wpiszcie w Gogle-grafika „wybuch kominka” i pooglądajcie…
Sporo tego jest.
Zapadła decyzja, że dobrze by było przyjemności i korzyści zostawić a ryzyko wyeliminować.
Tylko jak?
Na przykład przez zmniejszenie pojemności wodnej takiego płaszcza.
Kominek to głównie rekreacja, ile nagrzeje wody „ekstra” tyle nasze a kłopotu nie narobi.
Decyzja zapadła i przystąpiliśmy do realizacji.
Zakupiono co potrzeba, zwieziono na miejsce akcji i przystąpiono do prac koniecznych…
Na miejscu ukazał mi się taki widok:
Dodatkowo, jak bywa, „kominkarze” mieli się zjawić lada moment do zabudowania tego wkładu, wiec to co trzeba, trzeba było zrobić zanim się zjawią.
W cztery ręce, butlę tlenu, kilo lutu z okładem i dwa dni grzebania powstało „takie coś”.
Tu widać z bliska te 25mb miedzi fi 15.
Jak się dobrze wpatrzyć, to widać tam też kapilarę termostatu, który załącza pompkę tego obiegu.
Czując „oddech kominkarzy na grzbiecie” (widać powstającą obudowę) dokonaliśmy kontroli szczelności układu…
Zamontowaliśmy odpowietrzenie (na zdjęciach nie widać – a jest!) i na tym zakończyliśmy te prace zwalniając pole walki kolejnej ekipie.
Adam M.