Cześć
Hmm... za dużo? Zbyt skomplikowanie? ... też już to słyszałem, ale też zdania odmienne... czas pokaże
OK, więc, teraz seria pytań by się przydała, ale zamiast tego, odpowiem tak:
Mam tylko 260m2, z czego 55m2 to garaż, mały warsztacik i coś czego często w budowanych domach brakuje (i robi się blaszakiem za domem lub przed bramą - ma to u siebie wokół u każdego sąsiada), miejsce na rowery, kosiarkę, grabie... może nawet małą taczkę... czyli ~200m to reszta, tzw. pow. użytkowa, z czego ~38m2 to korytarze, hole i przedsionki, i do tego 20m2 to spiżarnia i pomieszczenie techniczne typu maszynownia... czyli ~140m2 to salon, gościnny, kuchnia, gabinet, 4 sypialnie oraz 3 łazienki...
Obecny koszt budowy i szacowany wyposażenia, jest o jakieś 200 tyś większy, niż zakup i wyposażenie 130-150m2 mieszkania w Warszawie lub na jej obrzeżach, gdzie i tak będę około minimum 1000zł/mc płacił za: czynsz, prąd, fundusz remontowy, sprzątacza, ogrzewanie i wentylowanie części wspólnych, do tego rokrocznie będę dorzucał ~700zł za gaz, bo zimą koszty rosną, a zazwyczaj budowane mieszkania mają słabe pakiety okienne, zamontowane na piankę, które po 2 latach zaczną wiać... (pomijam fakt wyciętej uszczelki na górze okien, aby spełnić wymagania wentylacji gdy wszystko jest zamknięte na max), pominę fakt braku wystarczającej wentylacji w łazienkach, i wentylację grawitacyjną w mieszkaniu (która zimą w 3 na 4 mieszkania jakie użytkowałem, wiało zimnym powietrzem, za wyciąg dla wentylacji grawitacyjnej i dziur w oknach zawsze robiła klatka schodowa..., do tego na ścianach było do 5 do 15cm izolacji (to już luksus). Pominę dopłatę za miejsce postojowe lub za wynajęty garaż na 2-gi samochód..., pominę odległość śmietnika i fakt, że myszy, szczury i różne robale, legną się nawet w najbardziej luksusowych osiedlach... bo wszystko jest wspólne czyli niczyje, wiec mało kto tak naprawdę dba...
Fakt, może brak mi będzie portiera/ochroniarza, który przyjmie paczkę od kuriera pod moją nieobecność, ale tutaj zniweluję to automatyką i zdalnym domofonem + miejscem do którego taką paczkę można wrzucić... i pewnie brak córce bezie znajomości z osiedla... choć to można nadrobić odwiedzając sąsiadów (mieszkania przecież nie sprzedajemy, wiec też na osiedle wejść będziemy mogli).
Za to mam: działkę ~1000m2, gdzie 3-ka dzieci być może z dzieciakami sąsiadów, będą mogły się bawić, biegać, cieszyć... póki na to im czas..., gdzie ja a w przyszłości one zrobią grilla, zaproszą znajomych, gdzie ja mogę posiedzieć i się poopalać w samych slipach albo i bez...
, gdzie posadzę trochę warzyw, może kilka krzaków owocowych, mam gdzie umyć samochód, mam gdzie pomajstrować, etc... etc..
I choć bardzo lubię nasze obecne mieszkanko ~80m2 + taras ~150m2 z własnym ogrodem zielonym + garaż + duża piwnica... to nie mogę się doczekać, jak pisklę w za małym gnieździe... przeprowadzki do domu, gdzie rozprostuję skrzydła, a dzięki przestrzeni dam rodzinie więcej możliwości, przestrzeni i spokoju...
Różnica w kosztach? Nieznaczna w skali roku, porównując do takiego "mieszkanka" i nie mówię z palca, mówię z własnego doświadczenia... i znając koszty jakie do tej pory ponoszę na dom (w tym PC która z powodu braku rekuperacji, ocieplenia przez pół sezonu, brak szczelności przez cały sezon, dużą wilgotność po budowlaną przez cały sezon grzewczy, chodziła jak głupia i spaliła w okresie zimowym z 7-8 tyś zł).
Wiem też, że uda mi się zrzucić koszty nie tylko dzięki zamknięciu budowy, ale właśnie dzięki być może kosztownej automatyce i elektryce, która lepiej niż nawoływania, kłótnie i krzyki o wodę i o światło, zadba o dawkowanie wszystkich luksusów i która wyłączy je bezwzględnie gdy nie będę ich na prawdę potrzebował...
Taką mam nadzieję i tak na to patrzę ja... Mysław, głowa rodziny Mysławów.
Może swoje spostrzeżenia dołoży szyja domu, czyli Mysława... bo Mysłąwiątka... jeszcze za małe... choć już tęsknią do nowego domu i swoich pokoi... a jak przyjeżdżają w odwiedziny, to za diabła nie chcą wychodzić
Suma summarum - ~13 tyś rocznie, wydawane do tej pory w mieszkaniu ponad 4-ro krotnie mniejszym, powinno wystarczyć na podstawowe potrzeby w domu, 4-ro krotnie większym + działka, las, czystsze powietrze, przestrzeń, etc... czy się mylę czy mam rację, czas pokaże...
Że muszę na to wszystko wydać duże środki w jakimś określonym czasie? - Fakt, ale dzięki temu mam pewien komfort.. nie jestem z tych, którzy uważają, że dom to inwestycja finansowa, a każda instalacja powinna się zwrócić...(część tak, ale nie wszystko się zwróci, bo pewne rzeczy zamortyzują się po 10-15 latach i dłużej, a wtedy zapewne trzeba będzie część z nich zmodernizować/naprawić/wymienić...), gdyby tak było że instalacje się zwracają czysto finansowo, i że domy to czysta inwestycja, byłbym deweloperem lub deweloperem wynajmującym domy/mieszkania, a koszt z 1m2 brutto do sprzedaży, bez kosztów działki, wyniósłby nie więcej niż 1600zł... gdzie przy sprzedaży puszczał bym ten sam metr po 4-5 tyś zł, jak koszty i zyski jakie mają deweloperzy w okolicy mojego domu... i jakie zyski i koszty mają deweloperzy "ciepłych" mieszkań...
Tak na koniec, Pestka - wiem, że np. woda dystrybuowana do łazienek z obiegiem cyrkulacyjnym, to koszt i strata, ale spytaj czy w ich domu mieli 25mm pianki izolacyjnej na rurach każdego typu wody, w tym obwodu cyrkulacji, czy mieli sterowanie automatyką dla tych obwodów wg czasu/potrzeb użycia (samouczące się instalacje)? U mnie piony z cyrkulacją mają jak najkrótsze biegi i pojemności, i prócz kuchni, mają dostęp od razu do pionu.
Tymczasem w moim obecnym mieszkaniu płacę za zimną wodę z gorącego pionu, bo gdy chcę umyć ręce przez minutę leje się lodowata woda... a liczniki liczy ją jako ciepłą, i nie jest to budowa sprzed 50 lat, tylko budynek który ma 7-8 lat od oddania do użytkowania.
Więc nie wszystko jest takie proste i wprost porównywalne
i nie mówię, że nie macie obie racji, bo sporo wygody i braku zmartwień dają też mieszkania, ale po prostu wszystko od czegoś zależy...
Pozdrawiam