Recenzja robota odkurzającego Moneual ME 770
Niedawno kupiliśmy w końcu robota odkurzającego. Marka i model słabo znane w Polsce, więc to chyba będzie jego pierwsza recenzja w polskim internecie (nie licząc paru opinii na Ceneo, itp). Co to za cudo? Moneual ME 770 w wersji Professional. Główny bajer tej wersji to 2x większa bateria, tj. 2800 mAh zamiast 1400 mAh. Można kupić robota o dokładnie tej samej specyfikacji i cenie, tylko unowocześnionym wyglądzie - z dopiskiem Style. Różni się odrobinę kolorystyką oraz przyciskami: zamiast standardowych są dotykowe. My mamy “niestylowego”. Zabawka kosztowała 3 tysie bez złotówki w sklepie internetowym.
Dane techniczne można bez problemu znaleźć w necie, więc nie będę ich przepisywać.
Nie mam bladego pojęcia jak wymówić jego nazwę, więc został u nas ochrzczony Mańkiem. Lub Maniutem
Co umie? Odkurzać nie chaotycznie, a metodycznie po kolei. Najpierw wzdłuż, a potem w poprzek pomieszczenia. Potem poprawki w tych miejscach, do których nie mógł bezpośrednio wjechać. Jak dużo pyłków ma do ogarnięcia to warto włączyć tryb podwójnego sprzątania, gdzie leci wzdłuż i w poprzek po dwa razy. Ma też tryb “cienia” do sprzątania pod meblami, ale na co dzień zupełnie go nie używam. Wjeżdża i czyści przy zwykłym trybie odkurzania. Ten tryb przyda się chyba tylko wtedy, kiedy chcemy posprzątać jedynie pod meblem i nigdzie indziej.
Co jeszcze umie? Mopować Dopinamy mop i zbiornik z wodą i Maniek sobie jeździ w trybie dwa kroki w przód, jeden w tył. I tak samo jak przy odkurzaniu najpierw wzdłuż pomieszczenia a potem w poprzek. Nie zostawia mokrych plam, mop jest jedynie lekko wilgotny. Ale uwaga: mopowanie działa w ten sposób, że woda z pojemnika cały czas delikatnie się sączy na mop, więc po zakończeniu mycia trzeba pojemnik z wodą odpiąć. No chyba, że nie zależy nam na panelach czy parkiecie Mi się zdarzyło zostawić pojemnik na drugi dzień, na szczęście podłoga była tylko wilgotna, żadnych kałuż czy plam. Mamy też tryb hybrydowy, gdzie jednocześnie odkurza i mopuje.
Po zakończeniu sprzątania Maniut obwieszcza tę radosną wieść wszem i wobec (“cleaning is completed”) i popyla do stacji dokującej. Powiedziałam “popyla”? Wróć. Miota się wte i nazad nie ogarniając rzeczywistości wokół siebie, ale w końcu trafia do celu. No nie mogę, ale zawsze mnie bawią te jego poszukiwania stacji Nawet stojąc pół metra od niej zamiast po prostu wjechać, to potrafi parę minut kręcić się po okolicy zanim odtrąbi sukces (komunikatem “starting to charge”). Ale spoko, max 10 minut mu wystarcza na powrót z każdego punktu mieszkania do bazy. Trafi nawet z drugiego końca innego pokoju, bez żadnych dodatkowych akcesoriów (wirtualne latarnie czy co tam inni producenci mają). Jeśli w trakcie pracy zabraknie mu prądu to radośnie oznajmia “returning to the charger” i szuka stacji. Po naładowaniu chwali się “charging is completed” i pędzi dokończyć zaczętą robotę.
Na wyposażeniu mamy wygodny pilot. Najczęściej korzystam z trzech przycisków - power, wybór trybu pracy, start/stop. Pozostałe są na zdjęciu, możecie podziwiać Robota możemy ładować poprzez stację dokującą lub bezpośrednio kablem. Pojemnik na kurz trzeba samodzielnie opróżnić. Hałas? No jest. Maniek jest niestety tylko nieco cichszy od zwykłego odkurzacza, więc gdybym chciała by odkurzył w trakcie snu to… nie bardzo. Ciężko również rozmawia się przy nim przez telefon. Ale przy zwykłych pokojowych drzwiach nie przeszkadza mi jego praca w sąsiednim pomieszczeniu.
Odkurzacz porusza się po pokoju dzięki czujnikom zbliżeniowym oraz kamerze zamontowanej na wierzchu urządzenia. Kamera wycelowana w sufit pomaga mu zmapować pokój, aby sprawnie się poruszać. Bałam się, że skoro potrzebuje sufitu do ogarnięcia rzeczywistości to czy moje skosy na poddaszu nie utrudnią pracy. Nie, nie utrudnią Nie obija się też za mocno o meble. Do ścian i dużych (wyraźnych) przeszkód dojeżdża wolniutko, nie ma ryzyka, że je poobija. Jeśli przeszkoda pojawi się z boku, a nie bezpośrednio na wprost, to lekko w nią stuknie, ale zaraz zmieni kierunek by ją ominąć.
Chciałabym napisać na ile starcza akumulator (2800 mAh, to mniej niż ma niejeden telefon), ale do tej pory wypuszczałam go tylko na wybrane pomieszczenia (a nie na całe mieszkanie), a dzięki temu, że robot wznawia pracę po rozładowaniu, to kompletnie mnie to nie interesowało
Mamy tu jeszcze taki bajer jak tryb progu, w którym urządzenie może wjechać na rzeczy do wysokości 1 cm. Nie korzystam - bo nie mam żadnych dywanów, a jedyny próg o takiej wysokości jest przy schodach, gdzie wcale nie musi wjeżdżać.
Mogę zaprogramować tygodniowy cykl sprzątania, ale przy moim obecnym dość nieregularnym trybie życia cykle nie mają sensu. Włączam robota jak go potrzebuję, więc nic nie powiem na temat działania harmonogramu.
Perfekcyjna pani domu ma test białej rękawiczki. Nam do perfekcjonizmu daleko i dla odkurzacza mamy test czarnej skarpetki. Otóż: przed zakupem odkurzacza podeszwy skarpetek bywały poszarzałe od niewidocznego kurzu. Teraz czarne skarpetki dalej są czarne! No, ale tak minimum co drugi dzień go puszczamy - nie do zrobienia ze zwykłym odkurzaczem bo zawsze czasu brakuje A tu pilocik, “starting vacuum cleaning” i jazda
Nie wiem teraz, które urządzenie domowe bardziej ułatwia mi życie: pralka, zmywarka czy Maniek
Zdjęcia:
Panel przedni przy wyłączonym odkurzaczu.
Panel przedni przy włączonym odkurzaczu.
Maniek przy misce z prądem
Pilot