Powiem tak: robot odkurzający jako pewien pomysł jest super. Ale mi się te obecne kojarzą ze starymi smartfonami. Trzeba było umieć z nich korzystać, żeby osiągnąć zamierzony efekt (a i wtedy potrafiły zrobić psikusa ) i teraz z robotami jest podobnie: super udogodnienie, ale trzeba mieć odpowiednio przygotowane mieszkanie a i tak nie ma co liczyć, że poradzi sobie z każdym zakamarkiem.
Po dwóch tygodniach obserwacji dochodzę do wniosku, że Roomba 980 jest lepszym robotem (oczywiście opieram się o recenzje i komentarze w necie). Różnicę robi tu wyszukiwanie zabrudzeń, czego Maniek nie robi: ot jeździ sobie tam i z powrotem po przestrzeni, jaką rozpozna, że jest "do ogarnięcia". Jak przejedzie po całości, to "cleaning completed" niezależnie od tego, w jakim stanie jest podłoga za nim. Przydałaby się też pamięć, żeby te zmapowane pomieszczenia przechowywać na przyszłość. Teraz Maniek nie uczy się pomieszczeń i ich nie rozpoznaje, co oznacza, że nawet po setnym odkurzaniu mieszkania stacji dokującej szuka po omacku, zamiast na pewniaka wrócić w miejsce startu.
Ale, że stosunek wyposażenia do ceny ma taki, że Roomba nie ma nawet startu, można mu wiele wybaczyć
Kupiliśmy plafony do sypialni i przedpokoju