-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Rozsypańce
Rozsypańce, czyli to co mnie kręci, a nie mieści się nigdzie indziej. 'Pamiątki' są za pamiątkowe, 'Zapal świeczkę' zbyt cmentarne, na 'Cytaty' się toto nie nadaje, ani to erotyki, ani obrazy [choć niektórzy mogą się poczuć obrażeni - zatem zawczasu Wielkie Sorry], nie są tak buntownicze by nazwać je pieśniami, no po prostu coś co nie pasuje nigdzie indziej.
A mnie kręci. I już.
_____________________________________________
Kaliber 44
"Film"
Joka
Ja (ja) zaczynam, oto moja kabina.
Tu się wchodzi, naciska, ogląda się z bliska
Dziś wszystko, co daleko i blisko.
Joka, foka, sroka.
O.K., nieważne, każdy tu ma jazdę,
Niech zgadnę - ktoś tu jest Magiem, naprawdę.
Dalej, po lewej ręce, cudów więcej,
Prędzej, zaraz się zakręcę.
Pędzę tam teraz,
Każdy z was może już wybierać,
Kto nie chce zwiedzać - proszę czekać.
Polegać na mnie warto, proszę bardzo,
Za mną tu się wchodzi, porusza, cisza,
Dusza się śmieje (Ha Ha).
Joka, kwoka, foka.
O.K., nieważne, każdy tu ma jazdę, ja zawsze
Razem z moim pojazdem.
I ja wiem że Lem, Lem jest fantastą,
Pisze że przybysze są zieloni jak ciasto kiwi,
Dla mnie obrzydliwi,
Zbyt wyraźni, hałaśliwi,
Widzę ich zbyt jasno i ciasno,
Kiedy będę chciał - zgasną.
To moja kabina. To moja machina.
To moja dziedzina. Zaczynaj.
Magik [R.I.P.]
Oto ma wycieczka, MC do wewnątrz pudełeczka,
Zagłębiam się w struktury budowli z tektury.
Wtem kontemplacji mej procesy
Zakłócają zewnętrzne ekscesy pojazdem
Który zawraca koło głowy,
Jego kolorowy, to mój głowy
A głowy mój to, kolorowy jego głowy,
Koło zawraca, stój! Daj spokój,
Myślenia toku nie prowokuj.
Jeden moment, długa chwila,
Coś mnie tu gila i łaskocze.
Oto ma wycieczka, do wesołego miasteczka,
Za rogiem czeka na mnie śmiechu beczka,
Ha ha - ciasteczka
Są tak dobre jak nigdzie indziej,
A na miejscu pudełeczka
Wtem z impetem unosi, porywa
Diabelski młyn, co przede mną odkrywa
Obrazy czy dźwięki, kontrastu razy do potęgi,
Szósty zmysł działa dla umysłu i ciała.
To boskie Olimpu rozkosze,
Łakoci łaknę i proszę,
Gdy brak mi, tak bywa.
Wtem z impetem w dół, porywa
Diabelski młyn, co wszystko odkrywa.
Oto ma wycieczka
Gdzie wypełnia się karteczka,
Jestem za, w dniu narodzin człowieczka.
Według Johna Locke'a znów pryska powłoka.
A na miejscu wesołego miasteczka
Stoją otworem podwoje
Gdzie pytajników roje,
Troje, przekroje ich badam,
Nieujarzmioną mocą poznania władam.
Eureka! unosi się kolejna powieka
Co ciąży - to krąży C.Z.K.,
Bo za późno zobaczy to co widzę ja.
Oto ma wycieczka, do końcóweczki kawałeczka,
O miejscu którę będzie Mekką
Cztery - cztery kolebką.
To nie bajeczka,
Bowiem istnieje kraina,
Gdzie wszystko jest NAJ,
Więc zaczynaj.
DAB
Głos daj..
Aaach... widze złoty brzegu piach
I mijając kiście liści
Zapuszczam się do iście tajemnego świata.
Mam za sobą swego brata
W liczbie dwa plus jeden,
Jestem pewien, że go znacie.
Kto jest wróg, a kto przyjaciel?
Nie posiądzie na tym lądzie
Takiej wiedzy, bo nie znane kategorie to.
Więc otwieram kolekcję,
Poproszę o projekcję,
Czujcie się jak w domu.
Komu ginu? Komu dymu?
Kiedy czas nastanie,
Usłyszę pukanie w banię
i przypłynie w minie
Ukojenie w moim filmie
(A to co? Jak to?)
Przecież było to tak dawno, ten świat
Który otaczał mnie bańką, kolorowanką,
Widzę to wyraźnie, trójkąt prawdy mówi start,
Jego jazda gaśnie, nie na zawsze,
Potem wzlotem, błędem, zapędem, psim swędem,
Przez szufladę pełną Marii,
Rapowe katharsis, oczyszczona strona
Barwy tej kameleona.
Coraz dalej, stale i wspaniale,
Usłyszałem swoje żale.
Ale chyba było warto.
Więc lepiej spal to,
Taśma się kręci,
Słyszę nasze chęci w pamięci,
Wierci dziurki od tej rurki.
I - krach - gdzie jest złoto, a gdzie piach?
Jak na teraz odpowiedź jest w sześciu literach,
Po bajerach,
Ciąży, krąży igła wokół rowka,
Aż skład się wreszcie namyśli,
To: Ha I Pe myślnik Ha O Pe. Kropka.
-
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Piotr Macierzyński
"Historyjka"
samotny taksówkarz nocą
dwóch nastolatków
mają przy sobie nóż i sznurek
forma dopasowuje się do treści
już dwudziesty drugi cios nożem uspokaja morderców
mordercy Cezara potrzebowali o jeden cios więcej
ale wtedy szło o połowę świata
jak na pierwszy raz to zupełnie nieźle
krew na fotelach krew na kierownicy
nie ma to jak nocna przejażdżka zakrwawionym wozem
w końcu coś im się należy
w kasie taksówkarza było tylko na litr wódki
co przecież nie pozwoli im się wyrobić towarzysko
można powiedzieć że zrobili to po kosztach własnych
nie licząc robocizny
-
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Paweł Marcinkiewicz
"Bosman"
W majowy wieczór piwiarnia
powoli się zapełnia.
Wyszli z psem na spacer
i to już naprawdę ostatnie małe.
Od tygodnia dręczy ich smaczysko
i pójdą dzisiaj w tango,
kasa nie gra roli.
Trzy dni temu było Bernarda,
a oni wciąż kołyszą się w plastikowych krzesłach
wokół parasoli z napisem PRINCE.
Emerytowany glina z drogówki, murarze, kierowcy,
z których jeden opowiada,
jak był taksówkarzem w latach siedemdziesiątych
i zakochał się w nim pewien ksiądz:
wsiadał do wozu, zamawiał daleki kurs
i kładł mu dłoń na kolanie.
Spocone karki trzęsą się ze śmiechu,
a później wykłócają,
który z nich silniejszy,
który lepszy w robocie,
który miał więcej bab.
Dostać jeszcze jedno życie
i spędzić je tutaj:
mówić do kumpla jedno, dwa słowa,
czyścić zapałką paznokcie,
łapać wzrokiem rozświetlone cienie.
Ile nowych i pięknych
układów stolików przed nami,
ile labiryntów z popielniczek i szklanek...
Jakie morza i brzegi,
jakie skały siwe, wyspy jakie...
I ani śladu portu, moja córko,
na pijanym widnokęgu.
Tivoli, 2000
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Olga Jackowska
"Nocny patrol"
Nocny patrol czuwa, kroczy ochoczo
Zagląda do okien, rozgląda się wokół
Wszystko w porządku więc od początku
Tam gdzie latarnie, gdzie świateł blask
Oddech zmęczony, tupot nerwowy
Sypie się szkło
Rozpaczy jęki, zduszone krzyki
Sączy się zło
Śpij, śpij spokojnie śpij
Oddychaj głęboko, śnij różowo śnij
Nocny patrol czuwa, wytęża wzrok
Szepty, krzyki, cienie, patrol równa krok
Wszystko w porządku więc od początku
Tam gdzie latarnie, gdzie świateł blask
Oddech zmęczony, tupot nerwowy
Sypie się szkło
Rozpaczy jęki, zduszone krzyki
Sączy się zło
Śpij, śpij spokojnie śpij
Oddychaj głęboko, śnij różowo śnij
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Bogdan Olewicz
muz. Zbigniew Hołdys
"Nie będzie nas"
LP "I ching"
Kiedy świat będzie mieć osiem osób na metr
Byle kraj będzie miał po dwie bomby na łeb
Kiedy głód-dieta cud wszystkim da płaski brzuch
Gdy jak sen w jeden dzień skończy się nawet tlen
Nie będzie nas
Nie będzie nas
Kiedy już cały świat będzie pić albo ćpać
W miastach tak będą kraść że ty w aucie będziesz spać
Gdy cię wódz zwali z nóg jedną z tych chińskich sztuk
Kiedy mózg zmieści już tylko nabój albo nóż
Nie będzie nas
czasem mam
taką wielką ochotę
nie oglądać już telewizji
do lasu pójść
na spacer
Nie będzie nas
Kiedy rock da skok w bok gdy już zrobi się tłok
Gdy ze scen spłynie lęk czy muzyka ma sens
Kiedy gdzieś Listę List wygra "Mysz i Jej Pisk"
Zanim ty pojmiesz sam o co dziś chodzi nam
Nie będzie nas
Nie będzie nas
Nie będzie nas nas nas
Nie będzie nas
Nie będzie nas nas nas nas nas
Nie będzie nas
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Ariana Nagórska
"Bez kalorii"
moi równolatkowie z lekka sobie zmarli.
to brzmi jak milicyjny ongiś raport: denat
leżąc od wielu godzin oddychał dość słabo.
dziś rozumiem że jest to zjawisko powszechne
po swoich dzikich dzieciach wnioskują że wkrótce
nikt już nie będzie czytał, ale jednak piszą...
to zupełnie jak włosy rosnące pod ziemią
zupełnie bez nadziei na dotyk grzebienia
moi równolatkowie sądzą że na amen
świat opuszczą w kulturce do cna obrazkowej.
zamiast liter na grobie będzie strzałka w dół
i znak pani lub pana jak na drzwiach wychodka
równolatkowie moi w urny wodoszczelne
składają młodość bz-durną, którą trafił szlag
kiedy oko cyklonu zasnuwa się bielmem
kusi ich bez kalorii maleńki tik-tak
31 V-1 VI 2003
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Bogdan Olewicz
muz. Zbigniew Hołdys
"Wojna grubych z chudymi"
LP "I ching"
Nienawiści tyle jest
Aż w powietrzu wisi coś
Zlany potem budzę się
Na gazetach wieszam wzrok
Tam dopiero straszą mnie
Walą już z najgrubszych dział
A ja chciałbym syna mieć
Który będzie ludziom grał
Obrazowo jak dla mas
W telewizji pan obnaża wraży plan
Co dzień idą karty w tas
Ze mną pograł już ktoś va bank
Nuda żarła mnie jak wesz
Więc poszedłem na młodzieżowy film
A tam tak trzaskali się
Aż buty miałem pełne krwi
Nienawiści tyle jest
Sąsiad w ogrodzeniu chyłkiem mierzy prąd
W nocy coś czereśnie żre
Jutro ktoś podpali dom
Chudzi z grubych śmieją się
Śmieją im się prosto w nos
I to bardzo smuci mnie
Bo od konfliktu dzieli włos
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Pidżama Porno
"Nienawidzę twojej generacji"
LP: "Marchef w butonierce"
Jak ja nienawidzę twojej generacji
Twoja generacja chora od przemocy
Twoja generacja przekleństwo fryzjerów
Speedy i tłuste oczy
Jak ja nienawidzę twojej generacji
Zwykła nienawiść dymi wam z dyni
Młodzi policjanci, młodzi kibice
Kretyni kontra kretyni
Rock'n'roll umarł
Rock jest martwy, stary
Po co kończysz to piwo ?
Masz karabin zamiast gitary
A ja kieszenie pełne czereśni
Hej hej jak nazywa się twój Bóg ?
Na imię ma zgiełk
Przypadek czy przepaść ?
Hej twój Bóg
Dziwny twór o twarzach stu
Monstrum z cybernetycznego nieba
Jest takie miejsce na każdej mapie
Nie znajdę tu szczęścia, nie szukam zwady
Chłopaki stąd zwykle idą do pierdla
Dziewczyny na autostrady
Za dużo się modlisz, dużo czytasz wierszy
Na środku drogi i nie na szczycie
Nigdy ostatni, nigdy pierwszy
Hej, to chyba śni ci się życie
Rock'n'roll umarł...
Nie wyjdę dziś z tobą baby na tekno
Nie pójdę z tobą pod rękę po molo
Nigdy w życiu nie pokocham dziewczyny
Która słucha disco polo
Twoja ignorancja czy moja pycha
Sam już tego dobrze nie wiem
W nazwisku niesympatyczna ryba
Prześladuje mnie z bladym drzewem
Rock'n'roll umarł...
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Pidżama Porno
"Ciemne jest jak tęcza"
LP: "Ulice jak stygmaty"
Pieniądze leżące wokół, marcepanów w bród
Denuncjatorzy handlujący koką, na pasażu
wojska wrogie oczekujące na cud
Dewotki z pekińczykami zakładają komitety baletu kosmicznego
Wesołe wdówki trzęsą, kręcą kuperkami
W naszym mieście skończyła się nuda
Można wreszcie całować i brać
to co jeszcze nie uległo skażeniu
Nieopodal zakwitają lasy, wybuchają oceany
Nikt cię nie zaskoczy, kiedy staniesz plecami do ściany
Ja przechadzam się bulgoczącymi ulicami
koka spływa kącikami moich ust
Zakochani flirtują z wielorybami
Podziwiając ich uśmiech i biust
Wieloryby z pozoru wydają się leniwe
Częstują mnie miętowymi papierosami
Mdłe grubasy zażerają ananasy
W naszym mieście skończyła się nuda
Ciemne jest jak tęcza
1987
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Alfred Hayes
music by Earl Robinson
performed by Joan Baez
"Joe Hill"
I dreamed I saw Joe Hill last night,
alive as you and me.
Says I "But Joe, you're ten years dead"
"I never died" said he,
"I never died" said he.
"The Copper Bosses killed you Joe,
they shot you Joe" says I.
"Takes more than guns to kill a man"
Says Joe "I didn't die"
Says Joe "I didn't die"
And standing there as big as life
and smiling with his eyes.
Says Joe "What they can never kill
went on to organize,
went on to organize"
From San Diego up to Maine,
in every mine and mill,
where working-men defend there rights,
it's there you find Joe Hill,
it's there you find Joe Hill!
I dreamed I saw Joe Hill last night,
alive as you and me.
Says I "But Joe, you're ten years dead"
"I never died" said he,
"I never died" said he.
historia Joe Hill'a
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Nosi mnie z tym od tygodnia. Bo niby czas nie ten, nie pora. Ale myśląc w ten sposób nigdy nie będzie dobra pora.
Z życzeniami wytrwałości dla dr Magdaleny Środy.
Zbigniew Herbert
"Homilia"
Na ambonie mówi tłusty pasterz
a cień pada na kościelny mur
a lud boży zasłuchany zapłakany
płoną świece - blaski ikon - milczy chór
płyną słowa nad głowami się unoszą
jaki dziwny ma ten kapłan głosu organ
ani męski ani żeński ni anielski
także woda z ust płynąca to nie Jordan
bo dla księdza - proszę księdza - to jest wszystko takie proste
Pan Bóg stworzył muchę żeby ptaszek miał co jeść
Pan Bóg daje dzieci i na dzieci i na Kościół
Prosta ręka - prosta ryba - prosta sieć
może tak należy mówić ludziom cichym ufającym
Obiecywać - deszcze łaski - światło - cud
Lecz są także tacy którzy wątpią niepokorni
Bądźmy szczerzy - to jest także boży lud
proszę księdza - ja naprawdę Go szukałem
i błądziłem w noc burzliwą pośród skał
piłem piasek jadłem kamień i samotność
tylko Krzyż płonący w górze trwał
i czytałem Ojców Wschodu i Zachodu
opis raju przesłodzony - zapis trwogi -
i sądziłem że z kart książek Znak powstanie
ale milczał - niepojęty Logos
pewnie ksiądz mnie nie pochowa w świętej ziemi
ziemia jest szeroka zasnę sam
i odejdę w dal - z Żydami odmieńcami
bezszelestnie zwinę życia cały kram
na ambonie mówi w kółko pasterz
mówi do mnie - bracie mówi do mnie - ty
ale ja naprawdę chcę się tylko zastrzec
że go nie znam i że smutno mi
1990
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Zenon Fraszyński
"Tetraplegia"
Biały sufit, biała pościel,
Śnieżnobiały kitel siostry Oli.
- Jak to się stało? - usłyszałem z oddali.
- A co się stało, gdzie ja jestem?
Pamiętam, że padał gęsty śnieg,
Pierwszy tej zimy.
Nie dawał wytchnienia wycieraczkom.
Na łuku koła nie posłuchały kierowcy
i to wszystko!
Aha - jeszcze ból w krzyżu.
A co ty wiesz o krzyżu - zapytała siostra.
Nic - odpowiedziałem.
Ola - dlaczego nie mogę leżeć na poduszce?
Dlaczego nie czuję ciepła, zimna, dotyku?
Dlaczego nie ruszam rękami, nogami?
- Dlaczego płaczesz? Przerwała moje "dlaczego"
Kradnąc łzy z moich i swoich policzków
w błękitną, pachnącą jak płatki róży chusteczkę.
- Czy wyjdę z tego? - szepnąłem.
Nie usłyszała, nie chciała usłyszeć.
Odeszła w stronę kaplicy.
Chryste! Ty odpowiedz.
Idź i porozmawiaj z nim o krzyżu.
Ja nie potrafię - jestem tylko Weroniką.
Pójdę poszukać Szymona, będzie lżej.
Wiersz wyróżniony w Konkursie Literackim
"Pokonać los", Łomża 2000 r.
-
Ponury 63!!!
Byłeś kiedyś na badaniach psychiatrycznych??????????
Odpowiedź jest oczywista ale pytam tak dla pewności.
Po twoich wypowiedziach ,cytatach jestem zażenowany że kogoś coś takiego "kręci".
Posiadasz nick "ponury 63" ale to cię wcale nie tłumaczy z tego co cytujesz.
-
WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania
Żeby nie było niedomówień ten gość to ja klm200.Zapomniałem się zalogować.
-
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Edmund Szymański
muz. Paweł Bączkowski
"Wiersz Wigilijny"
Gdybyś tak się omylił i dziś u nas narodził
w zwykły sposób nie jakiś najświętszy
byłbys czyimś tam dzieckiem, gdzieś w Zagłębiu czy Łodzi,
w suterenie lub na czwartym piętrze.
Zamiast fletów pastuszych grałyby ci zanim zaśniesz
gwizdy syren i czkawki klaksonów.
Dni są zawsze te same nie jest ciszej ni jaśniej
z racji czyichś narodzin czy zgonu.
Żaden król by nie przyszedł ni zachodni ni wschodni
by ci kadzić i sypać złotem.
Ojciec zły twoim płaczem wstałby raniej niż codzień
i gorliwiej by szukał jakiejś roboty.
Proroctwami, gwiazdami nikt by ciebie nie wieścił
nikt by w prasie i radiu nie robił reklamy.
W ciasnej życia uliczce tyle gruzu się mieści,
padłbyś na nią i przepadł jak kamyk.
Gdybyś się dziś narodził i znów zechciał być Bogiem,
męką życie przeorać do gruntu.
Byłbyś słowem jak piorun
byłbyś słowem jak ogień
słowem walki, miłości i buntu.
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Pięć lat temu Tomasz Beksiński popełnił samobójstwo. Miał 41 lat.
Fragment Jego ostatniego artykułu:
"This is the end, my only friend. Opada kurtyna miłosierdzia na koniec XX. wieku. Ktoś kiedyś bliski powtarzał, że zawsze może być gorzej. Mój ojciec mawia od czasów niepamiętnych, że ku gorszemu idzie. Jaką nadzieję co do przyszłości ludzkości może mieć człowiek, który weźmie pod uwagę doświadczenia ostatniego miliona lat? - zastanawiał się kiedyś Kurt Vonnegut. I od razu sobie odpowiedział: Żadnej. Zatem nie pozostaje nic innego jak odwrócić się plecami do roku 2000 i niczym Panurg odejść, pierdnąwszy z wielkim wzburzeniem. Spójrzmy więc wstecz i wspomnijmy to, dla czego warto było żyć. Kruk Edgara Allana Poe. Zamek Karmazynowego Króla. 17 minuta Ech Pink Floyd. James Bond. Nights In White Satin The Moody Blues. Adagio Albinioniego. Kobieta Wąż (The Reptile) w kwietniu 1970 roku - seans w sanockim kinie San, kiedy po raz pierwszy i ostatni bałem się na horrorze. Atom Heart Mother. Andante z Tria Es-dur Schuberta. Tom and Jerry. Coca-cola i ketchup. Rzygający grubas w Sensie życia wg Monthy Pythona. Czas apokalipsy. Drugi koncert Marillion w Gdańsku, gdy Fish śpiewał Lawendy "tylko" dla mnie i Anki. Clint Eastwood i scena z rondlem w westernie Joe Kidd. O fortuna - pierwsza pieśń z Carmina Burana Carla Orffa. Twin Peaks. Wizyta w Domu Kobiety Węża (Oakley Court pod Londynem). Wzruszenie, gdy przyszło mi zapowiedzieć koncert Petera Hammilla w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy 14.10.1995. Miłość w czasach zarazy Marqueza. Lost Highway. Noc i poranek 31 maja 1998...
Wszystkie te chwile przepadną w czasie, jak łzy w deszczu. Pora umierać.
Tomasz Beksiński (1958-1999)"
"Tylko Rock" nr 1(101) styczeń 2000
Słowa innych o Tomku i Chwila ciszy
Fish (Derek William Dick) [Marillion]
"Kayleigh"
LP: "Misplaced Childhood"
tłumaczenie: Tomasz Beksiński
Czy pamiętasz serca wymalowane kredą na murze przy placu zabaw
Czy pamiętasz ucieczki z zatopionych w świetle księżyca szkolnych korytarzy
Czy pamiętasz kwiaty wiśni na placu rynkowym
Pamiętasz - myślałem, że to konfetti w naszych włosach
Ach właśnie - czy nie złamałem ci serca
Proszę, wybacz mi - nigdy nie chciałem złamać ci serca
Tak mi przykro, bo nigdy nie chciałem złamać ci serca
Lecz ty złamałaś moje
Kayleigh, czy za późno już, aby powiedzieć przepraszam
Kayleigh, czy nie moglibyśmy znowu się połączyć,
Po prostu nie mogę ciągle udawać, że to się skończyło tak naturalnie
Kayleigh, nigdy nie myślałem, że za tobą zatęsknię
Kayleigh, sądziłem, że nasza miłość będzie wieczna
Mówiliśmy, że nic nas nie rozdzieli
Jak więc doszło do tak gorzkiego końca
Czy pamiętasz - my boso na trawniku, a gwiazdy strzelają dokoła
Czy pamiętasz, jak kochaliśmy się w parku
Czy pamiętasz tańce wśród sztyletów padającego śniegu
Pamiętasz - nigdy nie zrozumiałaś, że musiałem odejść
Ach właśnie - czy nie złamałem ci serca
Proszę, wybacz mi - nigdy nie chciałem złamać ci serca
Tak mi przykro - nigdy nie chciałem złamać ci serca
Ale ty złamałaś moje
Kayleigh, po prostu chcę powiedzieć przepraszam
Ale boję się do ciebie zadzwonić, aby nie przekonać się,
że masz już kogoś innego
Kayleigh, ciągle próbuję napisać tą miłosną piosenkę,
Kayleigh, teraz, gdy odeszłaś, jest ona dla mnie szczególnie ważna
Może udowodni, że zrobiliśmy dobrze
Albo udowodni, że postąpiłem źle
Peter Sinfield [King Crimson]
"I Talk To The Wind"
LP: "In The Court Of The Crimson King"
"Rozmawiam z wiatrem"
tłumaczenie: Tomasz Beksiński
Gdzie byłeś?
Spytał uczciwy zmarłego
- Byłem w pobliżu a zarazem daleko
Jak również gdzieś pomiędzy
Rozmawiam z wiatrem
Lecz moje słowa są puste, bez znaczenia
Rozmawiam z wiatrem
Choć wiatr mnie nie słyszy
I usłyszeć nie może
Przyglądam się sobie z zewnątrz
I coż widzę wokół siebie
Tak wiele chaosu i rozczarowania
Nie zaskakujesz mnie
Nie robisz na mnie wrażenia
Po prostu ustaw moje myśli
Nie uczysz mnie ani nie wskazujesz drogi
Po prostu zabierasz mi czas
Rozmawiam z wiatrem
Lecz unosi on hen moje słowa
Rozmawiam z wiatrem
Lecz on mnie nie słyszy
Bo usłyszeć nie może
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Cztery lata temu, 26 grudnia 2000 r. Magik [Piotr Łuszcz], jeden z najlepszych polskich MC, wyskoczył z dziewiątego piętra bloku w Katowicach-Bogucicach. O godz. 6:15 rano zmarł w katowickim szpitalu. Miał 22 lata. Odszedł w tydzień po ukazaniu się jednego z najlepszych albumów w historii polskiego hip hopu - "Kinematografii" Paktofoniki. Tworzyli tę płytę blisko dwa lata. Może właśnie z tym składem mógłby osiągnąć niebywałe wyżyny władania słowem.
Zaprzeczył sam sobie... w utworze będącym pożegnaniem ze składem Kaliber 44 rymował:
Magik [R.I.P.]
"Nowiny" [fragmenty]
[...]
Nawet jeśli wszyscy już w ciebie zwątpili
Pokaż że się mylili
Nie czekaj ani chwili dłużej
Życie to nie zawsze droga
Na niej róże
Duże Pfk, raz na dole, raz na górze
I potrafię słodko-kwaśny być jak chilli
Gdy się wkurzę
To nie do wiary! To czary-mary! Słyszę w oddali
To surrealizm, jak Salwador Dali
eM A Gie I Ka, tak jak Mulder i Scully
Za was jointa spali.
Tym co się odwrócili
Pfk nie są mili
Jak Milli Vanilli
[...]
Brak tematów czy podziały ponad porozumieniem
Tak czy tak,
Miło było dla was wszystkich być natchnieniem
Bo za te wszystkie lata
Tu jest rekompensata
Znów jestem skory zbijać score'y jak na automatach
A dlaczego znowu ufam memu superego?
Nie pytaj, tego nie wie nikt
Bo nikt nie wie tego
Że mam coś czego nie masz ty
A to coś wspaniałego
I szukaj tego czegoś
W moich tekstach zawartego
To kwestia szczerości nie żaden wybór
Ja, eM A Gie I Ka
Ekskalibur
[...]
Zamiast pożegnalnej świecy - mój ulubiony utwór z "Kinematografii"
Paktofonika
"Nie ma mnie dla nikogo..."
Nie ma mnie dla nikogo...
Nie ma mnie dla nikogo...
Znasz to, nie?
Rahim
Ogólnie dostępny na bieżąco
Istne życie na gorąco
Załatwiam sprawę pieklącą
Jak zwykle, nowe się wtrącą
Mą głowę zmącą
Często z równowagi wytrącą
Z czasem wpływa to na mnie męcząco
Niepokojąco
Z natłokiem spraw stresująco
Wiesz, w ciągłym pędzie, w biegu,
Szarych ludzi szeregu,
Czasem w błędzie [szczegół !]
Pośród twardych reguł.
I na śniegu ślady
Ludzkiej defilady
Ściemniane obiady
Zajob do przesady
Praca, laska, dom, wykłady
Kumple i skład ponad składy
Super podkłady, wywiady, kolejne estrady
Całe miriady tych kwestii
Nie dałbym rady bez autosugestii
Załatwić tych z tych leżących w mej gestii
Wtłoczony w szablon monotonii jak w 'Diablo'
Wyrwany z agonii
W matni problemowej toni
W nieustannej pogoni za spokojem
Czasem spędzam we dwoje
Gdy nastroje
Tworzą sentymentalne przeboje
Kiedy wiem na czym stoję
Swoje smutki na partnerki ramieniu koję
Całe roje spraw zostawiam poza pokojem
Poję energię na kolejne boje
Gnoję wewnętrzną paranoję
I w kierat wkraczam
Wpierw się dwoję
Cele wyznaczam
Potem troję
Z drogi nie zbaczam
Poza terytorium działań nie wykraczam
Przytaczam sens mej nieobecności
Z konieczności odcięcia od rzeczywistości
Bo smak wolności szkicuje
Szkielet życia abstrahującego od skłonności
Do zawiłości
Do duchowej starości
Ogłaszam wszem i wobec
Nie ma mnie dla ludzkości
Magik [R.I.P.]
Chcę mieć spokój
W stresowych sytuacji natłoku
Jestem jak statek zadokowany w doku
Od półtora roku
Nikogo na widoku
Tylko dźwięki hip hopu
Na dziewiątym piętrze w bloku
Tak między nami
Sam na sam z płytami
Nikt mi nie da tego
Co to właśnie da mi
Badam grunt pod stopami
Gdzie mi k***a z butami
To jak końca szepty
Słyszane za uszami
Wciąż sami jak palec
Co dobrze nie wróży
Obcy jak ósmy pasażer podróży
Milionami na przestrzeni Ziemi rozsiani
Obcują tu obcy, wyobcowani ludzie
Co to ma być?
Pytam
Co to ma znaczyć?
Tego wrogom nie można wybaczyć
Niestety, wszystko ma swe priorytety
Vis a vis z drzwiami
Od pokoju do planety
Panie i panowie
Są tacy, co stają na głowie
Tak, jakby wszyscy byli w zmowie
Do czasu, aż sobie jeden z drugim uzmysłowi
Jacy oni wszyscy są małostkowi
Aż rzygać się chce!
Ten kto to wie, k***a
Życie upstrzone jak gołębim gównem bulwar
Zrobi tak jak ja
Pójdzie własną drogą
Prócz cienia
Nie ma ze mną nikogo
Fokus
W powietrzu czuć Heinekenem
Gdy żegnam się z problemem
Pokój dla tych co w pokoju są
Sam na sam z tym 'sound systemem'
Wiem, że czasem trudno być Supermenem
Gdy wtłaczany pod ciśnieniem
stres jest działań terenem
Znam jak ty te noce nieprzespane
By nad ranem
Zawikłane kwestie podjąć z nowym planem jak z taranem
Dokładnie znam to
Mam te same myśli skołatane
Znam to, to jest mi znane uczucie z tym związane
Co jest grane?
Marzenia niewypowiadane
Zapominane, bo nie doczekałem się na zmianę
Przekonanie, że po którymś ciosie się nie wstanie
Co jest grane?
Czasem głupie pytanie, nie?
Bakanie, popadanie w manię
Życie diametralnie inne niż to na ekranie
Walka o przetrwanie
I kombinowanie
Wprowadza mnie w stan, gdzie zdecydowanie
Za dużo sytuacji, które szybko nużą
Za dużo ruchów, które niczemu nie służą
Dużo za dużo akcji, które wszystko burzą
Które źle wróżą
Tak jak cisza przed burzą
I łżą jak psy
P*******c trzy po trzy
Ej, ej, ej, ty!
Trzeba było myśleć, gdy
Po fakcie łzy zalały ci oczy
I tak przez siedem dni
Dzień w dzień ten sen się śni
Tak więc
Witam cię dniu z poziomu fotela
Z wnętrzy M3
Witam cię, dniu niewdzięczny
Tu, po tej drugiej złej stronie tęczy
Witam
Bez kwiatów naręczy
Bez zastrzeżeń
Dzień, który przede mną piętrzy
Jeszcze większy
Cień nad światem wewnętrznym
Witam, choć z dnia na dzień coraz bardziej niezręczny
Jest tenże gest
Nikt mnie nie wyręczy
Wiesz jak męczy
Myślenie o stanie rzeczy
Wiesz jak jest, gdy czyjś czyn czyimś słowom przeczy
Wiesz jak to leczyć
Lecz to kaleczy
Race THC jak dwa ostrza mieczy
Na razie walczę
I na jaranie warczę
Chcesz - też uwierz
Ja dostarczę ci tarczę
Może nie wystarczę
Ale będę tuż obok
Prócz ciebie nie ma mnie dla nikogo
Nie ma mnie dla nikogo...
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
Od miesiąca korci mnie, żeby Wam to pokazać. Strasznie mi się ten tekst podoba.
No to poczytajcie.
Autor: Wyrus
"Wiadomość"
"Poe" nie był lokalem, gdzie siaduje się przy stoliku z przyjaciółmi. To bar na samotne picie, miejsce dla dyrektorów - samobójców, którym zabrakło odwagi, dla załamanych gliniarzy, którzy nie dają sobie rady z samotnością, dla pisarzy, którzy nie umieją już pisać i księży, którzy nie potrafią poradzić sobie z własnymi grzechami.
Michael Connelly
Moja dusza wyskoczyła z torów i musiałem skorzystać z pomocy wiedźmy i potwora, by ocaleć.
Andrew Vachss
Drogi Przyjacielu,
ostatnio nie mogliśmy pogadać, bo wiadomo, nie w towarzystwie ich wszystkich. A przecież chciałoby się i to chciałoby się w obie strony, bo i Ty byś chętnie posłuchał, a i ja bym chętnie poopowiadał. No, ale, jak to mówią, okazja nie ucieknie.
Widziałeś w moich oczach, że coś przeżywam. W gestach moich również, ogólnie w zachowaniu. Bo nie byłem rozluźniony, jak zawsze, albo prawie zawsze. Pamiętasz przecież, że prawie zawsze byłem rozluźniony. Jak sobie przypominasz, nawet wtedy, gdy byliśmy na turnieju nad morzem. Pamiętasz? Miałem wtedy duży problem, a i tak byłem dość rozluźniony. Uważam, że człowiek w każdej sytuacji może wiele zrobić, aby tylko próbował i starał się z całych sił, ale żeby mieć jakieś dobre efekty trzeba być rozluźnionym. Na ile się da.
Są jednak takie chwile, kiedy człowieka dopada taki spleen, a to przecież zależy od okoliczności, bo chyba nie ma ludzi, którzy chcieliby, aby było im źle i smutno, że człowiek już nie daje rady i nie wie, co począć ze sobą i ze swoim życiem i kiedy już nie można być wystarczająco rozluźnionym. Człowiek w takich chwilach robi się spięty, przez co trudniej mu żyć i jakby mało miał swoich kłopotów, to jeszcze jest spięty, przez co pogłębia swoje kłopoty i robi się taki błędny kołowrotek.
Mam teraz najtrudniejszą sytuację w życiu. Nie widzę dobrego rozwiązania, a chyba nikt nie może mi pomóc, bo to jest jedna z tych sytuacji, w których nikt nie może pomóc. Wiem, że inni ludzie też mają ciężko, oczywiście nie wszyscy, ale wielu tak. Spotkałem wczoraj Szatana, tego, co był didżejem i z którym piliśmy kiedyś całą noc nad rzeką do rana. Właściwie, to Szatan ciągle jest didżejem, bo przecież nie przestał być didżejem tylko dlatego, że akurat teraz nie pracuje. A Szatan nie pracuje teraz, Bracie. Nie pracuje, bo chleje. Znasz trochę Szatana i pewnie nie dziwisz się, że Szatan chleje w sytuacji, jaką ma.
Niedawno temu Kokos się powiesił, ale nie całkiem, bo wlazł na drzewo, przywiązał sznurek do gałęzi, założył sobie pętlę na szyję (popatrz: jak w przysłowiu - założyć sobie pętlę na szyję) i skoczył z drzewa, ale okazało się, że sznurek był za długi i Kokos tylko przywalił w trawę. W tamtym tygodniu byłem na piwie z Kokosem i Kokos mówił, że już nie będzie się wieszał, bo ułożyło mu się w życiu. Wierzę Kokosowi, bo wiesz, to było widać w jego oczach.
Wracam do tego, że inni ludzie też mają swoje kłopoty. Ale to nie pociesza mnie specjalnie, bo nie jestem zawistny i nie cieszę się, kiedy ktoś ma kłopoty. Chociaż kiedy Szatan zaprosił mnie na piwo i opowiadał swoją historię, to stawiał i nawet kupował fajki (Szatan nie pali już setek). Nie miałem wtedy kasy i pasowało mi, że Szatan stawia, wystarczyło żebym tylko siedział z nim i słuchał. Myślę, że nie wykorzystałem Szatana, bo on chciał się przed kimś wygadać i może los tak chciał, że trafiło na mnie, a ja wtedy nie miałem kasy, a że też miałem swoje kłopoty, to nawet dobrze mi się siedziało z Szatanem, kiedy on stawiał.
Nigdy bym nie przypuszczał, że znajdę się w takiej sytuacji, w jakiej jestem teraz. Wiesz, dlaczego? Bo zawsze myślałem, że jak sobie człowiek pościele, to tak się wyśpi. Ale życie jest pełne niespodzianek. Właściwie nigdy nie można przewidzieć, co się wydarzy. Pamiętasz, jak na turnieju w górach okazało się, że to wszystko to sprawa Ludwika? Nikt by nie zgadł. Myśleliśmy, że to może Dziku, albo Cienki, albo nawet Kajak. Ale żeby Ludwik? No, a okazało się, że jednak Ludwik.
Teraz straciłem grunt pod nogami. Nie wiem, jak sobie poradzić, ale próbuję, bo co mi pozostało? I chociaż dzisiaj nie wiem jak, to jednak mam nadzieję, że sobie poradzę. Z nie takich opresji wychodziliśmy cało, co? Pamiętasz, jak na turnieju na nizinach w półfinale przegrywaliśmy pięcioma bramkami sześć minut przed końcem meczu i dogoniliśmy ich trzydzieści sekund przed końcowym gwizdkiem? Gdyby Wirus nie stracił wtedy piły to moglibyśmy nawet wygrać. Właśnie takie sytuacje napawają mnie nadzieją. Wiem, że człowiek wiele może zrobić. Wiem to, ale i tak mi ciężko, bo nie bardzo teraz mam pomysł na to, co zrobić, no i nie pomaga mi to, że nie jestem dość rozluźniony. Tworzy się taki błędny kołowrotek.
Pożyczyłem od Dzidka książkę, taki poradnik na temat tego, co robić w sytuacjach trudnych, jak postępować. To napisał taki jeden Amerykanin, który kiedyś miał cholernie ciężko, ale dał sobie radę i teraz jest milionerem. Wiesz, facet chce podzielić się z drugimi swoimi doświadczeniami, bo sam wiele przeżył. W tej książce pisze, żeby w trudnych sytuacjach szukać kontaktu z ludźmi, na których nam zależy, ale ważne jest, żeby tym ludziom zależało też na nas. Bo czasami człowiek nie da rady sam unieść swojego ciężaru, a inni mogą przecież pomóc. No i to się sprawdziło. Szatan zwrócił się do mnie ze swoją sprawą, a mnie też dobrze siedziało się z Szatanem.
Gość pisze dalej, że nie wolno zajmować się tylko swoimi kłopotami, że trzeba mieć coś jeszcze, że dobrze jest chociażby rzucić się w wir pracy. Ale wiesz, Bracie, jak to jest. Chętnie rzuciłbym się, ale u nas bezrobocie jak cholera i nie mogę znaleźć żadnej pracy. Od dłuższego czasu nie mogę, nawet jak miałem niby wszystko poukładane (w rzeczywistości nie miałem, ale nie wiedziałem tego, więc nie przejmowałem się, że nie mam poukładane, po prostu z niewiedzy, bo tak właśnie jest, że jak oczy nie widzą, to sercu nie żal), to też nie mogłem znaleźć. Teraz jest jeszcze gorzej, bo nie jestem dość rozluźniony i kiedy z kimś rozmawiam, albo coś załatwiam, to ten ktoś widzi, że jestem spięty i widzi w moich oczach, że coś ze mną nie tak i zraża się. Rozumiem ludzi i nie mam do nich pretensji, bo niby o co?
Tak więc, książka trochę mi pomogła, ale i tak muszę dalej zmagać się. Mam taką skazę, że jak wiem, że coś pękło, to nawet jak później zostało sklejone, to i tak ma to dla mnie mniejszą wartość niż przedtem, chociaż teraz są takie kleje, które powodują, że rzecz sklejona jest w miejscu sklejenia mocniejsza, niż w innych miejscach. To mnie jednak nie pociesza. Chociaż zastanawiam się nad tym, czy rzecz, która pękła i została sklejona nie jest jednak więcej warta, bo przecież ta rzecz w końcu wiele przeszła (mówię symbolicznie) i jeżeli dalej funkcjonuje i skoro w miejscu sklejenia jest mocniejsza, niż w innych miejscach, to może jednak ta rzecz jest mocniejsza w ogóle? Chyba tak właśnie jest. Chociaż z drugiej strony, skoro rzecz kiedyś pękła w jednym miejscu, to nigdy nie będę miał pewności, czy nie pęknie w innym miejscu. A co z rzeczą, która nigdy nie pękła? Może nie pękła dlatego, że jest na tyle mocna, że nie pęknie nigdy, a może nie pękła tylko dlatego, że okoliczności były sprzyjające i kiedy sprawy ułożyłyby się dla rzeczy gorzej (mówię symbolicznie), to pękłaby?
Wychodzi na to, że nigdy nie ma pewności.
No dobra, Przyjacielu. Napisałem Ci o tych wszystkich moich sprawach i naprawdę mi lżej. Napisałem Ci takie rzeczy, o których nie powiedziałbym nikomu innemu na świecie. Teraz jestem nawet trochę zdziwiony, że napisałem Ci o wszystkim tak szczerze i szczegółowo. Nie dlatego, że nie zasługujesz, tylko że odważyłem się, bo wiesz, że nie jestem zbytnio otwarty dla ludzi. Trochę się boję, że obarczam Cię jakimś kłopotem, ale liczę na to, że docenisz fakt, iż przyjaciel zwrócił się do Ciebie w trudnych chwilach. Wiesz, to jak w przysłowiu, że bliższa koszula ciału.
Trzymaj się, Bracie. Jakbyś chciał zadzwonić i pogadać, to zadzwoń. Ja nie zadzwonię, bo mi wyłączyli telefon za rachunki i teraz tylko do mnie można dzwonić.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Borys
tekst pochodzi z portalu Fabrica Librorum www.fabrica.civ.pl
-
OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu...
K + M + B
Kazik Staszewski
"Mędracy"
LP: Kult
Gdy oczyścił trędowatych
Gdy przywrócił wzrok ślepym
Gdy sprawił, że na nowo, na nowo
Żyć zaczęli umarli
Faryzeusze mówili:
Mocą księcia demonów wypędza demony
Faryzeusze mówili:
Mocą księcia demonów wypędza demony
Nie poznany w swoim domu
Przeklinany w swojej ziemi
Przyszedł dać to, czego
Samemu nie można wziąć
Faryzeusze mówili:
Mocą księcia demonów wypędza demony
Faryzeusze mówili:
Mocą księcia demonów wypędza demony
Mocą księcia demonów wypędza demony
Mocą księcia demonów, mówili, wypędza demony
Mocą księcia demonów wypędza demony
Mocą księcia demonów wypędza je tak
A po owocach ich czynów poznacie ich, poznacie ich
Po owocach ich czynów poznacie ich
Po owocach ich czynów poznacie ich, poznacie ich
Po owocach ich czynów poznacie ich
Tagi dla tego tematu
Uprawnienia
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
- BB Code jest aktywny(e)
- Emotikony są aktywny(e)
- [IMG] kod jest aktywny(e)
- [VIDEO] code is aktywny(e)
- HTML kod jest wyłączony
Zasady na forum