Witam.
Postanowiłem opisać swoją przygodę z budową.
Jakieś 4 lata temu postanowiliśmy kupić działkę budowlaną żeby wybudować nasz domek.
W warunkach zabudowy był nakaz podniesienia terenu działki o 1metr. wiec trzeba było nawieźć ziemi (spory wydatek)
Wszystko było ok,pozwolenie załatwione budowa domu i zakończenie budowy.
Po roku zdecydowaliśmy się wybudować budynek gospodarczy wolnostojący do 25 m2 na zgłoszenie.
A więc wystąpiliśmy o warunki zabudowy i tu pojawił się pierwszy problem.
Teren zalewowy i trzeba wystąpić o zwolnienie z zakazu budowy.
Jakoś udało się to załatwić (o kosztach i czasie nie wspomnę)
Chcąc dowiedzieć się o warunki zabudowy ,udaliśmy się do urzędu gminy,a tam następny szok.
Pani poinformowała nas że teren działki jest pod nadzorem konserwatorskim (nigdy wcześniej nie było o tym mowy)
Miła pani stwierdziła że to nie problem ona może dać namiar na konserwatora zabytków ( koszt tylko 1500zł)
Powiedzieliśmy że nie zgadzamy się z tą decyzją bo takie wpisy powinny być już przy budowie domu.
Na działkę nawieźliśmy 1 metr ziemi a fundamenty w projekcie mają być na 90 cm głębokości.
Czyli w ziemi nawiezionej , a gruntu rodzimego teraz nawet nie naruszymy .( był zryty przy budowie domu ale wtedy nie było nadzoru)
Zaczęły się odwołania do wojewódzkiego konserwatora zabytków ,lecz wojewódzki odpisał że on nie może i trzeba pisać do ministerstwa.
Złożyliśmy zażalenie do ministerstwa , a ministerstwo wystąpiło do gminy o wyjaśnienie całej sprawy.
Termin rozpatrzenia sprawy mamy do końca października.
Z tego co wiem gmina miała jakąś kontrole w związku z naszym odwołaniem.
Na pytanie nasze w gminie dlaczego przy budowie domu nie było tych zakazów Pani urzędniczka powiedziała że zmienił im się urbanista i nowy pisze inaczej.
Chory kraj i chore przepisy .Miało być łatwiej a wyszło jak zawsze.

Pozdrawiam wszystkich budujących się .Wiem że to walka z wiatrakami.