Napisał
tola
Szczyty kiczu...
Przeczytałam ostatnio wywiad z Agatą Dudą-Gracz, córką artysty,
jednego z największych malarzy współczesnych, Jerzego Dudy-Gracza.
Zacytuję fragment tej rozmowy:
- W Pani opowieściach o ojcu jest dużo emocji.
A czy pamięta Pani taki moment, kiedy się posprzeczaliście?
- Pamiętam takie zdarzenie, bardzo charakterystyczne dla mojego dzieciństwa.
Miałam wtedy 9 lat. Jechaliśmy na święta do rodziny.
Po drodze przejeżdżaliśmy przez wioskę, w której jeden z domów udekorowany był
potłuczonymi lusterkami. Drzwi wejściowe otaczał soczyście kolorowy landszaft,
a furtki strzegły dwa gipsowe lwy. Skrytykowałam bezlitośnie gust właścicieli, przekonana,
że zasłużę na pochwałę za to, że tak się znam na sztuce.
Ojciec dostał szału.
Kazał mamie zjechać na pobocze i powiedział:
"Trzeba mieć gówno zamiast serca i mózgu, żeby pieprzyć takie głupoty".
Powiedział, że wystrój tego domu wynika z potrzeby piękna.
A potrzeba piękna w ludziach jest godna najwyższego szacunku.
Na zakończenie rozmowy, kiedy na tylnym siedzeniu malucha tonęłam we łzach,
tato zawyrokował, że jeżeli dalej będę bawiła się w takie sądy i wywyższała nad innych,
to powiększę i tak już nie małe grono "snobistycznych debili niewrażliwych na ludzi albo,
co gorsza, zostanę kimś, kto się ma za artystę"!