Najważniejszą informacją dnia dzisiejszego jest powrót do zdrowia teścia. Układanie płytek w łazieneczce ruszyło dalej. Kwestią kluczową było tu rozmierzenie białych płytek ściennych.
Ja w tym czasie wykonałem kolejną poprawkę po tynkarzach. Okno w gabinecie na drugim boku (Tak tak jedną stronę tego okna już poprawiałem) miało strasznie rozwarty kąt. Na jego krawędzi wkleiłem wąski pasek płyty (akurat prawię tyle brakowało) i resztę uzupełniłem klejem gipsowym. Całość zakończyłem narożnikiem.
Tacie udało się pomalować prawie całą świetlicę. Prawię ponieważ postanowił zaciągnąć jeszcze raz glif okna dachowego.
W między czasie wstępnie wyrównałem ścianę wokół wczoraj obsadzonego narożnika przy w/w pomieszczeniu.
Zrobiliśmy z tatem przymiarkę drzwi do kotłowni. Wyszły nam tu dwa problemy. Po pierwsze drzwi te nie posiadają progu pomimo dwukrotnego zapewnianiu nas przez sprzedawcę, że takowy jest. Po drugie otwór drzwiowy jest za duży i musimy go zmniejszyć. Po bokach dołożyłem płyty karton gipsowe doprowadzając ościeże do kąta prostego, a od góry gdzie otwór jest sporo za duży w pierwszej kolejności poszedł pięciocentymetrowy EPS 150. Poziom pozostałego wypełnienia ustalę po wymyśleniu co z progiem. Pewnie kupie gotowca.
Porobiłem jeszcze trochę poprawek, a teściowi udało się finalnie wyjść ponad najgorsze docięcia.